0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

14:23 15-07-2025

Prawa autorskie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Żuchowicz...

Braun ponownie przedstawia w mediach kłamstwo oświęcimskie

IPN poinformował wczoraj o wszczęciu postępowania w sprawie publicznego zaprzeczania zbrodniom nazistowskim przez Grzegorza Brauna. Były polityk Konfederacji dostaje jednak wciąż zaproszenia do mediów, gdzie powtarza kłamstwa na temat Auschwitz.

Co się wydarzyło?

W poniedziałek Grzegorz Braun, były lider Konfederacji oraz szef partii Konfederacja Korony Polskiej był gościem youtubowego kanału Jana Pospieszalskiego. Prowadzący dopytywał polityka, czy ten twierdzi, że „w obozie koncentracyjnym Auschwitz i Auschwitz-Birkenau nie było komór gazowych” – takie stanowisko bowiem przedstawił w mediach w ubiegłym tygodniu.

„Stwierdzam, że hipoteza ich istnienia, w tym i w szeregu innych miejsc, jest hipotezą wątłą, nieopartą na faktach zweryfikowanych zgodnie ze standardami warsztatu historyczno-naukowego i dla mnie osobiście ta hipoteza z biegiem lat jest coraz mniej przekonująca” – mówił Braun. Dodał też, że „budyneczek, który tam [w Auschwitz] się prezentuje jako komorę gazową wraz z krematorium, to, co nam pokazano, to dekoracja”.

Jaki jest kontekst?

To kolejna tego rodzaju wypowiedź Grzegorza Brauna po tym, jak polityk w ubiegłym tygodniu gościł w Radiu WNET, gdzie zaproszono go w związku z obchodami 84. rocznicy mordu Żydów w Jedwabnem, do którego doszło 10 lipca 1941 roku.

„Mord rytualny to fakt, a dajmy na to Auschwitz z komorami gazowymi to niestety fake. I kto o tym mówi, ten zostaje oskarżany o straszne rzeczy, odsądzany od czci i wiary” – powiedział wtedy Braun.

Kwestionowanie istnienia komór gazowych to jeden z elementów negacjonizmu historycznego. Obejmuje on twierdzenia, że naziści nie dokonali ludobójstwa, komory gazowe nigdy nie istniały, Holokaust wymyślili alianci w celu legitymizacji utworzenia państwa Izrael, albo że liczba ofiar Zagłady jest znacznie niższa niż 6 milionów.

W Polsce zaprzeczanie zbrodniom nazistowskim i komunistycznym karane jest grzywną lub pozbawieniem wolności do lat trzech (art. 55 Ustawy z dn. 18 grudnia 1998 r. o IPN).

Instytut Pamięci Narodowej poinformował w poniedziałek 14 lipca 2025, że „prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie” wszczął śledztwo karne w sprawie publicznego zaprzeczania zbrodniom nazistowskim przez Grzegorza Brauna.

Przeczytaj teksty OKO.press na podobny temat:

Przeczytaj także:

11:48 15-07-2025

Prawa autorskie: Fot . Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.plFot . Tomasz Pietrzy...

Andrzej Duda ułaskawił Roberta Bąkiewicza

Prezydent po 1,5 roku rozpatrzył wniosek Roberta Bąkiewicz o ułaskawienie. Działacz skrajnej prawicy został prawomocnie skazany za naruszenie nietykalności Babci Kasi, ale wykonanie kary było wstrzymane na czas procedury ułaskawieniowej.

Co się wydarzyło?

Do Prokuratora Generalnego wpłynęła informacja o ułaskawieniu Roberta Bąkiewicza przez Andrzeja Dudę – ujawnił portal Goniec.pl.

Bąkiewicz został prawomocnie skazany za naruszenie nietykalności cielesnej Babci Kasi podczas czarnych protestów w październiku 2020 roku. Zgodnie z wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 3 listopada 2023 r., działacz skrajnej prawicy został skazany na karę:

  • 1 roku ograniczenia wolności polegającej na obowiązku wykonywania nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie,
  • wypłatę nawiązki na rzecz pokrzywdzonej w wysokości 10 tysięcy zł,
  • podanie wyroku do publicznej wiadomości.

Bąkiewicz zwrócił się do prezydenta z wnioskiem o wszczęcie postępowania o ułaskawienie z urzędu. Wniosek trafił do Andrzeja Dudy 17 listopada 2023, ale przez wiele miesięcy pozostawał nierozpatrzony. W tym czasie wykonanie kary było zawieszone w oczekiwaniu na zakończenie postępowania ułaskawieniowego.

Prokurator Generalny Adam Bodnar zdecydował w czwartek 10 lipca o uchyleniu postanowienia uprzedniego Prokuratora Generalnego o wstrzymanie wykonania kary. Argumentem był fakt, że procedura się przeciąga, a „sytuacja ta pozostaje w sprzeczności z podstawowymi zasadami prawa karnego, które wymagają, aby orzeczona prawomocnie kara była wprowadzana w życie nieuchronnie i bez zbędnej zwłoki”.

Jak podaje portal Goniec.pl, Robert Bąkiewicz został ułaskawiony niemal natychmiast po ogłoszeniu przez Adama Bodnara decyzji.

Jaki jest kontekst?

Robert Bąkiewicz, były lider Marszu Niepodległości, został prawomocnie skazany za naruszenie nietykalności osobistej Katarzyny Augustynek, znanej jako Babcia Kasia. Incydent miał miejsce 25 października 2020 r. podczas protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Bąkiewicz organizował wówczas „obronę kościołów” przed protestującymi.

Pod kościołem św. Krzyża w Warszawie narodowcy, których działania nadzorował Bąkiewicz, siłą usuwali osoby z kościoła. Babcia Kasia została zaatakowana – Bąkiewicz wyrwał jej chustę z tęczową flagą, a następnie narodowcy przeciągnęli ją po schodach i rzucili na ziemię, co miało miejsce w obecności policji. Kobieta oskarżyła Bąkiewicza o czyn chuligański polegający na naruszeniu nietykalności osobistej. Takie przestępstwo jest ścigane z oskarżenia prywatnego. Incydenty pod kościołem św. Krzyża zarejestrowały media w tym obecne na miejscu OKO.press (tu przeczytasz szerszą relację).

Sąd I instancji skazał Bąkiewicza w marcu 2022 r., a po apelacji sąd II instancji utrzymał wyrok i karę – wyrok jest prawomocny.

Przeczytaj teksty OKO.press na podobny temat:

Przeczytaj także:

11:30 15-07-2025

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jazwieck...

Jest akt oskarżenia przeciwko Sebastianowi M.

Mężczyźnie, który w 2023 roku zabił trzyosobową rodzinę grozi do 8 lat pozbawienia wolności w związku ze „spowodowaniem wypadku ze skutkiem śmiertelnym”.

Co się wydarzyło?

Prokuratura Okręgowa w Katowicach poinformowała we wtorek 15 lipca o skierowaniu do Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim aktu oskarżenia przeciwko Sebastianowi M. Mężczyzna podejrzany jest o spowodowanie we wrześniu 2023 roku wypadku drogowego na autostradzie A1, w wyniku którego zabił trzyosobową rodzinę.

Sebastian M. zbiegł do Dubaju, skąd udało się go ściągnąć w procedurze ekstradycyjnej dopiero 26 maja 2025 roku. W tej chwili przebywa w areszcie tymczasowym. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi mu kara do 8 lat pozbawienia wolności.

Jaki jest kontekst?

16 września 2023 roku na autostradzie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego Sebastian M. miał wjechać rozpędzonym bmw w jadącą z przepisową prędkością kię. Podróżowała nią trzyosobowa rodzina, w tym pięcioletnie dziecko. Cała trójka zginęła.

Według pierwszych ustaleń policji M. rozwinął prędkość 253 km/h. Pozyskane później dane z komputera pokładowego wskazywały jednak, że rozpędził się do 308 km/h, ponaddwukrotnie przekraczając najwyższą dopuszczalną na polskich autostradach prędkość. Jak pisał w OKO.press Marcel Wandas, to więcej, niż wynosi ograniczenie licznika wyścigowych bolidów Formuły E. Te, na zamkniętych torach, z rampami bezpieczeństwa, kierowane przez profesjonalistów korzystających z ochronnych kombinezonów i 17-warstwowych kasków, mogą rozwijać prędkość najwyżej 280 km/h.

Po wypadku Sebastian M. uciekł z Polski. Najpierw udał się do Niemiec, a następnie do Dubaju, gdzie został zatrzymany 4 października 2023 roku. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich przebywał na wolności po wpłaceniu kaucji, oczekując na decyzję w sprawie ekstradycji. W środę 7 maja 2025 Sąd Najwyższy ZEA rozpoznał odwołanie Sebastiana M. – zezwalając na wydanie go polskim służbom. Ostateczną decyzję podjął emiracki minister sprawiedliwości. Mężczyznę sprowadzono do Polski 26 maja, 27 maja usłyszał zarzuty.

Przeczytaj teksty OKO.press na podobny temat:

Przeczytaj także:

09:55 15-07-2025

Prawa autorskie: (Photo by HANDOUT / NASA+ / AFP) /(Photo by HANDOUT / ...

Kapsuła Dragon ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim wylądowała na Ziemi

Ok godz. 11.30 czasu polskiego załoga kapsuły Dragon wylądowała planowo u wybrzeży Kalifornii.

Co się wydarzyło?

Kapsuła Dragon, na pokładzie której znajdowała się załoga misji Ax-4 rozpoczęła manewr deorbitacyjny po godzinie. 10.30, gdy wyłączono silniki i skierowano trajektorię w stronę Ziemi. Około godziny 11.00 kapsuła weszła w atmosferę z prędkością 27 tysięcy kilometrów na godzinę. Na wysokości ok. 5,5 kilometrów od Ziemi rozwinęły się spadochrony, które spowolniły opad.

Kapsuła Dragon wylądowała ok. 11.30 w oceanie u wybrzeży Kalifornii. W tej chwili trwa wyławianie załogi misji przez jednostki SpaceX i NASA. Według wstępnych komunikatów cała operacja przebiega spokojnie i bez zakłóceń. Wydarzenia można obserwować na żywo na kanałach Axiom:

Ax-4 Mission | Return https://t.co/7OR2AJF2FM

— Axiom Space (@Axiom_Space) July 15, 2025

Jaki jest kontekst

Wyprawę Axiom 4 organizuje amerykańska firma Axiom Space. Polak bierze w niej udział dzięki umowie podpisanej przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii oraz Europejską Agencję Kosmiczną. Celem jest przeprowadzenie polskiej misji technologiczno-naukowej IGNIS.

W ramach tej misji nasz astronauta przeprowadził kilkanaście eksperymentów zaprojektowanych przez polskie firmy i umożliwiających przetestowanie nowych technologii i koncepcji w warunkach mikrograwitacji.

Sławosz Uznański-Wiśniewski jest drugim Polakiem, który poleciał w kosmos.

Rakieta Falcon 9 firmy Spacex wystartowała w środę 25 czerwca 2025 o godz. 8.31 czasu polskiego z Centrum Kosmicznego Kennedy’ego na Przylądku Canaveral na Florydzie.

W skład załogi, oprócz Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, wchodzą: Shubhanshu Shukla z Indii, Tibor Kapu z Węgier oraz Amerykanka Peggy Whitson.

Przeczytaj także:

06:58 15-07-2025

Prawa autorskie: Na zdjęciu zamieszczonym na oficjalnym koncie wicepremier Ukrainy Julii Swyrydenko na Facebooku 30 kwietnia 2025 r., sekretarz skarbu USA Scott Bessent (L) i wicepremier Ukrainy Julia Swyrydenko (R) podpisują umowę w sprawie minerałów w Waszyngtonie.Na zdjęciu zamieszcz...

Ukraina będzie miała nowego premiera. A raczej – premierkę

Wołodymyr Zełenski wymienia dotychczasowego szefa rządu, Denysa Szmyhala. Na jego miejsce chce powołać Julię Swirydenko, doświadczoną polityczkę, do tej pory zastępczynię Szmyhala.

Co się wydarzyło

„Zaproponowałem Julii Swyrydenko, aby stanęła na czele ukraińskiego rządu i w znacząco go odświeżyła. Z niecierpliwością czekam na przedstawienie przez nią programu nowego gabinetu w najbliższej przyszłości" – napisał prezydent Ukrainy 14 lipca w mediach społecznościowych po spotkaniu z dotychczasową wicepremierką.

39-letnia polityczka ma zastąpić Denysa Szmyhala, najdłużej do tej pory urzędującego premiera Ukrainy – objął on stanowisko w 2020 roku, jeszcze przed pełnoskalowym najazdem Rosji. Najwyższa Rada Ukrainy ma zaaprobować jego dymisję w środę 16 lipca. Swyrydenko będzie drugą kobietą na stanowisku premiera po Julii Tymoszenko.

Jak donoszą źródła w ukraińskim rządzie i parlamencie, Zełenski planuje większą rekonstrukcję – Szmyhal zastąpi Rustema Umerowa na stanowisku ministra obrony; zostanie zlikwidowane m.in. Ministerstwo Jedności Narodowej, którego szef Ołeksij Czernyszew, poprzednio typowany na następcę Szmyhala, jest podejrzany o korupcję.

Jaki jest kontekst

Swyrydenko pięła się po szczeblach polityczno-administracyjnej kariery od 10 lat, zaczynając jako urzędniczka samorządowa. Jest ceniona za całkowite oddanie się pracy, lojalność i brak powiązań korupcyjnych. Jej wizerunek nie jest jednak jednoznaczny: jak pisze Tatiana Kolesnychenko w Wirtualnej Polsce, „Dla jednych polityczka jest oddanym państwowcem i profesjonalistką, która potrafi przeć do celu niczym »czołg«. Ale dla innych jest tylko marionetką w rękach Andrija Jermaka, szefa biura prezydenta, który wyrósł na szarą eminencję pociągającą za sznurki zza pleców Zełenskiego. Wstawiając lojalną Swyredenko na stanowisko premiera, Jermak może zyskać nieograniczoną władzę".

Takie opinie jak powyższa mogą jednak być wyolbrzymione przez uprzedzenia wobec kobiet na najwyższych stanowiskach w państwie. Julia Swyrydenko prowadziła m.in. negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi ws. umowy o wydobycie metali ziem rzadkich, i – jak zauważają obserwatorzy – merytorycznie i spokojnie odparła presję ze strony amerykańskich negocjatorów, w tym sekretarza skarbu Scotta Bessenta, który bezpardonowo się na nią wydzierał.

Daria Kaleniuk, dyrektor wykonawcza ukraińskiego Centrum Działań Antykorupcyjnych, mówiła WP, że w ukraińskim społeczeństwie jest ogromne zapotrzebowanie na zmianę władzy. „Jesteśmy szósty rok bez wyborów. Ludzie chcą zmian. Oprócz tego wielu ministrów w rządzie albo jest wypalonych, albo po prostu nie sprawdziła się na swoich stanowiskach".

Zgodnie z ukraińską konstytucją nie można przeprowadzać wyborów prezydenckich, kiedy kraj jest w stanie wojny. Wołodymyr Zełenski pozostaje więc na stanowisku, mimo że skończyła się jego kadencja.

Przeczytaj inne teksty OKO.press o Ukrainie

Przeczytaj także: