Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Rozpoczął się ostatni tydzień rządów PiS. 11 grudnia odbędzie się głosowanie nad wotum zaufania dla rządu Morawieckiego – nie ma jednak szans na uzyskanie większości głosów „za”.
Najprawdopodobniej Sejm zdecyduje o wotum zaufania dla rządu Tuska dzień później, 12 grudnia. Zanim jednak to nastąpi, przed nami intensywny tydzień w polityce.
Dziennikarze Radia Zet podali na Twitterze, że Paulina Hennig-Kloska, która miała zostać ministrą klimatu i środowiska w nowym rządzie, nie dostanie jednak tego stanowiska. Resort zajmujący się klimatem przypadł Polsce 2050, dlatego minister zostanie wybrany spośród polityków i polityczek tej partii. Według Radia Zet ma być to Michał Gramatyka.
Paulinie Hennig-Klosce miała zaszkodzić „afera wiatrakowa”. Chodzi o ustawę o zamrożeniu cen energii. Jak wyjaśnialiśmy w OKO.press, projekt składa się z trzech części. Dwie z nich nie budzą kontrowersji. Chodzi o zamrożenie cen na podobnych do tegorocznych zasadach i przywrócenie obliga giełdowego dla spółek energetycznych. Trzecia jednak zmienia zasady stawiania elektrowni wiatrowych
Kontrowersyjne jest samo włączenie tych zmian do ustawy, która w zamierzeniu miała zagwarantować odbiorcom niezmienne ceny energii, może budzić duże wątpliwości i przypominać czasy PiS-owskich „wrzutek”.
Co się w niej znalazło? Według pierwotnej propozycji, w niektórych przypadkach turbiny mogłyby stawać już 300 metrów od domów jednorodzinnych i 400 metrów od zabudowań wielorodzinnych. Takie ograniczenia obowiązywałyby w przypadku najcichszych instalacji, emitujących hałas o natężeniu poniżej 103 db(A) (decybeli z uwzględnieniem charakterystycznej częstotliwości dźwięku) w przypadku domów jednorodzinnych i 101 db(A) w przypadku większych budynków. Ustawa przewiduje również możliwość stawiania wiatraków 300 m od granicy parków narodowych i rezerwatów przyrody.
300 metrów to mniej niż postuluje sama branża. Obecnie minimalna odległość to 700 metrów, jednak eksperci uważają, że powinna zostać zmniejszona do 500.
„Propozycja ustawy prowadzi do eskalowania lęków i potwierdza najgłupsze stereotypy o tych złych kapitalistach, którzy chcą budować wiatraki z krzywdą zwykłych ludzi. I na dodatek – kosztem polskiej przyrody”- komentował w OKO.press Piotr Beaupré, prezes Neo Energy Group.
Hennig-Kloska zapowiedziała już, że ustawa zostanie zmieniona. Dopuszczalna odległość od zabudowań ma wynieść jednak 500 metrów. Wiatraki nie będą mogły stawać w pobliżu terenów objętych wysokimi formami ochrony przyrody.
Ojciec Natalii miał przyjść na komisariat o 9:40. Dopiero po 12 przyjęto zgłoszenie o zaginięciu dziewczyny. Policja rozpoczęła wewnętrzną kontrolę, żeby sprawdzić, czy funkcjonariusze z Andrychowa działali zgodnie z procedurami.
14-letnia Natalia 28 listopada wyszła z domu w Andrychowie na autobus do szkoły. Po 8 zadzwoniła do ojca, mówiąc, że źle się czuje i nie wie, gdzie jest.
Pięć godzin później znaleziono ją w pobliżu supermarketu. Mimo reanimacji i przewiezienia Natalii do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu nie udało się jej uratować. Szpital informował, że jej ciało miało temperaturę 22°C.
Sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Krakowie. 1 grudnia przeprowadzono sekcję zwłok. Z jej wstępnych wyników dowiadujemy się, że Natalia zmarła na wskutek obrzęku mózgu i masywnego krwawienia. To był prawdopodobnie dlatego dziewczynka miała problemy z mową, słabo się czuła i była zdezorientowana.
Hipotermia nie miała wpływu na jej śmierć. „Wyborcza” podała w piątek (1.12), że Prokuratura wciąż czeka m.in. na wyniki badań toksykologicznych.
Jednocześnie Prokuratura wyłączyła policję z postępowania. Będzie sprawdzać wątek działań policji i analizować, czy doszło do zaniedbań ze strony funkcjonariuszy z Andrychowa.
Rozpoczęło się również wewnętrzną kontrolę na policji. „Musimy sprawdzić, czy wszystkie działania podjęte przez policjantów od momentu przyjęcia zawiadomienia o zaginięciu do czasu odnalezienia 14-latki zostały prawidłowo przeprowadzone i zgodne z procedurami” – przekazała mediom Barbara Szczerba z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Głównym zarzutem wobec policji jest zbyt wolna reakcja na zgłoszenie o zaginięciu Natalii. Jak relacjonowali bliscy dziewczynki, jej ojciec przyszedł na policję około 9:40. „Kazali mu czekać w poczekalni, aż zejdzie funkcjonariusz” – relacjonowała pani Anna, sąsiadka rodziny Natalii, w rozmowie z TVN24. Z komisariatu wyszedł dopiero o 12:36.
Policja dziewczynki nie znalazła, nie namierzyła również jej telefonu, który cały czas był aktywny. O godz. 13:23 zauważył ją znajomy ojca. Leżała pod billboardem w centrum miasta, 500 metrów od komisariatu.
Do zdarzenia doszło między Hajnówką a Białowieżą. Zwierzęta zginęły niecały miesiąc po śmiertelnym potrąceniu żubra przez wojskowego w Starym Masiewie
Radio RMF FM poinformowało, że około trzeciej nad ranem wojskowy samochód potrącił dwa żubry. Jedno zwierzę zginęło na miejscu, drugie trzeba było dobić.
Zwierzęta zginęły na trasie między Białowieżą a Hajnówką. Kierowcy samochodu nie stało się nic poważnego.
Żandarmeria wojskowa nie wydała oficjalnego komunikatu w tej sprawie. Śmierć dwóch żubrów potwierdził jednak kapitan Iwo Sawa, rzecznik Oddziału Żandarmerii Wojskowej w Lublinie w rozmowie z Wirtualną Polską. „Na drogę wybiegło stado złożone z siedmiu żubrów. Prowadzący ciężarówkę żołnierz nie zdołał wyhamować i uderzył w dwa zwierzęta” – podał.
W OKO.press będziemy wracać do sprawy.
Do zdarzenia doszło niecały miesiąc po śmierci żubra w Starym Masiewie. Zwierzę również zostało potrącone przez samochód wojskowy jadący przez centrum wsi.
„Była 7:30 z rana, nie było ciemno, nie padał deszcz, widoczność była dobra, bo nie było żadnej mgły. Żubr to nie jamnik, żeby go nie było widać z daleka. To jest ogromne zwierzę. Gdyby ten kierowca jechał normalnie, to by do tego nie doszło. Ta ciężarówka powinna była jechać maksymalnie 50 km na godzinę. A jechała dobrą stówę” – mówił nam jeden ze świadków, który na miejscu pojawił się niedługo po wypadku.
Zwierzę przechodziło przez drogę z drugim żubrem, który nie chciał później zostawić ciała swojego kompana. Stał nad nim, dotykając go pyskiem – nawet wtedy, kiedy ciało było ładowane już na przyczepę samochodu.
Kierowca zatrzymał się kilkanaście metrów za miejscem potrącenia. Twierdził, że żubry wyszły zza bramy działki należącej do sołtysa – nie potwierdził tego jednak monitoring. Nie została wezwana policja.
„Jakby pani jechała i wypadł pani na drogę łoś, to będzie pani miała wykroczenie i winę ponosiła z tego tytułu?” – odpowiedział strażnik z nadleśnictwa Browsk, kiedy nasza dziennikarka Paulina Pacuła zapytała, dlaczego zdarzenie ma być uznane za kolizję drogową bez winy sprawcy.
Mieszkańcy okolic Białowieskiego Parku Narodowego podkreślają, że od momentu budowy zapory na granicy z Białorusią, ruch samochodów wojskowych znacząco się zwiększył.
„Te ciężarówki jeżdżą tędy po kilka razy dziennie, bo wożą żołnierzy na zmiany do granicy. Nie raz mijały mnie na drodze, nawet nie zwalniając. Często pędzą jak szalone. To się widzi, to się czuje” – mówiła nam jedna z mieszkanek Starego Masiewa.
Potwierdzał to również prof. Rafał Kowalczyk, pracownik naukowy w Instytucie Biologii Ssaków PAN w tekście dla OKO.press. Jego zdaniem wojsko musi wspierać Straż Graniczną, bo zapora jest nieskuteczna.
„W ostatnich miesiącach, ze względu na nieskuteczność zbudowanej na granicy 5-metrowej stalowej zapory, na granicę ściągane są nowe oddziały. Straż Graniczna jest wspierana przez ok. 4 tys. żołnierzy. Wojsko zostało rozmieszczone w miejscowościach przygranicznych w stworzonych do tego celu obozach, hotelach lub kwaterach agroturystycznych”- opisuje prof. Kowalczyk.
Zdaniem naukowca, wojsko nie jest świadome wartości przyrodniczej miejsca, w którym stacjonuje. Puszcza Białowieska jest najlepiej zachowanym lasem Europy i obiektem Światowego Dziedzictwa UNESCO.
„Wojsko zachowuje się w Puszczy jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany. Ścinanie drzew, palenie ognisk, śmiecenie, budowa prowizorycznych wartowni, czasem otoczonych drutem żyletkowym, który też często jest porzucany na terenie tego unikatowego lasu i stanowi zagrożenie dla zwierząt, kaleczenie drzew w celu zawieszenia zabawnych tablic, rozjeżdżanie dróg ciężkim sprzętem, to nie tylko brak poszanowania ochronnego statusu tego miejsca, ale często łamanie prawa dotyczącego ochrony przyrody, za co już wojsko powinno być pociągane do odpowiedzialności”- wylicza naukowiec.
Do listy tych „przewinień” można teraz doliczyć już trzy zabite żubry. Przypomnijmy: żubr jest w Polsce gatunkiem ściśle chronionym. W Polsce żyje ok. 2600 osobników.
Za tydzień po ośmiu latach PiS przestanie rządzić. Dwutygodniowy rząd Morawieckiego jest na półmetku. To piąty rząd PiS od wygranej w 2015 roku
Mija 51 dni, odkąd Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica wygrały wybory parlamentarne. W wyborach 15 października 2023 Prawo i Sprawiedliwość jako pojedyncza partia zdobyło najwięcej głosów. Jednak żadna inna partia nie chce stworzyć z PiS-em koalicji i partia Kaczyńskiego nie ma większości ani w Sejmie, ani w Senacie.
Mimo to właśnie przedstawiciel PiS w pierwszym kroku przewidzianym przez Konstytucję tworzy rząd.
PiS wykorzystał terminy konstytucyjne do maksimum. Najpierw prezydent Andrzej Duda w ostatnim możliwym terminie zaprzysiągł Mateusza Morawieckiego na premiera Rzeczypospolitej. Potem Morawiecki wystąpił o możliwość wygłoszenia exposé – również w ostatnim możliwym terminie.
Morawiecki stworzył rząd składający się w większości z osób nieznanych opinii publicznej, z dalszych szeregów PiS. Wbrew zapowiedziom nie jest to rząd ekspertów. Jednak jest w nim najwięcej kobiet w historii rządów III RP.
Głosowanie nad wotum zaufania dla rządu Morawieckiego odbędzie się za tydzień – w poniedziałek 11 grudnia. Morawiecki to głosowanie przegra – nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
To zakończy osiem lat rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Teoretycznie jest możliwość, by jeszcze tego samego dnia Sejm głosował nad wotum zaufania dla nowego premiera – Donalda Tuska.
Jednak jak pisze „Gazeta Wyborcza”, odbędzie się to następnego dnia, czyli 12 grudnia 2023. „Ze względu na rangę wydarzenia, chcielibyśmy, by działo się to w dzień, a nie późną nocą” – powiedział w minionym tygodniu Donald Tusk.
Politycy nowej większości rządzącej od wielu tygodni przedstawiali OKO.press taki plan: najpierw ostatecznie zakończy się próba tworzenia rządu przez PiS. A dopiero potem koalicja KO, Trzeciej Drogi i Lewicy oficjalnie przedstawi swój rząd.