Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Za uchwałą powołującą komisję zagłosowali w Sejmie wszyscy obecni na sali posłowie i posłanki. Sejm głosami rządzącej koalicji odrzucił wcześniej poprawki i wnioski do uchwały zgłoszone przez PiS.
Pełna nazwa komisji to „Komisja Śledcza do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych m.in. z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus przez członków Rady Ministrów, służby specjalne, Policję, organy kontroli skarbowej oraz celno-skarbowej w okresie od dnia 16 listopada 2015 r. do dnia 20 listopada 2023 r.”.
Nieoficjalnie: Julia Przyłębska, nielegalnie powołana na prezesa Trybunału Konstytucyjnego, może wystartować w czerwcowych wyborach do europarlamentu z listy PiS. Decyzja jest w rękach Kaczyńskiego
Osoby z kręgów PiS, z którymi rozmawiali dziennikarze Wirtualnej Polski, przyznają, że start Julii Przyłębskiej do europarlamentu to możliwy scenariusz. Część rozmówców nie kryła jednak zdziwienia i sugerowała, że być może to „fejk”. Decyzję w tej sprawie ma podjąć sama Julia Przyłębska i prezes Jarosław Kaczyński.
Obecna prezeska Trybunału Konstytucyjnego słynie z ciepłych relacji z prezesem PiS. By kandydować do PE, Julia Przyłębska musiałaby zrezygnować z zasiadania w TK, gdzie jej kadencja kończy się w grudniu 2024 roku.
Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w czerwcu, a wśród pozbawionych władzy i stanowisk polityków PiS nie brakuje chętnych na intratne posady. Wirtualna Polska pisała, że poza obecnymi eurodeputowanymi o mandaty starać się będą najpewniej bliscy współpracownicy Kaczyńskiego – Ryszard Terlecki i Marek Kuchciński. Wyjazd do Brukseli planować mają także członkowie młodszej gwardii: Szymon Szynkowski vel Sęk i Waldemar Buda. Ale mandatów najpewniej ubędzie.
Obecnie PiS ma w PE 27 deputowanych.
Nominaci Zbigniewa Ziobry nie chcą uznać zmiany na stanowisku Prokuratora Krajowego. Publikują własne treści na stronie urzędu i w mediach społecznościowych
„Prokurator Krajowy Dariusz Barski skierował Pana prokuratora Jacka Bilewicza do pracy w Biurze Prezydialnym, gdzie będzie on wykonywał przydzielone mu obowiązki służbowe” – czytamy w porannym wpisie Prokuratury Krajowej na platformie X.
Klucze do mediów społecznościowych urzędu najwyraźniej wciąż ma zatem ekipa Zbigniewa Ziobry. I broni się przed przejęciem władzy przez nowego Prokuratora Generalnego Adama Bodnara.
Przypomnijmy: 12 stycznia Bodnar odwołał ze stanowiska Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego – wręczając mu pismo stwierdzające, że nigdy prawidłowo nie powołano go na ten urząd (wykorzystano niewłaściwy przepis). Barski twierdzi, że na jego odwołanie musi zgodzić się prezydent Andrzej Duda.
W miejsce Barskiego Bodnar powołał p.o. Prokuratora Krajowego Jacka Bilewicza, członka stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia. Ale podlegli mu prokuratorzy nie uznają jego władzy. Barski nadal tytułuje się Prokuratorem Krajowym i – jak widać na platformie X – chce przydzielać Bilewiczowi obowiązki.
Biuro Prezydialne, gdzie miałby trafić Bilewicz, to wydział organizacyjny PK. Najpewniej jednak Bilewicz przeniesienia nie uzna.
Prokuratorzy Prokuratury Krajowej, którzy podobnie jak Barski, trafili do niej za rządów Ziobry, wcześniej we wtorek 16 stycznia wydali dwie uchwały. W pierwszej odnieśli się do decyzji Bodnara, uznając ją za pozbawioną podstaw prawnych. Twierdzą, że przepis, na którego wygaśnięcie powołał się minister, nadal obowiązuje. A stanowisko „pełniącego obowiązki prokuratora krajowego” nie istnieje.
„Podjęte przez Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego Adama Bodnara działania zmierzające do uniemożliwienia prokuratorowi krajowemu Dariuszowi Barskiemu sprawowania tej funkcji oraz nielegalnej próby powierzenia prokuratorowi Jackowi Bilewiczowi pełnienia obowiązków prokuratora krajowego, nie wywołują skutków prawnych” – czytamy w uchwale.
„Prokuratorem Krajowym pierwszym zastępcą Prokuratora Generalnego jest Dariusz Barski” – stwierdzają prokuratorzy. I powołują się na orzeczenie marionetkowego Trybunału Konstytucyjnego, który 15 stycznia stwierdził, że Bodnar nie miał prawa odwołać Barskiego.
Druga uchwała dotyczy „polityki informacyjnej” PK, czyli strony internetowej oraz mediów społecznościowych. Adam Bodnar wezwał wczoraj do niepublikowania tam żadnych nowych treści bez jego zgody. Ziobryści odpowiadają, że Bodnar może co prawda korzystać z tych kanałów, ale nie może zabronić im wydawania własnych komunikatów – bo wg nich rządzi nimi Barski i to on decyduje.
„Wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec działań Prokuratora Generalnego opisanych powyżej, które traktujemy jako próbę cenzury ograniczającej dostęp do obywateli do informacji gwarantowanych przez art. 54 ust. 1 Konstytucji RP” – piszą w uchwale prokuratorzy.
W Sejmie debatowano o budżecie i komisji śledczej ds inwigilacji z pomocą Pegasusa. Posłowie PiS zaczęli dzień od manifestacji, a zakończyli opuszczając salę i zostawiając w niej kartonowe podobizny Wąsika i Kamińskiego
Oto najważniejsze wydarzenia wtorku, 16 stycznia:
Na czwartek w harmonogramie Sejmu przewidziany jest już wybór członków komisji śledczej ds nielegalnej inwigilacji z użyciem systemu Pegasus. A dziś (we wtorek 16 stycznia) odbyła się debata dotycząca jej powołania. W jej trakcie w sali obrad przebywało tylko czterech (sic!) posłów PiS. Pozostali wyszli. W fotelach po pozbawionych mandatów i odbywających karę więzienia Mariuszu Kamińskim i Macieju Wąsiku pozostawili jednak plakaty z ich podobiznami.
Brzmi to jak autoironiczny żart – zwłaszcza, że również w PiS krążyły liczne anegdoty dotyczące tego, z jaką lubością obaj skazani politycy tej partii obchodzili się z podsłuchami. Maciej Wąsik nawet przez partyjnych kolegów nazywany bywał zaś ksywką, którą zyskał wewnątrz służb – czyli „Gumowe Ucho”. Uczestnicy debaty bezpośrednio do tego nawiązywali.
„ Ci, którzy są za to odpowiedzialni, już ponoszą karę za poprzednie zbrodnie. Teraz tych bandytów czeka nowa kara” – mówił poseł i prezydent Sopotu, będący prawdopodobnie jednym z inwigilowanych z pomocą Pegasusa, Jacek Karnowski.
Komisja śledcza ds Pegasusa ma być drugą z trzech powołanych na początku tej kadencji Sejmu do zbadania nielegalnych działań PiS. Pierwsza z nich – do spraw wyborów kopertowych – już działa. Jako trzecia ma ruszyć komisja ds afery wizowej.
Komisja ds Pegasusa jest z nich wszystkich trzech prawdopodobnie najważniejsza. Ma bardzo długą oficjalną nazwę – brzmi ona „Komisja Śledcza do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych m.in. z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus przez członków Rady Ministrów, służby specjalne, Policję, organy kontroli skarbowej oraz celno-skarbowej w okresie od dnia 16 listopada 2015 r. do dnia 20 listopada 2023 r.”. Działanie komisji ma służyć zbadaniu realnej skali stosowania systemu Pegasus do inwigilacji przeciwników politycznych PiS.
System Pegasus to kompleksowe oprogramowanie szpiegowskie zakupione za rządów PiS w Izraelu za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości i używane przez kilka polskich służb. Stworzono je do walki z najgroźniejszymi terrorystami, zorganizowaną międzynarodową przestępczością i działań wywiadowczych, w Polsce (i kilku innych krajach) wykorzystywano je jednak w zupełnie inny sposób. Umożliwiało ono zdalną kontrolę nad smartfonem inwigilowanej osoby, przechwytywanie połączeń i wiadomości, badanie historii przeglądania i używania aplikacji a nawet zdalne umieszczenie w pamięci urządzenia plików. Z pomocą systemu Pegasus inwigilowani byli krytycy rządu PiS – m.in. Krzysztof Brejza, prokurator Ewa Wrzosek, Roman Giertych, Michał Kołodziejczak czy prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
W Sejmie przypominał o tym poseł Marcin Bosacki, w poprzedniej kadencji współtwórca senackiej komisji do zbadania tej sprawy. „- Pegasus został stworzony, by ścigać zorganizowaną przestępczość i terroryzm. Ale w Polsce był używany przeciwko opozycji politycznej. Wielu inwigilowanych siedzi dzisiaj z nami w tej izbie” – mówił Bosacki.
„Podsłuchy, inwigilacja, zastraszanie i bezkarność, to były standardy państwa PiS. Komisja wyjaśni, co się działo z pozyskanymi materiałami i jak dostawali je pseudodziennikarze na usługach władzy” – mówił z kolei poseł Dariusz Joński, nawiązując m.in. do wykorzystania przez TVP materiałów umieszczonych przez służby w pamięci smartfona Krzysztofa Brejzy.