Już w sobotę poznamy wyniki prawyborów w KO – kto zostanie kandydatem na prezydenta? Rosja atakuje Ukrainę Oresznikiem
Minister Spraw Zagranicznych rozmawiał z szefem dyplomacji Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie przebywa sprawca głośnego wypadku na autostradzie A1
„Uzyskałem zapewnienie od ministra ZEA, że dopełnione zostaną wszystkie procedury, że sprawdzona zostanie cała dokumentacja i że oczywiście decyzja należy do sądu, ale że władze Emiratów będą tę kwestię miały pod osobistym nadzorem, tak żeby nie zaważyła ona na stosunkach z tym zaprzyjaźnionym krajem” – przekazał w opublikowanym 26 września nad ranem filmiku na portalu X szef polskiej dyplomacji, Radosław Sikorski. O spotkaniu informowało także MSZ.
Minister spotkał się w Nowym Jorku ze swoim emirackim odpowiednikiem – szejkiem Abdullahem ibn Zajidem al-Nahajjanem. Dyplomaci przebywają w USA w związku ze szczytem ONZ. „Podniosłem kwestię konsularną, w której wspieramy ministerstwo sprawiedliwości, pana ministra Bodnara” – wyjaśnił Sikorski.
Chodzi o doprowadzenie do postawienia podejrzanego Sebastiana M. przed polskim wymiarem sprawiedliwości.
Do tragicznego w skutkach wypadku na autostradzie A1 doszło ponad rok temu, 16 września 2023 roku, na odcinku w Sierosławiu, w województwie łódzkim. Kierowca bmw Sebastian M., jadąc z prędkością co najmniej 253 km/h, wjechał w samochód marki kia, którym podróżowała trzyosobowa rodzina. Rodzice oraz 5-letni chłopiec zginęli w płonącym aucie.
Za podejrzanym wydano list gończy. W październiku 2023 Sebastian M. został zatrzymany na terytorium Zjednoczonych Emiratów Arabskich, trafił do aresztu w Dubaju. Jeszcze tego samego dnia ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wydał wniosek o ekstradycję 32-latka. Ten miał jednak odmówić poddania się procedurze, zasłaniając się m.in. upolitycznieniem sądów pod rządami Ziobry.
Na początku tego roku prokuratura informowała, że M. został wypuszczony z aresztu po wpłaceniu kaucji. Sąd jednak zakazał mu opuszczania terytorium ZEA i zatrzymał jego paszport.
W OKO.press pisaliśmy, że jako europoseł Radosław Sikorski pielęgnował dobre stosunki z rządem Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Uczestniczył w corocznym Sir Bani Yas Forum, imprezie skupiającej się na polityce międzynarodowej, której organizatorem jest emirackie MSZ, a także był członkiem nieformalnej grupy przyjaźni europosłów z ZEA.
Ministra edukacji Barbara Nowacka przedstawiła w Sejmie sytuację oświaty po powodzi.
„Wiele z tych placówek, które dzisiaj jeszcze nie są zdatne do przyjęcia dzieci i młodzieży działa w innych formach, w innych miejscach. Dyrektorzy organizują pracę tak, by dzieci jak najkrócej były pozostawione bez edukacji szkolnej” – mówiła szefowa MEN.
Z 604 szkół zamkniętych po powodzi, do tej pory pracy nie wznowiły tylko 43 placówki. W tej chwili zamknięte są 23 szkoły na Dolnym Śląsku, 15 w województwie opolskim i 5 w lubuskim.
Wojsko umacniało wały, ewakuowało z zagrożonych terenów, a nawet rozdawało posiłki. Szef MON podsumowuje działania swojego resortu
Władysław Kosiniak-Kamysz rzucał liczbami z sejmowej mównicy:
“Widok munduru żołnierza Wojska Polskiego dodawał otuchy i nadziei, że żołnierz Wojska Polskiego, żołnierz Wojsk Obrony Terytorialnej ędzie na tych terenach i naprawi wszystkie skutki powodzi”
- mówił szef MON.
Wojsko udrożniło w sumie 129 km dróg i dokonało przeglądu 27 uszkodzonych mostów w Głuchołazach, Krapkowicach, Stroniu Śląskim i Lądku Zdroju. Szef MON zapowiedział, że wojska inżynieryjne będą budowały tymczasowe mosty z wykorzystaniem konstrukcji DMS-65 pozyskanej z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.
W Nysie, gdzie zalany został szpital powiatowy, wojsko postawiło szpital polowy, w którym przyjęto już 400 pacjentów. Na zalanych terenach powstało także 7 ambulatoriów, w formie specjalistycznych poradni, gdzie przyjmowani są pacjenci.
Żołnierze i funkcjonariusze służb są także szczepieni na choroby, które mogą być wywołane przez zetknięcie z wodą powodziową takie jak Wirusowe Zapalenie Wątroby typu A czy dur brzuszny.
23 września Ministerstwo Obrony Narodowej rozpoczęło operację Feniks, której celem jest uporządkowanie i odbudowa zalanych przez powódź terenów.
“I tak jak Feniks się odradza z popiołu, tak każdy budynek, każda miejscowość, każdy dom, każde mieszkanie, każda szkoła, każdy plac zabaw i szpital zostaną odbudowane i powrócą do pełnej działalności. To jest wielkie zobowiązanie Wojska Polskiego i wszystkich służb państwa”
- mówił w Sejmie Władysław Kosiniak-Kamysz.
O zagrożeniu powodzią rząd informował z wyprzedzeniem, zawczasu na baczność postawił wszystkie służby, a potem przewodniczył zarządzaniu kryzysowemu. Tomasz Siemoniak sprawozdaje w Sejmie działania swojego resortu podczas powodzi
Podczas swojego wystąpienia szef MSWiA przedstawił swoiste “kalendarium powodziowe”, które miało pokazać, że reakcja rządu na powódź była adekwatna i na czas. A nawet przed czasem.
Środa, 11 września
“W najbliższych dniach IMGW prognozuje intensywne nawalne opady deszczu w znacznej części Polski, co może skutkować podtopieniami i gwałtownym wzrostem poziomu w rzekach.
Przygotuj się na zagrożenie i nie daj się zaskoczyć. Pamiętaj o zasadach bezpieczeństwa. Upewnij się, że cała rodzina wie, co robić w czasie powodzi. Utrzymuj naładowany telefon i powerbank. Nie zbliżaj się do wezbranych rzek. Słuchaj poleceń służb”.
Czwartek, 12 września
Piątek, 13 września
Sobota, 14 września
Niedziela, 15 września
Poniedziałek, 16 września
“To rozporządzenie o stanie klęski żywiołowej rozszerzaliśmy w następnych dniach po to, aby wszystkie poszkodowane powiaty i gminy mogły być nim objęte, aby wszystkim służbom, samorządom dać możliwość pełnego działania i jeśli chodzi o walkę z zagrożeniami i wsparcie obywateli”
“Premier już o tym wspominał, do tej pory 30 tys. rodzin otrzymało ten zasiłek, zostały zaangażowane w to środki w wysokości 135 mln zł”
Środa, 18 września
“To rozwiązanie zastosowane w polskich warunkach po raz pierwszy, w mojej ocenie bardzo się sprawdziło”
- mówił Siemoniak w Sejmie
Na pokazanym w telewizji posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa, czyli spotkaniu najbliższych współpracowników Putina, zapowiedział on zmianę doktryny nuklearnej Rosji. Powodem użycia bomby atomowej przez Moskwę może być “wykrycie rozpoczęcia masowego wystrzeliwania rakiet, samolotów lub dronów”. Może, nie musi.
Tyle że Rosja już jest w zasadzie obiektem takich ataków.
