0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Rafał Trzaskowski przedstawi w Sejmie projekt ustawy „Stop TVP Info” zakładający likwidację kanału informacyjnego TVP. Na zdjęciu prezydent Warszawy Rafal Trzaskowski otwiera Campus Academy w Młynach Rothera, 20 stycznia 2023 . Fot. Roman Bosiacki / Agencja Wyborcza.plRafał Trzaskowski pr...

Dzień na żywo. Prawybory w KO wygrał Trzaskowski

Świat

Wewnętrzne prawybory w Koalicji Obywatelskiej wygrał Rafał Trzaskowski i to on będzie kandydatem KO na prezydenta RP w wyborach w maju 2025 r.

Google News

04:56 28-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Campus Polska Przyszłości / x.comFot. Campus Polska P...

Szeregowa pyta szefa MON: Czemu żołnierze nie mogą się bronić?

Na Campusie Polska lider PSL był pytany także o sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Uczestnicy dopytywali o pushbacki, zaporę i użycie broni na granicy. To ostatnie pytanie zadała świeżo upieczona żołnierka, która 10 sierpnia złożyła przysięgę wojskową.

Pierwsze pytanie dotyczyło pushbacków.

“13 marca 2020 roku zostało wydane rozporządzenie, na podstawie którego są dokonywane wszystkie pushbacki. To rozporządzenie wciąż obowiązuje, mimo tego, że łamie prawo międzynarodowe i wiele umów multilateralnych, których jesteśmy stronami. W piątek premier Donald Tusk powiedział, że w sprawie pushbacków nic się nie zmieni, ponieważ jest to kwestia polskiego bezpieczeństwa. Dlaczego nie możemy chronić bezpieczeństwa kraju bez łamania prawa?” – zapytała Maria z Warszawy.

“Bo po drugiej stronie przychodzą terroryści, którzy chcą napaść na nasz dom. Po drugiej stronie przychodzą ludzie, którzy zabili sierżanta Mateusza Sitka, bohatera Rzeczpospolitej, żołnierza Wojska Polskiego” – grzmiał Kosiniak-Kamysz wśród burzy oklasków.

“Po drugiej stronie już nie ma wielokrotnie osób, które potrzebują pomocy. A jeżeli są takie osoby, to uwierzcie mi, strażnicy graniczni, żołnierze, udzielają tej pomocy” – stwierdził wicepremier, przykładając jedną dłoń do serca.

Przeczytaj także:

Podobnie robi Finlandia, zaporę poparły Austria i Dania

Minister obrony narodowej podziękował szpitalowi w Hajnówce, który wykonuje “wielką misję” oraz organizacjom pozarządowym niosącym pomoc na granicy.

Podkreślił jednak, że to, co obecnie dzieje się na granicy, jest inspirowane i sterowane przez reżimy w Moskwie i w Mińsku, które “chcą zniszczyć naszą cywilizację, nasze patrzenie na świat, naszą demokrację i naszą wolność”.

“Dlaczego Finlandia, pomimo tego samego prawa międzynarodowego, wprowadza podobne zasady co Polska? Bo nie można zgadzać się na łamanie prawa i na ataki, które zagrażają bezpieczeństwu” – przekonywał Kosiniak-Kamysz.

Odniósł się także do zapory na granicy, za której powstaniem głosował w czasach rządów PiS.

“To nie jest odosobniony przypadek. Taka zapora powstała i na Litwie, i w krajach Europy Południowej. Jej budowę popierały takie państwa, jakich byście się pewnie nie spodziewali, jak Austria czy Dania”.

Szeregowa pyta: Czemu żołnierze nie mogą się bronić?

Wśród kilku osób, którym udało się zadać pytanie ministrowi obrony, dwie przedstawiły się jako żołnierze. Obu deklaracjom towarzyszyły owacje sali na stojąco oraz uścisk dłoni Władysława Kosiniaka-Kamysza.

“W wojsku dowiedziałam się, jak wygląda sytuacja na granicy. To jest naprawdę ciężki temat dla mnie. Bardzo to przeżywam. Sierżant Mateusz Sitek zmarł przez ugodzenie nożem w pierś. Czemu żołnierze nie mogą się bronić? Czemu jest tak, że gdyby użyli broni palnej w obronie własnej i naszego terytorium, mogą mieć problemy prawne?” – zapytała dziewczyna, która przedstawiła się jako “szeregowy Lis”.

Minister obrony przypomniał, że ustawa o użyciu broni na granicy została 15 sierpnia podpisana przez prezydenta i niebawem wejdzie w życie. “Zmieniają się te zasady, wzmacniamy ochronę żołnierza, który nie będzie musiał analizować każdej sytuacji i się bać” – stwierdził wicepremier.

Kosiniak-Kamysz podkreślał, że żołnierze na granicy działają w ogromnym stresie.

I powtórzył: “Z drugiej strony nie ma proszenia o azyl, pomoc i ochronę międzynarodową. Tam jest agresja, barbarzyństwo i chamstwo”.

Przeczytaj także:

19:28 27-08-2024

Prawa autorskie: SERGEI SUPINSKY / AFPSERGEI SUPINSKY / AF...

Reuters: Ukraina zaatakowała terytorium Rosji w rejonie Biełgorodu

Agencja Reutera informuje o ataku ukraińskich sił na rosyjskie posterunki graniczne w rejonie Biełgogrodu. Gubernator regionu ocenia, że “sytuacja jest trudna, ale pod kontrolą”.

Biełgorod i inne obszary przygraniczne są w stanie najwyższej gotowości, odkąd trzy tygodnie temu Ukraina przeprowadziła błyskawiczny atak na sąsiedni obwód kurski. Ukraińcy wciąż utrzymują się na rosyjskim terytorium.

“Choć Rosjanom udało się spowolnić, a na niektórych kierunkach całkowicie zatrzymać ukraińskie natarcie w obwodzie kurskim, to nadal nie rozpoczęli bardziej znaczących kontrataków” – sytuację na froncie analizuje dla OKO.press płk. Piotr Lewandowski.

Przeczytaj także:

Sytuacja na granicy trudna, ale “pod kontrolą”

Gubernator regionu Wiaczesław Gładkow wydał krótkie oświadczenie po tym, jak rosyjskie kanały na Telegramie doniosły o próbie ataku na obwód Biełgorodu, do której miało dojść rankiem 27 sierpnia.

„Istnieją informacje, że wróg próbuje przedrzeć się przez granicę obwodu Biełgorodu” – napisał Gładkow w Telegramie.

Według informacji Reutersa ok. 500 ukraińskich żołnierzy zaatakowało dwa rosyjskie posterunki w Niechodiewce i Szebekinie. Miało dojść do starć, a w wyniku poniesionych strat, ukraińskie grupy dywersyjne i rozpoznawcze, wycofały się.

„Według ministerstwa obrony Rosji sytuacja na granicy pozostaje trudna, ale pod kontrolą. Nasze wojsko realizuje zaplanowane prace. Proszę zachować spokój i ufać wyłącznie oficjalnym źródłom informacji” – czytamy w komunikacie Gładkowa na Telegramie.

Władze obwodu biełgorodzkiego mają przygotowywać się także do przesiedlenia mieszkańców spod granicy z Ukrainą i wypłaty im odszkodowań.

Źródło: Reuters

18:35 27-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Campus Polska Przyszłości / x.comFot. Campus Polska P...

Kosiniak-Kamysz do zwolenników legalizacji aborcji: Czego się boicie?

Zapytany o aborcję podczas Campusu Polska Przyszłości lider PSL zapewniał, że zaakceptuje każdy wynik ogólnopolskiego referendum. “Nie wiem, czego się boicie i nie chcecie zapytać o to 15 milionów Polek, które są uprawnione do głosowania?”

Władysław Kosiniak-Kamysz był gościem kolejnego dnia Campusu Polska Przyszłości. Kiedy wchodził na scenę, uczestnicy głośno skandowali: “Gdzie aborcja?”.

Już drugie pytanie zadane z sali dotyczyło aborcji.

“Skoro jest pan lekarzem, to czy wie pan, że bezpieczna, darmowa, dostępna i legalna aborcja ratuje zdrowie psychiczne i życie?” – zapytała Julia.

“W tym momencie żadne referendum i żadne sumienie nie jest potrzebne do legalizacji w Polsce aborcji, bo jest ona po prostu prawem człowieka. I kobiety po to głosowały 15 października w wyborach, żeby tę dostępną i legalną aborcję po prostu w Polsce mieć” – dokończyła uczestniczka.

“Odpowiadam na to pytanie już od 4 lat, kiedy co roku tu (na Campus – przyp. red) przyjeżdżam. Zawsze odpowiadałem w ten sam sposób i niczym nie zaskoczę was także dzisiaj” – odpowiedział Władysław Kosiniak-Kamysz.

Powrót do zasad sprzed wyroku TK i ogólnopolskie referendum

I faktycznie, na Campusie Polska lider PSL powtórzył zgłaszane już wcześniej postulaty:

Po pierwsze, powrót do zasad sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r.

“Gdyby była ustawa, a ona jest zgłoszona i chciałbym, żeby była procedowana, bo ją podpisało wielu posłów, dotycząca odejścia od zasad wprowadzonych przez wyrok TK, to jest możliwe uzyskanie dla niej większość w tym Sejmie, i jest możliwe podpisanie jej przez prezydenta” – stwierdził wicepremier.

Po drugie, przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum w sprawie aborcji.

“Po to, żeby nie większość mężczyzn z 460 posłów mogła się wypowiedzieć, tylko miliony kobiet mogły zagłosować” – przekonywał lider PSL.

Przeczytaj także:

Za czym głosowały kobiety 15 października?

Kosiniak-Kamysz przekonywał, że w październikowych wyborach kobiety wcale nie głosowały za legalizacją aborcji.

“Na 21,5 mln osób głosujących w 2023 roku, 8,5 mln opowiedziało się za partiami i kandydatami, którzy w swoim programie mieli aborcję do 12 tygodnia życia. (...) Ale 13,5 mln zagłosowało na inne komitety, które mówiły tak jak ja i cała Trzecia Droga, ale też zupełnie inaczej, jak Konfederacja i PiS. (...) 15 października głosowano na różne poglądy w tej sprawie.”

Według ministra obrony narodowej politycy nie znajdą wspólnego mianownika w tej kwestii i niezbędne jest odwołanie się do głosów wszystkich wyborców.

“I nie ma się moim zdaniem czego bać. Powiem więcej – jeżeli w tym referendum będzie wynik, za jakim pani zapewne optuje, za tym projektem zgłaszanym choćby przez Koalicję Obywatelską to ja ten wynik oczywiście zaakceptuję jako polityk. I wtedy taka zmiana prawa, która byłaby poparta wynikiem referendum będzie wprowadzona i będziemy za taką zmianą głosować” – zapewniał Kosiniak-Kamysz.

“Nie wiem czego się boicie i nie chcecie zapytać wszystkich Polaków i 15 milionów Polek, które są uprawnione do głosowania?”

- podsumował lider PSL.

Czy można wpisać środek poronny na listę leków dopuszczonych do użytku?

W dalszej części spotkania padło jeszcze pytanie o to, co można zrobić w ramach obecnie obowiązującego prawa.

“Czy nie można byłoby wydać rozporządzenia, które wprowadziłoby do listy leków dopuszczonych do użytku mifepristonu, który obecnie jest rozprowadzany w sposób nielegalny? Przez co cierpi dużo kobiet i osób, które im pomagają, dlatego że o ile legalne jest przeprowadzenie własnej aborcji, o tyle nielegalna jest pomoc w jej przeprowadzeniu?” – pytała Serena Saporowska z Trzciela.

Kosiniak-Kamysz unikał odpowiedzi na to pytanie, odsyłając do ministry zdrowia Izabeli Leszczyny i opinii ekspertów odpowiedzialnych za dopuszczanie do obrotu środków farmakologicznych.

“Wiele kwestii można byłoby rozstrzygnąć, gdyby była inaczej prowadzona rozmowa w tej sprawie. Trochę taki, jaki pani zaproponowała, mając swój pogląd na tę sprawę – bez emocji, bez zacietrzewienia. (...) Mniej emocji w tej dyskusji, więcej konkretów i propozycji, które są do przeprowadzenia” – podsumował lider PSL.

16:32 27-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Michał Woś stawił się w prokuraturze. Chodzi o Pegasusa

Były wiceminister sprawiedliwości zjawił się dziś w Prokuraturze Krajowej w związku ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości w wydatkowaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. “Dotacja i dofinansowanie były w pełni legalne” – przekonuje polityk.

“Zamierzam przede wszystkim poinformować prokuratorów, że są nieskutecznie powołani, w związku z czym nie mogą mi żadnych zarzutów postawić i w związku z tym też nie mogę składać żadnych wyjaśnień” – powiedział Woś tuż przed wejściem do siedziby Prokuratury Krajowej.

W rozmowie z dziennikarzami przekonywał, że jest niewinny, bo pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości zostały przekazane CBA zgodnie z przepisami.

“Artykuł 43 ustawy regulującej Fundusz Sprawiedliwości wprost wskazuje, że środki funduszu są przeznaczane na finansowanie działań jednostek sektora finansów publicznych, a taką jest CBA, na ich zadania ustawowe, a to niewątpliwie było zadanie ustawowe związane z wykrywaniem i zapobieganiem przestępczości” – zapewnia Woś.

Przeczytaj także:

Były wiceminister sprawiedliwości powołuje się na art. 43 § 8 pkt 1c kodeksu karnego wykonawczego, który mówi o tym, że środki Funduszu Sprawiedliwości mogą być przeznaczane na:

“realizację przez jednostki sektora finansów publicznych zadań ustawowych związanych z ochroną interesów osób pokrzywdzonych przestępstwem i świadków, a także wykrywaniem i zapobieganiem przestępczości oraz likwidacją skutków pokrzywdzenia przestępstwem”.

“Dotacja i dofinansowanie było w pełni legalne nie tylko dlatego, że ustawa regulująca fundusz to dopuszczała, ale także dlatego, że ustawa o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym tego nie zakazuje” – przekonuje Michał Woś.

Zarzuty nadużycia władzy i wyrządzenie szkody Skarbowi Państwa

O zgodę Sejmu na postawienie Wosiowi zarzutów karnych zawnioskował 28 maja 2024 Prokurator Generalny Adam Bodnar. 28 czerwca 2024 Sejm uchylił immunitet posła Suwerennej Polski. Za uchyleniem Wosiowi immunitetu głosowała cała koalicja 15 października (240 osób), przeciwko były klub PiS, koło Kukiz'15 i ośmiu członków Konfederacji (łącznie 192 osoby). Siedmioro członków Konfederacji wstrzymało się od głosu.

Prokuratura zamierza postawić Wosiowi zarzuty z art. 231 § 1 i 2 kodeksu karnego – czyli nadużycia władzy funkcjonariusza publicznego – oraz 296 § 3 kk – czyli wyrządzenia Skarbowi Państwa szkody majątkowej „w wielkich rozmiarach”.

Bo, jak twierdzą śledczy, w czasie gdy był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości (lata 2017-2018) i odpowiadał za Fundusz Sprawiedliwości, przekazał Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu 25 mln zł z Funduszu na zakup oprogramowania szpiegowskiego Pegasus. Wiedział przy tym, że CBA „nie spełniała warunków do uzyskania takiego wsparcia finansowego z tego źródła”. Wg prokuratury Woś działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz „wspólnie i w porozumieniu z innymi ustalonymi osobami”.

Przeczytaj także:

15:35 27-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Jakub Wlodek / Agencja GazetaFot. Jakub Wlodek / ...

Ustawa wiatrakowa: branża nie chce zakazu budowy turbin blisko siedlisk ptaków i nietoperzy

Trwają przepychanki między Ministerstwem Klimatu i Środowiska a lobby energetyki wiatrowej w sprawie szczegółów pisanej przez ministerstwo nowej wersji tzw. ustawy wiatrakowej.

Wiceminister Miłosz Motyka w rozmowie z Polską Agencją Prasową ujawnił, że ministerstwo rozważa wprowadzenie strefy zakazu budowy wiatraków w odległości 1,5 km wokół wybranych obszarów Natura 2000.

Motyka uściślił, że zakaz dotyczyłby budowy wyłącznie obszarów Natura 2000 ustanowionych na mocy dyrektywy ptasiej, mających na celu ochronę ptaków i nietoperzy. Nie obejmowałby obszarów Natura 2000 utworzonych zgodnie z dyrektywą siedliskową.

28 proc. powierzchni Polski bez możliwości postawienia wiatraka

Przedstawiciele branży wiatrowej twierdzą, że takie rozwiązanie jest zbyt restrykcyjne i może zablokować wiele planowanych inwestycji. Według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej obszarów Natura 2000 – nawet jeśli mowa tylko o tych mających chronić ptaki i nietoperze – jest… zbyt dużo.

“Proponowana przez MKiŚ odległość elektrowni wiatrowych od obszarów Natura 2000 i rezerwatów przyrody może realnie zagrozić rozwojowi OZE w Polsce i w praktyce wciąż hamować powstawanie nowych projektów wiatrowych” – napisało w oświadczeniu PSEW.

“W obszarach tych aktualnie obowiązuje zakaz lokalizacji elektrowni wiatrowych. Nałożenie na te obszary odległości minimalnej 1500 metrów sumarycznie spowoduje całkowite wyłączenie aż 28 proc. powierzchni kraju spod możliwości budowy elektrowni wiatrowych” – powiedział cytowany w oświadczeniu prezes PSEW Janusz Gajowiecki.

“W połączeniu z odległością od zabudowań to – mówiąc wprost – całkowicie zablokuje nowe inwestycje w energię z wiatru. Długo wyczekiwana ustawa w takim kształcie zamiast rozwijać OZE będzie kolejnym bublem prawnym. Przez to skazujemy się na dalsze uzależnienie od paliw kopalnych, bo energii z wiatru w polskim miksie wciąż będzie za mało” – dodał Gajowiecki.

Ministerstwo odpowiada, że prace nad ustawą trwają i wciąż daleko do wypracowania jej ostatecznego tekstu. „Zaczynamy konsultacje projektu i jesteśmy otwarci na propozycje” – powiedział Motyka PAP.

Nowa ustawa wiatrakowa jednym ze 100 niedowiezionych konkretów

Powierzchnia 1003 obszarów Natura 2000 w Polsce to ok. 70 tys. km2, czyli ok. 20% powierzchni kraju. Według informacji Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska sieć obejmuje 145 obszarów ochrony ptaków oraz 868 obszarów ochrony siedlisk (w tym 10 które są połączeniem obszaru ptasiego i siedliskowego).

Tworzenie nowej ustawy wiatrakowej, którą koalicja Donalda Tuska miała sprawnie zastąpić jej PiS-owską wersję, trwa praktycznie od początku kadencji nowego rządu. Pierwotne zmiany w zasadach budowy nowych farm wiatrowych zostały – dość niespodziewanie – zawarte w projekcie ustawy o… cenach prądu i okazały się pierwszym znaczącym potknięciem rządu Tuska i jego ministry klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski. Ostatecznie rząd wycofał się z wiatrakowej “wrzutki”, a ustawę obiecał przedstawić do końca roku.

Przeczytaj także: