W związku z afera Funduszu Sprawiedliwości policja ma doprowadzić byłego zastępcę Zbigniewa Ziobry Marcina Romanowskiego do aresztu tymczasowego – na razie jednak nie ustaliła jego pobytu. W sprawie tej samej afery Kaczyński zeznawał w prokuraturze
Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski ma trafić do aresztu tymczasowego w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości. Policja rozpoczęła już czynności zmierzające do jego zatrzymania
W środowy (11 grudnia) poranek policja próbuje ustalić aktualne miejsce pobytu byłego wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS Marcina Romanowskiego, aby go zatrzymać i doprowadzić do aresztu tymczasowego w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości. W tym celu sprawdzane są kolejne lokalizacje, w których Romanowski może przebywać. To oczywiście miejsce jego zameldowania, ale także i inne lokale – np biura poselskie itp.
W razie, jeśli policji nie uda się zlokalizować byłego wiceministra lub też nie stawi się on dobrowolnie, powiadomiona zostanie prokuratura, co może skutkować wydaniem za Romanowskim listu gończego.
We wtorek do policji wpłynęły dokumenty dotyczące tymczasowego aresztowania Marcina Romanowskiego. O jego aresztowaniu zadecydował w poniedziałek sąd. Przeważyła argumentacja prokuratury dotycząca obaw, że Romanowski może utrudniać śledztwo w swej sprawie. Prokuratura Krajowa postawiła Romanowskiemu 11 zarzutów – dotyczących m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, ustawiania konkursów i przekroczenia uprawnień.
Marcin Romanowski w latach 2019-2023 był wiceministrem sprawiedliwości, współpracownikiem ministra Zbigniewa Ziobry. W ministerstwie Romanowski odpowiadał za nadzorowanie Funduszu Sprawiedliwości.
Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości trwa od lutego 2024 roku. Śledczy badają w jaki sposób pieniądze z Funduszu – które powinny służyć pomocy ofiarom przestępstw – były wydatkowane niezgodnie z przeznaczeniem.
Głównym wątkiem badanym przez śledczych jest rekordowa dotacja przyznana Fundacji Profeto, którą kieruje ks. Michał O. O podejrzanej dotacji dla Profeto Maria Pankowska i Sebastian Klauziński pisali w OKO.press jeszcze w 2020 roku. W 2021 roku ujawnili, że fundacja ks. Michała O., zajmująca się prowadzeniem katolickich mediów, planuje postawić za te pieniądze budynek wyposażony w reżyserki, studia nagrań i salę widowiskową.
Prokuratura Krajowa zarzuca Romanowskiemu popełnienie 11 przestępstw, wśród których są udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Politycy PiS bronią Romanowskiego. Ich zdaniem śledztwo dotyczące Funduszu Sprawiedliwości to polityczna zemsta nowej władzy.
Niektóre kraje UE, w tym Polska, wstrzymały rozpatrywanie wniosków o azyl od obywateli Syrii. Komisja Europejska uważa, że jest za wcześnie by oceniać bezpieczeństwo powrotu uchodźców do Syrii
Niemcy, Austria, Dania, Czechy, Szwecja, Belgia, Chorwacja, Włochy, a teraz Polska — to kraje, które w związku z obaleniem reżimu Baszara al-Asada w Syrii wstrzymały wydawanie decyzji w sprawie wniosków o azyl składane przez syryjskich obywateli. Jako ostatnia decyzję w tej sprawie ogłosiła Polska.
„Do momentu wyjaśnienia sytuacji w Syrii, Urząd ds. Cudzoziemców nie będzie wydawał decyzji odnośnie obywateli syryjskich występujących o ochronę międzynarodową. Temat sytuacji w Syrii na pewno będzie dyskutowany na czwartkowej Radzie UE ds. wewnętrznych” – poinformował w mediach społecznościowych prof. Maciej Duszczyk, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.
Najdalej w tej kwestii posunęła się Austria, która rozważa możliwość zawracania do Syrii obywateli tego państwa, którzy dostaną odmowną decyzję w sprawie azylu. Ale Komisja Europejska podkreśla, że na takie działania jeszcze za wcześnie.
„Sytuacja w Syrii wciąż jest bardzo dynamiczna i musimy to mieć na uwadze” – powiedział we wtorek rzecznik KE rzecznik KE Stefan de Keersmaecker.
Rzecznik KE podkreślił też, że decyzje o rozpatrywaniu wniosków azylowych należą w pełni do kompetencji państw członkowskich, ale te muszą wypełniać zobowiązania międzynarodowe. Podkreślił też, że każdy wniosek o azyl musi być rozpatrywany indywidualnie.
"Każda decyzja w sprawie azylu powinna być podejmowana indywidualnie, po rozpatrzeniu wniosku danej osoby. Państwa członkowskie mają prawo odroczyć w czasie rozpatrzenie wniosku o azyl, jeśli sytuacja w kraju pochodzenia się zmienia. Osoby, którym nie przysługuje azyl, mogą dostać decyzję powrotową. Ale tu znowu trzeba pamiętać o tym, że powroty do Syrii mogą być realizowane jedynie za zgodą osoby zawracanej i muszą uwzględniać rekomendacje UNHCR [Wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców — red].
W niedzielę 8 grudnia bojownicy z syryjskiej organizacji HTS (Hajat Tahrir asz-Szam, Organizacji na rzecz Wyzwolenia Lewantu — red.) ogłosili obalenie reżimu Baszara al-Asada i wyzwolenie Damaszku. Tym samym w Syrii zakończyła się trwającą od 2011 roku wojna domowa i ponad 50-letnia dominacja rodziny Asadów.
HTS to organizacja sunnicka o profilu dżihadystycznym, wywodząca się z Al-Kaidy. Na jej czele stoi były bojownik Al-Kaidy, Abu Muhamad al-Dżaulani.
Jak przypomina PAP, w niedzielę wiceprezydent elekt USA JD Vance, przestrzegając przed świętowaniem upadku reżimu Asada, ocenił, że wielu syryjskich rebeliantów to dosłownie odnoga Państwa Islamskiego. „Można mieć tylko nadzieję, że stali się bardziej umiarkowani” – powiedział.
Pisowska służba znana z fałszowania dokumentów i nielegalnych podsłuchów do likwidacji. Zdaniem premiera ostatnie lata działania CBA to „drwina z misji organizacji”.
Centralne Biuro Antykorupcyjne zostanie zlikwidowane. Rządowy projekt ustawy w tej sprawie został przyjęty we wtorek 10 grudnia podczas posiedzenia Rady Ministrów na wniosek ministra spraw wewnętrznych Tomasza Siemoniaka.
Nie wygląda to na zaskoczenie. Likwidacja CBA to realizacja zapowiedzi wyborczych ekipy rządzącej — KO, Trzeciej Drogi i Lewicy, która została zapisana w umowie koalicyjnej. Ale jednak nie wszystko tu jest proste: latem przeciwko projektowi wystąpiły organizacje społeczne. Fundacja Batorego zauważyła, że sama likwidacja skompromitowanej służby nie ma sensu. Bo jeśli nie mamy strategii antykorupcyjnej, to nie wiemy, czy potrzebujemy centralnego, ale niezależnego organu zwalczającego korupcję.
Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Według projektu zadania do tej pory realizowane przez Centralne Biuro Antykorupcyjne zostaną rozdzielone między Policję, Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) oraz Krajową Administrację Skarbową (KAS).
W strukturach Policji ma powstać nowa jednostka — Centralne Biuro Zwalczania Korupcji. To tu trafi większość funkcjonariuszy z likwidowanego CBA – 950 z ok. 13oo etatów w CBA. KAS ma uzyskać około 150 nowych etatów, a ABW — 200.
Rozdzielony zostanie także dotychczasowy budżet CBA. Najwięcej pieniędzy – 73 proc. – trafi do policji, 15,5 proc. do ABW, a 11,5 proc. do KAS.
Jak ustaliła „Gazeta Wyborcza”, która jako pierwsza dotarła do treści projektu, Centralne Biuro Zwalczania Korupcji ma przejąć kluczowe zadania po CBA, czyli rozpoznawanie, zwalczanie i zapobieganie przestępczości korupcyjnej. Będzie miało w policji podobny status jak Centralne Biuro Śledcze. Siedziba CBZK najprawdopodobniej zostanie w Alejach Ujazdowskich, przy Kancelarii Premiera, gdzie mieści się CBA — donosi Wyborcza.
Weryfikacją oświadczeń majątkowych i oświadczeń o prowadzeniu działalności gospodarczej oraz prowadzeniem w tym zakresie czynności kontrolnych zajmie się Krajowa Administracja Skarbowa (KAS).
Najpoważniejszymi sprawami, czyli rozpoznawaniem, zwalczaniem i zapobieganiem przestępczości godzącej w podstawy ekonomiczne państwa oraz korupcji osób pełniących funkcje publiczne ma się zajmować Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Jak czytamy w projekcie, efektem planowanej reformy ma być stworzenie „optymalnych warunków prowadzenia działań antykorupcyjnych w Polsce”. Jak twierdzi ustawodawca, dotychczasowa koncepcja zakładająca centralizację większości działań antykorupcyjnych w ramach jednej instytucji (CBA), przy pozostawieniu niektórych zakresów działań antykorupcyjnych w gestii innych służb państwowych „nie okazała się optymalna i wymaga zmiany”.
„Rozłożenie ciężaru walki z korupcją na kilka instytucji pozwoli w przypadku wykrycia tego rodzaju przestępstw na podejmowanie skutecznych, profesjonalnych i w pełni niezależnych działań ukierunkowanych na ściganie faktycznych sprawców przestępstw korupcyjnych, nie zaś realizowania czynności wpisujących się w walkę polityczną” – można przeczytać w uzasadnieniu.
Centralne Biuro Antykorupcyjne to służba stworzona w 2006 roku przez PiS. CBA zostało założone przez działaczy PiS Mariusza Kamińskiego, Ernesta Bejdę i Macieja Wąsika.
CBA kojarzy się przede wszystkim z działaniami na polityczne zlecenie PiS oraz często nieudanymi operacjami specjalnymi. To CBA było autorem nieudanej i zakwestionowanej przez sąd prowokacji w sprawie tzw. afery gruntowej. Chodzi o prowokację CBA z 2007 roku, w ramach której służba chciała udowodnić, że za łapówkę dla ówczesnego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera można odrolnić w Polsce ziemię. Szefem CBA był wówczas Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik był jego zastępcą. Celem przeprowadzenia operacji specjalnej prowadzono nielegalne podsłuchy i fałszowano dokumenty.
W 2015 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał akcję za nielegalną i skazał Wąsika i Kamińskiego na 3 lata więzienia, a dwóch kolejnych agentów CBA na 2,5 roku więzienia.
To także dla CBA rząd Zjednoczonej Prawicy kupił szpiegowskie oprogramowanie Pegasus, którego wykorzystanie – m.in. wobec Krzysztofa Brejzy (KO) w kampanii wyborczej 2019 r. – jest dzisiaj przedmiotem badań sejmowej komisji śledczej.
Na zlecenie rządu Zjednoczonej Prawicy CBA zajmowało się też poszukiwaniem haków na niepokornych sędziów. Szeroko zakrojone działania CBA były elementem represji wobec sędziów.
„Bez analizy zjawisk korupcyjnych i stworzenia polityki antykorupcyjnej nie sposób ocenić, czy faktycznie CBA należy zlikwidować — zauważyli w czasie konsultacji projektu latem tego roku eksperci Fundacji Batorego. ”Z doświadczeń innych państw wynika, że
„Sama likwidacja CBA będzie operacją fasadową. Rząd powinien potraktować plany likwidacji CBA jako okazję do przeglądu przepisów dotyczących przeciwdziałania korupcji i walki z nią”.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu stanął przed sądem w Tel Awiwie. Jest oskarżony o korupcję, oszustwa oraz nadużycie władzy w sumie w trzech różnych sprawach – donosi dziennik Haaretz. Postępowanie przygotowawcze trwało osiem lat.
„To proces polityczny, a nie w sprawie korupcji” – stwierdził Amit Hadad, obrońca Benjamina Netanjahu podczas mowy otwierającej przed sądem w Tel Awiwie, donosi dziennik Haaretz.
Obrona premiera Izraela utrzymuje, że materiał zebrany w postępowaniu przygotowawczym przez prokuraturę jest niespójny i pełen braków. „Izraelska policja nie prowadziła śledztwa w sprawie przestępstwa, lecz przeciwko konkretnemu człowiekowi” – cytuje wypowiedź Hadada dziennik Haaretz.
Obrona odpiera wszystkie zarzuty i uważa, że Netanjahu jest sądzony za „wymyślone przestępstwo”.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu we wtorek 10 grudnia stanął przed sądem w Tel Awiwie. Jest oskarżony o korupcję, oszustwa i nadużycia władzy w trzech sprawach o charakterze korupcyjnym.
W sprawie nr 4000 prokuratura zarzuca Netanjahu, że jako minister komunikacji podejmował decyzje korzystne dla potentata medialnego Shaula Elovitcha – głównego udziałowca Bezeq, największej izraelskiej firmy telekomunikacyjnej.
Netanjahu miał brać udział w podejmowaniu decyzji regulacyjnych wobec spółki, które, zdaniem prokuratury, przyniosły jej korzyści o wartości 500 mln dolarów. W zamian Benjamin Netanjahu miał być bohaterem pozytywnych relacji medialnych w mediach należących do Elovitcha.
W sprawie nr 2000 Benjamin Netanjahu jest oskarżony o przyjmowanie łapówek od Arnona Mozesa, wydawcy jednego z wiodących izraelskich dzienników Yedioth Ahronoth.
Mozes i Netanjahu mieli nawiązać nieformalną współpracę, w ramach której Netanjahu miał podjąć działania mające na celu ograniczenie nakładu konkurencyjnej wobec Yedioth Ahronoth gazety Israel Hayom. W zamian za te działania Mozes miał zapewnić Netanjahu przychylne relacje na łamach Yedioth Ahronoth. Elementem umowy miała być też łapówka przekazana przez Mozesa Netanjahu. Do jej przekazania ostatecznie nie doszło.
Sprawa nr 1000 dotyczy nadużycia władzy i zaufania. Netanjahu jest oskarżony o przyjmowanie na przestrzeni lat drogich prezentów od miliardera Jamesa Packera oraz biznesmena z Hollywood Arnona Milchana. Zdaniem prokuratora generalnego Avichaia Mendelblita, utrzymując tą relację, Netanjahu wszedł w konflikt interesów oraz nadużył swojej wysokiej pozycji do otrzymywania prezentów.
Obrona odrzuca wszystkie zarzuty i argumentuje, że prokuratura nie zdołała w wystarczający sposób udowodnić, że w sprawach 2000 i 4000 doszło do zmowy poprzedzającej pojawienie się pozytywnych relacji dotyczących Netanjahu we wskazanych mediach.
Poza tym obrona podnosi, że coś takiego jak „pozytywne relacje medialne” jest niemierzalne i niepoliczalne, a całe oskarżenie to „wymyślone przestępstwa”.
Broni się także sam premier Netanjahu, który został wezwany do złożenia zeznań. Odpowiadając na pytania obrony Netanjahu zaprzeczył, by przyjmował drogie prezenty. Stwierdził, że cygara pali rzadko — jest na co dzień tak zapracowany, że nawet nie dopala ich do końca, a szampana nie pije, bo nie lubi.
Netanjahu zaprzecza też wszelkim oskarżeniom o wpływanie na media. Twierdzi, że zupełnie nie interesuje go to, jak przedstawiają go media, bo to, co go interesuje to jedynie „sprawy Izraela”. Nie zaprzecza jednak spotkaniom z wydawcami, redaktorami naczelnymi i dziennikarzami organizowanymi w jego rezydencji w Jerozolimie.
Poza tym, jak wynika z relacji Haaretz, odpowiadając na pytania obrony, Netanjahu kreuje się na niezwykle zaangażowanego w sprawy kraju męża stanu, który poza pracą nie ma czasu na nic, nawet dla rodziny. Podkreśla, że oskarżenia wobec niego jedynie odciągają uwagę opinii publicznej i urzędników od tego, co najważniejsze: wojny w Gazie i przewrotu w Syrii.
„Oskarżenia wobec mnie są zupełnie nieistotne, to kropla w morzu” – cytuje Netanjahu dziennik Haaretz. „Zarządzam krajem, zawiaduję armią Izraela na siedmiu frontach. Ale jednocześnie mogę składać zeznania (...) Osiem lat czekałem na powiedzenie prawdy” – mówił premier.
Proces premiera Izraela rozpoczyna się po ośmiu latach postępowania przygotowawczego, które było bardzo wydłużane. Benjamin Netanjahu będzie musiał wziąć udział co najmniej w kilku rozprawach sądowych.
Jak przypomina Reuters, sprawy korupcyjne Netanjahu ciągną się od 2016 roku. Kontrowersje wokół premiera sprawiły, że w ostatnich latach Izraelczycy pięć razy głosowali w wyborach parlamentarnych. Opozycja oskarża Netanjahu, że cały proces demontażu niezależności wymiaru sprawiedliwości, który rozpoczął rząd Likudu, miał jeden cel: powstrzymać postępowanie w jego sprawach.
Proces w sprawie korupcji to niejedyny problem z prawem premiera Izraela. Na Netanjahu ciąży międzynarodowy nakaz aresztowania wystawiony przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Netanjahu, były minister obrony Izraela Jo'aw Galant oraz lider Hamasu są oskarżeni o zbrodnie wojenne w Strefie Gazy.
Bejamin Netanjahu jest pierwszym premierem Izraela, który stanął przed sądem jako oskarżony. Jest oskarżony w trzech sprawach.
Sąd w Liechtensteinie wprowadził kuratora do dwóch kluczowych fundacji zarejestrowanych w księstwie, za pośrednictwem których Zygmunt Solorz kontroluje swój majątek w Polsce – donosi Onet.
To porażka Zygmunta Solorza i jego żony Justyny Kulki w walce o kontrolę nad biznesowym imperium zbudowanym wokół Polsatu.
Jak ustalił Onet, sąd w Liechtensteinie podjął decyzję o wprowadzeniu kuratora do fundacji kontrolujących rodzinny majątek Zygmunta Solorza. To uniemożliwi miliarderowi oraz jego żonie samodzielne podejmowanie kluczowych decyzji w Grupie Polsat. Chodzi o dwie fundacje: Tivi i Solkomtel, zarejestrowane w Liechtensteinie. Dlatego to tam właśnie rozgrywa się kluczowa bitwa o kontrolę nad imperium — informuje portal.
Dzieci miliardera z poprzednich małżeństw, które jeszcze do niedawna były zaangażowane w zarządzanie rodzinnym biznesem, podejrzewają, że nowa żona miliardera, Justyna Kulka, z którą Zygmunt Solorz wziął potajemnie ślub w marcu, wykorzystuje chorobę Solorza, by przejąć jego majątek.
Teraz sąd w Liechtensteinie zawiesił prawo Solorza do powoływania członków organów zarządzających tymi fundacjami, zabronił wydawania im poleceń oraz zatwierdzania uchwał pod rygorem nieważności. „To sukces dzieci, które chcą uniemożliwić wyprowadzenie majątku z fundacji. Ale jednocześnie nie jest to koniec wojny o majątek” – informuje Onet.
To kolejna odsłona sporu w rodzinie Solorzów, porównywanego do serialowej „Sukcesji”. Bitwa o rodzinny majątek trwa już od pięciu miesięcy.
Jeszcze 2 sierpnia Zygmunt Solorz podpisał ze swoimi dziećmi porozumienie o przekazaniu w ich ręce fundacji, do których należy cały majątek miliardera. Tyle że zaledwie dzień po podpisaniu dokumentów, 3 sierpnia, Solorz oznajmił, że chce się wycofać z tej decyzji.
Oskarżył dzieci o podstęp i stwierdził, że złożył oświadczenie woli pod wpływem błędu. Jednocześnie podjął próbę wymiany władz fundacji w Liechtensteinie — co doprowadziło do potyczki sądowej i wprowadzenia do fundacji kuratora.
Dzieci miliardera, Tobias, Aleksandra i Piotr podejrzewają, że za tą nagłą zmianą woli Zygmunta Solorza stoi Justyna Kulka.
Już na początku października dzieci Solorza zostały odwołane ze stanowisk w jego polskich spółkach, m.in. w Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin SA oraz Cyfrowym Polsacie.
Twórca Polsatu ma dziś 68 lat i jest poważnie chory, a zatem wszystko wskazywało na to, że rozpocznie procedurę przekazywania kontroli nad imperium trójce swych dzieci — pisze Onet. Ten proces został jednak zastopowany.
Tobias Solorz to najstarszy syn, z małżeństwa z Iloną Solorz. Dwoje młodszych dzieci — Aleksandra Żak i Piotr Żak — to z kolei dzieci z małżeństwa z drugą żoną, Małgorzatą Żak.
Jak informują WirtualneMedia.pl, Tobias Solorz i Piotr Żak zasiadali w radach nadzorczych wielu spółek z holdingu Zygmunta Solorza, m.in. w Cyfrowym Polsacie oraz Interii (branża medialna), Netii i Polkomtelu (branża telekomunikacyjna), Porcie Praskim (branża deweloperska) oraz w spółce PAK – Polska Czysta Energia i Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin (branża energetyczna).
Ponadto Piotr Żak na początku 2024 r., został oddelegowany z rady nadzorczej Telewizji Polsat na stanowisko jej prezesa, w czerwcu 2024 r. obejmując tę funkcję na stałe.
Według portalu WirtualneMedia.pl córka Solorza, Aleksandra Żak nie pełniła żadnych funkcji w jego biznesowym imperium. Mieszka w USA, gdzie prowadzi fundację pomagającą zwierzętom.