Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Komisja Europejska od 2020 roku zwraca Polsce uwagę, że ani obywatele, ani organizacje nie mogą zaskarżać planów ochrony powietrza. To niezgodne z unijnym prawem.
Komisja Europejska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) sprawę przeciwko Polsce. Jak wyjaśnia w oficjalnym komunikacie, chodzi o w brak zapewnienia „zainteresowanym członkom społeczeństwa, w tym osobom fizycznym i organizacjom pozarządowym działającym na rzecz ochrony środowiska, możliwości kwestionowania braku lub niewystarczalności planów ochrony powietrza”.
Chodzi o plany, które zgodnie z unijną dyrektywą o jakości powietrza powinny przygotować kraje przekraczające unijne normy zanieczyszczeń. W Polsce taki dokument musi uchwalić każdy sejmik województwa, przedstawiając, w jaki sposób władze lokalne planują walczyć ze smogiem.
„Zgodnie z konwencją z Aarhus i traktatami UE, poszczególni obywatele i organizacje pozarządowe zajmujące się ochroną środowiska muszą mieć możliwość kwestionowania decyzji władz lub ich braku, jeśli uważają, że podjęte działania są niewystarczające. Ponadto odpowiedni dostęp do wymiaru sprawiedliwości ułatwia prawidłowe stosowanie przepisów dotyczących jakości powietrza, zapewniając wysoki poziom ochrony zdrowia” – czytamy w oficjalnym komunikacie KE.
Komisja zaznacza, że wysłała Polsce pismo z wezwaniem do usunięcia uchybienia już w maju 2020 r. Kolejne pismo w tej sprawie rząd otrzymał we wrześniu 2022 r. „Komisja uważa, że wysiłki podejmowane przez władze polskie były dotychczas niewystarczające i w związku z tym kieruje sprawę przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej” – czytamy.
Również dziś (18 czerwca) Komisja skierowała do TSUE skargę na Polskę w związku z niewdrożeniem zapisów dyrektywy o wodzie pitnej, która m.in. aktualizuje normy jakości wody i zwalcza potencjalnie niebezpieczne substancje zanieczyszczające.
O tym, że obywatelom oraz NGO ogranicza się prawo do zaskarżania planów dotyczących ochrony przyrody (nie tylko w kwestii jakości powietrza) alarmują od dawna organizacje pozarządowe.
W 2022 roku Pracownia na rzecz Wszystkich Istot złożyła do Komitetu ds. przestrzegania Konwencji z Aarhus kompleksową skargę obejmującą wiele planów i programów m.in. mających wpływ na ochronę przyrody. Chodziło o plany urządzenia lasu, plany łowieckie, plany ochrony i plany zadań ochronnych Natura 2000, a także plany ochrony dla parków narodowych, rezerwatów przyrody i parków krajobrazowych oraz plany zarządzania wodami. Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi złożyła skargę dotyczącą aktów prawa miejscowego, tj. planów ochrony powietrza, miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego oraz skargę w zakresie pozwoleń wodnoprawnych. Koalicja Kocham Puszczę, w skład której wchodzą obie organizacje, złożyła skargę dotyczącą planów urządzenia lasu (PUL). Ta ostatnia skarga już znalazła finał w unijnym sądzie.
TSUE uznał w 2023 roku, że polskie prawo łamie unijne przepisy, nie dając organizacjom ochrony przyrody możliwości zwrócenia się do sądu z żądaniem zbadania legalności PUL. Wyjaśnijmy: PUL określa liczbę i zasięg wycinek oraz innych prac reguluje plan urządzenia lasu – dokument, który musi sporządzić każde nadleśnictwo. Tworzy się go raz na 10 lat.
Teraz podobny wyrok może zapaść w sprawie planów ochrony powietrza.
Fundacja ClientEarth w styczniu 2022 informowała o orzeczeniu Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w sprawie mazowieckiego planu ochrony powietrza.
„W ustnym uzasadnieniu sąd stwierdził, że możliwość zaskarżania programów przez obywateli i organizacje społeczne byłaby niezgodna z zasadą demokratycznego państwa prawnego” – podała organizacja. Był to wyrok po pozwie dwóch mieszkańców stolicy cierpiących na problemy zdrowotne związane ze smogiem oraz dwóch organizacji: Fundacji ClientEarth oraz Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
„Według skarżących program nie zawiera wystarczających środków naprawczych, które w najkrótszym możliwym czasie – tak jak wymagają tego przepisy prawa – doprowadzą do poprawy jakości powietrza w Warszawie i na Mazowszu. Do spraw przyłączył się także Rzecznik Praw Obywatelskich popierając skarżących” – informował ClientEarth.
„Sąd krajowy, który jest przecież sądem unijnym nie skorzystał z możliwości zastosowania prounijnej interpretacji prawa. Mając wątpliwości interpretacyjne mógł także zwrócić się z pytaniem prawnym do TSUE, czego też nie uczynił. W efekcie odebrał obywatelom oraz organizacjom działającym w ich interesie prawo do sądu, które jest naszym prawem fundamentalnym” – komentowała wtedy radczyni prawna z ClientEarth Agnieszka Warso-Buchanan.
Przeczytaj także:
Zdecydowana większość Polek i Polaków popiera zwiększenie ochrony Puszczy Białowieskiej, równie wyraźnie opowiadając się przeciwko gospodarce leśnej i łowiectwu na tym terenie – wynika z badania opinii publicznej przeprowadzonego przez firmę Quantify na zlecenie Instytutu Ochrony Środowiska.
Celem badania było poznanie społecznych postaw wobec ochrony Puszczy Białowieskiej oraz określenie poziomu wiedzy mieszkańców różnych regionów kraju na jej temat. Jeśli chodzi o miejsce Puszczy w zbiorowej wiedzy Polek i Polaków – zaskoczona nie było. Wyniki badania pokazują, że od 96 do 100 proc. respondentów – w zależności od miejsca zamieszkania – słyszało o Puszczy Białowieskiej.
Na zdjęciu: Dolina Narewki w Białowieskim Parku Narodowym.
Ponadto znaczna większość ankietowanych – od 78 do 84 proc. – jest świadoma, że obszar ten znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Przypomnijmy, że mowa o niemal całym kompleksie puszczańskim, którego tylko niewielka część objęta jest ochroną w ramach Białowieskiego Parku Narodowego oraz rezerwatową.
Choć świadomość na temat Puszczy jest wysoka, opinie na temat obecnego poziomu jej ochrony są zróżnicowane. Około połowy respondentów – od 41 do 63 proc. w zależności od grupy – uważa, że stopień ochrony jest wystarczający. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że wyraźna większość społeczeństwa, bo od 84 do 92 proc. ankietowanych, popiera ideę objęcia całego obszaru Puszczy ochroną w stopniu zapewniającym pierwszeństwo naturalnych procesów.
Równie zdecydowana opinię mieli ankietowani odpowiadając na pytania dotyczące gospodarki leśnej i łowiectwa w Puszczy Białowieskiej. Tylko od 13 do 18 proc. badanych uważa, że w Puszczy powinno się pozyskiwać drewno. Nieco więcej (niemniej wciąż mało, bo od 14 do 19 proc.) dopuszcza polowania na jej terenie.
Zdaniem ankietowanych ingerencja człowieka powinna następować tylko w tych miejscach, gdzie jest to niezbędne dla zachowania różnorodności biologicznej, jak np. w przypadku koszenia łąk. Takie założenia przyjmuje opracowywany przez Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy (IOŚ-PIB) tzw. zintegrowany plan zarządzania puszczą jako obiektem UNESCO, mający usankcjonować ingerencję człowieka w niektóre przekształcone obszary, które stanowią istotne siedliska ptaków drapieżnych, a także wykluczyć gospodarkę leśną z obszarów, gdzie – przynajmniej w teorii – jest ona dopuszczalna.
„W czasach kryzysu klimatycznego i postępującej utraty różnorodności biologicznej głos społeczeństwa w sprawie ochrony Puszczy Białowieskiej nie może zostać zignorowany” — mówi Ilona Jędrasik, zastępca dyrektora ds. zmian klimatu i współpracy międzynarodowej w IOŚ-PIB. „To już nie tylko kwestia nauki czy polityki, a pytanie o nasze wspólne wartości. Odpowiedzialność za Puszczę jest wspólna i wynika z troski o przyszłe pokolenia. Wyniki badania pokazują, że ta troska jest w Polakach bardzo silna, niezależnie od tego, czy mieszkają w Warszawie, Białymstoku czy w bezpośrednim sąsiedztwie Puszczy” — dodaje Jędrasik.
Wartość Puszczy Białowieskiej opiera się m. in. na znacznym udziale starodrzewu rosnącego i obumierającego bez ludzkiej ingerencji. Według badań prowadzonych w ramach projektu ForBioSensing ilość martwego drewna w Puszczy szacuje się na ok. 100 metrów sześciennych na hektar. To kilkunastokrotnie więcej niż przeciętnie na obszarze kraju. W Obrębie Ochronnym “Rezerwat” – czyli najściślej chronionej części Białowieskiego Parku Narodowego – ilość ta wynosi prawie 160 metrów sześciennych na hektar. W tych ogromnych zasobach martwego drewna trwają procesy przyrodnicze warunkujące ogromną różnorodność biologiczną Puszczy tak, jak miało to miejsce tysiące lat temu, kiedy znaczną część Europy pokrywał las naturalny.
Badanie zostało przeprowadzone w maju 2025 roku metodami CAWI i CATI na reprezentatywnej próbie 1600 dorosłych osób. Próba została podzielona na trzy grupy: ogólnopolską (1000 osób), mieszkańców województwa podlaskiego (300 osób) oraz mieszkańców gmin położonych bezpośrednio na terenie Puszczy Białowieskiej (300 osób).
Przeczytaj także:
To jeden z najbardziej krwawych ataków w Strefie Gazy – informuje Reuters.
Palestyńscy lekarze informują, że 59 osób nie żyje, a 221 zostało rannych (w tym około 20 jest w stanie ciężkim) po wtorkowym ataku Izraela. Wojsko wystrzeliło pociski w tłum osób, które czekały na jedzenie na ulicy Khan Younis. Tysiące mieszkańców Strefy Gazy ustawiło się w kolejce do ciężarówek, z których miało być rozdawane pożywienie.
Według świadków Izrael wystrzelił przynajmniej dwa pociski. „Nagle kazali nam się przesunąć do przodu, tłum się ścieśnił i wtedy wystrzelono pociski” – mówił Agencji Reuters jeden ze świadków. Ranni zostali umieszczeni w szpitalu Nasser, gdzie leżą na ziemi i w korytarzach, bo brakuje już miejsc na łóżkach.
Reuters podaje, że to jeden z najkrwawszych i najbrutalniejsztch ataków przeprowadzonych w Strefie Gazy. Tego samego dnia w innych atakach zginęło jeszcze 14 osób.
Strona izraelska oświadczyła, że „szczegóły incydentu są analizowane” oraz że „żałuje wszelkich szkód” wyrządzonych cywilom.
Palestyńskie ministerstwo zdrowia poinformowało, że od końca maja zginęło 397 Palestyńczyków, którzy próbowali uzyskać pomoc żywnościową. Ponad 3000 zostało rannych. Reuters podaje, że do ataków na osoby zgłaszające się po pomoc, w tym żywnościową, dochodzi niemal codziennie od trzech tygodni – od momentu, kiedy Izrael zniósł częściowo trzymiesięczną blokadę terytorium.
Znaczna część pomocy humanitarnej, którą Izrael dopuszcza do Strefy Gazy, dostarczana jest za pośrednictwem nowej organizacji Gaza Humanitarian Foundation (GHF). Fundacja zarządza kilkoma punktami dystrybucji na terenach strzeżonych przez siły izraelskie, jest wspierana zarówno przez Izrael, jak i przez USA. Organizacja Narodów Zjednoczonych uważą system dostaw GHF za niewystarczający, niebezpieczny i naruszający zasady bezstronności humanitarnej.
Władze Strefy Gazy twierdzą, że setki Palestyńczyków zginęło próbując dotrzeć do baz GHF.
Wojna w Strefie Gazy trwa od października 2023 r. Palestyńscy bojownicy Hamasu zaatakowali wtedy Izrael, zabijając 1200 osób i biorąc 251 zakładników. Od początku konfliktu zginęło 55 000 Palestyńczyków. Atak Izraela doprowadził także do przesiedlenia prawie całej populacji liczącej ok. 2,3 miliona osób i kryzysu humanitarnego.
Przeczytaj także:
W dzielnicy Słomiańskiej, gdzie wskutek rosyjskiego ataku 17 czerwca zawalił się budynek mieszkalny spod gruzów ratownicy wyciągają kolejne ciała. Liczba ofiar może ulec zmianie. Prace poszukiwawcze trwają.
Według ostatnich informacji Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy liczba ofiar śmiertelnych wczorajszego rosyjskiego ataku na 9-piętrowy budynek w dzielnicy Słomiańskiej w Kijowie wzrosła do 23 osób. W sumie w ukraińskiej stolicy zginęło 28 osób, a 134 osby zostały ranne po rosyjskim ataku w nocy 17 czerwca.
Prace poszukiwawcze w dzielnicy Słomiańskiej trwały przez całą noc, a liczba ofiar kilka razy się zmieniała. Jak wyjaśniała ukraińska Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, niektóre znalezione części ciał początkowo były zarejestrowane jako oddzielne ofiary. Liczba zabitych nie jest ostateczna, ponieważ ratownicy kontynuują prace poszukiwawcze.
18 czerwca Kijów ogłosił dniem żałoby. Jest to jeden z najbardziej tragicznych ataków na Kijów pod względem liczby ofiar śmiertelnych.
Suspilne opisuje historię Oksany Siurchy, która z mężem i 14-letnią córką mieszkała w tym budynku i cudem przeżyła. Kiedy około 21:00 zabrzmiał alarm, rodzina zeszła do schronu – do podziemnego przejścia niedaleko domu.
„Było około 10-12 eksplozji, już nie liczyliśmy” – cytuje Suspilene Oksanę. „Kiedy się skończyły, poszliśmy na górę do mieszkania. Wtedy zobaczyliśmy, że leci jeszcze balistyka. Znów zeszliśmy na dół, poczekaliśmy i wróciliśmy na górę. O 3:40 moja córka powiedziała do mnie: „Mamo, jeszcze trochę i będzie po wszystkim, alarm trwa zwykle do 5 rano”. Ale znowu poleciały Shahedy. Schowaliśmy się w rogu mieszkania za dwiema grubymi ścianami, chcieliśmy znowu wracać do schronu – i wtedy zagwizdała rakieta. Zmiotła wszystko, co było. Był błysk, ogień, roztrzaskało się szkło, uniósł się zapach kurzu i betonu. Zaczęliśmy uciekać tak, jak staliśmy. Wybiegliśmy, otworzyliśmy drzwi, ale nie było dokąd uciekać”.
Rodzina została na 8 piętrze, klatka schodowa się zawaliła. Ratownicy nie mogli podjechać, bo trwał alarm przeciwlotniczy. Wszystko wokół płonęło.
„Po eksplozji, kiedy wciąż byliśmy na górze, dzwoniąc do wszystkich służb, krzyczeliśmy do naszych sąsiadów, aby zorganizować się i razem wołać o pomoc” – mówi Oksana. „Żeby ludzie wiedzieli, że żyjemy. Ale nikt nie odpowiedział. Była cisza”.
„Kiedy ratownicy powiedzieli, że dźwig nie może do nas dotrzeć, moje dziecko pożegnało się ze mną” – mówi Oksana dziennikarzom Suspilenego. – „Powiedziała: »Mamo, pamiętaj, że bardzo cię kocham«.
Wkrótce ratownikom udało się wydostać rodzinę przez okno. „Dziękowaliśmy Bogu, że nie byliśmy w ruinach” – mówiła kobieta.
W nocy na 17 czerwca rosyjskie wojska masowo zaatakowały Kijów i inne regiony Ukrainy. Łącznie okupanci wystrzelili 440 dronów i 32 pociski rakietowe. Głównym kierunkiem ataku był Kijów. Rosjanie użyli 175 dronów oraz ponad 14 pocisków manewrujących i co najmniej dwóch pocisków balistycznych w Kijowie i okolicach. Jedna z rakiet trafiła prosto w blok mieszkalny. „Rosyjski pocisk rakietowy wbił się tak głęboko, że przebił betonowe podłogi aż do piwnicy” – poinformował Ihor Kłymenko, minister spraw wewnętrznych Ukrainy.
W Kijowie służby działały w sumie w 27 miejscach, gdzie wybuchły pożary i są zniszczenia. Zaangażowanych było ponad 2000 ratowników, policjantów i pracowników służb komunalnych.
W Odessie wskutek rosyjskiego ataku zginęły dwie starsze kobiety, a 17 osób zostało rannych.
Przeczytaj także:
Dane w amerykańskim paszporcie mogą być zgodne z tożsamością osoby – zdecydowała sędzia federalna z Bostonu. Orzeczenie zablokowało – na razie tymczasowo – zmiany, jakie chciała wprowadzić administracja Trumpa.
Julia Kobick, sędzia federalna z Bostonu, zablokowała zmiany dotyczące paszportów, które chciał wprowadzić Trump. Orzekła, że osoby transpłciowe i interseksualne mogą otrzymać paszporty z danymi zgodnymi z ich tożsamością płciową. Tymczasem według zarządzenia wykonawczego administracji Trumpa ze stycznia 2025 paszporty muszą być zgodne z płcią, jaką obywatele otrzymali przy urodzeniu.
Wcześniej, w kwietniu, Kobick poparła wniosek ACLU (American Civil Liberties Union, czyli Amerykańskiej Unii Swobód Obywatelskich), które zwróciło się do sądu o wydanie nakazu tymczasowego, wstrzymującego stosowanie nowej polityki paszportowej do czasu zakończenia pozwu. Ten z kolei złożyła sześcioosobowa grupa osób transpłciowych i niebinarnych, domagając się uznania ich tożsamości w paszportach wbrew polityce Trumpa.
We wtorek 17 czerwca sędzia Kobick zdecydowała się na rozszerzenie wcześniejszego postanowienia i nadała sprawie status pozwu zbiorowego. Tym samym nakazała wstrzymanie nowej polityki paszportowej wobec wszystkich transpłciowych, niebinarnych i interseksualnych posiadaczy amerykańskich paszportów.
Orzeczenie dotyczy jedynie osób, które nie posiadają ważnego paszportu lub ich paszport traci ważność w ciągu roku. Będzie stosowane również wobec osób, które muszą złożyć wniosek o paszport, ponieważ ich dotychczasowy został zgubiony lub skradziony, a także tych, które muszą zmienić nazwisko lub oznaczenie płci.
„Choć jest to dobra wiadomość, będziemy kontynuować walkę, aż do trwałego zablokowania rozporządzenia” – oświadczyło ACLU.
Z kolei rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt nazwała sędzię Kobick „nieuczciwą”. Oskarżyła ją o próbę „udaremnienia planów prezydenta Trumpa”.
Zanim Donald Trump objął urząd prezydenta po raz drugi, we wniosku o paszport USA można było wybrać jedną z trzech opcji w kategorii płeć: męską, żeńską i X – inna. Wybór ten nie musiał być zgodny z płcią biologiczną, a ewentualne zmiany w dokumentach nie wymagały przedstawiania dokumentacji medycznej.
Już podczas kampanii wyborczej Donald Trump złożył obietnicę wycofania równościowych polityk, które prawica zbiorczo nazywa „woke”. Wśród ponad 100 aktów wykonawczych wydanych pierwszego dnia urzędowania znalazły się regulacje uderzające bezpośrednio w osoby LGBT+, głównie w społeczność osób transpłciowych. W dekrecie „Obrona kobiet przed ekstremizmem ideologii gender i przywracanie biologicznej prawdy rządowi federalnemu” Donald Trump zapisał, że na poziomie federalnym USA będą rozpoznawać tylko dwie płcie, a płeć nadana przy urodzeniu nie podlega zmianie.
Po jego wydaniu administracja Trumpa potwierdziła, że przy wydawaniu paszportów nie będzie już możliwości zaznaczenia „X” w polu „płeć”.
Przeczytaj także: