Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
„To już kolejny białowieski byk, który stracił życie, bo odstrzał jest najprostszym i najszybszym sposobem rozwiązywania konfliktów powodowanych przez te zwierzęta” – pisze prof. Rafał Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży
Zaczęło się od wpisu w mediach społecznościowych. Hotel Żubrówka w Białowieży udostępnił film, na którym widać żubra spokojnie przechadzającego ulicami wsi. Zwierzę nie jest płochliwe – wyraźnie nie boi się ludzi i przejeżdżających obok aut. Do filmu dołączono humorystyczny komentarz z krótkim i stonowanym ostrzeżeniem: „Chcemy Wam przypomnieć, że podczas takiego spotkania należy zachować spokój, nie krzyczeć, nie podchodzić do zwierzęcia, nie karmić go. W bezpiecznej odległości poczekać, aż zdecyduje się pójść swoją drogą”.
15 grudnia prof. Rafał Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży poinformował, że żubr z filmu został zastrzelony.
„To już kolejny białowieski byk, który stracił życie, bo odstrzał jest najprostszym i najszybszym sposobem rozwiązywania konfliktów powodowanych przez te zwierzęta. Dwa lata temu fotografowałem tego byka w Teremiskach, rok temu w Białowieży. Na zdjęciach mam kilkanaście byków z Polany Białowieskiej, które w ten sposób straciły życie. Poznaję te samce po rogach, bliznach, czasem innych szczegółach. I zawsze boleję nad ich śmiercią, zwłaszcza że w większości przypadków nie jest to śmierć naturalna” – napisał prof. Kowalczyk.
Z ustaleń białostockiej Gazety Wyborczej wynika, że zwierzę zostało zastrzelone po decyzji Białowieskiego Parku Narodowego.
„Potrzebujemy innego podejścia do tych zwierząt, wczesnego reagowania na sytuacje konfliktowe, mądrości mieszkańców i turystów, bo inaczej te zwierzęta kończą właśnie w ten sposób. Przykro” – dodał prof. Kowalczyk.
Żubr to gatunek ściśle chroniony i symbol Puszczy Białowieskiej. Prawo przewiduje zabijanie tylko osobników chorych, słabych i agresywnych. Eliminacji dokonują wyłącznie wyznaczeni w tym celu pracownicy Białowieskiego Parku Narodowego.
Ogromne protesty wybuchły w Izraelu po tym, jak armia poinformowała, że przez pomyłkę zabiła trzech Izraelczyków – zakładników przetrzymywanych przez Hamas w Gazie
W piątek rzecznik Sił Obronnych Izraela (IDF) Daniel Hagari poinformował, że podczas walk w mieście Gaza izraelscy żołnierze przez pomyłkę zastrzelili trzech zakładników Hamasu. Żołnierze mieli uznać ich za zagrożenie i otworzyć ogień. Ofiary – dwudziestoletni Yotam Haim, Alon Shamriz i Samer El-Talalqa – zginęli na miejscu.
„IDF wyraża głęboki smutek z powodu tej katastrofy i podziela żal rodzin zakładników” – oświadczył Hagari. Premier Izraela Benjamin Netanjahu określił ich śmierć jako „tragedię nie do zniesienia”. „Cały Izrael opłakuje ich stratę” – mówił Netanjahu. Oświadczenie wydał też Biały Dom, nazywając sytuację „tragiczną pomyłką”.
W piątek późnym wieczorem setki ludzi zebrały się pod ministerstwem obrony w Tel Awiwie, aby wezwać rząd Netanjahu do uwolnienia ponad 130 zakładników przetrzymywanych przez Hamas. „Każdego dnia ginie zakładnik” – brzmiała wiadomość na jednym z transparentów. Wśród protestujących były rodziny porwanych. „Umieram ze strachu. Żądamy porozumienia teraz” – mówiła mediom Merav Svirsky, siostra jednego z zakładników.
Izraelskie media w ostatnich dniach donosiły, że rząd Netanjahu wstrzymuje zainicjowanie propozycji kolejnego porozumienia ws. wymiany jeńców. Zamiast negocjacji stosuje rozwiązania siłowe: tylko kontynuowanie krwawej operacji wojskowej w Strefie Gazy ma według rządzących zmusić Hamas do powrotu do stołu negocjacyjnego z ofertą, którą Izrael mógłby zaakceptować.
Liczba ofiar w Gazie zbliża się do 20 tys., czyli prawie procenta mieszkańców Strefy Gazy.
