Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Z perspektywy Niemiec kwestia ta została prawnie uregulowana” – poinformowała rzeczniczka prezydenta Steinmeiera. Niemcy proponują skupić się na współpracy w kwestiach bezpieczeństwa.
Podczas dzisiejszej (16 września) wizyty w Niemczech Karol Nawrocki spotkał się z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem oraz kanclerzem Friedrichem Merzem.
Według agencji DPA, na którą powołuje się Onet w rozmowie z prezydentem Niemiec Nawrocki wspomniał o m.in. reparacjach na rzecz Polski.
„Odnosząc się do żądania reparacji przez Prezydenta RP, prezydent [Frank-Walter Steinmeier] podkreślił, że z perspektywy Niemiec kwestia ta została prawnie uregulowana. Jednak promowanie upamiętnienia i pamięci pozostaje wspólną troską” – napisała na X rzeczniczka prezydenta Niemiec Cerstin Gammelin. Dodała, że prezydenci rozmawiali także o aktualnej sytuacji związanej z rosyjską agresją na Ukrainę i zgodzili się z tym, że Ukrainę należy nadal wspierać, a bezpieczeństwo na wschodniej flance NATO należy dodatkowo wzmocnić.
Nawrocki rozmawiał o bezpieczeństwie również z Merzem. „Kanclerz podkreślił, że Niemcy stoją zdecydowanie i niezłomnie po stronie Polski w obliczu rosyjskiego zagrożenia. Wspólne bezpieczeństwo regionu Morza Bałtyckiego i wschodniej flanki NATO jest priorytetem. Dlatego rząd Niemiec przedłużył i rozszerzył swoje zaangażowanie w nadzór przestrzeni powietrznej nad Polską” – Deutsche Welle cytuje komunikat niemieckiego rządu.
Merz nazwał Polskę „ważnym europejskim sąsiadem” i „bliskim przyjacielem Niemiec”. Według niemieckiego kanclerza Polska odgrywa kluczową rolę w Unii Europejskiej i wzmacnianiu europejskiego filaru NATO. „Wspieranie pojednania z Polską po koszmarze drugiej wojny światowej i okupacji niemieckiej pozostaje historyczną odpowiedzialnością rządu Niemiec” – uważa Merz.
Wcześniej Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej zapowiadał, że oprócz kwestii zapewnienia bezpieczeństwa w regionie w związku z agresją Rosji na Ukrainę oraz polityki w ramach Unii Europejskiej, Nawrocki „poruszy temat zadośćuczynienia za szkody wywołane II wojną światową”.
„Państwo polskie, Prezydent PR, będzie domagało się reakcji ze strony niemieckiej, a nie tylko zbywania tematu jako zamkniętego. Ten temat w żaden sposób zamknięty nie jest” – mówił Przydacz.
„W sprawie reparacji Pan Prezydent poniósł w Berlinie zwycięstwo moralne (…) Polityka zagraniczna jest trudniejsza niż się wydaje” – skomentował ironicznie wiadomości z Niemiec Radosław Sikorski, szef MSZ.
Z Berlina prezydent Nawrocki poleciał do Paryża, gdzie spotka się z prezydentem Emmanuelem Macronem.
W niemieckim społeczeństwie podnoszenie tematu reparacji po raz kolejny jest odbierane jako „antyniemiecki dyskurs”, a eksperci podkreślają, że w dzisiejszych czasach warto skupić się na współpracy w kwestii bezpieczeństwa.
Natomiast w Polsce od lat trwają dyskusje, czy była to decyzja wiążąca prawnie. PiS regularnie podnosi ten temat i domaga się wypłaty reparacji od Niemiec.
W OKO.press wielokrotnie wyjaśnialiśmy, że ta kwestia jest zamknięta. Paulina Pacuła w artykule z 2022 roku przypominała, że w 1953 roku Polska Rzeczpospolita Ludowa zrezygnowała z przyjmowania reparacji od Niemiec.
W 1957 roku podpisano polsko-radziecki protokół końcowy dotyczący wykonania dostaw reparacyjnych.
W 1990 roku byłe mocarstwa koalicji antyhitlerowskiej oraz dwa państwa niemieckie podpisały ostatni traktat kończący wszystkie niezamknięte dotąd kwestie związane z II wojną światową (tzw. traktat 2+4), na mocy którego doszło do zjednoczenia Niemiec, a Polska uzyskała ostateczne potwierdzenie swej zachodniej granicy. Decyzje te kilkukrotnie potwierdzały kolejne polskie rządy – ostatnio w 2004 roku. M.in. to sprawiło, że temat reparacji jest zamknięty.
Przeczytaj także:
Legendarny aktor i reżyser miał 89 lat. Zmarł we śnie, w swoim górskim domu w stanie Utah.
„Robert Redford zmarł 16 września 2025 roku w swoim domu w Sundance, w górach Utah — w miejscu, które kochał, otoczony przez swoich najbliższych” – przekazała Cindi Berger, dyrektorka generalną agencji PR Rogers & Cowan PM. „New York Times” podał, że Redford zmarł we śnie. Miał 89 lat.
Urodził się 18 sierpnia 1936 r. w Santa Monica w Kalifornii. Choć początkowo zdawało się, że przed nim kariera sportowa, w latach 50. zaczął występować na teatralnej scenie. Jego największym sukcesem na Broadwayu była sztuka z 1963 roku „Boso w parku”. Na dużym ekranie zadebiutował rok wcześniej, grając w filmie „Wojenne polowanie”. W 1966 r. dostał Złoty Glob dla młodego talentu za występ w „Ciemnej stronie sławy” Roberta Mulligana. W filmie wystąpił u boku Natalie Wood.
Rok później z Jane Fondą zagrał w ekranizacji „Boso w parku”, a w 1969 roku do kin wszedł kultowy dziś western w reżyserii George’a Roya Hilla „Butch Cassidy i Sundance Kid”. Redford zagrał tam z Paulem Newmanem, a znajomość przerodziła się w przyjaźń na całe życie.
Za rolę w „Żądle” (1973) dostał nominację do Oscara. Statuetkę otrzymał jednak nie jako aktor, a jako reżyser – za film „Zwyczajni ludzie” z 198o roku. Był to jego reżyserski debiut. W 2001 odebrał również honorowego Oscara za całokształt. Do historii kina przeszło wiele jego filmu m.in. „Wszyscy ludzie prezydenta”, gdzie zagrał jednego z najbardziej znanych dziennikarzy amerykańskich, Boba Woodwarda, który wraz z Carlem Bernsteinem odegrał główną rolę w ujawnieniu afery Watergate.
Widzowie pokochali go także za role m.in. w „Wielkim Gatsbym”, „Pożegnaniu z Afryką” czy w późniejszym „Zaklinaczu koni”. Ostatni raz na ekranie pojawił się w 2018 roku, w filmie „Gentleman z rewolwerem”. Ogłosił wtedy koniec swojej kariery.
Redford był nie tylko wybitnym aktorem i reżyserem, ale również aktywistą działającym na rzecz niezależnego kina. Założył ośrodek narciarski Sundance Resort (nazwany tak na pamiątkę roli Sundance Kida), gdzie powstał Sundance Institute, dziś organizujący coroczny festiwal filmowy o tej samej nazwie. Jest to najważniejsze wydarzenie promujące kino niezależne.
„Spoczywaj w pokoju. Dziękuję Robertowi Redfordowi, niezwykle wpływowej postaci kultury, za kreatywne decyzje podjęte jako aktor/producent/reżyser i za stworzenie Festiwalu Filmowego Sundance, który dał impuls amerykańskiemu kinu niezależnemu” – napisał w mediach społecznościowych Ron Howard, reżyser m.in. „Apollo 13”.
Służby zatrzymały dwie osoby, które sterowały drona latającego nad Belwederem. Wstępnie policja i prokuratura mówią o złamaniu przepisów prawa lotniczego, a nie o szpiegostwie.
W komentarzu dla Polskiej Agencji Prasowej Edyta Adamus z Komendy Stołecznej Policji poinformowała, że w poniedziałek (15 września) wieczorem funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa zatrzymali 21-letni obywatela Ukrainy i 17-letnią obywatelkę Białorusi. Młodzi ludzie bez wymaganego zezwolenia obsługiwali drona latającego w strefie objętej zakazem.
„Policjanci zabezpieczyli drona, którego użytkowali zatrzymani. Prowadzą obecnie czynności w kierunku art. 212 ustawy Prawo lotnicze” – podaje PAP.
Według tego przepisu osoba „wykonując lot przy użyciu statku powietrznego, narusza przepisy dotyczące ruchu lotniczego obowiązujące w obszarze, w którym lot się odbywa”, za co grozi kara pozbawienia wolności do lat 5.
Służby analizują sprawę i ustalają czym kierowali się zatrzymani. Na razie prokuratura, jak i rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński zaprzeczają temu, że mogła to być akcja szpiegowska.
„Na tym etapie materiał dowodowy i okoliczności zdarzenia przemawiają za złamaniem przepisów prawa lotniczego, a nie za popełnieniem zbrodni szpiegostwa” – mówił PAP prok. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
„Na tym etapie nikt nie jest w stanie jednoznacznie tego stwierdzić. To młodzi ludzie. Być może wynikało to z ich beztroski czy z niewiedzy – powiedział Dobrzyński. Podkreślił, że w tej sytuacji ważniejsze jest to, że „państwo zadziałało”.
Na zdjęciu u góry: 16.09.2025 Warszawa, ulica Belwederska, Belweder. Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl
Wczoraj (15 września) około 20. premier Donald Tusk na X poinformował, że Służba Ochrony Państwa zneutralizowała drona operującego nad budynkami rządowymi (Parkowa) i Belwederem. Dodał, że służby zatrzymały dwóch obywateli Białorusi, a policja bada okoliczności incydentu.
Przypomnijmy, ze względów bezpieczeństwa jest zakaz lotów dronów nad budynkami rządowymi, obiektami infrastruktury krytycznej oraz wojskowej. W określonych miejscach są odpowiednie tabliczki informujące o zakazie.
Przeczytaj także:
Sprawa ma dotyczyć „zniesławienia i oczerniania” Donalda Trumpa przez gazetę. Amerykański prezydent wymaga rekompensaty – 15 mld dolarów.
Donald Trump poinformował o swojej decyzji na platformie Truth Social. Według Trumpa „The New York Times”, jest „jedną z najgorszych i najbardziej zdegenerowanych gazet w historii naszego kraju [Stanów Zjednoczonych], która stała się praktycznie »rzecznikiem« radykalnej lewicowej Partii Demokratycznej”.
Trump podkreślił też „nielegalny wkład” gazety w prezydencką kampanię wyborczą – poparcie kandydatki Kamali Harris oraz zarzucił, że NYT „od dziesięcioleci zajmuje się kłamstwami” na jego temat, jego rodziny, biznesu, ruchu America First, MAGA i całego narodu amerykańskiego.
Pozew został wniesiony w stanie Floryda.
Według agencji Reuters pozew Trumpa ma również dotyczyć czterech reporterów NYT oraz wydawcy gazety – Penguin Random House. Jak wynika z dokumentów złożonych w sądzie, do których dotarła agencja, w pozwie powołano się na serię artykułów „New York Times”. Jeden z nich został opublikowany przed wyborami prezydenckimi w 2024 roku, „w którym stwierdzono, że nie nadaje się on na to stanowisko”, oraz książkę z 2024 r. wydaną przez Penguin zatytułowaną „Szczęśliwy przegrany: Jak Donald Trump roztrwonił fortunę swojego ojca i stworzył iluzję sukcesu”.
„Oskarżeni złośliwie opublikowali książkę i artykuły, wiedząc, że publikacje te są pełne odrażających przekłamań i zmyśleń na temat prezydenta Trumpa” – cytuje pozew Reuters. Według prawników Trumpa „publikacje te zaszkodziły jego firmie i osobistej reputacji, spowodowały ogromne szkody ekonomiczne, podważyli wartość jego marki i poważnie pogorszyli jego przyszłe perspektywy finansowe”.
Na razie NYT nie komentuje sprawy.
Trump złożył pozew po tym, jak w zeszłym tygodniu zagroził NYT podjęciem kroków prawnych w związku z artykułami na temat listu urodzinowego z rysunkiem o dwuznacznej treści wręczonego zmarłemu finansiście Jeffreyowi Epsteinowi, przestępcy seksualnemu.
Jak pisze „The Guardian”, na notatce widnieje podpis Trumpa, ale prezydent zaprzeczył, jakoby był jej autorem.
Epstein popełnił samobójstwo w celi więziennej w Nowym Jorku w 2019 roku. Według amerykańskiego prezydenta nie przyjaźnili się od 2006 roku, kiedy kłopoty prawne finansisty wyszły na jaw.
Nie jest to pierwszy pozew Trumpa o podobnym charakterze przeciwko mediom. Wcześniej, w lipcu, zostały wszczęte postępowania sądowe przeciwko gazecie „The Wall Street Journal” i jej właścicielowi Rupertowi Murdochowi, po tym, jak jako pierwsza poinformowała o istnieniu wspomnianego listu. Trump wymaga od WSJ co najmniej 10 miliardów dolarów. Zakończyły się postępowania przeciwko innym mediom, m.in. ABC News i prezenterowi George'owi Stephanopoulosowi, a także Paramountowi w związku z wywiadem z Harris w programie 60 Minutes. Stacje zgodziły się wypłacić odpowiednio 15 mln i 16 mln dolarów.
Przeczytaj także:
Według źródeł „Rzeczpospolitej” w dom na Lubelszczyźnie uderzyła polska rakieta, która próbowała strącić rosyjski dron w nocy z 9 na 10 września.
Dom w Wyrykach Woli przy granicy z Białorusią to jedyny obiekt, który został zniszczony w nocy z 9 na 10 września, kiedy polską przestrzeń powietrzną naruszyły rosyjskie drony. Nikomu nic się nie stało – właścicielka domu zdążyła wyjść z sypialni na chwilę zanim rozległ się huk, a przez dach do domu wleciały fragmenty „niezidentyfikowanego obiektu latającego” – jak nazywa to lubelska prokuratura.
Prokuratorzy, przy wsparciu ekspertów, po oględzinach zidentyfikowali znalezione szczątki 17 dronów. Jak zauważa „Rzeczpospolita”, prokuratura nie chce jednak wypowiadać się o tym, co spadło w Wyrykach. „Obiekt nie został na chwilę obecną zidentyfikowany ani jako dron, ani jako jego fragmenty” – podano w lakonicznym komunikacie. Sprawy nie komentuje także MON.
Według informacji „Rzeczpospolitej” była to rakieta wystrzelona z polskiego F-16. „To była rakieta powietrze-powietrze AIM-120 AMRAAM z naszego F-16, która w trakcie lotu miała dysfunkcję układu naprowadzania i nie zadziałała. Na szczęście nie uzbroiła się i nie wybuchła, ponieważ zabezpieczenia zapalnika zadziałały” – mówi źródło „Rzeczpospolitej”.
Rakieta, która miała spaść na dom ma trzy metry długości i waży ponad 150 kg.
„Na ten moment nie mogę wiążąco powiedzieć, co spadło na dom w Wyrykach, jest to przedmiotem śledztwa, czekamy na opinię biegłych” – odpowiedziała dziennikarzom prok. Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
W nocy z 9 na 10 września nad Polską pojawiły się rosyjskie drony. Większość z nich spadła lub wylądowała stosunkowo niedaleko wschodniej granicy, w woj. lubelskim. Ale część przeleciała nawet kilkaset kilometrów i spadła w centralnej Polsce, np. w Oleśnie pod Elblągiem, gdzie drona w polu znalazł rolnik, albo w Mniszkowie koło Opoczna w woj. łódzkim.
Kilka dronów zostało zestrzelonych przez stacjonujące w Polsce samoloty F-35 należące do holenderskich sił powietrznych.
Przeczytaj także: