0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze wiadomości z Polski i ze świata

Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

14:23 09-12-2025

Prawa autorskie: JUSTIN SULLIVAN / GETTY IMAgencja GazetaES NORTH AMERICA / AFPJUSTIN SULLIVAN / GE...

Kolejny z Big-Techów na celowniku Komisji Europejskiej

Komisja Europejska wszczęła dochodzenie antymonopolowe w sprawie Google. Wcześniej nałożyła już karę na platformę X Elona Muska.

Co się wydarzyło?

KE wyraziła zaniepokojenie, że Google mogło wykorzystywać treści od wydawców internetowych do generowania usług opartych na sztucznej inteligencji.

„Komisja zbada, w jakim stopniu generowanie przez Google „Przeglądów AI” i „Trybu AI” opiera się na treściach wydawców internetowych bez odpowiedniego wynagrodzenia za to i bez możliwości odmowy udostępnienia treści bez utraty dostępu do wyszukiwarki Google” – czytamy w oświadczeniu.

Unijne dochodzenie w sprawie Google zostało wszczęte w wyniku lipcowej skargi wydawców. Nie wiadomo, jak długo potrwa, ale sprawa zostanie potraktowana priorytetowo. W przypadku potwierdzenia nieścisłości KE będzie mogła nałożyć karę finansową na technologicznego giganta.

Jaki jest kontekst?

Jest to kolejne z serii działań UE mających na celu regulowanie amerykańskich dużych firm technologicznych.

Kilka dni temu KE ukarała grzywną 120 mln euro platformę X za naruszenie obowiązków wynikających z Aktu o usługach cyfrowych (DSA). Uznała, że korporacja Elona Muska łamie trzy przepisy DSA: w sposób wprowadzający błąd stosuje „niebieski znaczek” do weryfikacji użytkowników, nie ma przejrzystego repozytorium reklam oraz nie udostępnia danych do badań w sposób zgodny z regulacjami. X nie zaproponował też odpowiednich modyfikacji działania platformy, co spowodowało nałożenie kary.

Jak pisała na łamach OKO.press Agata Szczęśniak ten fakt nie spodobał się ani Muskowi, ani członkom amerykańskiej administracji, m.in. sekretarz stanu USA Marco Rubio, który uznał karę za „atak na wszystkie amerykańskie platformy technologiczne i obywateli Stanów Zjednoczonych ze strony obcych rządów.”

Za to na profilu Muska w X pojawiła się seria wściekłych wpisów: „unijny komisarze mordują UE”, „obalić UE”. W ciągu weekendu przedsiębiorca repostował też kilkanaście wpisów uderzających w UE. Większość z nich mówiła, że UE jest rządzona przez „niewybieralnych eurokratów”, którzy „nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za swoje działania”.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

13:11 09-12-2025

Prawa autorskie: (Photo by Orlando SIERRA / AFP)(Photo by Orlando SI...

Nakaz aresztowania dla polityka, którego ułaskawił Trump

Prokurator generalny Hondurasu wydał w poniedziałek nakaz „natychmiastowego aresztowania” byłego prezydenta Juana Orlando Hernándeza.

Co się wydarzyło?

Były prezydent zostanie aresztowany, jeśli tylko postawi stopę na terytorium ojczyzny. „Honduras zapłacił zbyt wysoką cenę za handel narkotykami” – stwierdził prokurator generalny Johel Zelaya.

W 2024 roku sąd federalny w Nowym Jorku uznał go za winnego spisku w celu importu kokainy do Stanów Zjednoczonych oraz powiązanych z tym przestępstw związanych z bronią. Hernández został oskarżony o przyjęcie milionów dolarów łapówek od meksykańskiego kartelu Sinaloa w zamian za ochronę przemytników.

Za kraty trafił na 45 lat, ale jako więzień numer 91441-054 spędził w celi zakładu karnego w Zachodniej Wirginii tylko 17 miesięcy.

W ubiegłym tygodniu wyszedł z więzienia, bo Donald Trump postanowił go ułaskawić. Prezydent USA uznał, że proces polityka z Hondurasu był niesprawiedliwy i był „ustawką administracji Bidena”. A rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt stwierdziła nawet, że Hernández „został wrobiony”.

Trump zapowiedział ułaskawienie Hernándeza zaledwie dwa dni przed wyborami prezydenckimi w Hondurasie, w których poparł Tito Asfurę, partyjnego kolegę Hernándeza. Tydzień po tym, jak Honduranie poszli do urn wciąż nie ma oficjalnych wyników głosowania – liczenie wciąż przedłuża się, oficjalnie, z powodu problemów technicznych.

Jaki jest kontekst?

Juan Orlando Hernandez był prezydentem Hondurasu w latach 2014-2022. Ledwie 18 dni po zakończeniu drugiej kadencji został aresztowany i poddany ekstradycji do Stanów Zjednoczonych.

„Jako prezydent Hondurasu nadużył swojej władzy, aby wspierać jeden z największych i najbardziej brutalnych spisków narkotykowych na świecie, a narody Hondurasu i Stanów Zjednoczonych poniosły tego konsekwencje” – mówił ówczesny prokurator generalny Merrick B. Garland.

W liście wysłanym do Trumpa z prośbą o ułaskawienie Hernández podkreślał, że jako prezydent współpracował z różnymi agencjami amerykańskimi. „Mój wyrok jest niesprawiedliwy. Podobnie jak ty, doświadczyłem prześladowań politycznych” – napisał do Trumpa.

Ułaskawienie Hernandeza wywołało lawinę krytyki wobec Trumpa. Prezydent USA powtarza slogany o wojnie, jaką wytoczył kartelom narkotykowym. Pod tym pretekstem od kilku miesięcy grozi Wenezueli atakiem militarnym. Od początku operacji wojskowej – największej w regionie od czasu inwazji USA na Panamę w 1989 roku – Waszyngton zbombardował 20 statków i zabił ponad 70 osób.

„To naprawdę tworzy niespójność: widzimy użycie śmiercionośnej siły przeciwko domniemanym handlarzom narkotyków na morzu na małą i średnią skalę, a głowę państwa skazaną za to samo traktuje się zupełnie inaczej. To sprawia, że misja antynarkotykowa, a przynajmniej jej narracja, wydaje się znacznie bardziej wybiórcza i motywowana politycznie” – podsumowała Rebecca Bill Chavez, prezes Inter-American Dialogue w rozmowie z BBC News Mundo.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

11:46 09-12-2025

Prawa autorskie: Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot. Kuba Atys / Age...

Bunt i „utrata zaufania” w NBP. A w tle nagrody

Trzech członków zarządu Narodowego Banku Polskiego straciło nadzór nad departamentami merytorycznymi. Jak donosi PAP, oficjalnym powodem jest „utrata zaufania przez prezesa” Adama Glapińskiego.

Co się wydarzyło?

Nie jest tajemnicą, że zmiany organizacyjne w NBP to efekt „buntu”, który w poniedziałek opisał portal money.pl. Z ustaleń dziennikarzy wynikało, że trzej członkowie zarządu – Piotr Pogonowski, Artur Soboń i Rafał Sura – wystąpili na początku grudnia z projektem uchwały wprowadzającej pakiet zmian w regulaminie banku centralnego.

Projekt zakładał m.in. zwiększenie uprawnień zarządu, który decydowałby każdorazowo na przykład o nagrodach i premiach dla prezesa i jego zastępców. W odpowiedzi na stronie NBP opublikowano oświadczenie Rady Polityki Pieniężnej.

„Apelujemy o nieskalkulowanie działań naruszających dotychczasową, utrwaloną przez blisko 30 lat, stabilną relację pomiędzy trzema konstytucyjnymi organami NBP, w tym o poszanowanie roli organu kolegialnego, jakim jest Prezes NBP. Tworzenie niepotrzebnych zakłóceń w tych relacjach, będzie każdorazowo osłabiać banku centralnego w NBP” – można przeczytać w piśmie podpisanym przez przewodniczącego Glapiński i sześcioro innych (z dziesięciorga) członków RPP.

Jaki jest kontekst?

Projekt trójki członków zarządu zakładał zmiany w organizacji NBP i rozszerzenie uprawnień zarządu jako ciała kolegialnego. Buntownicy domagali się, by zarząd rozstrzygnął sprawę w ciągu trzech dni. Jednak Adam Glapiński wyznaczył posiedzenie dopiero na 20 stycznia przyszłego roku.

W tle jest sprawa nagród, o których – wedle projektu – zarząd decydowałby za każdym razem. Przypomnijmy, że pensja Adama Glapińskiego wynosi ok. 23,6 tys. zł miesięcznie. Ale dzięki premiom i nagrodom na jego konto wpływa 1,5 mln zł rocznie. „Glapiński pobierał do tej pory 12 miesięcznych pensji łącznie z premią, a w nagrodach odbierał kolejne 15, czyli łącznie dostawał ich 27” – informował w ubiegłym roku money.pl.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

10:30 09-12-2025

Prawa autorskie: 18.07.2024 Słajszewo gmina Choczewo . Trwają prace przygotowujace teren pod budowe pierwszej w Polsce elektrowni jadrowej . Fot. Michal Ryniak / Agencja Wyborcza.pl18.07.2024 Słajszewo...

Zgoda Brukseli. Ważny krok ku elektrowni jądrowej w Polsce

Komisja Europejska zgodziła się na dofinansowanie budowy elektrowni atomowej w Lubiatowie-Kopalinie z publicznych pieniędzy.

Co się wydarzyło?

W grudniu ubiegłego roku polski rząd skierował do KE wniosek o zatwierdzenie pomocy publicznej dla elektrowni w postaci kontraktu różnicowego. Komisja Europejska przez kilka miesięcy prowadziła postępowanie, którego celem była weryfikacja zgodności pomocy publicznej z unijnymi zasadami.

- Trwają drobne formalności, ale dosłownie za chwilę będziemy mieli oficjalne potwierdzenie, że Komisja Europejska wyraża zgodę na pomoc publiczną na budowę elektrowni jądrowej w Polsce – powiedział premier Donald Tusk przed wtorkowym posiedzeniem rządu.

Jego zdaniem budowa elektrowni może ruszyć jeszcze w grudniu.

Jaki jest kontekst?

Pierwsza polska elektrownia atomowa powstaje w Lubiatowie-Kopalinie w nadmorskiej gminie Choczewo. Koszt inwestycji w elektrownię jądrową szacowany jest na 192 mld zł. Projekt ustawy, która trafiła pod lupę KE, zakłada wsparcie na poziomie 60 mld zł poprzez dokapitalizowanie spółki Polskie Elektrownie Jądrowe.

Projekt elektrowni ma już kluczowy dokument, czyli decyzję środowiskową wydaną na podstawie trwającej ponad dwa lata oceny oddziaływania na środowisko. Ma także decyzję lokalizacyjną oraz podpisaną umowę z konsorcjum amerykańskich firm Westinghouse i Bechtel, które mają zaprojektować i wybudować elektrownię.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

10:01 09-12-2025

Prawa autorskie: Fot. Michal Cizek / AFPFot. Michal Cizek / ...

Miliarder i populista kolejny raz premierem Czech

Andrej Babiš został zaprzysiężony we wtorek na nowego premiera Czech. Miliarder, który sam siebie nazywa „trumpistą”, wraca na stanowisko po czterech latach.

Co się wydarzyło?

71-letni Babiš i jego populistyczna partia ANO (Akcja Niezadowolonych Obywateli) współrządziły Czechami w latach 2013-2017, a w latach 2017-2021 lider ANO stał na czele mniejszościowego rządu. Teraz wraca w roli premiera – najstarszego w historii kraju.

W październikowych wyborach jego partia zdobyła 34,5 proc. głosów. To dało jej 80 miejsc w 200-osobowej izbie, ale nie wystarczyło do samodzielnego rządzenia. Dlatego stworzy koalicję z eurosceptyczną i sprzeciwiającą się ekologicznym rozwiązaniom partią Zmotoryzowanych (Motoristé) oraz skrajnie prawicową, ksenofobiczną i antyunijną partią Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD).

Podczas kampanii ANO obiecała m.in. wielkie projekty infrastrukturalne, podniesienie emerytur i wynagrodzeń w budżetówce, obniżenie cen energii, wsparcie zakupu mieszkań oraz ograniczenie pomocy dla Ukrainy i mieszkających w Czechach uchodźców.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen pogratulowała Babišowi nominacji, ale nie omieszkała przypomnieć mu o odpowiedzialności, jaka spoczywa na Europie w obliczu kluczowych dyskusji na temat jej bezpieczeństwa.

Jaki jest kontekst?

„Jesteśmy wielkim narodem, zasługujemy na lepsze rządy. Czechy na pierwszym miejscu!” – stwierdził Babiš po zwycięstwie w październikowych wyborach.

Jak pisała Paulina Pacuła w OKO.press w antyestablishmentowy dyskurs Babiša idealnie wpisuje się eurosceptyczna narracja. UE to zdaniem lidera ANO „technokratyczna instytucja pozbawiona duszy”, rządzona przez niewybieralnych biurokratów i ideologów, którzy narzucają cenzurę, sabotują państwa członkowskie gospodarczo i zdradzają wartości będące fundamentem Unii.

Przeczytaj także:

Babiš to jeden z najbogatszych Czechów i właściciel jednego z największych czeskich koncernów Agrofert. Jego firma działa w kilku branżach, m.in. rolno-spożywczej, chemicznej i medialnej. Ma pod sobą ponad 250 spółek. Agrofert jest też jednym z największych beneficjentów dopłat bezpośrednich z UE w Czechach.

W 2021 roku przegrał wybory. Powodem były podejrzenia o wyłudzenie 2 milionów euro dotacji dla jednej ze spółek Agrofertu. Podejrzenia o korupcję wywołały największe od upadku komunizmu antyrządowe protesty w Czechach.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: