Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Adam Bielan z Partii Republikańskiej był gościem „Faktów po Faktach” TVN24. Odcinał się od afery w NCBiR, w którą zamieszani byli członkowie jego partii
Adam Bielan udzielił wywiadu TVN24. Jak mówił, przyszedł do „jaskini lwa”. Zarzucił też stacji, że jej rola w aferze NCBiR jest „zastanawiająca”. Wydaje się, że Bielan zdecydował się porozmawiać z TVN24, żeby uprzedzić zarzuty prokuratury.
W czwartek 28 marca 2024 radio RMF FM poinformowało, że prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstw właśnie przez Adama Bielana i byłego ministra funduszy i polityki regionalnej Grzegorza Pudę. Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk powiedział w TVN24, że „to będzie kolejna z wielkich, ogromnych spraw”.
Chodzi o nieprawidłowe wydawanie dotacji między innymi z programu „Szybka Ścieżka – Innowacje Cyfrowe”, który nadzorowało Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.
Niemal 55 mln złotych miała otrzymać firma Postquant. „Założył ją Kacper Wiśniewski, wówczas 26-latek. Kapitał zakładowy świeżo powstałej spółki wyniósł 5 tys. złotych. Największa, niemal 123-milionowa dotacja miała popłynąć do założonej latem 2020 roku firmy Chime Networks z Białegostoku, spółki zależna TB Telecom sp. z o.o. Podejrzane związki tych firm z politykami Partii Republikańskiej ujawniło Radio ZET.
NCBiR nadzorował Jacek Żalek, wiceminister funduszy i polityki regionalnej. Był on członkiem Republikanów, którym szefuje Adam Bielan. Według późniejszych zeznań Żalka NCBiR miał służyć do zabezpieczenia finansowego Partii Republikańskiej na wypadek przegranych wyborów.
Bielan jest jedną z ważnych postaci obozu Zjednoczonej Prawicy. To on miał doprowadzić do podziału w Porozumieniu Jarosława Gowina i zmarginalizowania tej partii. W czerwcu 2023 roku Bielan odciął się od Żalka i robił to również w dzisiejszej rozmowie z Piotrem Marciniakiem z TVN24.
Piotr Marciniak pytał, czy Bielan miał zaufanie do Żalka.
„W końcówce nie miałem zaufania, byliśmy bardzo mocno skonfliktowani. Pokłóciliśmy się, pospieraliśmy się o «Szybką ścieżkę»" – powiedział Bielan.
W długim wywiadzie dla TVN24 Żalek oskarżył Bielana o to, że to on konsultował z ministrem Pudą decyzje dotyczące NCBiR. W rozmowie 29 marca 2024 Bielan po kolei zaprzeczał wszystkim oskarżeniom. „Nigdy nie byłem w siedzibie NCBiR, nie byłem na żadnym posiedzeniu ani małego, ani dużego zarządu”.
Prowadzący rozmowę redaktor Marciniak pytał go także, czy brał udział w nieoficjalnych spotkaniach.
„Nie zajmowałem się, nie miałem na to czasu” – odpowiedział Bielan. „Nie zajmowałem się [NCBiR] na bieżąco” – stwierdził.
Przedstawił siebie jako tego, kto zablokował dotacje dla podejrzanych firm. Stwierdził, że jest dumny z roli, jaką odegrał w NCBiR. Marciniak pytał, czy Bielan miał nieformalny wpływ na obsadę kadrową w NCBiR.
„To Żalek powoływał i odwoływał dyrektora” – odpowiedział Bielan.
W październiku 2023 NIK przedstawił wyniki kontroli w NCBiR. Kontrolerzy stwierdzili liczne nieprawidłowości w działaniu instytucji, między innymi w organizacji naboru wniosków. W listopadzie 2023 NIK zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Bielana, Żalka i Grzegorza Pudę.
„Wniosek NIK to jest typowa wrzutka polityczna” – skomentował Bielan. „NIK jest instytucją skompromitowaną przez klan Banasiów”.
Dziennikarz TVN24 zapytał też Bielana o przyszłość Jarosława Kaczyńskiego. „Nie nazwałbym PiS prywatną partią Jarosława Kaczyńskiego. PiS jest to autorski projekt Jarosława Kaczyńskiego” – powiedział Bielan.
