0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

18:42 20-01-2025

Prawa autorskie: Chip Somodevilla / POOL / AFPChip Somodevilla / P...

„Od tego momentu kończy się upadek Ameryki”. Pierwsze decyzje prezydenta Trumpa

„Złota era Ameryki zaczyna się teraz (...). Każdego dnia mojej drugiej prezydencji będę przedkładał interes Ameryki nad wszystko inne” – mówił Donald Trump w swoim pierwszym przemówieniu jako prezydent. Ta „złotą erę” charakteryzować będzie rozszerzanie uprawnień władzy w ramach stanu wyjątkowego. Zabieg znany z Turcji Erdoğana i Węgier Orbána.

Co się wydarzyło?

Prezydent Donald Trump wygłosił pierwsze przemówienie po oficjalnym zaprzysiężeniu jako 47. prezydent Stanów Zjednoczonych. Część jego zapowiedzi jest bardzo niepokojąca.

Donald Trump twierdzi, że Stany Zjednoczone potrzebują „odzyskania suwerenności”, „przywrócenia bezpieczeństwa” i „naprawy wymiaru sprawiedliwości”. Jego głównym celem ma być uczynienie Amerykanów „dumnym, dobrze prosperującym i wolnym narodem” – deklarował w swoim przemówieniu po zaprzysiężeniu.

Ale szczegóły jego zapowiedzi sugerują coś zupełnie innego.

Drakońskie, niezgodne z prawami człowieka regulacje

W swoim przemówieniu Trump zapowiedział serię pierwszych decyzji, które podejmie. Chodzi m.in. o wprowadzenie drakońskich regulacji celem wyeliminowania migracji do Stanów Zjednoczonych:

  • Trump zamierza ogłosić stan wyjątkowy na granicy z Meksykiem, aby móc wysłać wojska do ochrony granicy.
  • Kartele narkotykowe i przemytnicze mają zostać uznane za „zagraniczne organizacje terrorystyczne”.
  • Trump chce przywrócić drakońskie prawo z 1798 roku, tzw. Alien Enemies Act, które pozwala na zatrzymanie lub deportację obywateli państwa uznanego na mocy tego prawa za „wrogie”. Dzięki tego rodzaju regulacji możliwe jest zatrzymanie i wydalenie migrantów bez przesłuchania i bez dania im szansy na złożenie wniosku o azyl. Taka regulacja stoi w całkowitej sprzeczności z normami międzynarodowymi. Trump twierdzi, że ma to służyć walce z przestępczością zorganizowaną, ale może być też wykorzystywane wobec migrantów np. z Meksyku.
„Jako naczelny dowódca mam obowiązek bronić naszego kraju przed zagrożeniami i inwazją” – powiedział Trump w uzasadnieniu dla tej decyzji.

Stan wyjątkowy także w obszarze energetyki

Dalej nowy prezydent USA zapowiedział, że wyposaży członków swojej administracji w „szerokie uprawnienia” do zwalczania inflacji oraz obniżenia cen. Trump ma zamiar też wprowadzić „stan wyjątkowy w obszarze energetyki”. Ma to umożliwić zwiększenie wydobycia surowców energetycznych, zapewne z pominięciem ograniczeń wynikających z norm środowiskowych.

To może oznaczać jedno: uregulowania prawne stanu wyjątkowego dają egzekutywie ponadstandardowe uprawnienia — pozwalają omijać kontrolę parlamentarną, zasady konsultacji społecznych czy transparencji działań politycznych.

Rządzenie dekretami w czasie stanu wyjątkowego to praktyka stosowana przez autorytarnych lub autokratyzujących się przywódców, znana m.in. z Turcji Erdoğana i Węgier Orbána. Jest ona związana z nielegalną uzurpacją władzy. Oczywiście pytanie, jak to może działać w systemie prawnym Stanów Zjednoczonych.

Koniec Zielonego Ładu i szafowanie cłami

Donald Trump zapowiada też koniec Nowego Zielonego Ładu. To oznacza m.in. rezygnację z dążenia do elektryfikacji transportu samochodowego.

Zgodnie z zapowiedziami sprzed objęcia prezydentury planuje też zwiększyć przychody budżetowe poprzez nałożenie ceł na produkty zagraniczne importowane do USA.

W jego zapowiedziach pojawiają się też deklaracje dotyczące likwidacji polityk równościowych, m.in. celem budowy społeczeństwa „rasowo ślepego”.

„Od dziś oficjalną polityką rządu Stanów Zjednoczonych będzie też to, że istnieją tylko dwie płcie, męska i żeńska” – deklaruje Trump. Jak taka regulacja będzie miała wyglądać w praktyce, jeszcze nie wiadomo.

Kilkukrotnie w swoim przemówieniu Trump uderzył też w swoich poprzedników, twierdząc, że to oni doprowadzili do „kryzysu zaufania” w Stanach. Podobnie jak w podczas mowy inauguracyjnej w 2017 roku, mówił o „establishmencie, który okrada obywateli z zasobów”.

„Przez wiele lat radykalny i skorumpowany establishment pozbawiał naszych obywateli władzy i bogactwa. W tym samym czasie filary naszego społeczeństwa znajdowały się w całkowitej ruinie (...). Ale od tego momentu kończy się upadek Ameryki” – podkreślił.

„Ocalony przez Boga nie bez powodu”

Trump powiedział też, że „jego droga z powrotem do Białego Domu nie była prosta” i przypomniał zamachy na swoje życie, do których doszło w trakcie kampanii w 2024 roku.

W sobotę 13 lipca 2024 roku, o godzinie 18.15 miejscowego czasu, przemawiający na wiecu w Butler w Pensylwanii Trump został postrzelony w prawe ucho. Ówczesny kandydat Republikanów miał niesamowite szczęście — niewiele brakowało, by kula trafiła go w skroń.

Drugi zamach został udaremniony. 15 września uzbrojony w karabin maszynowy mężczyzna wdarł się na pole golfowe w klubie w West Palm Beach na Florydzie. W porę zauważyli go jednak agenci Secret Service, którzy oddali w jego strzały, a następnie zatrzymali go.

Dziś Trump mówi, że jego życie zostało ocalone nie bez powodu.

„Zostałem ocalony przez Boga, by uczynić Amerykę znowu wielką” – mówił tuż po zaprzysiężeniu. Dzień swojego zaprzysiężenia „dniem wyzwolenia”.

To zapewne to „boskie namaszczenie” w rozumieniu Trumpa daje mu prawo do sięgania po tak wyjątkowe środki w sprawowaniu władzy.

17:04 20-01-2025

Prawa autorskie: Zdjęcie: SAUL LOEB / POOL / AFPZdjęcie: SAUL LOEB /...

„Złoty wiek Ameryki zaczyna się dziś”. Donald Trump zaprzysiężony

Zupełnie jak jego idol, Ronald Reagan w 1985 roku, Donald Trump złożył przysięgę prezydencką w sali rotundowej siedziby Kongresu Stanów Zjednoczonych. Ceremonia, która tradycyjnie odbywała się na reprezentacyjnych schodach Kapitolu, przeniosła się do jego wnętrza ze względu na niskie temperatury.

Co się wydarzyło?

„Dream big” — to powiedzenie, które na wiecach swoich zwolenników spod znaku MAGA (z ang. Make America Great Again") Donald Trump przez ostatnie lata powtarzał bardzo często. Równie często powtarzał, że wróci do Białego Domu. Dziś 20 stycznia jego marzenie i plan zostają zrealizowane.

Po 12 czasu wschodniego, czyli po 18 czasu polskiego, prezydent elekt Donald Trump złożył przysięgę prezydencką, tym samym zostając 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych. To jego druga i ostatnia kadencja.

„Uroczyście przysięgam, że będę wiernie sprawować urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych i że najlepiej, jak potrafię, zachowam, będę chronić i bronić konstytucji Stanów Zjednoczonych” — wyrecytował Trump z prawą ręką na sercu i lewą na trzymanej przez jego żonę Melanię Biblii.

Tuż przed złożeniem przysięgi Trump dostał kilkuminutową owację na stojąco. Długa owacja towarzyszyła mu także po zaprzysiężeniu.

W modlitwach otwierających jego zaprzysiężenie arcybiskup Nowego Jorku Timothy Dolan oraz ewangelik ks. Franklin Graham z The Billy Graham Evangelistic Association dziękowali bogu za zwycięstwo wyborcze Trumpa.

„Wiemy, że Ameryka nigdy nie może znowu być wielką, jeśli odwróci się od boga” — powiedział ks. Franklin Graham.

Tuż przed Trumpem przysięgę prezydencką złożył J.D. Vance, tym samym obejmując urząd wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych.

Liczne grono gości

Zaprzysiężeniu przyglądali się zaproszeni goście, wśród których byli m.in. wszyscy żyjący byli prezydenci USA: George W. Bush z żoną Laurą, Bill i Hillary Clinton, Joe Biden z żoną Jill Biden oraz Barack Obama. Obama pojawił się bez żony, ponieważ Michelle Obama odmówiła udziału w zaprzysiężeniu Trumpa, nie podając powodu.

To, że na inauguracjach zawsze pojawiają się byli prezydenci, jest bardzo ważnym elementem pokojowego przekazywania władzy.

Dlatego w przeciwieństwie do Trumpa w 2021 roku, który nie wziął udziału w zaprzysiężeniu Joe Bidena, Biden ani razu nie poddał w wątpliwość swojego udziału w inauguracji Trumpa. Nieobecność Trumpa na inauguracji Bidena była elementem bojkotu całych wyborów z 2020 roku przez przegranego kandydata Republikanów, który do dziś utrzymuje niezgodnie z faktami, że wybory te były sfałszowane.

Oprócz byłych prezydentów USA zaprzysiężeniu Trumpa przyglądali się także zagraniczni liderzy: m.in. prezydent Argentyny Javier Milei, premierka Włoch Giorgia Meloni oraz wiceprezydent Chin Han Zheng.

Poza tym na inauguracji obecni byli także były premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson oraz prawdopodobnie były premier Polski Mateusz Morawiecki (w charakterze przewodniczącego europejskiej partii Konserwatystów i Reformatorów). Morawiecki nie potwierdził jeszcze swojej obecności na wydarzeniu, ale jest w Waszyngtonie i według wcześniejszych informacji miał być zaproszony na inaugurację Trumpa.

Na uroczystości inauguracji prezydentury Trumpa mocno reprezentowany był także świat biznesu, a szczególnie branża technologiczna. Był szef Mety Mark Zuckerberg, szef Google'a Sundar Pichai, szef Apple'a Tim Cook, założyciel i prezes Amazona Jeff Bezos oraz szef Tesli i Space X Elon Musk (Musk będzie współpracował z Trumpem jako członek jego administracji; został powołany do kierowania nowym departamentem wydajności rządu).

Nie, zwycięstwo Trumpa nie jest największe

Na drugą kadencję do Białego Domu Donalda Trumpa wyniosły głosy 77 milionów Amerykanów, bo tyle osób zagłosowało na niego 5 listopada 2024. Trump wielokrotnie powtarzał, że jego zwycięstwo wyborcze jest „najbardziej spektakularne w historii”, tzn. że zdobył największą przewagę głosów zarówno w głosowaniu powszechnym, jak i w głosowaniu elektorskim.

Ale jak wynika z danych o wynikach głosowania The American Presidency Project, przewaga Trumpa nad Kamalą Harris w listopadzie 2024 roku wyniosła tylko półtora procent głosów w głosowaniu powszechnym, podczas gdy w 2021 roku Joe Biden wygrał nad Trumpem przewagą 4 procent głosów w głosowaniu powszechnym.

Wynik Trumpa z 2024 roku to tak naprawdę najgorszy wynik od 1968 roku.

W 2024 roku Trump nie wygrał nawet powszechnego głosowania, bo nie przekroczył progu 50 procent głosów. Zdobył ich 49,9 proc.. Dużo lepiej w 2021 roku poradził sobie Joe Biden, który zdobył aż 51,3 procent głosów wyborców.

Także wynosząca 86 głosów przewaga Trumpa nad Kamalą Harris w głosowaniu elektorskim (312 do 226) nie jest tak spektakularna jak twierdzi nowy prezydent Stanów. Lepszy wynik w poprzednich latach zrobił Barack Obama, Bill Clinton i George W. Bush.

Trumpowi bardzo daleko także do historycznie najbardziej spektakularnego zwycięstwa, jakim było zwycięstwo Ronald Reagana w 1984 oraz Richarda Nixona w 1972. Reagan zdobył 525 z 538 głosów elektorskich, a Nixon 520 z 538.

Druga kadencja Trumpa — czego się spodziewać?

Donald Trump obiecuje Amerykanom „nową złotą erę”. Zamierza „postawić USA na nogi gospodarczo”, bo twierdzi, że dziedziczy kraj w „bardzo złej formie”. Jest w tym dużo przesady. Zamierza doprowadzić do obniżenia cen podstawowych produktów i spadku inflacji, choć ta jest niska — wynosi tylko 3 procent. Zapowiada też zwiększenie wydobycia paliw kopalnych w USA, odwrócenie wielu obostrzeń polityki klimatycznej oraz wprowadzenie ułatwień dla inwestorów. Jego celem jest zwiększenie inwestycji zagranicznych w USA i tworzenie nowych miejsc pracy.

W polityce zagranicznej Trump zapowiada stosowanie zasady „America First”, czyli bezwzględnego prymatu amerykańskiego interesu narodowego. Chce doprowadzić do szybkiego zakończenia wojny w Ukrainie oraz stabilizacji na Bliskim Wschodzie. W polityce handlowej jego celem jest likwidacja deficytu handlowego z Chinami, Kanadą czy Unią Europejską. Trump nie wyklucza wprowadzenia wysokich ceł na produkty z tych krajów, by zmniejszyć atrakcyjność importu do USA.

Więcej o tym, jak będzie wyglądać i co przyniesie druga kadencja Donalda Trumpa, przeczytasz w poniższych tekstach:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

14:25 20-01-2025

Prawa autorskie: fot. Scott Olson/Getty Images/AFPfot. Scott Olson/Get...

Donald Trump dzień inauguracji zaczyna od mszy. Goście już się zjechali

Rozpoczyna się pierwszy punkt dnia inauguracji prezydenta Donalda Trumpa oraz wiceprezydenta J.D. Vanca w Stanach Zjednoczonych. Jego główni bohaterowie wraz z rodzinami zjechali już do małego anglikańskiego kościoła przy skwerze Lafayette w Waszyngtonie. Tu odbędzie się prywatna msza.

Co się wydarzyło?

Prezydent-elekt Donald Trump oraz jego żona Melania przybyli już do kościoła św. Jana przy skwerze Lafayette w Waszyngtonie. Tu odbędzie się prywatna msza w intencji nowego prezydenta i jego zastępcy. Poprowadzi ją pastor Robert W. Fisher. W mszy biorą udział także wiceprezydent elekt J.D. Vance z żoną Ushą Vance oraz rodziny obu polityków.

Na zdjęcia z agencji informacyjnych i relacjach na żywo w telewizji widać, że w mszy udział biorą dzieci Donalda Trumpa — córka Ivanka z rodziną oraz najstarsi synowie prezydenta elekta Eric Trump i Donald Trump junior z pierwszego małżeństwa, a także córka Tiffany z drugiego małżeństwa oraz jego syn z Melanią, Barron.

Poza tym w kościele widać byłego premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, indyjskiego miliardera Mukesha Ambaniego oraz członków nowej administracji Trumpa.

Jest też szef Mety Mark Zuckerberg, szef Apple'a Tim Cook, założyciel i prezes Amazona Jeff Bezos z partnerką Lauren Sanchez, szef Tesli i Space X Elon Musk (Musk będzie współpracował z Trumpem jako członek jego administracji; został powołany do kierowania nowym departamentem wydajności rządu).

Jaki jest kontekst?

78-letni Donald Trump zostanie dziś, w poniedziałek 20 stycznia zaprzysiężony na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Prezydent elekt złoży przysięgę dokładnie o 12 czasu wschodniego, czyli o 18 czasu polskiego. Wcześniej przysięgę złoży J.D. Vance. Ale sam moment złożenia przysięgi przez nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych poprzedzą inne ważne wydarzenia dnia inauguracji.

Oto jest plan:

  • W poniedziałek rano prezydent elekt zacznie dzień od udziału w mszy w kościele episkopalnym Św. Jana – to tradycja amerykańskich prezydentów.
  • Następnie Trump i jego żona Melania udadzą się na powitalną herbatę do Białego Domu, gdzie spotkają się z odchodzącym prezydentem Joe Bidenem i jego żoną Jill Biden.
  • Dalej koło godziny 11 (czyli 17 polskiego czasu) Donald Trump wraz z żoną przejedzie do Kapitolu, gdzie o 11:30 (17.30 polskiego czasu) rozpocznie się ceremonia inauguracji. Jak ustalił CNN, Trumpowie pojadą na Kapitol limuzyną razem z Joe Bidenem i jego żoną.
  • Ceremonię zaprzysiężenia otworzy występ chóru z Uniwersytetu w Nebrasce, następnie wystąpi Zespół Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych, który zagra preludium „President’s Own”.
  • Potem będzie „modlitwa otwierająca”, którą wygłosi dwóch znanych z homofobicznych poglądów duchownych.
  • Jako pierwszy zaprzysiężony zostanie wiceprezydent J.D. Vance.
  • Następnie wystąpi Carrie Underwood, piosenkarka muzyki country.
  • Po wystąpieniu Underwood czeka nas clou programu: zaprzysiężenie Donalda Trumpa. To ma nastąpić równo w południe czasu wschodniego, czyli o 18 czasu polskiego.
  • Następnie odegrany zostanie „Hymn Bojowy Republiki” – jedna z najpopularniejszych pieśni patriotycznych Stanów Zjednoczonych.
  • Dalej nastąpi bardzo ważny punkt programu inauguracji: przemówienie prezydenta.

Dalej w planie dnia jeszcze:

  • modlitwy zamykające,
  • pożegnanie odchodzących Joe Bidena i Kamali Harris (na Kapitolu),
  • ceremonia pierwszych podpisów, w trakcie której prezydent Trump podpisze pierwsze dekrety prezydenckie,
  • inauguracyjny obiad,
  • wizytacja wojsk (na wschodnich schodach Kapitolu prezydent Trump i wiceprezydent J.D. Vance przyjmą honory od wojska),
  • parada prezydencka na terenie Capital One Arena, hali sportowej niedaleko Kapitolu i Białego Domu.

Po paradzie Trump przemieści się do Białego Domu, gdzie odbędzie się kolejna ceremonia w Gabinecie Owalnym. Wieczorem nowo zaprzysiężony prezydent ma wziąć udział jeszcze w trzech balach inauguracyjnych.

Więcej o przebiegu inauguracji oraz kontrowersjach z nią związanych przeczytasz tutaj:

Przeczytaj także:

13:37 20-01-2025

Prawa autorskie: Foto: Wojtek RADWAŃSKI / AFPFoto: Wojtek RADWAŃS...

Śledztwo ws. prania brudnych pieniędzy przez Didiera Reyndersa: Nowe ustalenia

Okazuje się, że oskarżony o pranie brudnych pieniędzy były komisarz sprawiedliwości UE Didier Reynders wykorzystywał do tego nie tylko państwową loterię. Przez dziesięć lat, zanim objął stanowisko w Komisji Europejskiej, zwyczajnie wpłacał te środki na swoje konto.

Co się wydarzyło?

Trwa śledztwo w sprawie belgijskiego polityka Didiera Reyndersa, byłego komisarza sprawiedliwości UE. Reynders jest oskarżony o pranie brudnych pieniędzy i nielegalne wzbogacanie się. Portal śledczy Follow the Money w poniedziałek 20 stycznia przekazuje kolejne ustalenia ze śledztwa.

Oprócz tego, co już wiadomo było w sprawie — że do prania pieniędzy pochodzących z nielegalnych źródeł Reynders wykorzystywał losy na państwowej loterii typu Lotto, które kupował za duże ilości gotówki, a wygrane przelewał na swoje konto — Follow the Money dowiedziało się, że wcześniej, przed objęciem stanowiska unijnego komisarza, Reynders zwyczajnie wpłacał na swoje konto w ING banku spore kwoty gotówki.

Z ustaleń śledczych wynika, że przez niemal dekadę poprzedzającą objęcie stanowiska komisarza UE, Reynders wpłacił na swoje konto w banku ING w sumie około 800 tysięcy euro o niewiadomym pochodzeniu. Okazuje się, że bank już w 2018 roku zwrócił się do niego o wyjaśnienie pochodzenia środków, ale dopiero pięć lat później, w 2023 roku, o podejrzanej aktywności na kontach polityka poinformował nadzór finansowy.

Tymczasem już wtedy obowiązywały unijne regulacje dotyczące przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, które nakładały na bank obowiązek natychmiastowego zgłaszania do organów ścigania takich podejrzanych przypadków. Zwłaszcza, że Reynders był osobą zajmującą eksponowane stanowiska polityczne.

Jaki jest kontekst?

Pierwszy raz o śledztwie ws. byłego komisarza sprawiedliwości Didiera Reyndersa usłyszeliśmy w grudniu 2024 roku.

Trzy dni po wygaśnięciu mandatu komisarza UE, czyli we wtorek 3 grudnia, belgijska policja przeprowadziła naloty w kilku lokalizacjach powiązanych z politykiem, w tym jego dwóch domach. Zabezpieczono głównie sprzęt komputerowy, telefony i prywatne dokumenty – donosił belgijski „Le Soir” oraz portal śledczy Follow The Money, które ujawniły sprawę.

Tego samego dnia Didier Reynders został przesłuchany. Jak wynika z ustaleń dziennikarzy, wobec Didiera Reyndersa toczy się śledztwo w sprawie o pranie brudnych pieniędzy. Belgijski polityk przez ponad dekadę miał kupować duże ilości stosunkowo tanich losów w belgijskiej loterii państwowej (odpowiednik polskiego Lotto). Losy kupował za gotówkę, a wygrane przelewał na swoje konto.

Proceder miał trwać ponad 10 lat. Wciąż nie wiadomo jednak, jaka dokładnie kwota miałaby być w ten sposób wprowadzona do legalnego obiegu, ani skąd pochodziły pieniądze wykorzystane w procederze. Media spekulują o łapówkach i transakcjach nieruchomościami. Śledczy odmówili ujawnienia tych informacji dla dobra śledztwa.

Politykowi nie przedstawiono jeszcze żadnych zarzutów. On sam utrzymuje, że jest niewinny.

Sprawa Reyndersa budzi w Polsce szczególne zainteresowanie, dlatego że to Reynders był tym komisarzem, który zajmował się sprawami związanymi z łamaniem praworządności przez rząd Zjednoczonej Prawicy w Polsce. Politycy PiS wykorzystują jego sprawę karną do podważania wiarygodności działań Komisji Europejskiej wobec Polski w latach 2015-2023. Nie ma jednak żadnych dowodów na to, by Reynders miał być korumpowany w związku ze swoimi działaniami ws. Polski.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

13:01 20-01-2025

Prawa autorskie: Stopklatka z nagrania, FBStopklatka z nagrani...

Ksiądz kopał psa przez ogrodzenie, wszystko się nagrało. Archidiecezja daje mu upomnienie

Szokujące nagranie księdza z parafii św. Marcina w Tolkowcu w warmińsko-mazurskim, który agresywnie droczył się z psem szczekającym na niego zza ogrodzenia, opublikował w mediach społecznościowych Łukasz Litewka, poseł Nowej Lewicy. Jest odpowiedź kurii.

Co się wydarzyło?

Na nagraniu udostępnionym w mediach społecznościowych przez Łukasza Litewkę, które pochodzi z monitoringu domu znajdującego się na terenie posesji, po której biega pies, datowane jest na 18 stycznia godzinę 13:14. Litewka publikuje je w niedzielę po południu.

Widać na nim, że ksiądz przez chwilę stoi w furtce posesji, by za chwilę ruszyć wzdłuż płotu. Przy ogrodzeniu po terenie posesji biega nieduży brązowy pies i z zapałem szczeka na księdza. Ten zatrzymuje się na jego wysokości i zaczyna kopać w ogrodzenie. Po chwili sięga ręką i usiłuje uderzyć psa torbą. Gdy pies ucieka w głąb posesji, ksiądz podnosi z ziemi jakiś przedmiot i rzuca nim w psa.

Zachowanie księdza jest bardzo dziwne i agresywne, bo pies za ogrodzeniem w żaden sposób mu nie zagraża.

„Immanuel Kant powiedział, że »serce człowieka można poznać po tym, jak traktuje zwierzęta«” — pisze Litewka w komentarzu do nagrania. „Znam księży, którzy są naprawdę ludźmi z powołania, ale tego pana nie tylko bym nie wpuścił do domu, a także w ogóle nie chciał znać” — dodaje poseł Nowej Lewicy.

Nagranie porusza internautów i rozchodzi się po internecie — ma niemal 10 tysięcy udostępnień.

Kuria odpowiada

W poniedziałek 20 stycznia na szokujące nagranie z lokalnym księdzem odpowiada Kuria Archidiecezji Warmińskiej. Zdaniem Kurii w takiej sytuacji wystarczy upomnienie.

„W związku z zaistniałą sytuacją na terenie parafii św. Marcina w Tolkowcu wyrażamy zdecydowaną dezaprobatę takiej postawy. Żadna agresja wobec zwierząt nie powinna mieć miejsca. Z księdzem, który dopuścił się takiego zachowania, odbyła się rozmowa i otrzymał stosowne upomnienie” — pisze ksiądz Marcin Sawicki, rzecznik Archidiecezji Warmińskiej.

Okazuje się więc, że agresywnego księdza nie spotkają żadne konsekwencje. Zdaniem władz kościoła, człowiek o tak wysokim morale może wciąż wygłaszać kazania dla mieszkańców parafii.

„Na co my liczymy od osób, które potrafiły tuszować dużo poważniejsze tematy. Polski kościół popełnia błędy, a zawsze, gdy ma możliwość je naprawić i wyciągnąć konsekwencje, nie robi tego” — komentuje gorzko Litewka.

Czytaj więcej o aferach kościoła w Oko.press:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: