Wewnętrzne prawybory w Koalicji Obywatelskiej wygrał Rafał Trzaskowski i to on będzie kandydatem KO na prezydenta RP w wyborach w maju 2025 r.
Uniwersytet Jagielloński zleci niezależną wycenę remontu w budynku „Kamionka” oraz ustali liczbę uprawnionych osób zainteresowanych zamieszkaniem w byłym akademiku – informuje Krakowskie Koło Młodych Inicjatywy Pracowniczej
„Mamy to. Kamionka zostaje” – informuje Krakowskie Koło Młodych Inicjatywy Pracowniczej, które walczyło o to, by krakowski akademik nie został sprzedany. Przypomnijmy, że studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego okupują budynek akademika Kamionka, który od pięciu lat stoi pusty. A uczelnia chciała go sprzedać. To nielogiczne, bo dostanie się do akademika graniczy z cudem – twierdzą studenci. W OKO.press pisał o tym Marcel Wandas:
Teraz Krakowskie Koło Młodych Inicjatywy Pracowniczej poinformowało, że Uniwersytet Jagielloński zleci niezależną wycenę remontu w budynku »Kamionka« oraz ustali liczbę uprawnionych osób zainteresowanych zamieszkaniem w byłym akademiku. I nie sprzeda obiektu.
„W przypadku potwierdzenia woli zamieszkania przez studentów w budynku Kamionka rektor UJ prof. Jacek Popiel i rektor-elekt prof. Piotr Jedynak wspólnie przedstawią Senatowi projekt uchwały o uchyleniu uchwały nr 14/1/2018 Senatu UJ z dnia 31 stycznia 2018 roku w sprawie wyrażenia zgody na sprzedaż nieruchomości położonej w Krakowie przy ulicy Kamionka 11 i 11a” – pisze Krakowskie Koło Młodych Inicjatywy Pracowniczej.
I dodaje: „Po otrzymaniu wyceny koniecznego remontu, warunkującej decyzję o dostosowaniu budynku „Kamionka” do użytkowania, termin udostępnienia akademika będzie uzależniony od przebiegu obowiązujących procedur zamówień publicznych oraz realizacji niezbędnych prac remontowych”.
„Godzinę temu wysłałem pismo do marszałka Sejmu Szymona Hołowni w sprawie uchylenia immunitetu byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia” – mówił na konferencji prasowej minister sprawiedliwości, Adam Bodnar
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar był pytany podczas wtorkowej konferencji o taśmy Tomasza Mraza i aferę Funduszu Sprawiedliwości. Przypomnijmy, autorem „taśm Ziobrystów” jest Tomasz Mraz, były dyrektor w Funduszu Sprawiedliwości. Na nagraniach słychać czołowych polityków Suwerennej Polski, którzy ręcznie mieli sterować Funduszem Sprawiedliwości. Pieniądze w nim umieszczone powinny być przekazywane na pomoc ofiarom przestępstw. Zamiast do poszkodowanych, środki często trafiały do organizacji społecznych bliskich działaczom Zjednoczonej Prawicy. OKO.press pisało o nadużyciach w Funduszu Sprawiedliwości od wielu lat.
Mraz miał zgromadzić 50 godzin nagrań. Obciążają one między innymi Zbigniewa Ziobrę. OKO.press dotarło do jednego z nich, na którym ludzie Ziobry i o. Tadeusza Rydzyka negocjują organizację koncertu Roksany Węgiel za kasę z Funduszu Sprawiedliwości.
„Nagrania, które się pojawiają, są wstrząsającym obrazem funkcjonowania polskiego państwa i wydatkowania naszych środków publicznych na cele, które są niezwiązane z podstawowymi celami Funduszu Sprawiedliwości” — mówił Bodnar.
„19 lutego powołałem zespół śledczy numer dwa, który zajmuje się wyjaśnianiem wszystkich okoliczności związanych z funkcjonowaniem Funduszu Sprawiedliwości. Ten zespół bardzo intensywnie pracuje. Trzy osoby są tymczasowo aresztowane, pięć osób ma postawione zarzuty, sam pan Tomasz Mraz był kilkadziesiąt razy przesłuchiwany przez prokuraturę we współpracy z ABW” — mówił Bodnar.
„Godzinę temu wysłałem pismo do pana marszałka Sejmu Szymona Hołowni” – mówił minister sprawiedliwości. I dodał, że skierował „wniosek prokuratora krajowego o wyrażenie zgody na pociągnięcie pana Michała Wosia, posła na Sejm Rzeczpospolitej, do odpowiedzialności karnej za czyn z artykuł 231 par 1 i 2 Kodeksu karnego, w zbiegu z art. 296 Kodeksu karnego w związku z artykułem 11 par. 2 Kodeksu karnego”.
Wniosek złożony przez Bodnara ma 28 stron. Jego dysponentem będzie marszałek Sejmu, który będzie musiał go skierować do komisji regulaminowej Sejmu Rzeczpospolitej. „Zarzuty, które są stawiane to zarzuty mówiące o nadużyciu funkcji przez funkcjonariusza publicznego, nadużycia zaufania, w kontekście wyrządzenia szkody majątkowej w wielkich rozmiarach. To czyny zagrożone karą od roku do lat 10” — mówił Bodnar.
Były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś może stracić immunitet w związku z przekroczeniem uprawnień, jakiego miał dopuścić się przy zakupie oprogramowania Pegasus. „Nie było podstaw prawnych do zakupu tego oprogramowania ze środków Funduszu Sprawiedliwości”, mówił Bodnar.
TVP upubliczniła nagranie, na którym słychać Marcina Mraza i byłego wiceministra sprawiedliwości Tomasza Romanowskiego:
"– Kurczę, szef chce, żeby w piątek odpalić ten konkurs.
– A to zostawiłeś wisienkę widzę na koniec.
– Teraz pytanie? Recław, Pospieszalski, Lisicki, Rydzyk i Prawicowy Feminizm. Da się to zrobić w jednym?
– Da się.
– To zróbmy." – słyszymy w jednym z nagrań.
"– Tak się zastanawiam, wiesz... bo może potrzebujemy listka figowego do tego konkursu.
– A jaki?
– Właśnie może coś... coś po prostu, do czego nikt się nie przyczepi, uzasadni cały ten konkurs i będziemy mieli taki główny punkt narracyjny. Nie wiem, jakaś może to nie jest najlepsza organizacja, ale La Strada albo coś takiego, co tak wprost po prostu wpływa na los uchodźców, jakichś kobiet z Ukrainy, coś takiego, prawicowy feminizm nie łączy się z tym tak wprost. Wtedy mielibyśmy taki mocny punkt zaczepienia: »Tak? Krytykujecie ten konkurs, krytykujecie te podmioty, a krytykujecie też to?« Mielibyśmy jeden akapit do zaczepienia się" – słychać w kolejnym.
Bodnar podkreślał, że wniosek dotyczy wydatkowania środków na zakup oprogramowania typu Pegasus ze środków Funduszu Sprawiedliwości oraz wydatkowania środków publicznych na zakup licencji oprogramowania Pegasus. Wniosek został stworzony na podstawie dowodów, takich jak: zeznania świadków, materiały zebrane przez NIK i wyjaśnienia podejrzanego Tomasza Mraza.
Minister sprawiedliwości przedstawił swoje stanowisko po wyroku ETPC, którzy orzekł, że polskie prawo nie chroni obywateli przed nadmierną inwigilacją. Poinformował też, że złożył wniosek o uchylenie immunitetu Wosia w związku ze sprawą Pegasusa
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Tomaszem Siemoniakiem, przedstawili swoje stanowisko po wtorkowym wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który jest wynikiem skargi Wojciecha Klickiego i Katarzyny Szymielewicz z Fundacji Panoptykon, Dominiki Bychawskiej-Siniarskiej i Barbary Grabowskiej-Moroz związanych z Helsińską Fundacją Praw Człowieka oraz adwokata Mikołaja Pietrzaka. W skardze złożonej w 2017 roku do ETPC zgłaszali, że kontrola nad działaniem służb w Polsce jest fikcją i uderza w ich prawa jako aktywnych obywateli. ETPC orzekł, że polskie prawo nie chroni obywateli przed nadmierną inwigilacją służb i ingerencją w ich prywatne życie.
„Wyrok wpisuje się w linie orzecznictwa ETCP, w których Trybunał analizuje przepisy prawa pod kątem ryzyka, jakie stwarza, jeżeli chodzi o inwigilację osób. ETCP przyznał aktywistom zwrot kosztów postępowania, doceniając ich rolę publiczną. Argumenty, które ETCP wziął pod uwagę i uznał, że doszło do naruszenia art. 8 Konwencji (prawo do prywatności); odnoszą się do trzech rodzajów inwigilacji” – mówił Bodnar podczas konferencji.
„Chodzi o kontrolę operacyjną i przepisy ustawy o policji. Trybunał zwrócił uwagę na niewystarczającą uwagę sądów na wydawanie zgody na kontrolę operacyjną. Osoby inwigilowane nawet po latach nie zostały poinformowane, że były ofiarą inwigilacji” – mówił minister sprawiedliwości.
„Wyrok odnosi się też do retencji danych telekomunikacyjnych. To gromadzenie przez teleoperatorów przez 12 miesięcy danych bez skutecznego mechanizmu, kontroli i weryfikacji, w jakim zakresie te dane były wykorzystywane przez służby” – mówił Bodnar.
„Problem jest też z ustawą terrorystyczną. I faktem, że w przepisy pozwalają na daleko idącą inwigilację osób, z którymi cudzoziemcy mieli kontakt. Wyrok odnosi się też do kwestii tajemnicy adwokackiej. Co zrobić, jeżeli dane pozyskane w wyniku kontroli, naruszają to prawo?” – mówił Bodnar.
Podczas konferencji Bodnar ogłosił, że wysłał pismo do marszałka Sejmu Szymona Hołowni o uchylenie immunitetu Michała Wosia. Chodzi o sprawę zakupu systemu Pegasus za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości.
„MSWiA opracowało projekt ustawy kodeks pracy operacyjnej i jest on zgłoszony do planu prac rady ministrów. Chcemy we współpracy ze środowiskiem naukowym i organizacjami pozarządowymi pracować nad rozwiązaniami w sprawie ochrony prywatności. To pilne sprawy, którymi będziemy zajmować się bez zwłoki” – mówił Siemoniak.
„To wyrok, który jest efektem wieloletniej pracy organizacji pozarządowych. Zapadł nie tylko w procedurze pisemnej, ale też w wyniku przeprowadzonej rozprawy, ogłoszony przez Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Wyrok ma znaczenie z punktu widzenia reformy systemu przestrzegania praw człowieka w kontekście działalności służb specjalnych, a zwłaszcza stosowania podsłuchów, kontroli operacyjnej i retencji danych” – mówił Adam Bodnar.
I dodał: „Znajdziemy tu szereg sugestii i wskazówek, w jakim zakresie polskie prawo jest niedoskonałe i jak zagwarantować poczucie bezpieczeństwa obywateli. Wyrok będzie stanowił do nas impuls do dalszych działań w tej sprawie”.
„Czekaliśmy na wskazania, pracując od początku powstania rządy, by przygotować nowe regulacje w obszarze tak wrażliwym i interesującym obywateli, po ośmiu latach nadużywania narzędzi przez władzę wobec obywateli” – mówił Tomasz Siemoniak.
„Mierzymy się z dziedzictwem Pegasusa. Sięgamy do dorobku senackiej komisji, która pracuje nad tymi kwestiami i tej, która pracowała w PE. Działamy wspólnie, patrzymy na to, jak na priorytet rządu. Jesteśmy w sytuacji niebezpieczeństwa narodowego, a obywatele oczekują od nas działania. Gwarantując prawo obywatelskie, prawo do prywatności, by obywatel niesłusznie inwigilowany, gdy nie ma dalszego ciągu, był o tym informowany. Chcemy stworzyć nowoczesny niezawistny system, by żadna władza nie podniosła ręki na prywatność i tajemnicę korespondencji” – mówił Siemoniak. „Te prawa zostały dramatycznie naruszone. Chcemy skończyć z tymi praktykami”.
Adwokatka Sabrina Mana-Walasek została wybrana na stanowisko stałej doradczyni komisji nadzwyczajnej ds. projektów aborcyjnych. PiS walczy o zwiększenie liczby stałych doradców. Wśród kandydatek lekarka należąca do Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich
Aleja Najświętszej Maryi Panny 54, Częstochowa. To nie adres sanktuarium ani klasztoru paulinów na Jasnej Górze, a siedziby Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich. Należy do nich jedna z kandydatek na stałego doradcę nadzwyczajnej komisji ds. projektów aborcyjnych, zgłoszona dziś przez wiceprzewodniczącego klubu Konfederacji, Włodzimierza Skalika.
Chodzi o doktor Kamilę Majcher – ginekolożkę specjalizującą się w ginekologii onkologicznej i chorobach szyjki macicy. Z biogramu zamieszczonego na stronie szpitala, w którym pracuje, dowiadujemy się, że w pracy z pacjentami stosuje naturalne metody planowania rodziny i leczenia niepłodności. Biogram kończy wyróżnione czerwoną czcionką zdanie: “Lekarz nie przepisuje hormonalnych środków antykoncepcyjnych i nie stosuje metod wspomaganego rozrodu”. Jak informuje strona Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich, “organem nadrzędnym” stowarzyszenia jest przewodniczący Zespołu Komisji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, biskup Romuald Kamiński, funkcję wiceprezesa sprawuje prof. Bogdan Chazan.
Inną kandydatkę na kolejnego stałego doradę komisji, zgłosiła posłanka Joanna Borowiak z PiS, przedstawiając kandydaturę doktor Ewy Zofii Klimaszewskiej-Antos. To absolwentka wydziału lekarskiego Uniwersytetu Medycznego Poznaniu, a także studiów podyplomowych z zakresu prawa medycznego na UMK w Toruniu. Jest neurolożką, specjalizuje się w rehabilitacji medycznej. Pełniła także funkcje przewodniczącej sejmiku organizacji pozarządowych województwa kujawsko-pomorskiego oraz sędziego sądu lekarskiego.
Klimaszewska-Antos była bezpartyjną kandydatką na listach Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego w wyborach samorządowych w 2024 roku. W spocie wyborczym zapewniała: “Jestem wśród was: w sklepie, w kościele, w drodze do pracy”. W wyborach zdobyła 4992 (3,83%) głosów i nie uzyskała mandatu.
O tym, czy któraś ze zgłoszonych kandydatek będzie miała szansę objąć funkcję stałej doradczyni, zdecyduje Prezydium Sejmu, które musi wyrazić zgodę na powołanie więcej niż jednej stałej doradczyni pracującej przy komisji.
Na dzisiejszym posiedzeniu komisja przegłosowała powołanie na stanowisko pierwszej (i póki co jedynej) stałej doradczyni. Została nią adwokatka Sabrina Mana-Walasek. Jest doktorką nauk prawnych, specjalizuje się w prawie karnym i w prawach reprodukcyjnych. Posiada także doświadczenie legislacyjne – w latach 2017-2019 współpracowała ze związkami zawodowymi, opiniując teksty ustaw. We własnej kancelarii zajmuje się sprawami związanymi z aborcją, nie tylko na gruncie prawa karnego, ale i cywilnego oraz administracyjnego. Jest współzałożycielką facebookowej grupy Prawniczki Pro Abo.
- Nie ukrywam, że głównym obszarem moich zainteresowań i mojej działalności w kancelarii adwokackiej są sprawy związane z pomocą w aborcji – powiedziała podczas wystąpienia przed komisją Sabrina Mana-Walasek. – Nie będę forsowała żadnych swoich przekonań. To nie jest rolą eksperta, aby forsować dane rozwiązania. Mogę jedynie pomóc komisji wypełnić cel jej działania, czyli przeprowadzić prace komisji tak, aby przyjęte projekty ustaw były zgodne z Konstytucją oraz spójne z systemem i aksjologią prawa karnego – dodała.
Za powołaniem Sabriny Many-Walasek na stanowisko stałej doradczyni komisji nadzwyczajnej zagłosowało 15 osób, przeciw było 7 członków komisji.
Jak dowiedziało się OKO.press, w poniedziałek 27 maja prokuratura postawiła zarzuty byłemu ministrowi zdrowia. Chodzi o wpis w mediach społecznościowych, w którym Adam Niedzielski ujawnił, jakie leki wypisał sobie krytykujący go w mediach lekarz
Wpis byłego ministra zdrowia był związany ze sporem toczącym się między ministerstwem zdrowia za rządów PiS a środowiskiem lekarskim. W lipcu 2023 roku ministerstwo podjęło karkołomną próbę ukrócenia procederu hurtowego wypisywania e-recept przez tzw. receptomaty.
„3 lipca 2023, bez żadnego aktu prawnego, bez ustawy, bez rozporządzenia, pojawił się limit na wystawiane recepty” – opowiadał OKO.press lek. Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Środowisko lekarskie ostro skrytykowało działania ministerstwa. Poznański lekarz Piotr Pisula wypowiedział się w mediach, że w szpitalu, w którym pracuje, nie da się wystawiać recept na niektóre typy leków. Minister zdrowia odpowiedział lekarzowi wpisem na platformie X (dawny Twitter):
„Lek. Piotr Pisula, szpital miejski w Poznaniu wczoraj w Fakty TVN ”żadnemu pacjentowi nie dało się wystawić takiej recepty„. Sprawdziliśmy. Lekarz wystawił wczoraj na siebie receptę na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Takie to FAKTY. Jakie kłamstwa czekają nas dziś” – napisał 4 sierpnia 2023 r. Adam Niedzielski.
Na tę wypowiedź zareagowała Naczelna Rada Lekarska, zarzucając szefowi resortu zdrowia złamanie tajemnicy lekarskiej poprzez ujawnienie, jakie leki i komu wystawia lekarz. NIL zapowiedziała złożenie zawiadomienia do prokuratury. Jak dowiedziało się OKO.press, w poniedziałek 27 maja prokuratura postawiła Niedzielskiemu zarzuty.
Jak poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Adam Niedzielski usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. “Poprzez niezgodne z prawem przetwarzanie danych osobowych dotyczących zdrowia ustalonej osoby polegające na ujawnieniu za pośrednictwem środków masowego komunikowania, działał na szkodę interesu prywatnego osoby prywatnej” – przekazał OKO.press Szymon Banna.
Prokuratura podkreśla, że wpis Adama Niedzielskiego naruszył jednocześnie kilka przepisów. Chodzi o 231 § 1 kodeksu karnego, który mówi o przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, a także o 266 § 1 kk, czyli ujawnienie lub wykorzystanie informacji, z którą zapoznano się w związku z pełnioną funkcją lub działalnością publiczną.
Zdaniem prokuratury naruszona została także ustawa o ochronie danych osobowych w art. 107 ust. 2 mówiącym o tym, że dane dotyczące zdrowia są szczególnie wrażliwe i za ich bezprawne ujawnienie grozi wyższa kara.
Prokuratura informuje, że Adam Niedzielski nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.