0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Ostatni dzień kampanii samorządowej

Na żywo

Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach

Google News

19:14 22-02-2024

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Prezydent Duda: Pigułka „dzień po” to bomba hormonalna

Z wieczornego wywiadu z głową państwa wynika, że nie zamierza ona podpisać uchwalonej dziś przez Sejm ustawy liberalizującej dostęp do antykoncepcji awaryjnej

Andrzej Duda udzielił dziś wywiadu Bogdanowi Rymanowskiemu w „Gościu Wydarzeń” Polsatu. Prezydent był pytany m.in. o to, co uczyni z ustawą liberalizującą dostęp do antykoncepcji awaryjnej, tzw. pigułki „dzień po”. Projekt, zakładający zmiany w prawie farmaceutycznym, został dziś przyjęty przez Sejm stosunkiem głosów 224 do 196. W efekcie zmian leki te mają być dostępne bez recepty.

Czy Andrzej Duda zamierza podpisać projekt?

„Ja panu przypomnę, że ja na wnioski składane tutaj przez specjalistów z zakresu dermatologii zgłaszałem i jako projekt prezydencki została uchwalona ustawa, która ogranicza dostęp do solariów osobom poniżej 18. roku życia... Czyli do solariów, a nie do bomby hormonalnej, jaką jest ta pigułka” – stwierdził enigmatycznie prezydent.

Dodał, że pochyli się nad projektem, gdy ten trafi do niego z Senatu.

Duda był dopytywany, czy byłby skłonny poprzeć projekt, gdyby zakładał on sprzedaż bez recepty dla osób od 18. roku życia (obecnie wiek nie jest określony, rząd ma doprecyzować go w rozporządzeniu). Duda w odpowiedzi bronił obecnych zasad – czyli sprzedaży antykoncepcji awaryjnej wyłącznie na receptę. „To nie jest tak, że one [środki antykoncepcji awaryjnej – red.] są w Polsce niedostępne” – stwierdził.

Więcej o dzisiejszym głosowaniu w Sejmie pisała w OKO.press Magdalena Chrzczonowicz.

Przeczytaj także:

18:08 22-02-2024

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Tomczyk: Podkomisja Macierewicza zgubiła fragmenty Tupolewa

Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk poinformował, że podkomisja Antoniego Macierewicza, która miała badać przyczyny katastrofy smoleńskiej, nie zwróciła prokuraturze fragmentów samolotu

Cezary Tomczyk sprawozdawał w Sejmie działania zespołu do spraw oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej.

Zespół pod jego wodzą bada, jak pracowała podkomisja Antoniego Macierewicza. Efektem jej prac były słynne raporty, w których przekonywano, że katastrofa smoleńska była efektem zamachu. W wyniku audytu prowadzonego przez nowe władze MON ustalono wstępnie, że koszty działalności podkomisji wyniosły ok. 33 mln zł.

Tomczyk przekazał dziś, że jego zespół dotarł do korespondencji Prokuratora Krajowego i Prokuratora Generalnego z Antonim Macierewiczem oraz Mariuszem Błaszczakiem. Wynika z niej, że prokuratura przekazała podkomisji Macierewicza 23 elementy tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem. Części zostały następnie zdeponowane – bez protokołu – w siedzibie podkomisji, a pięć z nich wysłano do badań w Wojskowej Akademii Technicznej.

„Wiecie, co stało się z dowodami rzeczowymi? Zostały zniszczone w toku badań” – stwierdził Tomczyk. „Pozostałe 18 części oryginalnego samolotu Tupolew, który roztrzaskał się pod Smoleńskiem, podkomisja zgubiła. Te dowody zniknęły i pan Macierewicz doskonale o tym wiedział” – dodał.

„To jedna z najbardziej bulwersujących spraw, na jakie natrafiłem podczas mojej kilkunastoletniej pracy w parlamencie i w rządzie” – stwierdził wiceminister.

Wskazywał też na zupełną niemoc śledczych.

„Prokuratura przez siedem lat nie potrafiła wyegzekwować, pomimo posiadanych uprawnień, chociażby informacji, co się z tymi dowodami rzeczowymi stało” – mówił w Sejmie Tomczyk.

Do zarzutów Tomczyka odniósł się później Antoni Macierewicz. W rozmowie z dziennikarzami w Sejmie nazwał je „szaleństwem”.

„Nie ma żadnego utrudniania współpracy z prokuraturą. Prokuratura przyjęła wniosek podkomisji dotyczący zamachu w Smoleńsku i prowadzi śledztwo w tej sprawie” – stwierdził Macierewicz.

17:11 22-02-2024

Prawa autorskie: źródło: zrzut ekranu, youtube.com/@pisorgźródło: zrzut ekranu...

Kaczyński stanie przed komisją ds. Pegasusa. Jest data

Posłanka Magdalena Sroka podała datę pierwszego przesłuchania przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Zeznawać będzie Jarosław Kaczyński

Na piątek 15 marca 2024 wyznaczono posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa, na którym zeznawać będzie pierwszy ze świadków. Jak poinformowała dziś przewodnicząca komisji Magdalena Sroka (PSL-Trzecia Droga), na początek wezwany zostanie Jarosław Kaczyński. „Zapytamy prezesa Kaczyńskiego, ile wie o Pegasusie. Czy podejmował decyzję na temat zakupu” – powiedziała posłanka.

Dodała, że w jej ocenie to właśnie Kaczyński „politycznie ponosi odpowiedzialność za to, jak PiS sprawowało rządy”.

„Podczas ich rządów dokonano zakupu systemu Pegasus, który działał bez jakiejkolwiek podstawy. Wmawiano nam wszystkim, że decyzja sądu zamyka temat, otóż nie zamyka. Jarosław Kaczyński musi opowiedzieć przed komisją, czy podejmował świadomie decyzje o zakupie tego systemu. O to wszystko spytamy 15 marca” – powiedziała Sroka.

Komisja śledcza ds. Pegasusa oficjalnie rozpoczęła prace 19 lutego. Będzie badać „legalność, prawidłowość i celowość czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję w okresie od 16 listopada 2015 r. do dnia 20 listopada 2023 r.”.

Do zadań komisji należeć będzie ustalenie osób odpowiedzialnych za zakup Pegasusa i ew. innych narzędzi pozwalających na podsłuchiwanie obywateli.

16:21 22-02-2024

TVN24: CBA zatrzymało osoby związane z władzami Collegium Humanum

Portal tvn24.pl ustalił, że w środę, 21 lutego 2024, agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali sześć osób związanych z władzami uczelni Collegium Humanum, znanej jako kuźnia kadr PiS. Zatrzymania miały miejsce głównie w Warszawie i są częścią śledztwa, które prowadzi pion przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej.

Według informatora portalu tvn24.pl to „poważne śledztwo”, w którego różne wątki zaangażowane są „bodaj wszystkie istniejące służby specjalne”.

Collegium Humanum to prywatna uczelnia wyższa, która, choć istnieje od 2018 roku, jest już krajowej czołówce. Jak ustalili dziennikarze „Newsweeka” jej sukces wynika m.in. z oferowania kursów pozwalających szybko uzyskać prestiżowy dyplom MBA. Posiadacze takiego dyplomu mogą np. zasiadać w radach nadzorczych państwowych spółek. Z możliwości tych chętnie korzystały osoby elity z kręgu Zjednoczonej Prawicy: posiadaczami dyplomów Collegium Humanum byli politycy, członkowie zarządów spółek skarby państwa, wojskowi i oficerowie służb specjalnych.

W drugiej odsłonie śledztwa „Newsweek” ujawnił, że zagraniczne uczelnie, które miały gwarantować wiarygodność dyplomów MBA Collegium Humanum, same nie miały uprawnień do organizowania takich studiów. Okazywały się zwykłymi działalnościami gospodarczymi.

15:24 22-02-2024

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Ustawy skrajnej prawicy trafiły do kosza. W tym projekt Kai Godek

Sejm nie będzie już zajmował się projektami ustaw „Tak dla rodziny, nie dla gender” i „Stop LGBT”. Posłowie i posłanki zagłosowali za odrzuceniem ich w pierwszym czytaniu

Sejm głosami rządzącej koalicji odrzucił właśnie obywatelskie projekty zgłoszone jeszcze w poprzedniej kadencji przez środowiska skrajnej prawicy. Projekty zostały złożone jako obywatelskie, stąd nie wygasły po wyborach 15 października 2023.

Jako pierwszy głosowany był dziś projekt „Tak dla rodziny, nie dla gender”, za którym stoi Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris oraz były poseł Marek Jurek. Projekt zobowiązywał prezydenta do wypowiedzenia tzw. konwencji stambulskiej o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet. Za odrzuceniem go w pierwszym czytaniu zagłosowały 234 osoby (Koalicja Obywatelska, Polska 2050, PSL i Lewica). Posłowie i posłanki PiS, Konfederacji i Kukiz'15 chcieli dalej pracować nad tym projektem, ale byli w mniejszości.

Do kosza trafił także projekt „Stop LGBT”, który zakładał zmiany m.in. w ustawie prawo o zgromadzeniach. Chodziło w nim o delegalizację marszów równości i publicznej aktywności osób LGBT, co postulowali skrajnie prawicowi działacze: Kaja Godek i Krzysztof Kasprzak z Fundacji Życie i Rodzina. Także i ten otwarcie dyskryminujący projekt trafił dziś do kosza: za odrzuceniem go w pierwszym czytaniu zagłosowała cała rządząca koalicja: 233 obecne na sali osoby. Przeciwko byli posłowie i posłanki PiS, Konfederacji i Kukiz'15 (189 osób).

Sejm czekają jeszcze dyskusje nad dwoma projektami złożonymi przez skrajną prawicę w poprzedniej kadencji. Są to:

  • firmowana przez Suwerenną Polskę (ale złożona jako projekt obywatelski) ustawa „w obronie chrześcijan”, która miałaby m.in. zakazywać demonstracji pod kościołami;
  • „Stop 447", czyli projekt narodowców pod wodzą Roberta Bąkiewicza, który miałby uchronić Polskę przed rzekomymi roszczeniami osób ocalałych z Holocaustu, wynikającymi z ustawy przyjętej w 2018 roku przez Stany Zjednoczone. Przeciwko projektowi opowiadali się nawet politycy PiS, popierała go natomiast część Konfederacji.

Szymon Hołownia zapowiedział, że projekty trafią pod obrady w konstytucyjnym terminie, tj. do 10 maja 2024 r.

Przeczytaj także: