Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek poinformował, że 31 grudnia prezydent wygłosi orędzie do narodu. Andrzej Duda ma mówić o mijającym roku i planach na przyszły. „Oczywiście powie też o sprawie mediów publicznych. Przede wszystkim skupi się na sprawie najważniejszej: zapewnianiu Polsce bezpieczeństwa” – przekazał Mastalerek.
Kościół katolicki jest otwarty na dialog w sprawie likwidacji Funduszu Kościelnego – przekazał sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski. Nowy rząd chce by państwowe finansowanie zastąpił dobrowolny odpis podatkowy
Premier Donald Tusk, zgodnie z obietnicami z czasów kampanii wyborczej, zapowiedział likwidację Funduszu Kościelnego. Finansowanie państwowe ma zastąpić dobrowolny odpis od podatku. Tusk tłumaczył, że chce, żeby to wierni wzięli odpowiedzialność za utrzymanie instytucji. „Znacie mój pogląd: jeśli uwolnimy Kościół od politycznej władzy i publicznych pieniędzy, będzie to wyłącznie z korzyścią dla Kościoła” – mówił premier.
29 grudnia oświadczenie w tej sprawie wydał Sekretarz Generalny Konferencji Episkopatu Polski. „W związku z planami zastąpienia Funduszu innymi rozwiązaniami o charakterze prawno-podatkowym Kościół katolicki jest otwarty na dialog w tej sprawie” – zadeklarował biskup Artur Miziński.
Zastrzegł przy tym, że każda modyfikacja musi być zgodna z zapisami Konkordatu, a także „konsensualną formy regulacji relacji między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi”.
Jak pisał w OKO.press Daniel Flis, zastąpienie Funduszu półprocentowym odpisem od podatku rząd Tuska proponował już 10 lat temu. Szacowano wtedy, że jeśli na taki odpis zdecydowałoby się 40 proc. podatników, kościoły dostałyby 140-150 mln zł rocznie. Dzisiaj m.in. ze względu na podwyższenie kwoty wolnej od podatku i odpływ wiernych negocjacje musiałyby rozpocząć się na nowo.
„Wszystko wskazuje na to, że to rakieta rosyjska wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną” – poinformował szef Sztabu Generalnego gen. Wiesław Kukuła po spotkaniu z udziałem prezydenta i szefa MON. Według Kukuły rakieta była skutecznie śledzona radarowo przez polskie wojsko – a ostatecznie opuściła polską przestrzeń powietrzną.
„Mamy na to potwierdzenie radarowe narodowe i sojusznicze. Z drugiej strony to jest tylko technika, pochodzimy do niej z pewnym dystansem, dlatego postanowiliśmy to również zweryfikować na ziemi, dlatego skierowaliśmy grupy, który mają zweryfikować stwierdzony tor lotu pocisku, czy aby nie doszło do jakiejś pomyłki od strony technicznej” – mówił Kukuła.
„Chcę zapewnić o dobrej koordynacji i współpracy. Wszystkie działania, które zostały podjęte, zostały podjęte zgodnie z algorytmem postępowania” – mówił z kolei minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że zadziałały systemy współpracy zarówno z sojusznikami, jak i wewnątrz kraju.
„Jest bardzo dobra współpraca w tym zakresie między rządem a prezydentem, wzajemne informowanie się. (...) Jesteśmy w stałej koordynacji i komunikacji, o tym najlepiej świadczy to spotkanie” – mówił Kosiniak-Kamysz
W Biurze Bezpieczeństwa Narodowego prezydent Andrzej Duda spotkał się z szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i dowódcami polskiej armii. Wcześniej w Kancelarii Premiera odbyła się odprawa z udziałem Donalda Tuska
O 13 w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego rozpoczęło się spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z szefem MON i wojskowymi. Biorą w nim udział: Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony, Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesław Kukuła i Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. dyw. Maciej Klisz. Tematem pilnie zwołanej narady jest dzisiejsze naruszenie przestrzeni powietrznej Polski przez wciąż niezidentyfikowany i nieodnaleziony obiekt, który nadleciał znad terytorium Ukrainy.
Przed spotkaniem Andrzej Duda konsultował się w tej samej sprawie z premierem Donaldem Tuskiem.
Szef rządu był już po odprawie, którą przeprowadził w Kancelarii Premiera. Uczestniczyli w niej szef Sztabu Generalnego, Dowódca Operacyjnych Rodzajów Sił Zbrojnych, minister obrony narodowej oraz szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego.
Na pograniczu powiatów hrubieszowskiego i tomaszowskiego w województwie lubelskim wciąż trwają poszukiwania miejsca upadku niezidentyfikowanego obiektu. Poszukiwania odbywają się w rejonie, w którym zniknął on z polskich radarów, które wcześniej zarejestrowały naruszenie przez obiekt naszej przestrzeni powietrznej i śledziły jego lot.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że w polskiej przestrzeni powietrznej miał miejsce incydent z „niezidentyfikowanym obiektem”, który wleciał nad polskie terytorium. Zaobserwowano go w powiecie hrubieszowskim
„Zgodnie z obowiązującymi procedurami Dowódca Operacyjny RSZ uruchomił dostępne siły i środki pozostające w jego dyspozycji” – lakonicznie zakomunikowało DORSZ. Nadal niewiele wiadomo o przebiegu tego incydentu. Służby wciąż nie odnalazły miejsca upadku obiektu, nie jest przy tym wykluczone, że mógł on zmienić kurs i ponownie wlecieć nad terytorium Ukrainy.
Pojawienie się w polskiej przestrzeni powietrznej „niezidentyfikowanego obiektu” potwierdził też wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz.
„W związku z pojawieniem się niezidentyfikowanego obiektu w polskiej przestrzeni powietrznej służby państwa zadziałały natychmiastowo. Za pośrednictwem BBN jestem w kontakcie z prezydentem, premierem, Szefem Sztabu Generalnego oraz Dowódcą Operacyjnym SZ. Państwo działa!” – napisał po 11 na platformie X szef MON.
Na antenie TVN 24 ppłk Jacek Goryszewski z DORSZ poinformował, że w związku z incydentem podniesiony został poziom gotowości obrony powietrznej kraju.
Informowaliśmy już, że w nocy z czwartku na piątek Rosjanie przeprowadzili zmasowany atak rakietowy na Ukrainę. Użyli co najmniej 110 pocisków rakietowych i znacznej liczby dronów-kamikaze. Część celów ataku znajdowała się w zachodniej Ukrainie – w rejonie Lwowa a nawet położonego tuż przy polskiej granicy Jaworowa.
Obiekt, który wleciał nad terytorium Polski, mógł być więc zarówno rosyjskim pociskiem manewrującym lub dronem, jak i ukraińskim pociskiem przeciwlotniczym wystrzelonym w odpowiedzi na rosyjski atak – podobnie jak miało to miejsce ponad rok temu, gdy ukraiński pocisk przeciwlotniczy S-300, w którym nie zadziałał system samozniszczenia, wszedł w przestrzeń powietrzną Polski a następnie uderzył w przygraniczną wieś Przewodów, zabijając dwie osoby.
Wożuczyn-Cukrownia położony jest zaledwie ok. 15 kilometrów na zachód od Przewodowa. Świadkowie z rejonu tej drugiej wsi mówią zaś na antenie TVN 24 o obiekcie, który „z wielkim świstem” miał dziś w godzinach rannych z ogromną prędkością przemieszczać się na zachód.
Na pograniczu powiatów hrubieszowskiego i tomaszowskiego trwają obecnie poszukiwania pozostałości niezidentyfikowanego obiektu – na miejsce skierowano znaczne siły policji, żandarmerii i wojska.
Według Telewizji Republika miał to być pocisk rakietowy, który wleciał nad terytorium Polski z Ukrainy. Według TV Republika pocisk miał spaść w rejonie miejscowości Wożuczyn-Cukrownia, w województwie lubelskim, w powiecie hrubieszowskim. Brak jednak potwierdzenia tych doniesień. Brak też wiarygodnych informacji dotyczących pochodzenia i typu pocisku. Nie ma doniesień o ofiarach ani zniszczeniach.
Co więcej – do ok. 11.30 służby wciąż nie były w stanie odnaleźć potencjalnego miejsca upadku „niezidentyfikowanego obiektu”. Pojawiają się natomiast nieoficjalne doniesienia, że mógł on zmienić kurs i ponownie wlecieć nad terytorium Ukrainy.
„Jesteśmy w kontakcie z żandarmerią oraz KWP, dostaliśmy informację o tym że na radarze pojawił się obiekt w okolicy Hrubieszowa. Nie mamy żadnego potwierdzenia na temat tego, że spadł na terenie naszego województwa (...) proszę o spokój i cierpliwość, służby pracują” – napisał na platformie X Krzysztof Komorski, wojewoda lubelski.
„Na chwilę obecną nie mogę nic potwierdzić. Nie mamy informacji, żeby ktokolwiek ucierpiał i żeby zaistniał jakiś wybuch na terenie naszego województwa” – mówił z kolei w rozmowie z PAP rzecznik lubelskiej Wojewódzkiej Komendy Policji nadkomisarz Andrzej Fijołek.