Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Jak podaje Onet, posłanki i posłowie Koalicji Obywatelskiej zostali wezwani na wtorek rano, by podpisać się pod projektem uchwały w sprawie TVP.
Sejm prawdopodobnie stwierdzi nielegalność Rady Mediów Narodowych, która powołuje i odwołuje władze mediów publicznych. Zrobi na podstawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2016 roku (kierowanego wówczas przez prof. Andrzeja Rzeplińskiego), w którym sędziowie uznali, że odebranie Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji uprawnień w zakresie powoływania i odwoływania władz mediów publicznych było niezgodne z konstytucją. Uchwała w praktyce – jak informuje Onet – ma prowadzić do wykonania tego wyroku.
Sygnał do przyspieszenia zmian miał dać szef rządu Donald Tusk. Na razie nie wiadomo jednak, czy ustawa zostanie przegłosowana jutro, bo blok głosowań rozpoczyna się o godz. 17. Głosowanie jest też możliwe w środę.
Przypomnijmy, że w weekend koalicja rządowa ustalała szczegóły zmian w mediach publicznych. I zapowiedziała, że jeszcze przed świętami podejmie decyzje, które w widoczny sposób zmienią TVP. Nowy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz miał otrzymać zadanie odbicia telewizji z rąk PiS.
Rada Polityczna Prawa i Sprawiedliwości przyjęła uchwałę sprzeciwiającą się jakimkolwiek zmianom przy ul. Woronicza. Wcześniej posłowie PiS złożyli w Trybunale Konstytucyjnym Julii Przyłębskiej skargę, która ma uniemożliwić ewentualną likwidację spółki Telewizja Polska S.A. A Trybunał Konstytucyjny wydał krytykowane przez prawników zabezpieczenie, które zakazuje dokonywania jakichkolwiek zmian w TVP do czasu rozstrzygnięcia skargi.
„Sprawy przyspieszają. Z tego powodu niektórzy posłowie muszą wcześniej przyjechać do Warszawy. Uchwała jutro znajdzie się w porządku obrad Sejmu” – mówi informator Onetu.
Jak informuje Kancelaria Premiera, w KPRM trwa robocze posiedzenie Rady Ministrów pod przewodnictwem Donalda Tuska.
Jak podaje Onet, gen. Krzysztof Radomski, jeden z najbardziej zaufanych oficerów byłego ministra obrony Mariusza Błaszczaka, dostał decyzję o przeniesieniu do rezerwy kadrowej. Radomski zajmował stanowisko szefa Inspektoratu Kontroli Wojskowej. Kosiniak-Kamysz zastąpił Radomskiego płk Arkadiuszem Widłą.
Radomski został dwódcą 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej w 2019 roku, odpowiadał za kontrolę całego wojska i cieszył się zaufaniem Błaszczaka.
„Szef MON powierzył mu nadzór nad procesem rekrutacji w ramach ochotniczej służby wojskowej oraz procesem rozbudowy armii do 300 tys. żołnierzy. Wizyty kontrolerów gen. Radomskiego w jednostkach często kończą się dużymi problemami dowódców, łącznie z dymisjami” — mówi rozmówca, którego cytuje Onet.
Według portalu taki los miał spotkać m.in. dowódcę 4. Pułku Chemicznego z Brodnicy, płk. Piotra Wachnia, oraz płk. Jakuba Grabowskiego, dowódcę 2. Pułku Rozpoznawczego z Hrubieszowa.
Szef CIA William Burns spotka się w poniedziałek w Warszawie z premierem Kataru Mohammedem bin Abdulrahmanem Al Thani i szefem izraelskiego Mossadu, podaje agencja Reutera. Spotkanie ma dotyczyć ewentualnego porozumienia w sprawie uwolnienia izraelskich zakładników przetrzymanych przez Hamas w Strefie Gazy.
Spotkanie w Warszawie zostanie zorganizowane po spotkaniu premiera Kataru i dyrektora Mossadu Davida Barnea. Próbowali oni wznowić pośrednie rozmowy między Izraelem a Hamasem, w których pośredniczy Katar.
Reuters informuje, że Izrael i Hamas są otwarte na ponowne zawieszenie broni i uwolnienie zakładników. Hamas nalega na ustalenie listy zakładników do uwolnienia. I domaga się wycofania izraelskich oddziałów.
Przypomnijmy, że liczba ofiar w Gazie zbliża się do 20 tys., czyli prawie procenta mieszkańców Strefy Gazy. Mało kto pamięta już o tygodniowym zawieszeniu broni. Katastrofa humanitarna się pogłębia. Działania izraelskiego wojska wskazują, że jednym z celów jest sianie zniszczenia. Więcej tutaj:
Przeczytaj także:
Chodzi o sprawę z 2019 roku, gdy TVP wykorzystało SMS-y ówczesnego szefa kampanii KO, by go zdyskredytować. SMS-y były wykradzione w ramach nielegalnej inwigilacji
Sąd w Bydgoszczy orzekł: tuż przed „Wiadomościami” TVP ma przeprosić Krzysztofa Brejzę za opublikowanie jego prywatnej, wykradzionej przy pomocy Pegasusa i zmanipulowanej korespondencji SMSowej.
To nie wszystko: Telewizja Polska musi też wypłacić 200 tys. zł zadośćuczynienia.
Dzień przed wyrokiem żona posła Brejzy i adwokatka Dorota Brejza napisała na platformie X:
„To najważniejsza ze wszystkich naszych spraw cywilnych. Obrazująca patologiczną mechanikę działania TVP. To sprawa o publikację zmanipulowanych treści, wcześniej nielegalnie pozyskanych od Krzysztofa Brejzy Pegasusem. To sprawa o publikację zafałszowanej korespondencji w czasie wyborów parlamentarnych 2019 i wielokrotne ich powtarzanie na wszystkich antenach publicznych nadawców. To sprawa o elementarne prawo do prywatności, tajemnicy korespondencji, wreszcie do godności. To sprawa o wolne media, o prawo do prawdy i o prawo do uczciwej konkurencji w przebiegu demokratycznych wyborów. To historia przestępczego zespolenia służb specjalnych, prokuratury i TVP”.
Chodzi o sprawę z 2019 roku. Wówczas Brejza startował w wyborach do Senatu i był szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej.
W 2021 roku badacze z Citizen Lab – organizacji zajmującej się bezpieczeństwem w sieci działającej przy Uniwersytecie w Toronto – ujawnili, że telefony senatora Krzysztofa Brejzy zostały zhakowane ok. 33 razy od 26 kwietnia 2019 roku do 23 października 2019. Brejza był inwigilowany za pomocą Pegasusa, oprogramowania szpiegowskiego, które można zainstalować na telefonach nieświadomych tego osób. Grupa Citizen Lab ujawniła, że w ten sposób inwigilowani byli również adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
Najwyższa Izba Kontroli ujawniła po kontroli, że zakup Pegasusa przez CBA był nielegalny.
W trakcie kampanii wyborczej w 2019 roku TVP skorzystała z wykradzionych Brejzie SMS-ów z 2014 roku. Jednocześnie sfałszowała je, by pokazać go w gorszym świetle i przekonać swoich widzów, że sterował „wydziałem nienawiśći” w Inowrocławskim ratuszu.
„Po raz pierwszy sąd potwierdził to, że mój telefon zainfekowano Pegasusem, po raz pierwszy też uznał, że mogło to mieć wpływ na przebieg kampanii wyborczej. To standardy współczesnej Rosji czy Białorusi” – powiedział dziennikarzom po rozprawie poseł Brejza.