Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Reuters ujawnił dziś szczegóły propozycji Trumpa dla Putina w sprawie Ukrainy. Ujawnił także, czego w tym planie nie akceptuje Ukraina i Europa. Rosja – ustami szefa MSZ Ławrowa – ogłosiła, że umowa „prawie jest”, ale pozostają „pewne szczegóły doi ustalenia”. Czyli nie zmieniła zdania od początku negocjacji z USA w lutym.
„Rozmowy Witkoffa z Putinem były konstruktywne i odbyły się w 80. rocznicę spotkania wojsk amerykańskich i sowieckich nad Łabą” – oznajmił asystent Putina Uszakow. Ten komentarz można zdekodować tak, że choć Trumpowi nadal marzy się umowa pokojowa, czyli „deal”, to Moskwa cały czas liczy na zwycięstwo — jak w 1945 roku. Stąd przypomnienie współpracy sprzed 80 lat.
Z tym że w tym roku nie będzie wspólnego rosyjsko-amerykańskiego komunikatu o spotkaniu nad Łabą – tak jak to było za prezydentury Trumpa w 2020 r. (w 75. rocznicę)
Moskwa podkreśla też teraz, że nie ma terminu zakończenia negocjacji, więc rozmowy trwać będą dalej. Zapewne wedle dotychczasowej technologii „tak, ale”. Przy czym Putin preferuje bezpośrednie rozmowy z Witkoffem od telefonów do Trumpa. Więc Witkoff będzie latał do Putina dalej.
Reuters opublikował dziś propozycje Trumpa i europejsko-ukraińska odpowiedź na nie. Różnica jest bardzo istotna: o ile Trump oddaje Rosji terytorium Ukrainy, o tyle Europejczycy z Ukraińcami mówią, że o zmianie granic nie ma mowy do rzeczywistego przerwania wojny, i dopiero wtedy mogą zacząć się rozmowy o zniesieniu sankcji dla Rosji.
Stałe zawieszenie broni (a nie okresowe)
Obie strony natychmiast przystąpią do negocjacji w sprawie wdrożenia technicznego
[wstaw_tresc kategoria=„artykul” id=„920566”
Premier obiecał w Gnieźnie, że Polska zbuduje najsilniejszą armię i najsilniejszą gospodarkę w regionie
W piątek 25 kwietnia 2025 w Gnieźnie trwają obchody tysiąclecia koronacji Bolesława Chrobrego. Głównym punktem uroczystości było posiedzenie Zgromadzenia Narodowego (czyli połączonych izb Sejmu i Senatu). Przemawiali: prezydent, premier, marszałkowie obu izb parlamentu.
Premier Donald Tusk stwierdził, że koronacją Chrobry, „obwieścił, że Królestwo Polskie staje się częścią Zachodu – Zachodu jako wspólnoty politycznej, wspólnoty wartości, wspólnoty religii”.
Szef rządu ogłosił „doktrynę piastowską”, która ma się opierać o trzy filary: najsilniejszą w regionie armię, najsilniejszą w regionie gospodarkę oraz silną pozycję polityczną Polski.
Stwierdził, że to doktryna oparta „nie na złudzeniach, nie tylko na marzeniach i aspiracjach, ale też na sile”.
Już nigdy nie będziemy bezsilni” – zapowiedział premier. „Królu Bolesławie, my naród polski XXI wieku, mamy prawo powiedzieć pełnym glosem: Twoja korona świeci jasno, twoje królestwo trzyma się mocno” – zakończył premier.
Przemówienie Tuska było utrzymane w podobnym tonie, jak mowa na rozpoczęcie polskiej prezydencji w UE. Mobilizowanie do wiary we własne siły, podkreślanie atutów i nawoływanie do tego, by pozbyć się kompleksów.
Należy pamiętać, że słów takich jak „doktryna” premier Tusk używa swobodnie – nie chodzi mu zwykle (albo nigdy) o zapisane w dokumentach państwowych strategiczne cele. Może warto też przypomnieć, że Polska pozostaje demokracją, a nie monarchią.
Tusk kilka razy wygłosił zdania, które można odczytywać jako odnoszące się do Prawa i Sprawiedliwości, choć partii Kaczyńskiego nie wymienił. „Żadna partia i żaden polityk nie mają monopolu na polskość”.
Wcześniej przemawiali prezydent Andrzej Duda, marszałek Sejmu Szymon Hołownia i marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Prezydent mówił: „To ambicja, narodowa duma i przekonanie o własnej wartości motywowały pokolenia Polaków do walki, służby i pracy na rzecz dobra wspólnego”.
Andrzej Duda przywołał osiągnięcia Kazimierza Wielkiego, przy okazji zaznaczył, że uniwersytet w Krakowie powstał wcześniej niż uniwersytety niemieckie. Wykorzystał też okazję, by wypowiedzieć się na temat Unii Europejskiej.
„Z suwerenności rezygnować nie wolno. Nie ma sprzeczności między dziedzictwem dumnej suwerenności, a roztropną modernizacją między Polską niepodległą, a zabiegami o wspólne dobro całej Europy. Przeciwnie, to właśnie wspólne europejskie dobro bywało niejeden raz narażone na najcięższe próby, kiedy pod jego hasłem najsilniejsi starali się imperialną strukturę podporządkowania sobie słabszych. Ten tragiczny nurt historii naszego kontynentu powinien być przestrogą dla wszystkich proponujących nowe linie podziałów, na przykład na Europę starą i nową, albo na Europę dwóch prędkości. Zarówno te podziały, jak i wymuszona sztuczna jedność pod egidą, a w istocie hegemonią wiodących, a więc najpotężniejszych państw członkowskich Unii Europejskiej, to nic innego jak błąd. To ignorowanie wielowiekowych, pouczających doświadczeń historycznych”.
W zupełnie innym tonie utrzymane było przemówienie Szymona Hołowni. Marszałek Sejmu.
„Jest w tym wydarzeniu jakaś nieposkromiona wola, determinacja” – mówił Hołownia. „Wielkie rzeczy nie rodzą się w 5 minut, tylko w kilka pokoleń. Tylko ciągłość, tylko myślenie w kategoriach pokoleń daje szansę na budowę mocną i stabilną”.
Jak mówił, następne pokolenia „mają nas wspominać jako tych, którzy zapewnili Polsce równomierny rozwój, którzy zostawili im kraj równych szans, a nie popchnęli kraj w stronę republiki bananowej”. Zmiany nie powinny być „szyte pod kolejne wybory” i że czas przestać myśleć perspektywą kadencji.
Postępowanie przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym przeciwko izraelskim politykom może potrwać jeszcze wiele miesięcy
Izba Apelacyjna Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) uchyliła nakazy aresztowania premiera Izraela Benjamina Netanjahu oraz byłego ministra obrony Joawa Galanta. Obydwaj zostali objęci postępowaniem w listopadzie 2024 roku, oskarżeni o popełnienie zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości w Strefie Gazy.
Wcześniej, Izba Przygotowawcza MTK uznała, że istnieją wystarczające przesłanki, by przypuszczać, że Netanjahu i Galant świadomie doprowadzali do odcięcia ludności Gazy od podstawowych środków do życia – takich jak żywność, woda, leki, paliwo czy energia elektryczna.
W tym samym czasie wydano także nakaz aresztowania dowódcy Hamasu Mohammeda Deifa, oskarżonego o zbrodnie wojenne związane z brutalnym atakiem tej organizacji na Izrael 7 października 2023 roku.
Izba Apelacyjna uznała, że zarzuty Izraela dotyczące braku jurysdykcji Trybunału powinny były zostać w pełni rozpatrzone przed wydaniem nakazów aresztowania. Tymczasem Izba Przygotowawcza zignorowała te zastrzeżenia, uznając, że kwestię jurysdykcji można rozstrzygnąć na późniejszym etapie postępowania. Takie działanie zostało uznane przez sąd apelacyjny za naruszenie procedur.
Postępowanie przeciwko izraelskim politykom zostaje w praktyce „zamrożone” aż do czasu zakończenia kolejnych przesłuchań. Cały proces może potrwać wiele miesięcy lub nawet dłużej.
Izrael nie uznaje jurysdykcji MTK i nie podpisał Statutu Rzymskiego – podobnie jak m.in. USA czy Rosja. Członkiem Trybunału jest jednak Palestyna, co sprawia, że MTK uznaje swoją kompetencję do badania domniemanych zbrodni na jej terytorium, w tym także na terenach okupowanych przez Izrael.
Sejm uchwalił zgłoszoną przez Polskę 2050 ustawę o jawności cen mieszkań. Deweloperzy będą musieli publikować na swoich stronach internetowych informacje o cenach i zmianach cen sprzedawanych lokali.
