Szczyt odbędzie się 27 i 28 listopada w mieście Harpsund. „Zachód musi mieć jednolite stanowisko dotyczące wsparcia Ukrainy i wspólnego bezpieczeństwa” – napisał na X Donald Tusk
Eksperci podali przewidywania podczas odprawy służb w związku z zagrożeniem powodziowym.
W poniedziałek we Wrocławiu trwa spotkanie powodziowego sztabu kryzysowego z udziałem premiera Donalda Tuska, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysaz, szefa MSWiA Tomasza Siemoniaka oraz przedstawicieli służb ratunkowych.
Eksperci informowali na temat sytuacji Wrocławia i Opola, gdzie władze ogłosiły alarmy przeciwpowodziowe.
„Prognozujemy, że maksimum fali kulminacyjnej będzie przechodzić przez Opole w dniu jutrzejszym, z przekroczonymi stanami alarmowymi. Ta fala również będzie wydłużona. Natomiast to już od 18-19 przewidujemy tam spadki” – mówił podczas odprawy Paweł Przygrodki, dyrektor Centrum Hydrologicznej Osłony Kraju. Oznacza to, że fala pojawi się dzień wcześniej, niż pierwotnie zakładano.
„Jaki będzie stan wody w Trestnie, czyli w wodowskazie osłonowym dla Wrocławia? Oczywiście to jest istotne, jak te dwa kierunki powodziowe się zbiegną. Trzeba dołożyć wszelkich starań, żeby one się nie zbiegły i żeby te fale następowały po sobie. W tym celu konieczne jest właściwe funkcjonowanie zbiornika Racibórz. Zgodnie z aktualnymi dyspozycjami ze zbiornika Racibórz nasze wyniki modelowania wskazują, że we Wrocławiu fala kulminacyjna będzie przychodzić pod koniec tego tygodnia. Zapewne będzie to w okolicach piątku, może czwartek, piątek, sobota. Będzie to zapewne wydłużona fala. Natomiast wszystko wskazuje na to, że poziom będzie między 600 a 650 cm” – wyjaśniał dyrektor CHOK.
Podczas odprawy rządowej raportowała także Joanna Kopczyńska, prezes Wód Polskich, która również wyjaśniała, jak wygląda sytuacja zbiornika Racibórz.
"Na godzinę czternastą napełnienie wynosi 103 mln m3, to jest 56 proc. tego, co ten zbiornik może przyjąć. Odpływ mamy w tej chwili na poziomie 750-800 m3 na sekundę, co oznacza, że nie dokładamy się do powodzi, która idzie z Nysy Kłodzkiej.
Natomiast woda, którą cały czas spuszczamy powoli z Raciborza, mieści się w międzywalu. Prognozowana woda dla Opola według naszych wyliczeń to jest 674 cm, około 1200 m3 na sekundę. Przy takim odpływie, według naszej oceny,
na ten moment Opole pozostaje niezagrożone".
Rząd wprowadził stan klęski żywiołowej na obszarze zagrożonym powodzią. Chodzi o gminy i powiaty w trzech województwach: dolnośląskim, opolskim i śląskim
Mamy dokładną listę gmin i powiatów objętych stanem klęski żywiołowej. Są to:
Premier Donald Tusk podkreślał, że lista będzie stale aktualizowana na podstawie bieżących komunikatów o zagrożeniu.
Z rozporządzenia wynika, że w czasie obowiązywania stanu klęski żywiołowej dopuszcza się stosowanie ograniczeń wolności i praw człowieka i obywatela:
Rozporządzenie wprowadzono w poniedziałek 16 września. Przepisy będą obowiązywały przez 30 dni.
“Wydarzenia ubiegłego tygodnia to jasny sygnał, że nie ma czasu na odwlekanie tej dyskusji" – pisze grupa znanych polskich naukowców. Apelują do polityków o konkretne działania na rzecz wyjścia z kryzysu klimatycznego i o strategię adaptacji do nowej rzeczywistości
Powódź na Śląsku to temat numer jeden ostatnich dni. Dramatyczne wydarzenia w Głuchołazach, Stroniu Śląskim czy Nysie przysłoniły fakt, że zaledwie kilka dni wcześniej Polska doświadczyła wrześniowej fali upałów i suszy, utrzymującej się w centrum i na północnym wschodzie kraju do dziś. Innymi słowy – wrześniowe ekstrema pogodowe pokazały, czym w praktyce jest kryzys klimatyczny. Bynajmniej nie zmianą warunków życia na sielankę pośród pomarańczowych gajów, a raczej na susze, powodzie, rosnące ceny żywności i zniszczone miasta.
Polscy naukowcy wystosowali dramatyczny apel do polityków, by rozpoczęli wreszcie debatę i konkretne działania na rzecz wyjścia z kryzysu klimatycznego i strategii adaptacji do – jak piszą – “nowej rzeczywistości, o nadejściu której środowiska naukowe i strona społeczna informowały od bardzo dawna”.
“Apelujemy o rozpoczęcie poważnej debaty parlamentarnej o sposobach wyjścia z kryzysu klimatycznego, przyspieszeniu procesu dekarbonizacji całej gospodarki Polski, a także nadania trybu priorytetowego adaptacji do zmiany klimatu” – piszą naukowcy.
“Zadajemy głośno pytanie: Co państwo robicie, by chronić obywateli przed skutkami spowodowanej przez człowieka zmiany klimatu? Wydarzenia ubiegłego tygodnia to jasny sygnał, że nie ma czasu na odwlekanie tej dyskusji. Bez tego trudno będzie zagwarantować bezpieczną przyszłość nam wszystkim” – czytamy dalej.
Ostatnie dni to, według sygnatariuszy i sygnatariuszek apelu, “podręcznikowy tydzień upływający w dobie zmieniającego się klimatu”.
“Gwałtowne opady deszczu i gwałtowne powodzie, z którymi mierzy się dziś południe Polski, poprzedziły fale upałów z temperaturą oscylującą wokół 30 stopni Celsjusza, niespotykane dotychczas w Polsce o tej porze. Od 3 do 9 września wystąpiło sześć rekordowo ciepłych dni z rzędu. Gdy w końcu nadeszły opady, ich skala osiągnęła katastrofalne rozmiary, skutkując zalaniem wielu miejscowości i stratami istnień ludzkich ratowanych ogromnym wysiłkiem służb. Jednocześnie, w Polsce nadal utrzymuje się obniżony poziom wody w rzekach i jeziorach, określany jako susza hydrologiczna” – czytamy.
Według naukowców konsekwencje nowej rzeczywistości klimatycznej Polski dotkną niemal każdego: od obniżenia komfortu i podniesienia kosztów życia, zagrożenia zdrowia i życia obywateli, nieodwracalne zniszczenie przyrody w Polsce, rosnące koszty gospodarcze po destabilizację społeczną.
“Już dziś wskutek suszy rosną ceny żywności, fale upałów przyczyniają się do wzrostu hospitalizacji, szczególnie wrażliwych pacjentów, a powodzie i podtopienia powodują straty po stronie państwa, przedsiębiorców i obywateli Polski” – piszą naukowcy.
Niestety – kontynuują – polska klasa polityczna jak do tej pory nie była w stanie przestawić “skutecznej inicjatywy politycznej mającej na celu uchronienie obywateli przed skutkami zmiany klimatu. Przez lata kolejne rządy konsekwentnie ignorowały potrzebę zmian, transformację energetyczną odkładając, w najlepszym wypadku, na półkę. Toczy się ona teraz bez kontroli, raczej wskutek globalnych megatrendów. Przeprowadzają ją obywatele, lokalne społeczności i przedsiębiorcy, oddolnie widząc potrzebę zmian prowadzących do obniżenia emisji”.
"Zarówno na poziomie kraju, jak i samorządów, miast i wsi brakuje opartych o wiedzę naukową strategii adaptacji do zmiany klimatu – na przykład susz i gwałtownych powodzi, które obserwujemy w tym tygodniu. Brak nam poważnego potraktowania tego wyzwania i jego systemowego rozwiązania. Tymczasem problem ten z każdym dniem będzie rzucał się większym cieniem na życie wszystkich obywateli Polski” – czytamy dalej.
“Jesteśmy otwarci na rozmowę z Państwem w celu wyznaczenia mapy drogowej wychodzenia z kryzysu klimatycznego. Wyrażamy nadzieję, że podejmiecie Państwo pracę nad przyspieszeniem dekarbonizacji gospodarki Polski i podjęciem innych niezbędnych działań adaptacyjnych do zmiany klimatu w zgodzie z najnowszą wiedzą naukową i przy wsparciu środowisk eksperckich” – deklarują podpisani.
Apel podpisali:
prof. dr hab. Piotr Skubała, Uniwersytet Śląski w Katowicach, Team Europe Direct, Państwowa Rada Ochrony Przyrody
dr hab. inż. Zbigniew M. Karaczun, profesor w Katedrze Ochrony Środowiska i Dendrologii SGGW, Polski Klub Ekologiczny
dr Paulina Sobiesiak-Penszko, Instytut Spraw Publicznych
dr hab. inż. Tadeusz Pomianek, Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie
dr Maciej Grabowski, Centrum Myśli Strategicznych
dr hab. Bogdan H. Chojnicki, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu
prof. dr hab. Andrzej Elżanowski, Uniwersytet Warszawski, Polskie Towarzystwo Etyczne
dr Marzena Cypryańska-Nezlek, Centrum Działań dla Klimatu i Transformacji Społecznych, Uniwersytet SWPS
prof. dr hab. Ewa Bińczyk, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Komitet Naukowy Koalicji Klimatycznej
Fundacja Edukacji Klimatycznej
dr Krzysztof M. Księżopolski, Kolegium Ekonomiczno-Społeczne Szkoły Głównej Handlowej
dr Joanna Gutral, Centrum Działań dla Klimatu i Transformacji Społecznych, Uniwersytet SWPS
dr Adrian Wójcik, Instytut Psychologii, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
Marcin Popkiewicz, analityk megatrendów, ekspert i dziennikarz
Prof. dr hab. Joanna Wibig, Zakład Meteorologii i Klimatologii, Uniwersytet Łódzki
dr hab. Michał Żmihorski, Instytut Biologii Ssaków PAN
prof. dr hab. Małgorzata Bzowska-Bakalarz, Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie
dr hab. inż. Jan Krupa, Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie
Niż genueński Boris coraz mniej niepokoi południe Polski, ale sytuacja hydrologiczna wciąż jest bardzo trudna. Kluczowa będzie fala na Odrze, którą spłaszczyć ma zbiornik Racibórz Dolny. Dla Oławy i Wrocławia ważna jest również sytuacja na Nysie Kłodzkiej
Czoło fali wezbraniowej, czyli mówiąc najprościej jej początek, znajduje się aktualnie w Oławie. To tam najmocniej przekroczony jest już dziś stan alarmowy. W tym miejscu wody zacznie gwałtownie przybywać w najbliższych godzinach. Rzeka może wystąpić z brzegów, a jej prognozowana wysokość dojdzie do 7 metrów. Do stolicy Dolnego Śląska fala przyjdzie we wtorek, 17 września. Kulminacja, czyli maksymalny moment spiętrzenia wody, prognozowany jest na środę 18 września.
Jak podał prezydent Wrocławia Jacek Sutryk najgorszy ze scenariuszy zakłada, że fala na Odrze może osiągnąć poziom 3,1 tys. metrów sześciennych na sekundę. Obecne prognozy mówią o wartości 2,6 tys. metrów sześciennych. „To oznacza poziom 670 centymetrów, zdecydowanie mniej niż w 1997 roku” – stwierdził prezydent.
Opole, Kędzierzyn-Koźle, Oławę i Wrocław przed katastrofą ma uchronić zbiornik Racibórz Dolny. Dziś do godziny 6:00 przyjął 55 mln metrów sześciennych wody. Maksymalna przepustowość to 185 mln m3.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że we wtorek zapełnienie zbiornika ma wynieść 135 mln m3.
Ale na sytuację we Wrocławiu wpływa też poziom spiętrzenia wód w rzekach, które przez zbiornik Racibórz nie przepływają, bo wpadają do Odry w innej części biegu. Tak jest np. ze Bystrzycą, Ślęzą, Oławą, Widawą czy Nysą Kłodzką, która już wylała w Kłodzku. Jeśli chodzi o Nysę, to w poniedziałek rano pękł wał i zbiornik, regulujący prędkość jej przepływu. Chodzi o zbiornik Topola, skąd woda w niekontrolowany sposób płynie w stronę miejscowości takich jak m.in. Kozielno, Paczków czy Otmuchów.
Stan Odry w Brzegu, przed którym Nysa Kłodzka wpada do Odry, wynosił rano 545 cm. Przekroczył więc stan alarmowy (530 cm). Od północy Odra podniosła się tam o 14 cm, a trend jest rosnący.
„Teoretycznie infrastruktura powodziowa wybudowana wokół Wrocławia po powodzi w 1997, w tym Wrocławski Węzeł Wodny, powinna być w stanie przyjąć taką wodę. Została zaprojektowana tak, by poradzić sobie z większą falą niż ta z 1997 roku, a ta spodziewana teraz ma być nieco mniejsza. Ale na sytuację powodziową we Wrocławiu wpływ będą miały także wydarzenia niespodziewane takie jak np. pęknięcia zbiorników czy uszkodzenia tam, które sprawiają, że przepływ wody jest większy, niż uwzględniają obecne modele prognostyczne” – mówi w rozmowie z OKO.press Grzegorz Majcher, hydrotechnik.
Majcher zwraca też uwagę, że lokalne podtopienia mogą mieć związek z samą mechaniką przepływu wody, a nie tylko jej objętością.
„Trzeba pamiętać o tym, że woda powodziowa niesie ze mną całą masę śmieci, w tym dużych gabarytowo, takich jak konary drzew, czy porwane po drodze fragmenty infrastruktury, itp. To ma też ogromny wpływ na mechanikę tego przepływu. Problemem na rozwidleniu Odry przed Wielką Wyspą we Wrocławiu, czyli na pierwszych punktach Wrocławskiego Węzła Wodnego, gdzie rzeka od wschodu wpływa do miasta, może być to, że tzw. międzywale, czyli przestrzeń między wałami, którą w razie ryzyka powodziowego płynie woda, jest dziś gęsto porośnięta drzewami, krzewami, itp. To może utrudnić przepływ wody i zdecydowanie zwiększyć ryzyko podtopień w okolicy. Dlatego tak jak wzywają władze miasta — wszyscy proszeni są o zabezpieczanie nieruchomości i przygotowywanie zapasów na wypadek zalania” — podkreśla Grzegorz Majcher.
Jeśli chodzi prognozy stanów wód w okolicach Wrocławia, to dane IMGW pokazują, że na pierwszym wodowskazie przed Wrocławiem (czyli w miejscu, gdzie rzeka wpada do miasta), czyli w Trestnie, widać obecnie poziom 347 cm, czyli poniżej stanu ostrzegawczego, który wynosi tu 380 cm, ale będzie stopniowo rósł. Najwyższy poziom rzeka w tym miejscu ma osiągnąć w środę 18 września po południu. Jeszcze we wtorek rano IMGW podała, że w środę wodowskaz w tym miejscu może wskazać 663 cm, czyli tylko 60 cm mniej niż podczas powodzi w 1997 roku, gdzie cały okoliczny teren został zalany. Po południu prognoza ta została zmodyfikowana do 636 cm, ponieważ Nysa Kłodzka rozlała się po dużym obszarze.
Jeśli chodzi o pozostałe kluczowe dla poziomu wód w Odrze dopływy to:
Widawa pełni ważne funkcje dla Wrocławskiego Węzła Wodnego. To do niej odprowadzana jest część wody z Odry, która przez Trestno wpływa do Wrocławia. Okoliczne osiedla — Wojów, Strachocin, Kowale, Swojczyce, Opatowice, Bartoszowice, itp. to miejsca, które w ostatnich latach bardzo się rozbudowały — powstało tu wiele nowych osiedli. Większość tych terenów była zalana w 1997 roku.
„Mamy rezerwę 1 miliarda zł na potrzeby miejsc i ludzi poszkodowanych w powodzi” – ogłosił premier Donald Tusk. Wypłaty zasiłków rozpoczną się już dziś „od ręki”
Podczas konferencji prasowej po specjalnym posiedzeniu rządu, premier Donald Tusk przekazał, że podjęto decyzję o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej na obszarach dotkniętych powodzią na maksymalnie 30 dni. Szczegóły rozporządzenia — w tym dokładna lista gmin i powiatów objęta stanem nadzwyczajnym — zostaną podane do informacji jeszcze dziś, 16 września, podczas sztabu kryzysowego we Wrocławiu. Premier zapewniał, że władze będą starały się korzystać „powściągliwie” z narzędzi, które daje służbom rozporządzenie. „Nie jest naszą intencją ograniczać prawa obywatelskie” – mówił szef rządu. „Mamy takie narzędzie jak nakaz ewakuacji. Będziemy używać tej możliwości prawnej tylko w sytuacji, gdy zagrożone będzie życie ludzkie”.
Tusk dodał, że odmów dobrowolnej ewakuacji jest coraz mniej.
Rząd przygotowuje też pakiet pomocy dla poszkodowanych. Rezerwa zabezpieczona na ten cel wynosi 1 mld zł. „Minister finansów zapewnił mnie, że środków na pomoc bezpośrednią i długofalową nie zabraknie” – mówił podczas konferencji premier. Tusk ogłosił, że doraźna, bezzwrotna pomoc będzie dostępna od ręki. Chodzi o 8 tys. zł zasiłku z tytułu pomocy społecznej i 2 tys. zł zasiłku powodziowego. Osoby, które będą starały się pozyskać pieniądze na remonty mieszkań, będą mogły wnioskować maksymalnie o 100 tys. zł, na odbudowę domów – o 200 tys. zł. Tusk zapewnił, że pomoc będzie rozszerzana.
Premier dodał, że po rozmowach z głowami innych państw dotkniętych żywiołem – chodzi o Czechy, Słowację, Austrię i Rumunię – zwróci się do Unii Europejskiej z wnioskiem o sfinansowanie części szkód. „Wyciągniemy, co się da. Mamy dobre narzędzia perswazji” – powiedział szef polskiego rządu.
Tusk podziękował także państwom, które zadeklarowały wsparcie m.in Ukrainie i Wielkiej Brytanii. Zastrzegł jednak, że na razie Polsce nie brakuje ani sprzętu, ani wykwalifikowanych rąk do pracy.