Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Proputinowski nacjonalista Călin Georgescu nie wystartuje w wyborach prezydenckich zaplanowanych na maj – taka jest decyzja rumuńskiego Centralnego Biura Wyborczego. Pod siedzibą instytucji zebrał się tłum jego zwolenników. Policjantów obrzucono kamieniami i petardami. Służby użyły gazu łzawiącego
Călin Gerogescu nie będzie kandydatem w wyborach prezydenckich, orzekło w niedzielę 9 marca rumuńskie Centralne Biuro Wyborcze. Decyzja zapadła większością 10 do 4 głosów. Georgescu to skrajnie prawicowy polityk, o którym głośno zrobiło się w listopadzie 2024 roku, gdy nieoczekiwanie wygrał – unieważnioną później – I turę wyborów prezydenckich.
Georgescu złożył swoją kandydaturę w piątek. Centralne Biuro Wyborcze (znane pod akronimem BEC) miało 48 godzin na jej ew. zarejestrowanie.
Podstawą odrzucenia kandydatury jest grudniowa decyzja rumuńskiego Sądu Konstytucyjnego o unieważnieniu wyborów prezydenckich. BEC napisało w uzasadnieniu, że kandydatura „nie spełnia warunków legalności, ponieważ kandydat, nie przestrzegając zasad procedury wyborczej, naruszył obowiązek obrony demokracji”.
„Europa jest teraz dyktaturą, Rumunia jest pod tyranią!” – skomentował Georgescu w mediach społecznościowych.
George Simion, lider skrajnie prawicowego Sojuszu na rzecz jedności Rumunów (AUR), który poparł kandydaturę Georgescu, nazywał decyzję BEC „nowym nadużyciem i kontynuacją zamachu stanu”.
Oburzenie decyzją wyraził też Elon Musk, który na należącym do niego portalu „X” regularnie wspiera skrajną prawicę w Europie.
Pod siedzibą BEC zebrał się tłum zwolenników Georgescu. Jak donosi reporter Radia Romania, część z nich zaczęła zachowywać się agresywnie. „Rzucali w żandarmów różnymi przedmiotami, petardami, granatami dymnymi, a nawet podpalili budynek Banku Narodowego – pożar został już jednak ugaszony”.
Policja użyła gazu łzawiącego i rozproszyła demonstrantów. Zatrzymano kilka osób.
Georgescu ma teraz 24 godziny na odwołanie się do Sądu Konstytucyjnego.
Călin Georgescu – nacjonalista, sympatyk Putina i zwolennik licznych teorii spiskowych – sensacyjnie wygrał I turę wyborów prezydenckich w Rumunii w listopadzie 2024. Uzyskał prawie 23 proc. głosów.
Do drugiej tury wyborów nie dostał się żaden z kandydatów, na których wskazywały przedwyborcze sondaże. Sukces Georgescu wziął się m.in. z wysokiej aktywności wspierającej go sieci kont na TikToku. Opublikowany kilka dni po wyborach raport rumuńskich służb specjalnych wskazywał na zewnętrzną ingerencję w wybory – Rumunia miała paść ofiarą ataku hybrydowego. Choć Georgescu twierdził, że kampania nie kosztowała ani centa, według służb wydano na nią co najmniej milion euro, z czego sam TikTok zainkasował 381 tysięcy euro.
W grudniu 2024 roku Sąd Konstytucyjny unieważnił I turę wyborów. W uzasadnieniu sąd pisał o „nieprzejrzystych i naruszających ordynację wyborczą technologii cyfrowych oraz sztucznej inteligencji w prowadzeniu kampanii”. Miało to naruszyć zasadę równości szans kandydatów. Podobnie jak raport służb, sąd wskazywał na nietransparentne finansowanie kampanii.
W lutym 2025 roku prokuratura postawiła Georgescu zarzuty poświadczenia nieprawdy i podżegania do działań wymierzonych w porządek konstytucyjny.
W przeddzień rozmów w Arabii Saudyjskiej amerykańskie media informują, że Trump oczekuje od Wołodymyra Zełenskiego dalszych ustępstw
W niedzielę 9 marca 2025 stacja Fox News wyemitowała wywiad z Donaldem Trumpem. Prowadząca rozmowę zapytała prezydenta, czy czuje się komfortowo z tym, że bez amerykańskiej pomocy Ukraina może nie przetrwać.
„Cóż, i tak może nie przetrwać” – odpowiedział Trump.
W tej samej rozmowie Trump powiedział o prezydencie Ukrainy Wołodymyrze Zełenskim: „Jest bystry i twardy, a za rządów Bidena wyciągał pieniądze z tego kraju [ze Stanów Zjednoczonych] jak cukierki od dziecka. To było takie łatwe”. Trump dodał, że nie sądzi, aby Zełenski był za tę pomoc wdzięczny.
Zapytany, czy spodziewa się, że Zełenski „wróci” i sfinalizuje umowę dotyczącą surowców, Donald Trump powiedział Fox News: „Tak. Myślę, że tak. Myślę, że to się stanie”.
We wtorek 11 marca 2025 w Arabii Saudyjskiej odbędzie się kolejna tura rozmów dotyczących zakończenia wojny w Ukrainie. Spotkają się delegacje amerykańska i ukraińska, Stany Zjednoczone będzie reprezentował m.in. sekretarz stanu Marco Rubio.
Jak podaje NBC News, „Trump chce czegoś więcej niż tylko umowy dotyczącej surowców, aby wznowić pomoc i przekazywanie informacji wywiadowczych Ukrainie”.
Według informacji NBC „Trump chce podpisania umowy, która dałaby USA udział w ukraińskich zasobach mineralnych. Jednak, jak twierdzą urzędnicy [z Białego Domu], oczekuje także zmiany postawy prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego wobec rozmów pokojowych, w tym gotowości do ustępstw, takich jak oddanie Rosji części terytorium Ukrainy. Trump chce również, aby Zełenski podjął kroki w kierunku przeprowadzenia wyborów na Ukrainie, a możliwie nawet rozważył rezygnację ze stanowiska przywódcy kraju – twierdzą urzędnicy”.
Prezydent Ukrainy napisał w niedzielę na portalu X (dawniej Twitter): „Ukraina dąży do pokoju od pierwszej sekundy tej wojny. Na stole leżą realistyczne propozycje. Kluczem jest szybkie i skuteczne działanie”.
Trwa międzynarodowa wymiana zdań na temat dostaw Starlinków do Ukrainy. Elonowi Muskowi odpowiedział Radosław Sikorski. A Sikorskiemu – Musk i Marco Rubio
Nocą (polskiego czasu) właściciel SpaceX, Elon Musk, napisał, że gdyby wyłączył Starlinki, ukraiński front by się załamał.
W reakcji na tę zakamuflowaną groźbę szef polskiej dyplomacji, Radosław Sikorski, poinformował, że Polska płaci 50 milionów dolarów rocznie za Starlinki dla Ukrainy. I dodał, że Europa może być zmuszona, żeby szukać innego dostawcy.
Na to z kolei zareagował Musk. „Zamilcz, człowieczku” – zwrócił się do szefa polskiego MSZ. „Płacicie zaledwie ułamek kosztów. I nie ma żadnego zamiennika dla Starlinka” – napisał Musk.
Głos zabrał też amerykański sekretarz stanu Marco Rubio. Wspierając Muska, napisał: „Po prostu zmyślanie. Nikt nie groził odcięciem Ukrainy od Starlinka”. Dodał: „I powiedzcie «dziękuję», bo bez Starlinka Ukraina przegrałaby tę wojnę dawno temu, a Rosjanie byliby teraz na granicy z Polską”.
Sikorski odpowiedział mu:
„Dziękuję, Marco, za potwierdzenie, że dzielni żołnierze Ukrainy mogą liczyć na kluczową usługę internetową zapewnianą wspólnie przez Stany Zjednoczone i Polskę. Razem Europa i Stany Zjednoczone mogą pomóc Ukrainie osiągnąć sprawiedliwy pokój”.
System łączności satelitarnej Starlink, dostarczany przez firmę Elona Muska SpaceX, jest kluczową technologią, która pozwoliła Ukrainie przetrwać rosyjską ofensywę.
Jak twierdzą ukraińscy wojskowi, wyłączenie Starlinków nie doprowadzi do katastrofy, może jednak spowodować poważne problemy.
Twitterowy sojusz Rubio i Muska jest o tyle zaskakujący, że ci dwaj członkowie administracji Trumpa mieli niedawno popaść w gorący konflikt. Jak donosiły amerykańskie media Musk miał w obecności Trumpa powiedzieć, że Rubio wypada dobrze w telewizji, co miało sugerować, że sekretarz stanu do niczego innego się nie nadaje.
„Suwerenność i trwałe zobowiązania są kwestionowane, a wszystko staje się transakcyjne” – oświadczyła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen
W niedzielę 9 marca 2025 Ursula von der Leyen podsumowała pierwsze 100 dni nowej kadencji Komisji Europejskiej.
Podkreśliła, że mimo gwałtownych zmian geopolitycznych, wojny na granicach UE i erozji wieloletnich sojuszy, Komisja od pierwszego dnia realizuje wytyczne polityczne oparte na trzech filarach: dobrobycie, bezpieczeństwie i demokracji. W ciągu trzech miesięcy powołano pierwszego w historii komisarza ds. obrony, co von der Leyen uznała za konieczny krok w obliczu nowej ery rywalizacji geostrategicznej.
Za sukces nowej Komisji von der Leyen uznała też podpisanie umowy z Mercosurem. Podkreśliła, że takie partnerstwa są kluczowe i pozwalają Europie uniknąć nadmiernych zależności i szantażu, co wzmacnia europejską gospodarkę.
„Coś fundamentalnego się zmieniło – europejskie wartości, takie jak demokracja, wolność i praworządność, są zagrożone. Suwerenność i trwałe zobowiązania są kwestionowane, a wszystko staje się transakcyjne. Tempo zmian przyspieszyło, wymagając odważnych i zdecydowanych działań” – oświadczyła von der Leyen.
W odpowiedzi Komisja zaproponowała pakiet REARM Europe wart 800 miliardów euro na obronność, który ma stworzyć podstawy Europejskiej Unii Obronnej, z potencjałem współpracy z krajami jak Wielka Brytania czy Kanada.
Von der Leyen zaznacza, że gospodarka i bezpieczeństwo są nierozłączne, a inwestycje w sztuczną inteligencję, satelity czy komputery kwantowe jednocześnie wzmocnią europejską konkurencyjność i obronność kontynentu.
Premier Donald Tusk zapowiedział program dobrowolnych szkoleń wojskowych. Co już wiadomo?
Dziennikarz „Faktów” TVN Artur Molęda dotarł do niektórych założeń szykowanego przez rząd programu szkoleń wojskowych. Uruchomienie szkoleń zapowiedział premier Donald Tusk.
Za kilka tygodni ma ruszyć specjalna strona internetowa, na której będzie można zapisać się na szkolenie. Do wyboru będą szkolenia jednodniowe, trzydniowe i miesięczne.
Na szkolenie będzie się mógł zgłosić każdy dorosły Polak lub Polka.
Na razie ministerstwo obrony przewiduje cztery typy szkolenia: pierwsza pomoc, strzelectwo, walka wręcz i elementy przetrwania.
Za dni spędzone na szkoleniu chętni mają dostać rekompensatę finansową albo dodatkowe wolne.
W rozmowie z „Faktami” wiceminister obrony Cezary Tomczyk powiedział o celach szkolenia: „żeby ludzie mieli podstawowe umiejętności, jeśli chodzi o posługiwanie się bronią, jeśli chodzi o udzielenie pierwszej pomocy, jeżeli chodzi o to, jak wygląda wojsko od środka”.
„Liczymy na to, że część ludzi, którzy przejdą takie podstawowe przeszkolenie będą chcieli złączyć się z wojskiem na dłużej” – powiedział „Faktom” wiceszef MON Cezary Tomczyk.
Podczas wystąpienia w Sejmie w piątek 7 marca 2025 premier Donald Tusk zapowiedział szkolenia wojskowe, które miałyby zwiększyć potencjał obronny Polski.
Premier stwierdził, że Polska potrzebuje półmilionowej armii, ale najpierw musi przeszkolić tych, „którzy nie idą do wojska” i „uczynić [z nich] pełnoprawnych żołnierzy w sytuacji konfliktu”.
Kluczowe słowa premiera z piątku:
„Trwają prace przygotowujące na wielką skalę szkolenia wojskowe dla każdego dorosłego mężczyzny w Polsce.
Do końca roku chcemy mieć gotowy model, aby każdy dorosły mężczyzna w Polsce był szkolony na wypadek wojny i żeby ta rezerwa była adekwatna do ewentualnych zagrożeń”
Później w rozmowie z dziennikarzami Donald Tusk podkreślił, że chodzi o dobrowolne szkolenia, a nie obowiązkową służbę wojskową. Na ten dobrowolny aspekt zwracał też uwagę szef MON. „To jest możliwość, a równocześnie bardzo wymierna zachęta do przeszkolenia dla kobiet i mężczyzn” – powiedział później w Sejmie Władysław Kosiniak-Kamysz.
„Musi to być z odpowiednią rekompensatą poświęconego czasu na przeszkolenie. To jest zachęta, której potrzebujemy, bo zmiany demograficzne nie są dla nas korzystne” – dodał minister obrony.
Wstępne informacje na temat szkoleń skomentował na portalu X (dawniej Twitter) Michał Piekarski, specjalista od bezpieczeństwa narodowego:
„dostępność i szeroka oferta szkoleń tak. Zwłaszcza że powinny być dopasowane do predyspozycji osób i warunków lokalnych Masówka w postaci szkoleń na 1 czy 3 dni ? Nieustannie jestem sceptyczny”.
Piekarski zwraca uwagę, że nawet proste szkolenie z pierwszej pomocy trwa pięć dni, a zaplanowane przez MON szkolenia mają być krótsze. Pyta też, jak będą selekcjonowani uczestnicy szkoleń pod względem predyspozycji. „Nawet krótkie szkolenie będzie wymagało infrastruktury, sprzętu, instruktorów. I to w sytuacji gdy mamy już teraz ogrom wyzwań” – zauważa.
„Czy osoby po 1 czy 3 dniach szkoleń będą znajdować się w zasobie rezerwy pasywnej? Będą miały przydział mobilizacyjny? Mam wątpliwości…”
Według eksperta planowane szkolenia mogą dublować te, które już są dostępne. „Przecież jest już DZSW / WOT / LA – czyli formy szkoleń. W założeniu dające jakąś wiedzę i co ważne : tam mamy jasny status formalny. Osoby przechodzące przez te szkolenia składają przysięgę, nadawane im są stopnie wojskowe – są w zasobie rezerwy SZRP. A po jednym dniu? Wątpię”.
Specjalista zdaje też pytanie o celowość szkoleń: Po co na przykład uczyć strzelać ? To sa koszta (sprzęt amunicja strzelnice) a wiedza może być bardzo ulotna i nie do wykorzystania przez osoby które później dostępu do broni nie będą miały”.
Polska armia liczy dziś 205 tysięcy żołnierzy. Z tego 144 469 to żołnierze zawodowi, a 41 875 należy do WOT.