Zgodnie z dotychczasową rosyjską doktryną nuklearną z 2020 r. Rosja daje sobie prawo do użycia broni jądrowej, jeżeli użyje jej przeciwnik (wobec Rosji lub „jej sojuszników”), albo jeżeli zaatakuje “obiekty niezbędne do działań odwetowych sił nuklearnych”, a także w przypadku agresji z użyciem broni konwencjonalnej, gdy zagrożone jest samo istnienie państwa.
Teraz dopisane ma być, że Rosja może użyć broni atomowej, jeśli zaatakuje ją bronią konwencjonalną państwo, które samo nie ma broni jądrowej, ale ma sojusznika, który bombę atomową. „Proponujemy, aby agresję na Rosję ze strony jakiegokolwiek państwa nieposiadającego broni jądrowej, ale z udziałem lub wsparciem państwa posiadającego broń jądrową, uważać za wspólny atak na Federację Rosyjską” – powiedział Putin.
Jak wiadomo, Rosja uważa się teraz za ofiarę agresji ze strony Ukrainy. Choć zgodnie z prawem międzynarodowym Ukraina ma prawo atakować najeźdźcę, prowadząc wojnę obronną. Zaś znienawidzeni przez propagandę sojusznicy Ukrainy — zwani przez nią „Anglosasami” — taką bron mają.
“Rozważymy [też] tę możliwość po otrzymaniu wiarygodnych informacji o masowym wystrzeleniu broni ataku kosmicznego i przekroczeniu przez nią naszej granicy państwowej, mam na myśli samoloty strategiczne lub taktyczne, rakiety manewrujące, drony, samoloty hipersoniczne i inne” – powiedział Putin.
Jak to interpretować? O tym, czy Putin użyje broni jądrowej, wie tylko Putin i jego koledzy. Wszyscy inni mogą się tego tylko domyślać i ewentualnie próbować wybić te pomysły Putinowi z głowy.
Warto jednak pamiętać, że straszenie wojną jądrową trwa od początku pełnoskalowego najazdu Rosji na Ukrainę. Putin w ten sposób starał się powstrzymywać zachodnią pomoc dla Ukrainy. W 2022 i 2023 roku takich groźby było kilka. Ale w marcu 2024, w dużym wywiadzie dla nadwornego propagandysty Dmitrija Kisielowa Putin mówił pojednawczo: „Rosja jest gotowa na wojnę nuklearną, ale w Waszyngtonie jest wystarczająco dużo wykwalifikowanych specjalistów, aby zapobiec eskalacji”.
Kisielow jest autorem trzygodzinnego programu podsumowującego tydzień w niedzielę wieczorem (“Wiesti Niedieli”). Choć dopuszczony do osoby wodza usłyszał, że wojna atomowa nie jest w planach, to straszy nią cały czas. Bo taka jest linia propagandy. Kisielow regularnie puszcza materiały o tym, że Rosja jest potęgą jądrową, a świat istnieje tylko dlatego, że Putin powstrzymuje się od naciśnięcia guzik. Stałym elementem kremlowskiej propagandy są też fantazje o zniszczeniu bombą atomową Waszyngtonu albo nawet całych Wysp Brytyjskich.
Jeśli chodzi o oficjalne deklaracje, to także w tym roku kilka razy się one zmieniały.
Co jest istotne, to to, że zmiana doktryny odbyła się to “publicznie” . Została sfilmowana tak, jakby posiedzenie putinowskiej Rady Bezpieczeństwa odbywało się na żywo, na oczach widzów. I była to czołówka wieczornych telewizyjnych “Wiesti” (zdjęcie na górze).
“Putin po raz pierwszy publicznie odbył posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Rosji dotyczące odstraszania nuklearnego”
- podkreśliła agencja TASS.
Kolejne ostrzeżenie nuklearne Kremla może być ostrzeżeniem dla Zachodu i Ukrainy. Ale na pewno jest komunikatem wewnętrznym. Sposobem propagandy na pocieszenie i podniesienie na duchu mieszkańców Rosji.
O tym, że straszenie bronią atomową pozwala Putinowi unikać odpowiedzi na pytanie o stan kraju w trzecim roku wojny, pisaliśmy tu: