Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
O opuszczeniu Izraela przez aktywistów informuje polski MSZ i przedstawiciele Global Movement to Gaza Poland
Polscy uczestnicy Flotylli Sumud dla Gazy po kilku dniach zatrzymania, są już poza Izraelem. Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski napisał chwilę po godzinie 17 w mediach społecznościowych:
„Nasi obywatele bezpiecznie wylądowali w Atenach. Dziękuję naszym dyplomatom i służbom konsularnym za sprawne działanie”.
W nocy z 1 na 2 października izraelska armia na wodach międzynarodowych zatrzymała statki międzynarodowej flotylli. Wśród aktywistów była czwórka Polaków: Franciszek Sterczewski, Omar Faris, Ewa Jasiewicz i Nina Ptak.
Ewa Jasiewicz jest też obywatelką Wielkiej Brytanii i została przez Izraelczyków wypuszczona razem z grupą Brytyjczyków w sobotę 4 października. Ma obecnie przebywać w Turcji. Global Movement to Gaza Poland poinformowało w poście w mediach społecznościowych, że pozostała trójka przejdzie teraz w Atenach obdukcje, „by ocenić obrażenia, jakich doznali ze strony izraelskich sił okupacyjnych”.
Kilka godzin wcześniej izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznycy informowało, że 171 członków Flotylli, w tym Greta Thunberg, zostało dziś deportowanych z Izraela do Grecji i Słowacji. Izraelskie MSZ udostępniło zdjęcia kilku osób, w tym Thunberg, na telawiwskim lotnisku przed deportacją. Wszystkie mają na nich identyczne, szaro-białe ubrania. Izrael w oficjalnej komunikacji dalej nazywa członków inicjatywy „prowokatorami”, a samą flotyllę „akcją PR-ową”.
Jak pisaliśmy w OKO.press, polscy aktywiści zdecydowali, że nie poddadzą się deportacji do Polski i staną przed izraelskim sądem. Jedna z zatrzymanych – Nina Ptak, przedstawicielka Polsko-Palestyńskiej Inicjatywy na rzecz Sprawiedliwości Kaktus – po odmowie podpisania dokumentów deportacyjnych rozpoczęła strajk głodowy.
Izraelskie służby przetrzymują większość zatrzymanych aktywistów w więzieniu Kci'ot na pustyni Negew. Jak zaznaczają przedstawiciele flotylli, ośrodek ten znany jest „ze stosowania tortur i przemocy seksualnej wobec aresztowanych”.
Jak w sobotę 4 października podawał The Guardian, Greta Thunberg poinformowała szwedzkich urzędników, że jest źle traktowana w izraelskim więzieniu.
Gazeta dotarła do korespondencji szwedzkiego ministerstwa spraw zagranicznych do bliskich Thunberg. Wcześniej w więzieniu aktywistkę odwiedził szwedzki urzędnik.
„Poinformowała o odwodnieniu. Nie otrzymywała wystarczającej ilości wody i pożywienia. Stwierdziła również, że wystąpiły u niej wysypki, które, jak podejrzewa, zostały wywołane przez pluskwy. Mówiła o brutalnym traktowaniu i dodała, że przez długi czas siedziała na twardych powierzchniach” – cytuje list do rodziny The Guardian.
Przeczytaj także:
Angela Merkel w wywiadzie mówi, że Polska i kraje bałtyckie blokowały bezpośrednie rozmowy z Putinem. Nagłówki medialne pełne są jednak fałszywej interpretacji o zrzucaniu winy za wojnę na Polskę
Kanclerz Niemiec w latach 2005-2021 Angela Merkel udzieliła wywiadu węgierskiemu kanałowi Partizan. Mówi w nim między innymi o porozumieniu mińskim i próbie rozmów między Unią Europejską a Rosją przed 2022 rokiem.
Mówi w nim między innymi:
„W czerwcu 2021 roku poczułam, że Putin nie traktuje już Porozumień Mińskich poważnie i dlatego zależało mi na nowym formacie, w którym moglibyśmy rozmawiać bezpośrednio z Putinem jako Unia Europejska. Niektóre kraje go nie poparły, przede wszystkim państwa bałtyckie, ale i Polska była przeciw dlatego, że obawiały się, że nie mamy wspólnej polityki wobec Rosji. Moim zdaniem powinniśmy właśnie nad taką wspólną polityką pracować”.
Nieco później Angela Merkel wspomina, że później, w 2021 roku, odeszła ze stanowiska, a w kolejnym roku Rosja zaatakowała całą Ukrainę.
Z tego powodu w polskich i międzynarodowych mediach pojawiły się nagłówki, że Merkel obwinia Polskę o wywołanie wojny w Ukrainie. Jak zwracają jednak uwagę politolog i ekspert do spraw węgierskich Dominik Héjj oraz były ambasador Polski w USA i Izraelu Marek Magierowski, takie słowa z ust Merkel nie padają. „Była kanclerz mówi jedynie, że Bałtowie i Polska nie wyrażały zgody na nowy, unijny format rozmów z Rosją. Od tego stwierdzenia do sformułowania, iż „Polska jest współodpowiedzialna za wojnę Putina” droga dość daleka. Mówiąc krótko: manipulacja i dezinformacja level pro” – pisze Magierowski.
Źródłem tej powtarzanej nadinterpretacji jest niemiecki dziennik „Bild”, który jako pierwszy poza Węgrami omówił wywiad. A tekst na ten temat zatytułował „Merkel obarcza Polskę współwiną za wojnę Putina”.
W 2015 roku Ukraina i Rosja podpisała porozumienia Drugie Porozumienie Mińskie z udziałem Niemiec i Francji. Umowa miała powstrzymać walki między Ukrainą i Rosją w Donbasie. Ustalenia nigdy nie zostały jednak w pełni zaimplementowane. Merkel w cytowanym wywiadzie twierdzi, że pozwoliły jednak uspokoić sytuację, a Ukrainie lepiej przygotować się do odparcia pełnoskalowej rosyjskiej agresji.
Przez całą swoją kadencję Merkel wierzyła w możliwość kompromisu z Putinem. W 2024 roku w wywiadzie, w odpowiedzi na pytanie, dlaczego po rosyjskiej agresji na Ukrainę w 2014 roku kontynuowała projekt Nord Stream, mówiła:
„Uważałam za swoje zadanie zapewnienie niemieckiej gospodarce możliwości wykorzystania gazu w dobrej cenie. Widzimy dzisiaj, jakie konsekwencje mają dla Niemiec wysokie koszty energii. Poza tym, z powodów politycznych, wolałam utrzymywać relacje gospodarcze z Rosją, by także ten kraj mógł uczestniczyć w dobrobycie”.
Przeczytaj także:
Premier Lecornu spędził na stanowisku 27 dni, a zaledwie wczoraj zaprezentował skład swojego gabinetu. Kryzys polityczny we Francji się pogłębia
Sébastien Lecornu otrzymał misję stworzenia rządu 9 września. Wczoraj, 5 października, zaprezentował skład swojego gabinetu. Dziś, niecałą dobę po pokazaniu, z kim zamierza pracować, podał się do dymisji. Jego dobór współpracowników był krytykowany przez całe polityczne spektrum, a najwięcej krytyki zebrał pomysł, by do Ministerstwa Obrony wrócił Bruno Le Maire. Le Maire pełnił funkcję ministra gospodarki w latach 2017–2024. Zarzuca mu się znaczne powiększenie francuskiego deficytu budżetowego. Ministrem kultury miała zostać Rachida Dati. Jest oskarżana o korupcję i płatną protekcję, a jej proces ma rozpocząć się we wrześniu przyszłego roku.
Na konferencji prasowej Lecornu powiedział, że partie parlamentarne zachowują się tak, jakby każda z nich posiadała własną większość w Parlamencie. „Byłem gotowy do kompromisu, ale każda z partii domagała się tego, by inne partie w pełni zaakceptowały jej program” – mówił Lecornu. Dodał, że warunki, by mógł pozostać na stanowisku, nie zostały wypełnione.
Marine le Pen powiedziała dziś rano, że w obecnej sytuacji jedynym rozsądnym rozwiązaniem są przyspieszone wybory.
Francja zmaga się z poważnym kryzysem politycznym od wyborów parlamentarnych w połowie 2024 roku. Lecornu był czwartym premierem od tego momentu. We francuskim systemie politycznym to prezydent ma wiodącą rolę, ale jego rządy są znacznie utrudnione bez większości parlamentarnej. W zeszłorocznych wyborach Ensemble, koalicja stworzona przez prezydenta Macrona, zdobyła 159 miejsc z 577 w Zgromadzeniu Narodowym. 180 zdobyła lewicowa koalicja Front Ludowy, a 142 skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe wspólnie z sojusznikami. Trzy różne koalicje o podobnej sile od ponad roku nie są w stanie zbudować stałej większości. W sondażach prowadzi Zjednoczenie Narodowe z 30-34 proc. wskazań.
Przeczytaj także:
Według The Guardian Thunberg poinformowała o odwodnieniu oraz pluskwach w więziennej celi. Gazeta cytuje relacje innych aktywistów, według których Thunberg była upokarzana przez izraelskich żołnierzy. Izrael nazywa zarzuty „kompletnymi kłamstwami”
Greta Thunberg, szwedzka aktywistka ekologiczna, została zatrzymana w środę przez izraelskich żołnierzy na statku płynącym do Strefy Gazy w pokojowej flotylli Sumud. Jak podaje The Guardian, Thunberg poinformowała szwedzkich urzędników, że jest źle traktowana w izraelskim więzieniu.
Gazeta dotarła do korespondencji szwedzkiego ministerstwa spraw zagranicznych do bliskich Thunberg. Wcześniej w więzieniu aktywistkę odwiedził szwedzki urzędnik.
„Poinformowała o odwodnieniu. Nie otrzymywała wystarczającej ilości wody i pożywienia. Stwierdziła również, że wystąpiły u niej wysypki, które, jak podejrzewa, zostały wywołane przez pluskwy. Mówiła o brutalnym traktowaniu i dodała, że przez długi czas siedziała na twardych powierzchniach” – cytuje list do rodziny The Guardian.
Inni zatrzymani relacjonują, że widzieli, jak izraelscy żołnierze zmuszali aktywistkę do trzymania izraelskiej flagi i robili jej zdjęcia.
„Ciągnęli małą Gretę [Thunberg] za włosy na naszych oczach, bili ją i zmuszali do pocałowania flagi Izraela”– powiedział agencji informacyjnej Anadolu turecki aktywista Ersin Çelik, uczestnik flotylli Sumud. Dodał, że te pokazowe działania miały być przestrogą dla innych.
Według prawników z organizacji pozarządowej Adalah prawa członków załogi były „systematycznie naruszane”, aktywistom odmawiano wody, środków sanitarnych, leków i natychmiastowego dostępu do ich przedstawicieli prawnych, „co stanowiło jawne naruszenie ich podstawowych praw do rzetelnego procesu, bezstronnego procesu i reprezentacji prawnej”.
Włoski zespół prawny reprezentujący flotyllę potwierdził, że zatrzymani byli pozostawieni „na wiele godzin bez jedzenia i wody – aż do późnej nocy”. Według prawników jedynym wyjątkiem była paczka chipsów, którą rzekomo przekazano Thunberg przed kamerami.
The Guardian zwrócił się z prośbą o komentarz do izraelskiej służby więziennej, Sił Obronnych Izraela oraz ministerstwa spraw zagranicznych. Na razie nie uzyskał odpowiedzi. Natomiast ambasada Izraela zaprzeczyła, żeby takie traktowanie miało miejsce i stwierdziła, że powyższe zarzuty są „kompletnymi kłamstwami”.
„Wszyscy zatrzymani w wyniku prowokacji Hamas-Sumud (izraelskie władze konsekwentnie nazywają tak flotyllę Sumud – przyp. red.) mieli dostęp do wody, pożywienia i toalet; nie odmówiono im dostępu do pomocy prawnej, a wszystkie ich prawa, w tym dostęp do opieki medycznej, były w pełni respektowane” – utrzymuje izraelska ambasada, którą cytuje The Guardian. „Izrael jest i pozostanie państwem prawa, zobowiązanym do przestrzegania praw i godności wszystkich jednostek zgodnie z normami międzynarodowymi”.
Greta Thunberg jest w grupie 430 aktywistów, parlamentarzystów i prawników, którzy w ramach pokojowej Global Sumud Flotilli, składającej się z ponad 40 statków, próbowali dostarczyć pomoc humanitarną do Strefy Gazy oraz zwrócić uwagę opinii międzynarodowej na katastrofalną sytuację w regionie. Izraelskie służby zatrzymały statki i aresztowały wszystkich członków załogi.
Wśród zatrzymanych aktywistów jest czterech obywateli Polski, m.in. poseł Franciszek Sterczewski. Jak pisaliśmy w OKO.press, polscy aktywiści zdecydowali, że nie poddadzą się deportacji do Polski i staną przed izraelskim sądem. Jedna z zatrzymanych – Nina Ptak, przedstawicielka Polsko-Palestyńskiej Inicjatywy na rzecz Sprawiedliwości Kaktus – po odmowie podpisania dokumentów deportacyjnych rozpoczęła strajk głodowy.
Izraelskie służby przetrzymują większość zatrzymanych aktywistów w więzieniu Ktzi'ot na pustyni Negev. Jak zaznaczają przedstawiciele flotylli, ośrodek ten znany jest „ze stosowania tortur i przemocy seksualnej wobec aresztowanych”.
Przeczytaj także:
Prawicowo-populistyczny ruch ANO zdobył 34,51 proc. głosów, co oznacza 80 mandatów w 200-osobowym parlamencie. Najbardziej prawdopodobna jest koalicja rządząca złożona z trzech prawicowych partii
O 2 w nocy podliczono wszystkie głosy w czeskich wyborach parlamentarnych, które odbyły się 3 i 4 października. Zwyciężył prawicowo-populistyczny ruch ANO, zdobywając 34,51 proc. głosów. Oznacza to 80 posłów w 200-osobowej izbie. Partia miliardera, właściciela koncernu Agrofert Andreja Babisza uzyskała wynik o kilka punktów procentowych wyższy, niż dawały jej przedwyborcze sondaże.
Spolu (Razem), centroprawicowa koalicja pod wodzą obecnego premiera Petra Fiali, zdobyła 23,36 proc. głosów – to także nieco więcej, niż wskazywały sondaże. Spolu będzie mieć 52 deputowanych.
Następny jest współrządzący obecnie centrowy ruch STAN (Starostové a nezávislí – Burmistrzowie i Niezależni) z 11,23% głosów, co oznacza 22 mandaty, oraz progresywni Piraci z 8,87% głosów (18 mandatów).
Skrajnie prawicowa partia SPD (Svoboda a přímá demokracie – Wolność i demokracja bezpośrednia) Tomio Okamury zdobyła 7,78% głosów (15 mandatów), a nowy antyekologiczny ruch Motoristé sobě (Zmotoryzowani dla Siebie) 6,77% (13 mandatów).
Progu nie przekroczył założony przez komunistów komitet Stačilo! (Dość!), który łączył program socjalny z konserwatyzmem i eurosceptycyzmem (na wzór słowackiego SMERu i niemieckiego Sojuszu Sary Wagenknecht).
ANO nie może rządzić samodzielnie. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to koalicja ANO-SPD-Zmotoryzowani.
Negocjacje odbyły się w noc wyborczą w Průhonicach, gdzie mieszka Babiš. „Negocjacje będą kontynuowane” – powiedział Babiš.
Frekwencja w wyborach była wyjątkowo wysoko jak na Czechy – wyniosła 68,95 proc.
Andrej Babiš już raz był premierem – w latach 2017-2021.
„Cztery lata rządów Babiša były okresem stagnacji i – w okresie pandemii – wielkiego chaosu. Były też oczywiście okresem, w którym ze względu na konflikt interesów premiera-oligarchy Unia zablokowała Czechom część dotacji. Nie można jednak mówić o wielkim upadku demokracji czy likwidacji państwa prawa, tudzież zamachu na instytucje publiczne. I niewiele wskazuje na to, by tym razem miało być inaczej” – pisał w OKO.press Jakub Medek.
Wyborom w Czechach towarzyszyła obawa, że kraj dołączy do Węgier i Słowacji i zasili prorosyjską frakcję w Europie Środkowej. ANO jest w tej samej grupie w Parlamencie Europejskim – „Patrioci za Europą" – co partia Viktora Orbana.
Oznaczałoby to też torpedowanie europejskiej pomocy dla Ukrainy i pogorszenie sytuacji uchodźców z Ukrainy w Czechach. Komentatorzy wskazują, że o ile potencjalni koalicjanci SPD faktycznie są antyukraińscy, postawa samego Babisza jest niejednoznaczna.
"Złą wiadomością natomiast jest to, że Babiš najprawdopodobniej będzie teraz tworzył rząd z dwiema skrajnie prawicowymi partiami — pełnymi typów spod ciemnej gwiazdy, ignorantów, pozerów, łapówkarzy, zwolenników teorii spiskowych oraz zarozumiałych bufonów, w których odbija się fala ultrareakcyjnych nastrojów, mających swoje epicentrum w trumpowskiej Ameryce.
Niebezpieczeństwo powstającego rządu polega więc również na tym, że nie chodzi tylko o czeski czy postkomunistyczny fenomen, lecz o szerszy symptom choroby zachodnich demokracji, które nie potrafią reagować na wzrost potęgi korporacji technologicznych, narodziny nowej klasy oligarchów, radykalne pogłębianie nierówności i związany z tym rozpad spójności społecznej” – napisał redaktor naczelny czeskiego serwisu Deník Referendum, Jakub Patočka.
Przeczytaj także: