Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Wicemarszałkini Senatu, polityczka Razem i kandydatka na prezydentkę Warszawy Madgalena Biejat odniosła się do decyzji prezydenta Andrzeja Dudy, który postanowił zablokować możliwość sprzedaży tabletki „dzień po” bez recepty od 15 roku życia. Jak stwierdziła, rządząca większość powinna teraz szukać wyjścia z tej sytuacji, ewentualnie godząc się na podwyższenie granicy wiekowej do 18 lat. Wcześniej pośrednim wyjściem mogłoby być rozporządzenie ułatwiające uzyskanie recepty farmaceutycznej na antykoncepcję awaryjną.
- To oczywiście półśrodek. Ja osobiście skłaniałabym się do tego, żeby taką ustawę złożyć, bo lepsze to, niż nic. Wważam, że to jest bardzo szkodliwe, dzielenie kobiet na dorosłe i te, które według metryki dorosłe nie są. 13-latka mogłaby zajść w ciążę. Wważam, że tej różnicy wieku w ogóle nie powinno być, kobieta, która może zajść w ciążę, powinna mieć dostęp do antykoncepcji – mówiła Biejat.
„Prowadzone w tej sprawie jest postępowanie już od jakiegoś czasu przez wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej, sprawę traktujemy z absolutną powagą i po prostu powinna być ona dogłębnie zbadana pod kątem tego, czy te doniesienia, które zostały przekazane przez Wirtualną Polskę, są prawdziwe, a jeżeli tak, to powinny być wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. To może być odpowiedzialność dyscyplinarna, być może nawet odpowiedzialność karna, nie chciałbym na tym etapie w żaden sposób tego przesądzać” – powiedział w Radiu Zet minister sprawiedliwości Adam Bodnar. W ten sposób odniósł się do doniesień o nieprawidłowościach, których dopuścić się miała prokuratorka Ewa Wrzosek. Napisał o nich portal WP.pl.
W swoim śledztwie portal oparł się na dwóch wnioskach dotyczących Radia Kielce, które trafiły do kieleckiego sądu.
Jeden z nich ma 16 stron. Do niego dołączono załączniki, a całe pismo było przygotowane „profesjonalnie i starannie” jak na deklarowany bardzo krótki czas przygotowania tego pisma. WP zauważa też, że w załącznikach umieszczono artykuł Onetu z datą dostępu 29 listopada. To może oznaczać, że prokurator Wrzosek zaczęła pracę nad wnioskami jeszcze przed otrzymaniem oficjalnego pisma od Sienkiewicza albo że wniosek przygotował ktoś inny.
Dziennikarze ustalili również, że pismo do sądu w Kielcach zostało wysłane z placówki pocztowej przy ul. Koszykowej w Warszawie, mimo że prokuratura ma umowę z Pocztą Polską na odbiór przesyłek. Tak, żeby prokuratorzy nie musieli iść na pocztę z każdym wnioskiem. Koszykowa znajduje się ponad 6 km od siedziby prokuratury, jest za to blisko siedziby międzynarodowej kancelarii prawnej Clifford Chance. Do tego pismo podpisane przez prokurator Wrzosek „zeskanowano na urządzeniu, którym nie dysponuje prokuratura, zaś dysponuje Clifford Chance” – czytamy w WP. Przygotowanie dokumentów poza prokuraturą ma według portalu ma stanowić naruszenie prawa.
Do tych zarzutów odniosło się prawnicze Stowarzyszenie Lex Super Omnia, którego członkowie na platformie X (twitter.com) poprosili o rozwagę w ferowaniu wyroków.
Prezydent Andrzej Duda odmówił podpisu pod nowelizacją prawa farmaceutycznego. Tabletka „dzień po” nie będzie dostępna bez recepty przez wzgląd na ograniczenia wiekowe.
Przegłosowana przez Sejm nowelizacja prawa farmaceutycznego zakładała, by tabletka „dzień po”, czyli antykoncepcja awaryjna, była dostępna bez recepty od 15 roku życia.
„Pan prezydent wsłuchał się w głosy rodziców, które docierały do niego w licznej korespondencji” – mówiła prezydencka ministra Małgorzata Paprocka- „Stan prawny pozostaje niezmieniony, produkt leczniczy pod nazwą EllaOne będzie dostępny na receptę ze względu na bezpieczeństwo dzieci i prawa rodziców.”
Jak zaznaczyła Paprocka, gdyby nowelizacja dotyczyła jedynie osób powyżej 18 roku życia, prezydent nie miałby problemu z podpisem pod ustawą.
„Główną motywacją jest dostępność tego leku dla dzieci. Prezydent zapoznał się ze wszystkim stanowiskami, a projekt ten, choć był projektem rządowym, nie podlegał pełnemu procesowi konsultacji. Stanowiska środowiska lekarskiego też są podzielone, bo grupa osób poniżej 18 roku życia, na której sprawdzono działanie tego leku, jest bardzo mała” – stwierdziła urzędniczka Kancelarii Prezydenta.
Paprocka odniosła się również do pomysłu ministry zdrowia Izabeli Leszczyny, która zapowiedziała ułatwienie dostępu do pigułki rozporządzeniem. Tabletka „dzień po” miałaby być wydawana po wystawieniu recepty farmaceutycznej w aptece.
„Pytanie dla pani minister, po co była ta ustawa. Jeśli nie była regulacja ustawowa, to po co cała ścieżka legislacyjna?” – pytała retorycznie Paprocka.
„Poglądy i opinie w tej sprawie były zróżnicowane, zarówno podczas prac w Parlamencie, jak też w debacie publicznej. Do Kancelarii Prezydenta RP wpłynęła liczna korespondencja, w tym petycja podpisana przez 30 tys. osób, zawierająca wniosek o zawetowanie ustawy. Prezydent spotkał się także z posłankami Lewicy, zabiegającymi o podpisanie ustawy” – czytamy na stronie Kancelarii Prezydenta.
Telewizja Polska domaga się od telewizji Sakiewicza około miliona złotych odszkodowania za naruszenie praw autorskich. Chodzi o program „Jedziemy”. Michał Rachoń zabrał go z TVP i przeniósł do Republiki
Prezes i redaktor naczelny Telewizji Republika twierdzi, że pozew w sprawie programu „Jedziemy” wysłały nielegalne władze TVP.
W grudniu 2023 minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz zmienił władze mediów publicznych, w tym Telewizji Polskiej S.A. Zaś po tym, jak prezydent Andrzej Duda zawetował budżet państwa, w tym pieniądze dla TVP, 27 grudnia Sienkiewicz postawił Telewizję Polską w stan likwidacji. Prezesem (jako likwidator) został Daniel Gorgosz.
Jeszcze w grudniu część dawnych prezenterów TVP zaczęła pracę w Telewizji Republika Tomasza Sakiewicza. Wśród nich był Michał Rachoń. W TVP Rachoń prowadził między innymi poranny program „Jedziemy”, znany z agresywnych komentarzy gościnnych komentatorów.
Niemal identyczny program pojawił się w Telewizji Republika. Nazywa się „Jedziemy Michała Rachonia”, ma zbliżony logotyp, motyw muzyczny w czołówce i zestaw gości. Różnice scenograficzne wynikają zapewne z tego, że Republika nie ma tak dobrze wyposażonego i dużego studia.
Sakiewicz nie zamierza płacić odszkodowania, bo według niego władze TVP są nielegalne i nie mają prawa w ogóle wysyłać pozwu. Twierdzi, że TVP nie ma praw autorskich do programu Rachonia.
„W dniu 26 marca 2024 roku Telewizja Polska SA w likwidacji, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, złożyła w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew przeciwko TV Republika o zaniechanie dokonywania naruszeń praw autorskich przysługujących TVP do audycji »Jedziemy«” – poinformowała TVP.
Telewizja domaga się też „zapłaty odszkodowania za naruszenie praw TVP do audycji oraz z tytułu nieuczciwej konkurencji, wydania bezprawnie uzyskanych korzyści, przeproszenia oraz zapłaty zadośćuczynienia na cel społeczny”. Łączna kwota wszystkich roszczeń wynosi około 1 mln zł.
„Rozmawiałem z prezesem TVP i zaprzecza, że jakikolwiek pozew został wysłany” – powiedział portalowi Press.pl Sakiewicz. Naczelny Republiki ma na myśli Michała Adamczyka, który według niego jest prezesem TVP. Sakiewicz mówi, że rozmawiał też z byłym prezesem TVP Mateuszem Matyszkowiczem i on również nie wysyłał żadnego pozwu.
„My możemy opierać się tylko na legalnych władzach. To, że ktoś siłą wchodzi do jakiejś instytucji, używa przemocy i podaje się za władze, to nie znaczy, że ma jakieś uprawnienia. Wszystkie sądy negują legalność tych władz, łącznie z sądami pracowniczymi” – stwierdził prezes Republiki.
Na pytanie, czy coś zmieni w programie Rachonia, Sakiewicz odpowiedział: „Dlaczego miałoby się zmieniać? Sama sprawa jest absurdalna. Oni nie mają praw autorskich do znaków towarowych, a w dodatku są nielegalną władzą”.
Sam Rachoń żartował na portalu X (dawniej Twitter): „Jeśli likwidatorzy od pułkownika Rympałka próbują w ten sposób powiedzieć, że chcieliby mieć na antenie program »Michał Rachoń #Jedziemy«, to sorry, ale nie widzę żadnej możliwości współpracy z uzurpatorami, których do TVP policyjnymi sukami przywieźli politycy ściskający się z Putinem takim jakim on jest”.
Klub Lewicy złożył w Sejmie projekt ustawy wprowadzającej dodatkowe obciążenia dla handlujących mieszkaniami. Chodzi o ukrócenia zjawiska tak zwanego „flippingu”- gdy inwestorzy kupują mieszkania na rynku wtórnym, by po ewentualnym odświeżeniu, niejednokrotnie również podzieleniu na mniejsze lokale, sprzedawać je z dużym zyskiem. Według posłów i posłanek Lewicy prowadzi to do nadmiernego zrostu cen w mieszkaniówce.
„Ten projekt ustawy, który dzisiaj złożymy jako klub Lewicy, stosuje prosty mechanizm, mechanizm zniechęcenia flipperów do tego procederu, który opisywała na początku marszałkini Magdalena Biejat. Ta ustawa ma ograniczyć to zjawisko i ma pomóc w przeciwdziałaniu tam, gdzie na mieszkaniach się spekuluje, gdzie zawyża się sztucznie ich ceny. Trzeba skończyć z tą spekulacją, bo taka spekulacja w innych obszarach, mniej newralgicznych jest dzisiaj zakazana” – mówiła posłanka Razem Dorota Olko.
Lewica chce, by inwestorów skupujących większą liczbę mieszkań objął wyższy podatek od czynności cywilnych (pcc). Dziś, jeśli nabywca kupuje kolejną nieruchomość, wynosi on dwa procent. „Wprowadzamy tą ustawą, którą złożymy, dodatkowe stawki tam, gdzie transakcje na mieszkaniach mają właśnie charakter spekulacyjny. Jeżeli mieszkanie jest kupowane i odsprzedawane znowu w krótkim czasie, to wprowadzamy wyższe stawki tego podatku. Jeśli ono jest odsprzedawane w ciągu roku, to to będzie 10%, w ciągu dwóch lat 6 proc. w ciągu trzech lat 4 proc.” – mówiła Olko.