W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
Szczątki pocisku Hezbollahu spadły na teren bazy w Libanie, w której przebywają polscy żołnierze z misji ONZ
W środę 30 października po południu odnotowano ostrzał w pobliżu bazy polskiego kontyngentu wojsk ONZ na terenie Libanu położonej w pobliżu granicy z Izraelem. Za odpalenie pocisków odpowiedzialny jest Hezbollah. Celem ostrzału nie były wojska ONZ, lecz terytorium Izraela, jednak szczątki jednej z zestrzelonych przez wojska izraelskie rakiet spadły na teren bazy. Nikt nie został ranny, nie doszło też do istotnych zniszczeń. O przebiegu zdarzeń poinformowało Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych.
Polscy żołnierze wchodzący w skład wojsk ONZ stacjonujących w Libanie zakończyli już swoją zmianę. Zgodnie z planem mieli wrócić do kraju pod koniec września. Izraelska inwazja na Liban znacząco skomplikowała te plany. Lot samolotu, który mial przetransportować około 250 Polaków (żołnierzy i personel cywilny) został odwołany na skutek potężnego izraelskiego ostrzału Bejrutu obejmującego również rejon lotniska. Obecnie Polacy wciąż oczekują na możliwość powrotu do kraju – problemem jest nie tylko kwestia transportu lotniczego, ale również samo względnie bezpieczne dotarcie z bazy na lotnisko.
Choć w początkowej fazie inwazji Izraela na Liban odnotowano izraelskie ostrzały pozycji wojsk ONZ, incydentów tego rodzaju nie odnotowano dotąd w rejonie odpowiedzialności polskich żołnierzy.
Rezygnacja wiceministra nastąpiła po publikacji Wirtualnej Polski opisującej, jak prowadzona przez niego kancelaria notarialna zarabiała na usługach dla deweloperów. Jacek Tomczak był mocno zaangażowany w promowanie programu Mieszkanie na Start
„Ministerstwo Rozwoju i Technologii informuje, że 30.10.2024 r. pan Jacek Tomczak złożył rezygnację z funkcji sekretarza stanu. Decyzja ta została podjęta w trosce o dobro i wizerunek resortu” – poinformował resort rozwoju i technologii w środę 30 października po południu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że do złożenia dymisji nakłonić miał Tomczaka szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Tomczak zajmował stanowisko wiceministra właśnie z rekomendacji PSL, jego niewielka partia Centrum dla Polski wchodzi w skład klubu poselskiego ludowców. W ciągu swej kariery politycznej Tomczak należał kolejno do następujących partii lub klubów parlamentarnych:
W środę 30 października rano Wirtualna Polska w materiale Szymona Jadczaka ujawniła, że prowadzona przez wiceministra rozwoju i technologii Jacka Tomczaka i jego żonę kancelaria notarialna od lat obsługiwała firmy deweloperskie. Z szacunków WP wynika, że kancelaria Tomczaków uzyskała w związku z tym kilka milionów złotych przychodu. Wśród firm obsługiwanych przez kancelarię Tomczaków jest trzech członków Polskiego Związku Firm Deweloperskich, duże koncerny notowane na GPW i lokalne firmy z Wielkopolski – gdzie działa kancelaria.
Co więcej, związanych z tym dochodów nie widać w oświadczeniach majątkowych, które Tomczak składał jako poseł i minister. Według nich kancelaria miała mu przynosić jedynie od kilkuset (sic!) do kilku tysięcy złotych dochodu rocznie.
Tomczak jako wiceminister rozwoju i technologii wyjątkowo intensywnie angażował się w zabiegi na rzecz wprowadzenia rządowego programu Mieszkanie na Start. Program miał opierać się na dopłatach do kredytów mieszkaniowych branych przez Polki i Polaków. Krytycy tego rozwiązania wskazują, że analogicznie do wprowadzonego przez PiS programu Bezpieczny Kredyt 2%, może się ono przyczynić do kolejnego gwałtownego wzrostu cen mieszkań w Polsce. Jednoznacznie skorzystaliby na tym przede wszystkim deweloperzy i osoby oraz podmioty inwestujące na rynku mieszkaniowym.
Niedługo po publikacji WP na profilu resortu rozwoju na platformie X pojawił się wpis następującej treści: „Minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk bardzo poważnie traktuje doniesienia medialne, które pojawiły się w artykule opublikowanym w jednym z portali internetowych, dlatego w trybie pilnym wezwał wiceministra Jacka Tomczaka do złożenia wyjaśnień i odniesienia się do postawionych w tekście zarzutów. MRiT przykłada wielką wagę do transparentności i zgodności z prawem oraz zasadami etycznymi działań podejmowanych przez członków kierownictwa resortu. Jeżeli doniesienia medialne się potwierdzą, spotkają się ze stanowczą reakcją.”
Wygląda na to, że wyjaśnienia Tomczaka nie były wystarczająco przekonujące.
„Kierownictwo MRiT liczy, że wszystkie wątpliwości pojawiające się w ciągu ostatnich godzin w przestrzeni medialnej, zostaną niezwłocznie wyjaśnione.” – czytamy w najnowszym komunikacie resortu opublikowanym już po dymisji Tomczaka.
Na południową część Hiszpanii w ciągu jednego dnia spadły deszcze o skali odpowiadającej rocznej średniej opadów, które spowodowały niszczycielskie powodzie błyskawiczne
Nie mniej niż 51 osób zginęło na terenie hiszpańskiej prowincji Walencja na skutek powodzi błyskawicznych, których oświadczył region we wtorek i w nocy z wtorku na środę 30 października. To nie są końcowe dane. Wciąż trwa akcja ratunkowa, straty materialne dopiero będą szacowane.
Powodzi błyskawicznych o różnej skali doświadczyła cała południowo-wschodnia Hiszpania. Żywioł nie oszczędził m.in. Andaluzji, Albacete, Malagii i Kastylii La Manchy. Do powodzi doszło też na Balearach.
Hiszpańska służba meteorologiczna AEMET poinformowała, że w mieście Chiva w prowincji Walencja we wtorek w ciągu zaledwie ośmiu godzin spadło 491 mm deszczu, co odpowiada normie opadów na cały rok.
Na skutek opadów o katastrofalnej skali rzeki występowały ze swych koryt. Tysiące osób zostały uwięzione w swych domach, a nawet w samochodach przemieszczających się zalewanymi w błyskawicznym tempie drogami.
Powodzie sparaliżowały transport w całej południowej Hiszpanii. W prowincji Walencja wstrzymano kursowanie wszystkich pociągów i innych form transportu publicznego, zamknięto również szkoły.
Rząd Hiszpanii powołał sztab kryzysowy, od dziś jego obradom będzie przewodniczył premier Pedro Sanchez, który powrócił z wizyty w Indiach. Król Hiszpanii Filip VI napisał na platformie X, że jest „zdruzgotany” powodzią i złożył kondolencje rodzinom ofiar.
Powódź spowodował zimny front atmosferyczny przemieszczający się nad południową częścią Hiszpanii. Towarzyszące mu opady były najbardziej obfitymi od 1996 roku. Ocieplenie atmosfery spowodowane zmianami klimatu zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia ekstremalnych opadów deszczu. Od początku ery przemysłowej klimat na świecie ocieplił się o około 1,1°C. Temperatury będą nadal rosły, jeśli rządy na całym świecie nie zdecydują się na znaczące obniżenie emisji gazów cieplarnianych.
“Wszyscy wiemy, kim jest Donald Trump (...). To ktoś niepowstrzymany, owładnięty potrzebą zemsty, szukający nieograniczonej władzy (...). Nie może znowu zasiąść w Białym Domu” – mówiła kandydatka Demokratów podczas najważniejszego wiecu kończącej się kampanii.
To był największy wiec w trwającej trzy miesiące kampanii prezydenckiej kandydatki Demokratów Kamali Harris.
75 tysięcy osób – tylu sympatyków wzięło udział w spotkaniu, zorganizowanym na Elipsie, w parku tuż pod Białym Domem. W tym samym miejscu, w którym w styczniu 2021 roku, tuż po porażce w wyborach prezydenckich, Donald Trump wzywał swoich zwolenników do szturmu na Kapitol.
„To prawdopodobnie najważniejszy głos, jaki kiedykolwiek oddacie. W tych wyborach chodzi o coś więcej niż tylko o wybór między dwiema partiami i dwoma różnymi kandydatami. To wybór między tym, czy będziemy mieć kraj zakorzeniony w wolności dla każdego Amerykanina lub rządzony przez chaos i podziały” – mówiła kandydatka Demokratów.
W tle na scenie widniał wielki, biało-niebieski napis „Wolność”.
W swoim przemówieniu Harris skupiła się na tym, by przestrzec rodaków przez zagrożeniami płynącymi z ewentualnej drugiej kadencji Trumpa w Białym Domu. Podkreślała, że “Donald Trump spędził ostatnich dziesięć lat, usiłując podzielić naród amerykański i sprawić, by ludzie bali się siebie nawzajem”.
“On nie idzie do Białego Domu, by zająć się waszymi problemami, ale po to, by rozwiązać swoje” – mówiła kandydatka Demokratów, nawiązując do śledztw prokuratorskich toczących się przeciwko byłemu prezydentowi.
We wtorkowym przemówieniu Harris podkreśliła swoje wieloletnie doświadczenie prokuratorki. Harris spędziła lata, pracując jako prokurator; zanim została senatorką, pełniła funkcję prokuratora generalnego stanu Kalifornia.
Powtórzyła to, co podczas kampanii mówiła wielokrotnie: że jest przyzwyczajona do pracy na rzecz ludzi i że do pracy w Białym Domu wniesie ten „opiekuńczy instynkt”.
„Jest coś takiego w traktowaniu ludzi nie fair, czy pomijaniu ich, co zawsze mnie głęboko porusza (...). Będę z wami szczera: nie jestem idealna, popełniam błędy. Ale obiecuję wam jedno: będę was zawsze słuchać, nawet jeśli na mnie nie zagłosujecie” – deklarowała.
Wybór stojący przed Amerykanami scharakteryzowała jako alternatywę między wolnością i jednością a rządami chaotycznego, mściwego „drobnego tyrana”.
„Prawie 250 lat temu Ameryka narodziła się, kiedy wyrwaliśmy wolność z rąk drobnego tyrana. Przez pokolenia Amerykanie zachowali tę wolność, rozszerzyli ją i, robiąc to, udowodnili światu, że rządy ludzi, dla ludzi są silne i mogą przetrwać. Ci, którzy przyszli przed nami (...), nie walczyli, nie poświęcali się po to, by zobaczyć, że ulegamy woli kolejnego drobnego tyrana” – mówiła Harris.
„Te Stany Zjednoczone Ameryki nie są areną dla wybryków niedoszłych dyktatorów” – powiedziała Harris.
Kandydatka Demokratów Kamala Harris i kandydat Republikanów Donald Trump walczą o zwycięstwo w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, które są zaplanowane na 5 listopada. Do wyborów pozostało 6 dni, a sondaże pokazują, że kandydaci idą łeb w łeb.
Kampania Kamali Harris trwała zaledwie trzy miesiące. Harris wstąpiła do wyścigu o prezydenturę po tym, jak pod koniec lipca urzędujący prezydent Joe Biden wycofał się ze startu. Nawet zagorzali zwolennicy Partii Demokratycznej zwracali uwagę, że sprawiający wrażenie bardzo spowolniałego starością Biden nie będzie miał szans na wygraną z dużo bardziej energicznym Trumpem.
Tydzień przed wyborami sondaże są coraz mniej optymistyczne dla Harris. Przez większą część kampanii Harris prowadziła nad Trumpem w każdym sondażu Ipsos dla Reutersa. Sondaż z wtorku 29 października pokazał jednak, że przewaga Harris stopniała do 44 proc. poparcia. Lekki trend spadkowy obserwowany jest od września.
Jak donosi agencja Reutera, głos w amerykańskich wyborach prezydenckich oddało już ponad 53 miliony Amerykanów.
Kancelaria notarialna Jacka Tomczaka – wiceministra rozwoju i technologii znanego z zaangażowania na rzecz dopłat do kredytów mieszkaniowych – na znaczną skalę współpracuje z deweloperami i doskonale na tym zarabia – ujawnia Wirtualna Polska
Z publikacji Wirtualnej Polski wynika, że wiceministra rozwoju i technologii mogą czekać trudne pytania dotyczące zarówno możliwego konfliktu interesów, jak i przejrzystości jego oświadczeń majątkowych.
Wirtualna Polska w materiale Szymona Jadczaka ujawnia, że prowadzona przez wiceministra rozwoju i technologii Jacka Tomczaka i jego żonę kancelaria notarialna od lat obsługiwała firmy deweloperskie i zarabiała na wydawaniu nie mniej niż 3601 aktów notarialnych związanych ze sprzedażą przez deweloperów nie mniej niż 1717 mieszkań. Z szacunków WP wynika, że kancelaria Tomczaków uzyskała w związku z tym kilka milionów złotych przychodu. Wśród firm obsługiwanych przez kancelarię Tomczaków jest trzech członków Polskiego Związku Firm Deweloperskich, duże koncerny notowane na GPW i lokalne firmy z Wielkopolski – gdzie działa kancelaria.
Co więcej, związanych z tym dochodów nie widać w oświadczeniach majątkowych, które Tomczak składał jako poseł i minister. Według nich kancelaria miała mu przynosić jedynie od kilkuset (sic!) do kilku tysięcy złotych dochodu rocznie.
O co tu może chodzić? "Kluczem do zrozumienia potencjalnego powodu rozbieżności pomiędzy przychodami posła (deklarowanymi w oświadczeniu majątkowym) a przychodami jego kancelarii, jest forma prowadzenia tej działalności. Ten trop wskazali nam informatorzy z branży notarialnej.
Spółka cywilna ma to do siebie, że po pierwsze ani jej umowa, ani jej wyniki finansowe nie są publicznie dostępne. Ponadto w umowie spółki cywilnej wspólnicy mają dużą swobodę w określaniu podziału zysków i strat.
Możliwe jest takie zapisanie umowy, że jeden ze wspólników (na przykład małżonków) otrzymuje 99 proc. zysków lub przychodów, a drugi 1 proc." – podaje WP.pl.
Wiceminister rozwoju i technologii Jacek Tomczak z będącej częścią klubu PSL niewielkiej partii Centrum dla Polski wielokrotnie angażował się we wspieranie kontrowersyjnego programu Kredyt na Start, w ramach którego budżet państwa ma dopłacać do kredytów mieszkaniowych. Był w to tak mocno zaangażowany, że część polityków koalicji rządzącej otwarcie oskarżała go o lobbowanie na rzecz deweloperów. Krytycy programu Kredyt na Start podkreślają bowiem, że jego wprowadzenie spowoduje dalszy gwałtowny wzrost cen mieszkań w Polsce, co oznaczałoby jeszcze większe zyski dla firm deweloperskich. W OKO.press wskazywali na to zagrożenie m.in. Anton Ambroziak i Dominika Sitnicka.
Ale wiceministrowi Tomczakowi nie przeszkadzało nawet dalsze pogłębianie kryzysu mieszkaniowego, które mogłoby spowodować wprowadzenie programu. „Polacy inwestują w mieszkania m.in. dlatego, żeby uciekać ze środkami przed inflacją. Założenie jest takie, że nie stracą, czyli ceny rosną” – dowodził we wrześniu na posiedzeniu sejmowej komisji infrastruktury, jednoznacznie przy tym podkreślając, że na wzroście cen mieszkań skorzystają ci Polacy, którzy w mieszkania inwestują, a nie ci, którzy dopiero usiłują je kupić.
Przeciwko forsowanemu przez Tomczaka i jego resort programowi Kredyt na Start opowiedziały się dość jednoznacznie Lewica i Trzecia Droga – raczej nie zostanie więc on w najbliższym czasie wprowadzony w życie.