0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

10:25 18-07-2025

Prawa autorskie: 18.07.2025 Warszawa . Ul . Wiejska . Kancelaria Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej , Adrian Zandberg po spotkaniu z prezydentem elektem Karolem Nawrockim . Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl18.07.2025 Warszawa ...

Zandberg po spotkaniu z Nawrockim: „Zasadniczo się różnimy”

Rozmowy Adriana Zandberga z Karolem Nawrockim dotyczyły m.in. asystencji osobistej dla osób z niepełnosprawnościami oraz polityki mieszkaniowej.

Co się wydarzyło

Adrian Zandberg skorzystał z zaproszenia Karola Nawrockiego i spotkał się z przyszłym prezydentem.

Zandberg przyznał, że dzieli go z Nawrockim wiele, zwłaszcza jeśli chodzi o prawa kobiet. Ale – jak zaznaczył – są też kwestie, które wymagają natychmiastowego działania i w których mają wspólne stanowisko. Jedną z nich jest asystencja osobista i systemowe wsparcie dla osób z niepełnosprawnościami.

"Dziś państwo zrzuca cały ciężar opieki na rodziny. Rozmawialiśmy o tym i tu mamy zgodę: trzeba to pilnie zmienić – powiedział przewodniczący Razem.

Zandberg przypomniał też, że projekt w tej sprawie nie trafił jeszcze do Sejmu, mimo licznych apeli. „Niestety, w parlamencie wciąż nie możemy się doczekać konkretów. Projekt dotyczący asystencji osobistej nie został ani przedstawiony, ani przegłosowany, ani wdrożony” – dodał.

Politycy rozmawiali też o polityce mieszkaniowej. „Zwróciłem uwagę na dużą presję lobbystów, by do Polski wpuszczać tzw. REIT-y, czyli duże fundusze inwestycyjne, które jeszcze bardziej nadmuchałyby ceny mieszkań i uczyniły je jeszcze bardziej niedostępnymi dla młodych ludzi” – powiedział i dodał, że poprosił Nawrockiego w tej kwestii o weto.

Polityk poruszył też kwestię dopłat do kredytów. „To jest droga donikąd. Dopłaty kończące w kieszeniach banków i deweloperów i nadmuchujące ceny mieszkań także zasługiwałyby na weto” – stwierdził współprzewodniczącym Razem.

Jaki jest kontekst

Co się dzieje z ustawą o asystencji osobistej? Na stronach Rządowego Centrum Legislacji projekt ustawy o asystencji osobistej znalazł się w grudniu 2024 roku. Przeszedł konsultacje społeczne, międzyresortowe, był poprawiany i zmieniany. Wcześniej wiele zastrzeżeń do niego złożyło Ministerstwo Finansów.

Według regulacji zaproponowanej przez MRPiPS z usług osobistego asystenta będzie mogła bezpłatnie skorzystać osoba z niepełnosprawnością od 13. do 65. roku życia. Miesięczny wymiar godzin asystencji i zakres wsparcia będą ustalane indywidualnie przez powołany do tego zespół. Projekt powstał w Biurze Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych Łukasza Krasonia.

Dlaczego osoby z niepełnosprawnością walczą o tę ustawę? Dziś system po prostu zawodzi. Obecnie usługi asystenckie realizowane są przez MRPiPS w ramach czasowych programów kierowanych do samorządów i organizacji pozarządowych. Nie ma systemowego uregulowania usług asystenckich tak, by każda osoba potrzebująca miała do nich dostęp. Często to loteria: czy samorząd się zgłosił, czy miał środki, czy była akurat edycja programu. Zero gwarancji.

Efekt? W praktyce ciężar opieki i organizacji życia spada na rodziny, zwłaszcza kobiety. A osoby, które nie mają wsparcia – zostają bez wyjścia. Eksperci zaznaczają, że to sytuacja niezgodna z zasadami równego traktowania.

W Sejmie procedowany jest prezydencki projekt ustawy o asystencji osobistej osób z niepełnosprawnościami. Regulacja w październiku 2024 r. trafiła do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Według propozycji prezydenta usługa ma być dostępna w każdym powiecie dla osób powyżej 18 lat i być finansowana z budżetu państwa. Projekt przewiduje od 40 do 200 godzin asystencji osobistej miesięcznie.

Czytaj więcej tekstów OKO.press

Przeczytaj także:

08:45 18-07-2025

Prawa autorskie: Kaja Kallas, the European Union's high representative for foreign affairs and security policy and vice president of the European Commission talks to journalists before the EU-Southern Neighbourhood Ministerial Meeting in Brussels on July 14, 2025. The meeting gathers ministers from the EU and the region ahead of the 30th anniversary year of the Barcelona Declaration in November. (Photo by NICOLAS TUCAT / AFP)Kaja Kallas, the Eur...

UE uderza w Rosję i przyjmuje nowy pakiet sankcji

Ministrowie ds. europejskich państw członkowskich zatwierdzili w piątek w Brukseli 18. pakiet unijnych sankcji wobec Rosji – przekazała duńska prezydencja Rady UE.

Co się wydarzyło

Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas oceniła ten pakiet sankcji wobec Rosji jako jeden z najbardziej dotkliwych od początku wojny.

Ukraina z zadowoleniem przyjmuje sankcje, ale podkreśla, że "wciąż jest wiele do zrobienia”. Wyraziła także wdzięczność wobec UE.

„Ten pakiet wzmacnia presję tam, gdzie to naprawdę ma znaczenie. Uderza w statki, banki i sieci, które wspierają rosyjską machinę wojenną. To nie koniec. Każdy kolejny krok, podjęty z determinacją i jasnym celem, przybliża nas do zakończenia tej wojny” – powiedziała nowa premier Ukrainy Julia Swyrydenko.

„Ta decyzja jest kluczowa i bardzo potrzebna, szczególnie teraz – jako odpowiedź na wzmożoną brutalność rosyjskich ataków na nasze miasta i wsie" – powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Zaznaczył, że osiemnasty pakiet sankcji uderza w rosyjską flotę tankowców – nie tylko w same statki, ale też w kapitanów floty i firmy umożliwiające finansowane ropą zabójcze działania.

„Cała infrastruktura rosyjskiej wojny musi zostać zablokowana” – dodał.

Jaki jest kontekst

Unia i kraje G7 obniżyły limit cenowy na rosyjską ropę – z 60 do 47,6 dolarów za baryłkę. To ma uderzyć w rosyjskie dochody ze sprzedaży ropy.

Pakiet wprowadza też zakaz sprowadzania paliw, które powstały z rosyjskiej ropy, nawet jeśli zostały przetworzone w innym kraju – chodzi o zamknięcie luki, która pozwalała obchodzić wcześniejsze sankcje.

Zakazano także wszelkich nowych transakcji związanych z systemem gazociągów Nord Stream, a ponad 100 nowych statków objęto zakazem zawijania do portów i dokonywania przeładunków statek–statek na terenie Unii. Łączna liczba jednostek objętych restrykcjami wzrosła tym samym do ponad 400.

W pakiecie znalazły się też kolejne środki finansowe i handlowe, w tym dalsze rozszerzenie zakazu eksportu technologii podwójnego zastosowania i zaawansowanych technologii.

Czytaj więcej tekstów OKO.press

Przeczytaj także:

15:48 17-07-2025

Prawa autorskie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Żuchowicz...

Adam Bodnar pisze do marszałka Hołowni. Podsumowanie nieprawidłowości wyborczych

Adam Bodnar skierował list do Szymona Hołowni, odpowiedzialnego za zwołanie posiedzenia parlamentu, podczas którego zaprzysiężony będzie Karol Nawrocki.

Co się wydarzyło?

Minister sprawiedliwości i prokurator generalny stwierdził w krótkiej wypowiedzi do mediów, że list do marszałka Sejmu wynikał z potrzeby podsumowania sprawy wyborczych protestów. W swoim piśmie wskazuje na wiele wątpliwości co do trybu, w którym Sąd Najwyższy uznał ważność wyborów, odrzucając lub uznając za nieistotne dla wyniku wszystkie protesty.

Adam Bodnar wyliczył kwestie „budzące wątpliwości prawne". Chodzi między innymi o:

  • wydanie uchwały stwierdzającej ważność wyborów przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która „w świetle Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i prawa Unii Europejskiej – nie może być uznana za sąd”;
  • odmowę rozpoznania wniosków prokuratora generalnego o wyłączenie sędziów Izby od orzekania w sprawach protestów wyborczych;
  • niezgodne z prawem odsunięcie dwóch innych sędziów Izby od orzekania;
  • odmowę uczestnictwa prokuratora generalnego w postępowaniu w sprawie ważności wyborów„ wbrew obowiązującym przepisom i dotychczasowej praktyce”;
  • nierozpatrzenie niektórych z protestów;
  • rozpatrywanie innych protestów wyborczych „blokami” zbierającymi wnioski o podobnej treści, bez rozpatrywania ich osobno.

Jak podkreśla Bodnar, w sprawie nieprawidłowości wyborczych trwa 17 śledztw prokuratorskich.

„Adam Bodnar przekazał pismo, mając pełną świadomość zwołania przez Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej Zgromadzenia Narodowego w dniu 6 sierpnia 2025 r., w celu zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Uznał jednak, że ze względu na wagę wyborów prezydenckich i konstytucyjne prawo do protestu wyborczego, konieczne jest poinformowanie Marszałka Sejmu RP o wszystkich nieprawidłowościach i wątpliwościach prawnych, które wystąpiły w procedurze wyborów prezydenckich” – przekazuje Prokuratura Krajowa.

Jaki jest kontekst?

Zaadresowanie listu do Szymona Hołowni mogłoby wskazywać, że prokurator generalny sugeruje marszałkowi wstrzymanie się ze zwołaniem posiedzenia Zgromadzenia Narodowego, na którym zaprzysiężony ma zostać Karol Nawrocki – choć Bodnar nie wyraził tego wprost. Rząd nie ogłosił do tej pory Monitorze Polskim postanowienia marszałka Sejmu o zwołaniu posiedzenia, choć sam Hołownia zapowiedział je na 6 sierpnia.

Sąd Najwyższy uznał ważność wyborów prezydenckich i wygraną Karola Nawrockiego. Nie było to jednak jednomyślne głosowanie: trzech sędziów złożyło zdanie odrębne. Jeden z nich, Leszek Bosek, powołał się w nim na argumenty o braku niezależności Izby. „Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych powinna zostać zniesiona, przynajmniej w tym kształcie” – wyjaśniał, przychylając się tym samym do zdania krytyków Izby orzekającej w sprawie wyborów, w tym ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.

Większość sędziów uznała jednak, że nie ma podstaw do kwestionowania wyniku wyborów. Sędziowie zauważyli rekordową liczbę ponad 54 tysięcy protestów wyborczych, jednak stwierdzili, że nie może ona być przesłanką do unieważnienia wyników głosowania.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także:

14:56 17-07-2025

Prawa autorskie: Elsa Olofsson, Flickr, Na wolnej licencji CC BY 2.0Elsa Olofsson, Flick...

Depenalizacja marihuany za rogiem? RMF FM: jest gotowy projekt ustawy

Sejm mógłby zająć się złagodzeniem prawa antynarkotykowego w Polsce już jesienią – zapowiada poseł KO.

Co się wydarzyło?

Nowe regulacje mają umożliwić odstępowanie od kary w przypadku posiadania niewielkiej ilości suszu. Pod gotowym projektem podpisują się Ryszard Petru z Polski 2050 oraz Klaudia Jachira i Marcin Józefaciuk z Koalicji Obywatelskiej. Posłowie zbierają teraz poparcie w klubach parlamentarnych i mają nadzieję na zebranie większości. Projekt ma być już w zasadzie gotowy, choć posłowie zastrzegają, że wciąż możliwe są niewielkie modyfikacje.

„Projekt jest gotowy. Pojedyncze, małe rzeczy w poszukiwaniach pomiędzy koalicjantami i klubami mogą się jeszcze pojawić. Chodzi np. o dopuszczalną ilość suszu lub krzaczków. Niedługo przepisy ujrzą światło dzienne. Mam nadzieję, że w tej kwestii nie będzie dyscypliny w klubach. Mamy dobre argumenty np. finansowe. Chcemy nimi przekonać tych nieprzekonanych. Depenalizacja to jest oszczędność dla budżetu, bo to oszczędność związana m.in. z procesami sądowymi czy miejscami w więzieniach. W tym momencie osoby, które posiadają niewielką ilość suszu, są karane. Gdy to się zmieni, sędziowie i adwokaci będą mogli zająć się zupełnie innymi sprawami” – mówił poseł Józefaciuk dziennikarzom RMF FM.

Jaki jest kontekst?

W Polsce legalne jest jedynie posiadanie suszu medycznej marihuany przepisanej przez lekarza. Posiadanie niewielkiej ilości narkotyków, w tym marihuany, na własny użytek jest zagrożone karą 3 lat więzienia. W przypadku znacznych ilości może to być nawet 10 lat. Kodeks karny dopuszcza też umorzenie postępowania w przypadku nieznacznej ilości substancji.

„Na to, kto, jak często, jak dużo substancji zażywa ma oczywiście wpływ wiele czynników, nie tylko stan prawny. Uparcie przywołuję przykład Portugalii, która wprowadziła dekryminalizację w momencie, gdy Polska zaostrzała prawo narkotykowe. Okazuje się, że statystyki dotyczące używania marihuany na przestrzeni całego życia mamy podobne. W Polsce 12,1 proc. badanych osób w wieku 15-64 lata deklaruje, że miało w życiu kontakt z marihuaną, w Portugalii – 11 proc." – mówiła OKO.press Magdalena Dąbkowska z Programu Polityki Narkotykowej w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

"Jeśli chodzi o stosowanie jakiejkolwiek substancji nielegalnej wypadamy nawet gorzej. W Polsce będzie to 16,1 proc. badanych, w Portugalii – 11,7 proc. A ponieważ największe obawy mamy zazwyczaj o młode pokolenie, warto zajrzeć do statystyk w raportach ESPAD. To europejskie badania młodzieży szkolnej dotyczące używania substancji psychoaktywnych – alkoholu, nikotyny, nielegalnych środków. I tu znów Portugalia ma lepsze wyniki. We wszystkich wskaźnikach jest poniżej średniej europejskiej.

Dla odmiany popatrzmy na nowe substancje psychoaktywne, kiedyś nazywane w Polsce dopalaczami. Portugalia jest w gronie 2-3 krajów, w których młodzież najrzadziej po nie sięga, Polska natomiast leży na przeciwległym krańcu. Widzimy zatem, że karanie nie odstrasza ludzi od sięgania po substancje psychoaktywne, jak to często próbuje nam się przedstawiać” – podkreśla Magdalena Dąbkowska.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także:

12:41 17-07-2025

Prawa autorskie: Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Cezary Aszkieło...

Rząd wesprze uczniów z Ukrainy środkami z UE. Program z wielomiesięcznym opóźnieniem

500 mln złotych z UE ma popłynąć do szkół, w których uczą się uchodźcze dzieci, przede wszystkim te z Ukrainy. Stanie się to w ramach programu „Przyjazna szkoła”.

Co się wydarzyło?

Miała być „Szkoła dla wszystkich”, będzie „Przyjazna szkoła”. Tak ma nazywać się nowy oświatowy program wyrównujący szanse uczniów Ma on pomóc między innymi w integracji ukraińskich dzieci w polskich szkołach. Rząd dofinansuje zatrudnienie asystentów i asystentek międzykulturowych w podstawówkach, wsparcie psychologiczne i szkolenie kadry pedagogicznej. Program potrwa dwa lata, a na pomoc przeznaczonych będzie 500 mln złotych pozyskanych ze środków unijnych. Skorzystają jedynie te szkoły, do których uczęszczają uczniowie z Ukrainy i dzieci uchodźcze z innych krajów.

Rządowy program wchodzi z dużym opóźnieniem, bo miał obowiązywać już w zeszłym roku szkolnym. Nad jego wprowadzeniem jako wiceministra edukacji pracowała Joanna Mucha, która pod koniec czerwca złożyła dymisję ze stanowiska. Pod koniec stycznia 2025 roku wyjaśniała, że program okazał się znacznie trudniejszy, niż wydawało się na początku pracy nad nim. W ciągu kolejnych miesięcy Rada Ministrów nie zajmowała się programem. Brakowało też wyjaśnień, dlaczego tak się dzieje. Po jej odejściu zmieniła się nazwa programu, który wciąż skupia się jednak na wsparciu uchodźczych dzieci.

Przypomnijmy, że w polskich szkołach uczy się dziś ponad 200 tys. dzieci i młodzieży zza wschodniej granicy, a 3/4 z nich pojawiło się tu po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie.

Jaki jest kontekst?

Według przecieków z ław rządowych wprowadzenie programu opóźniło się przez narastające nastroje antyukraińskie. Rząd mógł odłożyć sprawę na półkę, by nie drażnić części wyborców przed wyborami prezydenckimi. Niechęć dla wsparcia dla dzieci z Ukrainy mogła być jedną z przyczyn rezygnacji Joanny Muchy z funkcji wiceministry. Jednocześnie posłanka Polski 2050 ostro krytykowała rząd od momentu przegranej Rafała Trzaskowskiego w wyborach.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także: