W Mołdawii odbywa się II tura wyborów prezydenckich. Świat czeka na rozstrzygnięcie w USA
Jarosław Staniszewski, powołany już przez nowe kierownictwo LP, został odwołany ze stanowiska dyrektora. Był zaangażowany w ograniczenie wycinki w Puszczy Bukowej
„Krok ten wpisuje się w program przebudowy kadry zarządzającej w Lasach Państwowych, który ma na celu optymalne dostosowanie kompetencji zarządczych do wyzwań danej jednostki” – tak o odwołaniu Jarosława Staniszewskiego ze stanowiska dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie mówiła „Wyborczej” rzeczniczka LP, Olga Buczyńska.
Jarosław Staniszewski został dyrektorem w Szczecinie w styczniu 2024, już po zmianie władzy w LP. Jest zwolennikiem ograniczenia wycinki w Puszczy Bukowej, a głośnym wydarzeniem podczas jego pracy była konferencja prasowa z posłanką Magdaleną Filiks w tej sprawie. „Na wniosek strony społecznej i przewodników wstrzymujemy wycinkę Puszczy Bukowej, czyli w obszarze Natura 2000 Wzgórza Bukowe” – ogłosił podczas briefingu w marcu 2024.
Zapowiedział jednocześnie powołanie Zespołu Lokalnej Współpracy, składającego się ze społeczników, samorządowców i osób zainteresowanych dyskusją wokół kierunków zagospodarowania i ochrony lasów.
„To był dobry czas dla Puszczy Bukowej. Jesteśmy wdzięczni dyrektorowi Staniszewskiemu za dotychczasową, owocną współpracę” – powiedział „Wyborczej” Paweł Herbut z Klubu Kniejołaza. Jednocześnie Gazeta przypomina, że nie wszystkie nadleśnictwa były zwolennikami wstrzymania wycinki w Puszczy.
„Zagadnienie wyłączenia Puszczy Bukowej z produkcji leśnej jest wielowątkowe i złożone” – pisało Nadleśnictwo Gryfino. „Z jednej strony społeczeństwo potrzebuje coraz większych ilości drewna – cennego surowca odnawialnego – z drugiej zaś pojawiają się postulaty zaniechania lub ograniczenia jego pozyskiwania. Aktywiści ekologiczni mówią, że pozyskuje się za dużo drewna, natomiast przemysł drzewny, że celowo ogranicza się jego pozyskanie w stosunku do potrzeb odbiorców, żeby zwiększać jego ceny. Nie można w całej dyskusji zapomnieć także o celu nadrzędnym, tj. bezpieczeństwie ludzi. Biorąc powyższe pod uwagę, przy podejmowaniu każdej decyzji w przedmiotowej sprawie, niezbędne jest zachowanie kompromisu łagodzącego sprzeczne oczekiwania wobec gospodarki leśnej”.
O Puszczy Bukowej pisaliśmy w OKO.press wielokrotnie:
Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił karę dla TOK FM. W 2023 roku nałożył na Radio przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski. „Organ nadzoru nie ma prawa nakładać kary na nadawców tylko dlatego, że nie zgadza się z pewnymi ocenami lub uznaje je za zbyt dosadne” – skomentowała redaktorka naczelna radia, Kamila Ceran
„Próba ukarania Radia TOK FM za rzekomą mowę nienawiści w programie, który piętnował mowę nienawiści w podręczniku do HiT, skończyła się tak, jak na to zasługiwała” – skomentowała redaktorka naczelna Radia TOK FM Kamila Ceran.
Szef KRRiTV chciał ukarać radio za wypowiedź prowadzącego wówczas poranne pasmo publicystyczne Piotra Maślaka. W audycji 7 czerwca 2022 roku Maślak wraz z gościem komentowali treść (a właściwie znane wtedy fragmenty) podręcznika „Historia i Teraźniejszość” (HiT) Wojciecha Roszkowskiego.
„Czyta się to jak podręcznik, przepraszam za to porównanie, dla Hitlerjugend jakiś trochę, chwilami, nie wszędzie, ale chwilami” – powiedział Maślak.
Szef KRRiTV, Maciej Świrski, uznał, że w audycji „pojawiły się treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści z uwagi na poglądy polityczne (...) użyto obraźliwych, stygmatyzujących określeń wobec prof. Wojciecha Roszkowskiego, przez co naruszono jego godność zagwarantowaną konstytucyjnie”, a także „poniżono i naruszono godność ofiar II Wojny Światowej, w tym Żydów”.
W maju 2023 roku opublikowaliśmy w OKO.press „białą księgę” pokazującą 11 miesięcy korespondencji Radia z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji.
W uzasadnieniu ustnym sędzia stwierdził, że decyzja przewodniczącego KRRiT momentami jest oparta na „wyimaginowanych zarzutach” – informuje Radio TOK FM.
Za rzekome naruszenie art. 18 Ustawy o radiofonii i telewizji Świrski nałożył na TOK FM karę w wysokości 80 tysięcy złotych. We wtorek 9 lipca 2024 sąd uznał rację radia i w całości uchylił tę karę.
„Sąd potwierdził słuszność naszych argumentów i odrzucił stawiane nam zarzuty, wykreowane na polityczne zamówienie. To smutne, że KRRiT, powołana, by bronić wolności słowa w polskich mediach, w ogóle zajęła się tej wolności ograniczaniem” – dodała Ceran.
Jak pisze w informacji o wyroku Radio TOK FM:
„Wyrok uchylający decyzję potwierdza, że granice dopuszczalnej krytyki dziennikarskiej są szerokie i organ nadzoru nie ma prawa nakładać kary na nadawców tylko dlatego, że nie zgadza się z pewnymi ocenami lub uznaje je za zbyt dosadne.
Do nałożenia kary trzeba czegoś więcej — np. propagowania działań sprzecznych z prawem — a wyrażenie opinii takim propagowaniem z reguły nie jest.
Przewodniczący KRRiT ma stać na straży interesu publicznego w radiofonii i telewizji, a jest oczywiste, że
żaden interes publiczny nie stał za nałożeniem przez Przewodniczącego KRRiT kary za wypowiedzi dziennikarza o podręczniku dla młodzieży”.
Wyrok nie jest prawomocny.
„Wysłuchanie publiczne pokazuje, jak społeczeństwo opowiada się za czy przeciw życiu. Głos w nim zabrało 181 osób. 31 jest za aborcją, a 150 przeciw. Tylko 17 proc. opowiadało się za aborcją” – mówiła posłanka PiS podczas komisji nadzwyczajnej do spraw przerwania ciąży
Podczas komisji nadzwyczajnej do spraw przerwania ciąży Natalia Broniarczyk z Aborcji bez Granic podkreślała, że żaden z projektów aborcyjnych nie zapewni kobietom odpowiedniej drogi do przerwania ciąży.
„Od 12 lat pomagam w aborcjach, miałam też swoją aborcję i nie boję się tego powiedzieć. Chciałabym mówić o praktyce i przestać mówić o teorii” – mówiła Natalia Broniarczyk z Aborcji bez Granic. „Robimy 130 aborcji dziennie, więcej niż polskie szpitale przez cały rok, czyli 161 aborcji w całej Polsce. Od pseudowyroku Trybunału Konstytucyjnego pomogłyśmy 145 tys. osób i wydałyśmy na to około 4 mln zł. Ustawy, nad którymi debatujemy, są niezgodne z wytycznymi WHO, niestety. Prawo oparte na przesłankach, to prawo, które ma wylistować listę barier i przeszkód, które osoba ciężarna musi pokonać, by dostać opiekę aborcyjną. Trudno jest je pokonać w zależności od tego, gdzie mieszkamy, jaką mamy wiedzę i czy mamy telefon do prawniczki. Przemoc ginekologiczna nie dzieje się tylko w dostępie do przerwania ciąży, ale też w trakcie ciąży i opieki okołoporodowej. Lekarze często interpretują przepisy na niekorzyść pacjentek” – mówiła Broniarczyk.
Wśród organizacji, które zgłosiły się do zabrania głosu, była m.in. Fundacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Reprezentująca ją adwokatka Kamila Ferenc podkreśliła, że celem omawianych przepisów jest określenie zakresu ochrony prawnej kobiety.
„Nie ma lepszej ochrony kobiet, które zostały zgwałcone, zaszły w ciąże i podjęły decyzję, że chcą ciążę przerwać, na model, w którym osoba, która jest w ciąży, może ją przerwać bez powodu z terminem do 12 tygodnia” – mówiła Kamila Ferenc. „Doprecyzowanie procedury będzie obciążające dla kobiety, która chce przerwać ciążę. Kobiety są teraz poza systemem, a żeby mogły to zrobić z konsultacją medyczną i w ramach ubezpieczenia zdrowotnego, musimy zliberalizować prawo aborcyjne. Nie ma lepszej drogi dla kobiet, które podjęły decyzję o przerwaniu ciąży, niż zapewnienie, że leki, które służą przerwaniu ciąży i znajdują się na liście leków WHO, są bezpłatne i do odebrania w aptekach”.
„Wysłuchanie publiczne pokazuje, jak społeczeństwo opowiada się za czy przeciw życiu. Głos zabrało 181 osób. 31 jest za aborcją, a 150 przeciw. Tylko 17 proc. opowiadało się za aborcją. Skoro robimy wysłuchania, to po to, by publiczności wysłuchać” – mówiła Maria Kurowska, posłanka PiS. I domagała się analizy wysłuchania publicznego. „Do tej pory słuchałam pochwały aborcji, jakby było to dobro. A aborcja to wielkie zło, zabicie człowieka” – mówiła.
„Przerwanie ciąży nie ma ograniczeń czasowych — tak zakładają projekty Lewicy. Co autorzy mają na myśli, pisząc o ciąży bez ograniczeń? Czy oznacza to, że do 9. miesiąca można przerwać ciążę?” – mówiła Joanna Borowiak z PiS. Stwierdziła, że ustawy są wbrew Konstytucji, bo „przerwanie ciąży może nastąpić do 24 tygodnia ciąży. Wtedy dziecko może funkcjonować niezależnie poza organizmem matki. Niepokoi mnie przerwanie ciąży w czasie bez ograniczeń. Dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności. A państwo idziecie szalenie daleko, odrzucacie to, co staje na drodze, by nie było większych problemów”. Borowiak zapewniała też, że to wbrew Konstytucji i ochronie życia poczętego.
„Uważam, że oświadczenie o gwałcie jest zbyt daleko idące, a do przerwania ciąży potrzebna jest informacja czy wniosek prokuratora” – mówiła Borowiak. „Sprzeciwiam się nowomowie i budowaniu określonej narracji, które w projektach mówi się o osobach w ciąży. Kobieta zachodzi w ciążę. Mężczyzna nie może tego zrobić. To kobiety rodzą dzieci. Wnioskuję o wykreślenie określeń o osobach w ciąży”.
„Niepokoi mnie pogarda i poczucie wyższości niektórych osób. Z perspektywy państwa opłaca się zalegalizować aborcję. Szpitale zostały zamknięte w mniejszych miejscowościach, a kobiety mają ogromny problem z dostępem do opieki medycznej. Odbieranie im prawa do decyzji o tym, czy będą w stanie urodzić kolejne dziecko, jest formą ekonomicznej dyskryminacji” – mówiła Antonina Lewandowska. „Lekarze przy takim prawie nie potrafią wykonać jednego z najbardziej powszechnych zabiegów medycznych, jakim jest aborcja”.
„Projekt Polski 2050 zakłada zakaz aborcji. Proszę o odwagę, mówcie wprost, że mówicie o zakazie aborcji z trzema wyjątkami. Przedstawienie projektu jest niepotrzebne i jest niezgodne z tym, czego życzą sobie wasi wyborcy. Rozumiem, że godzicie się na to, żebyśmy żyli w kłamstwie. Państwowo mamy 1000 aborcji, a poza państwem 150 tys. aborcji rocznie” — mówiła Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
„Obecny stan prawny pozwala na ciążę z gwałtu, ale w praktyce rocznie robi się od trzech do zera aborcji w polskich szpitalach” – mówiła Joanna Gzyra Iskandar z Feminoteki. „Zamiast wsparcia pokrzywdzone dostają listę warunków do spełnienia. Przymuszenie osób zgwałconych do uczestniczenia w procesie wiktymizuje je podwójnie. To przemoc ze strony państwa. Powszechny dostęp do aborcji jest niezbędny”.
Kaja Godek przekonywała z kolei, że „aborcja nie jest o kobietach, tylko o dzieciach”. „Rozmawiamy tu o mordowaniu ludzi. Prawo do życia należy się każdemu” – mówiła Godek.
Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów w precedensowym wyroku przyznał asesor prokuratury odszkodowanie za niegodne z prawem wypowiedzenie stosunku pracy — informuje „Wyborcza”. Wszystko przez to, że decyzję podjął Dariusz Barski, który był „osobą nieuprawnioną”.
Jak ustaliła „Wyborcza” Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów, rozpoznając sprawę byłej asesor prokuratury, uznał w kwietniu 2024 roku, że zwolniono ją z naruszeniem prawa (asesor to prawnik, który uczy się zawodu prokuratora, prowadzi śledztwa, ale wszystkie jego decyzje aprobuje nadzorujący go prokurator). Wypowiedzenie asesor podpisał ówczesny prokurator krajowy Dariusz Barski, a ten zdaniem sądu był osobą nieuprawnioną. Bo nie wrócił ze stanu spoczynku. To precedensowe orzeczenie, które nie jest prawomocne. Ziobro upoważnił Barskiego do podejmowania decyzji w sprawie asesorów.
Sąd musiał ustalić, czy Dariusz Barski mógł być przez Ziobrę skutecznie upoważniony do zwolnienia asesor i zaczął mieć wątpliwości. „16 lutego 2022 roku Dariusz Barski został przywrócony ze stanu spoczynku do służby czynnej na podstawie art. 47 ustawy wprowadzającej nową ustawę o prokuraturze z 2016 roku. 18 marca 2022 r. powołano go na pierwszego zastępcę prokuratora generalnego, czyli prokuratora krajowego” – pisze „Wyborcza”.
„Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów uznał jednak, że Barski nie mógł być przywrócony do służby czynnej w prokuraturze po upływie ponad pięciu lat od wejścia w życie nowej ustawy o prokuraturze. Przepis, na podstawie którego został przywrócony ze stanu spoczynku, miał charakter epizodyczny. Obowiązywał okresowo, by prokuratura miała czas przygotować się na wejście nowych przepisów regulujących jej funkcjonowanie” – pisze Wyborcza". Według sądu Zbigniew Ziobro nie mógł więc skutecznie upoważnić Barskiego do wykonywania w jego imieniu czynności z zakresu prawa pracy. Oznacza to, że Barski działał niezgodnie z prawem. A osoby, które kierują prokuraturą, będą musiały naprawiać błędy, które są skutkiem decyzji podejmowanych przez Dariusza Barskiego.
Sejmowa komisja nadzwyczajna zajmuje się trzema projektami liberalizującymi prawo aborcyjne – autorstwa Lewicy, KO i Trzeciej Drogi. Dr Sabrina Maria Walasek, doradczyni komisji oceniła, że projekt Trzeciej Drogi „nie zapewnia ochrony praw osób ciężarnych na poziomie międzynarodowym”
Najdalej idący z przedstawionych projektów jest ten zgłoszony przez Lewicę: legalizuje aborcję do 12. tygodnia bez podania powodu (w przypadku wad płodu i czynu zabronionego do 24 tygodnia ciąży, a gdy płód nie przeżyje poza organizmem osoby w ciąży także dłużej). Projekt zakłada dodatkowo dekryminalizację aborcji. Przedstawiła go Katarzyna Ueberhan, posłanka Lewicy. „Zakaz aborcji w Polsce nie działa i zabija. Przez złe prawo umierają w Polsce kobiety. Przez obojętność, nie tylko przypadkowych świadków, ale też nas, polityków. Aborcja to zdrowie, jej zakaz niszczy zdrowie. Od wyroku Trybunału Konstytucyjnego zmarło siedem kobiet w zaawansowanej ciąży. Ustawa ma zagwarantować realizację praw reprodukcyjnych osobom mieszkającym w Polsce. Gwarantuje się przerwanie ciąży do 12 tygodnia” – mówiła Katarzyna Ueberhan.
I wyjaśniała, że według projektu Lewicy, po upływie 12 tygodnia, ciąża może być przerwana, jeżeli:
„Każdy ma prawo do samostanowienia w sprawie rozrodczości, decydowania o świadomym rodzicielstwie. Aborcja i opieka poaborcyjna muszą być dostępne. Aborcja powinna być dokonywana za świadomą zgodą i nigdy pod przymusem. To kwestia praw człowieka” – mówiła Monika Rosa, posłanka Lewicy.
Najbardziej konserwatywny jest projekt Trzeciej Drogi, zakładający jedynie powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego, czyli ustawy z 1993 roku, którą zaostrzył wyrok Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w 2020 roku. Mówiła o nim Żaneta Cwalina-Śliwowska z Polski 2050.
„Obiecywałyśmy kobietom, że odwrócimy skutki wyroku TK i, że ani jedna kobieta nie umrze w szpitalu. Musimy wykonać pierwszy krok i nim wyjście od ustawy Polski 2050. Nie oznacza to jednak, że nie chcemy pracować dalej nad liberalizacją prawa aborcyjnego. Prawo, które proponujemy, powinno być pierwszym krokiem, który zapewni Polkom bezpieczeństwo i spokój kobietom i zostanie podpisane przez prezydenta. Chcemy przywrócić przesłankę odrzuconą przez wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Dodajemy też zdrowie psychiczne kobiety, które powinno stanowić przesłankę, by aborcji dokonać” – mówiła Żaneta Cwalina-Śliwowska, posłanka Polski 20250. „To jedyna ustawa, która ma szansę teraz przejść przez Sejm i zostać przyjęta. Pierwszy krok to ratunkowa propozycja Polski 2050, jedyna możliwa teraz”.
Dr Sabrina Maria Walasek, doradczyni komisji oceniła jednak, że projekt Trzeciej Drogi nie zapewnia ochrony praw osób ciężarnych na poziomie międzynarodowym. „Ochrona osób w ciąży jest zawarta w propozycjach projektów w różnym stopniu. Powinna być ona jednak zapewniona w stopniu dostatecznym” – mówiła. „Projekt zmiany o planowaniu rodziny w najmniejszym stopniu uwzględnia ochronę praw kobiet, bo zakłada jedynie cofnięcie wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Zawiera kilka dobrych rozwiązań, ale nie zapewnia kobietom należytej ochrony, standardu międzynarodowego i dostosowania polskich regulacji do tych standardów. Wymaga korekt lub uzupełnienia, by zapewnić ciężarnym ochronę. Minimum to zapewnienie przerwania ciąży do 12 tygodnia, tak jak jest w krajach europejskich”.
„Projekty zmierzają w dobrym kierunku. Rozmawiamy o sprawach trudnych, budzących spory, a uzasadnienia projektów nie odpowiadają na wątpliwości i kontrowersje. Na przykład o to, dlaczego głos ojca biologicznego nie jest uwzględniony w ustawie. Trzeba uzasadnić, dlaczego ojcu biologicznemu nie daje się szerszych praw” – mówiła dr Ewa Plebanek z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Głos zabrał też Michał Królikowski z Konfederacji: „Przyłączam się do postulatu, by komisja zechciała pracować nad każdym szczegółowym zagadnieniem. Rozwiązania są dość fragmentaryczne i powiązane z uproszczonymi uzasadnieniami. A dotykają kwestii kolizji wartości i dobra interesów osób zaangażowanych w przerwanie ciążę. Mam tu na myśli kobietę, ale też ojca i dziecko”.
„Nie ma lepszej ochrony kobiet, które zostały zgwałcone, zaszły w ciąże i podjęły decyzję, że chcą ciążę przerwać, na model, w którym osoba, która jest w ciąży, może ją przerwać bez powodu z terminem do 12 tygodnia” – mówiła Kamila Ferenc. „Doprecyzowanie procedury będzie obciążające dla kobiety, która chce przerwać ciążę. Kobiety są teraz poza systemem, a żeby mogły to zrobić z konsultacją medyczną i w ramach ubezpieczenia zdrowotnego, musimy zliberalizować prawo aborcyjne. Nie ma lepszej drogi dla kobiet, które podjęły decyzję o przerwaniu ciąży, niż zapewnienie, że leki, które służą przerwaniu ciąży i znajdują się na liście leków WHO, są bezpłatne i do odebrania w aptekach”.
Swoją opinię przysłała m.in. neo-KRS, ale odniosła się tylko do propozycji Lewicy. Opinia mówi o „prowokacji radykalizmem o proweniencji skrajnie lewicowej”. W OKO.press pisała o tym Magdalena Chrzczonowicz. Projekty złożone w Sejmie opisywaliśmy tutaj.