Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
„Sąd rejestrowy oddalił wniosek o wpis likwidacji Polskiego Radia S.A. do KRS” – poinformował na X poseł PiS Krzysztof Szczucki.
Orzeczenie odmawiające likwidacji Polskiego Radia zostało wydane dziś, 22 stycznia. Karolina Ilczuk, referendarz sądowy Sądu Rejonowego dla miasta stołecznego Warszawy wyjaśnia w nim, że „bezprecedensowy charakter sprawy wymaga poczynienia szerszych rozważań oraz wnikliwej analizy przepisów ustaw szczególnych, orzecznictwa i doktryny”. O wydaniu orzeczenia poinformował na X poseł PiS Krzysztof Szczucki.
Maciej Świrski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, opublikował pełne uzasadnienie decyzji referendarza sądowego. Czytamy w nim, że „nie sposób uznać, iż rozwiązanie i likwidacja spółki publicznej radiofonii i telewizji sprzyja realizacji misji publicznej, wręcz przeciwnie – rozciągnięte w czasie prowadzenie likwidacji może przeczyć możliwości jej realizacji”.
Wcześniej sądy wpisały do KRS otwarcie likwidacji 11 z 17 regionalnych rozgłośni publicznych. Tak było na przykład w przypadku Radia Gdańsk i Radia Katowice, o czym pisaliśmy w OKO.press:
Orzeczenie nie jest prawomocne. Minister kultury, Bartłomiej Sienkiewicz, może się od niego odwołać. Do momentu uprawomocnienia się decyzji, sytuacja w Polskim Radiu się nie zmieni.
Przypomnijmy: pod koniec grudnia, po tym, jak Andrzej Duda zawetował ustawę okołobudżetową zakładającą dofinansowanie mediów publicznych, minister Sienkiewicz zdecydował o postawienie ich w stan likwidacji. Jak wyjaśniał w OKO.press Witold Głowacki, jest to prawniczym manewrem mającym umożliwić nowej władzy skuteczne odebranie kontroli nad mediami publicznymi PiS-owi.
To – wbrew pozorom – nie jest wstępem do zamknięcia Polskiego Radia czy TVP.
„Likwidacja jest bowiem takim stanem prawnym, w którym miejsce normalnego zarządu spółki, jej rady nadzorczej i innych statutowych organów zarządczych zajmuje ktoś w rodzaju biznesowego dyktatora – czyli wyznaczony przez właściciela likwidator. Zarazem stan likwidacji to biznesowy odpowiednik stanu wyjątkowego w państwie. Obowiązują wtedy inne niż w czasach „pokoju” przepisy – umożliwiające masowe zwolnienia, cięcia wynagrodzeń czy przesuwanie pracowników na inne stanowiska” – pisał Głowacki.
Donald Tusk przyjechał do Kijowa, gdzie spotka się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i premierem Denysem Szmyhalem. Swoją wizytę zapowiadał już w połowie stycznia, podczas wywiadu z TVP, TVN24 i Polsatem. Przed wyjazdem spotkał się z Andrzejem Dudą.
„Dla nas obu, pan prezydent był też w to bardzo zaangażowany, sytuacja w Ukrainie i na froncie to jest kwestia numer jeden ze względu na polskie bezpieczeństwo. Są tam także do załatwienia inne sprawy, związane choćby z interesami polskich przewoźników, więc mamy o czym rozmawiać w Kijowie” – powiedział wtedy premier.
„Apelowałem już do ministra Adama Bodnara, bo stworzyłem mu ku temu warunki, by przerwał obu panom odbywanie kary pozbawienia wolności. Niestety, nie korzysta z tego” – powiedział Duda w SE, odnosząc się do sprawy Kamińskiego i Wąsika
Fragment wywiadu z „Super Expressu” pojawił się w mediach społecznościowych już w niedzielę. Duda opowiadał o ułaskawieniu przebywających w zakładach karnych Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego.
Jak wyjaśnialiśmy w OKO.press, Duda wszczął procedurę z artykułu 567 paragraf 2 kodeksu postępowania karnego: „Prokurator Generalny przedstawia Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej akta sprawy lub wszczyna z urzędu postępowanie o ułaskawienie w każdym wypadku, kiedy Prezydent tak zadecyduje”. To dłuższa droga, angażująca w cały proces Prokuratora Generalnego. Duda mógłby ułaskawić skazanych polityków PiS, co skutkowałoby natychmiastowym zwolnieniem ich z więzienia.
"Moje ułaskawienie [sprzed prawomocnego wyroku] cały czas jest w mocy. Zarówno środowisko sędziowskie w Polsce, w jakiejś tam części także i prawnicze, które zmieniły zdanie na przestrzeni ostatnich lat, wyrywa kartki ze swoich własnych podręczników, udając, że dawniej nie mieli poglądów przed rokiem 2016. I upiera się, że to ułaskawienie wydane wobec panów Kamińskiego i Wąsika, było niedopuszczalne. W moim przekonaniu i w przekonaniu Trybunału Konstytucyjnego było dopuszczalne. Ale mnie przede wszystkim interesuje skuteczność.
Choć od strony prawnej jest tu pewne ryzyko i mam świadomość, że zostanę przez nich właśnie zaatakowany"
- powiedział „Super Expressowi”.
Jak dodał, najważniejsze dla niego jest, żeby „życie i zdrowie Mariusza Kamińskiego przede wszystkim nie ucierpiało”. Prezydent przypomniał, że zarówno Kamiński, jak i Wąsik, prowadzą strajk głodowy.
„Chciałbym, żeby to zostało przerwane. Jeżeli może to zostać przerwane tylko i wyłącznie przez to, że ja ich ponownie po prostu ułaskawię, żeby po prostu ich ratować, to to zrobię” – powiedział. Podkreślił, że ułaskawienie będzie „brutalną siła przeciwko prawu”, które prezydent reprezentuje.
Czy to oznacza, że Duda jednak ułaskawi Wąsika i Kamińskiego, nie czekając na Adama Bodnara?
Z wypowiedzi szefa gabinetu prezydenta, Marcina Mastalerka, wynika, że nie ma takiego planu.
„Prezydent niedawno wszczął procedurę ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w oparciu o Kodeks postępowania karnego. Nic się w tej kwestii nie zmienia. Prezydent czeka na opinię prokuratora generalnego w sprawie ułaskawienia, bo takie są wymogi przy tej ścieżce prawnej” – wyjaśniał słowa Dudy w Onecie Mastalerek. Na portalu X dodał: „Pan Adam Bodnar zwlekając i nie wypuszczając Posłów z więzienia naraża ich życie i zdrowie”.
Na pytanie, czy kiedykolwiek wcześniej Duda przyjął w Pałacu Prezydenckim żonę skazanego ubiegającego się o ułaskawienie, prezydent w rozmowie z SE odpowiedział: „Zdarzyło się raz, gdy przyjąłem osobę powiązaną z procedurą ułaskawienia”. Jak wyjaśniał, chodzi o członka rodziny mężczyzny, który zginął w wypadku. „Chciałem się upewnić, że jego rodzina rzeczywiście chce, by ten, kto spowodował wypadek skutkujący śmiercią ich bliskiego, mógł być ułaskawiony”.
Prezydent został zapytany również o to, jak opisałby Polskę osobie, która niewiele o naszym kraju wie. Andrzej Duda powiedziałby wtedy, że Polska ma silna demokrację, ale – jak w każdym kraju – są zjawiska, które stanowią dla niej zagrożenie.
„Jeżeli zwyciężą skłonności o charakterze autorytarnym, to może być lub będzie tak jak śpiewał Jacek Kaczmarski w swojej pieśni »Jałta«” – mówił Duda. Zacytował fragment, do którego się odnosi: Komu zależy na pokoju, ten zawsze cofnie się przed gwałtem; wygra, kto się nie boi wojen – i tak rozumieć trzeba Jałtę”.
„Sprawdzian demokracji polega na tym, że w efekcie demokracja zatrzyma takiego gwałciciela” – powiedział Duda.
W rozmowie z prezydentem pojawił się również wątek dotyczący mediów publicznych. Duda podkreślał, że nie był zadowolony z tego, jak TVP działało pod rządami Jacka Kurskiego. Nie jest jednak również zadowolony z tego, jak nowa władza przejmuje media publiczne. Dlaczego, pyta w wywiadzie Duda, „premier i minister kultury nie przyszli normalnie się zachowując i szanując pewne zasady, nie usiedli i nie powiedzieli: panie prezydencie, proponujemy takie i takie zmiany, co pan na to, bo mamy dzisiaj większość, uchwalimy je”.
Andrzej Duda odniósł się również do swojej wizyty na Forum w Davos. Podczas jednej z dyskusji – jak relacjonował – rozmawiał z innymi przywódcami o zmęczeniu wojną w Ukrainie. Prezydent uważa, że wojna nie powinna schodzić z pierwszego planu zainteresowania świata polityki.
„Ukraina musi zwyciężyć. Zwycięstwem jest odzyskanie przez Ukrainę kontroli nad jej międzynarodowo uznanymi terytoriami” – powiedział.
„Prezydent USA zaangażował się we współpracę krajów Trójmorza, podpisaliśmy wiele fundamentalnych dla Polski kontraktów gospodarczych” – tak prezydent Andrzej Duda chwalił swoje kontakty z Donaldem Trumpem.
Andrzej Duda w niedzielę (21 stycznia) wystąpił w amerykańskiej telewizji Fox News, otwarcie popierającej Partię Republikańską. Pytany o wybory prezydenckie w USA, które odbywają się w tym roku, odpowiedział: „Przede wszystkim wybór należy do wyborców w Stanach Zjednoczonych i muszę powiedzieć, że uważam, że jest to co najmniej nie na miejscu, jeżeli politycy z Europy próbują mówić Amerykanom, jakiego prezydenta mają sobie wybrać. To Amerykanie wybierają prezydenta i to Amerykanie wiedzą, jaki prezydent będzie dla nich najlepszy i najlepszy dla ich kraju”.
Duda jednak dobrze wspomina prezydenturę Donalda Trumpa. Jak podkreślał, „prezydent USA zaangażował się we współpracę krajów Trójmorza”.
„Podpisaliśmy wiele fundamentalnych dla Polski kontraktów gospodarczych m.in. na dostawy gazu skroplonego, czy rozpoczęliśmy poważną współpracę w zakresie budowy w Polsce pierwszej elektrowni atomowej” – mówił. Jak wskazywał, były to działania, które „bardzo mocno zacieśniły więzi pomiędzy naszymi państwami”.
Dodał również, że w pierwszej połowie 2025 roku Polska obejmie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. "Pierwszym priorytetem będzie zacieśnienie więzi euroatlantyckich, czyli: więcej Europy w Stanach Zjednoczonych, ale również i więcej Stanów Zjednoczonych w Europie” – deklarował
Prezydent mówił także, że współpraca z USA jest dla Polski bardzo ważna w kontekście wojny w Ukrainie. „Rosyjską agresję na Ukrainie i odrodzenie się rosyjskiego imperializmu potraktowaliśmy bardzo poważnie, jako zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa. Dla nas oznacza to przede wszystkim konieczność wzmocnienia naszej obronności. Stąd w zeszłym roku wydaliśmy już 4 procent naszego PKB na obronność” – mówił, podkreślając, że zakupy zbrojeniowe realizujemy przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych.
"Ścisły sojusz pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi, jak najsilniejsze więzi euroatlantyckie, to w moim przekonaniu interes Polski i Europy, ale także interes Stanów Zjednoczonych. Doświadczenie historyczne uczy nas, że im ściślejsze więzi pomiędzy Europą a Stanami Zjednoczonymi, tym Europa bezpieczniejsza i tym większa szansa, że będziemy wolni od wpływów rosyjskich” – podkreślał.
„Jeżeli może to zostać przerwane tylko i wyłącznie przez to, że ja ich ponownie po prostu ułaskawię, żeby po prostu ich ratować, to to zrobię” – zapowiada Andrzej Duda. Co ma na myśli?
W niedzielę wieczorem „Super Express” opublikował fragmenty wywiadu z prezydentem Andrzejem Dudą, który ma się ukazać drukiem w poniedziałkowym wydaniu gazety. Głowa państwa zapowiada w nim m.in. swoje dalsze kroki w kwestii skazanych prawomocnym wyrokiem i osadzonych w zakładach karnych byłych szefów MSWiA i służb.
"Dzisiaj Mariusz Kamiński jest w bardzo trudnej sytuacji zdrowotnej, prowadzi cały czas strajk głodowy. Maciej Wąsik także prowadzi strajk głodowy. Chciałbym, żeby to zostało przerwane.
Jeżeli może to zostać przerwane tylko i wyłącznie przez to, że ja ich ponownie po prostu ułaskawię, żeby po prostu ich ratować, to to zrobię.
Ja to zrobię, mając pełną świadomość tragizmu tej sytuacji. Również dla urzędu prezydenta Rzeczypospolitej. Z pełną świadomością" – powiedział Duda w wywiadzie dla SE.
Dziennikarze spytali prezydenta także o to, kiedy jego zdaniem Wąsik i Kamiński wrócą do domu.
„Mam nadzieję, że jak najszybciej. Apelowałem już do ministra Adama Bodnara, bo stworzyłem mu ku temu warunki, by przerwał obu panom odbywanie kary pozbawienia wolności. Niestety, nie korzysta z tego. Jest to dla mnie bulwersujące. Uważam to za brutalne stawianie sprawy”.
Słowa prezydenta sugerowały, że zamierza zmienić swoją decyzję z 11 stycznia, gdy ogłosił, że osadzeni w wyniku prawomocnego wyroku sądu Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik zostaną przez niego ponownie ułaskawieni. Głowa państwa nie skorzystała jednak ze swojej prerogatywy z art. 139 Konstytucji. Gdyby to zrobił, obaj mężczyźni zostaliby natychmiast zwolnieni z odbywania kary.
Onet poprosił o komentarz Marcina Mastalerka, szefa gabinetu prezydenta:
„Prezydent niedawno wszczął procedurę ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w oparciu o Kodeks postępowania karnego. Nic się w tej kwestii nie zmienia. Prezydent czeka na opinię prokuratora generalnego w sprawie ułaskawienia, bo takie są wymogi przy tej ścieżce prawnej”.
Prezydent wszczął procedurę z artykułu 567 paragraf 2 kodeksu postępowania karnego. Przepis mówi: „Prokurator Generalny przedstawia Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej akta sprawy lub wszczyna z urzędu postępowanie o ułaskawienie w każdym wypadku, kiedy Prezydent tak zadecyduje”.
Do tego prezydent Duda domaga się także, by na czas wydania ostatecznej decyzji o ułaskawieniu PG pozwolił Kamińskiemu i Wąsikowi na przerwę w wykonywaniu kary na podstawie art. 568 kodeksu postępowania karnego. Adam Bodnar jest w trakcie przygotowywania opinii o samym ułaskawieniu. Ale sugerował, że politycy nie spełniają kodeksowych przesłanek do zwolnienia z zakładów na czas procedury, a do tego PG nie ma pewności co do tego, czy prezydent doprowadziłby procedurę ułaskawieniową do końca, gdy obaj znaleźliby się już na wolności.
Decyzja Andrzeja Dudy, choć pozwalająca wywierać nacisk na Adama Bodnara, spotkała się jednak z dezaprobatą Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS pojechał w piątek 19 stycznia do Przytuł Starych, gdzie w zakładzie karnym przebywa Maciej Wąsik. Chciał spotkać się z politykiem. Bezskutecznie.
Kaczyński został jednak nagrany, gdy opuszczał miejsce i wsiadał do samochodu.
„Mam nadzieję, że prezydent się zdecyduje i w końcu uwolni, bo z tą metodą, którą zastosował to może jeszcze rok trwać”
– mówi na nagraniu polityk.
W niedzielę o słowa prezesa PiS został zapytany na antenie Polsat News doradca prezydenta Łukasz Rzepecki. „Droga, jaką zastosował prezydent Andrzej Duda jest najkrótszą z możliwych. Wszystko leży w rękach ministra Adama Bodnara” – odpowiedział.
W sobotę w Radiu ZET decyzję prezydenta tłumaczyła także Małgorzata Paprocka z KPRP, mówiąc, że prezydent już raz skorzystał z art. 139 Konstytucji – w 2015 roku. Obecnie zaś, ze względu na prawomocny wyrok zapadły po tamtym ułaskawieniu, „cała procedura uregulowana jest przez kodeks postępowania karnego”.
„Jestem głęboko przekonana, że w momencie, w którym zostałby wydany akt łaski na podstawie art. 139. Konstytucji, bez przeprowadzenia tej procedury, którą wybrałby prezydent, to ten akt nie byłby respektowany” – stwierdziła Paprocka.