Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Aresztowanym grozi 10 lat pozbawienia wolności. Prokuratura zarzuca im: nadużycie uprawnień, przestępstwa przeciwko wiarygodności dokumentów i wyrządzenie szkody znacznych rozmiarów. Chodzi o Fundusz Sprawiedliwości
W czwartek po południu Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa zdecydował o tymczasowym aresztowaniu trzech osób, w tym prezesa kościelnej Fundacji Profeto, Michała O. Aresztowania mają związek ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości.
Sąd przychylił się do wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie. Postanowienie jest nieprawomocne, zaś aresztowani mogą w ciągu siedmiu dni wnieść zażalenie.
We wtorek 26 marca 2024 Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała cztery osoby w związku dotacjami z Funduszu Sprawiedliwości. Wśród nich był ksiądz Michał O. – prezes Fundacji Profeto, która miała dostać 98 milionów złotych dotacji z Funduszu Sprawiedliwości. Sprawę szczegółowo opisywaliśmy w OKO.press.
27 marca 2024 ksiądz usłyszał zarzuty.
Wiceprezes Sądu Rejonowego Grzegorz Krzysztofiuk powiedział dziennikarzom podczas konferencji prasowej 28 marca 2024, co przemawia za zastosowaniem tymczasowego aresztowania między innymi wobec księdza Michała O. Były to następujące powody:
Dziennikarze pytali, czy dowody przeciwko podejrzanym są tak mocne. „Przesłanka ogólna dowodowa w ocenie sądu została spełniona” – odpowiedział wiceprezes.
Obecni na konferencji dziennikarze pytali też o karę, jaka grozi podejrzanym. Wiceprezes odpowiedział, że maksymalne ustawowe zagrożenie to 10 lat pozbawienia wolności.
O jakie przestępstwa chodzi? Rzecznik odpowiedział, że są to: nadużycie uprawnień, przestępstwa przeciwko wiarygodności dokumentów oraz wyrządzenie szkody znacznych rozmiarów. Są to artykuły: 231, 271, 296 kodeksu karnego.
Aresztowani trafią najprawdopodobniej do aresztu śledczego Warszawa-Służewiec.
Komitet Problemowy ds. Kryzysu Klimatycznego przy Prezydium PAN apeluje o skuteczną edukację klimatyczną – nie tylko dla młodzieży, ale również dla dorosłych.
„Skuteczne przeciwdziałanie narastającej zmianie klimatu i adaptacja do niej wymagają zrozumienia potrzeby takich działań. Powszechna, szeroka i dostępna edukacja klimatyczna jest warunkiem koniecznym prowadzenia dobrej polityki klimatycznej” – piszą naukowcy z Polskiej Akademii Nauk. Jak wyliczają, 3/4 Polaków uważa postępującą katastrofę klimatyczną za fakt. Coraz mniej osób jednak wierzy, że uda się powstrzymać kryzys klimatyczny.
„Te same badania dokumentują niższy niż deklarowany stan wiedzy na temat środowiska i klimatu, zależność opinii na temat zagrożeń klimatycznych od ostatnich zdarzeń związanych z pogodą i podatność na tzw. greenwashing” – czytamy. „Brak koordynacji między poszczególnymi programami oraz brak jasno określonych celów edukacji klimatycznej powodują, że jej skuteczność jest ograniczona. Działania edukacyjne kierowane są przede wszystkim do dzieci i młodzieży, w związku z czym trudno jest oczekiwać szybkich efektów tej edukacji w postaci opartych na wiedzy działań polityczno-gospodarczych” – piszą naukowcy.
Opracowali kilka postulatów, które mają przyczynić się do lepszej edukacji klimatycznej:
„Nie ma takiej siły, która mogłaby podważyć naszą przyjaźń, solidarność i współpracę” – mówił Donald Tusk po spotkaniu z premierem Ukrainy Denysem Szmyhalem.
„Rozmawialiśmy oczywiście o tych sprawach, które emocjonują niektóre grupy społeczne czy zawodowe. Szukamy dobrych rozwiązań dla obu stron. W kwestii rolnictwa posunęliśmy się krok do przodu” – powiedział Tusk po spotkaniu z ukraińskim premierem. „Po pierwsze, jak się umówiliśmy jeszcze w Kijowie, Polska przystąpiła do ofensywy dyplomatycznej w sprawie zablokowania importu rosyjskiego i białoruskiego zboża i innych produktów rolnych i uzyskaliśmy efekt równoznaczny z embargiem. Czekamy jeszcze na ostateczną, formalną decyzję, ale wydaje się, że jesteśmy rzeczywiście o krok od tego, aby produkty rolne rosyjskie i białoruskie zostały przez UE obłożone cłem w wysokości 50 proc. To de facto oznacza spełnienie naszego wspólnego celu, jakim jest zablokowanie eksportu rosyjskiego, białoruskiego na teren Ukrainy” – dodał Tusk.
Podkreślił, że ani on, ani Denys Szmyhal nie „uzyskają stuprocentowej satysfakcji”, ale szukają rozwiązań, które ochronią polskie interesy.
„Poinformowałem także premiera Szmyhala o tym, co Polska uzyskała we własnym interesie w UE. To są rozwiązania, które niekoniecznie budzą zachwyt po stronie ukraińskiej, ale szukamy takich metod, żeby one nie były dla nikogo bolesne. Jestem przekonany, że dzięki naszemu podejściu wszystkie strony będą czuły, że się rozumieją” – mówił.
Wyliczał również, że z ukraińskim premierem rozmawiali o ochronie dóbr kultury Ukrainy oraz o problemach przewoźników. Denys Szmyhal podkreślał, że w planach jest stworzenie wspólnych przedsiębiorstw zbrojeniowych na terenie Polski i Ukrainy.
„Ukraina i Polska są sojusznikami strategicznymi, jesteśmy wdzięczni za wsparcie w okresie agresji rosyjskiej. Mamy wspólne wartości i cel — bezpieczna Europa, gdzie raz i na zawsze zostanie położony kres imperializmowi rosyjskiemu” – mówił.
Ceny energii wzrosną, ale większość odbiorców uniknie szoku – przekonuje ministra klimatu. Paulina Hennig-Kloska zapowiada też bon energetyczny dla uboższych.
Rząd od kilku miesięcy zapowiada zakończenie obecnej formy ochrony odbiorców energii. Działające dziś osłony zakładają mrożenie cen energii, która od 2021 roku dla gospodarstw domowych jest niezmienna. Zamrożone stawki wynoszą 693 zł za megawatogodzinę dla odbiorców prywatnych, małego biznesu i jednostek samorządowych. Zapowiedzi ministerstwa klimatu mówią o uwolnieniu cen energii od połowy roku. Jeszcze w zeszłym roku ich odmrożenie groziłoby bolesnymi podwyżkami. Niektórzy z ekspertów szacowali, że mogłyby one wynieść nawet 70 proc. Kierownictwo resortu zapewnia jednak, że obecnie nie ma takiego ryzyka, a większość odbiorców uniknie drastycznego skoku kwot widniejących na rachunkach. W Polsacie News mówiła o tym dziś ministra Paulina Hennig-Kloska.
„Mogę obiecać, że ceny energii będą akceptowane prawie dla wszystkich” – przekonywała polityczka Polski 2050 – „A dla tych, dla których nie będą, będzie bon energetyczny. Szykujemy bon energetyczny dla osób objętych ubóstwem energetycznym, by kumulować pomoc właśnie tam, gdzie jest potrzebna” – zdradziła Hennig-Kloska.
Szefowa resortu klimatu na razie nie odkrywa szczegółów nowego rozwiązania. Wiadomo jednak, że o przyznaniu bonu i jego wysokości będzie decydowało kryterium dochodowe, „inne dla gospodarstw jednoosobowych, inne dla gospodarstw wieloosobowych, bo będziemy to przeliczać na członków rodziny, ale też promując trochę bardziej te gospodarstwa jednoosobowe.”
Podobne rozwiązanie postulowały między innymi przez organizacje eksperckie. Już dwa lata temu wprowadzenie bonu proponowało Forum Energii. Według pomysłu z 2022 roku jednorazowy dodatek osłonowy miałby być uzależniony od wielkości gospodarstwa i wynosić do 1150 złotych. Kryterium dochodowe według ekspertów miało wynosić do 2100 złotych dla mieszkających samotnie i do 1500 złotych dla gospodarstw wieloosobowych. Kwoty te mogą wymagać aktualizacji ze względu na inflację.
Podobny pomysł przestawiał Instytut Badań Strukturalnych. Pod koniec 2021 roku jego eksperci proponowali skierowanie pomocy do najbardziej potrzebujących jako alternatywę dla innych rozwiązań – jak mrożenie cen energii czy dopłaty do węgla. Specjaliści proponowali comiesięczne przekazywanie 2,3 mln gospodarstw bonu w wysokości 200 złotych. Wtedy była to mediana wydatków na pokrycie rachunków za energię i ciepło. O 50 proc. więcej otrzymałyby te z gospodarstw, które wymieniłyby nieekologiczny piec czy przystąpiłyby do programu termomodernizacji. I w tym przypadku trzeba jednak pamiętać o inflacji, która powinna wpłynąć na podwyżkę proponowanych świadczeń.
Na jakie podwyżki cen energii powinni przygotować się ci, którzy będą wyłączeni z pomocy? Powinniśmy uniknąć dramatu, bo ceny energii spadają razem ze spadkami stawek za zakup surowców energetycznych. Pomagać mogą też bardzo wysokie wyniki produkcji z OZE. Odnawialne źródła w szczytach wytwarzania energii w ciągu doby osiągają udział nawet 63 proc. całości wyprodukowanego w Polsce prądu.
Efektem stabilizacji rynku jest obniżka cen do poziomów sprzed wywołanego przez rosyjską agresję na Ukrainę kryzysu energetycznego. Prąd na rynku hurtowym na dzień następny można kupić za ok. 300 złotych za megawatogodzinę (MWh), a w kontraktach terminowych na przyszły rok powyżej 400 złotych.
„Hurtowe ceny energii elektrycznej spadają z kilku powodów. Potaniały paliwa dla elektrowni: węgiel, gaz i biomasa. W ciągu roku o połowę spadły ceny praw do emisji CO2. O kilka procent zmniejszyło się zużycie energii elektrycznej. Wzrosła produkcja z odnawialnych źródeł energii (zwłaszcza wiatru i słońca). Do pracy wróciło wiele bloków elektrowni atomowych we Francji. Poziom wypełnienia magazynów energii w zbiornikach wodnych w Skandynawii przekracza przyzwoite 40 proc., a zbiorników gazu w UE 64 proc.” – wyliczał portal Wysokie Napięcie.
Do hurtowych cen energii trzeba doliczyć między innymi koszty obsługi odbiorców i przesyłu. Dlatego – mimo że hurtowa kwota jest znacznie niższa niż stawka zamrożona przez rząd – możemy spodziewać się podwyżek, choć zapewne skokowych.
Informację o zażaleniu, jakie planuje złożyć Ziobro, przekazał RMF FM pełnomocnik lidera Suwerennej Polski mecenas Maciej Zaborowski.
Na zdjęciu: dom Zbigniewa Ziobry, który został przeszukany 26 marca.
„W najbliższym czasie zostanie złożone do sądu rejonowego zażalenie na postanowienie o żądaniu wydania rzeczy i o przeszukaniu. W zażaleniu będzie podnoszony szereg argumentów natury prawnej, ale także kwestie faktyczne. Jedną z głównych kwestii, która będzie podnoszona, jest brak powiadomienia o czynnościach przeszukania, a także brak żądania udostępnienia przeszukiwanego lokalu” – poinformował w rozmowie z RMF24 mec. Maciej Zaborowski.
Chodzi o przeszukanie domu i mieszkania Zbigniewa Ziobry, do których doszło 26 i 27 marca. Akcja ABW i prokuratury to wynik śledztwa ws. dotacji z Funduszu Sprawiedliwości dla Fundacji Profeto, którą przyznał resort Ziobry. Fundację prowadzi zatrzymany ksiądz i egzorcysta Michał O., który usłyszał już zarzuty.
Ziobry nie było na miejscu, kiedy pojawiły się służby. Miał przebywać na leczeniu onkologicznym za granicą.
„Osoby, do których rzekomo się zwrócono, teściowie pani Patrycji Koteckiej-Ziobro, nigdy nie zostały poproszone o udostępnienie lokalu i powiadomienie właścicieli o tym, że będzie miało miejsce przekonanie” – stwierdził pełnomocnik byłego ministra sprawiedliwości.
Jak wyjaśniał w rozmowie z RMF FM, w zażaleniu znajdą się szczegóły akcji służb – zniszczenie drzwi, zasłonięcie kamer i odłączenie Wi-Fi. W jego ocenie takie działania mogły wpłynąć na bezpieczeństwo domu.
O przeszukaniach nieruchomości Ziobry mówili posłowie Suwerennej Polski na konferencji prasowej w Sejmie. „Po napadzie na dom ministra Ziobry wychodzą kolejne szczegóły kompromitujące tę grupę żądnych krwi polityków, którzy tylko w prywatnym interesie próbują kreować sztuczne, wydumane afery, których nie ma” – mówił Sebastian Kaleta. „Najpierw widzieliśmy zaklejane kamery, ściąganie chorego ministra Ziobry z poważnego leczenia, aby bronił swojego domu, godności swojej rodziny. Tak poważne dowody były poszukiwane w tabletach dzieci pana ministra. Czy to jest państwo prawa, o którym tak wiele osób mówiło, że w ostatnich latach rzekomo w Polsce brakowało tego państwa prawa?” – dodał.
Konferencja przebiegła w bardzo burzliwej atmosferze. Patryk Jaki przypomniał, że prokuratura znalazła u Ziobry akta w sprawie śmierci jego ojca.
„Widać po państwa pytaniach, że chcecie zrobić aferę z tego, że syn miał akta swojego zmarłego ojca w domu” – powiedział Patryk Jaki do dziennikarzy. W zdanie wtrącił mu się jeden z reporterów. To zdenerwowało europosła: „Ale niech pan nie przeszkadza” – krzyczał.
„24 godziny przeszukiwania domu. Znaczna część bez udziału osób, które mają prawo w tych czynnościach uczestniczyć. Według was wielka afera na 30 przeszukań w całym kraju. Prokuratura wychodzi i mówi, że w domu ministra jest teczka jego zmarłego ojca” – dodał również wzburzony Sebastian Kaleta.