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli, do którego dotarła „Gazeta Wyborcza” wynika, że w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie brakuje 100 eksponatów. Dlaczego?
Dziennikarze „Gazety Wyborczej” ujawnili, że Najwyższa Izba Kontroli doszukała się w zbiorach warszawskiego Muzeum Narodowego aż 100 brakujących dzieł sztuki. Cała kolekcja MNW to aż 741,6 tys. eksponatów.
Kontrolerzy NIK w raporcie z końcówki 2023 roku wykazali, że Muzeum nie dotrzymało „terminu przeprowadzenia komisyjnej kontroli zgodności wpisów dokumentacji ewidencyjnej ze stanem faktycznym zbiorów”. Taka inwentaryzacja ma pomóc zweryfikować, czy zbiory, które Muzeum posiada na papierze, w rzeczywistości ma na stanie.
Zgodnie z ministerialnym rozporządzeniem z 2004 roku, muzea muszą ewidencjonować zbiory raz na pięć lat. NIK przekonuje, że warszawskie Muzeum Narodowe tego nie robi. W raporcie Izby napisano, że w latach 2019-23 pracownicy MNW przejrzeli zaledwie 1,4 proc. zbiorów. Niektóre dzieła nie były kontrolowane od 1997 roku. Dlaczego? Formalnych wyjaśnień brak.
Według „Gazety Wyborczej” to jeden z najważniejszych zarzutów, jakie NIK stawia dyrekcji muzeum.
Bałagan w dokumentach to jeden z głównych problemów tej placówki. Bo w przypadku zaginięcia danego eksponatu, inwentaryzator powinien wszcząć wewnętrzne dochodzenie, a nawet powiadomić o tym odpowiednie organy. Ale jeżeli Muzeum nie wie, co dokładnie powinno być w jego zbiorach, cała procedura kuleje.
Przykład, który podaje „Gazeta Wyborcza” to zrabowane w czasie II wojny światowej (80 lat temu) 48 eksponatów sztuki orientalnej. Jak ustaliła NIK, dzieła te nadal figurują w katalogu muzeum. W trakcie kontroli inspektorzy NIK odnaleźli zresztą sześć eksponatów, które zaginęły Muzeum Plakatu w Wilanowie, które podlega Muzeum Narodowemu.
W następstwie raportu główny inwentaryzator MNW podał się do dymisji. Kolejnego zwolniły nowe władze Muzeum, które powołał minister Bartłomiej Sienkiewicz. Rzeczniczka prasowa Muzeum w rozmowie z dziennikarzami stwierdziła, że część brakujących obiektów została w międzyczasie odnaleziona. Miały znajdować się w innych lokalizacjach, część za zaginione uznano omyłkowo. Pozostałe są poszukiwane.
Kandydat PiS na prezydenta Warszawy uważa, że osoby poniżej 18. roku życia mają ograniczoną zdolność do czynności prawnych i w związku z tym nie powinny kupować pigułki „dzień po” bez recepty
W piątek 29 marca 2024 Andrzej Duda zawetował ustawę o dostępie do antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Prezydentowi przeszkadza, że pigułkę ellaOne (bo o nią chodzi) mogłyby kupować już piętnastoletnie kobiety.
Ze stanowiskiem prezydenta zgodził się w rozmowie z TVN24 Tobiasz Bocheński, kandydat PiS na prezydenta Warszawy.
„Osoby poniżej 18. roku życia w prawie cywilnym mają ograniczoną zdolność do czynności prawnych. W wielu sprawach nie mogą podejmować samodzielnych decyzji” – argumentował Bocheński.
Stwierdził, że nastolatki mogą pójść do lekarza z rodzicami. Na uwagę prowadzącego rozmowę Piotra Marciniaka, że liczy się czas i chodzi o to, żeby szybko dostać się do lekarza, Bocheński odpowiedział: „Nikt nie twierdzi, że mają się nie dostać pilnie do lekarza”.
Kandydat PiS jeszcze w inny sposób bronił decyzji prezydenta, która została powszechnie skrytykowana.
„Większość parlamentarna specjalnie zastawiła tego rodzaju pułapkę. A teraz słyszymy o planie B, który jest planem A” – powiedział Bocheński. Ten „plan B” to rozporządzenie, które pozwoli farmaceutom wystawiać receptę na pigułkę. Ministra Izabela Leszczyna zapowiedziała, że takie rozwiązanie wejdzie w życie od 1 maja.
Na koniec Bocheński wyłamał się jednak z chóru polityków PiS w sprawie pigułki. Część posłów PiS uważa, że chodzi o tabletkę wczesnoporonną, co nie jest prawdą. Na pytanie prowadzącego, czy mowa jest o pigułce wczesnoporonnej czy antykoncepcyjnej, Bocheński powiedział, że chodzi o tabletkę antykoncepcyjną.
Bocheński prezentuje się w warszawskiej kampanii wyborczej jako łagodna twarz Prawa i Sprawiedliwości.
W tej samej rozmowie kandydatka Lewicy na prezydenta Warszawy Magdalena Biejat powiedziała, że Andrzej Duda „stanął po stronie zabobonu i uprzedzeń”. Dodała, że prezydent nie potraktował kobiet podmiotowo i nie wysłuchał racjonalnych argumentów płynących z życia.
Biejat stwierdziła, że decyzji prezydenta nie da się usprawiedliwić. Zwracała uwagę, że według prezydenta kobiety mogą współżyć od 15. roku życia, ale nie mogą użyć antykoncepcji, w przypadku której liczy się czas. Jej zdaniem decyzja Andrzeja Dudy dyskryminuje osoby o mniejszych dochodach.
„Prezydent mówi: radźcie sobie same, nie będę się przejmować” – skomentowała Magdalena Biejat.
Centralne Biuro Antykorupcyjne ogłosiło przetarg na dwa luksusowe samochody typu SUV – podało RMF FM. To o tyle ciekawe, że rząd zamierza zlikwidować tę służbę
Jak ustaliło RMF FM, CBA ogłosiło przetarg na nowe pojazdy na początku tego tygodnia. Dokumentacja zawiera szczegółowe wytyczne: samochody mają mieć napęd na cztery koła o mocy minimalnej 350 koni mechanicznych, mierzyć pięć i pół metra i przewozić do siedmiu osób. Do tego być wyposażone w klimatyzację automatyczną (minimum trójstrefową), czujniki oraz asystenta parkowania czy kamery.
Nowiutkie auta mają trafić do Biura w grudniu 2024 roku.
Problem w tym, że rząd od dawna zapowiadał, że zlikwiduje CBA, które PiS powołało jeszcze w 2006 roku w ramach realizacji wyborczych obietnic walki z korupcją. Dziś minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak poinformował, że ma już gotowy projekt ustawy likwidacyjnej.
Dlaczego zatem CBA kupuje samochody?
W odpowiedzi na pytania reporterów RMF FM, Biuro odpowiedziało, że zakup był przewidziany przez poprzedni rząd. Nie wiadomo natomiast, dlaczego z planów zakupu nie można było zrezygnować.
Projekt przygotowany przez resort Tomasza Siemoniaka zostanie przekazany do analiz prawnych, a następnie trafi na rządowe konsultacje. Zgodnie z zapowiedzią ministra koordynatora Sejm ma zagłosować nad nim w połowie roku. Projekt może jednak zawetować prezydent Andrzej Duda.
Założeniem zmian jest przekazanie kompetencji CBA policyjnemu Centralnemu Biuru ds. Zwalczania Korupcji, ABW i Krajowej Administracji Skarbowej.
Premier Donald Tusk zareagował na weto prezydenta w sprawie pigułki „dzień po”
W piątek 29 marca 2024 Andrzej Duda zawetował ustawę, która znosiła recepty na tzw. pigułkę dzień po.
Zareagował Donald Tusk. Na portalu X (dawniej Twitter) premier napisał: „Prezydent nie skorzystał z okazji, żeby stanąć po stronie kobiet. Wdrażamy plan B”.
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna zapowiedziała, że pigułka będzie dostępna bez recepty od 1 maja.
Pod tłitem Tuska zabrała głos między innymi Monika Wielichowska, wicemarszałkini Sejmu.
„… mówił, że ciągle się czegoś uczy. Tej lekcji jednak nie odrobił. Nie zostawimy kobiet samych. Tabletka „dzień po” będzie dostępna jako usługa farmaceutyczna od 1 maja. Polki będą miały w tej kwestii takie samo prawo, jak kobiety w Europie”.
O szczegółach ustawy i prezydenckiego weta pisze w OKO.press Magdalena Chrzczonowicz.