Posłowie koalicji rządzącej przyjęli wniosek o pozbawienie Ziobry immunitetu i przymusowe doprowadzenie na komisję ds. Pegasusa. W Korei Płd. parlament uchylił stan wojenny wprowadzony przez prezydenta. W Seulu demonstracje
Zieloni ostrzegają Ursulę von der Leyen: sojusz z partią Meloni oznacza, że wycofamy poparcie dla obecnej szefowej Komisji Europejskiej
Nie zamierzamy dołączyć do koalicji, w ktorej znajdzie się Grupa Europejskich Konserwatywtów i Reformatorów (EKR). Dlatego Ursula von der Leyen lub ktokolwiek inny, kto chce w nowym Parlamencie Europejskim stworzyć większość, musi dokonać wyboru" – powiedziała niemiecka europosłanka Zielonych, Terry Reintke.
Obecna szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, jest fawworytką do objęcia tej funkcji na kolejne pięć lat. Aby to zrobić, musi ostrożnie budować poparcie dla swojej kandydatury. Obecna szefowa Komisji nie wyklucza współpracy z prawicową premierką Włoch.
O gotowości współpracy z ugrupowaniem Meloni, Von der Leyen wspomniała podczas dwóch debat przedwyborczych, które odbyły się w ostatnim miesięcy: debaty w Maastricht (30 kwietnia) oraz w PE (23 maja).
Mówiła ostrożnie, ale jasno: partia von der Leyen, Europejska Partia Ludowa jest otwarta na współpracę ze wszystkimi europosłami, którzy spełniają trzy kryteria: prezentują postawę proukraińską, proeuropejską oraz przestrzegają zasad praworządności. Jako przykład partii, z którymi współpraca jest wykluczona, podawała francuski Front Narodowy, niemieckie AfD i polską Konfederację.
Na tej krótkiej liście nie ma PiS z EKR. Grupa ma dziś 69 przedstawicieli w EP. Zieloni Terry Reintke – 72. Konserwatywne i eurosceptyczne partie mogą w tych wyborach osiągnąć dobry wynik. Wówczas to EKR może mieć przewagę nad Zielonymi. Ale PiS z pewnością zmniejszy swój stan posiadania – z 25 europosłów teraz do 17-19 w kolejnej kadencji. Lepszy wynik osiągną natomiast na przykład Bracia Włosi Giorgii Meloni.
Według jednej z prognoz ze stycznia EKR po wyborach może zdobyć 85 miejsc w PE, Zieloni – 61. W obecnym Parlamencie większość ma Europejska Partia Ludowa von der Leyen razem z Postępowym Sojuszem Socjalistów i Demokratów. Po wyborach 9 czerwca najpewniej te dwie partie bęą potrzebowały kolejnego partnera koalicyjnego, jeśli dalej chcą rozdawać karty w UE. Według cytowanej powyżej prognozy partie te mogą zdobyć razem 304 głosy. W 720-osobowym Parlamencie potrzebne będzie 361 głosów. Głosy Zielonych mogą, ale nie muszą wystarczyć do stworzenia większości.
Według świeżej prognozy łączny wynik dwóch największych partii – EPL i SD – jest nieco lepszy, ale wciąż daleki od większości (318). Konieczne będą nowe sojusze.
W najnowszym sondażu KO prowadzi przed PiS, ale nieznacznie. Różnica w mandatach do PE dla obu partii będzie niewielka, a ewentualne zwycięstwo symboliczne
Firma IBRiS przeprowadziła badanie w dniach 23-24 maja. Gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę, Koalicja Obywatelska zdobyłaby 32,1 proc. głosów. PiS na drugim miejscu zdobyłoby 30,3 proc. głosów.
Na dalszych miejscach:
9,3 proc. badanych nie wie, na kogo oddałoby swój głos.
W badaniu nie widać jeszcze ewentualnych efektów afery z Funduszem Sprawiedliwości, która może zniechęcić część umiarkowanych wyborców PiS do głosowania.
„To czysta symbolika, czy ktoś będzie pierwszy, czy drugi, i straci mandat lub zyska. Walka jest wyrównana, a zwycięstwo będzie symboliczne” – mówi dla „Rzeczpospolitej” w komentarzu do sondażu politolog, dr Jarosław Flis. W kontekście wyborów europejskich, które odbędą się w niedzielę 9 czerwca, ma sporo racji.
Niewielka różnica w wynikach obu największych partii oznacza, że ich wynik w mandatach europarlamentarnych będzie bardzo zbliżony. Gdyby niezdecydowanych rozłożyć proporcjonalnie pomiędzy wszystkie partie i przeliczyć wynik na mandaty w wyborach europejskich, KO zdobyłaby 19, PiS – 18. Nawet niewielkie zwycięstwo jednej partii nad drugą może dać przewagę jednego mandatu – ale to wciąż jedynie rożnica jednej osoby w PE.
Dziś na kampanijnym szlaku Lewica będzie walczyć o głosy w Kielcach – Andrzeja Szejnę wspierać będzie Aleksander Kwaśniewski. Beata Szydło też przekonuje do głosowania na swoją partię w województwie świętokrzyskim. Zwolennicy Trzeciej Drogi mogą spotkać się popołudniu z Szymonem Hołownią i Różą Thun w Opolu.
Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało raport przepływów pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Z czasów, kiedy zarządzali nim ludzie Zbigniewa Ziobry
Oto najważniejsze wydarzenia z 28 maja 2023 roku:
Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało raport przepływów pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Chodzi o środki przyznane z Funduszu poza naborami i konkursami w latach 2019–2023. To wtedy zarządzali nim ludzie Zbigniewa Ziobry w trakcie władzy PiS. Fundusz z założenia miał służyć wspieraniu ofiar przestępstw. Ale raport MS pokazuje, że finansowano z niego kampanie wyborcze w okręgach, z których startowali w wyborach politycy Suwerennej Polski, partii Ziobry, która wchodziła w skład rządu Zjednoczonej Prawicy. W OKO.press pisze o tym Mariusz Jałoszewski:
„Najwięcej, bo 19 mln zł dotacji, przyznano w okręgu 7 (Chełm). Jest to okręg wyborczy, skąd startował ówczesny wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, któremu podlegał Fundusz Sprawiedliwości" – pisze MS w komunikacie. I wymienia kolejne przepływy finansowe:
Interaktywną opublikowaną przez Ministerstwo Sprawiedliwości znajdziesz tutaj.
Gruziński parlament w głosowaniu odrzucił weto prezydent Salome Zurabiszwili i przyjął prawo „o zagranicznych agentach”; czyli wzorowaną na rosyjskim prawie ustawę, która zagraża wolnym mediom i organizacjom pozarządowym. Do odrzucenia weta parlament potrzebował zwykłej większości głosów. Za wetem prezydent głosowało 66 posłów (przy kworum wynoszącym 50). Następnie posłowie głosowali za pierwotną wersją ustawy, którą poparło 84 posłów (przy kworum 76). Przeciw było czterech parlamentarzystów. Przed budynkiem w Tbilisi zaczęli gromadzić się protestujący. Na miejsce przyjechały jednostki sił specjalnych.
Ustawa "o przejrzystości wpływów zagranicznych” daje rządowi narzędzia do tłumienia społeczeństwa obywatelskiego i niezależnych mediów, wykolejając Gruzję z demokratycznej drogi do integracji z UE. Od organizacji otrzymujących ponad 20 proc. finansowania z zagranicy rząd będzie wymagał zarejestrowania się jako „agenci wpływów zagranicznych”. Niezastosowanie się do tego warunku ma skutkować przymusową rejestracją i dochodzeniem prowadzonym przez Ministerstwo Sprawiedliwości Gruzji. W praktyce chodzi o napiętnowanie oddolnej aktywności i wywołanie efektu mrożącego.
Protesty przeciwko wprowadzeniu prawa „o zagranicznych agentach” trwają od kwietnia 2024 roku. To wtedy Gruzińskie Marzenie, partia, która rządzi Gruzją od dwunastu lat, po raz drugi wniosła do parlamentu projekt ustawy „O przejrzystości zagranicznych wpływów”. Wynik głosowania wywołał reakcję Brukseli. „UE i jej państwa członkowskie rozważają wszystkie możliwości reakcji na ten rozwój wydarzeń” – napisał w oficjalnym oświadczeniu szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.
Gruziński premier stwierdził z kolei, że „Gruzja oczekuje pragmatycznego podejścia ze strony partnerów zagranicznych po przyjęciu ustawy o zagranicznych agentach”. Irakli Kobachidze uważa, że przyjęta ustawa „stworzy lepszą podstawę zapewnienia członkostwa Gruzji w Unii Europejskiej”, na którą Tbilisi ma być gotowe do akcesji 2030 roku.
„Godzinę temu wysłałem pismo do marszałka Sejmu Szymona Hołowni w sprawie uchylenia immunitetu byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia” – mówił na konferencji prasowej minister sprawiedliwości, Adam Bodnar.
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar był pytany podczas wtorkowej konferencji o taśmy Tomasza Mraza i aferę Funduszu Sprawiedliwości. Przypomnijmy, autorem „taśm Ziobrystów” jest Tomasz Mraz, były dyrektor w Funduszu Sprawiedliwości. Na nagraniach słychać czołowych polityków Suwerennej Polski, którzy ręcznie mieli sterować Funduszem Sprawiedliwości. Pieniądze w nim umieszczone powinny być przekazywane na pomoc ofiarom przestępstw. Zamiast do poszkodowanych, środki często trafiały do organizacji społecznych bliskich działaczom Zjednoczonej Prawicy. OKO.press pisało o nadużyciach w Funduszu Sprawiedliwości od wielu lat.
Mraz miał zgromadzić 50 godzin nagrań. Obciążają one między innymi Zbigniewa Ziobrę. OKO.press dotarło do jednego z nich, na którym ludzie Ziobry i o. Tadeusza Rydzyka negocjują organizację koncertu Roksany Węgiel za kasę z Funduszu Sprawiedliwości.
„Nagrania, które się pojawiają, są wstrząsającym obrazem funkcjonowania polskiego państwa i wydatkowania naszych środków publicznych na cele, które są niezwiązane z podstawowymi celami Funduszu Sprawiedliwości” — mówił Bodnar.
„Godzinę temu wysłałem pismo do pana marszałka Sejmu Szymona Hołowni” – mówił minister sprawiedliwości. I dodał, że skierował „wniosek prokuratora krajowego o wyrażenie zgody na pociągnięcie pana Michała Wosia, posła na Sejm Rzeczpospolitej, do odpowiedzialności karnej za czyn z artykuł 231 par 1 i 2 Kodeksu karnego, w zbiegu z art. 296 Kodeksu karnego w związku z artykułem 11 par. 2 Kodeksu karnego”.
Wniosek złożony przez Bodnara ma 28 stron. Jego dysponentem będzie marszałek Sejmu, który będzie musiał go skierować do komisji regulaminowej Sejmu Rzeczpospolitej. „Zarzuty, które są stawiane to zarzuty mówiące o nadużyciu funkcji przez funkcjonariusza publicznego, nadużycia zaufania, w kontekście wyrządzenia szkody majątkowej w wielkich rozmiarach. To czyny zagrożone karą od roku do lat 10” — mówił Bodnar.
Były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś może stracić immunitet w związku z przekroczeniem uprawnień, jakiego miał dopuścić się przy zakupie oprogramowania Pegasus. „Nie było podstaw prawnych do zakupu tego oprogramowania ze środków Funduszu Sprawiedliwości”, mówił Bodnar.
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Tomaszem Siemoniakiem, przedstawili swoje stanowisko po wtorkowym wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który jest wynikiem skargi Wojciecha Klickiego i Katarzyny Szymielewicz z Fundacji Panoptykon, Dominiki Bychawskiej-Siniarskiej i Barbary Grabowskiej-Moroz związanych z Helsińską Fundacją Praw Człowieka oraz adwokata Mikołaja Pietrzaka. W skardze złożonej w 2017 roku do ETPC zgłaszali, że kontrola nad działaniem służb w Polsce jest fikcją i uderza w ich prawa jako aktywnych obywateli. ETPC orzekł, że polskie prawo nie chroni obywateli przed nadmierną inwigilacją służb i ingerencją w ich prywatne życie.
„Wyrok wpisuje się w linie orzecznictwa ETCP, w których Trybunał analizuje przepisy prawa pod kątem ryzyka, jakie stwarza, jeżeli chodzi o inwigilację osób. ETCP przyznał aktywistom zwrot kosztów postępowania, doceniając ich rolę publiczną. Argumenty, które ETCP wziął pod uwagę i uznał, że doszło do naruszenia art. 8 Konwencji (prawo do prywatności); odnoszą się do trzech rodzajów inwigilacji” – mówił Bodnar podczas konferencji.
„Chodzi o kontrolę operacyjną i przepisy ustawy o policji. Trybunał zwrócił uwagę na niewystarczającą uwagę sądów na wydawanie zgody na kontrolę operacyjną. Osoby inwigilowane nawet po latach nie zostały poinformowane, że były ofiarą inwigilacji” – mówił minister sprawiedliwości. „Wyrok odnosi się też do retencji danych telekomunikacyjnych. To gromadzenie przez teleoperatorów przez 12 miesięcy danych bez skutecznego mechanizmu, kontroli i weryfikacji, w jakim zakresie te dane były wykorzystywane przez służby” – mówił Bodnar.
„Problem jest też z ustawą terrorystyczną. I faktem, że w przepisy pozwalają na daleko idącą inwigilację osób, z którymi cudzoziemcy mieli kontakt. Wyrok odnosi się też do kwestii tajemnicy adwokackiej. Co zrobić, jeżeli dane pozyskane w wyniku kontroli, naruszają to prawo?” – mówił Bodnar.
„MSWiA opracowało projekt ustawy kodeks pracy operacyjnej i jest on zgłoszony do planu prac rady ministrów. Chcemy we współpracy ze środowiskiem naukowym i organizacjami pozarządowymi pracować nad rozwiązaniami w sprawie ochrony prywatności. To pilne sprawy, którymi będziemy zajmować się bez zwłoki” – mówił Siemoniak.
Adwokatka Sabrina Mana-Walasek została wybrana na stanowisko stałej doradczyni komisji nadzwyczajnej ds. projektów aborcyjnych. PiS walczy o zwiększenie liczby stałych doradców. Wśród kandydatek lekarka należąca do Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich.
Aleja Najświętszej Maryi Panny 54, Częstochowa. To nie adres sanktuarium ani klasztoru paulinów na Jasnej Górze, a siedziby Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich. Należy do nich jedna z kandydatek na stałego doradcę nadzwyczajnej komisji ds. projektów aborcyjnych, zgłoszona dziś przez wiceprzewodniczącego klubu Konfederacji, Włodzimierza Skalika.
Chodzi o doktor Kamilę Majcher – ginekolożkę specjalizującą się w ginekologii onkologicznej i chorobach szyjki macicy. Z biogramu zamieszczonego na stronie szpitala, w którym pracuje, dowiadujemy się, że w pracy z pacjentami stosuje naturalne metody planowania rodziny i leczenia niepłodności. Biogram kończy wyróżnione czerwoną czcionką zdanie: “Lekarz nie przepisuje hormonalnych środków antykoncepcyjnych i nie stosuje metod wspomaganego rozrodu”. Jak informuje strona Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich, “organem nadrzędnym” stowarzyszenia jest przewodniczący Zespołu Komisji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, biskup Romuald Kamiński, funkcję wiceprezesa sprawuje prof. Bogdan Chazan.
„The Guardian” ujawnił, że były szef Mosadu, izraelskiej agencji wywiadu zagranicznego Yossi Cohen, groził ówczesnej naczelnej prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego Fatou Bensoudzie podczas serii tajnych spotkań. Próbował wywrzeć na nią presję, aby zaprzestała śledztwa w sprawie zbrodni wojennych. Cohen spotykał się z Bensoudą jeszcze zanim podjęła decyzję o wszczęciu formalnego śledztwa w sprawie zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości na okupowanych terytoriach palestyńskich.
Dochodzenie w tej sprawie rozpoczęło się w 2021 roku. Jego punkt kulminacyjny przypadł na połowę maja 2024 roku. Następca Bensoudy, Karim Khan, ogłosił wtedy, że ubiega się o nakaz aresztowania izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu w związku z postępowaniem kraju podczas wojny w Gazie.
Osobiste zaangażowanie Cohena w operację przeciwko MTK miało miejsce, gdy był dyrektorem Mossadu. Celem Mossadu — jak pisze „The Guardian” — było skompromitowanie prokuratorki lub zwerbowanie jej jako osoby. Cohen miał działać jako „nieoficjalny posłaniec Netanjahu”. Osobiście kierował zaangażowaniem Mossadu w trwającą prawie dekadę kampanię, która miała na celu podważenie sądu.
Przypomnijmy, że Prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego 20 maja 2024 roku zażądał aresztowania premiera Izraela i liderów Hamasu. To przełomowa decyzja dotycząca wojny w Strefie Gazy. Prokurator MTK oskarżył Benjamina Netanjahu, Joawa Galanta i trzech przywódców Hamasu o popełnienie zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości na terenie Strefy Gazy i Izraela. Więcej tutaj:
Jak dowiedziało się OKO.press, w poniedziałek 27 maja prokuratura postawiła zarzuty byłemu ministrowi zdrowia. Chodzi o wpis w mediach społecznościowych, w którym Adam Niedzielski ujawnił, jakie leki wypisał sobie krytykujący go w mediach lekarz
Wpis byłego ministra zdrowia był związany ze sporem toczącym się między ministerstwem zdrowia za rządów PiS a środowiskiem lekarskim. W lipcu 2023 roku ministerstwo podjęło karkołomną próbę ukrócenia procederu hurtowego wypisywania e-recept przez tzw. receptomaty.
„3 lipca 2023, bez żadnego aktu prawnego, bez ustawy, bez rozporządzenia, pojawił się limit na wystawiane recepty” – opowiadał OKO.press lek. Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Środowisko lekarskie ostro skrytykowało działania ministerstwa. Poznański lekarz Piotr Pisula wypowiedział się w mediach, że w szpitalu, w którym pracuje, nie da się wystawiać recept na niektóre typy leków. Minister zdrowia odpowiedział lekarzowi wpisem na platformie X (dawny Twitter):
„Lek. Piotr Pisula, szpital miejski w Poznaniu wczoraj w Fakty TVN ”żadnemu pacjentowi nie dało się wystawić takiej recepty„. Sprawdziliśmy. Lekarz wystawił wczoraj na siebie receptę na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Takie to FAKTY. Jakie kłamstwa czekają nas dziś” – napisał 4 sierpnia 2023 r. Adam Niedzielski.
Na tę wypowiedź zareagowała Naczelna Rada Lekarska, zarzucając szefowi resortu zdrowia złamanie tajemnicy lekarskiej poprzez ujawnienie, jakie leki i komu wystawia lekarz. NIL zapowiedziała złożenie zawiadomienia do prokuratury. Jak dowiedziało się OKO.press, w poniedziałek 27 maja prokuratura postawiła Niedzielskiemu zarzuty.
Jak poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Adam Niedzielski usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. “Poprzez niezgodne z prawem przetwarzanie danych osobowych dotyczących zdrowia ustalonej osoby polegające na ujawnieniu za pośrednictwem środków masowego komunikowania, działał na szkodę interesu prywatnego osoby prywatnej” – przekazał OKO.press Szymon Banna.
Prokuratura podkreśla, że wpis Adama Niedzielskiego naruszył jednocześnie kilka przepisów. Chodzi o 231 § 1 kodeksu karnego, który mówi o przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, a także o 266 § 1 kk, czyli ujawnienie lub wykorzystanie informacji, z którą zapoznano się w związku z pełnioną funkcją lub działalnością publiczną.
Zdaniem prokuratury naruszona została także ustawa o ochronie danych osobowych w art. 107 ust. 2 mówiącym o tym, że dane dotyczące zdrowia są szczególnie wrażliwe i za ich bezprawne ujawnienie grozi wyższa kara.
Prokuratura informuje, że Adam Niedzielski nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Dziś wczesnym rankiem doszło do groźnego incydentu na granicy polsko-białoruskiej. Podczas patrolu polski żołnierz próbował uniemożliwić migrantowi przekroczenie granicy. Został przez niego ugodzony nożem.
O zdarzeniu poinformował 28 maja 2024 w Polskim Radiu wiceminister MSWiA: “Dziś z rana otrzymałem bardzo niedobrą informację o tym, że jeden z żołnierzy, który próbował powstrzymać przekraczających granicę, został ugodzony nożem” – mówił w Sygnałach Dnia Czesław Mroczek.
Incydent potwierdziło także Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych. “W trakcie realizacji zadań wzdłuż granicy polsko-białoruskiej żołnierz został pchnięty nożem przez migranta znajdującego się po białoruskiej stronie” – przekazano w komunikacie na platformie X. Ranny żołnierz został przewieziony do szpitala w Hajnówce, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
To nie jedyna niebezpieczna sytuacja, do której doszło w ostatnim czasie na granicy polsko-białoruskiej. Jak informuje Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych, w Dubiczach Cerkiewnych, czyli w tej samej okolicy, w której ranny został żołnierz, doszło także do ataku na patrol Straży Granicznej. Podczas próby nielegalnego przekroczenia granicy przez grupę 9 cudzoziemców, jeden z nich ranił w ramię funkcjonariusza SG. Do ataku wykorzystano kij, do którego przytwierdzony był nóż. Inne zdarzenie miało miejsce w okolicach Białowieży, gdzie funkcjonariusz Straży Granicznej został zaatakowany rozbitą butelką. Z obrażeniami twarzy został przewieziony do szpitala.
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej robi się coraz bardziej napięta. Jak donosi reporterka OKO.press, przemocy na migrantach dopuszczają się także polscy funkcjonariusze:
Uniwersytet Jagielloński zleci niezależną wycenę remontu w budynku „Kamionka” oraz ustali liczbę uprawnionych osób zainteresowanych zamieszkaniem w byłym akademiku – informuje Krakowskie Koło Młodych Inicjatywy Pracowniczej.
„Mamy to. Kamionka zostaje” – informuje Krakowskie Koło Młodych Inicjatywy Pracowniczej, które walczyło o to, by krakowski akademik nie został sprzedany. Przypomnijmy, że studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego okupują budynek akademika Kamionka, który od pięciu lat stoi pusty. A uczelnia chciała go sprzedać. To nielogiczne, bo dostanie się do akademika graniczy z cudem – twierdzą studenci. W OKO.press pisał o tym Marcel Wandas:
Teraz Krakowskie Koło Młodych Inicjatywy Pracowniczej poinformowało, że Uniwersytet Jagielloński zleci niezależną wycenę remontu w budynku »Kamionka« oraz ustali liczbę uprawnionych osób zainteresowanych zamieszkaniem w byłym akademiku. I nie sprzeda obiektu.
„W przypadku potwierdzenia woli zamieszkania przez studentów w budynku Kamionka rektor UJ prof. Jacek Popiel i rektor-elekt prof. Piotr Jedynak wspólnie przedstawią Senatowi projekt uchwały o uchyleniu uchwały nr 14/1/2018 Senatu UJ z dnia 31 stycznia 2018 roku w sprawie wyrażenia zgody na sprzedaż nieruchomości położonej w Krakowie przy ulicy Kamionka 11 i 11a” – pisze Krakowskie Koło Młodych Inicjatywy Pracowniczej.
I dodaje: „Po otrzymaniu wyceny koniecznego remontu, warunkującej decyzję o dostosowaniu budynku „Kamionka” do użytkowania, termin udostępnienia akademika będzie uzależniony od przebiegu obowiązujących procedur zamówień publicznych oraz realizacji niezbędnych prac remontowych”.
Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało interaktywną mapę środków z Funduszu Sprawiedliwości, które były powiązane z okręgami wyborczymi, kandydatów Suwerennej Polski
Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało raport przepływów pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Chodzi o środki przyznane z Funduszu poza naborami i konkursami w latach 2019–2023. To wtedy zarządzali nim ludzie Zbigniewa Ziobry w trakcie władzy PiS.
Fundusz z założenia miał służyć wspieraniu ofiar przestępstw. Ale raport MS pokazuje, że finansowano z niego kampanie wyborcze w okręgach, z których startowali w wyborach politycy Suwerennej Polski, partii Ziobry, która wchodziła w skład rządu Zjednoczonej Prawicy. W OKO.press pisze o tym Mariusz Jałoszewski:
„Najwięcej, bo 19 mln zł dotacji, przyznano w okręgu 7 (Chełm). Jest to okręg wyborczy, skąd startował ówczesny wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, któremu podlegał Fundusz Sprawiedliwości" – pisze MS w komunikacie. I wymienia kolejne przepływy finansowe:
„Głównymi beneficjentami Funduszu w ramach tego trybu przyznawania dofinansowań były Ochotnicze Straże Pożarne i szpitale. Ze zgromadzonych informacji wynika, że często podczas oficjalnych uroczystości przekazania sprzętu lub środków oraz poświęconych temu konferencji prasowych, ich gośćmi byli politycy ówczesnego Kierownictwa resortu sprawiedliwości. Przekazywane dofinansowania były wykorzystywane m.in. na zakup samochodów, quadów, łodzi ratowniczych, sań lodowych czy pontonów, a także ubrań dla strażaków (mundury, kurtki, rękawice, hełmy czy buty), węży gaśniczych, latarek, aparatów RTG i USG, defibrylatorów, ultrasonografów” – pisze Ministerstwo Sprawiedliwości.
Podkreśla też, że w latach wyborczych – 2019, 2020 i 2023 – wypłat z Funduszu Sprawiedliwości było więcej niż w latach, kiedy nie wybieraliśmy przedstawicieli władz.
W 2020 roku, kiedy zostały przeprowadzone wybory prezydenckie, było to 66 mln zł. A w 2023 roku, kiedy odbywały się wybory parlamentarne – 61 mln zł. Z kolei w 2019 roku w trakcie wyborów parlamentarnych – 45 mln zł.
Interaktywną opublikowaną przez Ministerstwo Sprawiedliwości znajdziesz tutaj.
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podpisał umowę na kilkaset pocisków od USA powietrze-ziemia JASSM-ER o zasięgu ok. 1000 km. Wartość kontraktu to 735 mln dolarów
Wicepremier i Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz podpisał umowę na zakup pocisków rakietowych AGM-158B-2 JASSM-ER. „To jest jedna z najważniejszych decyzji zakupowych. W precyzyjny sposób wypełniamy misję, jaką postawiło przed nami NATO . Misję wzmacniania swoich zdolności operacyjnych i taktycznych w każdym obszarze. Stajemy na wysokości tego zadania. Polska jest tym państwem, które zdaje egzamin z odpowiedzialności w trudnych czasach” – mówił Kosiniak-Kamysz.
Pierwsze dostawy sprzętu mają zacząć się w 2026 roku. „To już nie jest zakup o charakterze taktycznym. To strategiczne wyposażenie, zmieniające nasze zdolności do odstraszania i obrony” – mówił. Polska kupiła pociski JASSM również w latach 2014 i 2018. Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że obecny zakup jest największy. Podkreślał też, że bez przychylności rządu Stanów Zjednoczonych niemożliwe byłyby bliskie terminy dostaw, które „dają szanse na zwiększenie poziomu bezpieczeństwa de facto z dnia na dzień”.