Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Ujawnienie dokładnych – i gigantycznych – kwot zarobków czołowych propagandystów TVP z okresu rządów PiS wywołało falę oburzenia. Krytyki nie brak nawet ze strony kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy
„Niektórzy zarabiali CZTERDZIEŚCI RAZY więcej od nauczycieli czy pielęgniarek. A lista hańby jest znacznie dłuższa. Czy pójdą na czele Marszu Milionerów Kaczyńskiego? Raczej nie. Czy będą musieli oddać państwu te pieniądze? Raczej tak.” – napisał dziś Donald Tusk na platformie X.
„Zarabiali tyle, ile kłamali” – tak Tusk komentował zarobki propagandystów TVP tuż po ich ujawnieniu. Tym razem premier zaznaczył, że niezwykle sowicie opłacani pracownicy telewizyjnej propagandy mogą zostać zmuszeni do zwrotu swych apanaży
Już kilka dni wcześniej nieoficjalnie usłyszeliśmy, że jedną z dróg do tego mogą być roszczenia odszkodowawcze towarzyszące pozwom cywilnym (lub zarzutom prokuratorskim) dotyczącym działań na szkodę Telewizji Polskiej.
„Pytanie, za co pieniądze się miały należeć. Czy za to, żeby uprawiać propagandę partyjną w telewizji publicznej? Czy, żeby legitymizować cele polityczne, które były do zrobienia? Są pewne mechanizmy w kodeksie cywilnym, że jeśli pewne postanowienia umowne naruszają zasady współżycia społecznego, to można odmówić wykonania umów, ale to zawsze trudne w stosunku do umów, które zostały już zrealizowane” – tak mówił z kolei o zarobkach propagandystów minister sprawiedliwości Adam Bodnar na antenie Radia Zet.
Głos zabrała również szefowa kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy. Choć nie była to tak ostra krytyka, jaka spadła na propagandystów TVP ze strony premiera i jego ministra, i ona nie próbowała bronić ich zarobków. „To są ogromne pieniądze dla zwykłego człowieka. Myślę, że należałoby je porównać z zarobkami poprzedników. Dla mnie to są ogromne pieniądze. Normalni ludzie tyle nie zarabiają. Być może ustawa, które powstanie powinna odnosić wynagrodzenia w mediach publicznych do jakiejś wartości, która funkcjonuje w sferze publicznej. Dzisiaj jest tak, że te nożyce zarobków stały się niewiarygodnie szeroko rozwarte” – mówiła Grażyna Ignaczak-Bandych.
Przypominamy zarobki czołowych „twarzy” TVP za rządów PiS:
Nocny atak rakietowy i dronowy objął między innymi miasta na zachodzie Ukrainy, blisko granicy Polski. Celami były infrastruktura energetyczna i ciepłownicza oraz bazy wojskowe
Nad ranem alarm przeciwlotniczy obowiązywał na terenie całej Ukrainy. Rosjanie zaatakowali rakietami Ch-22 i S-300, irańskimi dronami Szahid i ich klonami własnej produkcji. Wybuchy było słychać m.in. w Kijowie, Odessie, Lwowie, Konotopie, Zaporożu, Charkowie i Czerkasach. Rosjanie użyli łącznie ponad 110 pocisków rakietowych. Zabili nie mniej niż 15 osób, rannych jest 75 osób.
Atak rakietowy został przeprowadzony z pokładów nie mniej niż rosyjskich 9 bombowców strategicznych Tu-95. Został wsparty uderzeniami dronów kamikaze z irańskich dostaw.
Rosyjskie uderzenie objęło także zachodnią część Ukrainy. Jednym z celów były obiekty wojskowe w Jaworowie, tuż przy granicy z Polską. Do co najmniej dwóch eksplozji i pożaru obiektu infrastruktury krytycznej doszło też we Lwowie.
W Odessie i Konotopie zostały trafione budynki mieszkalne, w pierwszym z tych miast doszło do pożaru wysokościowca. W Odessie zginęły nie mniej niż 2 osoby, 15 jest rannych.
Charków i Konotop zostały na znaczną skalę ostrzelane także pociskami S-300, czyli odpalanymi z ziemi rakietami przeciwlotniczymi użytymi w roli broni ziemia-ziemia.
Są doniesienia o ofiarach z wielu regionów Ukrainy. W Charkowie zginęła co najmniej jedna osoba, osiem jest rannych. Pięcioro rannych jest także w Kijowie.
Sekretarz amerykańskiego stanu Maine Shana Bellows zakazała Donaldowi Trumpowi startu w wyborach prezydenckich. Decyzję musi jeszcze zatwierdzić stanowy Sąd Najwyższy. Trump zapowiada odwołanie do federalnego Sądu Najwyższego
Wcześniej Donald Trump otrzymał analogiczny zakaz od stanu Kolorado – tam w tej sprawie orzekał już stanowy Sąd Najwyższy. Podstawą prawną zakazów wydanych przez Kolorado i Maine jest 14 poprawka do konstytucji Stanów Zjednoczonych. Jeden z jej przepisów stanowi, że osoba, która złamała przysięgę na konstytucję, „biorąc udział w powstaniu lub buncie przeciwko konstytucji albo udzielając pomocy lub wsparcia jej przeciwnikom”, nie może sprawować kolejnych urzędów.
Zakazy wydane przez poszczególne stany nie przekreślają Trumpowi drogi do startu w wyborach w skali całego kraju. Jeśli jednak utrzymają się w mocy, oznaczałoby to, że głosy, które padłyby na Trumpa w tych stanach nie byłyby w ogóle brane pod uwagę przy obliczaniu ostatecznego wyniku wyborów.
Trump zapowiada zaskarżenie stanowych decyzji do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Steven Cheung, rzecznik Trumpa ogłosił, że sekretarz stanu Maine, jest „skrajnie stronniczą demokratką”.
Posłowie PiS kończą „interwencję poselską” w siedzibie PAP, która trwała nieprzerwanie od 20 grudnia. RPO pisze do ministra kultury w sprawie TVP. A likwidator spółki ujawnia rekordowe zarobki głównych twarzy spółki.
Pierwsze pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy wpłynęły do Polski – poinformowała Kancelaria Premiera w mediach społecznościowych.
Komisja zapowiadała już po rewizji polskiego KPO, że pierwsze pieniądze trafią do Polski w tym roku. To zaliczki z tak zwanego rozdziału REPowerUE – 5,1 mld euro. To jedyne środki z KPO, które nasz kraj może otrzymać bez naprawy rozmontowanego przez PiS wymiaru sprawiedliwości.
W środę premier Donald Tusk zapowiadał prace nowej koalicji rządowej nad ustawą o związkach partnerskich. W czwartek rano doniesienia te komentował Piotr Zgorzelski z PSL. Polityk stwierdził, że ludowcy w tej sprawie są "bardzo ostrożni”. Projektu na razie nie ma, co, zdaniem Zgorzelskiego, jest dużą przeszkodą w ewentualnym zadeklarowaniu poparcia.
„Trochę z nim jest jak z Yeti, wszyscy o nim mówią, nikt go nie widział […]. Jeżeli w projekcie dotyczącym związków partnerskich będą te zasady […] unormowania kwestii związanych z informacją medyczną czy też sprawy dotyczące dziedziczenia, to jeżeli to by było zawarte w tym projekcie, to nie wykluczam, że wielu posłów […] Polskiego Stronnictwa Ludowego mogłoby zastanowić się, czy za tym nie zagłosować” – mówił dziś w radiu Zgorzelski.
Przemysław Czarnek poinformował dziś rano na antenie Radia WNET, że „kontrola poselska w PAP-ie została zakończona”. Posłowie i europosłowie PiS okupowali siedzibę agencji nieprzerwanie od środy 20 grudnia, wymieniając się regularnie „dyżurami”. Pretekstem były oczywiście decyzje ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, który 19 grudnia powołał nowe rady nadzorcze spółek medialnych, które z kolei powołały nowych prezesów. Politycy PiS podważali te decyzje i wkroczyli do siedzib wszystkich spółek – w tym PAP-u, gdzie zajęli kilka pomieszczeń, twierdząc, że prowadzą interwencję poselską. Jak wynika z analiz konstytucjonalistów – działania te wykraczały poza uprawnienia parlamentarzystów.
Sytuacja zmieniła się jednak po tym, jak w środę 27 grudnia minister Sienkiewicz podjął kolejne kroki i postawił spółki w stan likwidacji, wyznaczając im likwidatorów, którymi zostali powołani przed tygodniem nowi prezesi.
„W nowej sytuacji prawnej, czyli tego fikcyjnego, ale jednak stanu likwidacji, dalsze przebywanie tutaj nie miało sensu” – przekazał Czarnek.
W czwartek poseł KO Dariusz Joński ujawnił efekty swojej kontroli poselskiej z 26 grudnia w sprawie zarobków w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Odpowiedź otrzymał od likwidatora spółki ustanowionego na podstawie decyzji ministra kultury. Likwidatorem jest Daniel Gorgosz, który pełnił wcześniej funkcję p.o. dyrektora biura spraw korporacyjnych.
Według ujawnionych danych Michał Adamczyk z tytułu pracy jako dyrektor TAI zarobił w okresie od 25 kwietnia 2023 roku do 31 grudnia 2023 roku ponad 372 tysiące złotych brutto. Oprócz tego w 2023 roku z tytułu umów cywilnoprawnych w ramach prowadzonej działalności gospodarczej na jego konto wpłynęło ponad 1 milion 127 tysięcy złotych.
Samuel Pereira jako zastępca dyrektora TAI zarobił w okresie 25 kwietnia – 31 grudnia 2023 zarobił ponad 439 tysięcy złotych.
RPO zabrał głos w sprawie ostatnich wydarzeń w TVP, Polskim Radiu i PAP. Rzecznik skierował pismo do ministra kultury, w którym zaznacza, że media publiczne w ostatnich latach nie dochowywały standardów niezależności i pluralizmu. Wskazał jednak, że najważniejszym obecnie zadaniem władz jest wykonanie wyroku TK z 13 grudnia 2016, w którym stwierdzono, że wszelkie przepisy regulujące proces powoływania i odwoływania organów spółek medialnych powinny uwzględniać konstytucyjne kompetencje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Niedopuszczalne zatem jest, by zarządy i rady nadzorcze powoływane były bezpośrednio przez członków rządu czy pozakonstytucyjne organy takie jak Rada Mediów Narodowych, gdyż żadna z tych procedur nie ma umocowania w polskiej Konstytucji.
Łukasz Krasoń – aktywista, ambasador osób z niepełnosprawnościami oraz ich rodzin został powołany na stanowisko Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych oraz Sekretarza Stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Krasoń jest także działaczem Polski 2050 oraz ekspertem ekspertem Instytutu Strategie 2050.
Pilnie potrzeba działań legislacyjnych, które zrealizują wyrok TK z 13 grudnia 2016 roku i przywrócą kompetencje KRRiT – pisze Rzecznik Praw Obywatelskich w liście do ministra kultury
W czwartek 28 grudnia Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się w piśmie do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z prośbą o przyjęcie jego stanowiska w sprawie wydarzeń w spółkach mediów publicznych.
Swój list zaczyna od przyznania, że w ostatnich latach działania publicznej radiofonii i telewizji nie spełniały wymaganych prawem standardów w zakresie pluralizmu, bezstronności, wyważenia i niezależności przekazu. Rzecznik przypomina, że istniejące nieprawidłowości analizował i potwierdził szereg instytucji w tym m.in. Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE, czy Rada Języka Polskiego, których raporty obszernie zostały zacytowane.
RPO szeroko omawia znaczenie wyroku TK z 13 grudnia 2016 roku, który dotyczył tak zwanej małej ustawy medialnej, która pozbawiała Krajową Radę Radiofonii i Telewizji kompetencji powoływania zarządów spółek medialnych i przekazywała je ministrowi Skarbu Państwa. TK orzekł wtedy, że ominięcie w takim procesie konstytucyjnie umocowanej KRRiT narusza ustawę zasadniczą. W uzasadnieniu odnotowano, że tzw. mała ustawa należy już jednak do przeszłości i w Polsce uchwalono przepisy, które w podobny sposób pozbawiają kompetencji KRRiT – tym razem na rzecz Rady Mediów Narodowych.
W opublikowanej analizie rzecznik przypomina, że „niekiedy wyrok TK wywołuje skutek prawny nie tylko wobec przepisów literalnie wskazanych w jego sentencji”. Może się zatem zdarzyć, że taki wyrok prowadzi do obalenia domniemania zgodności z Konstytucją innych przepisów. Taka sytuacja nazywana jest „wtórną„ niekonstytucyjnością”. I z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku przepisów dotyczących Rady Mediów Narodowych.
„Dlatego też należy stwierdzić, że legitymacja zarządów i rad nadzorczych powoływanych po ogłoszeniu wyroku TK w sprawie K 13/16 przez Radę Mediów Narodowych opierała się na niekonstytucyjnej normie prawnej – z tego powodu, że w procedurze powołania nie uczestniczyła KRRiT” – czytamy w piśmie RPO.
Wyrok TK wymaga interwencji ustawodawcy – potwierdza rzecznik. Ale do czasu rozwiązania tej kwestii na drodze legislacyjnej „organy władzy publicznej mają obowiązek postępować w taki sposób, aby w ramach przysługujących im kompetencji zrealizować wyrok TK w maksymalnym możliwym stopniu, uwzględniając okoliczność, że przepisy regulujące zasady powoływania organów spółek publicznej radiofonii i telewizji są pozbawione domniemania konstytucyjności”.
„Z powyższego wynika, że na gruncie Konstytucji niedopuszczalny jest mechanizm zakładający powoływanie członków zarządów i rad nadzorczych spółek publicznej radiofonii i telewizji bezpośrednio przez rząd czy członków rządu” – argumentuje RPO. Dodaje też, że podobne stanowiska – mówiące o niedopuszczalności powierzania takich kompetencji rządowi – wyrażały w przeszłości m.in. Komisja Wenecka oraz Europejski Trybunał Praw Człowieka.
„Z powyższego wynika, że sytuacja, w której organy spółek publicznej radiofonii i telewizji są powoływane przez członka rządu, nie odpowiada standardom niezależności i pluralizmu mediów publicznych, wynikającym zarówno z Konstytucji RP, jak też z wiążącego Polskę prawa międzynarodowego” – podsumowuje rzecznik. I wskazuje, że nieistotne jest w takich okolicznościach, czy istnieje formalna możliwość zastosowania przepisów kodeksu spółek handlowych.
RPO twierdzi, że od wyroku TK z grudnia 2016 legitymacje organów spółek mediów publicznych oparta jest na przepisach, które nie korzystają z domniemania konstytucyjności. I dotyczy to zarówno organów powołanych przez ministra kultury, jak i powołanych przez Radę Mediów Narodowych.
„Dlatego też pragnę podkreślić, że przywrócenie stanu zgodności podstaw prawnych funkcjonowania publicznej radiofonii i telewizji z Konstytucją i prawem międzynarodowym wymaga pilnej nowelizacji obowiązujących przepisów” – pisze RPO. I wskazuje, że taka nowelizacja ma przede wszystkim przywrócić kompetencje KRRiT, a rada ministrów, ministrowie oraz „pozakonstytucyjne organy, takie jak Rada Mediów Narodowych” nie mogą mieć bezpośredniego wpływu na skład organów spółek.
„RPO prosi ministra Bartłomieja Sienkiewicza o ustosunkowanie się do tych uwag i o informację dotyczącą stanu prac zmierzających do doprowadzenia obowiązującego stanu prawnego do zgodności z orzecznictwem TK i standardami międzynarodowymi w obszarze funkcjonowania mediów publicznych” – kończy swoje pismo RPO.