Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Niedzielny wywiad szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa dla TASS ujawnia fatalny stan relacji rosyjsko-amerykańskich. Ławrow (najwyraźniej w imieniu Putina) po raz kolejny zaprasza Trumpa do negocjacji o Ukrainie. Mówi też otwarcie, że Trump nie zrealizował nadziei Putina.
Szef dyplomacji Putina Siergiej Ławrow w wywiadzie dla rosyjskiej agencji RIA-Nowosti opowiedział 9 listopada o relacjach amerykańsko-rosyjskich [do otwarcia linka potrzebny jest VPN].
Stan tych rozmów wedle Ławrowa jest taki: Trump umówił się z Rosją w sprawie Ukrainy na Alasce 15 sierpnia. Było to porozumienie "kompromisowe”. Ławrow nie mówi, na czym kompromis polegał, ale w języku rosyjskiej dyplomacji oznacza to na ogół to, że ktoś ustępuje Rosji.
W każdym razie na Alasce zdaniem Ławrowa doszło do porozumienia, w którym USA uznały roszczenia Putina wobec Ukrainy. Okazało się jednak, że następnie Trump nie był w stanie narzucić tego „kompromisu” prezydentowi Zełenskiemu. Zwłaszcza po tym, jak wsparli go sojusznicy z Unii Europejskiej i Wielka Brytania.
„Amerykanie zapewnili nas wówczas, że będą w stanie zagwarantować, że Wołodymyr Zełenski nie będzie utrudniał osiągnięcia pokoju. Najwyraźniej pojawiły się pewne trudności w tym zakresie” – skarży Ławrow.
Rosja – ujawnia Ławrow – wiele obiecywała sobie po Trumpie, ale nie jest w stanie nawet odzyskać od niego nieruchomości w USA zajętych przez administrację Obamy po aneksji Krymu: „Nasze propozycje dotyczące nieruchomości dyplomatycznych i podróży lotniczych zostały przekazane stronie amerykańskiej. Obecnie trwają rozmowy robocze dotyczące możliwości kontynuowania dialogu”.
Do tego Amerykanie nie odpowiedzieli na propozycję Putina o przedłużeniu wygasającego za trzy miesiące traktatu o redukcji zbrojeń strategicznych START. A kiedy Putin zaczął straszyć swoją nową bronią atomową – morskim Posejdonem i międzykontynentalnym Buriewiestnikiem – zapowiedzieli powrót do testów nuklearnych.
Ławrow oficjalnie przyznaje, że Kreml nie rozumie teraz Amerykanów i Trumpa, więc chętnie by to powyjaśniał.
„Jedyne, czego potrzebujemy, to wzajemności ze strony Stanów Zjednoczonych:. (…) Oczywiście, jeśli Amerykanie będą mieli jakieś pytania, zawsze mogą je zadać. Jak dotąd nie otrzymaliśmy żadnej konkretnej odpowiedzi ze strony Waszyngtonu. Jak poinformowano nas kanałami dyplomatycznymi, »sprawa jest rozważana«”.
Na koniec Ławrow grozi odwetem za próbę przejęcia zamrożonych zachodnich aktywów. Są one w dyspozycji Europy, ale wedle Reutersa Amerykanie w zeszłym tygodniu mieli zgodzić się na ich użycie jako środka pomocy Ukrainie:
„Rosja zareaguje odpowiednio na wszelkie drapieżne działania, zgodnie z zasadą wzajemności, opierając się na interesach narodowych i konieczności rekompensaty za wyrządzone nam szkody. Bruksela i inne stolice zachodnie mogą jednak opamiętać się i porzucić planowaną awanturę”.
Po pierwsze – Ławrow publicznie zabiera głos po tym, jak rozeszły się plotki, iż popadł w niełaskę po tym, jak nieustępliwa postawą storpedował spotkanie Putina z Trumpem w Budapeszcie. Na te plotki rosyjski MSZ zareagował z furią nazywając je świadomą dezinformacją Zachodu. Ale – warto zauważyć – dokładnie tych samych słów MSZ Ławrowa używał, gdy pojawiły się informacje, iż do spotkania Trumpa z Putinem w Budapeszcie nie dojdzie. To też miała być dezinformacja wymagająca oficjalnego dementi rzeczniczki MSZ.
Wywiad Ławrowa może oznaczać, że kolejne dementi rzeczniczki nie uspokoiło aparatu.
Po drugie – aktywną grę prowadzi tu sam Orbán. 6 listopada ogłosił, że dzięki jednej wizycie przedstawiciela „maleńkich Węgier” udało mu się zmienić stanowisko Trumpa wobec sankcji na rosyjską ropę, którą kupuje Budapeszt [Orbán nie mówi dokładnie, na jakich warunkach się to stało i np. jak i za ile Węgry będą teraz kupować amerykański LNG]. A jeśli Orbanowi się to tak łatwo udaje, to kłopoty rosyjskiej dyplomacji stają się bardziej widoczne – stąd zadziwiająca opowieść Ławrowa, że prezydent Zełenski, przedstawiony w propagandzie Kremla jako zachodnia marionetka, storpedował osobiście i skutecznie zabiegi Putina.
Orbán też opowiada publicznie, że spotkanie Putin-Trump, które miało też być wielkim sukcesem ekipy Orbána przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi na pewno się odbędzie, wystarczy tylko, że Amerykanie i Rosjanie uzgodnią „dwie-trzy kwestie”. Propaganda Kremla powtarza ten przekaz – bo jej też zależy na tym spotkaniu.
Na to pojawia się wywiad Ławrowa z wyjaśnieniem, że kwestii do uzgodnienia jest więcej, a ich wyjaśnianie idzie opornie, a w zasadzie wcale nie idzie, choć Ławrow bardzo się stara.
Przeczytaj także:
Wszystko więc wskazuje, że wywiad Ławrowa jest dowodem rosnącego napięcia na Kremlu. Wojny nie udało się wygrać, a zatrzymanie jej na tym etapie byłoby dla ekipy na Kremlu i wspierającego ją aparatu katastrofą. Jedynym pomysłem jest teraz dla Putina prowadzenie niekończących się rozmów z USA, by blokować albo opóźniać wsparcie dla Ukrainy, w nadziei, że się podda po codziennych atakach na insfrastrukturę cywilną
Rosji rozgrywka z Trumpem (wedle opisywanej przez nas strategii „Tak, ale”) przestała wychodzić. Amerykanie wyraźnie stracili do tego cierpliwość. Nie udało się zorganizować spotkania „na czerwonym dywanie” w Budapeszcie, a w nuklearnym szantażu (który miałby zainicjować nowy „pokojowy dialog”) Putina przelicytował Trump ogłaszając „testy nuklearne”. Trump chce po prostu rozejmu w Ukrainie – jest to rozwiązanie nie wymagające wgłębiania się w szczegóły i dobrze sprzedające się w populistycznej polityce.
Przeczytaj także:
Ławrow demonstruje więc teraz wierność linii Kremla, ale też – jako dyplomata – dyplomatycznie pokazuje, że ta linia jest dziś trudna do zrealizowania.
Podejrzewany o udział w zniszczeniu gazociągu Nord Stream Serhij K. jest w stanie krytycznym. Ukrainiec od 10 dni prowadzi strajk głodowy w areszcie we Włoszech
O stanie zatrzymanego poinformował ukraiński rzecznik praw obywatelskich Dmytro Lubiniec.
„Spotkałem się z Haliną — żoną Serhija K., który został aresztowany we Włoszech pod zarzutem udziału w wybuchu Nord Stream. Powiedziała mi, że Serhij kontynuuje swój strajk głodowy i znajduje się w stanie krytycznym” — napisał Lubiniec na Telegramie.
Przebywający we włoskim areszcie Serhij K. głoduje od 31 października. Jak informuje jego adwokat, Nicola Canestrini, K. domaga się odpowiedniego odżywiania, zgodnego z jego stanem zdrowia, godnych warunków przetrzymywania oraz takiego samego traktowania, jak w przypadku innych więźniów. Chodzi m.in. o wizyty rodziny i dostęp do informacji.
49-letni Ukrainiec był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania. Został zatrzymany w sierpniu koło Rimini, gdzie przebywał z rodziną na wakacjach. Twierdził, że nie miał nic wspólnego z atakiem na gazociąg Nord Stream. W dniu, w którym do niego doszło, miał przebywać w Ukrainie.
27 października sąd apelacyjny w Bolonii zgodził się na przekazanie Serhija K. niemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości. Według niemieckiej prokuratury Ukrainiec i jego towarzysze mieli skorzystać z pośredników i fałszywych dokumentów tożsamości, aby wynająć w Niemczech jacht. Do akcji wyruszyli z portu w Rostocku. Śledczy twierdzą, że nurkowie przyczepili do nitek gazociągu Nord Stream co najmniej cztery ładunki wybuchowe. Po akcji mieli być odebrani przez wspólnika i zawiezieni na Ukrainę.
Innego podejrzanego w sprawie wysadzenia gazociągu zatrzymano w Polsce.
W połowie października warszawski sąd okręgowy odmówił jednak wydania Wołodymyra Zhuravlova niemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości. Jak argumentował sędzia Dariusz Łubowski, w czasie wojny obronnej żaden Ukrainiec nie może być ścigany za działania wojskowe i dywersyjne przeciwko Rosji. Więcej o sprawie Zhuravlova przeczytasz w tekście Mariusza Jałoszewskiego.
Do uszkodzenia trzech z czterech nitek gazociągów Nord Stream 1 i 2 doszło 26 września 2022 roku. To najdłuższe podmorskie gazociągi na świecie. Transportują syberyjski gaz ze złóż na Morzu Barentsa. Długość Nord Stream 1 to 1224 km, Nord Stream 2 – 1230 km.
W chwili wybuchu przepływ gazu w Nord Stream 1 był wstrzymany. Przed wybuchem pełnoskalowej wojny w Ukrainie płynęła nim, mimo sprzeciwu unijnych sojuszników, połowa gazu ziemnego importowana do Niemiec. Dwa dni przed inwazją Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. kanclerz Niemiec Olaf Scholz ugiął się pod naciskami administracji prezydenta USA Joe Bidena i zablokował certyfikację Nord Stream 2. Jego dwie nitki nigdy nie zostały oddane do użytku.
Wszystkie cztery nitki obu gazociągów wypełniał jednak metan po ciśnieniem. 340 milionów metrów sześciennych metanu, choć pod mniejszym ciśnieniem. W chwili eksplozji gaz uwolnił się i utworzył na powierzchni Bałtyku charakterystyczny gejzer.
Przeczytaj także:
Siły ukraińskie odpowiedziały na uderzenia Rosjan w infrastrukturę energetyczną Ukrainy. W ataku dronów bojowych ucierpiała elektrociepłownia w rosyjskim Woroneżu. Jego mieszkańcy przez pewien czas nie mieli prądu i ogrzewania
W nocy z soboty na niedzielę 9 listopada armia ukraińska zaatakowała Woroneż — milionowe miasto położone w południowo-zachodniej Rosji, niecałe 300 km od granicy z Ukrainą.
Mieszkańcy Woroneża informowali o nocnych eksplozjach, po których nastąpiły przerwy w dostawie prądu. Celem Ukraińców woroneska elektrociepłownia położona przy ul. Lebiediewa 2. To największy dostawca ciepła w mieście, który obsługuje cztery dzielnice mieszkalne i ponad 1 tys. woroneskich przedsiębiorstw.
Nie wiadomo, czy siły ukraińskie użyły do ataku wyłącznie dronów bojowych, czy także pocisków dalekiego zasięgu.
Lokalne władze nie potwierdziły ukraińskiego uderzenia. Gubernator obwodu woroneskiego poinformował na Telegramie o zniszczeniu kilku dronów przez system obrony przeciwpowietrznej w Woroneżu. Dodał, że w „jednym z obiektów użyteczności” publicznej wybuchł pożar, który został szybko ugaszony, ale w związku z nim „podjęto tymczasowe środki bezpieczeństwa, które mogły spowodować zakłócenia centralnego ogrzewania w niektórych budynkach”. Z tych samych względów bezpieczeństwa władze zdecydowały o tymczasowym zawieszeniu dostawy prądu do niektórych części miasta — tłumaczył gubernator.
Na zdjęciach wykonanych rankiem 9 listopada widać jednak zniszczenia, do których doszło w nocy na terenie woroneskiej elektrociepłowni.
Atak na elektrociepłownię w Woroneżu to odpowiedź na uderzenie Rosjan, do którego doszło dzień wcześniej, w nocy i nad ranem z piątku na sobotę 8 listopada.
W położonym w centralnej Ukrainie Dnieprze w wyniku ataku częściowo zburzony został 9-piętrowy blok mieszkalny. Zniszczeniu uległy mieszkania od 4 do 6 piętra w dwóch klatkach schodowych. Z gruzów wydobyto już ciała 3 ofiar, czwarta osoba jest wciąż poszukiwana. Siedmioro rannych mieszkańców budynku trafiło do szpitali.
Siły Powietrzne Sił Zbrojnych Ukrainy poinformowały, że tej nocy Rosjanie wielokrotnie wystrzeliwali rakiety balistyczne Kindżał, pociski manewrujące Kalibr i drony. Celami ataku były kolejne obiekty infrastruktury energetycznej i ciepłowniczej w różnych obwodach Ukrainy. W wielu regionach wprowadzono awaryjne przerwy w dostawie prądu.
Przeczytaj także:
Rzecznik Karola Nawrockiego przedstawił powody, dla których prezydent zablokował coroczne nominacje oficerskie dla ABW. Wynika z tego, że Nawrocki uznał, że służby nie przekazują mu informacji i postanowił je za to w ten sposób ukarać
Rzecznik prezydenta Karola Nawrockiego Rafał Leśkiewicz ogłosił w sobotę 8 listopada na platformie X, że planowanych jak co roku w terminie bliskim Świętu Niepodległości nominacji oficerskich w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie będzie, ponieważ szefowie służb mieli odmówić spotkania z głową państwa i przekazania mu ważnych informacji o bezpieczeństwie kraju. Leśkiewicz twierdzi, że doszło do tego, bo „Pan Premier zakazał przyjęcia zaproszeń od Pana Prezydenta. Cóż, być może obawiał się, co powiedzą Panu Prezydentowi podczas spotkań w cztery oczy.” Rzecznik prezydenta pisał również o „żenującym i kłamliwym stand-upie Donalda Tuska” i zarzucił mu manipulację " rodem z podręczników szkoleniowych komunistycznej bezpieki”.
Leśkiewiczowi wtóruje szef gabinetu prezydenta Paweł Szefernaker. „”Fakty są jasne: prezydent zaprosił szefów służb specjalnych na spotkania dotyczące bezpieczeństwa państwa. Żaden z nich nie stawił się w Pałacu Prezydenckim — mimo obowiązku wynikającego z art. 18 ust. 2 ustawy o ABW i AW oraz art. 19 ust. 2 ustawy o SKW i SWW. To sytuacja bez precedensu!" – napisał Szefernaker na platformie X.
Rzecznikowi prezydenta odpowiedział rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński. „Nadal brniecie w kłamliwą retorykę, rozgrywając polityczne gierki kosztem funkcjonariuszy, którzy często narażając własne życie strzegą bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli” – napisał na platformie X Dobrzyński.
Cały spór między prezydentem a rządem w sprawie nominacji oficerskich w ABW odbywa się obecnie na należącej do Elona Muska pełnej hejtu, dezinformacji i treści generowanych przez sztuczną inteligencję platformie X.
O zablokowaniu przez Pałac Prezydencki dorocznych nominacji oficerskich w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego poinformował w piątek 7 listopada – w nagraniu wideo opulikowanym oczywiście również na platformie X – premier Donald Tusk. Miało ją otrzymać 136 osób przed Świętem Niepodległości. Zaplanowano już uroczystość i wyznaczono miejsce ich wręczenia.
„Dzisiaj o tej porze miałem być gdzie indziej, w miejscu, gdzie promocję na pierwszy stopień oficerski miało otrzymać 136 dzielnych Polek i Polaków, przyszłych wywiadowców z kontrwywiadu wojskowego, z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego” – mówił na nagraniu Tusk.
Portal The Guardian opisuje warunki przetrzymywania palestyńskich więźniów w izraelskim podziemnym kompleksie Rakefet
Do przetrzymywania palestyńskich więźniów uruchomiono w Izraelu nieużywane przez prawie 40 lat podziemne więzienie Rakefet. Więźniowie są w nim trzymani bez żadnego dostępu do światła słonecznego oraz bici i torturowani – podaje The Guardian. Wszystkie cele, hala o funkcji spacerniaka i sala do rozmów więźniów z prawnikami znajdują się w Rafeket pod ziemią – nie dociera do nich światło słoneczne. W celach i sanitariatach więzienia panuje skrajny brud, więźniowie otrzymują głodowe racje żywnościowe. A na podziemny spacerniak wypuszczani są bardzo rzadko – w niektórych przypadkach jedynie na 5 minut co drugi dzień – informuje The Guardian.
Podobne warunki są normą również w innych izraelskich więzieniach przeznaczonych do przetrzymywania Palestyńczyków. Rakefet odróżnia od nich jednak dodatkowo całkowity brak dostępu do światła słonecznego. "Przetrzymywanie ludzi pod ziemią bez dostępu do światła dziennego przez wiele miesięcy ma ekstremalne konsekwencje dla zdrowia psychicznego. Bardzo trudno jest zachować integralność, gdy jest się przetrzymywanym w tak opresyjnych i trudnych warunkach” – mówił dziennikarzom Guardiana Tal Steiner, dyrektor wykonawczy Publicznego Komitetu Przeciwko Torturom w Izraelu (PCATI).
Obecnie w Rakefet osadzonych jest około 100 więźniów. Według źródeł Guardiana są wśród nich m.in. nastolatek, uliczny sprzedawca jedzenia i pielęgniarz – przez długie miesiące przetrzymywany w tym samym szpitalnym fartuchu. Prawnicy z Publicznego Komitetu Przeciwko Torturom w Izraelu (PCATI) twierdzą, że część więźniów przebywa w Rakefet od wielu miesięcy bez żadnej rozprawy sądowej a nawet bez przedstawienia im jakichkolwiek zarzutów.
Więzienie Rakefet zostało oddane do użytku na początku lat 80. XX wieku – miało być przeznaczone wyłącznie do przetrzymywania niewielkiej grupy (kilkunastu) najbardziej niebezpiecznych przestępców ze szczytów hierarchii mafijnej. Zamknięto je już w 1985 roku – na skutek protestów organizacji zajmujących się ochroną praw człowieka. Od tego momentu przez prawie 40 lat było nieużywane. Wywodzący się ze skrajnej prawicy minister ds bezpieczeństwa Izraela Itamar Ben-Gvir nakazał jego ponowne uruchomienie 2 lata temu, po ataku Hamasu z 7 października 2023 roku. „To naturalne miejsce terrorystów – pod ziemią” – mówił Ben Gvir w telewizyjnym reportażu z Rakefet wyemitowanym z okazji jego ponownego otwarcia.