Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Wiceszef Rady Dialogu Społecznego i przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Piotr Ostrowski przypomniał, jak sam został powołany przez Andrzeja Dudę do RDS
Wszystko wskazuje na to, że prezydent Andrzej Duda mógł rzeczywiście wysłać powołanym do Rady Dialogu Społecznego ministrom rządu Donalda Tuska odpowiednie dokumenty, zamiast urządzać w tym celu uroczystość kolidującą z posiedzeniem Sejmu. Kancelaria Prezydenta poinformowała dziś, że uroczystość trzeba było odwołać, bo ministrowie „w ostatniej chwili” wycofali swój udział – i obarczyła rząd winą za to, że Rada w nowym składzie nie może podjąć prac.
Szef Kancelarii Premiera Jan Grabiec odpowiadał na ten zarzut, tłumacząc, że prezydent wyznaczył termin uroczystości w trakcie posiedzenia Sejmu, co kolidowało z obowiązkami poselskimi ministrów. Andrzej Duda był więc proszony o wysłanie ministrom odpowiednich pism – na co Kancelaria Prezydenta odpowiedziała, że uroczystość i tak musi się odbyć.
Informowaliśmy już o tym w OKO.press:
Tymczasem szef OPZZ – i zarazem wiceszef Rady Dialogu Społecznego – przypomniał w mediach społecznościowych sposób, w jaki sam został do niej powołany. Zdecydowanie przeczy to tezie, jakoby prezydent musiał urządzać specjalne uroczystości z powodu powołania do RDS jej nowych członków.
"Nie jest prawdą, jakoby nieobecność przedstawicieli rządu Donalda Tuska uniemożliwia podjęcie prac przez Radę. Pisma powołujące przedstawicieli rządu mogą być przez Prezydenta przesłane każdemu z nich z osobna. Uroczystość nie jest obowiązkowa, aby powołać przedstawicieli rządu i rozpocząć pracę Rady Dialogu Społecznego
Osobiście otrzymałem od Prezydenta pismo powołujące mnie do RDS na początku stycznia 2023 roku a uroczystość miała miejsce pod koniec stycznia." – napisał Ostrowski.
Prezydent nie ma wpływu na obsadę miejsc w RDS. Powołuje jej członków na wniosek uprawnionych instytucji – związków zawodowych, organizacji pracodawców i rządu. Zmiana szefa którejś z organizacji czy też wymiana któregoś z 10 uprawnionych do zasiadania w RDS ministrów skutkuje niemal zawsze nowym powołaniem do Rady.
Posłowie PiS na konferencji prasowej poinformowali, że złożyli skargę na Polskę do Rady Europy ze względu na „zamach na media publiczne, prokuraturę i łamanie praw człowieka związane z torturami”
Arkadiusz Mularczyk, Iwona Arent i Kacper Płażyński z Prawa i Sprawiedliwości zorganizowali w Sejmie konferencję prasową. Ogłosili na niej, że jako członkowie delegacji polskiego Sejmu do Rady Europy złożyli do tej międzynarodowej instytucji skargę na Polskę a także projekt rezolucji mającej potępiać nasz kraj za „łamanie praw człowieka”.
„Próba dokarmiania Mariusza Kamińskiego przez nos i usta naruszała zasady, które są opisane w konwencji praw człowieka. Możemy to traktować jako tortury” – dowodzili posłowie.
„Nasze rezolucje, które złożyliśmy do Rady Europy pokazują, co wydarzyło się przez miesiąc rządów Donalda Tuska: zamach na media publiczne, prokuraturę i łamanie praw człowieka związane z torturami. To jest niedopuszczalne. W związku z tym poinformowaliśmy Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy oraz Radę Europy” – mówił Arkadiusz Mularczyk
Anna Michalska, rzeczniczka prasowa Straży Granicznej, została odwołana – podał na platformie X (wcześniej Twitter) dziennikarz TVN Artur Molęda
Anna Michalska była rzeczniczką Straży Granicznej od 2021 roku. W imieniu SG komentowała wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej, przez co gościła w mediach praktycznie codziennie. Zasłynęła m.in. sarkastycznym – i niezamierzenie makabrycznym – zdaniem „Uwielbiam temat dzieci z Michałowa” rzuconym do Agaty Adamek z TVN 24. Pokrzykiwała na dziennikarzy, domagała się, by pushbacki nazywać „zawracaniem na linię granicy”. Stale apelowała o „wsparcie mediów dla funkcjonariuszy Straży Granicznej” w wojnie hybrydowej toczonej przez reżimy Łukaszenki i Putina, co sprowadzało się do żądań przedstawiania wydarzeń według przekazu ówczesnej władzy.
Już 19 stycznia premier Donald Tusk powołał nowego szefa całej Straży Granicznej. Został nim generał brygady SG Robert Bagan, dotychczasowy komendant Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Ministrowie musieli być w Sejmie – to dlatego nie mogli stawić się u prezydenta. Andrzej Duda o tym wiedział – wyjaśnia szef Kancelarii Premiera, Jan Grabiec.
Kancelaria Prezydenta zakomunikowała dziś w gniewnym tonie, że uroczystość nominowania 10 ministrów rządu Donalda Tuska do Rady Dialogu Społecznego trzeba było odwołać, ponieważ ministrowie „w ostatniej chwili” mieli wycofać swój udział.
Szef Kancelarii Premiera Jan Grabiec przedstawia jednak zdecydowanie inną wersję wydarzeń. „Wnioski o powołanie członków Rady Dialogu Społecznego wysłaliśmy panu prezydentowi już 5 stycznia, a więc trzy tygodnie temu. Pan prezydent długo zwlekał z podpisaniem nominacji. W pewnym momencie wyznaczył datę uroczystości ich wręczenia na dzień posiedzenia Sejmu, co stanowi pewien problem, bo ministrowie mają również swoje obowiązki poselskie ” – wyjaśnił Grabiec w rozmowie z Onetem.
W tej sytuacji rząd zaproponował inne rozwiązanie. „Poprosiliśmy o samo podpisanie nominacji, już nawet bez organizowania uroczystości, by rada mogła się spotkać już w przyszłym tygodniu. Kancelaria Prezydenta w środę oświadczyła, że uroczystość i tak się odbędzie, mimo informacji z naszej strony, że ministrowie nie wezmą w niej udziału” – mówił Grabiec.
Kancelaria Prezydenta na koniec podniosła larum. „Uroczystość taka to wieloletnia tradycja i podkreślenie, że dialog społeczny jest jednym z fundamentalnych osiągnięć Polski po 1989 r. O to, by mógł być prowadzony, walczył wielki ruch Solidarności” – napisano w komunikacie Pałacu Prezydenckiego.
Torturowanie więźnia Mariusza Kamińskiego zarzuca Służbie Więziennej prezes PiS Jarosław Kaczyński. Sam Kamiński w wywiadzie udzielonym Telewizji wPolsce nie mówił o torturach, opowiadał za to, że siedział „obok bardzo groźnego szpiega GRU”. Zapytaliśmy o te kwestie Straż Więzienną.
Słowa o torturach stosowanych w więzieniu wobec Kamińskiego oraz o przestępstwach, do których miało tam dojść, padły w czwartek rano na korytarzu sejmowym. Pytany przez dziennikarzy prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził:
„Zastosowano wobec niego (Mariusza Kamińskiego – przyp. red.) tortury. My się oczywiście, bo jest taka instytucja w Unii Europejskiej, do niej zwrócimy z oskarżeniem polskich władz o stosowanie tortur, bo decyzja na pewno zapadła na samej górze. Jestem przekonany, że to osobista decyzja Tuska i on osobiście powinien za tortury w Polsce odpowiadać.”
Dopytywany, na czym tortury miały polegać, odparł: „Bez żadnego powodu człowiekowi, który ma pewne wady, jeżeli chodzi o przegrody nosowe, wprowadzono rurę, co powodowało wielki ból i wiedząc o tym, że on za chwilę wyjdzie z więzienia, została dokonana czynność przymusowego karmienia. (...) To jest tortura i ludzie którzy stosują takie metody, powinni odpowiedzieć za to i to nie jakimiś tam drobnymi karami, tylko wieloletnimi karami więzienia.”
Wygląda, że Kaczyński za tortury uznał przymusowe karmienie, które miało zostać zastosowane wobec Kamińskiego (stosował on głodówkę protestacyjną). Czy miał rację? Zapytaliśmy o to Straż Więzienną.
„W wypadku gdy wykonywanie kary pozbawienia wolności może zagrażać życiu skazanego lub spowodować dla jego zdrowia poważne niebezpieczeństwo, dyrektor zakładu karnego, na wniosek lekarza, niezwłocznie powiadamia o tym sędziego penitencjarnego. W wypadku gdy życiu skazanego grozi poważne niebezpieczeństwo, stwierdzone co najmniej przez dwóch lekarzy, można dokonać koniecznego zabiegu lekarskiego, nie wyłączając chirurgicznego, nawet mimo sprzeciwu skazanego” – wyjaśnia rzeczniczka prasowa Dyrektora Generalnego Straży Więziennej, ppłk Arleta Pęconek.
I dodaje: „W przypadku osadzonych odmawiających przyjmowania posiłku Służba Więzienna ma wypracowane odpowiednie procedury postępowania mające na celu zapewnienie odpowiedniego stanu zdrowia skazanemu.”
Procedury te reguluje rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości w sprawie udzielania świadczeń zdrowotnych przez podmioty lecznicze dla osób pozbawionych wolności z dnia 14 czerwca 2012 r. Wydał je pełniący wówczas ministerialną funkcję Jarosław Gowin.
Mówi się tam o obowiązkowym ważeniu więźniów odmawiających jedzenia oraz o stałym nadzorze medycznym nad nimi. Decyzje o koniecznych zabiegach podejmuje lekarz. Zaś sam zabieg dokarmiania jest często stosowanym w szpitalach karmieniem przez sondę (czyli cienką rurkę) donosową lub doustną. Na pewno nie można go uznać za tortury. Zarzuty Kaczyńskiego o stosowanie tortur nie mają żadnych podstaw.
Byli posłowie Kamiński i Wąsik udzielili też w czwartek wywiadu dla Telewizji wPolsce. Kamiński o torturach nie mówił, podkreślił natomiast, że w więzieniu siedział „tuż obok” agenta GRU.
„Dowiedziałem się, że w Areszcie Śledczym w Radomiu osadzony jest również bardzo groźby szpieg rosyjski Pablo Gonzales – pochodzenia hiszpańsko-rosyjskiego. W mojej ocenie, jako byłego koordynatora służb specjalnych, najgroźniejszy rosyjski szpieg, jaki został ujęty przez polskie służby. Siedziałem tuż obok bardzo groźnego szpiega, agenta GRU” – mówił.
Pablo Gonzales to hiszpański dziennikarz, zatrzymany prawie dwa lata temu na granicy polsko-ukraińskiej. Od lutego 2021 roku przebywa w tymczasowym areszcie. Jest podejrzany o szpiegostwo na rzecz Rosji. Jednak cały czas nie przedstawiono mu aktu oskarżenia, ponieważ polskie służby od dwóch lat zbierają przeciwko niemu dowody. Nie ruszył więc też proces przeciwko niemu. Prawnie mężczyzna jest więc wciąż niewinny. Kamiński nie miał podstaw prawnych, by określać go „groźnym szpiegiem” czy „agentem GRU”.
Poza tym, jak wyjaśniła rzeczniczka Dyrektora Generalnego Służby Więziennej, zgodnie z obowiązującymi przepisami nie osadza się w jednej celi osoby skazanej i tymczasowo aresztowanej. Czyli Kamiński na pewno nie siedział z Gonzalezem w jednym pomieszczeniu.
Zapewne nie siedział też obok niego, tylko w zupełnie innej części budynku. Areszt Śledczy w Radomiu, w którym odbywał karę Kamiński, to jedna z największych jednostek penitencjarnych w Polsce. Są w nim miejsca dla ponad tysiąca osadzonych. Całość to trzy pawilony mieszkalne, w tym jeden przeznaczony specjalnie dla tymczasowo aresztowanych. Nie przebywają oni w pobliżu osób prawomocnie skazanych.