W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
KE o wszczęciu procedury nadmiernego deficytu decyduje, kiedy przekroczy on 3 proc. PKB, lub dług jest wyższy niż 60 proc. PKB.
Będą konieczne oszczędności, a rząd Donalda Tuska stanie przed sporym wyzwaniem. Komisja Europejska zaproponowała Radzie UE rozpoczęcie procedury nadmiernego deficytu wobec Polski, ale także Belgii, Francji, Włoch, Węgier, Malty i Słowacji. Rumunia nadal pozostaje w procedurze nadmiernego deficytu — od 2020 r.
Spośród 12 badanych państw pięć nie zostało włączonych na listę: Czechy, Estonia, Hiszpania, Finlandia i Słowenia.
KE o wszczęciu procedury nadmiernego deficytu decyduje, kiedy przekroczy on 3 proc. PKB, lub gdy dług jest wyższy niż 60 proc. PKB. W Polsce w 2023 deficyt budżetowy wyniósł 5,1 proc. PKB.
Co dalej?
„Raport jest jedynie pierwszym krokiem w kierunku wszczęcia procedur” – podaje KE w komunikacie. Ostateczna propozycja rozpoczęcia procedury ma paść w lipcu. Później KE będzie dyskutować z ministrami finansów nad możliwymi rozwiązaniami. Każdy z krajów dostanie określone zalecenia.
Minister finansów Andrzej Domański przekonuje, że rekomendacje dla Polski będą łagodne. Planuje zaproponować Unii redukcję deficytu o pół procent PKB rocznie, czyli o około 20 mld zł.
Przez ostatnie tygodnie utrzymywał, że procedura nas nie obejmie. Wyjaśniał, że deficyt jest wynikiem wojny w Ukrainie, wydatków na obronność, pomocy dla uchodźców zza wschodniej granicy i walki z kryzysem energetycznym – podaje „Wyborcza”. Przedstawiciele rządu podkreślają również, że deficyt jest spadkiem po ośmiu latach rządów Zjednoczonej Prawicy.
Polskę czekają teraz oszczędności. Cytowani przez „GW” ekonomiści wskazują, że formą ograniczania wydatków może być np. brak waloryzacji świadczeń zdefiniowanych kwotowo.
Ostatnio Polska była objęta tę procedurą w 2009 roku. Regulowanie deficytu trwało sześć lat.
Halina Bortnowska miała 92 lata. Była filozofką, teolożką, publicystką, działaczką opozycji demokratycznej w PRL.
„Trudno wyrazić smutek, z którym ją żegnamy” – napisał dziś Miesięcznik ZNAK. Halina Bortnowska przez ponad dwie dekady była redaktorką i sekretarzem redakcji. „Uczyła nas odwagi, zaangażowania na rzecz sprawiedliwości, troski o drugiego człowieka” – czytamy.
„Tygodnik Powszechny”, w którym również publikowała, wspomina: „Była głosem przemawiającym wielokrotnie w obronie ludzi marginalizowanych, pogardzanych, atakowanych”.
„Pamiętam jej powiedzenie – że nie należy żyć tylko »z ręki do ust«. Żyła długo, bo była potrzebna, żeby przypominać tę prostą prawdę” – pisze na łamach TP Wojciech Bonowicz.
Halina Bortnowska była filozofką, teolożką i publicystką, a także opozycyjną działaczką w PRL. Walczyła o upamiętnienie ofiar getta warszawskiego, Srebrenicy i Jedwabnego. W latach 70. zaangażowała się w tworzenie pierwszego polskiego hospicjum, w krakowskiej Nowej Hucie. Współtworzyła Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna i Helsińską Fundację Praw Człowieka. Była także członkinią Społecznego Komitetu „Wspieramy Nauczycieli”, organizowała w 2019 roku zbiórkę na Fundusz Strajkowy i pisała: „Strajk ma głęboki związek z godnością pracowników i obstaję przy wierze, że praca nie jest towarem! Nie sprzedajemy naszej pracy, nie sprzedajemy siebie. Wynosimy owoce naszej pracy na rynek, gdzie odbywa się wymiana. Wymiana między pracującymi, z udziałem właścicieli narzędzi i materiałów. Kiedyś już napisałam coś takiego, narażając się na zarzut, że tkwię jeszcze … w komunizmie. To się nie zgadza: raczej już tkwię albo trzymam się nauki społecznej, o której słyszałam w kościele; który niestety słabym był jej nauczycielem”.
Często wypowiadała się na przekór hierarchii kościelnej.
W 2014 r. w liście do grupy Wiara i Tęcza, która gromadzi wierzące osoby LGBT+, pisała: „Małżeństwo rozumiane w tradycji jako związek kobiety i mężczyzny nie jest jedyną platformą miłości i odpowiedzialności! Niezależnie od orientacji seksualnej można kochać, budować trwały związek, praktykować wzajemną odpowiedzialność. Trzeba żywić nadzieję wbrew wszystkiemu, że to zostanie w końcu uznane. Może jednak się do tego zbliżamy, mimo gołosłownych twierdzeń, że nie ma analogii między miłością a miłością”.
Zmarła 19 czerwca, rano. Miała 92 lata.
Granica musi być szczelna, ale nie możemy pozwolić na „prawo do zabijania” – stwierdził dziś rano Wiesław Szczepański, wiceminister MSWiA (Lewica).
Wiceszef resortu spraw wewnętrznych i administracji Wiesław Szczepański w radiu TOK FM skomentował między innymi przypadek zawrócenia z Niemiec grupy migrantów. W tej sprawie interweniował między innymi premier Donald Tusk, który miał rozmawiać z kanclerzem Olafem Scholzem. Rozmowy trwają również na niższym szczeblu.
„Wczoraj była rozmowa z komendantem głównym Straży Granicznej ze swoim odpowiednikiem z Niemiec. Jak rozumiem, jeśli będzie taka potrzeba, to również panowie ministrowie (spraw wewnętrznych – przyp.aut.) Siemoniak i Duszczyk również porozmawiają ze stroną niemiecką. Jak państwo wiecie, strona niemiecka przeprosiła za ten incydentalny przypadek, kiedy policja radiowozem przekroczyła granicę, przewożąc na stronę polską 5-osobową rodzinę afgańską. Rozmawiamy o tym, by razem wypracować zasady, które pozwolą, by osoby, które nielegalnie przekroczyły granicę niemiecką, przekazywać stronie polskiej, kiedy wyczerpane zostaną procedury” – mówił na antenie TOK FM Wiesław Szczepański, sekretarz stanu w MSWiA.
„Strona niemiecka pokazuje, że w okresie od 1 stycznia do 30 kwietnia prawie 3,5 tys. osób zostało zawróconych na granicy. To są osoby, które nie miały dokumentów, albo nie miały prawa przebywać na terenie Niemiec. Ale z tej grupy ponad 2 tys. osób to byli Ukraińcy. Na pewno ta grupa, która się przedostaje, jest większa, ale wyrywkowa kontrola niemiecka przynosi pewną weryfikację” – wyjaśniał Szczepański.
Polityk odniósł się również do planu zmian, które umożliwią służbom swobodniejsze posługiwanie się bronią na granicy polsko-białoruskiej. Jak stwierdził, ustawa nie powinna prowadzić do bezkarności funkcjonariuszy i żołnierzy.
„Z tego projektu został wykreślony punkt pierwszy w art. 25, mówiący o tym, że nie będzie traktowane jako przestępstwo użycie broni przy siłowym przekroczeniu granicy, na przykład pojazdami. To byłoby niemożliwe do weryfikacji. (...) Wiem, że moi koleżanki i koledzy z klubu Lewicy, którzy są członkami Rady Ministrów, będą chcieli wnieść poprawki do tego projektu” – mówił wiceminister, którego to właśnie Lewica wskazała do pełnienia funkcji w MSWiA. Miałyby to być poprawki „precyzujące” w jakich przypadkach można używać broni. Byłoby to dopuszczone jedynie przy „rażącym” naruszeniu procedur na granicy.
„Wczoraj te poprawki zostały wstępnie przygotowane” – wyjaśniał Szczepański. – „Chodzi o to, by nasi funkcjonariusze mieli pewność, że gdy są atakowani, gdy grozi im niebezpieczeństwo utraty życia, mogli użyć broni bez konieczności ponoszenia konsekwencji. Choć rozumiem też tych, którzy krytykują ustawę mówiąc, że daje ona pozwolenie na zabijanie.”
Szczepański, wbrew głosom płynącym między innymi z klubu Lewicy, bronił działań rządu w sprawie granicy polsko-białoruskiej. Jak argumentował, sytuacja zmieniła się względem 2021 roku, gdy na granicy znajdowały się osoby zagrożone represjami w swoim kraju.
„Było tam wiele kobiet, dzieci. Dziś obserwujemy, że na granicy pojawiają się prawie w stu procentach osoby w wieku 20-30 lat, niekiedy szkolone przez Rosję, przylatujące do Rosji, na Białorusi szkolone” – wyjaśniał Szczepański. Jednocześnie skrytykował spoty Prawa i Sprawiedliwości, w których w negatywnym świetle pokazywane są osoby o odmiennym kolorze skóry, jako rasistowskie i ksenofobiczne. Zapytany o związki partnerskie stwierdził, że popiera dopuszczenie opcji przysposobienia dzieci przez partnerów osób nieheteronormatywnych, przeciwko czemu występuje PSL. „Byłbym jednak skłonny cofnąć się o krok, jeśli ustawa miałaby dzięki temu przejść przez głosowanie, i wrócić do tematu za rok, dwa” – mówił polityk.
Prezydent Rosji pojechał do Korei Północnej. Liczy na podpisanie „umowy o partnerstwie”, która ma dotyczyć m.in. bezpieczeństwa.
Jest to pierwsza od 24 lat wizyta Władimira Putina w Korei Północnej. Prezydent Rosji ma spotkać się dziś z Kim Dzong Unem – do rozmów dochodzi w momencie, kiedy Rosja potrzebuje wsparcia w wojnie z Ukrainą.
Putin liczy na podpisanie „wieloaspektowego strategicznego traktatu o partnerstwie”, obejmującego klauzule dotyczące współpracy w zakresie bezpieczeństwa. Umowa „nie będzie skierowane przeciwko żadnemu państwu trzeciemu” – podał Reuters. Prezydent Rosji obiecał także wspólne obchodzenie międzynarodowych sankcji. W artykule opublikowanym przez oficjalną partyjną gazetę północnokoreańską „Rodong Sinmun” zapowiedziano, że oba kraje opracują alternatywne, „niekontrolowane przez Zachód” systemy handlu i wzajemnych rozliczeń oraz wspólnie stawią opór „jednostronnym i nielegalnym” restrykcjom Zachodu.
Media zauważają, że współpraca między dwoma reżimami coraz bardziej się zacieśnia. Kim Dzong Un, który rzadko odbywa podróże zagraniczne, we wrześniu 2023 r. odwiedził Władywostok. Spotkał się tam z Putinem. Resort obrony Korei Południowej, który śledzi działania swojego sąsiada, oszacował pod koniec lutego, że od tamtego spotkania Korea Północna wysłała do Rosji około 6,7 tys. kontenerów z amunicją. Rosyjskie wojsko wykorzystuje ją na wojnie z Ukrainą.
W podróży do Korei Płn. Putinowi towarzyszą m.in. szef MSZ Sergiej Ławrow, minister obrony Andriej Biełousow i wicepremier Aleksandr Nowak (minister energetyki w latach 2012-20). W drugiej połowie tygodnia mają wyjechać z Korei Północnej do Wietnamu.
Polityk ogłosił swoją decyzję na portalu X. Chce teraz skupić się na „pracy w Klubie Parlamentarnym PiS”.
„Dziś przestaję być członkiem Suwerennej Polski. Złożyłem rezygnację. O Koleżankach i Kolegach z Suwerennej Polski zawsze wypowiadać się będę w samych superlatywach” – napisał Janusz Kowalski na portalu X, ogłaszając swoje odejście z partii Zbigniewa Ziobry. Ma teraz skupić się „na merytorycznej pracy w Klubie Parlamentarnym PiS i Parlamentarnym Zespole Proste Podatki”.
„W związku z prowadzonymi przez Patryka Jakiego negocjacjami z PiS chciał się dziś ze mną spotkać. Pierwszy raz de facto po pół roku. Jednakże składam dziś swoja rezygnacje z członkostwa w SP. Mam poczucie wykonania ciężkiej pracy. Zawsze Was będę wspierał i bronił. Możecie na mnie liczyć. Moją jedyną informacja będzie wpis na X – o koleżankach i kolegach będę mówił tylko dobrze” – miał napisać w wiadomości do partyjnych kolegów, którą ujawnił portal DoRzeczy.
Janusz Kowalski 15.10.2023 został wybrany na posła po raz drugi. W rządzie Zjednoczonej Prawicy, w latach 2019–2021 był sekretarzem stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych, a w latach 2022–2023 sekretarzem stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Pochodzi z Opola.