Posłowie koalicji rządzącej przyjęli wniosek o pozbawienie Ziobry immunitetu i przymusowe doprowadzenie na komisję ds. Pegasusa. W Korei Płd. parlament uchylił stan wojenny wprowadzony przez prezydenta. W Seulu demonstracje
W Gruzji wciąż trwają protesty przeciwko rządowi wprost obierającemu prorosyjski kierunek.
W Gruzji wciąż trwają masowe demonstracje i zamieszki, które wybuchły po ogłoszeniu przez władze zawieszenia rozmów o akcesji do UE. W niedzielę w Tbilisi w okolicach parlamentu protestujący wciąż ścierali się z policją, która używa armatek wodnych, gazu łzawiącego oraz bezpośredniej przemocy fizycznej. Demonstranci zaatakowali policję fajerwerkami.
Gruzińskie MSW podało, że podczas nocnych starć rannych zostało 21 funkcjonariuszy policji, od początku protestów poszkodowana jest ponad setka. Wśród protestujących poszkodowanych jest co najmniej kilkadziesiąt osób. Zatrzymanych zostało z kolei już ponad 200 osób. Prezydentka kraju Salome Zurabiszwili przekazała prasie, że wiele z nich doznała obrażeń głowy i twarzy, które świadczą o pobiciu.
W poniedziałek Koalicja na rzecz Zmian, największa opozycyjna partia w Gruzji, poinformowała na Twitterze (X), że Zurab Japaridze, jeden z liderów opozycji, również został zatrzymany, gdy wracał rano z demonstracji. Na dołączonym materiale widać, jak zamaskowani funkcjonariusze unieruchamiają mężczyznę i pakują go do furgonetki.
Polityk został zwolniony kilka godzin później.
BREAKING: Early this morning, the police detained one of the Coalition 4 Change leaders, leader of Girchi-More Freedom party Zurab Girchi Japaridze. This happened on Tamarashvili Avenue, an entire residential district away from the protests. Japaridze was fleeing together with… pic.twitter.com/ZjRyfmtDlN
— Coalition 4 Change 🇬🇪🇪🇺 (@CoalitionGEO) December 2, 2024
26 października w Gruzji odbyły się wybory parlamentarne. Wygrała je partia Gruzińskie Marzenie rządząca krajem od 2012 roku, ale w ostatnich latach coraz bardziej jednoznacznie zorientowana na zbliżenie z Moskwą.
Gruzińska opozycja nie uznaje wyniku wyborów parlamentarnych. Przykłady licznych fałszerstw podawali też międzynarodowi obserwatorzy, a Parlament Europejski w przyjętej 28 listopada 2024 rezolucji uznał wybory za sfałszowane. Gruzińskie Marzenie otrzymało w nich ponad połowę głosów. Protesty o różnym natężeniu trwają w Gruzji od miesięcy. Zintensywfikowały się po wyborach, ale z ogromną siłą wybuchły w ostatni czwartek po ogłoszeniu w czwartek przez nowy rząd Gruzji decyzji o zawieszeniu negocjacji akcesyjnych z Unią Europejską, pomimo faktu, że członkostwo w UE jest wpisane do gruzińskiej konstytucji jako narodowy cel strategiczny. To posunięcie rządzących oznacza dla całego kraju ostateczną zmianę kursu z prozachodniego na prorosyjski.
Wynik kwestionuje także prozachodnia prezydentka Gruzji – Salome Zurabiszwili. W piątek wieczorem państwowa telewizja wyemitowała jej oświadczenie. „To oczywiste, że nikt nie chce zaakceptować zrusyfikowanej Gruzji, Gruzji pozbawionej konstytucji, czy Gruzji w rękach nielegalnego rządu i parlamentu” – tak słowa prezydentki cytował serwis OC Media.
„Mogę powiedzieć, że dzisiaj rozpoczął się ruch oporu” – mówiła Zurbiszwili. Jej zdaniem celem protestów jest powrót Gruzji na unijną ścieżkę i powtórzenie wyborów. Prezydentka apelowała do policjantów, by nie podnosili ręki na protestujących.
Do wydarzeń w Gruzji odniósł się szef dyplomacji Estonii Margus Tsahkna. Państwa bałtyckie w ostatnich miesiącach wspierały gruzińskie społeczeństwo obywatelskie. Tsahkna ocenił, że Gruzińskie Marzenie „poprzez kłamstwa i zastraszanie dąży do sprzymierzenia z Rosją, a nie z Unią Europejską”. „Kierownictwo gruzińskiego państwa, nie licząc się z narodem, zmierza wprost w rosyjską strefę wpływów” – powiedział.
Jako najstarsza stażem sędzia Julia Przyłębska poprowadzi procedurę wyboru nowego prezesa TK.
„Uprzejmie informuję, że zrzekłam się funkcji Prezesa TK i obecnie kieruję pracami Trybunału na podstawie art. 11 ust. 2 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK” – wiadomość tej treści wysłała w poniedziałek 2 grudnia Julia Przyłębska do pracowników Trybunału Konstytucyjnego.
