Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Stany Zjednoczone ogłosiły nowe sankcje, które uderzają nie tylko w Wenezuelę, ale i Iran. To kolejna odsłona presji USA na reżim Nicolasa Maduro.
We wtorek Biuro Kontroli Aktywów Zagranicznych Departamentu Skarbu USA ogłosiło, że ściga dziesięć osób i podmiotów z siedzibą w Wenezueli i Iranie, w tym wenezuelską firmę, która przyczyniła się do handlu bezzałogowymi statkami powietrznymi (UAV) między Iranem a karaibskim krajem.
„Ministerstwo Skarbu pociąga Iran i Wenezuelę do odpowiedzialności za agresywne i lekkomyślne rozprzestrzenianie śmiercionośnej broni na całym świecie” – powiedział John K. Hurley, podsekretarz skarbu ds. terroryzmu i wywiadu finansowego. „Będziemy nadal podejmować szybkie działania, by pozbawić tych, którzy umożliwiają irańskiemu kompleksowi militarno-przemysłowemu dostęp do amerykańskiego systemu finansowego”.
Sankcje zostały ogłoszone w momencie, gdy administracja prezydenta Donalda Trumpa nasiliła presję na reżim Maduro. W poniedziałek Donald Trump przekazał, że CIA zaatakowało i zniszczyły przystań dla rzekomych wenezuelskich łodzi z narkotykami. To pierwszy atak lądowy w ramach trwającej od kilku miesięcy walki z przemytnikami oraz dyktatorem.
Z opublikowanego 8 grudnia przez Harvard-Harris sondażu wynika, Trump ma silne poparcie społeczeństwa co do konieczności podjęcia działań przeciwko rządowi Maduro. 64 proc. Amerykanów uważa, że Maduro powinien zostać odsunięty od władzy. 60 proc. ankietowanych obwinia go za handel narkotykami. Wśród wyborców Republikanów takie przekonanie jest jeszcze silniejsze i wynosi 77 proc. – takie samo zdanie ma co druga osoba głosująca na Demokratów.
Według hiszpańskiej gazety „ABC” przedstawiciele Maduro mieli sondować Amerykanów na temat warunków opuszczenia Wenezueli przez reżimowych notabli. Podobno Maduro stawia trzy warunki oddania władzy, a jednym z nich jest azyl w kraju rozwiniętym, np. w Hiszpanii. Hiszpańskie MSZ nie skomentowało tych rewelacji.
Administracja Donalda Trumpa prowadzi kampanię wymierzoną w reżim Maduro. Częściowa blokada morska Wenezueli trwa od miesięcy – amerykańska flota atakuje łodzie i małe statki, które według źródeł USA mogą uczestniczyć w przemycie narkotyków w kierunku Stanów Zjednoczonych. Ofiarami tych ataków padają również załogi zwykłych łodzi rybackich.
Amerykańską opinię publiczną poruszyły ujawnione pod koniec listopada przez Washington Post szczegóły akcji militarnej z 2 września. W jej trakcie amerykańska armia zniszczyła łódź z 11 osobami na pokładzie pociskiem rakietowym. Obraz z drona obserwującego miejsce akcji pokazał dwóch rozbitków usiłujących uczepić się szczątków łodzi.
W oficjalnych komunikatach Trump podaje różne powody amerykańskiej agresji. Najczęściej to przemyt narkotyków z Wenezueli. Wenezuela nie jest jednak głównym źródłem, z którego różnego rodzaju narkotyki trafiają do USA. Inne prawdopodobne powody to m.in. chęć dostępu do wenezuelskich złóż ropy, chęć dominacji politycznej w regionie i próba obalenia odległego idelogicznie reżimu Maduro.
Przeczytaj także:
Przeczytaj także:
Przeczytaj także:
Prokuratura Regionalna w Warszawie skierowała do sądu aktu oskarżenia przeciwko Janowi Krzysztofowi Ardanowskiemu — ministrowi rolnictwa i rozwoju wsi za rządów PiS.
Jak informuje Prokuratura Regionalna w Warszawie Ardanowski został oskarżony o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez spółkę Eskimos S.A. i Spółdzielnię Mleczarską Bielmlek.
„W ocenie Prokuratury Regionalnej w Warszawie działania oskarżonego doprowadziły do niecelowych i nieoszczędnych wydatków publicznych oraz wyrządziły szkodę interesowi publicznemu” – czytamy w komunikacie prokuratury.
Postępowanie przygotowawcze dotyczy „działalności Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) i nieprawidłowości związanych z udzieleniem w latach 2018 – 2019 spółce Eskimos S.A. gwarancji bankowych i kredytowych na przeprowadzenie skupu 500 tys. ton jabłek przemysłowych”. W wyniku decyzji KOWR musiał wypłacić sumę gwarancyjną w kwocie blisko 100 mln zł.
Aktem oskarżenia objęto łącznie 19 podejrzanych, w tym Tadeusza R., sekretarza stanu w resorcie Rolnictwa i Rozwoju Wsi w latach 2018 – 2019, Piotra S., dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w latach 2018 – 2019 oraz członków zarządu spółki Eskimos S.A. i osoby z nimi współpracujące". Czterech podejrzanych już dobrowolnie poddało się karze.
W latach 2018 –2020, w czasach rządów PiS, Jan Krzysztof Ardanowski był ministrem rolnictwa i rozwoju wsi. W lipcu ubiegłego roku zapowiedział, że po 23 latach odchodzi z PiS. „Chcę ratować prawicę. Nie kieruje mną złość ani chęć zemsty wobec PiS” — mówił w wywiadach.
Kilka miesięcy później, już jako poseł koła Kukiz’15 (przekształconego potem w koło Wolni Republikanie) założył partię Wolność i Dobrobyt. W lutym 2025 Sejm, na wniosek prokuratury, zdecydował o uchyleniu imunitetu Ardanowskiemu.
Mimo to w grudniu Ardanowski został przewodniczącym Rady Rolnictwa i Obszarów Wiejskich, którą powołał prezydent Karol Nawrocki.
Przeczytaj także:
Fińska Straż Przybrzeżna zatrzymała statek, który najprawdopodobniej uszkodził podmorski kabel telekomunikacyjny w okolicy półwyspu Porkkala.
Fińska policja poinformowała w środę o przejęciu statku, który prawdopodobnie uszkodził podmorski kabel telekomunikacyjny (należący do fińskiej grupy telekomunikacyjnej Elisa) biegnący z Helsinek do stolicy Estonii, Tallina, przez Zatokę Fińską. Okręt podejrzewany o spowodowanie ostatnich szkód wlókł kotwicę po morzu i został skierowany na fińskie wody terytorialne.
Jak donosi portal Helsinki Times statek towarowy Fitburg został przejęty u wybrzeży Porkkala. Pływająca pod banderą Saint Vincent i Grenadyn jednostka wyruszyła 30 grudnia z Sankt Petersburga i „podobno zmierzała do Izraela”.
„Miejsce uszkodzenia kabla znajduje się w estońskiej strefie ekonomicznej, ale ze względu na lokalizację statku, kontrolę operacyjną nad przechwyceniem przechwyciła fińska Straż Przybrzeżna” – czytamy we wspomnianym portalu.
Premier Petteri Orpo potwierdził, że agencje państwowe współpracują ze sobą w celu ustalenia przyczyny i zakresu szkód.
„Finlandia jest przygotowana na różnego rodzaju wyzwania w zakresie bezpieczeństwa i reagujemy na nie w razie potrzeby” – napisał prezydent Finlandii Alexander Stubb na platformie X.
Od czasu pełnej inwazji Rosji na Ukrainę doszło do serii przerw w działaniu kabli energetycznych, łączy telekomunikacyjnych i gazociągów łączących kraje nordyckie, bałtyckie i inne kraje europejskie. To część „wojny hybrydowej” prowadzonej przez Rosję przeciwko krajom zachodnim.
We wrześniu ubiegłego roku Stany Zjednoczone wydały oficjalne ostrzeżenie, że ich służby obserwują podejrzaną aktywność militarną Rosji w pobliżu najważniejszych podmorskich kabli łącznościowych o globalnym znaczeniu. W komunikacie przestrzegano, że może to poprzedzać atak na podmorską infrastrukturę komunikacyjną.
Na przykład w grudniu 2024 roku Finlandia weszła na pokład tankowca Eagle S, powiązanego z Rosją, który według śledczych, ciągnąc kotwicę, uszkodził kabel energetyczny Estlink 2 i kilka łączy telekomunikacyjnych na Morzu Bałtyckim. Dwa tygodnie później do zerwania kabli łączących Finlandię ze Szwecją.
Przeczytaj także:
Od Nowego Roku Bułgaria stanie się 21. członkiem strefy euro. Wszystko w cieniu społecznych protestów i upadku rządu premiera Rosena Żelazkowa.
Przystąpienie Bułgarii, najbiedniejszego kraju UE oznacza, że liczba Europejczyków używających euro wzrośnie do 356 milionów.
„Ten kamień milowy odzwierciedla lata ciężkiej pracy i poświęcenia, w których pokonywano trudności” – napisała w oświadczeniu Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. I dodała: „Euro przyniesie korzyści Bułgarom, ułatwiając płatności i podróże. Stworzy nowe możliwości dla bułgarskich przedsiębiorstw, pozwalając im lepiej korzystać z zalet naszego jednolitego rynku. (...) Dzięki temu nasza gospodarka będzie bardziej odporna i konkurencyjna w skali globalnej.”
Bułgaria jest członkiem Unii Europejskiej od 2007 roku, ale kraj formalnie spełnił kryteria wejścia do strefy euro dopiero w styczniu 2025 roku. W maju prezydent Rumen Radew ogłosił, że złoży w Zgromadzeniu Narodowym wniosek o przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum w sprawie przyjęcia euro. Parlament uznał, że to niezgodne z konstytucją. Prezydent odwołał się jednak do Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że parlament jest zobowiązany przynajmniej do rozpatrzenia i głosowania nad propozycją. Dopiero w grudniu Zgromadzenie Narodowe odrzuciło propozycję Radewa 135 głosami „przeciw”.
Od 1 stycznia przez okres miesiąca obie waluty: euro i lew będą używane równolegle – przy płatnościach w lewach, reszta będzie wydawana w euro.
Obowiązkowe podwójne podawanie cen – w lewach i euro – wprowadzono już kilka miesięcy temu. A Komisja Ochrony Konsumentów rozpoczęła również kampanię „Uczciwa Cena”, obejmującą masowe kontrole sprzedawców, którzy zaokrąglali ceny. To efekt społecznych obaw. Według Eurobarometru za przyjęciem euro było 45 proc. Bułgarów, przeciwko – 53 proc.,
Większość przeciwników obawia się, że wprowadzenie euro doprowadzi do wzrostu podniesienia cen i wzrostu kosztów utrzymania. Sieć zalały fałszywe wiadomościami i teorie spiskowe, które prognozowały natychmiastowe załamanie gospodarcze strefy euro.
Sytuację próbowała wykorzystać m.in. nacjonalistyczna partia Odrodzenie, która zorganizowała kilka protestów przeciwko wprowadzeniu euro. 22 lutego demonstracja przed Bułgarskim Bankiem Narodowym przerodziła się w atak na budynek Domu Europy w Sofii. Fasada została obrzucona farbą i domowej roboty bombami zapalającymi. Zatrzymano kilka osób. Kolejne protesty były mniejsze. Ostatni, 17 grudnia, zgromadził w Sofii tylko ponad 150 osób.
Bułgaria wprowadza euro ledwie kilkanaście dni po tym, jak upadł rząd premiera Rosena Żelazkowa. Na początku grudnia tego roku mniejszościowa koalicja została zmuszona do ustąpienia po wybuchu masowych protestów.Na ulice bułgarskich miast wyszło tysiące ludzi, a demonstracja w Sofii uważana była za największą od lat.
Temat wprowadzenia euro nie był jednak podnoszony. Bułgarzy protestowali m.in. przeciwko proponowanemu planowi budżetowemu, który zakładał wprowadzenie wyższych podatków i składek emerytalnych. Po upadku rządu Żelazkowa szanse na utworzenie nowego rządu są minimalne. A to oznacza, że Bułgarię czekają kolejne wybory parlamentarne – ósme w ostatnich pięciu latach.
Przeczytaj także:
Izrael poinformował, że od 1 stycznia zawiesi działalność ponad trzydziestu organizacji humanitarnych, które nie przestrzegają nowy zasad pomocy w Strefe Gazy.
Izrael zapowiedział zawieszenie działalności ponad trzydziestu organizacji humanitarnych za nieprzestrzeganie nowych zasad obowiązujących organizacje pomocowe działające w Strefie Gazy. Na liście organizacji objętych zakazem są m.in. ActionAid, Międzynarodowy Komitet Ratunkowy i Lekarze bez Granic.
Izraelskie Ministerstwo ds. Diaspory poinformowało w komunikacie, że wielokrotnie ostrzegało NGO-sy o nowych wymogach rejestracyjnych (m.in. przedstawienia listy palestyńskich pracowników, co miałoby wykluczyć jakiekolwiek ich ewentualne powiązania z terroryzmem). Mimo to 37 organizacji pozarządowych działających w Strefie Gazy nie odnowiło swoich zezwoleń. Od 1 stycznia mają one stracić licencje.
Przedstawiciele organizacji pozarządowych twierdzą, że wymogi Izralea są sprzeczne z europejskimi przepisami o ochronie danych i mogą narazić ich pracowników na niebezpieczeństwo.
„Izrael nie jest tylko stroną konfliktu, ale zabił setki pracowników organizacji pomocowych w Strefie Gazy. Dlatego przekazanie im nazwisk naszych pracowników jest dla nas ryzykowne” – powiedziała Shaina Low z Norwegian Refugee Council w rozmowie z CBC Radio.
Bushra Khalidi, koordynatorka ds. polityki Oxfamu na okupowanych terytoriach palestyńskich, dodała na łamach „Al Jazeery”, że nowe izraelskie wymogi wręcz uniemożliwią organizacjom pozarządowym działalność w Izraelu.
„UE jasno wyraziła swoje stanowisko: ustawy o rejestracji organizacji pozarządowych nie da się wdrożyć w obecnej formie. Międzynarodowe prawo humanitarne nie pozostawia wątpliwości: pomoc musi dotrzeć do potrzebujących” – napisała na portalu X Hadja Lahbib, szefowa unijnej komisji ds. pomocy humanitarnej.
MSZ Palestyny potępiło decyzję Izraela. W oświadczeniu czytamy, że organizacje pomocowe zapewniają Palestyńczykom niezbędne wsparcie humanitarne, zdrowotne i środowiskowe, zwłaszcza w Strefie Gazy, w obliczu trwającej izraelskiej agresji, taktyki głodowania i ataków na obozy dla uchodźców na Zachodnim Brzegu. Zdaniem Palestyńczyków Izrael wprowadza nowe przepisy, bo „nie chce żadnych świadków swoich zbrodni”.
Jak donosi „Guardian” wtorkowe oświadczenie Ministerstwa ds. Diaspory zbiegło się w czasie z gwałtownymi burzami, które zniszczyły tysiące namiotów w Strefie Gazy, zaostrzając i tak już poważny kryzys humanitarny.
10 października, w życie weszło porozumienie o zawieszeniu broni między Izraelem a Hamasem. W jego ramach izraelska armia wycofała się na tzw. żółtą linię. W ten sposób Izrael kontroluje około połowy Strefy. Hamas jest głównym politycznym rozgrywającym w pozostałej części Strefy. Zgodnie z 20-punktowym porozumieniem Izrael jest zobowiązany zezwolić na „natychmiastowe wysłanie pełnej pomocy” do Gazy.
Październikowe zawieszenie broni zakończyło dwa lata nieustannego konfliktu, ale dalsze postępy w kierunku trwałego porozumienia pokojowego utknęły w martwym punkcie. Choć porozumienie firmowane przez Donalda Trumpa zakładało rozbrojenie Hamasu, ta perspektywa wydaje się dziś odległa. Międzynarodowe rozmowy na temat dalszych kroków stoją dziś w miejscu.
Co prawda zmniejszyła się też intensywność izraelskich ataków i średnia liczba ofiar, to jednak izraelska armia dalej regularnie przeprowadza operacje w Strefie Gazy.
Przeczytaj także: