Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Dla prezydenta Karola Nawrockiego medialne imperium Tadeusza Rydzyka jest „wiarygodnym głosicielem prawdy, jedności i wierności”. Dla Kaczyńskiego Radio Maryja to tama przed liberalno-lewicową tyranią
„Polsce potrzeba miłości” – ogłosił Tadeusz Rydzyk 6 grudnia podczas obchodów urodzin Radia Maryja. Te słowa padły w kontekście zbliżającego się przesłuchania redemptorysty w rzeszowskiej prokuraturze.
10 grudnia 2025 Tadeusz Rydzyk będzie zeznawał w sprawie sfinansowania z publicznych środków prywatnej instytucji należącej do jego toruńskiego imperium. Chodzi o zarządzane przez fundację „Lux Veritas” Muzeum „Pamięć i Tożsamość” im. Św. Jana Pawła II. Nowe władze ministerstwa kultury złożyły pozew o unieważnienie umów, zawartych za czasów Piotra Glińskiego. Resort domaga się zwrotu 210 mln zł wraz z odsetkami, które poszły na budowę muzeum. Dokumenty w tej sprawie zabezpieczyło Centralne Biuro Antykorupcyjne, a sprawę prowadzi Prokuratura Regionalna w Rzeszowie.
Rydzyk podczas obchodów urodzin Radia Maryja żartował, że „nie będzie tańczył w prokuraturze”.
„Tej biednej prokurator to ja współczuję, ale tam w Rzeszowie sami porządni ludzie, tam jest sama miłość. To jest Radio Maryja, Radio Maryi, ona nas prowadzi od samego początku. Mamy przemieniać świat miłością, wynagradzać te zniewagi” – mówił Rydzyk.
Społeczność skupiona wokół Radia Maryja wciąż jest ważnym zapleczem politycznym Prawa i Sprawiedliwości. 6 grudnia w Toruniu nie mogło więc zabraknąć kluczowych polityków partii Jarosława Kaczyńskiego. Wśród nich znaleźli się: Antoni Macierewicz, Przemysław Czarnek, Jacek Sasin, Mariusz Błaszczak, Krzysztof Szczucki, Joanna Borowiak, czy prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski.
Pojawiły się też listy. Od prezydenta Karola Nawrockiego, który pisał tak: „Z uznaniem patrzę na konsekwencję i bezkompromisowość w sprawach fundamentalnych, które sprawiły, że Radio Maryja stało się dla rodaków w kraju i na całym świecie wiarygodnym głosicielem prawdy, jedności i wierności. Z wielką radością obserwuję kolejne zapoczątkowane 34 lata temu dzieła, takie jak ”Nasz Dziennik„, Telewizja Trwam, Akademia Kultury Społecznej i Medialnej, a teraz Muzeum Pamięć i Tożsamość im. św. Jana Pawła II. Dziękuję za stworzenie unikalnego ośrodka namysłu nad sprawami Ojczyzny i centrum formacji duchowej, które otacza modlitwą i pokrzepia słowem cały naród polski”.
Prezes Jarosław Kaczyński swój list poświęcił formatowaniu nowego człowieka, wyzutego z tożsamości narodowo-chrześcijańskiej. „Stąd biorą się ataki lewicowo-liberalnego establishmentu na wiarę, Kościół, przywiązanie do przeszłości i patriotyzm. Dlatego cierniem w oku są dla tych nowych barbarzyńców Muzeum 'Pamięć i Tożsamość', Radio Maryja czy Telewizja Trwam” – stwierdził Kaczyński.
Pełen emocji list napisał też pozostający na politycznym uchodźstwie w Budapeszcie były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. „Nie znajduję słów, które mogłyby oddać moją wdzięczność Ojcu Dyrektorowi za pomoc, gdy ciężka choroba postawiła moje życie na krawędzi” – przekazał Ziobro. „W naszym ojczystym domu zło znów rozpętało walkę, kierując swe ataki przede wszystkim przeciw Kościołowi i ludziom wierzącym. Rządzący są gotowi zwalczać i wyszydzać wszystko, co dla nas najświętsze. Widzimy to każdego dnia. Krzyże znikają z urzędowych ścian i szkolnych klas. W mediach narasta hejt wobec osób wierzących, zwłaszcza wobec kapłanów. Katolickie media i organizacje stają się obiektem bezprecedensowych ataków, a ludzie wierzący – celem politycznej zemsty. Tego zapowiadanego opiłowywania katolików” – grzmiał polityk PiS.
Przeczytaj także:
Prokuratura Krajowa wysłała do Komendy Głównej Policji wnioski o objęcie czerwoną notą Interpolu Jewhenija Iwanowa oraz Ołeksandra Kononowa podejrzanych o wysadzenie torów i próbę wykolejenia pociągów w Polsce
Jak przekazała Polskiej Agencji Prasowej rzeczniczka Komendy Głównej Policji, teraz wnioski polskich służb zweryfikuje Interpol. Objęcie czerwoną notą oznacza, że Iwanow i Kononow będą ścigani na terenie ponad 190 krajów.
Prokuratura stawia im zarzuty dokonania w dniach 15-16 listopada 2025 r. aktów dywersji o charakterze terrorystycznym na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej, polegających m.in. na uszkodzeniu torów kolejowych w miejscowości Mika oraz uszkodzeniu sieci trakcyjnej w miejscowości Gołąb.
Zachowania te sprowadziły bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym w postaci wykolejenia pociągów, stanowiące zagrożenie dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach.
Jewhenij Iwanow oraz Ołeksandr Kononow to obywatele Ukrainy. Są podejrzewani o dokonaniu dwóch aktów dywersji na linii kolejowej nr 7 na trasie Warszawa-Dorohuskiem. 15 listopada mieli uszkodzić tory kolejowe w pobliżu stacji w miejscowości Mika w województwie mazowieckim.
Dzień później odkryto uszkodzenia sieci trakcyjnej w miejscowości Gołąb niedaleko Puław. Na torach zamontowane zostały metalowe elementy, które mogły doprowadzić do wykolejenia się pociągu.
Obaj sprawcy mieli od dłuższego czasu współpracować ze służbami Kremla. Obydwaj przedostali się do Polski z Białorusi jesienią tego roku, tuż przed próbą zamachu. Jeden z nich jest prokuratorem z Donbasu. Drugi już w przeszłości był skazany za akty dywersji we Lwowie. Mężczyźni po podłożeniu ładunków wybuchowych wrócili na Białoruś przez przejście graniczne w Terespolu.
W tej samej sprawie zarzuty usłyszał już Wołodymyr B. Śledczy zarzucają mu pomocnictwo głównym sprawcom. Wołodymyr B. miał ułatwić im popełnienie przestępstwa, pomagając im w rozpoznaniu terenu i wyborze miejsca podłożenia ładunków wybuchowych oraz miejsca zamontowania metalowego elementu na szynach. Na wniosek prokuratury został aresztowany na 3 miesiące.
Przeczytaj także:
Podpalenia, próby zniszczenia infrastruktury strategicznej, testowanie nowych materiałów wybuchowych, szpiegostwo, ataki hakerskie – te metody ataków Rosja stosuje wobec Zachodu od wybuchu wojny w Ukrainie.
Autorzy raportu „Russia’s Crime-Terror Nexus: Criminality as a Tool of Hybrid Warfare” tylko od początku lutego 2022 do końca lipca tego roku zmapowali 110 incydentów (21 z nich zostało udaremnionych) z udziałem dywersantów opłaconych przez Rosję.
W OKO.press można przeczytać rozmowę z maszynistą, który 16 listopada zatrzymał pociąg w Mice. „Patrzysz łosiom w oczy. Ciągniesz składy na trupa. Ale rosyjska dywersja? Tego się nie spodziewałem” – mówi Szymonowi Opryszkowi.
Przeczytaj także:
Era amerykańskiego interwencjonizmu dobiega końca. USA zapowiadają skupienie się na najbliższym sąsiedztwie i ocieplenie stosunków z Chinami. A od sojuszników z Europy oczekują większej samodzielności
To koniec „utopijnego realizmu” w polityce bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych – ogłosił szef Pentagonu Pete Hegseth 6 grudnia na Forum Obrony im. Ronalda Reagana.
„Ameryka nie będzie już rozpraszana przez budowanie demokracji, interwencjonizm, nieokreślone wojny, zmiany reżimów, zmiany klimatu i moralizatorstwo” – mówił Hegseth.
Amerykański sekretarz wojny zapowiedział, że od teraz Waszyngton będzie skupiać się na „praktycznych interesach”. A siły bojowe zostaną skoncentrowane w najbliższym sąsiedztwie USA.
Od sojuszników Stany Zjednoczone będą za to wymagać większej samodzielności. Hegseth pochwalił takie kraje jak Korea Południowa, Polska i Niemcy za zwiększenie wydatków na obronność, czego wielokrotnie domagał się prezydent Donald Trump.
„Sojusznicy nie są dziećmi” – mówił szef Pentagonu.
„Możemy i powinniśmy oczekiwać, że wypełnią swoją część zobowiązań”.
Jak pisze portal Politico, Hegseth ujawnił, że amerykańska administracja porzuca wizję globalnej hegemonii i zmierza w stronę polityki opartej na strefach wpływów – Chin na Pacyfiku, USA na półkuli zachodniej i w Europie (Rosja w wystąpieniu Hegsetha pojawiała się zdawkowo). W związku z tym szef Pentagonu zasugerował możliwe ocieplenie relacji z Pekinem.
Hegseth wygłosił swoje wystąpienie dzień po publikacji nowej strategii bezpieczeństwa narodowego USA. Dokument to zjadliwa krytyka polityki prowadzonej w USA od lat 90-tych, nazywanej „listą życzeń”.
Jak pisał w OKO.press Michał Piekarski, amerykańska polityka zagraniczna i bezpieczeństwa ma opierać się na ścisłej koncentracji na interesie narodowym, osiąganiu pokoju przez siłę, unikaniu interwencji w sprawy innych państw, „elastyczny realizm” – rozumiany jako zawieranie korzystnych relacji handlowych bez ingerowania w sprawy wewnętrzne innych państw oraz traktowanie państw narodowych jako podstawowego aktora w relacjach międzynarodowych.
Zamiast globalnej dominacji preferowane ma być w ochronie własnych interesów osiągnięcie równowagi sił – co budzi oczywiste skojarzenia z wiekiem dziewiętnastym.
Przeczytaj także:
Celem Ameryki ma być też promowanie „europejskiej wielkości”. W wizji Trumpa Europa ma wrócić do konstrukcji, w której istnieją silne państwa narodowe, oparte na chrześcijańskich, konserwatywnych wartościach, z homogenicznymi (czytaj białymi) społeczeństwami. Amerykańska dyplomacja powinna więc wspierać polityczną zmianę w Europie, rządzić powinny partie, które wyznają „prawdziwą demokrację, wolność ekspresji i nieprzepraszające celebrowanie narodowego charakteru i historii”.
A Rosja? Pożądanym celem jest doprowadzenia do „strategicznej stabilizacji” w relacjach z Kremlem i zablokowanie dalszego rozszerzania NATO. Europa miałaby posiadać własny potencjał militarny pozwalający się obronić przed Rosją i pozostawać w korzystnych dla USA relacjach handlowych (w tym jako nabywca uzbrojenia). Ukraina nie jest w ogóle wspomniana jako podmiot.
Na łodzi znajdowało się w sumie 20 osób. To migranci, którzy próbowali dostać się do Europy popularnym, ale szalenie niebezpiecznym szlakiem morskim wiodącym przez Morze Śródziemne
Do tragedii doszło 26 mil morskich (40 km) na południe od wybrzeży Chrisi, małej, niezamieszkanej wyspy niedaleko Krety. Jak podaje Reuters, o zatonięciu łodzi poinformował greckie służby przepływający obok turecki statek handlowy.
Mimo akcji ratowniczej zginęło 18 osób. Dwójkę uratowanych migrantów przetransportowano do Krety. Przyczyny tragedii — wywrócenia statku lub zatonięcia — nie są znane, wciąż trwa śledztwo w tej sprawie.
Nie wiadomo, skąd dokładnie przypłynęli migranci na zatopionej w sobotę 6 grudnia łodzi, ale trasa przez Morze Śródziemne od dekady jest jednym z głównych szlaków migracyjnych do Europy dla osób uciekających przed ubóstwem i konfliktami z Bliskiego Wschodu, Azji i Afryki.
Trasa na greckie wyspy na pontonach lub prowizorycznych małych łódkach najczęściej zaczyna się w Libii. Według służb w pierwszym półroczu 2025 do wybrzeży Grecji dostało się w ten sposób 7 tys. osób. W szczytowym tygodniu lipca było to aż 2,5 tys. migrantów. To znaczący wzrost w porównaniu z poprzednimi latami.
W wakacje Ateny zdecydowały się na zaostrzenie polityki azylowej – nie tylko zawieszono wydawanie wniosków o ochronę międzynarodową, ale stosowano areszt dla wszystkich, którzy nielegalnie przekroczyli granice. Wzmożono także patrole morskie, które miały odstraszyć handlarzy od sprzedawania biletów na podróż szalenie niebezpiecznym szlakiem.
Migranci, którzy dotarli do Grecji w 2025, pochodzili głównie z Egiptu, Sudanu i Bangladeszu.
Przeczytaj także:
„Leć na Marsa” – odpowiada Muskowi szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. W tle przepychanki są interesy gigantów cyfrowych
Zaczęło się od kary, którą Unia Europejska nałożyła w piątek 5 grudnia na platformę X (dawniej Twitter) za naruszenie obowiązków wynikających z Aktu o usługach cyfrowych (DSA). Spółka należąca do miliardera Elona Muska musi zapłacić 120 milionów euro za wprowadzenie użytkowników w błąd za pomocą nieprawdziwej weryfikacji kont, braku przejrzystości reklam i ograniczenia dostępu dla badaczy danych publicznych.
Jest to pierwsza kara nałożona przez KE na cyfrowego giganta od wejścia DSA w życie.
W odpowiedzi Musk opublikował serię krytycznych wobec Unii Europejskiej wpisów. Pytał w nich, kiedy w końcu UE przestanie istnieć. „Unia Europejska powinna zostać zniesiona, a suwerenność przywrócona poszczególnym krajom, aby rządy mogły lepiej reprezentować swoich obywateli„ – stwierdził Musk. Zgodzili się z nim m.in. były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew i prorok Putina Aleksander Dugin. Musk podawał dalej wpisy porównujące Unię Europejską do nazistowskich Niemiec (z podpisem ”czwarta Rzesza").
„Leć na Marsa. Tam nie ma cenzury nazistowskich salutów„ – odpowiedział Muskowi szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. W kolejnym wpisie wskazywał, że antyunijna retoryka służy tym, którzy chcą zarabiać na sianiu nienawiści i tym, którzy chcą Europę podbić”.
Gdy w sobotę 6 grudnia polski premier skomentował amerykańską strategię bezpieczeństwa, o zasięgi posta również zadbał właściciel platformy X.
Tusk napisał: „Drodzy amerykańscy przyjaciele, Europa jest waszym najbliższym sojusznikiem, a nie problemem. Mamy wspólnych wrogów. Przynajmniej tak było przez ostatnie 80 lat. Musimy się tego trzymać, bo to jedyna rozsądna strategia dla naszego wspólnego bezpieczeństwa. Chyba że coś się zmieniło".
Musk udostępnił wpis szefa polskiego rządu z podpisem: „Jeśli połączymy Donalda Trumpa i Elona Muska, otrzymamy…„. I dalej komentował: „Kocham Europę, ale nie biurokratycznego potwora, jakim jest Unia Europejska”.
Nie pierwszy raz Amerykanie krytykują Unię Europejską za ograniczenia nakładane na firmy technologiczne. W mijającym tygodniu minister handlu Howard Lutnick oznajmił, że jeśli Unia chce zawrzeć porozumienie handlowe, musi „odpuścić„ amerykańskim gigantom. A wiceprezydent USA J.D. Vance stwierdził, że UE powinna wspierać wolność słowa, a nie „atakować amerykańskie firmy” bez powodu.
Komisja Europejska chce, żeby właściciele platform brali odpowiedzialność za publikowane tam treści oraz zachowywali zasady uczciwej konkurencji – nie nadużywali swojej pozycji wobec mniejszych przedsiębiorstw.
DSA nakłada na duże platformy cyfrowe i wyszukiwarki internetowe wymagania m.in. w kwestii moderowania treści, wykorzystywania algorytmów, walki z dezinformacją i mową nienawiści oraz oznaczania treści politycznych.
Przeczytaj także: