0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze wiadomości z Polski i ze świata

Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

16:37 16-12-2025

Prawa autorskie: Fot. Rafał Malko / Agencja Wyborcza.plFot. Rafał Malko / A...

Nagroda Sacharowa dla dwojga dziennikarzy

Przebywający w białoruskim więzieniu dziennikarz Andrzej Poczobut jest laureatem Nagrody Sacharowa, jednego z najważniejszych europejskich wyróżnień dla obrońców praw człowieka. Wyróżniona została również gruzińska dziennikarka Mzia Amaglobeli.

Co się wydarzyło?

Białoruski korespondent „Gazety Wyborczej", Andrzej Poczobut, który od marca 2021 jest więziony przez reżim Aleksandra Łukaszenki otrzymał Nagrodę Sacharowa przyznawaną przez Parlament Europejski – razem z dziennikarką Mzią Amaglobeli, więzioną z kolei w Gruzji.

"Andrzej Poczobut znany jest ze swojej otwartej krytyki reżimu Łukaszenki oraz publikacji dotyczących historii i praw człowieka. Koncentruje się głównie na prawach mniejszości polskiej na Białorusi, pełniąc funkcję przewodniczącego Związku Polaków na Białorusi. Był wielokrotnie aresztowany. Zatrzymany w 2021 r. w wyniku represji wobec Związku Polaków, został skazany na osiem lat kolonii karnej. Od tego czasu jego stan zdrowia uległ pogorszeniu, ale pomimo braku niezbędnej opieki medycznej nadal walczy o wolność i demokrację. Obecny stan zdrowia Poczobuta nie jest znany, a jego rodzina nie ma prawa go odwiedzać" – tak PE opisuje laureata. Nagrodę odebrała w imieniu dziennikarza jego córka, Jana Poczobut.

„Od pięciu lat moja rodzina żyje w ciszy, niepewności, bez ukochanego człowieka. Andrzej Poczobut nie jest jedynie osobą publiczną, jest też ojcem, mężem, przyjacielem. Jedyne, czego nam nie odebrano, to nadziei” – mówiła, odbierając wyróżnienie.

Nagrodę w imieniu Mzii Amaglobeli, aresztowanej po antyrządowych protestach w styczniu 2025 w Gruzji, odebrała jej koleżanka Irma Dimitradze. Przeczytała list napisany przez dziennikarkę: „Gruziński reżim jest bezwzględny, niszczy dziennikarstwo , rozwiązuje opozycyjne partie i aresztuje ich przywódców, piętnuje wszystkich przeciwników jako agentów zagranicy, co gorsza pojawiły się doniesienia, że truje też przeciwników nieznanymi toksycznymi substancjami. Ale mimo to nie udało mu się zdławić protestów”.

Amaglobeli w liście zaapelowała do Zachodu o wsparcie gruzińskich demokratów: „Walczcie z nami, walczcie o nas, tak jakbyście mieli walczyć o wolność naszych krajów”.

PE podkreśla, że dziennikarka jest pierwszą kobietą-więźniem politycznym w niepodległej Gruzji. W sierpniu została skazana na dwa lata więzienia.

Jaki jest kontekst?

Nagroda Sacharowa, jak pisze PE, „to najwyższe wyróżnienie za działania na rzecz praw człowieka przyznawane przez Unię Europejską. Nagroda jest dowodem uznania dla pojedynczych osób, grup i organizacji, które wniosły wybitny wkład w obronę wolności myśli. Dzięki niej oraz związanej z nią sieci Unia Europejska udziela laureatom wsparcia, dodając im sił i umacniając ich pozycję w walce o słuszną sprawę”.

Po raz pierwszy przyznano ją w 1988 roku Nelsonowi Mandeli i Anatolijowi Marczence.

Laureaci, poza odznaczeniem, dostają 50 tys. euro. W 2024 nagrodę dostali María Corina Machado i Edmundo González Urrutia – liderzy opozycji demokratycznej z Wenezueli.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

16:03 16-12-2025

Prawa autorskie: 14.11.2025 Minsk Mazowiecki , Zespol Szkol nr 1 im. Kazimierza Wielkiego , ul. Budowlana 4 . Prezydent RP Karol Nawrocki podczas spotkania z mieszkancami powiatu minskiego w 100. dniu prezydentury . Fot. Rafal Szczepankowski / Agencja Wyborcza.pl14.11.2025 Minsk Maz...

SOS dla Edukacji do prezydenta: Proszę podpisać Kompas jutra!

Aktywiści apelują do Karola Nawrockiego, by nie blokował reformy edukacji, ale trudno mieć nadzieję, że prezydent posłucha, skoro mówi o nauczaniu, że stanowi „protezę wartości chrześcijańskich, którą mają być obce nam ideologie”

„Apelujemy do Pana Prezydenta o podpisanie ustawy. Decyzja będzie wyrazem odpowiedzialności za przyszłość Rzeczypospolitej oraz potwierdzeniem, że edukacja jest traktowana jako strategiczny filar rozwoju gospodarczego, innowacyjności i bezpieczeństwa państwa” – stwierdza Zespół Koordynacyjny ruchu SOS dla Edukacji w liście do Karola Nawrockiego 16 grudnia 2025.

„Wprowadzająca reformę edukacji ustawa z 21 listopada 2025 r. to ważny krok w kierunku uporządkowania systemu oświaty, w tym unowocześnienia podstaw programowych i programów nauczania. Tworzy warunki dla długofalowej polityki edukacyjnej, dla rozwoju kompetencji przyszłości oraz budowy innowacyjnego potencjału kraju. Przewidywalność i klarowność ram prawnych są niezbędne, aby szkoły, samorządy lokalne oraz instytucje opracowujące materiały dydaktyczne mogły odpowiedzialnie przygotować się do wyzwań kolejnych lat” – argumentują aktywiści.

Jednocześnie podkreślają, że „polaryzacja społeczna i bieżący spór polityczny oraz potencjalne weto, które zablokuje niezbędne zmiany w edukacji, po raz kolejny pokazują, jak bardzo jako społeczeństwo potrzebujemy Komisji Edukacji Narodowej – ponadpartyjnego, pluralistycznego ciała składającego się z ekspertów i ekspertek cieszących się społecznym autorytetem. Powołanie KEN to jeden z pierwszych postulatów Obywatelskiego Paktu dla Edukacji z 2022 r. i po raz kolejny apelujemy o jej utworzenie”.

Jaki jest kontekst

Prezydent Nawrocki ma do czwartku 18 grudnia czas na podpisanie, czy raczej – co bardziej prawdopodobne – na zawetowanie nowelizacji, która ma umożliwić wprowadzenie reformy nazwanej przez MEN „Kompasem jutra”.

Reforma ma sprawić, że poza zdobywaniem wiedzy uczniowie i uczennice będą rozwijać tzw. umiejętności kluczowe (krytyczne myślenie, rozwiązywanie problemów, współpraca itp.). Wyjdą w świat pozaszkolny, dosłownie i wirtualnie. Mają jak najczęściej uczestniczyć w tzw. doświadczeniu edukacyjnym: szykując spektakl na język polski, eksperyment na chemię, zbierając opinie w swej miejscowości na edukację obywatelską, robiąc wywiady ze świadkami zdarzeń na historię. Ważną rolę przyznano uczniowskim projektom edukacyjnym przygotowywanym najlepiej zespołowo, w tym – choć nie wyłącznie – na tzw. tydzień projektowy w każdej szkole.

Trwają konsultacje podstaw programowych (opisu czego i jak mają się młodzi nauczyć) do przedszkoli i szkoły podstawowej. Reforma ma wejść do szkół stopniowo, od września 2026 – do klasy pierwszej i czwartej podstawówki.

Podczas zorganizowanego przez SOS dla Edukacji VI Szczytu 3 grudnia 2025 Edukacji Barbara Nowacka mówiła, że skoro prezydent zawetował uwolnienie psów z łańcuchów („dawno czegoś tak głupiego nie widziałam”), to może także zawetować zmianę, jaką przynosi „Kompas jutra”.

Przeczytaj także:

Nowacka apelowała o wsparcie. „Jeżeli nauczycielska »Solidarność« pisze list do prezydenta, żeby zawetował reformę, to też piszcie, organizujmy się”. Poza propisowskim związkiem „Solidarność” i Forum Oświata prezydenckiego weta domaga się także KROPS (Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły), kilkadziesiąt prawicowych i katolickich organizacji społecznych na czele z ultrakatolickim Ordo Iuris. Według nich „Kompas jutra” „narusza narodowy charakter polskiej szkoły” i „zmierza w kierunku utraty suwerenności i włączenia do europejskiego obszaru edukacji”.

Sam Nawrocki uderzył w podobne tony w rocznicowym wystąpieniu 11 listopada 2025, łącząc w karkołomny sposób rozważania o „polskim jestestwie” z programem polskiej szkoły: „Pytam więc, patrząc na 1000 lat polskiej historii, gdzie jest nasze jestestwo, gdzie są nasze wartości chrześcijańskie, które budowały fundamenty Rzeczpospolitej? I czemu musimy być świadkami i odpierać presję protezy wartości chrześcijańskich, którą mają być obce nam ideologie w polskim systemie edukacji?”.

Przeczytaj także:

Podczas tego samego Szczytu dla Edukacji znana ze zdecydowanych poglądów dyrektorka warszawskiej podstawówki Danuta Kozakiewicz zapytała Katarzynę Lubnauer, czy jest jakiś plan B na wypadek weta. Wiceministra odpowiedziała jednym słowem: „Jest”.

Jak domyślało się OKO.press, plan B mógłby polegać na zmianie terminologii stosowanej w nowej podstawie programowej (w tym takich określeń jak „efekty uczenia się” czy „doświadczenia edukacyjne”), a następnie zapisanie podstaw w języku zgodnym z wymogami obowiązującego prawa oświatowego. Można b y wtedy ogłosić zmiany przy pomocy ministerialnych rozporządzeń.

SOS dla Edukacji za rządów PiS toczyło z ministrem Przemysławem Czarnkiem bitwę o „wolną szkołę”, a po zmianie władzy szukają sposobu, by jak najwięcej ocalić z Paktu dla Edukacji, planu na unowocześnienie i uspołecznienie szkoły, który w 2023 podpisały jako deklarację wyborczą wszystkie partie wtedy opozycyjne, dziś rządzące (poza Razem).

Jednym z fundamentów odpolitycznienia edukacji było właśnie utworzenie Komisji Edukacji Narodowej, zespołu niezależnych ekspertów i ekspertek do opracowania propozycji zmian systemowych, m.in. w takich obszarach, jak: podstawa programowa, finansowanie oświaty, kształcenie, rozwój i ścieżka kariery nauczycieli, przyszłość nadzoru pedagogicznego, rola niepublicznej oświaty w systemie, regulacja nauczania domowego. Skład KEN miały wyznaczać: rząd, związki samorządowe, wyższe uczelnie, związki nauczycielskie, podmioty prowadzące szkoły niepubliczne i edukacyjne organizacje społeczne.

Przeczytaj także:

15:36 16-12-2025

Prawa autorskie: Petteri Orpo/XPetteri Orpo/X

Powstanie Straż Wschodniej Flanki NATO

Liderzy ośmiu państw podpisali deklarację, która będzie podstawą utworzenia Straży Wschodniej Flanki UE. Premier Donald Tusk na wspólnej konferencji prasowej podkreślał, że ochrona granic to zadanie całej Europy.

Co się wydarzyło?

„Możemy dzisiaj ogłosić, że w końcu Europa zrozumiała, że ochrona wschodniej granicy jest wspólną odpowiedzialnością. Nie jest to tylko obowiązek Polski, Finlandii czy Litwy, to jest wspólne europejskie zadanie i wspólna europejska odpowiedzialność. Jesteśmy gotowi wspólnie z Finlandią razem prowadzić koalicję wschodniej flanki” – powiedział Donald Tusk na konferencji prasowej w Helsinkach po szczycie wschodniej flanki NATO.

To pierwsze spotkanie w tej formule. W stolicy Finlandii o bezpieczeństwie rozmawiali przedstawiciele: Polski, Finlandii, Szwecji, Litwy, Łotwy, Estonii, Rumunii i Bułgarii.

Premier Finlandii Petteri Orpo przekazał, że liderzy zgodzili się przyjąć deklarację, która ma być podstawą współpracy na rzecz stworzenia Straży Wschodniej Flanki. „Finlandia jest gotowa podjąć się roli kraju wiodącego, razem z Polską i innymi krajami wschodniej flanki UE, tworząc naszą własną straż” – mówił Orpo. Dodał, że każde państwo członkowskie UE jest mile widziane i może do tej inicjatywy dołączyć.

„W trakcie spotkania omówiliśmy, jak możemy być skuteczni w wyznaczeniu właściwego tempa prac Unii i jak wspierać zagwarantowanie finansowania z kluczowego projektu Eastern Flank i polskiej Tarczy Wschód” – wyjaśniał Tusk. Zaznaczał, że Polska wnosi duży wkład w europejskie bezpieczeństwo. „Chronimy zewnętrznej granicy Unii z Rosją i Białorusią. Robiąc to, korzystamy z unijnych instrumentów” – podkreślał.

Co znalazło się w deklaracji?

W podpisanej w Helsinkach deklaracji czytamy, że inwazja Rosji na Ukrainę tworzy długofalowe zagrożenie dla bezpieczeństwa oraz stabilności Europy.

„Sytuacja wymaga natychmiastowego nadania priorytetu wschodniej flance UE w ramach skoordynowanego, wielowymiarowego podejścia operacyjnego. Ta inicjatywa przewodnia obejmie kluczowe zdolności, takie jak możliwości walki lądowej, obrona przed dronami, obrona powietrzna i przeciwrakietowa, ochrona granic i infrastruktury krytycznej, mobilność wojskowa i przeciwdziałanie ruchom wojsk oraz strategiczne środki wsparcia” – napisano.

Dalej czytamy:

"Jednocząc się na najwyższym szczeblu politycznym, wysyłamy jasny i jednoznaczny sygnał: wschodnia flanka Europy to wspólna odpowiedzialność, wymagająca pilnej obrony, przywództwa i determinacji.

Aby to osiągnąć, państwa wschodniej flanki zobowiązują się do wspólnego rozwijania – za pośrednictwem swoich resortów obrony – Straży Wschodniej Flanki, w tym europejskiej Inicjatywy na rzecz Obrony przed Dronami w ramach podejścia do obronności europejskiej – Gotowość 2030, bazując i wspierając dotychczasowe działania, w ścisłej koordynacji z przyjętą przez NATO postawą odstraszającą i obronną. Otoczenie bezpieczeństwa zmieniło się bezpowrotnie, co wymaga od nas zdecydowanego i szybkiego dostosowania się do tych nowych realiów".

Sygnatariusze podkreślają, że będą wspierać Ukrainę „w dążeniu do sprawiedliwego i trwałego pokoju oraz deklarujemy gotowość do dalszego zwiększania pomocy dla Ukrainy ”. Zauważają, że Rosja prowadzi działania hybrydowe, co tylko potwierdza „konieczność wzmocnienia odporności i zdolności obronnych Europy”.

„Silny europejski przemysł obronny jest warunkiem koniecznym, by odpowiedzieć na diametralnie zmienione środowisko bezpieczeństwa. Wzmocnienie europejskiej bazy technologiczno-przemysłowej sektora obronnego (EDTIB) wymaga zwiększonych inwestycji długoterminowych, łączenia popytu, wspólnych lub skoordynowanych zamówień oraz dalszej współpracy z partnerami o podobnych wartościach, aby osiągnąć efekt skali i suwerenność technologiczną EDTIB. Wzywamy do natychmiastowych działań na rzecz mobilizacji finansowania UE, środków publicznych i prywatnych, w tym wykorzystania Europejskiego Banku Inwestycyjnego do dostosowania praktyk kredytowych i zwiększenia wsparcia dla MŚP oraz spółek o średniej kapitalizacji w sektorze obronnym, przy zachowaniu równowagi geograficznej” – czytamy dalej.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

14:57 16-12-2025

Prawa autorskie: fot. Loey Felipe / ONZfot. Loey Felipe / O...

Fentanyl w USA bronią masowego rażenia

Donald Trump wydał dekret uznający fentanyl za broń masowego rażenia. Pod płaszczykiem walki o dobro Ameryki i walkę z kartelami narkotykami prezydentowi USA może chodzić o obalenie obecnego rządu w Wenezueli i zainstalowania nowego, z Maríą Coriną Machado na czele.

Co się wydarzyło?

„Żadna bomba nie wyrządza takich szkód jak fentanyl” – przekonywał w poniedziałek Donald Trump. Prezydent USA wydał (16 grudnia 2026) dekret uznający fentanyl za broń masowego rażenia. Wskazując, że narkotykowi bliżej do broni chemicznej, że szybko uzależnia i odbiera życie nawet 300 tysiącom Amerykanów rocznie, nadał szerokie uprawnienia do walki z nielegalnym przemytem fentanylu do USA.

Dekret nakazuje bowiem ustalić Pentagonowi, czy zagrożenie związane z fentanylem wymaga przeznaczenia zasobów wojskowych ministerstwu sprawiedliwości. Każde uaktualnić resortowi obrony procedury reagowania na incydenty chemiczne i uwzględnić w nich fentanyl. W końcu poleca wszczęcie śledztw w sprawie przemytu, nałożenie sankcji finansowych na przemytników, legitymizuje przy tym ataki na przemytników, m.in. z Wenezueli.

Donald Trump w poniedziałek zapowiedział także prace nad zmianą statusu marihuany. Ta dziś klasyfikowana jest

Jaki jest kontekst?

Ruch administracji Trumpa jest kolejnym rodzajem presji, jaką prezydent USA stosuje na reżim Nicolasa Maduro. Oficjalnie pod pretekstem walki z przemytnikami narkotyków.

Departament Stanu USA uznał tzw. Kartel Słońc za zagraniczną grupę terrorystyczną, a Trump uważa Maduro za „szefa narkotykowo-terrorystycznego kartelu, który zalewa USA śmiercionośnymi narkotykami”. Jak pisał na łamach OKO.press Szymon Opryszek, w ostatnich tygodniach amerykańskie wojska zwiększyły swoją obecność u wybrzeży Wenezueli. Trump ściągnął też z Europy na Karaiby lotniskowiec USS Gerald Ford. W Trynidadzie i Tobago amerykańska armia instaluje system radarowy. A Republika Dominikany ogłosiła, że upoważnia Stany Zjednoczone do tankowania samolotów oraz transportu sprzętu i personelu do stref zamkniętych w kraju.

Od początku operacji wojskowej Waszyngton zbombardował 20 statków i zabił 76 osób, nie przedstawiając żadnych dowodów na to, że ofiary były zamieszane w handel narkotykami – przypomina Opryszek.

„Amerykanie będą stopniowo wywierać coraz większą presję na Maduro, by sprawdzić, czy dobrowolnie opuści swój kraj. A jeśli nie? Myślę, że Trump jest już gotowy do podjęcia działań militarnych” – komentuje w rozmowie z OKO.press Gary J. Hale z Instytutu Bakera na Uniwersytecie Rice w Houston. „Trump rozumuje tak: jeśli dana organizacja zaatakowała nas, dostarczając narkotyki, a więc pośrednio zabijając naszych ludzi, to teraz odpowiemy”.

"Odsunięcie Maduro od władzy, czy to siłami wewnętrznymi, czy w wyniku działań dyplomatycznych lub militarnych, prawdopodobnie doprowadzi do utworzenia nowego, wcześniej demokratycznie wybranego rządu, który będzie współpracował z USA. Po ugruntowaniu swojej pozycji jako odnowionego sojusznika Wenezuela dołączy do listy krajów, które Trump włączy w orbitę wpływów, aby wzmocnić „amerykańską tarczę obronną” – wyjaśnia Gary J.Hale.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także:

14:06 16-12-2025

Prawa autorskie: Fot. Michał Łepecki / Agencja Wyborcza.plFot. Michał Łepecki ...

Obraz polskiego Kościoła: opustoszałe ławy i seminaria

Wystarczyło siedem lat, by liczba seminarzystów, którzy chcą zostać księżmi, spadła o połowę. Polski Kościół Katolicki notuje systematyczny spadek powołań. Ale i wiernych nie jest wiele — dziś na msze chodzi średnio mniej niż 30 procent osób uznających się za katolików.

Co się wydarzyło?

Kościół Katolicki w Polsce się przeliczył. Jak wynika z opublikowanego właśnie rocznika przygotowanego przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, spada liczba księży, zakonników i zakonnik. A liczba osób, która bierze udział w mszach, zaczyna się stabilizować i wyrównywać — choć wciąż jest istotnie mniejsza niż przed pandemią koronawirusa.

Na niedzielnych mszach pojawia się mniej niż 30 procent osób deklarujących się jako katolicy. Ledwie połowa z nich przystępuje do komunii. Dla porównania: przed pandemią COVID-19 do kościoła przychodziło niemal 37 procent katolików. To o jedną piątą osób więcej niż dzisiaj.

ISKK dostrzega pozytyw: wskaźnik minimalnie rośnie (o 0,57 punkta procentowego w przypadku osób biorących udział w mszach), a spadek praktyk notowany od pandemii zaczął się zatrzymywać. Analizując dane ISKK warto pamiętać, że liczby te są efektem badań statystycznych, a Instytut przeliczając wiernych odlicza osoby zwolnione od uczestnictwa we mszy, czyli dzieci do lat siedmiu czy osoby chore i osoby starsze, które mają trudności z poruszaniem się.

Przeczytaj także:

Religijność Polaków jest ściśle zróżnicowana geograficznie. Najwięcej wierzących praktykujących jest na południu — w rejonie Tarnowa (aż 62,3 proc.), Rzeszowa (52,4 proc.) i Przemyśla, gdzie na mszę przychodzi równo połowa katolików. Najmniej osób w kościołach pojawia się na zachodzie kraju.

Spada też liczba osób, która przyjmuje chrzest (do 247 tysięcy osób rocznie), pierwszą komunię (dziś to 320 tysiące osób) czy bierzmowanie (213 tysięcy ludzi). Ślub kościelny wzięło 68,3 tysiące par.

„Liczby dotyczące sakramentów ilustrują trend demograficzny i przemiany kulturowe polskiego społeczeństwa – zmiany wyznawanych wartości. Na poziomie sakramentów zauważalne są przemiany demograficzne i kulturowe. Spadki liczby chrztów i ślubów związane są bowiem ze zmianami demograficznymi (spadek liczby urodzeń), natomiast spadek liczby zawieranych sakramentalnych małżeństw jest skutkiem zmian kulturowych” – pisze w swoim raporcie ISKK.

Jak wygląda sytuacja z powołaniami? Odsetek tych, którzy wstąpili do seminarium duchownego, spadł o 5,3 procenta w ciągu roku. Niewiele — ale gdyby porównać te liczby do danych z 2018 roku, widać, że seminarzystów jest o ponad połowę mniej. Spada też liczba zakonnic; o dwa tysiące kobiet w ciągu siedmiu lat.

Minimalnie rośnie za to liczba diakonów stałych, czyli osób, które służą podczas mszy, ale nie mogą jej prowadzić, udzielać sakramentów, głosić kazań. Takich osób jest 109. W 2022 roku — dziesięć osób mniej.

Jaki jest kontekst?

Proces zmniejszania się liczby osób związanych z kościołem katolickim systematycznie się zmniejsza. Dzieje się tak na całym świecie. Na przestrzeni 55 lat, od 1970 roku liczba księży spadła do 408 tysięcy, sióstr zakonnych jest dziś z kolei 600 tysięcy. To jednak w zakonach najmocniej widać dynamikę odwrotu od kościoła — wspomnianych 55 lat zmniejszyło skalę kobiet udających się do zakonu aż o 40 procent (z milion do 600 tysięcy). Choć skala mężczyzn decydujących się na zostanie księżmi również spada, to w analogicznym okresie, jest to spadek sięgający ledwie 20 tysięcy osób.

„Obecnie na świecie jest niespełna 49,5 tys. diakonów stałych, gdy jeszcze w latach 70. XX wieku było ich jedynie 309. O ile liczba katolików na świecie wzrosła w ostatnich pięćdziesięciu latach z ponad 650 milinów do 1 405 milionów, to procent katolików w globalnej populacji jest względnie stały i wynosi ok. 18%” – podaje Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także: