Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Od dwóch lat Polską rządzi koalicja pod wodzą premiera Donalda Tuska. W KO panują dziś dobre nastroje dzięki wzrostowi sondażowemu. PiS atakuje rząd za dziurę budżetową w ochronie zdrowia
Dwa lata temu, 13 grudnia 2023 roku, prezydent Andrzej Duda zaprzysiężył rząd Donalda Tuska.
„Za nami dwa lata. Dobre, chociaż bardzo trudne. Biorę za nie pełną odpowiedzialność. Jestem z nich dumny, ale wiem, że Polska zasługuje na jeszcze więcej. Wierzę, że Polaków na to stać. Jeszcze nie raz zadziwimy cały świat!”- napisał w sobotę na platformie społecznościowej X premier.
Ministrowie publikują dziś filmiki i wpisy podsumowujące te dwa lata. Podkreślają uzyskanie miliardów złotych z UE po odblokowaniu KPO, rosnące wydatki na zbrojenia, zmiany w systemie sprawiedliwości czy wsparcie dla przedsiębiorców oraz wysoki wzrost gospodarczy. Wpisy te można przeglądać na portalu X pod hasztagiem #BoKochamyPolskę.
W drugą rocznicę wyborów z 2023 roku Witold Głowacki pisał w OKO.press gorzko o tym, że politycy koalicji rządzącej zawiedli nadzieje ich wyborców rozbudzone 15 października 2023 roku.
„Nie tylko dlatego, że radość zwycięstwa jest już tylko mglistym wspomnieniem, a w nastrojach wyborców i polityków koalicji przeważa pesymizm, defetyzm i poczucie nadchodzącej klęski. Ale przede wszystkim dlatego, że nadzieja została porzucona”.
Od tego momentu nastąpiło jednak wyraźne odmienienie dotychczasowych trendów sondażowych i dziś wyraźnie prowadzi w nich Koalicja Obywatelska. Stąd wśród polityków KO dominują dziś znacznie lepsze nastroje. Piotr Pacewicz na podstawie analizy ostatnich sondaży pisze jednak w OKO.press, że zwolennicy dzisiejszej koalicji nie mają się na razie z czego cieszyć. Problemem jest bowiem wzrost skrajnej prawicy i partii, z którą nikt nie chce być łączony — Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna.
Z tej samej okazji — dwóch lat rządu Tuska — najwieksza partia opozycyjna, Prawo i Sprawiedliwość, zorganizowała konferencję ekspercką pod nazwą Myśląc Polska: Alternatywa 2.0. Jej głównym tematem są problemy w finansowaniu systemu ochrony zdrowia.
„Dziękuję za obecność na tym ważnym spotkaniu, które jest częścią cyklu konferencji na różne tematy, które składają się na problem Polski w 2025. Najbardziej dolegliwy i widoczny przejaw tego kryzysu, który mamy dzisiaj w Polsce, to będzie właśnie służba zdrowia” – mówił na spotkaniu prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Politycy PiS twierdzą, że rząd dąży do prywatyzacji systemu ochrony zdrowia i promują hasło #NieDlaPrywatyzacjiSzpitali. Krytyka ta ma długą tradycję — oskarżenie Platformy Obywatelskiej o chęć sprywatyzowania szpitali było jednym z centralnych punktów kampanii wyborczej sprzed 18 lat przed wyborami parlamentarnymi w 2007 roku.
Sytuacja finansowa Narodowego Funduszu Zdrowia Faktycznie jest sporym problemem, o czym pisaliśmy w OKO.press. PiS w swoich wpisach na ten temat nie promuje jednak alternatywnych rozwiązań. Skupia się na rzekomej chęci prywatyzacji szpitali przez dzisiejszą koalicję.
Przeczytaj także:
Pałac Prezydencki milczy w sprawie tegorocznych obchodów, które tradycją sięgają prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przedstawiciele społeczności żydowskiej mówią jednak, że zaproszenia nie dostali
Przedstawiciele polskiej społeczności żydowskiej przekazali „Rzeczpospolitej”, że nie otrzymali jeszcze zaproszenia na obchody Chanuki w Pałacu Prezydenckim. Dziennik zapytał też Pałac Prezydencki, czy takie obchody są planowane i nie otrzymał odpowiedzi. Jedno z najważniejszych świąt żydowskich rozpoczyna się w niedzielę 14 grudnia wieczorem.
Można więc założyć, że oznacza to, że prezydent Nawrocki zrywa z wieloletnią tradycją i nie zamierza organizować obchodów tego święta.
W styczniu 2025 roku w trakcie kampanii wyborczej Nawrocki został zapytany, czy zamierza zapalić świece chanukowe w Pałacu Prezydenckim. Ówczesny kandydat PiS odpowiedział:
„Nie, ja swoje poglądy i swoje przywiązanie do wartości chrześcijańskich traktuję poważnie, więc obchodzę święta, które są bliskie mojej osobie”.
Wówczas sondażowe poparcie dla Nawrockiego wynosiło około 25 proc. i było znacznie niższe niż poparcie Rafała Trzaskowskiego. Nawrocki mógł też zmienić zdanie po wyborach, gdy został prezydentem. Wygląda jednak na to, że faktycznie potraktował tę zapowiedź poważnie.
Tradycja obchodzenia Chanuki w Pałacu Prezydenckim sięga przynajmniej czasów Lecha Kaczyńskiego, podtrzymywał ją również Andrzej Duda. Uroczystości organizowane były nawet w pierwszym roku pandemii. W 2019 roku, gdy pierwszy dzień Chanuki wypadł 22 grudnia, prezydenta Dudy nie było już w Warszawie. Wówczas zorganizował on spotkanie z przedstawicielami polskiej społeczności żydowskiej po Nowym Roku.
Prezydent Nawrocki znacznie silniej kojarzony jest ze skrajną prawicą. Poza wyrazem osobistych poglądów może być to więc decyzja polityczna – by nie irytować tej części jego zwolenników, którzy bardzo sceptycznie podchodzą do wszelkiego rodzaju mniejszości narodowych i religijnych.
Gdyby jednak przyjąć jego deklaracje ze stycznia, to oznacza to, że jako prezydent jest on skłonny celebrować święta tylko z tą częścią społeczeństwa, która podziela jego poglądy polityczne i przekonania religijne. Tymczasem w Spisie Powszechnym w 2021 roku przynależność do Kościła Katolickiego deklarowało 71 proc. obywateli Polski.
Karol Nawrocki deklaruje bliskość ideową z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Trump podczas swojej pierwszej kadencji co roku organizował w Białym Domu uroczystości chanukowe. Amerykańska społeczność żydowska jest znacznie większa niż polska, stąd kalkulacje polityczno-ideowe mogą być tutaj zupełnie inne. Niemniej Trump nie ma problemu, by wraz z amerykańską społecznością żydowską świętować jedno z ich najważniejszych świąt. Papież Franciszek jeszcze jako biskup Buenos Aires brał udział w podobnych uroczystościach w tamtejszej synagodze. Prezydent polski najwyraźniej wybrał jednak własną interpretację katolickiej czystości ideowej.
Przeczytaj także:
Znana prawniczka została zwolniona z więzienia warunkowo w grudniu 2024 roku. Aresztowania aktywistów z 12 grudnia pokazują, że pomimo zmian społecznych w ostatnich latach przestrzeń do prowadzenia działalności aktywistyczno-politycznej jest ograniczona
Fundacja laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Narges Mohammadi przekazała mediom, że Mohammadi została „brutalnie aresztowana” przez irańskie służby bezpieczeństwa. Według pracowników fundacji została aresztowana razem z grupą aktywistów w Maszhadzie, drugim największym mieście Iranu na wschodzie kraju. Komitet Noblowski wyraził zaniepokojenie aresztowaniem i zaapelował o „natychmiastowe wyjaśnienie miejsca pobytu Mohammadi, zapewnienie jej bezpieczeństwa oraz bezwarunkowe uwolnienie”.
Do aresztowania doszło podczas uroczystości żałobnej na cześć prawnika Chosrowa Alikordiego. Alikordi zajmował się m.in. obroną więźniów politycznych i aktywistów na rzecz praw człowieka. Nieoczekiwanie jego ciało 6 grudnia znaleziono w jego własnym biurze. Oficjalną przyczyną śmierci był zawał serca. Przez nagły charakter śmierci i jego działalność zawodowo-polityczną przeciwnicy reżimu spekulują jednak, czy służby reżimu nie były w jego śmierć zamieszane. Nie mamy jednak narzędzi, by te pogłoski zweryfikować.
Narges Mohammadi otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla w 2023 roku za działalność na rzecz praw człowieka w Iranie, z naciskiem na obronę praw kobiet i krytykę prawnego obowiązku nakrywania głowy w miejscach publicznych. W momencie, gdy nagrodę otrzymała, znajdowała się w więzieniu. Odsiadywała tam wyrok z 2016 roku, gdy została skazana za „prowadzenie nielegalnej organizacji”, której działalność polegała na walce o zniesienie kary śmierci.
W 2020 roku została warunkowo zwolniona z więzienia, ale wróciła tam w 2021 roku. Z powodów medycznych wyszła też na wolność w grudniu 2024 roku. Miała do więzienia wrócić niedługo później. Została ponownie aresztowana dopiero teraz. Jej sytuacja jest więc skomplikowana. Aktywizm na rzecz odrzucenia obowiązku nakrywania głowy przez kobiety odniósł duży sukces. Chociaż prawo to wciąż jest w mocy, dziś powszechne jest nieprzestrzeganie zakazu. W większości przypadków kobiet, które do nakazu się nie stosują, nie spotykają żadne konsekwencje. Zmiana nastąpiła stopniowo i rozpoczęła się od masowych protestów w 2022 roku po zamordowaniu przez służby bezpieczeństwa młodej kobiety — Mahsy Amini.
Po wojnie z Izraelem w czerwcu tego roku władza szukała nowego kontraktu społecznego ze społeczeństwem, a luźniejsze podejście do nakazu nakrywania głowy było częścią tego procesu. Proces ten jest jednak chaotyczny i trudno nazwać go faktyczną demokratyzacją. Być może dlatego ponowne aresztowanie Narges Mohammadi nastąpiło znacznie później, niż początkowo planowano. Najwyraźniej jednak władza uznała, że nie może w pełni zezwolić na swobodną działalność organizacji prawnoczłowieczych.
Przeczytaj także:
Przed zapowiadanymi na 15 grudnia rozmowami o ukraińskim i europejskim planie zakończenia wojny Moskwa kolejny raz ogłasza, że pokoju nie będzie, póki Putin nie uzyska wszystkiego, czego chce. Otwarcie mówi pilącemu do podpisania umowy Trumpowi, że rokowania potrwają jeszcze długo
Plan Ukrainców i Europejczyków, który ma być pokazany Amerykanom, składa się z trzech dokumentów. "Pierwszy to dwudziestopunktowy plan obejmujący terytoria. Drugi dotyczy gwarancji bezpieczeństwa, które są negocjowane między Amerykanami, Ukraińcami i Europejczykami. A trzeci dotyczy odbudowy Ukrainy” – ujawnia prezydent Finlandii Stubb.
Tymczasem Amerykanie nadal nie wiedzą, czy o planie będą rozmawiać, a prezydent Trump ujawnia coraz większe rozdrażnienie z powodu, że wojny w Ukrainie nie udaje się załatwić tak prosto, jak myślał. Rosja zaś podnosi stawkę
Przeczytaj także:
Uszakow powiedział, że Rosja zademonstrowała już latem „zdolność do kompromisu”. Jednak akceptowane przez nią „kompromisowe” propozycje (musi chodzić o tzw. 28-punktowy plan Trumpa, który, jak teraz wiadomo, powstał w Moskwie) zostały przez amerykanów zmienione.
Propozycja ta zakładała m.in. ustępstwa terytorialne Ukrainy, ograniczenie liczebności ukraińskiej armii i przyznanie Rosji prawa w ingerowanie w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Pod wpływem krytyki i światowego oburzenia kilka z tych punktów – np. te, które mówiły o prawie Moskwy do „obrony rosyjskojęzycznej ludności” oraz o „zakazie działalności neonazistowskiej” (po rosyjsku „nazizm” to dbanie o ukraińską tożsamość i niezależność od Moskwy) z „propozycji Trumpa” wypadły.
Przeczytaj także:
2 grudnia Moskwa wyraźnie wyjaśniła, co jej po zmianach nie odpowiada i takie zmiany Amerykanie mieli nanieść i wymusić na Ukraińcach. Jednak – podkreśla – jest wielce prawdopodobne, że Amerykanie nie zdołali jeszcze uwzględnić w planie wszystkiego, czego Rosja chce. Uszakow czyni to zastrzeżenie, mimo że – jak mówi – zmienionego dokumentu Rosja nie zna.
„Mamy wrażenie, że wiele rzeczy nam nie będzie odpowiadać… mówi. – Dlatego proces [negocjacji] ten będzie jeszcze długotrwały”. Bowiem „Rosja będzie stanowczo obstawać przy swoim stanowisku w sprawie pokojowego rozwiązania konfliktu w Ukrainie”.
Uszakow uważa, że „pogorszenie” planu musi nastąpić, skoro Amerykanie rozmawiają o nim z Ukraińcami. Zaś „celem Wołodymyra Zełenskiego jest wprowadzenie do amerykańskich dokumentów propozycji nieakceptowalnych dla Rosji”. Nieakceptowalny jest dla Moskwy np. pomysł zrobienia w Ukrainie wyborów w czasie rozejmu, bo Moskwa nie akceptuje samej idei rozejmu. Nie akceptuje też idei, że Ukraińcy wybiorą sobie władze, a Moskwa nie będzie mieć na ich wybór wpływu.
Przeczytaj także:
Uszakow zdaje się być dobrze poinformowany o tym, co może być w europejsko-ukraińskiej propozycji zakończenia wojny. Wie, że mowa tam m.in. o strefie zdemilitaryzowanej, która miałaby powstać dzięki cofnięciu się armii obu państw. Mówi o tym tak: „Oznacza to, że zawieszenie broni może nastąpić dopiero po wycofaniu wojsk ukraińskich. A co się tam (w Donbasie) wydarzy później – to, moim zdaniem, możemy omówić. Bo całkiem możliwe, że nie będzie tam żadnych wojsk – ani rosyjskich, ani ukraińskich. Owszem, ale będzie tam rosyjska Gwardia Narodowa , nasza policja, wszystko, co niezbędne do utrzymania porządku i organizacji życia, będzie tam” .
Propozycję Wołodymyra Zełenskiego przeprowadzenia referendum w sprawie kwestii terytorialnej, Uszakow kwituje stwierdzeniem, że cały Donbas jest już terytorium rosyjskim zgodnie z rosyjską konstytucją.
Moskwa po raz kolejny krytykuje zachodnie propozycje zakończenia wojny, zanim jej oficjalnie pozna. Stawia też kolejne warunki.
Mimo pogarszającej się sytuacji gospodarczej i coraz bardziej dotkliwym skutkom wojny (średnio w listopadzie na Rosję miało spaść prawie 500 dronów ukraińskich dziennie, propaganda ogłasza zestrzelenie ledwie ok. 200 z nich) propaganda Kremla nakręca wojenna histerię.
Putin najwyraźniej stara się doprowadzić do sytuacji, w której Trump odejdzie od stołu rokowań, a winę za to zwali na Ukrainę, a zwłaszcza na Europę. Propaganda Kremla powtarza, że gdyby nie Europa, Moskwa już dawno zawarłaby pokój z Trumpem. To samo musi przekazywać ekipie Trumpa.
Przeczytaj także:
Niepokój Rosji budzi tez europejska operacja wykorzystania moskiewskich zamrożonych aktywów na pomoc Ukrainie. Tu jednak przedstawiciele Kremla ostrzega przed straszliwymi konsekwencjami, jakie spadną na Europejczyków, jeśli tkną rosyjskie pieniądze. Groźby te służą też rozbijaniu europejskiej determinacji, by Moskwie nie odpuszczać.
Przeczytaj także:
To ważny krok do użycia rosyjskich aktywów na pomoc Ukrainie. Do tej pory były mrożone na pół roku, a decyzja była odnawiana. Węgry i Słowacja zawsze mogły ją zablokować. Sytuacja się zmienia dzięki decyzji z 12 grudnia
Unia Europejska zgodziła się na bezterminowe zamrożenie 210 miliardów euro aktywów rosyjskiego banku centralnego przechowywanych w Europie. Nie będzie już trzeba ponawiać tej decyzji co pół roku. Kolejnym krokiem ma być użycie tych pieniędzy na pomoc broniącej się przed Rosją Ukrainie.
Zamrożenie aktywów na czas nieokreślony ma przekonać Belgię do poparcia planu UE, który zakłada wykorzystanie zamrożonych rosyjskich pieniędzy do udzielenia Ukrainie pożyczki w wysokości do 165 miliardów euro na pokrycie potrzeb budżetu wojskowego i cywilnego w latach 2026 i 2027.
Ukraina spłaci pożyczkę dopiero wtedy, gdy Rosja zapłaci Kijowowi odszkodowania wojenne. W praktyce pożyczka będzie więc stanowić zaliczkę na poczet przyszłych wypłat rosyjskich reparacji.
Przywódcy UE – Rada Europejska – mają spotkać się 18 grudnia, aby sfinalizować szczegóły pożyczki na reparacje i rozwiązać pozostałe problemy. Do problemów tych należą m.in. gwarancje wszystkich rządów UE dla Belgii, że nie będzie musiała sama zapłacić rachunku, nawet jeśli potencjalny pozew w Moskwie okaże się skuteczny.
Przeczytaj także:
Na zdjęciu: Komisarz Valdis Dombrocskis i belgijski minister finansów Roland Lescure