Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
„Myśli pan, że jest pan śmieszny. Ja tak nie uważam” – mówi Magdalena Filiks do przesłuchiwanego Artura Sobonia, który unika odpowiedzi na pytania komisji śledczej.
Artur Soboń utrzymuje, że nie miał żadnej oficjalnej funkcji w organizacji wyborów kopertowych. „W żadnych kwestiach formalnych nie brałem udziału” – mówił. Brał udział jednak w „kilku lub kilkunastu” spotkaniach z Pocztą Polską.
„Pan minister Sasin prosił mnie o kontakt z Pocztą, abym z pierwszej ręki widział, jak te przygotowania wyglądają” – przekazał Soboń. „Mogłem ograniczyć się do tego, aby przekazać tę wiedzę na podstawie mojego własnego przekonania, a mogłem poprosić prezesów Poczty Polskiej, abym brał osobisty udział w kilku spotkaniach, w których oni będą o tych kwestiach rozmawiać” – powiedział.
Na stwierdzenie Jacka Karnowskiego (KO), że Soboń był prawą ręką Jacka Sasina, świadek zaprzeczył.
„Nie byłem decydentem politycznym, nie uczestniczyłem w żadnych decyzjach politycznych w tym zakresie” – powiedział Soboń.
Między Soboniem i Karnowskim doszło do ostrej wymiany zdań. Karnowski stwierdził, że świadek jest „znany z bezczelności”. Zareagował na to przewodniczący Dariusz Joński: „Świadek odzyskał pamięć, niech się wypowie”.
W przesłuchaniu pojawił się wątek maila, jaki Soboń wysłał ówczesnemu szefowi Kancelarii Premiera Michałowi Dworczykowi. Ostrzegał w nim „żeby komuś nie przyszło do głowy zrobić podbudowę pod ewentualnego »kozła ofiarnego« za nieudaną operację wybory korespondencyjne”.
Wyliczył w nim kilka zagrożeń, które niosą ze sobą wybory przeprowadzone w formie korespondencyjnej, w tym m.in. brak możliwości zorganizowania drugiej tury wyborów w konstytucyjnym terminie 14 dni, bałagan, problemy z dostarczaniem, odbieraniem i ochroną pakietów wyborczych oraz wysoki koszt („Sama Poczta Polska to 700 mln zł za pierwszą turę”).
Opisywaliśmy to w OKO.press:
„Nie jestem w stanie potwierdzić autentyczności maila. Cały czas używam swojego prywatnej skrzynki i proszę o nieujawnianie moich danych. O mailu rozmawiamy jako prywatnej rozmowie z prywatnych maili. Rozmawiamy o nich, bo zostały wykradzione” – powiedział Artur Soboń podczas przesłuchania.
Unikając odpowiedzi na pytania o maile, podkreślał: „Byłem i jestem głęboko przekonany, że byłoby czymś dramatycznym dla Polski i obywateli, gdyby nie udało się w konstytucyjnym terminie wybrać prezydenta”.
Posłanka KO Magdalena Filiks zapytała Artura Sobonia, dlaczego podczas pierwszego przesłuchania odpowiadał jedną regułką: „Wszystko, co miałem do powiedzenia w obojętnej przesłuchaniem sprawie, zawarłem w swobodnej części swojej wypowiedzi”. Tymczasem dziś już jest w stanie odpowiadać pełnymi zdaniami.
„Będę prostował nieprawdziwe informacje” – odparł Soboń. Żadnej informacji jednak nie sprostował, a wdał się w dyskusję z Magdaleną Filiks.
„Przerywa mi pan szósty raz, ja liczę” – powiedziała posłanka. „Myśli pan, że jest pan śmieszny. Ja tak nie uważam, błagam, niech się pan nie wygłupia” – dodała.
Wiceminister aktywów państwowych wrócił przed komisję śledczą zajmującą się wyborami kopertowymi. Artur Soboń odniósł się do pierwszego przesłuchania: „Nigdy nie było moim celem stosowanie jakiejkolwiek obstrukcji prac komisji”.
„Artur Soboń powinien mieć dużo większą wiedzę niż złożył na posiedzeniu. Krótko mówiąc nas okłamał, dlatego został wezwany na komisję śledczą. Jeśli sobie po raz kolejny nic nie przypomni, to o godzinie 16 będzie konfrontacja z Grzegorzem Kurdzielem, byłym członkiem zarządu Poczty Polskiej” – zapowiedział przewodniczący komisji śledczej Dariusz Joński (KO).
Były wiceminister aktywów państwowych pierwszy raz zeznawał przed komisją 19 stycznia. „Wszystko, co miałem do powiedzenia w obojętnej przesłuchaniem sprawie, zawarłem w swobodnej części swojej wypowiedzi” – odpowiadał na każde postawione mu pytanie.
Na początku dzisiejszego przesłuchania oświadczył: „Nigdy nie było moim celem stosowanie jakiejkolwiek obstrukcji prac komisji”.
„Szukanie przez pana przewodniczącego dzisiaj takiej tezy, że rzekomo moje zaznania były sprzeczne z zeznaniami innych świadków, będzie czymś co się zwyczajnie panu dzisiaj nie uda, bo jest to nieprawda” – mówił.
Po styczniowym przesłuchaniu komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych wystąpiła do Sądu Okręgowego w Warszawie o nałożenie kary porządkowej w wysokości 3 tys. zł na Artura Sobonia „za bezpodstawne uchylanie się od złożenia zeznań”.
Wiceprzewodniczący komisji Waldemar Buda (PiS) apelował o przeniesienie przesłuchania i poczekanie na decyzję sądu – wniosek jednak został odrzucony.
„Świadek zwlekał z przekazaniem protokołu dla sądu blisko dwa miesiące” – odparł Dariusz Joński, wyjaśniając, dlaczego decyzja sądu jeszcze nie zapadła. Wyjaśnił również, że przedmiotem sprawy nie jest to, czy Soboń „dobrze czy źle odpowiadał” – bo tak sugerował świadek.
Joński, zaczynając serię pytań, zacytował słowa Jacka Sasina o „nadzorze operacyjnym Sobonia nad procesem wyborczym w Poczcie Polskiej”.
„To manipulacja, minister nie powiedział tych słów. Byłem w kontakcie roboczym z Pocztą Polską” – odpowiedział świadek.
Joński zaprezentował również nagrania z wywiadów z Arturem Soboniem. Mówi w nich, że Poczta jest w stanie takie wybory przeprowadzić. „Czy panu po ludzku nie wstyd, że pan kłamał?” – zapytał przewodniczący komisji.
Komisja od początku jest serią złośliwości, przerywanych odpowiedzi i zakrzykiwanych pytań. Dariusz Joński wyciszył mikrofon Przemysławowi Czarnkowi, który w odpowiedzi zaczął krzyczeć „proszę się mnie nie bać!”. Zgłosił później wniosek formalny o zadawanie konkretnych pytań, „żebyśmy się czegoś z tej komisji dowiedzieli”.
„Niech to przerywanie i chamskie tezy się skończą” – zwrócił się do Jońskiego.
Mimo prób Przemysława Czarnka, żeby utrudnić przesłuchanie, odpytywanie Artura Sobonia trwa. Były wiceszef MAP nie pamięta dat spotkań dotyczących wyborów kopertowych. „Jeśli świadkowie mówią, że brałem udział w tych spotkaniach, nie mam dowodów, że było inaczej”.
Putin po wyborach formułuje ofertę dla Zachodu: Nawalny mógłby żyć, gdybyście się pospieszyli. Przynajmniej teraz pospieszcie się i zacznijcie negocjować, bo zacznę rozstrzeliwać jeńców na froncie
W środku nocy Putin odwiedził swój sztab wyborczy i zabrał głos po raz pierwszy po wyborach. Wspomniał Aleksieja Nawalnego i ogłosił, że był gotowy wypuścić go pod warunkiem, że nie wróciłby do Rosji. A śmierć Nawalnego jest “smutnym wydarzeniem”. Żołnierzom rosyjskim walczącym z armią Putina w Ukrainie zagroził rozstrzelaniem. Ogłosił, że żołnierze NATO masowo giną na froncie.
O śmierci Nawalnego Putin nie wspomniał do tej pory słowem. Cały jego powyborczy wywód sprowadzał się do tego, że jest gotów do rozmów w sprawie Ukrainy, ale jeśli jego warunki nie będą spełniane, nie zawaha się użyć okrutnych środków.
Przy czym warunków jeszcze nie sformułował, więc najwyższa pora, by przystąpić do zakulisowych negocjacji z nim.
Skala możliwości Putina jest jednak ograniczona. Putinowi “wyborczego zwycięstwa” pogratulował tylko Iran, Białoruś, Nikaragua, Kazachstan, Indie, Bahrajn, Korea Północna, Syria i Burundi. Chiny zaś wyraziły zadowolenie.
Dowodem, że Putin gotowy jest do negocjacji, miała być sprawa Aleksieja Nawalnego. Putin mógł go wypuścić, ale doszło do „nieszczęścia”. Czyli oferta i groźba w jednym (jak pisaliśmy w „GOWORIT MOSKWA” śmierć Nawalnego nastąpiła w momencie rozpaczliwych starań Putina o negocjacje). Gdyby się Zachód pośpieszył z negocjacjami, Nawalny móglby żyć.
Według Putina na kilka dni przed śmiercią Nawalnego powiedziano mu o propozycji wymiany Nawalnego „za część osób przebywających w więzieniach w krajach zachodnich”. „Możecie mi wierzyć, możecie nie, osoba, która ze mną rozmawiała, nie dokończyła jeszcze zdania, powiedziałem: »Zgadzam się«" – powiedział. Zaznaczył, że zgodził się tylko pod jednym warunkiem: że Nawalny po wymianie nie powinien wracać do Rosji.
Śmierć była Aleksieja Nawalnego „smutnym zdarzeniem”, ale “takie jest życie”.
Była oferta — i nie ma oferty.
“Nie jestem jeszcze gotowy, aby powiedzieć, co i jak powinniśmy zaanektować i kiedy, ale nie wykluczam, że mając na uwadze tragiczne wydarzenia, które mają dziś miejsce, będziemy zmuszeni w pewnym momencie, gdy uznamy to za stosowne, stworzyć pewną strefę sanitarną na dzisiejszych terenach podległych reżimowi kijowskiemu” – powiedział.
Ta strefa – jak wyjaśnił – ma być “dość trudna do pokonania, przy użyciu środków walki, których używa wróg, przede wszystkim, oczywiście, zagranicznych”.
Potem Putin zagroził egzekucjami:
„Nie mamy kary śmierci, ale zawsze będziemy traktować tych ludzi [z Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego], teraz i w przyszłości, jak tych, którzy znajdują się w strefie walk” – tak Putin pogroził rozstrzeliwaniem.
Putin ogłosił, że jego wojska cały czas posuwają się do przodu. “Ostrożnie, ale każdego dnia. To coś więcej niż aktywna obrona”. Co można interpretować jako ostrzeżenie, że im później zaczną się rokowania, tym gorzej dla Ukrainy. Jednocześnie jednak przyznał, że z Ukrainą łatwo nie jest, więc i Rosjanom łatwo nie będzie. „Przede wszystkim trzeba rozwiązać problemy w ramach specjalnej operacji wojskowej, wzmocnić zdolności obronne, wzmocnić Siły Zbrojne (Rosji – przyp. red.) – to się dzieje, jak wszyscy widzimy, w bardzo dobrym tempie i z doskonałej jakości” – powiedział Putin.
„Obecny jest tam (w Ukrainie – przyp. red.) personel wojskowy państw NATO. Wiemy. Słyszymy tam mowę francuską i angielską. Nie ma w tym nic dobrego, przede wszystkim dla nich, bo giną, w dużych liczbach” – powiedział Putin.
Pogroził też wojną światową — ale umiarkowanie: "Myślę, że we współczesnym świecie wszystko jest możliwe, ale ja już mówiłem i dla wszystkich jest jasne, że to będzie o krok od III wojny światowej na pełną skalę. Myślę, że mało kto się tym interesuje – powiedział Putin, odpowiadając na pytanie, jak prawdopodobny jest konflikt na pełną skalę między Rosją a NATO.
Całe “wybory„ Putin podsumował po carsku: ”Wybór narodu rosyjskiego jest dla mnie ważny, liczę na naród rosyjski i działam w interesie tego narodu i państwa rosyjskiego. Jestem bardzo wdzięczny obywatelom Rosji za wsparcie". “Robimy wszystko, aby maksymalnie uświadomić sobie, czego ludzie oczekują nie tylko ode mnie osobiście, ale od władz w państwie. w najszerszym znaczeniu tego słowa.
Ciekawe tu jest także to, że Putin przemawiał 18 marca, czyli w rocznicę aneksji ukraińskiego Krymu. Do tej pory Rosja to bardzo świętowała — teraz jednak musi się skupić na świętowaniu tego, jak wspaniały jest Putin. Taka demonstracja siły nie oznacza jednak prawdziwej siły.
Uwaga: linki są dostępne za pośrednictwem VPN
Rolnicy protestują na przejściu granicznym na autostradzie A2 w lubuskim Świecku. Blokada ma potrwać do środy.
Protest przy granicy z Niemcami rozpoczął się w niedzielę, 17 marca. „Jeśli będzie trzeba, będziemy tu do skutku, przez święta, do czasu, aż nie zostaniemy dokładnie wysłuchani i nasze postulaty zostaną w końcu spełnione” – mówią rolnicy, cytowani przez RMF24.
Na razie, według planu, blokada ma potrwać do środy, do godz. 22.
O utrudnieniach informowała lubuska policja: „Na autostradzie A2 w Świecku w obydwu kierunkach oraz na terenie Słubic wystąpią utrudnienia w ruchu drogowym. Dodatkowo z pozyskanych informacji wiadomo, że autostrada A2, wyjazd i wjazd do Niemiec, będzie w tym czasie całkowicie zablokowana na wszystkich pasach ruchu drogowego. Wydarzenia te również mogą wpłynąć na utrudnienia przejazdu mostem miejskim. Ponadto od niedzieli 17 marca od godziny 20.00 do środy 20 marca do godziny 22.00 zablokowane będzie przejście graniczne w Gubinku”.
Dla kierowców wyznaczono objazdy.
Rolnicy – przypomnijmy – sprzeciwiają się zapisom unijnego Zielonego Ładu oraz chcą zakazu sprowadzania produktów rolnych z Ukrainy. Na 20 marca zaplanowano kolejny ogólnopolski protest.
Wiceminister rolnictwa, Michał Kołodziejczak, pytany przez dziennikarzy RMF FM, odpowiedział, że nie wybiera się do Świecka. Jest jednak w kontakcie z organizatorami.
Dodał, że we wtorek 19 marca w Jasionce przy okazji Forum Rolniczego będzie spotkanie ministra Siekierskiego z liderami wielu rolniczych protestów. „Będzie tam osoba odpowiedzialna za protest w Świecku” – potwierdził. „Jeżdżenie na protesty, pokazywanie się na nich to jest paliwo dla zadymiarzy politycznych; dla zadymiarzy, którzy na tych protestach są i chcą zburzyć dobre podejście polskich rolników” – dodał Kołodziejczak.
Podkreślał jednak, że „całym sercem” jest z rolnikami.
O godz. 10 rozpocznie się drugie przesłuchanie Artura Sobonia przed komisją śledczą do spraw wyborów kopertowych.
„Wszystko, co miałem do powiedzenia w obojętnej przesłuchaniem sprawie, zawarłem w swobodnej części swojej wypowiedzi” – tak na każde pytanie sejmowej komisji śledczej badającej sprawę wyborów kopertowych odpowiadał były wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń podczas pierwszego przesłuchania, 19 stycznia. Powtórzył to zdanie ponad 100 razy.
Dziś, 18 marca, o godzinie 10:00 Soboń znowu pojawi się przed komisją.
Soboń w „swobodnej wypowiedzi”, do której nawiązywał w swoich odpowiedzaich ograniczył się jedynie do wymienienia swoich obowiązków w rządzie Zjednoczonej Prawicy. „W żadnym momencie wykonywania swoich obowiązków w ministerstwie aktywów państwowych nie nadzorowałem Poczty Polskiej” – oświadczył. „Nie nadzorowałem także departamentów: budżetowego, prawnego ani departamentu wykonującego nadzór właścicielski wobec Poczty Polskiej. Na żadnym etapie przygotowań, nie uczestniczyłem w formalnych w obowiązkach związanych z przygotowaniem w wyborów korespondencyjnych” – powiedział i dodał: „Nie mam tutaj żadnej wiedzy, tym bardziej z ogromnym zdziwieniem dowiedziałem się o moim wezwaniu przed wysoką komisję”.
Po przesłuchaniu sejmowa komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych wystąpiła do Sądu Okręgowego w Warszawie o nałożenie kary porządkowej w wysokości 3 tys. zł na Artura Sobonia „za bezpodstawne uchylanie się od złożenia zeznań”.
Przewodniczący komisji Dariusz Joński poinformował, że „w przegłosowanym przez komisję wniosku jest rozważenie wystąpienia w dalszej kolejności z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Artura Sobonia polegającego na zatajeniu prawdy”.
Po przesłuchaniu Sobonia zaplanowano „konfrontację świadków” – Artura Sobonia i Grzegorza Kurdziela, byłego wiceprezesa Zarządu Poczty Polskiej SA.
Kurdziel również był już przesłuchiwany przez komisję. „Pierwsze spotkanie [w sprawie wyborów], w którym brałem udział, odbyło się 7 kwietnia. Brał w nim udział minister Soboń, minister Szczegielniak i całe stado pracowników MAP. To była dyskusja, w jaki sposób można te wybory przeprowadzić. Odniosłem wrażenie, że MAP do końca nie zdaje sobie sprawy, na czym to może polegać” – zeznał.
O wyborach kopertowych pisaliśmy w OKO.press wielokrotnie: