Już w sobotę poznamy wyniki prawyborów w KO – kto zostanie kandydatem na prezydenta? Rosja atakuje Ukrainę Oresznikiem
Rano Onet opisał sprawę obsady stanowisk w Totalizatorze Sportowym poza konkursami z partyjnego klucza. Polska 2050 przypomina: mamy ustawę, która zamknie ten rozdział
„Nie na to umawialiśmy się z Polakami. Profesjonalizm, nie TKM” – czytamy w mediach społecznościowych Polski 2050. To reakcja partii na dzisiejsze doniesienia Onetu.
Portal opublikował dziś tekst, z którego wynika, że większość nowych dyrektorów oddziałów terenowych Totalizatora Sportowego to osoby związane z trzema partiami koalicji: KO, PSL i Lewicą. Według informacji Onetu spółka nie przeprowadziła otwartych konkursów na te stanowiska. W ciągu ostatniego pół roku w Totalizatorze Sportowym odwołano 17 dyrektorów oddziałów terenowych. W większości (ale nie w każdym przypadku) były to osoby, które objęły funkcje w czasach rządów PiS i były związane z partiami Zjednoczonej Prawicy.
Na liście tej nie ma jednak działaczy Polski 2050. Partia Szymona Hołowni protestuje teraz przeciwko rozdawaniu stanowisk w spółkach skarbu państwa z klucza partyjnego.
Magdalena Biejat, senatorka Lewicy Razem zaapelowała:
„Zamiast załamywać ręce nad kolejnym przykładem przejmowania spółek Skarbu Państwa przez polityków, wprowadźmy wreszcie rozwiązania systemowe. Przyjmijmy złożoną przez Polskę 2050 ustawę o odpolitycznieniu tych spółek i zamknijmy tę furtkę raz na zawsze”.
W odpowiedzi Polska 2050 w mediach społecznościowych przypomniała:
"Projekt ustawy odpartyjniający spółki skierowaliśmy do Sejmu w marcu. By wszedł w życie musi go poprzeć sejmowa większość. Na razie żadna partia się do niego nie odniosła. Założenia są jasne i konkretne:
Spółki państwowe muszą działać w sposób transparentny i profesjonalny".
Polska 2050 jest jednak częścią koalicji rządzącej, a Szymon Hołownia – marszałkiem Sejmu. Partia ma możliwość nadania tej sprawie priorytetu. Patrząc jednak na to, kto obsadzał stanowiska w Totalizatorze Sportowym poza konkursami trudno się dziwić temu, że koalicja nie jest taką ustawą specjalnie zainteresowana.
Dariusz Barski, powołując się na uchwałę wydaną 27 września przez trzech neosędziów z Izby Karnej SN, domaga się przywrócenia do pracy. Ziobryści składają wniosek do Komendanta Głównego Policji.
Politycy Suwerennej Polski zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami skierowali w poniedziałek 30 września pismo do Komendanta Głównego Policji w sprawie przywrócenia Dariusza Barskiego na stanowisko Prokuratora Krajowego.
„Dzisiaj jest bardzo ważny dzień, jeśli chodzi o odpowiedź na pytanie, czy Polska jest republiką bananową, czy jest demokracją konstytucyjną. (…) To na policji i innych służbach spoczywa obowiązek, by przywrócić porządek prawny w Polsce. Siłowo uniemożliwiono Dariuszowi Barskiemu wykonywanie funkcji Prokuratora Krajowego. Nie słyszymy, by dobrowolnie Adam Bodnar wraz z Dariuszem Kornelukiem chcieli zejść ze ścieżki łamania prawa. Instytucjami, które mogą przywrócić ten porządek, są służby nadzorowane przez Komendanta Głównego Policji”- mówił podczas konferencji prasowej przed budynkiem Komendy Głównej Policji Sebastian Kaleta.
„Uzurpatorzy, którzy okupują budynek prokuratury, powinni natychmiastowo opuścić budynek i udostępnić go zgodnie z prawem Dariuszowi Barskiemu" – mówił Jacek Ozdoba.
W poniedziałek pod budynkiem Prokuratury Krajowej pojawił się także Dariusz Barski. Nie został jednak wpuszczony do środka. Ochraniająca budynek funkcjonariuszka Służby Więziennej skierowała go do biura przepustek, wyjaśniając, że to decyzja Prokuratora Krajowego Dariusza Korneluka. Barskiemu towarzyszyli prawicowi działacze i media.
„Uważam, że jestem Prokuratorem Krajowym i powinienem realizować obowiązki zawodowe, bo Skarb Państwa płaci mi za to pieniądze i zostałem powołany na to stanowisko przez premiera za zgodą prezydenta RP” – mówił Barski dziennikarzom. „Jesteśmy tu w związku z orzeczeniem Sądu Najwyższego, który uznał, że działania PG były niezgodne z prawem. Do tej pory Prokurator Generalny nie zajął stanowiska. Stanowisko zajęła Prokuratura Krajowa, która wybiera sobie orzeczenia, które uznaje za orzeczenia sądu”.
„W sytuacji, w której nielegalnie okupowany jest budynek Prokuratury Krajowej, a policja odmawia pomocy w usunięciu przestępców okupujących budynek, powinno wkroczyć wojsko. Trzeba ich siłowo usunąć z budynku PK, jak terrorystów” – skomentował na Twitterze (X) sytuację Dariusz Matecki z Suwerennej Polski.
W piątek 27 września Izba Karna SN, rozpatrując zagadnienie prawne skierowane do SN przez sąd rejonowy, podjęła uchwałę w sprawie prokuratora Dariusza Barskiego. Trzech neosędziów stwierdziło, że przywrócenie go ze stanu spoczynku przez Zbigniewa Ziobrę w 2022 roku było legalne, decydując tym samym, że Barski, nominat Zbigniewa Ziobry, wciąż powinien być prokuratorem krajowym.
Prokuratura Krajowa stoi na stanowisku, że piątkowa decyzja nie jest uchwałą SN ze względu na wadliwą obsadę sądu. I wskazuje, że w Sądzie Najwyższym czekają kolejne analogiczne zagadnienia prawne, które mają zostać rozpatrzone przez prawidłowo obsadzone składy.
„Jeżeli pan minister Zbigniew Ziobro może powiedzieć o premierze Morawieckim »w polityce nie można być miękiszonem«, no to ja mogę powiedzieć o panu ministrze Ziobro, że w polityce nie można być wyrachowanym cynikiem, grającym wyłącznie na siebie” – powiedział Michał Dworczyk.
Kongres Prawa i Sprawiedliwości, który miał odbyć się 28 września, został przełożony o dwa tygodnie. Podczas wydarzenia planowano wybrać nowe władze partii, a także dokonać zapowiadanego połączenia PiS-u z Suwerenną Polską. W takim scenariuszu do zarządu PiS mogliby dołączyć Zbigniew Ziobro oraz Patryk Jaki, liderzy SP.
O perspektywę pracy pod kierownictwem ziobrystów został zapytany w poniedziałek 30 września Michał Dworczyk w programie „Jeden na jeden” w TVN24. Bliski współpracownik Mateusza Morawieckiego zadeklarował, że jest przeciwnikiem takiego połączenia. Dodawał także, że na razie to „tylko informacje medialne i kuluarowe”.
„Uważam, że tego typu decyzja odsunie nas od możliwości zwycięstwa w wyborach, a także od odbudowania zdolności koalicyjnych. Z SP funkcjonującą tak jak funkcjonuje, będzie to niemożliwe” – mówił Michał Dworczyk.
"W moim przekonaniu to środowisko w dużej mierze jest winne przegranych wyborów w 2023 roku. W tym środowisku z jednej strony jest bardzo dużo wartościowych ludzi, których cenię za ich pracowitość, za ich kompetencje, ale z drugiej strony
w kierownictwie Suwerennej Polski jest sporo osób, które są cyniczne, radykalne i nastawione na swój indywidualny albo partyjny interes polityczny.
W związku z tym uważam, że tego rodzaju doświadczenia trzeba brać pod uwagę i lepiej współpracować w dotychczasowej formule" – dodawał.
Były szef Kancelarii Premiera w rządzie Mateusza Morawieckiego został zapytany, kogo ma na myśli.
„Jeżeli pan minister Zbigniew Ziobro może powiedzieć o premierze Morawieckim »w polityce nie można być, za przeproszeniem, miękiszonem«, no to ja mogę powiedzieć o panu ministrze Ziobro, że w polityce nie można być, za przeproszeniem, wyrachowanym cynikiem grającym wyłącznie na siebie” – odpowiedział.
Michał Dworczyk dodał, że Suwerenna Polska cieszy się poparciem między 1,5 proc. a 3 proc. Tymczasem PiS musi szukać poparcia wśród elektoratu przepływowego, mniej radykalnego.
„Radykalne wypowiedzi w różnych sprawach oczywiście dają osobistą korzyść politykom, partyjną stricte i osobistą, natomiast nie poszerzają elektoratu. One go ograniczają. Dzisiaj łatwo jest zostać rozpoznawalnym politykiem, mówiąc bardzo radykalnym językiem” – dodawał.
Dworczyk podkreślił także, że jest członkiem PiS od 23 lat i był nim w czasie, gdy Zbigniew Ziobro odchodził z PiS, a Patryk Jaki startował z list PO.
„Połączenie PiS z Suwerenną Polską jest przesądzone, wszystkie kwestie techniczne zostały uzgodnione. Myślę, że na najbliższym kongresie, który jest za niecałe dwa tygodnie, to się wypełni” – powiedział w poniedziałek w rozmowie z Wirtualną Polską Jacek Sasin.
Były wicepremier w rządzie PiS dodał też, że nie podziela poglądu Michała Dworczyka na temat połączenia obu partii. I zapewniał, że w samym PiS-ie nie jest on dominujący.
„Grono zbliżone do premiera Mateusza Morawieckiego ma krytyczne nastawienie do partii Zbigniewa Ziobro. Ale dominujący pogląd w ugrupowaniu jest taki, żeby maszerować razem, a nie trwonić siły” – przekonywał.
„Oczywiste jest, że nie doszłoby do tego zjednoczenia, gdyby nie decyzja Jarosława Kaczyńskiego. On jest jego zwolennikiem, sam prowadził rozmowy z liderami Suwerennej Polski” – zdradził Jacek Sasin. I dodał, że wychodzenie z komunikatami krytykującymi połączenie „nie ma sensu, wręcz przeszkadza”.
Radni powiatowi, dyrektorzy biur poselskich, koledzy od gry w piłkę. Onet opisuje, kim są nowi dyrektorzy oddziałów terenowych Totalizatora Sportowego.
Totalizator Sportowy, właściciel Lotto, spółka należąca do Skarbu Państwa i podległa Ministerstwu Aktywów Państwowych przeszła w ostatnich miesiącach zmiany kadrowe. W lutym z funkcji odwołany został prezes Olgierd Cieślik, zastąpił go Rafał Krzemień, menedżer z doświadczeniem m.in. w Poczcie Polskiej, czy Polskim Holdingu Nieruchomości.
Jak pisze Onet, w ciągu ostatniego pół roku w Totalizatorze Sportowym odwołano także 17 dyrektorów oddziałów terenowych. W większości były to osoby, które objęły funkcje w czasach rządów PiS i były związane z partiami Zjednoczonej Prawicy. Ale nie wszystkie.
Do tej pory w 13 regionach stanowiska objęli nowi szefowie. Jak nieoficjalnie dowiaduje się Onet, spółka nie przeprowadziła otwartych konkursów na stanowiska. Większość z nich objęli działacze i współpracownicy PO, PSL-u i Lewicy.
Kim są nowi dyrektorzy? Onet opisuje m.in.:
Onet szacuje, że zarobki dyrektorów mogą oscylować wokół 20-30 tysięcy złotych miesięcznie.
Prokurator Generalny Adam Bodnar skierował wczoraj do Przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy wniosek o uchylenie immunitetu Marcinowi Romanowskiemu.
Polityk Suwerennej Polski został zatrzymany 15 lipca. Prokuratura Krajowa postawiła mu zarzuty w związku ze śledztwem dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości, którym Romanowski zarządzał jako wiceminister i podwładny Zbigniewa Ziobry. Sąd uwolnił Romanowskiego 16 lipca, przychylając się do stanowiska obrońcy, że chroni go nieuchylony immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Taką interpretację przedstawił także na piśmie skierowanym do prokuratury Przewodniczący ZPRE.
27 września 2024 roku Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił zażalenie prokuratury na decyzję Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa z 16 lipca.
Najbliższa sesja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy rozpoczyna się jutro i potrwa kilka dni. Nie ma jeszcze informacji, czy zgromadzenie podejmie decyzję w sprawie Marcina Romanowskiego podczas aktualnego posiedzenia.