O sytuacji humanitarnej w Gazie i działaniach IDF pisał w OKO.press Jakub Szymczak:
NCBiR wróci pod kontrolę ministra nauki – przekazał Dariusz Wieczorek. „Nasi poprzednicy to pozmieniali po to, żeby kraść pieniądze i tego się nie ma co bać, trzeba ostro o tym mówić”
„Dostałem zielone światło od pana premiera, będziemy to realizować, bo rzeczywiście nie ma nauki bez badań i rozwoju. W związku z czym, to jest naturalne miejsce tej instytucji w strukturze rządowej” – tak o przyszłości Narodowego Centrum Badań i Rozwoju mówił na antenie TVN24 minister nauki Dariusz Wieczorek.
W czasach rządów PiS agencja zarządzana przez ludzi Adama Bielana podlegała Ministerstwu Funduszy i Polityki Regionalnej. I rozdawała gigantyczne dotacje z pieniędzy unijnych dla podejrzanych firm. Interweniowały CBA i Prokuratura Regionalna w Szczecinie. 14 grudnia 2023 Gazeta Wyborcza opisała ich ustalenia. Śledztwo wykazało, że zorganizowana grupa przestępcza, zajmująca się fałszowaniem dokumentacji, miała wyłudzić z NCBiR ponad 70 mln zł.
Minister nauki stwierdził, że zmiana struktury zarządzania rządową agencją miała tło korupcyjne. „Nasi poprzednicy to pozmieniali i już wiemy po co. Pozmieniali po to, żeby kraść pieniądze i tego się nie ma co bać, trzeba ostro o tym mówić. Bo mamy w tej chwili problem taki, że instytucje unijne badają tę instytucję, NCBiR, i jest pod znakiem zapytania, czy ona będzie miała w ogóle certyfikat na wydatkowanie środków Unii Europejskiej, co będzie wielkim problemem” – mówił Dariusz Wieczorek.
Minister nauki zapowiedział reformę instytucji. „Zacznie się od głębokiego audytu i pokazania, co tam było źle” – mówił. „Jeżeli było łamanie prawa, to oczywiście [red. – także] wniosków do organów ścigania”.
„Dziś powołałem prokuratorów – Iwonę Palkę, Ewę Wrzosek, Małgorzatę Szeroczyńską, Cezarego Maja i Roberta Wypycha do działającej przy Prokuratorze Generalnym Krajowej Rady Prokuratorów” – napisał w piątek wieczorem na platformie X minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar.
Krajowa Rada Prokuratorów stoi na straży niezależności prokuratorów. Ma możliwość opiniowania inicjatyw Prokuratora Generalnego, a także ustala liczbę sądów dyscyplinarnych i ich członków.
Nowym sekretarzem partii ma zostać Piotr Milowański. To początek przygotowań PiS do wyborów samorządowych i europejskich. „Struktury partii muszą tutaj działać perfekcyjnie, jak dobrze naoliwiona maszyna” – tłumaczył Jacek Sasin
W sobotę w Warszawie zbiera się Rada Polityczna Prawa i Sprawiedliwości. Rzecznik PiS Rafał Bochenek przekazał Polskiej Agencji Prasowej, że celem spotkania jest podsumowanie ostatnich miesięcy, w tym wyborów parlamentarnych. „Przyjmiemy także pewne kierunkowe decyzje na przyszłość, zwłaszcza, że zbliżają się bardzo ważne wybory samorządowe i europejskie” – mówił.
Partia Jarosława Kaczyńskiego zajmie się też sprawami organizacyjnymi, w tym wyborem nowego sekretarza partii. „To ważna kwestia, bo musimy organizacyjnie się zdynamizować; przed nami ważne wybory samorządowe” – tłumaczył PAP Jacek Sasin. „Przygotowania już ruszyły, ale struktury partii muszą tutaj działać perfekcyjnie, jak dobrze naoliwiona maszyna i to chyba główny powód tego spotkania”.
PAP wskazuje, że po Krzysztofie Sobolewskim, sekretarzem partii może zostać jego zastępca Piotr Milowański. To polityk z cienia – mniej znany opinii publicznej, ale od wielu lat kluczowy dla funkcjonowania PiS. Milowański ma 35 lat, a przy Nowogrodzkiej działa ponad dekadę. Sam o sobie mówi, że jest tylko „skromnym pracownikiem winnicy Pana”. Nie lubi rozgłosu, nie rozmawia z dziennikarzami, nie udziela się w mediach społecznościowych. Swoją karierę zaczynał jako asystent społeczny Mariusza Błaszczaka, i w ten sposób trafił do kręgu zaufanych Jarosława Kaczyńskiego.