W związku z afera Funduszu Sprawiedliwości policja ma doprowadzić byłego zastępcę Zbigniewa Ziobry Marcina Romanowskiego do aresztu tymczasowego – na razie jednak nie ustaliła jego pobytu. W sprawie tej samej afery Kaczyński zeznawał w prokuraturze
Na co pójdą te pieniądze? Jaki związek ma CPK z kampanią wyborczą?
„Podjąłem decyzję o przekazaniu 3,5 mld zł na projekt CPK w formie papierów skarbowych; te pieniądze dofinansują spółkę” – poinformował we wtorek 26 listopada 2024 premier.
Na co będą przeznaczone te pieniądze?
„To są papiery skarbowe i te pieniądze dofinansują spółkę. Będzie to związane z pracami projektowymi dla terminala, dworca kolejowego i węzła przesiadkowego transportu publicznego, strefy Air site i Land site oraz sieci przyłączy i prace przygotowawcze dla budowy portu lotniczego CPK” – powiedział przed posiedzeniem rządu Tusk.
Tusk dodał, że te decyzje powinny po części rozwiać „wątpliwości czy dezinformacje dotyczące przyszłości projektu”. Zapowiedział jeszcze jedną decyzję: o przeniesieniu Polskiej Grupy Lotniczej, Grupy LOT do Ministerstwa Infrastruktury.
Centralny Port Komunikacyjny miał być największą inwestycją rozpoczętą za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Projekt zakładał budowę lotniska w Baranowie oraz sieci kolei, drug i autostrad.
Politycy ówczesnej opozycji krytykowali go za gigantomanię i opóźnienia w realizacji. Koalicja Obywatelska wpisała CPK na listę „100 konkretów”: „81. Zweryfikujemy projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego”. Biorąc pod uwagę wiele prześmiewczych wypowiedzi polityków obecnej Koalicji 15 października na temat CPK, opinia publiczna mogła sądzić, że „weryfikacja” równa się „rezygnacja”. Tak się jednak nie stało.
W czerwcu 2024 Tusk ogłosił, że jego rząd będzie budował CPK. Tyle że w okrojonej formie. Ma obejmować budowę trzypoziomowego lotniska o przepustowości 34 mln pasażerów oraz Kolei Dużych Prędkości.
Opozycja krytykowała zmiany wprowadzone do pierwotnego projektu. Na przykład Marcin Horała, Pełnomocnik ds. CPK w rządzie Mateusza Morawieckiego, pisał w październiku: „Dokonano zmian kluczowych elementów modelu biznesowego, co powoduje nieaktualność oferty inwestorów (to można ominąć po prostu bardziej obciążając finanse publiczne)”. Dawny pełnomocnik nazywa nowy projekt neo-CPK lub pseudo-CPK.
Również dziś Horała zabrał głos: „To mniej niż połowa środków, które powinny być przekazane w tym roku zgodnie z obowiązującym wieloletnim planem finansowym CPK”.
Dodatkowym kontekstem jest rozpoczynająca się właśnie kampania wyborcza. PiS-owi udało się upowszechnić wśród wyborców przekonanie, że
„Polacy kupili taką rozwojową opowieść” – mówił w OKO.press prof. Przemysław Sadura. Socjolog zwracał uwagę, że „wyborcy PiS-u artykułują to w sposób najbardziej jednoznaczny. Ich idealna Polska przyszłości to Polska rozwinięta, mocna, suwerenna, samowystarczalna. Jest w Unii Europejskiej, ale jest na tyle mocnym graczem, że może po partnersku rozmawiać z Niemcami, Francuzami etc. A podstawą tego rozwoju są duże inwestycje takie jak CPK, budowa elektrowni atomowych itd.”
Jednak projekt CPK cieszy się popularnością również wśród wyborców Konfederacji i Trzeciej Drogi (PSL i Polska 2050). A to są właśnie te grupy, o które będzie zabiegać w kampanii Rafał Trzaskowski.
Sondaż Ibris dla Polsatu pokazał, że 61,1 proc. ankietowanych jest za budową nowego portu lotniczego. „Zdecydowanie za” budową nowej infrastruktury lotniczo-kolejowej opowiedziało się 62 proc. wyborców PiS-u. Budowę wspiera również 78 proc. wyborców Konfederacji i 65 proc. wyborców Trzeciej Drogi (odpowiedzi łącznie: „zdecydowanie za” i „raczej za”).
O CPK mówił w Telewizji Republika kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki. Stwierdził, że dzięki budowie portu „możemy dokonać ostatecznej unifikacji Polski”. Dodał: Powinny być rzeczy, które rozbudzają nasze aspiracje. Chcemy mieć najlepsze lotnisko w Europie. Nasze aspiracje i plany powinny uwzględniać przyszłe pokolenia. Chcemy być pierwszą gospodarką w Europie”.
W nocy 26 listopada 2024 roku rosyjska armia uderzyła w Ukrainę 188. dronami oraz czterema rakietami.
W nocy rosyjska armia przeprowadziła zmasowany atak dronowy na Ukrainę. Wśród 188 dronów były również drony uderzeniowe typu Shahed oraz bezzałogowe statki powietrzne innych typów. Oprócz tego terytorium Ukrainy miało być zaatakowane czterema rakietami balistycznymi Iskander-M.
Według informacji Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy obronie przeciwlotniczej udało się zestrzelić 76 dronów w obwodzie kijowskim, czerkaskim, kirowohradzkim, czernihowskim, sumskim, charkowskim, połtawskim, żytomierskim, chmielnickim, winnickim, tarnopolskim, rówieńskim, zaporoskim, dniepropetrowskim, odeskim oraz mikołajowskim.
95 bezzałogowców miało stracić cel, prawdopodobnie w związku ze skutecznymi działaniami ukraińskim Sił Obrony. Kolejne pięć – poleciało w kierunku Białorusi.
Sztab Generalny zaznacza, że informacje będą aktualizowane.
Według ukraińskich sił powietrznych w wyniku masowego ataku w kilku regionach uszkodzone zostały obiekty infrastruktury krytycznej, a w kilku regionach zniszczone zostały budynki prywatne i wielomieszkaniowe.
Na razie nie ma informacji o ofiarach.
Jak informuje kijowska policja, w obwodzie wskutek ataku zostały uszkodzone cztery prywatne domy, dwa bloki mieszkaniowe, dwa garaże, pomieszczenie gospodarcze oraz samochód. W jednej miejscowości uszkodzona została także linia energetyczna.
W niektórych miastach są problemy z elektrycznością oraz dostawą wody.
„W Tarnopolu i innych miejscowościach obwodu nie ma stabilnych dostaw energii elektrycznej. Odpowiednie służby pracują nad rozwiązaniem problemu” – informuje Wiaczesław Nehoda, szef tarnopolskiej administracji wojskowej. Wskutek ataku uszkodzono obiekt infrastruktury elektrycznej zasilającej Tarnopol. W mieście nie kursują trolejbusy. Władze lokalne uruchomiły punkty ogrzewania, ponieważ w części domów są również problemy z dostawą ciepła.
Mer miasta Serhij Nadal poinformował, że większość miejskich kotłowni funkcjonuje, a w razie potrzeby ich pracę wspomagać będą agregaty prądotwórcze. Szkoły i przedszkola powinny być czynne. Te, które nie mają scentralizowanego zasilania, również będą korzystać z generatorów.
Federacja Rosyjska od ponad tysiąc dni prowadzi pełnoskalową wojnę przeciwko Ukrainie. Niemal codziennie przeprowadza ataki na ukraińskie miasta, terroryzując cywili. Regiony przyfrontowe są kilka razy dziennie ostrzeliwane z artylerii i bombardowane. Oficjalnie Rosja zaprzecza temu, że celem jej ataku jest infrastruktura cywilna. A niedawno armia rosyjska zaatakowała Ukrainę hipersoniczną rakietą nowego typu – Oriesznik.
Na zdjęciu u góry wczorajszy atak na Odessę. Zostało rannych 10 osób. Uszkodzeniu uległ nieczynny budynek administracyjny banku, 8 budynków mieszkalnych i 8 samochodów. Fot. Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy.
Inne teksty w OKO.press na ten temat:
Zdaniem amerykańskich mediów porozumienie w trwającym od ponad roku konflikcie między Izraelem i libańską organizacją polityczną i paramilitarną zostało już osiągnięte. Czekamy na ostateczne kroki i oficjalne ogłoszenie
Jak w amerykańskim serwisie Axios pisze izraelski dziennikarz Barak Rawid, Amerykanie są przekonani, że porozumienie w sprawie zawieszenia broni między Izraelem a Hezbollahem zostało osiągnięte. Jego zdaniem izraelski rząd ma zatwierdzić umowę już jutro. Izraelski ambasador przy ONZ Danny Danon pytany o porozumienie powiedział, że „nie podpisaliśmy jeszcze umowy, ale idziemy do przodu”. Ważny libański urzędnik powiedział dziś Reutersowi, że obie strony doszły do porozumienia.
Umowa zakłada 60-dniowy okres przejściowy. W tym czasie izraelska armia wycofa się z południowego Libanu, a w obszarze przygranicznym swoje oddziały rozmieści armia libańska. Hezbollah ma natomiast wycofać swoje ciężkie uzbrojenie na północ od rzeki Litani. Rzeka znajduje się 20-25 km w linii prostej od granicy z Izraelem.
„Zrobimy wszystko, by mieć możliwość zneutralizowania jakiegokolwiek zagrożenia z południowego Libanu. Mam nadzieję, że w przyszłości zajmie się tym libańska armia. Ale jeśli znów sobie nie poradzą, zrobimy to my” – komentował dla Reutersa warunki porozumienia ambasador Danon.
Implementację porozumienia ma nadzorować komitet kierowany przez amerykańskich dyplomatów. Izrael w umowie zastrzega sobie prawo do reakcji, gdyby Hezbollah ponownie rozmieszczał swoje wojska blisko izraelskiej granicy.
Porozumienie było już niemal gotowe w zeszły czwartek 21 listopada. Wówczas jednak Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu i byłego ministra obrony kraju, Joawa Galanta. MTK zarzuca obu politykom zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciw ludzkości podczas trwającej od ponad roku izraelskiej inwazji na Gazę. Francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ogłosiło, że gdyby Netanjahu pojawił się we Francji, kraj ten zamierza wykonać postanowienie MTK i aresztuje izraelskiego premiera.
To spowodowało problem w negocjacjach, ponieważ Liban chciał, by Francuzi byli częścią komitetu nadzorującego implementację porozumienia. Po kilku dniach udało się jednak doprowadzić do porozumienia w tej kwestii. Zdaniem Axios Francuzi zapewnili, że podejmą kroki w celu poprawy relacji z Izraelem, a Izrael zgodził się, by Francuzi odegrali rolę w procesie nadzorowania porozumienia.
Od 8 października 2023 roku trwa nieustanna wymiana ognia między Izraelem a operującym na terenie Libanu Hezbollahem. Hezbollah to organizacja polityczna i paramilitarna, przez część krajów uznawana za terrorystyczną. Jej najważniejszym sojusznikiem międzynarodowym i ideologicznym jest Iran. Dzięki temu, że Liban jest państwem słabym i dysfunkcyjnym, Hezbollah może prowadzić własną agresywną politykę zagraniczną, sprzeczną z interesem Libanu. Przez lata południe kraju było w dużej mierze zdominowane przez Hezbollah.
Od końca września tego roku Izrael eskalował konflikt ze swoim libańskim wrogiem. Izraelscy żołnierze wkroczyli na teren Libanu, a naloty zintensyfikowały się. 27 września w nalocie na południowe przedmieścia Bejrutu zginął przewodniczący Hezbollahowi przez ostatnie 32 lata Hassan Nasrallah.
W obecnej odsłonie konfliktu zginęło około 3,5 tys. Libańczyków, ponad 15 tys. zostało rannych. Około miliona Libańczyków (szacunki wahają się między 840 tys. a ponad 1,4 mln; w Libanie mieszka nieco ponad 5 mln osób) i około 100 tys. Izraelczyków zostało zmuszonych do przesiedlenia. 19 października „Times of Israel” podawał, że po stronie izraelskiej od października 2023 roku zginęło 44 cywili i 70 żołnierzy.
Liban przez lata nie był w stanie ograniczyć agresywnej działalności Hezbollahu, która sprowokowała Izrael do wojny. Izrael z kolei prowadzi wojnę z Hezbollahem w sposób podobny do inwazji w Gazie. Poziom zniszczeń jest wysoki. Pod koniec października analiza dziennikarzy „The Washington Post” wykazała, że co czwarty budynek w 25 przygranicznych jednostkach administracyjnych został zniszczony lub uszkodzony. Rozmowy pokojowe nie zatrzymały walk i wymiany ognia. Tylko w niedzielę 24 listopada Hezbollah wystrzelił w stronę Izraela ponad 200 rakiet. Tego samego dnia Izrael przeprowadził intensywne naloty na południowe dzielnice Bejrutu.
Maciej Awiżeń miał utracić stanowisko z powodu opóźnień w wypłatach świadczeń powodziowych.
Publiczna rozgłośnia Radio Wrocław podała w poniedziałek informację, że dotychczasowy wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń został odwołany ze stanowiska. Powodem miała być opieszałość w organizowaniu pomocy ofiarom powodzi. Jego stanowisko zajęła dziś Anna Żabska, prezeska spółki Zamek Książ w Wałbrzychu oraz Lokalnej Organizacji Turystycznej Aglomeracja Wałbrzyska.
Żabska w przeszłości pracowała w Urzędzie Miejskim w Wałbrzychu. Była rzeczniczką oraz kierowniczką biura prezydenta miasta, a także dyrektorką Parku Wielokulturowego Stara Kopalnia. W 2024 roku startowała w wyborach do Parlamentu Europejskiego z list Koalicji Obywatelskiej. Jest absolwentką europeistyki oraz prawa na Uniwersytecie Wrocławskim.
Jak podaje Radio Wrocław, Anna Żabska oprócz sprawowania funkcji członka zarządu w Zamku Książ jest także członkiem rady nadzorczej InValbrzych Sp. z o.o oraz posiada 33 proc. udziałów w Spółce Węglowej „TEPAL”.
W ostatnim czasie opinia publiczna dowiedziała się o dużych opóźnieniach w wypłatach zasiłków remontowo-budowlanych, które osobom dotkniętym powodziom obiecał rząd. Jeszcze w połowie listopada w niektórych gminach nie wypłacono ani jednego takiego świadczenia, choć powódź miała miejsce w połowie września. Wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń twierdził w rozmowie z mediami, że winne opóźnień są samorządy, które wypełniały wnioski z błędami wymagającymi poprawy, co miało wpływ na wydłużenie procedury. Samorządowcy nie zgadzali się z tym stanowiskiem.
W piątek 22 listopada Sejm uchwalił nowelizację tzw. ustawy powodziowej, która w poniedziałek 25 listopada została podpisana przez prezydenta. Przewiduje ona m.in. uproszczenie zasad przyznawania zasiłków na cele remontowo-budowlane oraz przyznanie świadczeń interwencyjnych organizacjom porządku publicznego i rolnikom.
Chwalił Władimira Putina, zapowiada zakończenie pomocy Ukrainie. Calin Georgescu nie miał według sondaży żadnych szans na wejście do drugiej tury. Niespodziewanie okazał się liderem wyścigu
W niedzielę odbyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich w Rumunii. Po przeliczeniu 99,9 proc. głosów okazało się, że pierwsze miejsce zajął 62-letni skrajnie prawicowy Colin Georgescu, który osiągnął wynik 22,9 proc. Drugie miejsce należy do centroprawicowej Eleny Lasconi, która uzyskała 19,17 proc. poparcia. Trzecie miejsce należy do socjaldemokratycznego premiera Marcela Ciolacu, który uzyskał 19,15 proc.
Wyniki okazały się dużym zaskoczeniem, ponieważ to Ciolacu był liderem w sondażach. Jak podawał The Guardian, analitycy spodziewali się, że w drugiej turze premier, mający wtedy ok. 25 proc. poparcia, spotka się z George’m Simonem ze skrajnie prawicowej partii AUR.
Georgescu, który okazał się ostatecznie zwycięzcą pierwszej tury, według badań miał tylko 5 proc. poparcia.
Druga tura wyborów prezydenckich odbędzie się 8 grudnia. Tydzień wcześniej Rumunię czekają także wybory parlamentarne.
Colin Georgescu był jednym z najbardziej prominentnych polityków skrajnie prawicowej partii AUR. Opuścił ją w 2022 roku po tym, jak pozostali członkowie uznali, że jego antynatowskie i prorosyjskie wypowiedzi szkodzą partii. Georgescu krytykował m.in. tarczę antyrakietową NATO w rumuńskim mieście Deveselu, twierdził, że NATO nie ochroni żadnego członka zaatakowanego przez Rosję. Władimira Putina nazywał „człowiekiem, który kocha swój kraj”.
Rumunia jest członkiem NATO od 2004 roku, członkiem UE od 2007 roku. Dzieli także 600 kilometrową granicę z Ukrainą, co oznacza, że odgrywa strategiczną rolę w świetle rosyjskiej inwazji. W Rumunii znajduje się baza wojskowa NATO, kraj przekazuje także Ukrainie baterie obrony powietrznej Patriot oraz jest szlakiem tranzytowym dla ukraińskiego zboża.
Kampania wyborcza skupiała się w dużej mierze na kosztach życia. Calin Georgescu oprócz obietnic dotyczących bezpośrednio ekonomii, zapowiadał także zakończenie pomocy Ukrainie.
Reuters, powołując się na rumuńskiego komentatora, podaje, że nie można wykluczyć rosyjskiej ingerencji w wybory w celu zapewnienia Georgescu przewagi.