0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Ostatni dzień kampanii samorządowej

Na żywo

Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach

Google News

20:14 15-11-2023

Prawa autorskie: Fot. TVPFot. TVP

Abp Gądecki do papieża: tezy niemieckich biskupów są niekatolickie. Chodzi o stosunek do osób LGBT+

Metropolita poznański krytykuje niemieckich biskupów za próby zreformowania stosunku Kościoła katolickiego do osób LGBT+. „Nie byłaby to rewolucja ewangeliczna, lecz raczej inspirowana ideologiami lewicowo-liberalnymi”

Abp Stanisław Gądecki w swoim liście odnosi się do stanowiska niemieckiego episkopatu wyrażonego w trakcie Synodu Biskupów zwołanego w Watykanie na początku października. Oburzył go dokument pt. „Decyzja Drogi Synodalnej Kościoła Katolickiego w Niemczech”, którego punktem wyjścia był „kryzys nadużyć seksualnych w niemieckim Kościele“.

„Autorzy wydają się tak zawstydzeni sposobem reakcji niemieckich biskupów na doniesienia o nadużyciach seksualnych ze strony duchownych, że postanawiają dokonać rewolucji obyczajowej i prawnej w Kościele powszechnym. Jednak wydaje się, że nie byłaby to rewolucja ewangeliczna, lecz raczej inspirowana ideologiami lewicowo-liberalnymi” – pisze w liście do Franciszka abp Gądecki.

Argument ad hitlerum

Przewodniczący KEP zwraca papieżowi uwagę na „skrajnie niedopuszczalne i niekatolickie tezy” niemieckiej drogi synodalnej. Niepokoją go „praktyczne propozycje, poczynając od niezapisywania płci dziecka w metryce chrztu, możliwość zmiany imienia i płci w akcie chrztu, poprzez zapewnienie osobom transgender dostępu do sakramentów, w tym do kapłaństwa i do życia konsekrowanego, po obowiązek używania w Kościele niedyskryminującego języka i treningi dla duchownych, jak służyć osobom transgender”.

Metropolita poznański posuwa się nawet do porównania niemieckich biskupów z ideologami rasizmu. Trudno nie dopatrzeć się w tym aluzji do nazistowskiej przeszłości Niemiec.

„Wszystko w imię tzw. najnowszych osiągnięć nauk społecznych” – pisze abp Gądecki. „Istnieje jednak ryzyko, że ustalenia naukowe, na które powołuje się Synodaler Weg (droga synodalna) są błędne, podobnie jak w przypadku innej popularnej niegdyś teorii rasizmu”.

Nie dla par jednopłciowych

Gądeckiemu nie podoba się też poparcie dla błogosławienia „różnego typu związków niesakramentalnych, w tym związków osób jednej płci”. Według polskiego hierarchy ten pomysł stawia na głowie naukę Kościoła katolickiego.

„Można postawić pytanie, po co błogosławieństwo ludziom żyjącym w grzechu? Udzielona odpowiedź jest stosunkowo prosta: ludzie ci sami zgłaszają się po błogosławieństwo, a poza tym – jak twierdzą autorzy dokumentu – ludzie ci nie żyją w grzechu śmiertelnym i nie są pozbawieni łaski. Grzechem natomiast jest nauczanie Kościoła, które jest odbierane nie tylko jako niemiłosierne i dyskryminujące, ale wręcz – zdaniem autorów – czyni Kościół odpowiedzianym za prześladowania i samobójstwa osób transgender” – pisze Gądecki.

W zakończeniu swojego listu przewodniczący KEP wprost nazywa stanowisko niemieckich biskupów niekatolickim.

„Jako przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski z synowskim oddaniem i szacunkiem wobec apostolskiego urzędu Następcy Św. Piotra, a jednocześnie z zatroskaniem i smutkiem wobec decyzji Niemieckiej Drogi Synodalnej, pragnę zwrócić uwagę Ojca Świętego na te skrajnie niedopuszczalne i niekatolickie tezy Synodale Weg, ufając, że depozyt apostolski, którego Stróżem i Powiernikiem jest Wasza Świątobliwość, pozostanie nienaruszony” – pisze abp Gądecki.

19:47 15-11-2023

Hołownia: Trzecia Droga nie stara się o MSZ. W czwartek nowy marszałek wygłosi orędzie w TVP, w piątek idzie do Dudy

Szymon Hołownia w rozmowie z Moniką Olejnik w TVN24 zaprzeczył, że ministrem spraw zagranicznych może zostać polityk Polski 2050.

„Nie ma opcji, że Trzecia Droga dostanie ministra spraw zagranicznych. Rzeczywiście przez chwilę o tym rozmawialiśmy, ale to już nieaktualne” – powiedział lider Polski 2050.

Do niedawna wśród kandydatów na to stanowisko była wymieniana Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, dyrektorka Instytutu Strategie 2050, think tanku partii Hołowni. Wcześniej była ambasadorką Polski w Rosji oraz wiceministrem w MSZ.

Według ustaleń „Wprost” resort spraw zagranicznych ma objąć Radek Sikorski. Dziś jest posłem w Parlamencie Europejskim, w latach 2007-2014 był ministrem spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska. W latach 2005-2007 ministrem obrony narodowej w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego.

„Sikorski jest pewniakiem. Potrzebujemy killera na stanowisku ministra spraw zagranicznych, żeby ścierał się z Andrzejem Dudą. Polityka zagraniczna znów będzie główną kompetencją rządu, a nie prezydenta” – powiedział „Wprost” działacz Platformy Obywatelskiej.

Kilka dni wcześniej na kandydaturę Sikorskiego wskazywał Grzegorz Schetyna, były przewodniczący PO.

Orędzie w TVP i wizyta u prezydenta

Szymon Hołownia zapowiedział złożenie wizyty prezydentowi. Spotkanie ma się odbyć w piątek o 11.

Po co idzie do prezydenta?

„Przede wszystkim chcę się prezydentowi przedstawić w nowej roli. Spotykaliśmy się wcześniej, ale uważam, że nowy marszałek Sejmu powinien się z prezydentem spotkać, uzgodnić priorytety. Ale też chcę prezydentowi naocznie pokazać, że istnieje w tym Sejmie czytelna większość, która jest w stanie wyłonić rząd, więc może warto przyspieszyć tę procedurę” – powiedział Hołownia w „Kropce nad i” w TVN24.

Zapowiedział także, że w czwartek wygłosi orędzie w TVP. Ma do tego ustawowe prawo jako Marszałek Sejmu.

Do dymisji podała się obecna szefowa Kancelarii Sejmu, jej miejsce zajmie Jacek Cichocki, były minister spraw wewnętrznych i były szef Kancelarii Premiera za premierostwa Tuska.

„Mam do niego pełne zaufanie, to mój wieloletni współpracownik od kampanii prezydenckiej. Kryształowy, skrajnie uczciwy” – mówił Hołownia w programie Moniki Olejnik.

18:45 15-11-2023

Prawa autorskie: fot. Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.plfot. Dariusz Borowic...

Trzaskowski zakazał manifestacji pod ambasadą Izraela. Ekspert: Uzasadnienie ratusza zbyt ogólne

„Każdy, kto buduje swoje poparcie i tożsamość, łącząc się z podobnymi agresywnymi w swojej wymowie działaniami, de facto wspiera terror i nie tylko poniża ofiary wojny, ale także depcze ludzką godność” – napisał Trzaskowski

Prezydent Warszawy zakazał zgromadzenia, które miało zakończyć swoją trasę pod ambasadą Izraela. W sobotę 18 listopada między godziną 13 a 16 około 2 tysiące osób miało przejść od placu Zbawiciela w Śródmieściu do ul. Krzywickiego na Ochocie.

Demonstracja miała się odbyć pod hasłem „Ani jednej bomby więcej – wolna Palestyna„. W odróżnieniu od tych, które już miały miejsce, stołeczny ratusz tym razem odmówił zgody. Jego rzeczniczka Monika Beuth zapewnia, że nie ma to związku z hasłem przemarszu. ”Chodzi wyłącznie o kwestie bezpieczeństwa" – podkreśla

14 listopada zakaz zgromadzenia w imieniu prezydenta podpisał Jarosław Misztal, wicedyrektor Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa.

W uzasadnieniu powołał się na zapis ustawy o zgromadzeniach, który pozwala na wydanie zakazu, gdy manifestacja „może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach”.

„Trudno nie zgodzić się z tym, że prawdopodobny udział przebywających w Polsce mieszkańców Palestyny lub osób popierających mieszkańców Palestyny w kontrze do wielu obywateli lub sympatyków Izraela, może doprowadzić do eskalacji napięć i przerodzić się w zamieszki i agresję wobec siebie” – czytamy w uzasadnieniu decyzji.

Przeczytaj także:

Powód: eskalacja napięć

Organizatorem sobotniego zgromadzenia jest ta sama osoba, która w ostatnim miesiącu trzykrotnie organizowała propalestyńskie manifestacje. Podczas żadnego z nich nie doszło do zamieszek.

Ratusz powołuje się jedynie na incydent z manifestacji z 21 października, podczas której norweska studentka medycyny niosła transparent z napisem „Keep the world clean” (ang. „Utrzymuj świat w czystości”). Obok napisu widniała ilustracja z człowiekiem wrzucającym gwiazdę Dawida do kosza.

„Fakt ten spotkał się z powszechnym oburzeniem, nie tylko w kraju, ale i za granicą” – podkreśla prezydent miasta w decyzji.

Prezydent w uzasadnieniu powołuje się na opinię Komendy Stołecznej Policji. „Nie można wykluczyć, że pod wpływem negatywnych emocji [uczestnicy demonstracji] mogą dążyć do konfrontacji z pracownikami ambasady (…), przerzucać na jej teren niebezpieczne przedmioty, a także prób siłowego wtargnięcia„ – ocenił Tomasz Znajdek, zastępca komendanta stołecznej policji w piśmie do ratusza. Ostrzegł, że demonstracja może zostać wykorzystana jako okazja do podjęcia „radykalnych działań zwiększających zagrożenie terrorystyczne”.

Według policji eskalacja napięć związanych z konfliktami zbrojnymi w Ukrainie i Palestynie „może w istotny sposób zwiększać zagrożenie terrorystyczne”.

Przewodniczący zgromadzenia po sugestii ratusza zgodził się zmienić trasę zgromadzenia i zakończyć je nie przed bramą ambasady, a ulicę dalej. Nie zmieniło to jednak oceny KSP.

Trzaskowski o wrażliwości sytuacji w Warszawie

Opinia policji była jedynie sugestią. Prezydent Trzaskowski wyciągnął z niej następujące wnioski:

„Gloryfikowanie agresji wyrażane przez niektórych uczestników zgromadzeń (vide opisany powyżej przypadek norweskiej studentki medycyny) oraz fakt, iż gromadzić może ono osoby różnej narodowości, w tym także przedstawicieli walczących ze sobą od ponad 50 lat, musi budzić poważne obawy dotyczące bezpieczeństwa na terenie miasta.

Nie ulega wątpliwości, że każdy — niezależnie od narodowości — kto buduje swoje poparcie i tożsamość łącząc się z podobnymi agresywnymi w swojej wymowie działaniami, de facto wspiera terror i nie tylko poniża ofiary wojny, ale także depcze ludzką godność” – napisał Trzaskowski.

„W Polsce i w mieście takim jak Warszawa, szczególnie dotkniętymi w okresie II Wojny Światowej eksterminacją i prześladowaniami Żydów, a później wieloma negatywnymi działaniami władz PRL w latach sześćdziesiątych, nie może być miejsca na nienawiść i antysemityzm oraz jakiekolwiek ich przejawy. Działania takie naruszają nie tylko dobre obyczaje, ale przede wszystkim polską Konstytucję, wykorzystując w tym celu przynależne wszystkim obywatelom prawa i wolności obywatelskie” – uzasadnia prezydent Warszawy.

Organizator odwołał się od decyzji prezydenta. Sąd ma je rozpatrzyć na jutrzejszej rozprawie o godz. 9.

Zgromadzenie można rozwiązać w trakcie

O ocenę uzasadnienia decyzji prezydenta Warszawy poprosiliśmy prof. Ireneusza Kamińskiego z Instytutu Nauk Prawnych PAN, eksperta w dziedzinie praw człowieka, byłego sędziego ad hoc w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu.

„Zakaz zgromadzenia jest możliwy, ale trzeba go dobrze uzasadnić. Mogę zrozumieć zastrzeżenia w przypadku manifestacji w bezpośrednim sąsiedztwa ambasady Izraela. Jednak jeśli zgromadzenie miało znajdować się w miejscu oddalonym istotnie od placówki dyplomatycznej, ogólna formuła, mówiąca o napięciach i o zagrożeniu, nie jest wystarczająca.

W przypadku ekscesów czy wypowiedzi, takich jak ten nieszczęsny transparent niesiony przez norweską studentkę, są instrumenty do dyspozycji policji i nadzorujących manifestację urzędników. Jeśli organizator nie reaguje na takie incydenty, zgromadzenie można rozwiązać.

Oczywiście łatwiej zakazać go z góry, jeśli istnieje jakaś groźba. Ale wtedy bardzo łatwo będziemy eliminować wszelkie zgromadzenia dotyczące spraw kontrowersyjnych lub gorących” – komentuje dla OKO.press prof. Kamiński.

16:36 15-11-2023

Miękkie lądowanie dla swoich: Żaryna, Mazurka, Patkowskiego

Rada miasta Otwocka przegłosowała dziś, że przez 10 lat miasto ma współprowadzić Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej wspólnie z resortem kultury. To instytucja, która przekazywała miliony złotych z Funduszu Patriotycznego m.in. organizacjom Roberta Bąkiewicza. Bez zgody prezydenta Otwocka, polityka PiS, ministerstwo kultury nie będzie mogło zlikwidować Instytutu ani odwołać jego dyrektora.

Dyrektor IDMN to prof. Jan Żaryn, były senator PiS. Jego zastępcą od niedawna jest Piotr Mazurek, były sekretarz stanu w KPRM odpowiedzialny za współpracę z młodzieżą. Do dziś Mazurek zachował swoje funkcje w Narodowym Instytucie Wolności, który hojnie dotował organizacje przyjaciół Mazurka i członków stowarzyszenia Koliber, którego Mazurek był wiceszefem.

Przeczytaj także:

To kolejny młody minister rządu PiS, który znalazł pracę w instytucji państwowej. Dwa dni temu Business Insider dowiedział się, że wiceszef ministerstwa finansów Piotr Patkowski zostanie prezesem Polskiej Agencji Nadzoru Audytowego. Jego kadencja ma potrwać do 2027 r. PANA nadzoruje biegłych rewidentów i firmy audytorskie. Ma możliwość pozbawienia firmy audytorskiej prawa do badania sprawozdań finansowych.

Wcześniej Patkowski pełnił m.in. funkcję Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych. Jak przypomniała na platformie X dziennikarka WP.pl Bianka Mikołajewska, jako Rzecznik Patkowski odmówił wszczęcia postępowania ws. złamania dyscypliny finansów publicznych przy zakupie Pegasusa z Funduszu Sprawiedliwości. Wniosek o to złożyła Najwyższa Izba Kontroli, która uznała zakup oprogramowania śledzącego z FS za nielegalny. Senacka komisja ds. Pegasusa o niedopełnieniu obowiązków przez Patkowskiego zawiadomiła prokuraturę.

16:21 15-11-2023

Prawa autorskie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Żuchowicz...

Żukowska: Weszłam do KRS, by patrzeć na ręce nominatom PiS. To przecież nadal neo-KRS

Trzeba zdobyć wiedzę i patrzeć na ręce ludziom, którzy tą instytucją zarządzają. W ten sposób będziemy mogli zablokować część niekorzystnych naszych zdaniem decyzji, które PiS, rękami swoich nominatów, będzie jeszcze próbowało przeforsować.

Anna Maria Żukowska z klubu Lewicy została wybrana 14 listopada przez Sejm na członkinię Krajowej Rady Sądownictwa. Zgodnie z ustawą, Sejm powołuje do KRS cztery osoby, Senat – dwie.

Oprócz niej w KRS z ramienia Sejmu zasiadać także będą Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO), Tomasz Zimoch (Polska 2050 – Trzecia Droga) i Robert Kropiwnicki (PO).

Agata Szczęśniak, OKO.press: Co wybór nowych członków KRS oznacza dla polskiego państwa i dla pani?

Anna Maria Żukowska, Nowa Lewica: To wybór potwierdzający wybór Polek i Polaków, mówiący, że była potrzeba zmiany władzy, zmiany podejścia do praworządności, do praw człowieka, do konstytucji. Ta zmiana właśnie powoli następuje. To było symboliczne głosowanie.

Wiemy, że mówimy o neo-KRS-ie, to jest ciało skontaminowane. Jest wykluczone z Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa. Jako Polska jesteśmy nadal pariasem w Europie. KRS nadal nie jest uznawany za ciało niezależne. Musimy to zmienić. A drogą do tego jest między innymi wejście do tego ciała i przeprowadzenie niezbędnych zmian.

Wiemy, co zrobił prezydent Andrzej Duda, złożył propozycję zmiany regulaminu Sądu Najwyższego dotyczącą zmiany liczby sędziów wymaganych do podjęcia uchwały pełnego składu SN lub składu połączonych izb, tak żeby umożliwić neosędziom w SN dokonywanie orzeczeń w pełnym składzie bez konieczności udziału prawidłowo wybranych sędziów.

To jest desant, który chce przeprowadzić ostatnim rzutem na taśmę, żeby zdążyć jeszcze przed powołaniem nowego premiera, bo to premier musi zatwierdzić te zmiany.

Przeczytaj także:

Nie miała pani wątpliwości, żeby wejść do tego ciała?

Miałam, zdecydowałam się dopiero w dniu głosowania. Miałam wątpliwości, czy warto zasilić to ciało swoją osobą. Ale podobne wątpliwości mieliśmy w przypadku IPN-u. Trochę inne, nie kwestionujemy konstytucyjności tego ciała, ale Lewica zawsze uważała, że należy IPN zlikwidować.

Natomiast myślę, żeby móc je zlikwidować, trzeba o nim zdobyć wiedzę i patrzeć na ręce ludziom, którzy nim zarządzają. Dlatego Lewica zgłosiła swojego członka do kolegium tego instytutu. Tak samo jest z KRS-em.

W ten sposób będziemy mogli zablokować część niekorzystnych naszych zdaniem decyzji, które PiS, rękami swoich nominatów, będzie jeszcze próbowało przeforsować.

Kiedy będziemy proponować zmiany dotyczące KRS, to będą one uwspólnione przez ugrupowania tworzące przyszły rząd. Jest dużo linii koncepcyjnych, jak się zabrać za neo-KRS i za neosędziów. Jest projekt Iustitii, projekt stowarzyszenia Themis, są głosy wieku autorytetów prawniczych. Jest kilka pomysłów, trzeba je uwspólnić z założeniem, żeby można było je zrealizować i pamiętając o tym, że prezydentem RP jest wciąż Andrzej Duda.

Przeczytaj także:

Która filozofia zmiany w kwestii praworządności jest pani najbliższa?

Wymiar sprawiedliwości powinien być jak najbardziej skuteczny i jak najbliższy ludziom. I szybki. Z tego powodu mam w pamięci tę liczbę ponad 3 tysięcy neosędziów i neoasesorów, których nie możemy w jednym momencie naraz wyjąć z systemu. Postępowania, które teraz są wydłużone, zajmowałyby jeszcze dłużej.

Myślę, że suweren nie byłby z tego zadowolony i to nie przybliżyłoby to wymiaru sprawiedliwości zwykłemu człowiekowi, który na przykład na wyznaczenie pierwszej rozprawy w sądzie pracy w Warszawie musi czekać rok. A nie ma przez ten czas pracy, bo na przykład został — niesłusznie — zwolniony dyscyplinarnie.

Nie dopuścimy do takiej sytuacji, że zabraknie osób do orzekania. W jaki sposób to zrobimy, będziemy o tym rozmawiali. W tej chwili nie odpowiem na to pytanie, bo to musi być wspólna odpowiedź wszystkich koalicjantów strony rządowej.