Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
W rozmowie z „Super Expressem” ministra ds. równości mówiła między innymi o możliwości wprowadzenia związków partnerskich w Polsce w ciągu najbliższych miesięcy. „Czekamy na zielone światło od premiera Donalda Tuska” – mówiła Kotula przyznając, że najbardziej sceptycznie do sprawy podchodzą posłowie Polskiego Stronnictwa Ludowego. – „Choć myślę, że tam też już są osoby, które są za ich wprowadzeniem” – stwierdziła posłanka Lewicy.
„Mam nadzieję, że w przyszłym roku osoby, które ze sobą żyją, które prowadzą wspólnie gospodarstwo domowe, które często wychowują dzieci, będą mogły zawrzeć związek partnerski. Bardzo mi na tym zależy” – mówiła Kotula.
„Chcemy być bardziej na rzece”- mówi Ewa Drewniak z Klubu Przyrodników. Razem z muzykiem Michałem Zygmuntem kupili drewniany galar. Żeby mógł płynąć, potrzebne jest wsparcie.
"Wczesną wiosną Michał Zygmunt, muzyk, dla którego Odra jest częścią życia i inspiracją w twórczości, przepłynął 1300 km drewnianą łodzią pychówką z Bugu na Odrę. Żeby przypomnieć o Odrze, żeby dać nadzieję, połączyć rzekę po katastrofie z dzikością Bugu.
Ale ta opowieść się nie kończy, chcemy być bardziej na rzece"
- mówi w rozmowie z OKO.press Ewa Drewniak z Klubu Przyrodników. „Chcemy cały czas mówić o Odrze, pokazywać piękno. Chcemy być blisko, żeby sygnalizować, gdy coś się dzieje. Więc kupiliśmy wspólnie galar. Za własne oszczędności. Drewniany galar, który remontujemy- będzie tam laboratorium, studio nagrań, biuro, przestrzeń do realizacji projektów. Dom na rzece” – opowiada.
Galar, czyli płaskodenna łódź, miał być również mobilną strażnicą kotwiczącą w różnych miejscach. Trwa walka o przyszłość naszych rzek – podkreślali odrzańscy aktywiści.
W planie było zimowanie w galarze na rzece. Uszczelniono dno łodzi, wyremontowano nadbudówkę, Michał i Ewa wstawili również piec i oddali silnik do remontu. Kolejnym krokiem miało być wyposażenie domu na rzece w instalację elektryczną, wodną, małą łazienkę i ogrzewanie wody.
Mimo tego zimowanie na Odrze nie dojdzie do skutku. Na początku grudnia galar zatonął. „Michał uratował koty i gitary, reszta zatonęła” – mówi Ewa Drewniak.
Zbiórka pieniędzy, która początkowa była przeznaczona na remont galara, sfinansuje przede wszystkim jego wyłowienie i odbudowę. “Nie znam przyczyn, dopiero po wyjęciu wody będzie coś wiadomo. Droga do spełnienia marzeń bywa długa i kręta” – napisał Michał Zygmunt na portalu zrzutka.pl.
Do południa 24.12 udało się uzbierać ponad 16 tysięcy złotych. Potrzebne jest przynajmniej drugie tyle. Odbudowę galara można wesprzeć TUTAJ.
Michał Zygmunt był jednym z bohaterów naszego reportażu o Odrze:
Ewa Drewniak była bohaterką kolejnego rzecznego reportażu – instrukcji naprawy rzek dla nowej władzy:
Posłowie PiS wciąż próbują okupować budynek Polskiej Agencji Prasowej, występując z „interwencją poselską”. W siedzibie PAP doszło do przepychanki, w której brał udział poseł PiS Antoni Macierewicz.
Mimo Wigilii posłowie Prawa i Sprawiedliwości wciąż protestują przeciwko bezprawnym ich zdaniem zmianom w mediach publicznych. Do niepokojących scen doszło przed wejściem do Polskiej Agencji Prasowej. Poseł Antoni Macierewicz nie chciał wpuścić do budynku mężczyzny, który podawał się za pracownika PAP. Doszło do szarpaniny, w czasie której Macierewicz oblał się cieczą z kubka, który trzymał w ręce.
Do sprawy odniósł się prezes Agencji Marek Błoński:
„Informuję, że mimo postawy posła Macierewicza, dzięki współpracy z policją udało się zapewnić, choć z opóźnieniem, prawidłową obsadę dyżuru w biurze informatyki i telekomunikacji. Sytuacja stanowiła realne zagrożenie dla pracy Agencji” – informował Błoński.- „Apeluję do osób przebywających w siedzibie PAP oraz inicjatorów tej politycznej akcji o nieutrudnianie pracownikom Agencji wykonywania obowiązków, zaprzestanie takich działań oraz zachowanie zgodne z zasadami prawa i kultury” – przekonywał, jednocześnie zaznaczając, że pracownicy jego pracownicy wykonują swoje obowiązki w „trudnej, stresującej sytuacji” – powiedział.
Macierewicz przekazał PAP, że wraz z europosłanką PiS Anną Fotygą zostali poproszeni przez posłankę Annę Gembicką, aby zejść na dół na recepcję PAP, bo – jak mówił – „poinformowała ona, że przychodzą jacyś nowi funkcjonariusze i żebyśmy zeszli na dół”.
Jak relacjonuje PAP, Macierewicz razem z posłankami Anną Fotygą i Anną Gembicką chcieli sprawdzić, czy na recepcję Agencji nie zgłaszają się „nowi funkcjonariusze”.
„Zeszliśmy na dół, okazało się, że wchodzi jakiś przedstawiciel – jak twierdzono tutejszego biura – i bardzo agresywnie, bardzo dynamicznie starał się wejść do tych drzwi. Poprosiłem go o przekazanie swojego nazwiska, bo chciałem przekazać je panu Wojciechowi Surmaczowi (odwołanemu szefowi PAP – przyp. aut.), kto wchodzi, kto przedstawia się jako tutejszy pracownik” – mówił PAP były minister obrony.
Przekazanie miliardów na media publiczne pociągnęło za sobą potencjalnie groźne dla koalicji weto prezydenta. Czego spodziewać się dalej?
Weto dla ustawy okołobudżetowej wywołało polityczną burzę w przeddzień świąt Bożego Narodzenia. Prezydent Andrzej Duda postanowił odesłać ją do parlamentu z powodu trzech miliardów złotych, które zapisano w niej dla mediów publicznych. Miliardy do nadawców należących do skarbu państwa i PAP płynęły również w poprzednich latach – bez sprzeciwu głowy państwa. Jednak dopiero teraz Duda zauważa, że w mediach dzieje się źle, a zmiana w ich kierownictwie zaszła z naruszeniem prawa.
W OKO.press już kilkukrotnie pisaliśmy na temat wątpliwości co do działań ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza. Nie można jednak wykluczyć, że troska o praworządność jest dla prezydenta nieco mniej ważna niż chęć obrony poprzedniego ładu w mediach, o który z zaciekłością walczyli posłowie z PiS.
Pieniądze na media publiczne to jednak nie „3 mld dla TVP”. Sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Ze skarbu państwa popłynąć może (ale nie musi) do 1,9 mld zł w ramach rekompensaty za utracone wpływy abonamentowe. Dodatkowo mamy jeszcze 1 mld zł, który rząd może przekazać medialnym spółkom na podwyższenie kapitału zakładowego.
Po co w ogóle nowa koalicja wpisała miliardy na media do budżetu? W końcu wcześniej krytykowali identyczne działanie poprzednich rządzących. Na naszych łamach motywy działania nowego rządu opisuje Jakub Szymczak:
„To, że rząd niechętnie wycofuje finansowanie mediów publicznych, jest do pewnego stopnia zrozumiałe. Brak pieniędzy dla mediów oznacza ich nagły upadek i potrzebę ich budowy od nowa oraz potrzebę szukania nowych źródeł finansowania. Tymczasem szybkie i zdecydowane zmiany w zarządach i kierownictwie mediów publicznych w ostatnich dniach pokazują, że rząd woli raczej budować na tym, co zastał” – pisze Szymczak.
Mimo to przekazanie 3 mld TVP i innym mediom publicznym może konsternować nawet wyborców koalicji. W końcu rządzący w kampanii wyborczej obiecywali wycofanie się z tej dotacji i przekazanie środków między innymi na leczenie onkologiczne. Według Szymczaka w nowelizacji ustawy okołobudżetowej powinny znaleźć się pieniądze i na ten cel. Obiecuje to premier Donald Tusk, który krytykuje prezydenta za zawetowanie aktu. w którym zapisane były również pieniądze na podwyżki dla nauczycieli.
Kancelaria prezydenta zapowiada, że Duda przekaże do parlamentu swoją wersję ustawy okołobudżetowej już w środę. Ma w niej pominąć punkt zakładający przekazanie dotacji dla mediów.
Komentatorzy zwracają uwagę, że Duda może grać o więcej, niż tylko o zatopienie nowej wizji mediów publicznych. „Tu nie chodzi o media. Tu chodzi o wywrócenie procedury tworzenia budżetu, aby nowy rząd nie zdążył do końca stycznia. Prezydent gra budżetem i to na ostro” – mówił „Wyborczej” dr Sławomir Dudek, były pracownik ministerstwa finansów. Według eksperta pieniądze dla mediów mogą znaleźć się w głównej ustawie budżetowej, której prezydent nie może zawetować, zachowując podwyżki dla nauczycieli w ustawie okołobudżetowej. Jeśli jednak koalicja nie zdąży z jej przygotowaniem do końca stycznia, Duda rozwiąże parlament i rozpisze przedterminowe wybory.
Prawniczka Katarzyna Bilewska na platformie X (twitter.com) w prezydenckim wecie widzi szansę dla nowej ekipy.
„Telewizja Polska SA nie ma co prawda zdolności upadłościowej, ale ma zdolność restrukturyzacyjną. Brak 3 mld zł w budżecie spółki oznacza niewypłacalność lub co najmniej zagrożenie niewypłacalnością. Jest to podstawa do złożenia wniosku restrukturyzacyjnego, a w jego ramach wniosku o wyznaczenie zarządcy zarządcy w postępowaniu sanacyjnym; gdyby doszło do ustanowienia przez sąd restrukturyzacyjny zarządcy, zarząd TVP przestaje działać, bo spółką zarządza zarządca. Mandat zarządcy wynika z orzeczenia sądu i nie ma na niego wpływu spór o kontrolę nad TVP” – pisze Bilewska.
Podczas spotkania opłatkowego z duchowieństwem Archidiecezji Warszawskiej metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz poinformował księży, iż złożył na ręce papieża Franciszka prośbę o przyjęcie rezygnacji z urzędu arcybiskupa warszawskiego. Informację tę przekazał na platformie X rzecznik prasowy archidiecezji warszawskiej ks. Przemysław Śliwiński.
Ks. Śliwiński wyjaśnił, że „prośba o przyjęcie rezygnacji ma związek z ukończeniem w lutym 2025 roku wieku 75 lat, jednak została skierowana wcześniej, bez czekania na dokładną datę osiągnięcia wieku emerytalnego”.
Kardynał Nycz był metropolitą warszawskim od 2007 roku. W 2010 r. papież Benedykt XVI mianował go kardynałem. Jest członkiem Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski oraz członkiem Zespołu ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec oraz Komisji Wspólnej Przedstawicieli Rządu RP i KEP.