Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Rzecznik zgrupowania Bezpieczne Podlasie potwierdził już oficjalnie, że służący tam żołnierz będący w stanie nietrzeźwym rzeczywiście oddał strzały w kierunku osobowego auta. Nie było ofiar ani rannych
Polskie Radio Białystok podało w noworoczną środę po południu nieoficjalnie, że około 15.30 w przygranicznym Mielniku na Podlasiu służący tam w ramach operacji Bezpieczne Podlasie żołnierz oddalił się z bronią z miejsca zgrupowania, a następnie w miejscu publicznym oddał strzały w kierunku cywilnego samochodu osobowego (nie było ofiar ani rannych). Żołnierz był nietrzeźwy. Po zdarzeniu został natychmiast zatrzymany przez innych żołnierzy i przekazany Żandarmerii Wojskowej.
Zarówno informację o strzałach oddanych przez żołnierza, jak i doniesienia o jego stanie, potwierdził Polskiemu Radiu Białystok podpułkownik Kamil Dołęzka, rzecznik prasowy operacji Bezpieczne Podlasie. Informacje PR Białystok potwierdziła również w rozmowie z innymi mediami policja.
Żołnierz nie służył natomiast w WOT, jak pierwotnie podawano, lecz w wojskach lądowych – a konkretnie w 3. Batalionie 21 Brygady Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa.
Sprawę prowadzi obecnie białostocka jednostka Żandarmerii Wojskowej. Brak w tym momencie szczegółowych informacji o przebiegu zdarzenia.
Mielnik to duża wieś nad Bugiem położona około 10 km od granicy Polski z Białorusią (i jednocześnie od punktu, w którym Bug przestaje być rzeką graniczną pomiędzy obydwoma krajami). Za równo ze względu na swoje położenie, jak i na bliskość strategicznie ważnego wielkiego magazynu paliw zlokalizowanego w odległym o ok. 5 km Adamowie, Mielnik odgrywa dość ważną rolę w działaniach służb i wojska w rejonie granicy.
Od dziś obywatele Rumunii i Bułgarii mogą w pełni swobodnie przemieszczać się wewnątrz strefy Schengen
Bułgaria i Rumunia dołączyły od dziś do strefy Schengen. Oznacza to zniesienie kontroli na lądowych granicach Bułgarii z Grecją i Rumunii z Węgrami (bo oba kraje graniczą z sąsiadami będącymi już w strefie Schengen tylko w ten sposób). Obywatele Bułgarii i Rumunii mogą też już od marca ubiegłego roku swobodnie podróżować do wszystkich krajów strefy drogą lotniczą i morską. Bułgaria i Rumunia czekały na ten moment bardzo długo, bo od momentu swego wejścia do UE od 1 stycznia 2007 roku, czemu towarzyszyły problemy obu krajów z wdrożeniem odpowiednich procedur kontroli granic zewnętrznych, zwalczania przestępczości zorganizowanej i korupcji. Najdłużej sprzeciwiała się ich wejściu do strefy Schengen Austria, pełne porozumienie w tej sprawie udało się osiągnąć dopiero w listopadzie.
W obu krajach długotrwała niemożność wejścia do strefy Schengen stała się poważnym problemem politycznym, rozgrywanym m.in. przez ugrupowania eurosceptyczne i prorosyjskie.
Strefa Schengen to największy obszar swobodnego przemieszczania się na świecie. Strefa powstała w 1985 roku, kiedy to Niemcy, Francja, Belgia, Holandia i Luksemburg zniosły między sobą nawzajem kontrole graniczne. Obecnie obejmuje 29 krajów, w tym 25 z 27 państw członkowskich Unii Europejskiej (wyjątkami są Cypr i Irlandia), a także cztery kraje nienależące do UE: Islandię, Liechtenstein, Norwegię i Szwajcarię. W strefie Schengen mieszka łącznie około 420 milionów osób.
Polska jest w strefie Schengen od grudnia 2007 roku, weszła w jej skład nieco ponad 3 lata po dołączeniu do Unii Europejskiej. Bułgaria i Rumunia weszły do Unii Europejskiej w 2007 roku. Minęło aż 18 lat, zanim oba kraje mogły wejść do strefy Schengen.
W dzielnicy French Quarter w Nowym Orleanie w USA doszło do masakry osób uczestniczących w słynnych ulicznych obchodach Nowego Roku
Co najmniej 10 osób zginęło, a 30 zostało rannych, na skutek ataku w Nowym Orleanie. Ciężarówka wjechała w tłum w popularnej dzielnicy turystycznej w amerykańskim mieście Nowy Orlean – poinformowały w środę władze miasta. Amerykańska telewizja CBS News, powołując się na świadków, twierdzi, że ciężarówka wjechała w tłum z „dużą prędkością”, po czym jej kierowca wyskoczył z samochodu i zaczął strzelać, na co policja odpowiedziała ogniem.
„Ósmy okręg obecnie pracuje nad incydentem z masowymi ofiarami, w którym pojazd wjechał w tłum na Canal i Bourbon Street. Jest 30 rannych i 10 ofiar śmiertelnych” – takie dane podał nowoorleański sztab kryzysowy.
Władze nie podały dokładnej godziny zdarzenia, ale wiadomo, że okolica była wypełniona ludźmi świętującymi Nowy Rok w dzielnicy znanej jako French Quarter.
„Kiedy ciężarówka już nas minęła, usłyszeliśmy strzały, zobaczyliśmy policję biegnącą w tamtym kierunku. Zostaliśmy w wnęce, aż do momentu, gdy strzały ustały, wtedy wyszliśmy na ulicę i natknęliśmy się na wiele osób, które zostały postrzelone” – mówili cytowani przez CBS News naoczni świadkowie zdarzenia.
Brak jeszcze wiarygodnych informacji na temat tożsamości i możliwych motywów sprawcy. Jego działanie sprawiało jednoznaczne wrażenie intencjonalnego. Sprawca użył do zamachu dużego białego pick-upa zarejestrowanego w Teksasie.
W noworoczny poranek Rosjanie zaatakowali Kijów dronami kamikaze. Obrona przeciwlotnicza odpierała atak, spadające odłamki spowodowały pożary i zniszczenia w kilku dzielnicach stolicy Ukrainy
Jedna osoba zginęła, siedem zostało rannych w wyniku ataku rosyjskich dronów na Kijów. Rosjanie przeprowadzili atak w noworoczny poranek – co wskazuje, że jego celem oprócz uderzenia w infrastrukturę energetyczną i ciepłowniczą stolicy Ukrainy, było również nękanie ludności cywilnej.
Według mera Kijowa Witalija Kliczko obrona przeciwlotnicza zdołała zniszczyć rosyjskie drony nad Kijowem. Spadające odłamki wywołały jednak pożary i spowodowały zniszczenia w kilku dzielnicach miasta. Częściowemu zniszczeniu uległy 2 najwyższe piętra jednego z budynków mieszkalnych w Dzielnicy Peczerskiej Kijowa, w innym budynku w tej samej dzielnicy wybuchł pożar. Ucierpiał także jeden z budynków Narodowego Banku Ukrainy. W dzielnicy Swiatoszyno wybuchł pożar w jednym z budynków mieszkalnych, doszło też do zniszczeń obiektów niemieszkalnych, torów kolejowych i samochodów.
Rosjanie wielokrotnie już przeprowadzali ataki na miasta Ukrainy w dni świąteczne. Jeden z ostatnich takich ataków – na wiele obwodów Ukrainy jednocześnie – miał miejsce w Boże Narodzenie, po raz drugi w historii oficjalnie obchodzone przez Ukraińców w katolickim a nie prawosławnym terminie, co jest świadectwem zerwania z kojarzoną z Rosją tradycją.
Zgodnie z zapowiedziami Ukraina nie przedłużyła umowy z Rosją na tranzyt gazu do Europy. Od 1 stycznia kurki są już zakręcone. Dotyczy to dostaw dla Słowacji, Austrii, Węgier oraz Mołdawii. Trudna sytuacja jest obecnie w separatystycznym Naddniestrzu
Ukraina zrealizowała formułowane wielokrotnie w ciągu ostatniego roku zapowiedzi. Obowiązująca przez prawie trzy lata od momentu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę umowa na tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium broniącego się kraju, nie została przedłużona. Od 1 stycznia gaz z Rosji nie płynie już drogą lądową przez Ukrainę do Słowacji, Węgier i Austrii a także (tu używany był inny gazociąg) do Mołdawii i separystycznego Naddniestrza.
W Naddniestrzu wstrzymanie dostaw gazu skutkowało już wyłączeniem centralnego ogrzewania w stolicy tego separatystycznego regionu – Tyraspolu. Ten sam system ogrzewa też kilka innych miast Naddniestrza. Naddniestrze – jako prorosyjskie parapaństwo nie może liczyć na dostawy alternatywnymi drogami. Wprowadzony tam został stan wyjątkowy – o czym pisaliśmy już w OKO.press.
Przedstawiciele Komisji Europejskiej zapewniają tymczasem, że Unia jest gotowa na odcięcie dostaw gazu przez Ukrainę. Jeszcze przed świętami rzecznik KE Olof Gill ogłosił, że brak dostaw nie wpłynie znacząco na bezpieczeństwo energetyczne ani Europy, ani trzech wymienionych wyżej korzystających dotąd z rosyjskiego gazu płynącego przez Ukrainę państw. „”Komisja, we współpracy z państwami członkowskimi, od ponad roku pracowała nad scenariuszem bez tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę od 1 stycznia 2025 r. oraz nad zapewnieniem alternatywnych dostaw dla dotkniętych państw członkowskich" – mówił Gill.
Nie zmienia to faktu, że bardzo żywiołowo zareagował na decyzję Ukrainy znany z prorosyjskich postaw premier Słowacji Robert Fico. Ogłosił on, że wstrzymanie transferu gazu z Rosji będzie miało „drastyczny wpływ” na wszystkie państwa UE. Fico nie zrealizował jednak jak dotąd swych formułowanych wcześniej gróźb, że w odwecie za zamknięcie kurka z gazem wstrzyma awaryjne dostawy prądu dla Ukrainy.
Decyzja Ukrainy o zakończeniu transferu rosyjskiego gazu przez terytorium kraju została przyjęta ze zrozumieniem przez zdecydowaną większość państw członkowskich Unii Europejskiej. Głośno protestowała jedynie rządzona przez Fico Słowacja, nieco ciszej lobbowały za utrzymaniem dostaw rządzone przez Viktora Orbana Węgry. Premierzy Słowacji i Węgier pozostają najbardziej antyukraińsko i prorosyjsko nastawionymi przywódcami krajów UE. W kwestii transferu rosyjskiego gazu przez Ukrainę szczególnie istotną rolę odegrał jednak spośród nich właśnie Fico. Premier Słowacji tuż przed świętami podejmowany był na Kremlu przez dyktatora Rosji Władimira Putina, z którym rozmawiał właśnie o gazie. Następnie Fico zagroził Ukrainie odcięciem awaryjnych dostaw prądu. Są one niezbędne walczącemu krajowi zwłaszcza bezpośrednio po kolejnych skutecznych rosyjskich atakach na infrastrukturę energetyczną.
Słowacki operator energetyczny SPP wyliczył, że zakup całego wolumenu gazu w 2025 roku ze źródeł innych niż rosyjskie będzie kosztował o około 90 milionów euro więcej niż do tej pory, głównie dotyczy to opłat tranzytowych.