Podczas posiedzenia Sejmu w czwartek 24 maja posłowie przyjęli zgłoszoną przez Polskę 2050 ustawę o jawności cen mieszkań. Za przyjęciem ustawy zagłosowało aż 418 posłów, przeciwko nie zagłosował nikt, dwie osoby wstrzymały się od głosu.
„Po latach przywilejów deweloperskiego lobby nareszcie ważny krok w stronę praw kupujących. Ustawa, która nakazuje deweloperom podawać ceny w ofertach mieszkaniowych, właśnie przeszła przez Sejm! Jednogłośnie! W końcu 1:0 dla ludzi” – napisała na platformie X Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej.
Jednak rozwiązania zapisane w ustawie tylko częściowo rozwiążą problem, którego dotyczą.
Ustawa zakłada, że deweloperzy będą musieli publikować na swoich stronach internetowych dokładne informacje o cenach (czyli ile kosztuje dane mieszkanie, bez ukrytych opłat) i zmianach cen sprzedawanych lokali (czyli np. czy cena została obniżona lub podniesiona i kiedy to nastąpiło) – zarówno mieszkań, jak i komórek lokatorskich, czy miejsc parkingowych. Dane te mają też być przekazywane do rządowego agregatora – dane.gov.pl. Ale wymóg ten ma dotyczyć mieszkań gotowych. Tymczasem większość mieszkań sprzedaje się na etapie budowy.
Ważną poprawkę do ustawy zgłosili też posłowie PiS — postulowali bowiem objęcie wymogiem ujawnienia także cen transakcyjnych, a nie tylko ofertowych. Ale poprawka nie zyskała poparcia, bo wydłużyłoby to prace nad ustawą.
Zwiększenie jawności cen mieszkań ma zapewnić konsumentom lepszą informację i ochronę przed nadmiernymi kosztami. Chodzi też o wyrównanie praw sprzedającego i kupującego. Dzięki jawności cen mieszkań kupujący mają móc łatwiej porównać oferty różnych deweloperów bez konieczności dzwonienia lub spotykania się z przedstawicielami firm. Przy wprowadzaniu takich rozwiązań chodzi też o ograniczenie nieuczciwych praktyk – obecnie niektórzy deweloperzy ukrywają ceny lub zmieniają je dynamicznie w sposób nieprzejrzysty, co może wprowadzać w błąd. Ważne jest też zapewnienie kupującym lepszej orientacji w trendach cenowych – dzięki jawności, konsumenci i analitycy mogą śledzić realne zmiany cen w czasie, co może wpływać np. na decyzje zakupowe, politykę mieszkaniową, czy działania kredytowe. Jawność cen mieszkań ma też na celu wzmocnienie pozycji konsumenta – dysponując większą ilością informacji, kupujący ma większą siłę negocjacyjną.
Brak jawności cen mieszkań to tylko jeden z bardzo wielu problemów rynku mieszkaniowego w Polsce. Jak pisaliśmy w 2024 roku, w minionych ośmiu latach udział mieszkań, które służyłyby potrzebom osób o średnich i niskich dochodach, stanowił jedynie 2,5 proc. nowych zasobów mieszkaniowych. Jak na łamach OKO.press pisał Anton Ambroziak, w dyskusji o mieszkalnictwie, pytanie „ile budować” powinno ustąpić miejsca myśleniu o dostępności.
Aż 411 posłów poparło projekt pierwszej ustawy deregulacyjnej. Wprowadza ona krótszy czas kontroli mikroprzedsiębiorstw oraz upraszcza niektóre zasady prowadzenia działalności gospodarczej
W czwartek 24 kwietnia Sejm przyjął pierwszą ustawę deregulacyjną. Za jej przyjęciem – z kilkoma poprawkami – zagłosowało 411 posłów. Przeciwko było 5 osób, nikt nie wstrzymał się od głosu. To bardzo szerokie poparcie dla ustawy.
„Deregulacja łączy ponad podziałami! Ustawa, która ułatwi polskim przedsiębiorcom rozwój swoich firm i ograniczy biurokratyczne absurdy, właśnie została przyjęta przez Sejm […] Liczę, że prace w Senacie nad tą ustawą będą toczyły się równie szybko i sprawnie” – napisał na X Ryszard Petru, sprawozdawca projektu.
Ustawa zakłada zmiany drobne, m.in. dotyczące kontroli przedsiębiorców. Czas kontroli mikroprzedsiębiorców zostaje skrócony z 12 do 6 dni, a przed wszczęciem kontroli urząd ma obowiązek dostarczyć przedsiębiorcy listę dokumentów i informacji, których będzie potrzebował. Przedsiębiorca ma też mieć możliwość wniesienia sprzeciwu wobec czynności kontrolnych.
Kilka rozwiązań ustawy dotyczy rzemieślników. Np. będą oni mogli prowadzić działalność gospodarczą w formie spółki kapitałowej oraz będą mogli korzystać z pełnego dofinansowania z budżetu państwa kosztów szkolenia uczniów szkół zawodowych.
Ustawa zakłada też wydłużenie do 6 miesięcy vacatio legis projektów, które nakładają nowe obowiązki na przedsiębiorców. Ponadto, proponując nowe regulacje wobec przedsiębiorców, ustawodawca będzie musiał zmniejszyć obciążenia wynikające z już obowiązujących przepisów. To tzw. zasada „one in, one out”, której wprowadzenie od początku postulował zespół szefa InPostu Rafała Brzoski, który pracuje nad deregulacją polskiej gospodarki.
Teraz ustawa trafi do Senatu.
Także w czwartek 24 kwietnia doszło do kolejnego spotkania premiera Donalda Tuska oraz kierującego zespołem ds. deregulacji prezesa InPostu Rafała Brzoski ze stroną społeczną.
Premier i szef zespołu deregulacji przedstawili raport z prac ekspertów pracujących nad uproszeniem przepisów. Jak wynika z raportu, z 259 zgłoszonych przez stronę społeczną postulatów 202 przekazane zostały stronie rządowej. Rozpatrzonych zostało już 197 propozycji, a 122 przyjęto do realizacji.
Jak wynika z informacji przekazanej przez premiera, jeszcze w maju po wyborach prezydenckich do Sejmu ma trafić pakiet 120 ustaw deregulacyjnych. Rafał Brzoska poinformował, że prace nad pierwszym pakietem są „właściwie na finiszu”. Celem deregulacji ma być „odchudzenie” obowiązujących przepisów.
„Przełom deregulacyjny staje się faktem. Mniej barier i przepisów, więcej swobody i powszechna cyfryzacja, domniemanie niewinności podatnika, urzędy służące obywatelom, nie odwrotnie, ponad 100 deregulacyjnych ustaw w trzy miesiące — czyli wielka zmiana ustrojowa. Jesteśmy gotowi!” – ogłosił po spotkaniu premier Donald Tusk na platformie X.
Ale dla Prawa i Sprawiedliwości to zbyt wolne tempo działania. Były premier Mateusz Morawiecki wezwał Donalda Tuska do przedstawienia pakietu deregulacyjnego jeszcze przed wyborami prezydenckimi.
„Apelujemy do rządu, aby jak najszybciej przyjął właśnie taką ustawę deregulacyjną. Taką, która będzie wszechogarniająca, taką, która będzie odpowiadała na potrzeby wszystkich młodych ludzi, którzy gdzieś tam walą głową w szklany sufit [...] Tu i teraz w maju żądamy, aby ten Sejm już na kolejnym posiedzeniu i jeszcze kolejnym, przed wyborami prezydenckimi, przyjął ustawy, które są ustawami deregulacyjnymi" – mówił Mateusz Morawiecki w Sejmie 24 kwietnia.
Jak wynika z relacji Polskiej Agencji Prasowej, ustawy deregulacyjne mają obejmować zmiany nie tylko dla przedsiębiorców, ale też szerzej, dla obywateli.
Pierwszy pakiet deregulacyjny zakłada m.in. integrację systemów danych cyfrowych o obywatelach tak, aby w różnych sytuacjach obywatel nie musiał ponownie podawać danych, które państwo już ma w innej bazie. W planach jest wprowadzenie dodatkowych funkcji w aplikacji mObywatel (np. dostęp do danych medycznych w aplikacji), cyfryzacja sądownictwa (np. możliwość prowadzenia ksiąg wieczystych w postaci cyfrowej) oraz wprowadzenie cyfrowych orzeczeń medycyny pracy.
Zgodnie z oczekiwaniami strony społecznej w planowanym pakiecie mają się też znaleźć ułatwienia dla osób z niepełnosprawnościami. Osoby z orzeczoną niepełnosprawnością w związku ze schorzeniami, które nie rokują poprawy, nie będą musiały wielokrotnie stawiać się przed komisjami orzeczniczymi.
Ponadto w planach ma być także stworzenie aplikacji dla państwowej służby zdrowia, w której będzie można umówić i odwołać wizytę lekarską.