Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
W wywiadzie z dziennikarkami w Sejmie marszałek Hołownia jasno deklaruje, że chciałby być prezydentem. Rozmawiał też o religii w szkołach i krzyżu w Sejmie
„Tak, chciałbym” – krótko odpowiada marszałek Szymon Hołownia na pytanie dziennikarek „Newsweeka” o to, czy chciałby być prezydentem. Ale jednocześnie dodaje, że nie podjął jeszcze decyzji co do 2025 roku.
„Decyzje jeszcze nie zapadły, dzisiaj robię to co robię”.
Marszałek był gościem wideopodcastu „Newsweeka” pod tytułem „Wybory Kobiet”, prowadzonym przez Aleksandrę Pawlicką i Arletę Zalewską. Sporo czasu poświęciły na rozmowę o nadchodzących wyborach prezydenckich. Hołownia stwierdził, że wybory prezydenckie są najbardziej nieprzewidywalne ze wszystkich. I powiedział, że chętnie zmierzyłby się w drugiej turze tych wyborów z Rafałem Trzaskowskim, bo obaj panowie darzą się szacunkiem, a „w debacie między nami każdy czułby się bezpiecznie”.
Ewentualna decyzja Hołowni o starcie w wyborach prezydenckich to listopad-grudzień przyszłego roku.
Marszałek odniósł się też do pomysłu ministry edukacji, by ograniczyć lekcje religii w szkołach.
„Przede wszystkim uważam, i mówiliśmy to jako społeczność Polski 2050, że decyzję w sprawie tego, ile lekcji religii powinno być w szkole, powinna podejmować społeczność szkolna, a nie żaden minister czy biskup”.
Jednocześnie Hołownia deklaruje, że pomysł Barbary Nowackiej jest warty rozważenia:
„Jak będzie czas, to usiądziemy z Basią i na pewno o tym porozmawiamy. Będą też konsultacje na poziomie klubów. Lekcje religii w szkołach trzeba uporządkować i zracjonalizować. Jak jest taka szkoła, gdzie rodzice i dzieci chcą takich lekcji, to proszę bardzo, ale jak jest szkoła, gdzie takiego zainteresowania nie ma, to nie powinno być”.
Na pytanie o obecność krzyża w Sejmie powiedział, że przez miesiąc jego urzędowania jako marszałek Sejmu nikt jeszcze nie przyszedł do niego protestować w tej sprawie.
„Tyle naoglądałem się w życiu dyskusji o symbolach w Polsce i tyle tych symboli było podnoszonych, że naprawdę chciałbym zobaczyć jakoś robotę skończoną. Od niemal 20 lat słyszy się o potrzebie wypowiedzeniu konkordatu, a nic się nie wydarzyło w tym kierunku. Żadna z ekip nie wzięła się za uporządkowanie kwestii religii”
Oto najważniejsze wydarzenia niedzieli, 17 grudnia:
Zapowiadane przez Donalda Tuska w jego sejmowym expose rozmowy z szefowymi rządów Litwy, Łotwy i Estonii nie odbyły się. Powodem odwołania zwołanego do estońskiego Tallina spotkania było zdiagnozowanie COVID u estońskiej premier Kaji Kallas. Nowego terminu rozmów – które miały być poświęcone bezpieczeństwu regionu w kontekście wojny w Ukrainie i kryzysu granicznego na razie nie wyznaczono. Więcej tu:
Kolejka TIR-ów do przejścia granicznego z Ukrainą w Dorohusku rozciąga się obecnie na około 70 kilometrów – a stoi w niej ok 2,4 tysiąca ciężarówek – poinformowała dziś (17 grudnia) chełmska policja. W Dorohusku sytuacja jest tak zła, mimo że protest polskich przewoźników blokujących dojazd do granicy został tam przerwany w poniedziałek 11 grudnia. Rozwiązał go wójt miejscowej gminy. Sąd uchylił jednak tę decyzję – a przewoźnicy od poniedziałku 18 grudnia rozpoczynają kolejną blokadę. W trakcie tej wymuszonej przerwy w proteście do przejścia w Dorohusku ruszyła część ciężarówek stojących w kolejkach do innych – stale zablokowanych przejść. Jutro, gdy w Dorohusku ponownie zacznie się protest, sytuacja może stać się dramatyczna. Więcej tu:
W niemieckiej prasie ukazały się dwa dobrze udokumentowane materiały przedstawiające możliwe warianty perspektywy strategicznej rozwoju konfliktu w Ukrainie. „Bild” opisuje rosyjski plan maksimum – zakładający kontynuację wojny do 2026 roku i zajęcie przez Rosję całej południowo-wschodniej Ukrainy z Charkowem i Dnipro. Z kolei „Welt” pisze o scenariuszu przyszłorocznej ukraińskiej kontrofensywy z wykorzystaniem całego dostępnego zachodniego sprzętu pancernego a także myśliwców wielozadaniowych i śmigłowców szturmowych. Więcej tu:
Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii David Cameron i jego niemiecka odpowiedniczka Annalena Baerbock opublikowali wspólny artykuł wzywający do trwałego zawieszenia broni w Strefie Gazy, stwierdzając, że celem musi być pokój „trwały na pokolenia”. Artykuł został opublikowany w ”The Sunday Times„ w Wielkiej Brytanii oraz w ”Welt am Sonntag" w Niemczech.
„Naszym celem nie może być po prostu zakończenie dzisiejszej walki. To musi być pokój trwający dni, lata, pokolenia. Dlatego popieramy zawieszenie broni, ale tylko pod warunkiem, że będzie ono trwałe" – czytamy w tym tekście. Więcej tu:
Członek zarządu NBP z nadania prezydenta Paweł Mucha ujawnił na platformie X (wcześniej Twitter) uchwałę zarządu NBP z 2019 przyznającą prezesowi NBP Adamowi Glapińskiemu bardzo hojne nagrody (podwajające jego wynagrodzenie). NBP broni się oświadczając, że jest jednym z najbardziej transparentnych banków centralnych świata. Więcej tu:
Wbrew obawom Słowacja pod rządami Roberta Fico jak dotąd nie stała się hamulcowym unijnych decyzji pokroju Viktora Orbána. A takie były obawy, gdy po rozpadzie dość proeuropejskiego koalicyjnego rządu Eduarda Hegera, do władzy wrócił ten kontrowersyjny polityk, były premier Robert Fico – pisze w OKO.press Paulina Pacuła. Więcej tu:
Reporterka OKO.press odwiedziła gminę, w której w ostatnich wyborach wbrew ogólnopolskiemu trendowi nagle odwróciły się role. Choć dotąd wygrywała tam koalicja demokratów, tym razem wygrało PiS. Są tylko 4 takie gminy w całym kraju. Więcej tu:
Na platformie X (wcześniej Twitter) ma właśnie miejsce kolejna odsłona wojny Pawła Muchy z Adamem Glapińskim. Mucha to członek zarządu Narodowego Banku Polskiego z nadania prezydenta Andrzeja Dudy (wcześniej był prezydenckim ministrem). Glapiński to prezes NBP, mający ścisłe polityczne związki z Jarosławem Kaczyńskim i innymi członkami ścisłego kierownictwa PiS.
Mucha jeszcze w sobotę ujawnił na platformie X uchwałę zarządu NBP z 2019 roku przyznającą prezesowi tej instytucji sowite nagrody.
W myśl uchwały Glapiński otrzymał w każdym z kwartałów 2019 roku nagrody w wysokości od 3 do 4,5 krotności jego miesięcznego wynagrodzenia. Nagrody wyliczano według zasad analogicznych do obowiązujących w wypadku ekwiwalentu za urlop wypoczynkowy – czyli korzystnie dla prezesa NBP. Pod uchwałą – jako przewodniczący Zarządu NBP podpisany jest sam Glapiński.
Dziś, w niedzielę 17 grudnia, biuro prasowe NBP w typowym dla siebie stylu opublikowało na platformie X oświadczenie. Nie odnosi się ono bezpośrednio do wpisu Muchy, można w nim jednak przeczytać, że „Pod względem pełnej jawności wynagrodzeń i składania oświadczeń majątkowych NBP jest najbardziej przejrzystym bankiem centralnym na świecie. Narodowy Bank Polski informuje, że wynagrodzenia w NBP są regulowane ustawą. Wielkość środków na wynagrodzenia jest ustalana corocznie w planie finansowym NBP z uwzględnieniem poziomu płac w sektorze bankowym.”
O batalii Muchy z Glapińskim pisaliśmy już szerzej w OKO.press. W tle tego bankowego na poły komediowego pojedynku wydaje się znajdować polityczna rozgrywka między dwoma ośrodkami władzy na prawicy – centralą PiS na Nowogrodzkiej i Pałacem Prezydenckim.
Ruda-Huta w rejonie Chełma to jedna z zaledwie czterech gmin, które w ostatnich wyborach niedawna opozycja straciła na rzecz PiS. W 2019 roku prawie 41 procent mieszkańców zagłosowało tu na PSL i 6 proc. na Platformę Obywatelską, a PiS zdobył prawie 47 proc.. W tym roku poparcie PiS-u wzrosło o 3 punkty procentowe. Reporterka OKO.press Ula Idzikowska pojechała tam, by zbadać ten fenomen. Oto, czego się dowiedziała:
Kolejka TIR-ów do przejścia granicznego z Ukrainą w Dorohusku rozciąga się obecnie na około 70 kilometrów – i kończy w miejscowości Piaski w powiecie świdnickim. Stoi w niej ok 2,4 tysiąca ciężarówek – poinformowała dziś (17 grudnia) chełmska policja. Przejście graniczne w Dorohusku jest w stanie odprawiać około 650 TIR-ów na dobę – co oznacza, że obecnie kierowcy muszą czekać po cztery dni i noce na przekroczenie granicy.
W Dorohusku sytuacja jest tak zła, mimo że protest polskich przewoźników blokujących dojazd do granicy został tam przerwany w poniedziałek 11 grudnia. Rozwiązał go wójt miejscowej gminy. Sąd uchylił jednak tę decyzję – a przewoźnicy od poniedziałku 18 grudnia rozpoczynają kolejną blokadę. W trakcie tej wymuszonej przerwy w proteście do przejścia w Dorohusku ruszyła część ciężarówek stojących w kolejkach do innych – stale zablokowanych przejść. Jutro, gdy w Dorohusku ponownie zacznie się protest, sytuacja może stać się dramatyczna.
Dla przykładu – obecnie, gdy w kolejce do chwilowo odblokowanego przejścia w Dorohusku stoi 2400 ciężarówek, średni czas oczekiwania na odprawę wynosi tam około 100 godziny. A zatem 4 doby i 4 godziny. W tym samym czasie w kolejce do stale blokowanego przejścia w Hrebennem czeka 500 TIR-ów, czyli prawie pięć razy mniej niż do przejścia w Dorohusku. Ze względu na blokadę przez protestujących przewoźników czas oczekiwania na odprawę wynosi w Hrebennem jednak aż 125 godzin – czyli prawie o dobę dłużej niż w Dorohusku.
Wznowienie przez protestujących blokady przejścia w Dorohosku pogorszy warunki nie tylko tam, ale i na pozostałych blokowanych przejściach granicznych.
Po wznowieniu protestu w Dorohusku polscy przewoźnicy szykują się na jego długotrwałą kontynuację – nawet do początku wiosny. Wobec długotrwałej bierności poprzedników, rozwiązanie tego problemu jest więc jednym z najpilniejszych wyzwań stojących przed nowym rządem Donalda Tuska.