Jak podaje Gazeta Wyborcza, w TK na piątek 6 grudnia zwołane jest zgromadzenie wyborcze sędziów, które ma wyłonić nowego prezesa. Według przepisów organizuje je sędzia najstarszy stażem, czyli w tym przypadku Julia Przyłębska.
Decyzja o wcześniejszej rezygnacji prawniczki ma związek z faktem, że 9 grudnia 2024 upływa jej dziewięcioletnia kadencja na stanowisku sędzi TK. Ustąpienie ze stanowiska przed tą datą umożliwiło jej zachowanie pieczy nad procedurą wyboru nowego prezesa Trybunału.
W tym roku kończy się dziewięcioletnia kadencja trójki sędziów w Trybunale Konstytucyjnym: prezes TK Julii Przyłębskiej, sędziego Piotra Pszczółkowskiego i wadliwie wybranego dublera Mariusza Muszyńskiego. Zgodnie z obowiązującymi przepisami nowych członków TK powinien wybrać Sejm. Kandydatów nie przedstawiły jednak ani koalicja rządząca, ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Konfederacja. Termin na zgłaszanie chętnych do objęcia stanowisk już minął, co oznacza, że od grudnia TK będzie funkcjonował w okrojonym składzie.
Również w okrojonym składzie TK podejmie w piątek decyzję o wyborze nowego prezesa, co zwiększa szanse Julii Przyłębskiej na przeforsowanie na tym stanowisku swojego stronnika.
W marcu 2024 roku większość sejmowa podjęła uchwałę dotyczącą naruszeń w TK. Chodzi m.in. o zasiadanie w nim osób nieuprawnionych, czyli tzw. dublerów, nielegalne pełnienie funkcji prezesa przez Julię Przyłębską. Od tego czasu wyroki wydawane przez Trybunał nie są publikowane. Sejm uchwalił także dwie ustawy zakładające głęboką reformę TK. Andrzej Duda jednak ich nie podpisał, ale odesłał je do Trybunału w trybie kontroli prewencyjnej. Rządząca koalicja zdecydowała się nie zapisywać żadnych środków na poczet wynagrodzeń sędziów TK w projekcie budżetu na 2025 rok.
„Mam nadzieję, że Amerykanie zrozumieją, dlaczego ojciec i prezydent podjęli taką decyzję” – napisał Biden w oświadczeniu.
Joe Biden poinformował w niedzielę, że ułaskawił swojego syna Huntera Bidena, który wcześniej w ciągu roku został za winnego w procesach dotyczących posiadania broni z naruszeniem przepisów oraz zaległości w płatności podatków federalnych. Wszystkie przestępstwa miały związek z uzależnieniem mężczyzny od narkotyków i alkoholu. W grudniu syn prezydenta miał usłyszeć wyrok skazujący — groziło mu wieloletnie więzienie.
Biden wielokrotnie obiecywał publicznie, że nie ułaskawi swojego syna. Robił to zarówno przed, jak i po wycofaniu się z ubiegania o reelekcję.
W oświadczeniu opublikowanym przez Biały Dom ustępujący prezydent twierdzi, że Hunter Biden był traktowany przez wymiar sprawiedliwości inaczej niż przeciętny obywatel ze względu na to, że jest jego synem oraz z powodu politycznych nacisków ze strony jego oponentów.
„Podejmowano próby złamania Huntera – który był trzeźwy od pięciu i pół roku, nawet w obliczu nieustępliwych ataków i wybiórczego ścigania. Próbując złamać Huntera, próbowali złamać mnie – i nie ma powodu, by sądzić, że na tym się skończy. Dość już tego” – czytamy w oświadczeniu. „Mam nadzieję, że Amerykanie zrozumieją, dlaczego ojciec i prezydent podjął taką decyzję”.
Hunter Biden został w czerwcu 2024 roku skazany za nielegalne kupowanie i posiadanie broni, będąc osobą uzależnioną od narkotyków. We wrześniu tego roku syn prezydenta przyznał się także do stawianych mu dziewięciu zarzutów dotyczących niezapłacenia podatków federalnych na łączną kwotę 1,4 mln dolarów. Środki te miał przeznaczyć na pracownice seksualne, striptizerki, samochody oraz narkotyki.
Pełne i bezwarunkowe ułaskawienie Huntera Bidena dotyczy jednak nie tylko tych przestępstw, ale także „przestępstw przeciwko Stanom Zjednoczonym, które popełnił lub mógł popełnić, lub w których brał udział w okresie od 1 stycznia 2014 roku do 1 grudnia 2024 roku”.
Jak wskazuje CNN, ten okres obejmuje także czas, w którym pracował dla zagranicznych firm, między innymi w Chinach i w Ukrainie, gdzie zasiadał w zarządzie firmy gazowej Burisma. Jego działalność biznesowa była przedmiotem kontrowersji. Donald Trump domagał się do pociągnięcia Huntera Bidena do odpowiedzialności w związku z jego pracą dla Burismy.
Piotr Pogonowski były szef ABW stwierdził podczas przesłuchania, że „wywlekanie i opowiadanie o metodach pracy operacyjnej nie tylko narusza porządek prawny, ale przede wszystkim szkodzi interesowi RP”.
Piotr Pogonowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego został zatrzymany w poniedziałek rano przez funkcjonariuszy Komendy Stołecznej Policji. Podstawą był nakaz wydany przez Sąd Okręgowy w Warszawie XII Wydział Karny z dnia 21 listopada 2024 r. o zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu na posiedzenie sejmowej komisji śledczej.
Pogonowski nie stawił się do tej pory trzykrotnie na przesłuchanie przed Komisją ds. Pegasusa, co skłoniło jej członków do skierowania do sądu wniosku o doprowadzenie. Były szef ABW pojawił się w Sejmie w asyście policji około godziny 10.00.
Szefowa komisji Magdalena Sroka przekazała w rozmowie z PAP, że to pierwszy przypadek przymusowego doprowadzenia świadka w historii polskiego parlamentaryzmu.
Komisja śledcza bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych przez rząd, służby i policję z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus w latach 2015-2023. W toku prac przesłuchano do tej pory między innymi urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości i NIK, Krzysztof Kwiatkowskiego, Michała Wosia, Jarosława Kaczyńskiego, Krzysztofa Brejzę, Dorotę Brejzę.
Piotr Pogonowski, szef ABW w latach 2016-2020, a obecnie członek zarządu NBP, do tej pory trzykrotnie nie stawił się na przesłuchaniu, pomimo wezwań. Jednym z powtarzanych przez niego argumentów jest fakt, że we wrześniu 2024 Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że komisja jest nielegalna. TK w obecnej formie jest jednak bojkotowane przez większość rządzącą. Wyroki nie są publikowane, co oznacza też, że nie wchodzą w życie.
Były szef ABW ponownie powołał się na TK w czasie tzw. swobodnej wypowiedzi na początku przesłuchania, które rozpoczęło się po godzinie 10.00. Stwierdził także, że doprowadzenie go przed komisję jest nielegalne, a publiczne „wywlekanie i opowiadanie o metodach pracy operacyjnej nie tylko narusza porządek prawny, ale przede wszystkim szkodzi interesowi RP”.
Piotr Pogonowski nie jest jedyną osobą, która uchyla się od stawiennictwa przed komisją. Wezwania ignoruje także były szef CBA Ernest Bejda oraz były minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Wobec obu komisja wystąpiła już z wnioskami o doprowadzenie.
Z exit poll wynika, że socjaldemokraci pokonali odradzający się ruch skrajnie prawicowy, kwestionujący prozachodnią orientację kraju.
Głosowanie jest drugimi z trzech kolejnych, tydzień po tygodniu. Najpierw była w Rumunii I tura wyborów prezydenckich, teraz — wybory parlamentarne. Do II tury wyborów prezydenckich dojdzie 8 grudnia, jeśli Sąd Najwyższy zatwierdzi wynik pierwszej tury.
Sondaże exit poll, jak podaje Reuters, przewidują, że socjaldemokraci (PSD) zdobyli w wyborach parlamentarnych 26% głosów, a skrajnie prawicowy Sojusz na rzecz Zjednoczenia Rumunów (AUR) – 19%. Jeśli sondaż się nie myli, PSD miałaby 32,5% miejsc w obecnym parlamencie, podczas gdy AUR – 8,5%.
Trzecie i czwarte miejsce się waży. Błąd statystyczny dzieli bowiem Liberałów, obecnie w koalicji z rządzącymi socjaldemokratami, i prounijną Unie Zbawienia Rumunii, partię kandydatki na prezydenta w drugiej turze Eleny Lasconi.
Lasconi była w I turze druga. Wygrał w niej przed tygodniem całkiem nieoczekiwanie kandydat skrajnej prawicy Calin Georgescu, choć sondaże nie dawały żadnych szans. Nie wzięły bowiem pod uwagę jego kampanii prowadzonej na Tik-Toku. Jego konto na chińskiej platformie konto było faworyzowane przez algorytmy, dzięki czemu jego wpisy docierały do milionów wyborców.
Do wyborów prezydenckich prawica w Rumunii szła więc wzmocniona. Gdyby szala wyborów parlamentarnych przechyliła się na stronę prawicy, Rumunia byłaby kolejnym po Gruzji krajem, który wpada w orbitę Rosji. Mołdawii, po wyborach w zeszłym miesiącu, o mały włos nie spotkałby ten los.
Euronews podkreśla, że wyniki exit poll oznaczają, że siły umiarkowane i skrajnie antyunijne zyskały popularność i będą stanowić silną opozycję w przyszłym parlamencie.