Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Nigdy nie ulegnę bezprawiu i przemocy. Nigdy dobrowolnie nie stawię się przed formalnie nieistniejącą komisją śledczą do spraw Pegasusa" – napisał we wtorek były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro
W poniedziałek 27 stycznia Sąd Okręgowy w Warszawie zgodził się na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie byłego ministra sprawiedliwości, obecnie posła PiS Zbigniewa Ziobrę na posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa.
Ziobro odniósł się do tego we wtorek 28 stycznia na platformie X. „Decyzja sądu o pozbawieniu mnie wolności i przymusowym doprowadzeniu przed »komisję« ma charakter przestępczy. Poinformuję o tym policję, która po mnie przyjdzie, ale nie będę stawiał czynnego oporu” – napisał.
W piątek Ziobro w rozmowie z dziennikarzami na temat ewentualnego doprowadzenia przed komisję przez policję mówił, że dysponuje „arsenałem rozmaitych jednostek broni”, choć zapewnił, że „nigdy by mu nie przyszło do głowy”, żeby policjantom „krzywdę zrobić jakąś".
„Ktoś musiał mu podpowiedzieć, że jeśli posiada pozwolenie na broń sportową, to powinien zachowywać się zgodnie z przepisami” – mówiła w Trójce Polskiego Radia szefowa komisji Magdalena Sroka. „Ostentacyjne mówienie o tym arsenale w określonym kontekście może wywołać skutek np. w postaci analizy przez policję tego, w jaki sposób wykonać te czynności. To może jednak specjalna jednostka powinna dokonać tego zatrzymania. Dziś Ziobro tylko opowiada, ale nie wiadomo, co zrobi” – dodała.
Posiedzenie komisji zaplanowane jest na piątek.
Zbigniew Ziobro — jeśli stawi się na piątkowe posiedzenie sejmowej komisji do spraw Pegasusa — będzie odpowiadał na pytania o przepływ środków z Funduszu Sprawiedliwości do Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
„Jako minister sprawiedliwości, dysponent Funduszu Sprawiedliwości, odpowiadał za to, jak wydatkowane są środki. To właśnie z Funduszu Sprawiedliwości kwota 25 mln popłynęła do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, niezgodnie z ustawą o CBA. Na to również wskazywał raport NIK: że CBA może być finansowane jedynie z budżetu państwa. A te środki nie są z budżetu państwa — podkreślała w Trójce Sroka.
Zbigniew Ziobro początkowo unikał stawienia się przed komisją, powołując się na względy zdrowotne. Dwukrotnie przedstawił wystawione przez lekarza sądowego zaświadczenie o chorobie nowotworowej. 14 października 2024 ponownie nie stawił się przed komisją, ale nie usprawiedliwił swojej nieobecności. Został wezwany ponownie — na 4 listopada. Wtedy również nie stawił się na przesłuchaniu.
Tego samego dnia opublikował na portalu X oświadczenie oraz wyrok Trybunału Julii Przyłębskiej z 10 września 2024 roku, który orzekł, że zakres działania komisji jest niezgodny z konstytucją. Stanisław Piotrowicz, uzasadniając decyzję Trybunału, powiedział, że uchwała o powołaniu komisji śledczej ws. Pegasusa została „dotknięta wadą prawną”.
„Jeśli Sejm powoła komisję ds. Pegasusa bez wad wytkniętych w orzeczeniu TK, chętnie stawię się, by złożyć zeznania, bo pokażą one, jak wiele zrobiłem, by Polacy mogli czuć się bezpieczniej” – napisał Zbigniew Ziobro.
Komisja ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, służby specjalne i policję. Ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz. Dotychczas komisja przesłuchała m.in.: byłego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, byłego wiceszefa ministerstwa sprawiedliwości Michała Wosia, byłego dyrektora Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości Mikołaja Pawlaka oraz innych pracowników resortu sprawiedliwości.
Przed komisją zeznawali również podsłuchiwani przy pomocy Pegasusa: prokurator Ewa Wrzosek, były prezydent Sopotu Jacek Karnowski oraz europoseł KO Krzysztof Brejza.
W poniedziałek prezydent Donald Trump zdecydował m.in. o praktycznym zakazie służby osób transpłciowych w wojsku
Podczas lotu Air Force One z Florydy do Waszyngtonu 27 stycznia prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump podpisał cztery kolejne rozporządzenia wykonawcze — podaje PAP.
Pierwsze trzy dotyczą kwestii służby wojskowej osób transpłciowych, „skrajnie lewicowej indoktrynacji" w wojsku oraz przywrócenia do służby żołnierzy wydalonych ze względu na odmowę przyjęcia szczepionki przeciwko Covid-19. Jak zapowiedział nowy szef Pentagonu Pete Hegseth, żołnierze ci mają zostać przywróceni do swoich poprzednich stopni i otrzymać zaległy żołd. Poddania się obowiązkowemu w amerykańskiej armii szczepieniu odmówiło 8 tys. żołnierzy, ale po zniesieniu nakazu szczepień w 2023 roku mogli oni powrócić do służby. Według CBS do tej pory skorzystało z tej możliwości zaledwie 110 osób.
W pierwszym z podpisanych przez prezydenta rozporządzeń znajduje się stwierdzenie, że wyrażanie „tożsamości płciowej„ innej niż płeć przypisana osobie przy urodzeniu nie spełnia standardów wojskowych, gdyż stoi w sprzeczności z „honorowym, prawdomównym i zdyscyplinowanym stylem życia, także w życiu prywatnym”.
Rozporządzenie wprowadza również zakaz używania w wojsku „zmyślonych" zaimków. W praktyce może to oznaczać zakaz służby osób transpłciowych — dokument daje Pentagonowi 30 dni na wypracowanie konkretnej polityki w tym zakresie.
Wyeliminowane mają zostać też wszelkie programy promujące inkluzywność i różnorodność (DEI – Diversity, Equity, Inclusion), które według Białego Domu stanowią dyskryminację.
Trump podpisał również rozporządzenie o „Żelaznej Kopule„, czyli systemie zintegrowanej obrony przeciwrakietowej terytorium Stanów Zjednoczonych. Jak sugerował kilka godzin wcześniej podczas wystąpienia przed republikańskimi kongresmenami w Miami, nowy system obrony antyrakietowej ma przypominać inicjatywę Ronalda Reagana nazywaną „gwiezdnymi wojnami”, która miała polegać m.in. na wykorzystaniu laserów przechwytujących rakiety w kosmosie.
Nowa tarcza ma chronić przed „balistycznymi, hipersonicznymi i zaawansowanymi pociskami manewrującymi oraz innymi atakami powietrznymi nowej generacji".
Nie wiadomo jednak kiedy rozpocznie się budowa takiej tarczy i czym ma się ona różnić od obecnego warstwowego systemu chroniącego amerykańskie niebo.
Z analizy Reutersa wynika, że w rozporządzeniu dotyczącym osób transpłciowych nie ma informacji, co stanie się z żołnierzami, którzy aktualnie pełnią służbę. Według Departamentu Obrony w amerykańskiej armii służy ok. 1,3 mln żołnierzy. Choć aktywiści i obrońcy praw człowieka wskazują, że wśród nich jest ok. 15 tys. osób transpłciowych, zdaniem urzędników liczba ta nie przekracza kilku tysięcy.
Jak pisaliśmy w OKO.press, jedno z pierwszych rozporządzeń nowego prezydenta ustanawia zasadę, że polityka USA będzie oparta na uznawaniu wyłącznie dwóch płci, męskiej i żeńskiej, określanych jako „niezmienialne i zakorzenione w fundamentalnej oraz bezdyskusyjnej rzeczywistości". Poza tą definicją pozostają m.in. osoby transpłciowe i interpłciowe, których istnienia i nauka nie kwestionuje.
Rozporządzenie nakłada obowiązek, aby wszystkie agencje federalne zarządzające więzieniami, schroniskami dla migrantów i innymi „intymnymi przestrzeniami” segregowały w nich osoby zgodnie z płcią biologiczną.
Także podczas mowy inauguracyjnej Trump ogłosił, że oficjalna polityka nowej administracji będzie rozpoznawać tylko dwie płcie.
Szybszy, tańszy, wykorzystujący mniej energii. Czy mały chiński startup pokona amerykańskich gigantów?
W poniedziałek 27 stycznia 2025 notowania gigantów technologicznych leciały w dół. Indeks NASDAQ koncentrujący się na spółkach technologicznych spadł o ponad 3 proc.
Rekordową stratę zanotowała Nvidia – aż o 17 proc. Spółka produkująca chipy na potrzeby sztucznej inteligencji od miesięcy należała do gwiazd Wall Street i miała rekordowe wyceny. W poniedziałek w kilka godzin straciła prawie 600 mld dolarów (czterokrotność budżetu Polski). Podobnie inny producent półprzewodników — Broadcom (18 proc. straty).
Na czerwono świeciły też notowania Amazona, Microsoftu i Alphabet (Google). Łącznie amerykańskie firmy technologiczne straciły na wartości około 1 biliona dolarów. Wśród największych spółek technologicznych jedynie Apple zanotował wzrost.
Poniedziałkowy kryzys na Wall Street jest związany z premierą chińskiego modelu sztucznej inteligencji. 20 stycznia 2025 DeepSeek, firma, której właścicielem jest chiński fundusz hedgingowy High-Flyer, wypuściła na rynek nowy model AI – R1. W miniony weekend DeepSeek był najczęściej ściąganą aplikacją na iPhone'y.
W świat poszła wieść, że DeepSeek jest tańszy i bardziej efektywny niż choćby znany powszechnie chatGPT. A to zakwestionowało pozycję Stanów Zjednoczonych jako światowego lidera w budowie sztucznej inteligencji.
„W mgnieniu oka euforia ze sztuczną inteligencją przerodziła się w panikę” – komentuje „The Economist”.
Firma DeepSeek bezpłatnie i na wolnej licencji udostępniła model generatywnej sztucznej inteligencji, który osiąga lepsze efekty niż najbardziej znane amerykańskie modele. A jednocześnie potrzebuje do tego znacznie mniejszej mocy obliczeniowej, co oznacza, że jest tańszy. Firma twierdzi, że jej model potrzebuje mniejszej liczby i mniej zaawansowanych procesorów niż amerykańskie modele. Ma wykorzystywać ledwie 1/50 zasobów, które były potrzebne do produkcji znanych AI.
Natychmiast pojawiła się też krytyka modelu, który ma być sprawniejszy od innych, ale cenzuruje treści dotyczące historii Chin.
Amerykańskie firmy technologiczne wydają miliardy dolarów na rozwój sztucznej inteligencji. Właśnie w rozwoju AI Donald Trump widzi jedno z najważniejszych narzędzi do odzyskiwania przez USA gospodarczej dominacji na świecie. W miniony czwartek podpisał rozporządzenia wykonawcze o „dominacji USA w sztucznej inteligencji”.
W pierwszym tygodniu prezydentury ogłosił też utworzenie projektu Stargate (Gwiezdne Wrota). Za 500 mld dolarów w cztery lata firmy OpenAi, Oracle i SoftBank mają zbudować infrastrukturę do rozwoju sztucznej inteligencji.
Premiera DeepSeek postawiła jednak przed amerykańskim biznesem pytanie: czy nie wydaje za dużo i nie osiąga zbyt mało w dziedzinie, która napędza dziś światowy wyścig gospodarczy?
Marc Andreessen, współtwórca pierwszej popularnej przeglądarki internetowej Mosaic i współzałożyciel Netscape, współfinansujący kampanię Trumpa, a ostatnio jego doradca napisał na portalu X (dawniej Twitter): „Deepseek R1 to jedno z najbardziej niesamowitych i imponujących przełomów, jakie kiedykolwiek widziałem — a jako projekt open source stanowi głęboki dar dla świata”. Nazwał też DeepSeek przełomem porównywalnym do Sputnika. Wystrzelenie przez Rosjan Sputnika w 1957 roku zapoczątkowało kosmiczny wyścig między ZSRR a Stanami Zjednoczonymi.
Dzisiejsze spadki dają argumenty tym, którzy twierdzili, że amerykańskie spółki technologiczne są wycenione za wysoko (tzn. ich realna wartość nie odpowiada cenie na giełdzie) i mamy do czynienia z technologiczną bańką.
W poniedziałek spadł również indeks S&P 500, do którego należy 500 największych spółek notowanych na nowojorskiej giełdzie. W składzie indeksu dominują spółki z jednego sektora – technologicznego. Tylko Apple, Nvidia, Amazon i Microsoft składają się na 25 proc. indeksu. To bezprecedensowa w historii amerykańskiej giełdy koncentracja, gdy od tak niewielkiej liczby spółek zależy los całego indeksu, a zatem milionów inwestorów, którzy używają go m.in. do zbierania pieniędzy na emerytury.
Dziennikarka zajmująca się technologią, Sylwia Czubkowska, zwraca jednak uwagę, że doniesienia o tym, że chiński model powstał przy niewielkich nakładach i bardzo szybko, mijają się z historią stojącej za nim firmy.
Czubkowska zwraca też uwagę, że historia DeepSeek sięga dalej niż rok. Fundusz High-Flyer stojący za DS działa od 2015 roku i intensywnie inwestuje w sztuczną inteligencję. Zaś do produkcji swoich systemów AI wykorzystała 10 tys. kart graficznych NVIDIA A100.
Warto też przypomnieć, że premiera nowego modelu DeepSeek ma miejsce w czasie, gdy przyszłość chińskiej platformy społecznościowej TikTok w USA jest niepewna.
Zapytałam chataGPT, czy nie obawia się swojego chińskiego konkurenta. Oto co odpowiedziała generatywna sztuczna inteligencja:
„DeepSeek może być popularny w określonych dziedzinach, np. w analizie danych lub wyszukiwaniu informacji, ale niekoniecznie zastąpi AI, która skupia się na szerokim wsparciu, takim jak moje. 😊
Ludzie używają mnie do bardzo różnych rzeczy – od codziennej pomocy, przez naukę, aż po wsparcie w podejmowaniu decyzji. Jeśli DeepSeek będzie bardziej odpowiedni w niektórych obszarach, to świetnie, bo oznacza to postęp technologiczny! Ale zawsze znajdzie się miejsce na AI, która wspiera w bardziej uniwersalny sposób”.
W poniedziałek chińska firma poinformowała, że tymczasowo ograniczy rejestracje nowych użytkowników z powodu cyberataku.
Światowi przywódcy, którzy przyjechali do Oświęcimia, nie zabierali głosu podczas uroczystości. Przysłuchiwali się opowieściom Ocalałych. Na terenie Muzeum Auschwitz zgromadziło się ok. 3 tys. osób
27 stycznia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Tego dnia, 80 lat temu, Armia Czerwona wyzwoliła obóz Auschwitz. Na jego terenie co roku organizowane są uroczystości z udziałem Ocalałych.
W tym roku do Oświęcimia przyjechały delegacje z 60 krajów, około 3 tysięcy osób. Wśród nich przedstawiciele władz, organizacji międzynarodowych oraz byli więźniowie obozu. To oni zabierali głos podczas uroczystości. W OKO.press opublikowaliśmy całą przemowę Mariana Turskiego:
Po przemowach i wspólnej modlitwie, delegacje zapaliły znicze przy wagonie, będącym symbolem okrucieństwa, jakiego doświadczali więźniowie i więźniarki. Znicz zapalił m.in. prezydent Andrzej Duda, prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Olaf Scholz i król Karol III.
Kiedy Wołodymyr Zełenski składał znicz, rozległy się brawa.
Publikujemy zdjęcia z uroczystości.
Całą uroczystość można obejrzeć tutaj:
„W tamtym czasie byliśmy ofiarami w moralnej próżni, ale dzisiaj mamy obowiązek nie tylko pamiętać, co przecież jest bardzo ważne, ale ostrzegać i uczyć ludzi, że z nienawiści rodzi się tylko więcej nienawiści, a z zabijania jeszcze więcej zabijania” – mówiła podczas uroczystości jedna z Ocalałych, Towa Friedman.
80 lat temu żołnierze Pierwszego Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej weszli na teren nazistowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Znaleźli tam około 7,5 tys. więźniów, których pozostawili uciekający na zachód Niemcy.
Muzeum Auschwitz-Birkenau co roku 27 stycznia organizuje obchody ku czci pamięci ofiar obozu i Zagłady. Na tegoroczne uroczystości zaproszono przywódców z całego świata, m.in. prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, prezydenta Francji Emmanuela Macrona, króla Karola III, kanclerza Niemiec Olafa Scholza czy przewodniczącą Parlamentu Europejskiego Robertę Metsolę. Izrael reprezentowany jest przez ministra edukacji Joawa Kisza.
Jednak w centrum obchodów nie ma polityki — tylko wspomnienia i świadectwo Ocalałych. Gości uroczystości powitał Marian Turski. „Teraz została nasz już tylko garstka. Nasze myśli kierujemy ku tej większości, tym milionom, które nigdy nam nie powiedzą, co czuli” – powiedział. „Widzimy współcześnie wielki wzrost antysemityzmu, a to właśnie on doprowadził do Holokaustu” – dodał. Podkreślał, że Hamas „czyni próby zaprzeczania masakry 7 października”.
Odwaga – to słowo pojawiło się w jego przemowie kilkukrotnie. "Nie bójmy się rozmawiać o problemach, jakie dręczą tzw. Ostatnie Pokolenie. Naruszają co prawda ci młodzi ludzie nasz porządek społeczny, system prawny. Sędzia, który wydał wyrok i powiedział »być może dziś skazuję jutrzejszych bohaterów« – mówił Marian Turski.
Głos zabrali również inni Ocaleni. „Odkąd byłam małą dziewczynką, uważałam, że to tylko dzień moich urodzin, 27 stycznia” – mówiła Towa Friedman. „Jesteśmy tutaj, aby ogłosić i przysiąc, że nigdy nie pozwolimy, aby historia się powtórzyła” – podkreślała.
Dodała: „W tamtym czasie byliśmy ofiarami w moralnej próżni, ale dzisiaj mamy obowiązek nie tylko pamiętać, co przecież jest bardzo ważne, ale ostrzegać i uczyć ludzi, że z nienawiści rodzi się tylko więcej nienawiści, a z zabijania jeszcze więcej zabijania”.
„Odczuwam wielki żal i ubolewam bardzo, że w wielu krajach Europy, także w naszym, maszerują osoby w uniformach przypominające te nazistowskie. Osoby te dumnie nazywają się narodowcami” – mówił kolejny z Ocalałych, Leon Weintraub.