Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Rosyjski ślad” i kryptowaluty mają być według mediów tematem zapowiedzianego przez premiera wystąpienia na utajnionym posiedzeniu Sejmu
Część piątkowych (5 grudnia 2025) obrad Sejmu zostanie utajniona na wniosek premiera. Donald Tusk ma przedstawić „pilną informację dotyczącą bezpieczeństwa państwa”. Jak ustaliła dziennikarka TVN24 Agata Adamek, „ma to dotyczyć sprawy kryptowalut i pojawiającego się rosyjskiego śladu”. Podobne informacje ma portal Money.pl.
Sejm ma też zagłosować za odrzuceniem weta Karola Nawrockiego do ustawy o kryptowalutach.
1 grudnia 2025 Karol Nawrocki zawetował ustawę, która miała regulować polski rynek kryptowalut. Miała dostosować polskie przepisy do rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE 2023/1114 z dnia 31 maja 2023 roku (tzw. rozporządzenie MiCA). Polska już o rok przekroczyła termin wprowadzania regulacji.
Według branży ustawa była jednak zbyt restrykcyjna, a proponowane rozwiązania — ostrzejsze niż te, które wprowadziły np. Czechy, Węgry czy Słowacja. Za wetem lobbował biznes kryptowalutowy, a także politycy Konfederacji i PiS (Janusz Kowalski).
Jak pisaliśmy w OKO.press, obóz rządowy i prezydent przyjęli w sprawie tej ustawy dwie zupełnie różne strategie narracyjne. Premier bronił jej zapisów, odwołując się do bezpieczeństwa. Prezydent oraz Konfederacja i PiS — posługiwali się argumentacją dotyczącą wolności.
Przeczytaj także:
Donald Tusk już w poniedziałek stwierdził: „To weto jest kompletnie nie do obrony”. Premier kładł nacisk na to, że kryptowaluty służą Rosji do prowadzenia działalności przeciwko innym państwom, w tym przeciwko Polsce. Wynagrodzenie w kryptowalutach mieli dostać sabotażyści, którzy próbowali doprowadzić do katastrofy kolejowej w miejscowości Mika.
„Jesteśmy ostatnim krajem Unii Europejskiej, w którym takiej regulacji nie ma, często świat przestępczy korzysta właśnie z kryptowalut. Korzystają szpiedzy, korzystają dywersanci. Też ludzie w służbach specjalnych kompletnie nie rozumieją tego weta” – powiedział w czwartek w Polsat News minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.
O tym, że Rosja w kryptowalutach płaci osobom, które rekrutuje do działalności dywersyjnej, pisaliśmy w OKO.press nie raz.
Przeczytaj także:
Już wtedy premier sugerował, że sprawa będzie miała ciąg dalszy. „Prześlemy jeszcze raz, w trybie natychmiastowym, tę ustawę i ona szybko przejdzie przez parlament. Proszę to potraktować jako szansę i ofertę, żeby nie wiązano pańskiego nazwiska z kryptoaferą” – zapowiedział premier.
Dodatkowym kontekstem jest tu nasilający się konflikt między prezydentem a obozem rządowym.
Przeczytaj także:
Między obozem rządzącym a prezydentem toczy się rywalizacja, kto będzie „właścicielem” tematu bezpieczeństwa. Prezydent starał się dotąd rozgrywać ten temat, pokazując, że dzięki dobrym relacjom z Donaldem Trumpem stoi na straży bezpieczeństwa Rzeczpospolitej. Jednak to rząd ma tu więcej kompetencji, łącznie z informacjami od służb – które właśnie w piątek Donald Tusk chce przekazać posłom.
Z naszych rozmów na zapleczu rządu wynika, że koalicji widzi szansę na odbicie sondażowe między innymi w tym, że w obliczu zagrożenia ludzie gromadzą się wokół aktualnie rządzących.
Termin utajnionego posiedzenia też nie jest przypadkowy.
To właśnie na piątek na godzinę 10 rano Karol Nawrocki zwołał „Szczyt zdrowotny” pod hasłem „Na ratunek ochronie zdrowia”. Premier będzie więc przedstawiał informację związaną „z twardym bezpieczeństwem”, jak powiedziała nam jedna z osób pracujących dla rządu w czasie, gdy zgromadzeni u prezydenta eksperci zapewne będą krytykować rząd z powodu kryzysu w opiece zdrowotnej.
W ten sposób obóz rządowy nie pozwala, by prezydent zagarnął całą uwagę opinii publicznej. A temat kryzysu w ochronie zdrowia jest dla rządu kłopotliwy. Zwłaszcza po ujawnieniu pisma ministry zdrowia Jolanty Sobierańskiej-Grendy do ministra finansów z 29 października 2025, w którym proponowała oszczędności w budżecie NFZ w 2026 roku.
Przeczytaj także:
„Podróżuję po Europie, jestem wolnym człowiekiem" – mówi Zbigniew Ziobro na nagraniu, które opublikowała telewizja wPolsce24.
Telewizja wPolsce24 opublikowała nagranie z posłem PiS i byłym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. Wynika z niego, że polityk, który w ostatnich tygodniach ukrywał się przed polską prokuraturą na Węgrzech, znajduje się obecnie w Brukseli.
„Bruksela jest jednym z tych adresów, które wskazali moi obrońcy prokuraturze do wiadomości, w związku z tym to nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Zdecydowałem się przyjechać do Brukseli dlatego, że rozmawiam z politykami, ale też mediami, o skali naruszeń prawa w Polsce przez rząd Donalda Tuska” – mówi na nagraniu Zbigniew Ziobro.
„Podróżuję po Europie, jestem wolnym człowiekiem, a ich ręce nie są w stanie mnie dosięgnąć. Pokazują swoją bezradność i nieskuteczność. Chcieliby być takimi ludźmi sukcesu, Tusk chciałby na moim przykładzie, poprzez bezprawne zatrzymanie i bezprawne postawienie zarzutów, a później ustawione rozstrzygnięcia sądu, pokazywać, że jestem takim politycznym samcem Alfa w polskiej polityce, macho, który zamknął Prokuratora Generalnego, który pełnił ten urząd przez 10 lat. Wyprowadzać mnie pod kamery reżimowego TVN-u i TVP w likwidacji wtedy, kiedy będzie chciał odwracać uwagę np. od dramatycznej sytuacji w polskiej służbie zdrowia" – dodał były minister sprawiedliwości.
Posłowi PiS i byłemu ministrowi sprawiedliwości prokuratura chce postawić aż 26 zarzutów. Śledczy zarzucają Ziobrze m.in. założenie i kierowanie grupą przestępczą, przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków w związku z rozdysponowaniem środków funduszu Sprawiedliwości – chodzi m.in. o ustawianie konkursów i przeznaczanie pieniędzy funduszu na kampanie wyborcze polityków Suwerennej Polski.
Prokuratura uważa, że ma mocne dowody przeciwko Ziobrze. Powołuje się na zeznania świadków, dokumenty, analizy zabezpieczonych nośników elektronicznych. Główne zeznania złożył Tomasz Mraz, który były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości, który zdecydował się na współpracę z organami ścigania.
7 listopada Sejm zagłosował za uchyleniem immunitetu Zbigniewowi Ziobrze i umożliwieniem prokuraturze przedstawienia mu 26 zarzutów. Zagłosowano także za umożliwieniem zastosowania wobec niego aresztu tymczasowego. Prokuratura wnioskowała o to, wskazując, że istnieje ryzyko, że Ziobro może utrudniać śledztwo poprzez kontakty z innymi osobami lub może ukryć się za granicą. O tym, czy TA zostanie zastosowane zdecyduje sąd. Rozprawa wyznaczona jest na 22 grudnia.
Od początku listopada Zbigniew Ziobro przebywa jednak w Budapeszcie. W stolicy Węgier były minister jest niemal stuprocentowo „bezpieczny” przed polskim wymiarem sprawiedliwości. To o tyle pewne, że w grudniu zeszłego roku azyl polityczny otrzymał już na Węgrzech jeden z zastępców Ziobry w MS – Marcin Romanowski, ścigany przez prokuraturę również właśnie w związku z nieprawidłowościami w Funduszu Sprawiedliwości. Azyl, którego udzielił Romanowskiemu rząd odwiecznego sojusznika PiS Viktora Orbána, uchronił go przed zatrzymaniem na podstawie wydanego już Europejskiego Nakazu Aresztowania.
Zbigniew Ziobro na razie czeka na decyzję sądu w sprawie tymczasowego aresztowania. Za politykiem nie został jeszcze wystawiony list gończy ani Europejski Nakaz Aresztowania.
Przeczytaj także:
Jest już Jest Europejski Nakaz Aresztowania dla Jewhenija Iwanowa, jednego ze sprawców zamachu na kolei. Jeszcze dziś ENA ma zostać wystawione także za drugim sprawcą – podaje RMF FM
„Jest Europejski Nakaz Aresztowania Jewhenija Iwanowa, jednego z bezpośrednich sprawców zamachów na torach kolejowych w Polsce. Decyzja ws. drugiego z podejrzanych – Ołeksandra Kononowa – ma zostać podjęta jeszcze dzisiaj” – podaje RMF FM.
Prokuratura stawia im zarzuty dokonania w dniach 15-16 listopada 2025 r. aktów dywersji o charakterze terrorystycznym na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej, polegających m.in. na uszkodzeniu torów kolejowych w miejscowości Mika oraz uszkodzeniu sieci trakcyjnej w miejscowości Gołąb. Zachowania te sprowadziły bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym w postaci wykolejenia pociągów, stanowiące zagrożenie dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach.
Jewhenij Iwanow oraz Ołeksandr Kononow to obywatele Ukrainy. Są podejrzewani o dokonaniu dwóch aktów dywersji na linii kolejowej nr 7 na trasie Warszawa-Dorohuskiem. 15 listopada mieli uszkodzić tory kolejowe w pobliżu stacji w miejscowości Mika w województwie mazowieckim.
Dzień później odkryto uszkodzenia sieci trakcyjnej w miejscowości Gołąb niedaleko Puław. Na torach zamontowane zostały także metalowe elementy, które mogły doprowadzić do wykolejenia się pociągu.
Obaj sprawcy mieli od dłuższego czasu współpracować ze służbami Kremla. Obydwaj przedostali się do Polski z Białorusi jesienią tego roku, tuż przed próbą zamachu. Jeden z nich jest prokuratorem z Donbasu. Drugi już w przeszłości był skazany za akty dywersji we Lwowie. Mężczyźni po podłożeniu ładunków wybuchowych wrócili na Białoruś przez przejście graniczne w Terespolu.
W tej samej sprawie zarzuty usłyszał już Wołodymyr B. Śledczy zarzucają mu pomocnictwo głównym sprawcom. Wołodymyr B. miał ułatwić im popełnienie przestępstwa, pomagając im w rozpoznaniu terenu i wyborze miejsca podłożenia ładunków wybuchowych oraz miejsca zamontowania metalowego elementu na szynach. Na wniosek prokuratury został aresztowany na 3 miesiące.
Przeczytaj także:
Ten rurociąg naftowy Rosja wykorzystuje do transportu ropy naftowej do Węgier i Słowacji.
Ukraińskie media informują, że do ataku doszło w nocy na 1 grudnia.
Portal Hromadske, powołując się na źródło w ukraińskim wywiadzie HUR, pisze, że atak na rurociąg naftowy został przeprowadzony w pobliżu miejscowości Kazinskie Wysielki, na odcinku rurociągu Taganrog – Lipieck.
Jak zaznacza portal, do uszkodzenia rurociągu użyto materiałów wybuchowych z zdalnym detonatorem i dodatkowymi mieszankami palnymi, aby uzyskać większą intensywność spalania.
Jak zapewniło źródło hromadske, „rosyjska sieć naftowa, będąca głównym źródłem dochodów państwa agresora i finansowania przemysłu zbrojeniowego, będzie nadal eksplodować i płonąć, dopóki wróg nie zrezygnuje z prób ataku na Ukrainę”.
Oprócz tego Sztab Generalny Ukrainy potwierdził inne uderzenia w ważne obiekty wroga.
W nocy 3 grudnia oddziały Sił Obronnych Ukrainy zaatakowały bazę paliwową „Dmitriewskaja” w obwodzie tambowskim w Rosji, która ma zaspokajać potrzeby rosyjskiej armii. Wybuchł pożar, płonęło kilka zbiorników produktów naftowych. Dzień wcześniej ukraińskie drony zaatakowały bazę paliwową „Rosniefti” w mieście Liwny w obwodzie orłowskim. W wyniku ataku doszło do pożaru dwóch zbiorników RB-5000.
„Siły obronne podejmują działania mające na celu osłabienie potencjału wojskowo-gospodarczego rosyjskich okupantów i zmuszenie Federacji Rosyjskiej do zaprzestania zbrojnej agresji przeciwko Ukrainie” – podkreśla ukraiński Sztab Generalny.
Przemysł naftowy odgrywa ogromną rolę w gospodarce Rosji. Dochody z niego stanowią istotną część państwowego budżetu i służą finansowaniu wydatków na armię.
Ukraińskie siły zbrojne już kilkakrotnie atakowały infrastrukturę rurociągu naftowego „Przyjaźń” na terytorium Federacji Rosyjskiej, m.in. w drugiej połowie sierpnia 2025 roku. W wyniku tych ataków dostawy rosyjskiej ropy do Węgier i Słowacji były tymczasowo wstrzymane. A kraje – zależne od rosyjskich surowców – zwróciły się do wysokiej przedstawiciel UE ds. stosunków zewnętrznych i polityki bezpieczeństwa Kai Kallas oraz komisarza ds. energii Dana Jørgensena z prośbą o podjęcie działań w sprawie Ukrainy.
Przeczytaj także:
Rzecznik rządu skomentował pojawiające się w mediach pomysły dotyczące ograniczeń w wydatkach na ochronę zdrowia. Mówi, że nadal trwają prace nad rozwiązaniami
Jak pisaliśmy w OKO.press, w poniedziałek, 1 grudnia, „Business Insider” opublikował list ministry zdrowia Jolanty Sobierańskiej-Grendy do ministra finansów, w którym ministra proponuje oszczędności w budżecie NFZ w 2026 roku. Jest to odpowiedź m.in. na pismo Ministerstwa Finansów z 23 września, które miało dotyczyć planu finansowego NFZ na rok 2026 i zawierało „prośbę o przedstawienie rozwiązań systemowych w zakresie ochrony zdrowia służących m.in. obniżeniu kosztów NFZ”.
Jak pisze „Rynek Zdrowia”, propozycje zakładają oszczędności w NFZ na kwotę blisko 10,4 mld zł w 2026 r. i blisko 213 mln zł jeszcze w roku 2025 (jedno z pism MF dotyczyło również planu finansowego NFZ na 2025 rok).
Te doniesienia we wtorek, 2 grudnia, podczas konferencji prasowej skomentował Adam Szłapka, rzecznik rządu.
„Żadne decyzje nie zapadły” – mówił Szłapka. Zaznaczył, że ostatnia decyzja rządu w tej sprawie to nowelizacja ustawy o Funduszu Medycznym. W zeszłym tygodniu zmiany zaakceptował Senat, teraz dokument oczekuje na podpis prezydenta.
„Z całą pewnością pacjenci mogą czuć się w tym zakresie bezpiecznie. Szczególnie na te najpilniejsze [zabiegi] dotyczące życia pacjentów czy procedury onkologiczne na pewno pieniędzy nie zabraknie” – mówił rzecznik rządu.
Propozycje Ministerstwa Zdrowia, które miałyby przynieść oszczędności, zawierają m.in. następujące rozwiązania:
„To, co jednak w ujawnionym piśmie, budzi największe kontrowersje, to plany oszczędzania bezpośrednio na zdrowiu pacjentów” – pisze na łamach OKO.press Sławomir Zagórski i wylicza kolejne propozycje resortu zdrowia:
Opozycja mocno zaatakowała propozycje takich oszczędności. Lewica również jest przeciw.
Dodajmy, że nawet jeśli propozycje MZ zostałyby wprowadzone w życie, zgodnie z wyliczeniami „Rynku Zdrowia”, nie zasypie to luki w budżecie NFZ w 2026 roku. Luka ta szacowana jest na ok. 23 mld zł. Po urealnieniu wpływu ze składek zdrowotnych w 2026 r., a także wprowadzeniu zaproponowanych zmian, wyniosłaby blisko 12,9 mld zł.
Przeczytaj także: