Administracja prezydenta Joe Bidena pozwoliła Ukrainie na użycie dostarczonej przez USA broni do uderzenia głęboko na terytorium Rosji
Trybunał Konstytucyjny zajmował się dziś rozporządzeniem ministra sprawiedliwości, które zalecało sędziom stosowanie orzecznictwa dotyczącego neo-KRS. Wniosek w tej sprawie do Trybunału złożyła sama KRS, którą reprezentował sędzia Maciej Nawacki
W czwartek o 11.00 w TK odbyła się rozprawa w sprawie rozporządzenia ministra sprawiedliwości Adama Bodnara z 6 lutego 2024 r. Rozporządzenie zmienia regulamin urzędowania sądów powszechnych i zaleca sędziom uwzględnianie przy sporządzaniu orzeczeń i uzasadnień do nich, prawa UE oraz prawa międzynarodowego. W szczególności artykuł 19 Traktatu o UE (mówi o TSUE i prawie do skutecznej ochrony prawnej) i artykuł 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (gwarantuje prawo do procesu przed niezawisłym i bezstronnym sądem, ustanowionym ustawą). Z wykładni tych przepisów wynika, że wadliwy skład orzekający z udziałem neosędziów, nie gwarantuje obywatelom prawa do niezależnego sądu. Nowy Regulamin zaleca też sędziom uwzględnianie przy wykładni tych przepisów wyroków ETPCz i TSUE.
Poza tym rozporządzenie wprowadza zasadę, że wnioski o wyłączenie sędziego ze względu na sposób powołania go na urząd sędziowski nie będą rozpoznawane przez sędziów powołanych w tym samym trybie. Rozwiązanie to ma uniemożliwić udział osób powołanych przez tzw. neo-KRS.
KRS zaskarżyła rozporządzenie do TK. „Zaskarżone przepisy rozporządzenia zmieniającego wprowadzają nową, nieznaną ustawie regulację przesłanki wyłączenia sędziego z mocy prawa (iudex inhabilis), a tym bezpośrednio wpływają na ukształtowanie sądu orzekającego w sprawie” – podnoszono w uchwale.
W czwartek 16 maja na rozprawie nie zjawił się Minister Sprawiedliwości. Adam Bodnar wysłał wcześniej stanowisko, w którym powołał się na uchwałę Sejmu o TK z 6 marca 2024 oraz orzecznictwo polskich i międzynarodowych sądów mówiące o braku niezależności KRS w obecnym kształcie.
Uchwała, na którą powołał się minister, mówi o tym, że w TK zasiadają osoby nieuprawnione (tzw. dublerzy), instytucji przewodzi prezes, która objęła stanowisko z naruszeniem przepisów, a oprócz tego dochodzi tam do licznych nieprawidłowości. W związku z tym Trybunał jako zatracił w zupełności swoją funkcję, a jego rozstrzygnięcia powinny być przez organy państwa pomijane.
„Nie będziemy komentować tego pseudoprawniczego wywodu ministra sprawiedliwości” – odniósł się do tego stanowiska przewodniczący składu sędzia Zbigniew Jędrzejewski.
Jedynymi uczestnikami postępowania byli przedstawiciele wnioskodawców. Stanowisko KRS przedstawił sędzia Maciej Nawacki.
„To rozporządzenie ingeruje w skład sądu, eliminuje określoną kategorię sędziów od rozpoznawania spraw. Uderza w funkcję orzeczniczą, dotyczy niezawisłości sędziów i niezależności sądów” – mówił podczas rozprawy. „To sądy mają decydować o wyłączeniu sędziego z uwagi na okoliczności, to istotne ingerencja”.
Sędzia Nawacki skomentował także kwestię powołania się przez ministra sprawiedliwości na uchwałę Sejmu o TK, mówiąc, że „TK jest w pełni uprawniony do orzekania” i „nie wymaga to głębszej analizy”.
Dodawał też, że choć „uchwała jest pozbawiona wszelkiej wartości normatywnej, nie może stanowić podstawy prawnej„, to ”trzeba zakwestionować tę uchwałę, bo powołują się na nią też inne organy oraz sądy w praktyce orzeczniczej".
Wystąpienie Macieja Nawackiego trwało ok. 45 minut. Sędziowie orzekający w składzie (Bogdan Święczkowski, Krystyna Pawłowicz, Zbigniew Jędrzejewski) nie mieli do reprezentanta wnioskodawców żadnych pytań. „Sprawa jest oczywista” – podsumował sędzie przewodniczący.
O 12.30 nastąpiło ogłoszenie wyroku. Paragraf 1, 2 i 3 rozporządzenia ministra zostały uznane za niezgodne z szeregiem przepisów Konstytucji (m.in. zasadą legalizmu, zasadą niezawisłości sędziowskiej). Ustne motywy wyroku przedstawiał Bogdan Święczkowski. Na koniec głos zabrał ponownie Zbigniew Jędrzejewski:
„Nigdy w życiu nie spotkałem się z aktem, który w tak jaskrawy sposób gwałciłby przepisy Konstytucji RP”.
Juraj C., który oddał pięć strzałów w stronę premiera Słowacji, usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Grozi mu kara dożywocia.
„Ten 71-letni napastnik dorabiał jako ochroniarz, ale jego powołaniem była literatura. Wydał nawet ze dwie książki, bodaj poetyckie, o których nikt nie słyszał, był po prostu kiepskim literatem. Mniej więcej osiem lat temu opublikował pełen nienawiści do świata manifest, na który także nikt nie zwrócił uwagi” – mówił w rozmowie z OKO.press Milan Šimečka, słowacki dziennikarz. „Prowadził klub literacki o nazwie Tęcza, ale nie miało to nic wspólnego z ruchem LGBT, wręcz przeciwnie, prezentował postawy homofobii i ogólnie nietolerancji, co w Słowacji łatwo zamienia się w nastawienie antyromskie. Z wszystkiego, co o nim wiadomo, wyłania się postać nienawistnika, frustrata ogarniętego złością, nienawiścią” – dodał.
Juraj C., który oddał pięć strzałów w stronę premiera Słowacji Roberta Ficy (trafił go trzy razy), usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Strzelał, bo miał nie zgadzać się z polityką prowadzoną przez słowacki rząd. Według TV Markíza sprawca powiedział policji, że zaplanował atak kilka dni wcześniej. Chciał ranić premiera, ale nie planował go zabić. Był już zresztą obecny w tłumie podczas poprzedniej wizyty premiera — w miejscowości Dolna Krupa.
Za przestępstwo grozi mu kara dożywocia.
„Całkowicie zgadzamy się co do potępienia wszelkiej przemocy. Wczorajszy atak na premiera Roberta Fico to przede wszystkim wielka tragedia ludzka, ale także atak na demokrację” – powiedziała podczas konferencji prasowej ustępująca prezydentka Zuzanna Čaputová. Do dziennikarzy wyszła w towarzystwie prezydenta elekta Petera Pellegriniego. „Stoimy tu razem, bo chcemy wysłać sygnał zrozumienia w tej napiętej sytuacji. Różne opinie są naturalne, my też mamy różne opinie. Ale oboje jesteśmy ludźmi, politykami, którzy są zgodni co do tego, co jest teraz najważniejsze dla społeczeństwa” – dodała.
Aktywistki przyniosły na wysłuchanie w sprawie projektów dotyczących aborcji białe kartki, które mają symbolizować idealną ustawę aborcyjną — bez nakazów i zakazów.
Aktywistki pro-choice oraz osoby, które pomagają w aborcjach przerwały wysłuchanie publiczne w sprawie aborcji. W trakcie wypowiedzi Mariusza Dzierżawskiego z Fundacji pro-prawo do życia wstały z krzeseł, trzymając w rękach białe kartki. „W tym momencie dzieją się aborcje. Kto pomaga, państwo?” – mówiły posłom i posłankom. „Hej, hej, hej, aborcja jest okej” – skandowały.
Aborcja to nie debata, aborcja to doświadczenie – przekonywały.
Odpowiadały im osoby, które są przeciwne aborcji, krzycząc „mordercy” i trzymając grafiki z płodami i napisem „piekło dzieci”.
Komisja przerwała pracę na kilka minut. Relację można zobaczyć na profilu OKO.press na instagramie.
„Aborcja to nie jest temat do negocjacji” – mówiły aktywistki. „Obiecali nam legalizację aborcji, a nie 12 godzin debaty”. Podkreślały, że zostały wpisane jako ostatnie na listę osób, które mogą zabrać głos. Znacznie wcześniej wypowiadała się m.in. Kaja Godek.
„Wysłuchanie obywatelskie w sprawie aborcji to jest jakiś żart. Miałyśmy mieć legalną aborcję do 12 tygodnia, a mamy Kaję mówiącą, że aborcja to masowe mordowanie Polaków a my jesteśmy opętane żądzą śmierci. Osoby, które miały aborcje — może lepiej nie włączajcie dziś transmisji, lepiej chyba sobie oszczędzić tych bredni” – napisał Aborcyjny Dream Team na Facebooku.
Białe kartki, które przyniosły na debatę, symbolizują „najlepsze prawo aborcyjne” – bez kar, bez zakazów. „To jest zabieg medyczny, nie robimy przecież debat o tym, czy mogłabym przeszczepić serce” – mówiła jedna z aktywistek.
Tuż przed happeningiem głos w trakcie wysłuchania publicznego zabrał Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro-Prawo do Życia. Cytował „wytyczne dotyczące Polski i Polaków z września 1939 roku”, sugerując, że projekty liberalizujące aborcję są tożsame z przepisami wydawanymi przez urzędników Trzeciej Rzeszy podczas II wojny światowej. „Rasistowski reżim dążył do zagłady Polaków. Kryminalistki, które trudnią się sprzedażą środków aborcyjnych i zarabiają na tym miliony euro, popierają te postulaty” – powiedział, strasząc „zagładą narodu polskiego”. Z sali słychać było śmiech. Tabletki aborcyjne są przekazywane bezpłatnie — aktywistki nie zarabiają na tym „milionów euro”.
Podczas happeningu podawały numer, pod który może zadzwonić każda kobieta potrzebująca pomocy w aborcji: 22 29 22 597.
„Armia pro life będzie przeciwko wam, jeżeli wprowadzicie w życie którykolwiek z tych projektów”, mówiła Kaja Godek podczas wysłuchania publicznego. Przemawiała jako pierwsza. „Aborcja to powszechne doświadczenie” – mówiła szefowa Akcji Demokracji
Trwa wysłuchanie publiczne ws projektów aborcyjnych. Głos chce zabrać 30 organizacji i 307 osób. W pierwszej kolejności będą mówić przedstawiciele organizacji dostaną – mają do wykorzystania 4 minuty (na wszystkich przedstawicieli razem). Następnie głos dostaną osoby indywidualne.
Jako pierwsza przemawiała Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina. Jako druga – Karolina Skowron-Baka z Akcji Demokracji.
Kaja Godek: „Zgłoszono cztery projekty o masowym ludobójstwie. Jeżeli je wprowadzicie w życie, armia pro-life będzie przeciwko wam”. Godek domagała się m.in. włączenia w obrady komisji nadzwyczajnej prawników, którzy pokażą, że złagodzenie ustawy jest niezgodne z konstytucją.
Karolina Skowron-Baka: „Aborcja to powszechne doświadczenie. Kobiety pomogły wam wygrać wybory. Teraz my oczekujemy, że głos kobiet, których aborcja dotyczy, będzie respektowany. Społeczeństwo jest za prawem do aborcji”.
Aleksandra Gajek (Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny): „Mówicie, że aborcja jest prawem człowieka. To nieprawda, bo nikt nie ma prawa do zabijania. Nie zgadzamy się na żaden z proponowanych projektów, także na powrót do kompromisu z 1993 r.”
Katarzyna Gęsiak (Ordo Iuris): „Na początek zacytuję prof. Adama Strzembosza: >>Projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie jest absolutnie niemoralny i sprzeczny z konstytucją<<”. W dalszej części wypowiedzi przekonywała, że projekty zgłoszone w Sejmie są sprzeczne z konstytucją RP i prawem międzynarodowym.
Anna Błaszczak-Banasiak, szafowa Amnesty International Polska: „Zakaz aborcji narusza wolność przeciwko upokarzającemu traktowaniu i torturom. A żadna konwencja nie mówi o prawach płodów. Mówimy o samostanowieniu, którego częścią jest dostęp do legalnej aborcji”.
Kamila Ferenc, Fundacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny: „Nie jesteśmy w restauracji, jesteśmy w Sejmie, tu się stanowi prawo. Nie odpowiadamy tu na pytanie, kiedy zaczyna się życie. Jesteśmy tu po to, by ustanawiać prawo. To prawo jest o tym, żeby kobieta miała większą ochronę, kiedy jej potrzebuje. Teraz tak nie jest”.
Mariusz Dzierżawski z Fundacji pro-prawo do życia: „Trudno się dziwić, że rasistowski reżim niemiecki dążył do biologicznej zagłady Polaków. Można też zrozumieć, że kryminalistki, które zawodowo trudnią się sprzedażą środków aborcyjnych i zarabiają na tym miliony euro, że te projekty i te postulaty popierają”.
Po wystąpieniu Dzierżawskiego aktywistki pomagające wstały i pokazały białe kartki, które mają symbolizowac najlepsze prawo aborcyjne:
Wysłuchanie jest transmitowane na stronie Sejmu tutaj.
Ok. godziny 12.30 zakończyły się przemówienia przedstawicieli i przedstawicielek 30 organizacji i głos mają obywatele i obywatelki.
Na posiedzeniu komisji ds. wyborów kopertowych stawi się premier Mateusz Morawiecki. Dariusz Joński, przewodniczący komisji, przewiduje, że przesłuchanie nie skończy się dziś
"Mam chyba z 87 pytań dzisiaj do Morawieckiego, oczywiście pewnie dzisiaj nie zakończymy, trzeba będzie drugi dzień wskazać przesłuchania. Przed nami jeszcze Jarosław Kaczyński, on będzie zaproszony na przyszły piątek, jest ostatnim świadkiem Być może trzeba będzie jeszcze kogoś wezwać, być może jeszcze przeprowadzić konfrontacje, bo wielu świadków, którzy byli na komisji, łącznie z panem Sasinem i nie tylko, wskazywali »to nie my, to wszystko Mateusz Morawiecki«. To wiele zależy od tego, co on dzisiaj powie na tej komisji" – zapowiadał w TVN24 Dariusz Joński, przewodniczący komisji, na której stawi się dziś były premier Mateusz Morawiecki.
Posiedzenie rozpoczęło się o godz. 10. Pierwszym przesłuchiwanym jest prof. Piotr Uziębło, biegły z zakresu prawa wyborczego i konstytucyjnego. Komisja zleciła mu ekspertyzę.
„Logiczne byłoby wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, bo w takim wypadku przedłuża się kadencja organu, w tym prezydenta” – mówił ekspert, odnosząc się do decyzji rządu Zjednoczonej Prawicy w sprawie wyborów prezydenckich w trakcie pandemii COVID-19. Biegły negatywnie ocenił pomysł przeprowadzenia wyborów kopertowych, wskazując, że koperty z kartami wyborczymi nie musiałyby być odbierane osobiście, a wrzucane do skrzynek pocztowych, co daje pole do nadużyć i fałszerstw. „Zmiana nastąpiła już w toku procesu wyborczego. Nagle pojawia się nowa reguła, zmieniająca zasady gry. Wyborcze fair play i wytyczne Komisji Weneckiej były w istotny sposób naruszone. Trudno mówić o respektowaniu zasady wolnych i demokratycznych wyborów” – dodał.