Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Dziennikarz Piotr Krysiak, który procesował się (i wygrał) z aktorem i gwiazdą TVP za rządu PiS Jarosławem Jakimowiczem, ogłosił w mediach społecznościowych, że udało mu się dotrzeć do danych na temat zarobków Jakimowicza w TVP. Jakimowicz występował w TVP w roli prezentera i kogoś w rodzaju komentatora. Aktywnie wspierał linię PiS, atakował przeciwników po
Wyświetl ten post na Instagramie
"Jego wynagrodzenie rosło wraz z większym bełkotem i wymiocinami na wrogów politycznych.
„Do tej kwoty należy dodać »kąciki« Jakimowicza. Według jednego z serwisów za każdy »kącik« »gwiazdor« Kurskiego zgarniał 2000 PLN. Za 200 »kącików«, do których przyznał się Jakimowicz wychodzi plus 400 000 PLN” – dodaje dziennikarz.
W 2021 r. Krysiak opublikował na Facebooku relację jednej z uczestniczek konkursu Miss Generation 2020. Miała ona paść ofiarą gwałtu. Jej gwałciciel został opisany jako „gwiazda publicystyki TVP Info”. Media szybko uzupełniły, że może chodzić o Jakimowicza.
Jakimowicz pozwał za to Krysiaka do sądu. Proces zakończył się – po apelacji – w czerwcu ubiegłego roku. Sąd II instancji orzekł, że „Pan Krysiak nikogo nie znieważył i nie zniesławił” i obciążył Jakimowicza kosztami procesowymi.
Szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak ogłosił dziś na konferencji prasowej, że jego partia złoży w Sejmie wniosek o wotum nieufności wobec Adama Bodnara, szefa resortu sprawiedliwości.
„Jego zadania, jak widać, mają zmierzać do tego, aby zapewnić bezkarność tym, którzy reprezentują ”koalicję 13 grudnia„ i którzy łamią prawo, łamią konstytucję, łamią ustawy; wspomnę chociażby o zamachu na media publiczne” – mówił Błaszczak uzasadniając tę decyzję PiS. „Sam Adam Bodnar poważył się na zamach w stosunku do prokuratury” – stwierdził polityk PiS.
Nazwał też Bodnara „domykaczem systemu w państwie Donalda Tuska” – drugim obok ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza.
Jeszcze dziś Adam Bodnar ma przedstawić założenia reformy prokuratury. Ma ona zostać odpolityczniona, urzędy ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego mają zostać ponownie rozdzielone.
Mariusz Kamiński „w pewnym momencie wpadł w furię, zaczął mówić, że nasze zachowania nadają się do więzienia, że powinniśmy zostać zniszczeni, że nasza działalność jest działalnością antypaństwową”.
„Przyznam, zszokowało mnie to” – zeznał przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych Michał Wypij, były poseł Porozumienia, bliski współpracownik Jarosława Gowina.
Wypij opowiadał przed komisją śledczą o dotyczącym wyborów kopertowych spotkaniu w willi premiera Mateusza Morawieckiego przy ulicy Parkowej w Warszawie. Na tym spotkaniu czołowi politycy PiS przekonywali go, by zmienił zdanie i wbrew stanowisku Porozumienia poparł wybory kopertowe
Wypij zeznawał też o innych metodach nacisku, jaki wywierało na niego PiS. Doradca prezydenta Jerzy Milewski miał na przykład nakłaniać ojca Wypija, by ten wpłynął na syna i przekonał go do zmiany zdania.
„ Spotkanie odbyło się na prośbę tej osoby na stacji benzynowej w Pasymiu. Miało przebieg kulturalny, acz zdecydowany, z tego co mi opowiedział ojciec. Przede wszystkim ten pan był zainteresowany, czy jest jakaś szansa na zmianę decyzji i jak ta cała sytuacja może się zakończyć” – mówił o tym spotkaniu Wypij.
„Parlamentarzyści Porozumienia dostawali zaproszenia na spotkania na Nowogrodzką, rozmowy o Polsce. Moim zdaniem to miały być rozmowy, za ile. Handlem zdrowiem Polaków nie byłem zainteresowany” — mówił przed komisją Michał Wypij.
„Byli też posłowie PiS, którzy do mnie dzwonili i też chcieli rozmawiać o Polsce. Odmawiałem, nie byłem zainteresowany tym, żeby ktoś odebrał to jako zawahanie, żeby porozmawiać, za ile będę w stanie odwrócić wzrok i udawał, że nie ma problemu” – zeznawał Wypij. Jako jednego z tych posłów wymienił Patryka Jakiego.
Przed komisją śledczą zeznawał wcześniej Jarosław Gowin, który jako koalicjant PiS doprowadził do porzucenia pomysłu wyborów kopertowych przez Jarosława Kaczyńskiego. „Wybory były nielegalne. Aby doprowadzić do nich w tak krótkim czasie, wymagałoby złamania szeregu ustaw (...) Byłem informowany, że podejmowane są działania zmierzające do skompromitowania mnie czy też do znalezienia argumentów, haków, które skłoniłyby mnie do zmiany stanowiska” – mówił m.in. przed komisją Gowin.
Policja kontrolowała ją do 4 razy dziennie, robiły to naraz nawet 4 ekipy, i zajmowało to do 4 godzin jednorazowo. Przyczepa Lotnej była śledzona przez 24h na dobę. Nawet gdy pusta stała przez wiele dni na parkingach. Teraz pieniądze z jej sprzedaży zasilą WOŚP.
Wiosną 2016 r, gdy Komitet Obrony Demokracji odliczał kolejne dni niepublikowania wyroków TK przez rząd Beaty Szydło, pod Kancelarią Premiera stanęła wówczas prawie 30-lenia przyczepa „Hobby a Wohnwagenwerk” produkcji niemieckiej firmy Ing. H. Striewski Gmbh Fockbek. To w niej przez ponad 2 lata dyżury pełnili członkowie KOD protestujący przeciwko rządom PiS. Już wtedy policja próbowała przeprowadzać jej „rutynowe” kontrole drogowe, mimo iż przyczepa cały czas stała na poboczu,
Kolejne 2 lata „puczepa” odpoczywała w ogródkach działaczy KOD pod Puszczą Kampinoską. 10 lutego 2020 r pierwszy raz wykorzystała ją Lotna Brygada Opozycji – jej aktywiści pojechali nią do Pucka, gdzie przemawiał Andrzej Duda. Wymalowali na niej m.in. napis „Puck you, Duda” Ten protest Lotnej w Pucku odbił się głośnym echem. Tak głośnym, że od tego czasu prawie za każdym razem, gdy aktywiści ruszali gdzieś przyczepą, policja ją kontrolowała.
Dziesiątki kontroli, jakie prowadziła wobec tego pojazdu, policja opisaliśmy tutaj.
Kontrolowano ją do 4 razy dziennie, czasem co 200-300 metrów. Bywało, że kontrole – poszukiwanie np. „mikropęknięć opony” niewidocznych gołym okiem – przeprowadzały 4 ekipy policji naraz. Na filmach z takich kontroli widać, jak wertują Kodeks Drogowy w poszukiwaniu haków na „puczepę”. Gdy w czerwcu 2020 r miała podjechać pod dom Jarosława Kaczyńskiego, drogę zagrodziło jej 7 radiowozów.
Przyczepa była śledzona non stop przez wiele tygodni. Policjanci złapani na gorącym uczynku – np. pilnujący puczepy na parkingu przez 24h na dobę – udawali, że są tam przypadkiem. Przyłapani na śledzeniu – tłumaczyli, że tylko przejeżdżali. Rzecznik stołecznej KSP, mimo nagrań dowodzących śledzenia, zaprzeczał temu.
16 lutego 2019 roku funkcjonariusze z tak bliska śledzili przyczepę, że radiowóz wjechał w jej tył i zbił reflektor. Policja wtedy zabrała na krótko dowód rejestracyjny. By unieruchomić pojazd, mundurowi sięgali też po przepisy ustawy o środowisku zakazujące zakłócania ciszy – z przyczepy leciały bowiem niewygodne dla PiS cytaty ich polityków.
Po wyborach członkowie Lotnej podjęli decyzję, że przyczepa przejdzie na emeryturę. Pojazd ma już 37 lat. Stoi na parkingu na Woli, ale to generuje koszty. A akcji z jej udziałem Lotna już nie organizuje. „Szkoda jej” przyznaje Karol Grabski, członek LBO. Arkowi Szczurkowi z Lotnej, też żal „puczepy”. „To kawał historii ale wymaga opieki i coś trzeba z tym zrobić. Choć teraz mam wątpliwości z tą decyzją” – przyznaje. „Zadra w sercu jest. Bo to kawałek naszego życia. Ale to rekompensujemy tym, że jakąkolwiek kwotę za nią uzyskamy, to pójdzie ona na bardzo szczytny cel” – zaznacza Stasia Skłodowska z Lotnej. Pieniądze ze sprzedaży aktywiści LBO chcą przeznaczyć na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. LBO liczy, że uda się zebrać „ładną, okrągłą sumkę”.
Skłodowska uważa, że najlepiej gdyby przyczepa trafiła do jakiegoś muzeum z gadżetami symbolizującymi ruch oporu wobec „dobrej zmiany”. Jeśli takowe kiedyś powstanie.
Na aukcji na Allegro LBO w ten sposób zachwala przyczepę: „Pojazd spędzający sen z powiek Polskiej Policji. Najczęściej kontrolowana przez drogówkę przyczepa w kraju”. Aktualna cena to 4950 zł.
Wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz powołał dziś do życia w MON zespół ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej.
Komisja działała przy MON przez 8 lat – przez cały okres rządów PiS. Kierował nią Antoni Macierewicz, który miał dzięki temu dostęp do gabinetu w MON i ochronę Żandarmerii Wojskowej.
Szefem zespołu powołanego przez Kosiniaka-Kamysza został zespołu został płk pilot Leszek Błach. Na jego zastępcę wyznaczony został płk pilot Adam Kalinowski. Zespół ma pracować do 30 czerwca.
„Będziemy oceniać funkcjonowanie komisji, ale nie będziemy oceniać i badać przyczyn katastrofy. To zostało dokonane przez komisję pana ministra Jerzego Millera” – mówił Władysław Kosiniak-Kamysz.
„Chcemy bardzo merytorycznie pokazać, ile polski podatnik zapłacił za funkcjonowanie komisji. Kolejne audyty pokazują, że wydano łącznie 36 mln zł. Na same badania i ekspertyzy wydano 13 mln zł. Pewnie to nie są ostateczne koszty. Dlatego powołany jest ten zespół, żebyśmy mieli jasną i transparentną informację” – mówił wicepremier.
Oto pełny skład powołanego przez Kosiniaka-Kamysza zespołu: