Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Według sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski najwięcej osób zamierza głosować na Rafała Trzaskowskiego, ale poparcie dla niego słabnie. Podobne wnioski płyną z sondażu IBRiS dla „Polityki”.
Wirtualna Polska i „Polityka” opublikowały swoje sondaże przed wyborami prezydenckimi w maju 2025.
Opublikowany dziś (23 kwietnia) sondaż Unitet Surveys dla Wirtualnej Polski wskazuje, że w pierwszej turze wyborów najlepszy wynik zyskałby kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski – 31,7 proc. WP podkreśla jednak, że to kolejne badanie, w którym widać spadek poparcia dla prezydenta Warszawy — od początku kwietnia stracił 6,6 pkt proc. poparcia.
Swoją pozycję wzmacnia z kolei kandydat popierany przez PiS Karol Nawrocki. Chęć głosowania na niego wyraziło 27,6 proc. ankietowanych. To wzrost o 2,1 pkt proc. w porównaniu z poprzednim sondażem i 7,5 pkt proc. od początku kwietnia.
Na trzecim miejscu jest Sławomir Mentzen z Konfederacji, na którego chce zagłosować 11,3 proc. badanych. Od początku kwietnia stracił 7,5 pkt proc. poparcia. Dalej znaleźli się:
Politolog, prof. Robert Alberski, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego ocenia w rozmowie z WP, że Trzaskowski nie jest w kryzysie, ale jednocześnie sam sobie zaszkodził. „Nie wiem, kto w jego sztabie wpadł na pomysł uruchomienia [debaty w] Końskich, ale to był błąd. I on płaci za konsekwencje tego błędu. Jak się prowadzi w sondażach, to się nie daje szansy przeciwnikom do zaistnienia, nie daje się pola, by się mogli skonfrontować. Bo przecież jak jesteś liderem, to wszyscy cię atakują” – powiedział.
W sondażu sprawdzono również, jak Polacy zagłosowaliby w drugiej turze wyborów, w dwóch wariantach:
W obu opcjach wygrywa kandydat KO. Jeśli w drugiej turze mierzyłby się z Nawrockim, wśród osób deklarujących chęć oddania głosu zyskałby 50,5 proc. głosów – to spadek 5,2 pkt proc. w porównaniu z poprzednim sondażem. Nawrocki zdobyłby 40,2 proc. (wzrost o 2,2 proc.) poparcia. 9,3 proc. pytanych nie wie, na kogo by zagłosowało.
Przy starciu z Mentzenem, Trzaskowski zyskałby 52,6 proc. głosów (3,9 pkt proc. mniej niż w sondażu z połowy kwietnia). Na Mentzena zagłosowałoby 42,8 proc. badanych (wzrost o 9,1 pkt proc.).
Również „Polityka” wskazuje, że debata w Końskich zaszkodziła Trzaskowskiemu. „Kiedy do Końskich zjechała cała plejada kandydatów, z których większość grała na osłabienie faworyta, było już niemal pewne, że Trzaskowski na tym straci” – czytamy w analizie sondażu, który dla tygodnika przeprowadził IBRiS. „Skala strat przeszła jednak oczekiwania. Z dnia na dzień prowadzący dotąd z bezpieczną przewagą kandydat KO obsunął się w sondażach do poziomu notowań swojej partii, czyli ok. 30 proc.”.
Według sondażu jednak potencjalni rywale kandydata KO w drugiej turze – Nawrocki i Mentzen – też nie zdołali zyskać nowych wyborców.
Jak głosowaliby ankietowani w pierwszej turze?
„Polityka” wskazuje również, że zainteresowanie wyborami maleje. Deklarowana frekwencja to zaledwie 58 proc., a aż 11,2 proc. osób odpowiedziało, że nie wie, na kogo zagłosować.
Trwa walka z pożarem, który w niedzielę 20 kwietnia wybuchł na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego
105 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej wyposażonych w 10 pojazdów dołączyło do ponad 300 strażaków i 60 leśników, którzy od niedzieli walczą z pożarem na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Wojsko wykorzystuje do rozpoznania z powietrza zagrożonego terenu również drona Bayraktar TB-2 – bez uzbrojenia, za to z kamerami termowizyjnymi, które pozwalają na wykrywanie nieujawnionych na powierzchni pożarów torfowisk. Ogień objął dotąd ok 450 hektarów lasu, spłonęły także znaczne obszary łąk i trzcinowisk.
Pożar wybuchł w niedzielę na pograniczu powiatów monieckiego i augustowskiego, w rejonie wsi Kopytkowo. Ogień objał obszary bardzo trudno dostępne – strażacy i żołnierze mają problemy z dojechaniem pojazdami na miejsce akcji gaśniczej, w niektórych rejonach przemieszczają się pieszo.
Na miejscu akcji gaśniczej w poniedziałek był premier Donald Tusk. Zapowiedział zaostrzenie kar za podpalenia. – „Mamy trzy kategorie takich najczęściej występujących zdarzeń. O jednej nie chcę mówić: celowych podpaleniach o charakterze dywersyjnym. Mamy z nimi do czynienia i gdyby miało dość do podpaleń na zlecenie obcych służb, za pieniądze, będziemy dążyć, aby kary były jak najostrzejsze. W przypadku, gdyby obywatel Polski zdecydował się na to na zlecenie służb specjalnych, moim zdaniem trzeba by to traktować jako akt zdrady, artykuł 130. To jest poza dyskusją” – mówił szef rządu.
Alarm bombowy, seria gróźb, ujawnienie prywatnego adresu lekarki – to nowe skutki antyaborcyjnej nagonki prawicowych polityków na szpital powiatowy w Oleśnicy
We wtorek 22 kwietnia ok 8 rano do szpitala powiatowego w Oleśnicy zadzwoniła osoba twierdząca, że na terenie placówki została podłożona bomba. Szpital został zamknięty dla odwiedzających na czas akcji policyjnych pirotechników. Alarm ostatecznie okazał się fałszywy, a policja poszukuje osoby, która go spowodowała.
Kilka godzin po ogłoszeniu alarmu pod szpitalem pojawiła się obwieszona banerami ze zdjęciami skrwawionych martwych płodów ciężarówka jednej z organizacji antyaborcyjnych.
Przez cały ostatni tydzień natomiast lekarka ginekolożka ze szpitala w Oleśnicy – Gizela Jagielska – otrzymywała groźby (w tym życzenia śmierci).
To wszystko skutek nagonki prawicowych polityków na lekarkę, która przeprowadziła legalny zabieg aborcji ze względu na potwierdzone odpowiednim dokumentem zagrożenie zdrowia i życia. Gizela Jagielska wstrzyknęła w szpitalu w Oleśnicy chlorek potasu 9-miesięcznemu płodowi – przyczyną była stwierdzona u niego wrodzona łamliwość kości.
Przeprowadzenie zabiegu wywołało bardzo gwałtowne reakcje prawicowych polityków – przeciwników aborcji. Grzegorz Braun, lider Konfederacji Korony Polskiej i kandydat na prezydenta, przyjechał do Oleśnicy, by zaatakować Gizelę Jagielską w jej miejscu pracy. Lekarka była obrażana i szarpana przez Brauna i towarzyszącego mu posła Romana Fritza.
Na Braunie się nie skończyło. O zbrodnię zabójstwa oskarżyli Jagielską m.in. Krzysztof Bosak z Konfederacji i Iwona Arendt z PiS. Jeden z prawicowych blogerów ujawnił natomiast w sieci prywatny adres lekarki.
Więcej na temat zabiegu przeprowadzonego w Oleśnicy w materiale Dominiki Sitnickiej w OKO.press.
Pogrzeb papieża Franciszka odbędzie się w sobotę 26 kwietnia o 10 – poinformował Watykan
Prezydenci między innymi Stanów Zjednoczonych, Brazylii, Argentyny i Ukrainy zapowiedzieli swój przyjazd na pogrzeb papieża Franciszka. Watykan poinformował dziś natomiast, że uroczystości pogrzebowe zostały zaplanowane na sobotę 26 kwietnia o 10 rano. Będzie je prowadził 91-letni kardynał Giovanni Battista Re, dziekan Kolegium Kardynalskiego.
W swoim testamencie Franciszek napisał, że chce być pochowany w rzymskiej papieskiej bazylice Matki Bożej Większej (Santa Maria Maggiore) w skromnym grobie ziemnym. Na tablicy nagrobnej ma znaleźć się jedynie jedno słowo: Franciscus.
Papież Franciszek zmarł w poniedziałek 21 kwietnia. Około 7 rano tego dnia przeszedł udar, który w konsekwencji doprowadził do śpiączki i nieodwracalnej zapaści kardiologicznej – o czym oficjalnie poinformował dyrektor watykańskiej służby zdrowia profesor Andrea Arcangeli. W komunikacie Watykanu podano również, że papież zmagał się również ze skutkami ostrej niewydolności oddechowej z powodu wcześniejszego obustronnego zapalenia płuc, rozstrzeleniem oskrzeli, nadciśnieniem tętniczym i cukrzycą typu II.
Wielkanocny rozejm, zerwany rozejm, ataki, deklaracje – we mgle wojny trudno się zorientować, czy zachodzi rzeczywista zmiana. W każdym razie ukraińska delegacja jedzie do Londynu na ważne rozmowy, a Władimir Putin po raz pierwszy ogłasza gotowość do rozmów z ukraińskim prezydentem
Delegacja ukraińska z Wołodymyrem Zełenskim na czele wyrusza w środę 22 kwietnia do Londynu, by rozmawiać o bezwarunkowym zawieszeniu broni. Zełenski napisał na platformie X po spotkaniu z premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem:
„W najbliższą środę nasi przedstawiciele będą pracować w Londynie. Ukraina, Wielka Brytania, Francja i USA – jesteśmy gotowi iść naprzód tak konstruktywnie, jak to możliwe, tak jak robiliśmy to wcześniej, aby osiągnąć bezwarunkowe zawieszenie broni, a następnie ustanowienie prawdziwego i trwałego pokoju”
Na spotkaniu mają być przedstawiciele prezydenta USA Donalda Trumpa, który głosi, że jest w stanie doprowadzić do trwałego pokoju w Ukrainie: sekretarz stanu Marco Rubio, specjalni wysłannicy Steve Witkoff i Keith Kellog.
Według „The Wall Street Journal" Amerykanie chcą, by Kijów uznał aneksję Krymu i zgodził się zrezygnować z wejścia do NATO.
Tymczasem w Moskwie prezydent Władimir Putin ogłosił, że może rozmawiać o zakończeniu wojny z Wołodymyrem Zełenskim, którego do tej pory co do zasady nie uznawał, twierdząc, że w Kijowie rządzi nazistowski reżim i domagając się przeprowadzenia w Ukrainie wyborów (ukraińska konstytucja zabrania przeprowadzania głosowania podczas wojny).
Brytyjski „The Guardian" zaczyna swój tekst o wydarzeniach dyplomatycznych wokół wojny w Ukrainie od wyliczenia, że to już 1154 jej dzień. Zapomina tylko dodać, że to 1154 dzień pełnoskalowej wojny, tej, która zaczęła się od inwazji Rosji na całą Ukrainę – a wojna trwa od 2014 roku, kiedy Rosja zajęła Krym i zdestabilizowała oraz praktycznie oderwała od Ukrainy część obwodów ługańskiego i donieckiego.
Po trzech latach wyniszczającej dla obu stron praktycznie już pozycyjnej wojny do akcji wszedł Donald Trump, naciskając na Kijów, by zgodził się na ustępstwa terytorialne w stosunku do Rosji. Stanowiłyby one wyłom w powojennej historii Europy, gdzie zasada suwerenności i nienaruszalności granic (i tak już drastycznie przesuniętych po upadku nazistowskich Niemiec i ekspansji wpływów ZSRR) stała się paradygmatem.
Sceptyczniej nastawieni do Rosji obserwatorzy są zdania, że Kreml – pozornie zgadzając się na ustępstwa – gra na zwłokę. Jego celem jest bowiem co najmniej utrzymanie obecnych zdobyczy terytorialnych, czyli części obwodów zaporoskiego i chersońskiego, deklaratywnym – zajęcie ich całości, a rzeczywistym – wejście Ukrainy do strefy rosyjskich wpływów.
Z kolei USA ma narzędzie nacisku na Kijów w postaci wstrzymania pomocy militarnej – czemu próbują się teraz przeciwstawić, intensyfikując pomoc, europejscy sojusznicy Ukrainy.