Izrael drugi dzień z rzędu nawołuje do ewakuacji całe, ponad 80-tysięczne miasto Baalbek. Wczoraj naloty zabiły tam przynajmniej 19 osób.
Likwidacja CBA przesunięta co najmniej do kwietnia. Rządowy projekt ustawy został skrytykowany na etapie konsultacji: likwidacja niepopularnej instytucji będzie działaniem fasadowym, o ile nie powstanie tez porządna polityka antykorupcyjna państwa.
Projekt ustawy zakładającej likwidację CBA jest w uzgodnieniach międzyresortowych i czeka na opinię Kolegium ds. Służb Specjalnych. 13 paździerbika rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński potwierdził PAP, że prace nad ustawą znacząco spowolniły.
Na rządowej stronie Legislacja.RCL.gov.pl na poczatku października opubikowane zostały stanowiska zgłoszone w czasie przeprowadzonych latem konsultacji projektu. Nie ma jeszcze odpowiedzi na nie.
Projekt ustawy zakładającej likwidację CBA pojawił się pod koniec maja. Zakładał, że CBA zostanie zlikwidowane 1 stycznia 2025 r., a w jego miejsce powstanie – w strukturze policji – Centralne Biuro Zwalczania Korupcji (CBZK). Konsultacji projektu miało nie być, bo zdaniem projektodawów „projekt nie dotyczył ważnych kwestii społecznych”. Po protestach organizacji pozarządowych władze się zmieniły zdanie i konsultacje ogłosiły. Druzgocącą opinię przedstawiła m.in. Fundacja Stefana Batorego.
Wskazała ona, że likwidacja samego CBA to operacja fasadowa. Żeby to miało sens, trzeba przygotowac całościową politykę antykorupcyjną, uwzględniającą rozwiązania z projektu unijnej dyrektywy w sprawie zwalczania korupcji.
„Bez analizy zjawisk korupcyjnych i stworzenia polityki antykorupcyjnej nie sposób ocenić, czy faktycznie CBA należy zlikwidować”
- pisali eksperci Fundacji. Z doświadczeń innych państw wynika bowiem, że
Eksperci Fundacji Batorego zauważyli też, że nie ma znaczenia, jakiej instytucji powierzy się kontrolę oświadczeń majątkowych, jeśli są one zwyczajnie nieczytelne i źle wypełniane. Likwidacja CBA nie będzie miała też znaczenia dla przejrzystości działalności lobbingowej i procesu podejmowania decyzji. Projekt się tym problemem nie zajmuje.
„Komisja Wenecka popiera kierunek zmian polskiego wymiaru sądownictwa i ocenia go przychylnie. Jednocześnie zgłosiła ona swoje uwagi oraz sugestie” – przekazał minister sprawiedliwości Adam Bodnar
Członkowie Komisji Weneckiej przyjechali do Polski we wrześniu 2024, na wniosek ministra Adama Bodnara. Ich zadaniem była ocena projektu ustawy o rozdzieleniu funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości oraz możliwych sposobów uregulowania statusu tzw. neosędziów.
12 października, podczas sesji plenarnej, komisja wydała opinie. „Co do zasady Komisja Wenecka popiera ten kierunek zmian i główne rozwiązania ustrojowe, które zostały zaproponowane” – przekazał minister Adam Bodnar.
Rozdzielenie urzędów prokuratora i ministra sprawiedliwości członkowie komisji mieli uznać za dobre z punktu widzenia standardów demokratycznych. „Wydaje mi się, że najważniejsze to, co jest pozytywne w tej opinii, to uznanie, że można wybrać prokuratora generalnego większością bezwzględną przez Sejm i Senat. Istotne jest także uwzględnienie możliwości dokonywania różnych zmian w okresie przejściowym” – mówił Bodnar.
Komisja przedstawiła także uwagi, szczególnie dotyczące statusu Krajowej Rady Prokuratorów oraz braku możliwości odwołania nowego prokuratora generalnego.
„Jeśli chodzi o drugą opinię w sprawie statusu sędziów, to sytuacja jest taka, że nie mamy projektu ustawy, bo cały czas trwa debata w Polsce, w jaki sposób to ukształtować i jak sobie z tym poradzić” – przekazał minister sprawiedliwości.
„Komisja Wenecka zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo to jest precedensowe, jak bardzo to jest nowe, z jak wielkim wyzwaniem się mierzymy i że jedyne, co Komisja może zrobić, to doradzić, jak stosować standardy międzynarodowe do oceny tej sytuacji i jak pogodzić ze sobą kilka bardzo trudnych elementów. Chodzi o to, by zapewnić niezależność sądownictwa, z drugiej strony przeprowadzić te zmiany w sposób szybki tak, aby zasada bezpieczeństwa prawnego obywateli nie została zachwiana, a z trzeciej strony jak to pogodzić z indywidualnymi prawami osób, które poddawane są procedurze weryfikacji” – dodał Bodnar.
Przypomnijmy, że w tej sprawie rząd zaproponował, by neosędziowie – grupa ponad 3 tys. wadliwie powołanych na urzędy osób – wrócili na poprzednio zajmowane stanowiska, a dla części z nich, tych, którzy aktywnie uczestniczyli w demontażu państwa prawa, będą dyscyplinarki. Nominacje zachowają tylko asesorzy. Rząd rozważy też zatrzymanie finansowania dla neo-KRS.
Komisja Wenecka to organ doradczy Rady Europy. W jej skład wchodzą byli sędziowie Trybunałów Konstytucyjnych i Sądów Najwyższych, byli ministrowie sprawiedliwości europejskich krajów. Eksperci Komisji konsultują najważniejsze zmiany w prawie w krajach członkowskich.
W Przysusze odbywa się kongres Prawa i Sprawiedliwości, podczas którego partia Jarosława Kaczyńskiego wchłonie Suwerenną Polskę. Głos zabrali Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki.
Prezes PiS w wystąpieniu w czasie kongresu w Przysusze mówił przede wszystkim o obronie wartości, które uznaje za ważne. W wielu miejscach zarzucał koalicji rządowej brak szacunku dla demokracji i praworządności. Powtórzył w ten sposób wiele z zarzutów, które Koalicja Obywatelska, Lewica i Trzecia Droga miały do rządu jego formacji.
„Została zaatakowana nasza demokracja, zostały zaatakowane wszelkie reguły naszej praworządności, została zaatakowana sfera praw – już nie tylko obywatelskich, ale także praw człowieka. Zostały zaatakowane prawa pracownicze. Zostały zaatakowane instytucje, które tworzą w Polsce – zgodnie z ustrojem ustalonym w konstytucji z 1997 roku – pewną równowagę polityczną między władzami, instytucje, które korzystały z pewnej niezależności” – podkreślał Jarosław Kaczyński z mównicy.
Wystąpił również obronie atakowanego jego zdaniem Kościoła Katolickiego, wymieniając kolejne niszczone według niego elementy rzeczywistości: „Zaatakowany został Kościół, zaatakowane zostały nasze szanse rozwojowe, w tym finanse publiczne. Zaatakowane zostało także polskie rolnictwo.”
Kaczyński zapowiedział też trudne lata dla jego formacji, co wiąże się między innymi z odebraniem partii subwencji budżetowej decyzją PKW. „Będziemy musieli, tak jak w 2015 roku gryźć trawę, walczyć w każdym miejscu, w każdym powiecie” – mobilizował członków swojej partii Kaczyński.
Prezes PiS nie zdradził, kto zostanie kandydatem partii na prezydenta. Nazwisko nie zadziała jednak bez dobrego programu – stwierdził Kaczyński.
„To jest program naprawdę niezwykle trudny, także merytorycznie – trzeba zaplanować powrót do polityki rozwoju, bo po tym, co robią ci, którzy dzisiaj rządzą, będzie to naprawdę niełatwe” – mówił w Przysusze.
W czasie kongresu wypowiedział się również były premier Mateusz Morawiecki. „Musimy z powrotem zająć się bardzo konkretnymi sprawami i aktywnie prezentować je Polakom” – podkreślał.
Najważniejszym punktem partyjnym kongresie i jest wchłonięcie Suwerennej Polski przez Prawo i Sprawiedliwość. „Ja wiem, że to wzbudza wiele oporów, ale w polityce trzeba umieć nad pewnymi faktami przechodzić do porządku dziennego” – mówił do członków swojej partii prezes Kaczyński.
„Uniwersum PiS to uniwersum, w którym pomieszczą się wszyscy” – przekonywał Morawiecki.
„Po roku od wyborów i utraty władzy Zbigniew Ziobro nie jest już politykiem, który mógłby narzucać warunki Jarosławowi Kaczyńskiemu. Suwerenna Polska jako partia się zwija, a jej ludzie próbują sobie wymościć wygodne miejsce w PiS – oczywiście nie rezygnując z rozpychania się łokciami” – pisał o tym procesie nasz dziennikarz Witold Głowacki.
Premier Donald Tusk na warszawskiej konwencji Koalicji Obywatelskiej mówił między innymi o rozliczeniu PiS i obietnicach na przyszłość. Padły też ważne słowa o polityce migracyjnej.
„Z tego czerpię satysfakcję – że od nas oczekuje się więcej, niż od naszych poprzedników” – mówił Donald Tusk podczas konwencji Koalicji Obywatelskiej. Jak stwierdził, chce zmotywować członków partii do działania. Podkreślił potrzebę wyraźnego odróżnienia się od PiS-u. – „Nie możemy być trochę inni od nich” – przekonywał członków partii.
„Czasem słyszę z PiS-owskiej strony: dlaczego oni atakują nas i nasze rodziny, przecież my nic nie robiliśmy. I to właśnie jest istota problemu, ich myślenia o państwie: nic nie robić i dużo zarobić” – mówił premier, podsumowując rozliczenia afer czasów PiS. – „Najważniejsze, byśmy utrzymali i bardzo przyspieszyli tryb zmian, które zapoczątkowaliśmy w zeszłym roku.”
Premier wyliczył również sukcesy swojego rządu, w tym tak zwane „babciowe”, czyli dodatek do opieki nad małymi dziećmi, wprowadzenie renty wdowiej, obniżenie VAT dla sektora kosmetycznego, a także podwyżki dla pracowników socjalnych czy nauczycieli. Ten ostatni sukces jest połowiczny – przyznał Tusk. „Nauczyciele mają poczucie, że należy im się więcej, i należy im się więcej. Ale nie rzucamy słów na wiatr, to nie jest nasze ostatnie słowo” – mówił podczas konwencji.
„Na pewno w przyszłym roku nikt nie będzie płacił składki zdrowotnej od środków stałych. To jest to, co ludzi najbardziej oburzało, że trzeba płacić składkę na przykład od sprzedanej maszyny” – mówił Tusk. Odniósł się też do dyskusji na temat obniżki składki zdrowotnej dla wszystkich przedsiębiorców. – „Do końca roku na pewno przyjmiemy projekt ustawy. To nie jest problem z tym, czy, ale kiedy to zrobimy.”
Taka wypowiedź może być odbierana jako ukłon wobec koalicjanta z Polski 2050. Partia Szymona Hołowni mocno naciska na obniżenie składki i zapowiada złożenie ustawy w tej sprawie. Wcześniej minister finansów Andrzej Domański zapowiadał, że propozycja musi zamknąć się w kosztach 4 mld złotych.
Tusk odniósł się też do swoich planów w sprawie migracji i zapowiadanej strategii migracyjnych. „Zredukujemy do minimum nielegalną migrację, wyplenimy praktyki, które naruszały bezpieczeństwo Polek i Polaków, by w pełni odzyskać kontrolę nad tym, kto przyjeżdża, do czego się przyda” – mówił premier. Jak zapowiedział, szczegóły strategii migracyjnej przedstawi na posiedzeniu rządu 15 października.
Premier zdradził jeden ważny szczegół: terytorialne zawieszenie prawa do azylu w Polsce. „Wiemy, jak to wykorzystuje Łukaszenka” – mówił Tusk, odnosząc się do sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, przez którą próbują się przedostać do Unii Europejskiej migranci i uchodźcy. Jak podkreślił Tusk, najlepszą ochroną życia na granicy będzie jej uszczelnienie, a Polska będzie otwarta na przyjęcie osób potrzebujących pomocy czy prześladowanych w swoich krajach. Mimo to zapowiedział, że nie będzie wprowadzał w Polsce regulacji europejskich, jeśli będą godzić w polskie bezpieczeństwo. „Mówię tu o pakcie migracyjnym” – wyjaśnił.
Tusk zapowiedział też wzmocnienie mechanizmów integracji cudzoziemców i prób ściągnięcia Polaków mieszkających zagranicą z powrotem do kraju.
Napędzające się kryzysy ekologiczne i wpływ człowieka działają katastrofalnie na populacje zwierząt – wynika z najnowszego raportu.
Najnowszy Living Planet Report, opublikowany przez międzynarodową organizację ekologiczną WWF, ukazuje zatrważający obraz globalnej utraty bioróżnorodności. Według raportu średnia liczebność populacji dzikich gatunków zwierząt zmalała o 73% między rokiem 1970 a 2020.
Jako główne przyczyny spadku bioróżnorodności raport wskazuje degradację i utratę siedlisk na skutek wylesiania, intensyfikacji rolnictwa i urbanizacji, które prowadzą do niszczenia naturalnych ekosystemów, pozbawiając zwierzęta ich domów i źródeł pożywienia. Rabunkowa eksploatacja zasobów naturalnych, zanieczyszczenie środowiska, zmiana klimatu oraz rozprzestrzenianie się gatunków inwazyjnych jeszcze pogłębiają kryzys.
Wśród ekosystemów najbardziej dotkniętych tym kryzysem są ekosystemy słodkowodne. Populacje gatunków słodkowodnych, takich jak ryby, płazy i gady, skurczyły się średnio o 85% od 1970 roku. Budowa tam i innych barier na rzekach, regulacja rzek, a także zanieczyszczenie wód to główne czynniki odpowiedzialne za ten dramatyczny spadek.
Eksperci WWF ostrzegają, że utrata bioróżnorodności ma katastrofalne skutki nie tylko dla dzikiej przyrody, ale także dla ludzi. Stabilne ekosystemy zapewniają nam czyste powietrze i wodę, regulują klimat, chronią przed powodziami i suszami, a także dostarczają żywności i leków – wszystko to są tzw. usługi ekosystemowe.
Kirsten Schuijt, dyrektorka generalna WWF International, podkreśla, że „połączone kryzysy utraty bioróżnorodności i zmiany klimatu prowadzą dziką przyrodę i ekosystemy ku niebezpiecznym globalnym punktom krytycznym”. Przekroczenie tych punktów – takich jak na przykład zamieranie Puszczy Amazońskiej czy masowe blaknięcie raf koralowych – może mieć nieodwracalne i katastrofalne konsekwencje dla życia na Ziemi.
Utrata bioróżnorodności to problem globalny, więc siłą rzeczy jego skutki są odczuwalne również w Polsce. Chociaż raport nie podaje szczegółowych danych dotyczących Polski, to zwraca uwagę na fakt, że Europa i Ameryka Północna doświadczyły znacznego spadku różnorodności biologicznej już przed 1970 rokiem, a negatywny trend w tych regionach nadal się utrzymuje. Oznacza to, że polskie ekosystemy również są narażone na utratę gatunków i degradację siedlisk.
W odpowiedzi na globalny kryzys bioróżnorodności, polski oddział WWF apeluje do polskiego rządu o podjęcie natychmiastowych działań na rzecz ochrony i odbudowy polskiej przyrody. W petycji „5 lat na ratunek dla przyrody i ludzi” WWF wzywa do objęcia ochroną 30% powierzchni lądu i morza do 2030 roku, w tym 10% objętych ochroną ścisłą.
Organizacja podkreśla, że ochrona przyrody to nie tylko kwestia moralna, ale także ekonomiczna. Inwestycje w ochronę i odbudowę ekosystemów przynoszą wymierne korzyści, takie jak zwiększenie bezpieczeństwa żywnościowego, ochrona przed klęskami żywiołowymi i poprawa jakości życia. WWF Polska zwraca uwagę, że ponad 70% Polaków popiera działania na rzecz ochrony przyrody.
Wcześniej w podobnym tonie na temat kryzysu klimatycznego wypowiedzieli się polscy naukowcy. „Apelujemy o rozpoczęcie poważnej debaty parlamentarnej o sposobach wyjścia z kryzysu klimatycznego, przyspieszeniu procesu dekarbonizacji całej gospodarki Polski, a także nadania trybu priorytetowego adaptacji do zmiany klimatu” – napisali.