0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Dzień na żywo. Scholz w Warszawie z pakietem dla Polski

Na żywo

Kanclerz Niemiec z pierwszą od lat wizytą w Warszawie. Przywiezie ofertę pieniędzy dla ofiar II wojny i na wsparcie obrony wschodniej granicy oraz propozycję stworzenia Domu Polsko-Niemieckiego

Google News

19:07 02-07-2024

Prawa autorskie: Ludovic MARIN / AFPLudovic MARIN / AFP

Orban w Kijowie wzywał do zawieszenia broni

Premier Węgier Viktor Orban przyjechał do Kijowa z pierwszą wizytą od początku pełnoskalowej wojny z Rosją. Podczas rozmów z prezydentem Zełenskim proponował zawieszenie ognia, które „może przyspieszyć zakończenie wojny”

„Zawieszenie broni dałoby szansę na przyspieszenie rozmów pokojowych. Rozmawiałem o tej możliwości z prezydentem i jestem wdzięczny za jego szczere odpowiedzi” – mówił Orban podczas oświadczenia dla mediów po spotkaniu z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. „Pokój jest ważną kwestią. Wojna, w której teraz żyjecie, bardzo intensywnie wpływa również na bezpieczeństwo Europy. Bardzo cenimy wszystkie inicjatywy pana Zełenskiego na rzecz pokoju. Powiedziałem panu Zełenskiemu, że te inicjatywy wymagają dużo czasu. I to właśnie przez zasady międzynarodowej dyplomacji są one bardzo skomplikowane” – dodał.

To pierwsza wizyta premiera Węgier w Kijowie od początku wojny. Niezapowiedziana i o tyle zaskakująca, że Orban jest znany jako sprzymierzeniec Putina i przeciwnik pomocy Ukrainie. „To nie nasza wojna” – powtarzał wielokrotnie.

Wizyta w Kijowie zbiega się w czasie z początkiem węgierskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej.

„Celem węgierskiej prezydencji jest przyczynienie się do rozwiązania wyzwań stojących przed Unią Europejską. Dlatego moją pierwszą podróżą był Kijów” – wyjaśniał Orban na Facebooku.

Emocje w kuluarach

Choć zakulisowe rozmowy, sfotografowane przez dziennikarzy (jedno z tych zdjęć widać na górze) wyglądały na pełne emocji, spotkanie z prasą przebiegło w spokojnej atmosferze. Wołodymyr Zełenski podkreślał, że dzisiejsze spotkanie „może stać się podstawą przyszłego dwustronnego dokumentu między naszymi państwami, dokumentu, który będzie regulował wszystkie nasze relacje, który może opierać się na lustrzanym podejściu do dwustronnych stosunków między Ukrainą a Węgrami i który pozwoli naszym narodom cieszyć się wszystkimi korzyściami płynącymi z jedności w Europie”. Ukrainie zależy na dobrych relacjach z Węgrami — dzięki nim mogliby liczyć na jednogłośność 27 krajów UE w sprawach ukraińskich.

Zełenski powiedział także, że omówił z Orbanem sprawy związane z handlem, współpracą transgraniczną, infrastrukturą i energetyką. „Rozmawialiśmy o wszystkim, co dotyczy życia naszych ludzi, zarówno na Ukrainie, jak i na Węgrzech, w szczególności rozmawialiśmy o otwarciu ukraińskiej szkoły na Węgrzech. Pierwszej takiej szkoły” – zaznaczył.

Nie odniósł się jednak do propozycji zawieszenia broni.

Głos w tej sprawie zabrał później jego doradca ds. polityki zagranicznej, Igor Żółkiew. W wystąpieniu telewizyjnym podkreślał, że to nie pierwsza tego typu propozycja. Zdaniem strony ukraińskiej zawieszenie broni zadziałałoby jedynie na korzyść Rosji, dając jej czas na przegrupowanie i wzmocnienie.

18:46 02-07-2024

Jak donosi RMF FM, Polska zamierza wywrzeć presje na reżim Aleksandra Łukaszenki, wprowadzając szczegółowe kontrole celne w „suchym porcie”, czyli w Małaszewiczach w Lubelskiem. Polskie służby będą drobiazgowo kontrolować towary z Białorusi, które do UE wjeżdżają właśnie przez terminal w Małaszewiczach.

Ten ruch ma być krokiem do realizacji żądań wobec Łukaszenki m.in. osłabienia presji migracyjnej. „Już kilka dni temu do Mińska kanałami dyplomatycznymi popłynął sygnał, że nie będziemy dłużej tolerować presji migracyjnej na naszą granicę, a także przetrzymywania w więzieniu polskiego dziennikarza i działacza społecznego Andrzeja Poczobuta” – dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM

14:49 02-07-2024

Prawa autorskie: Fot. Roman Bosiacki / Agencja Wyborcza.plFot. Roman Bosiacki ...

Nie będzie podatku od aut spalinowych. Jest zgoda KE

Komisja Europejska zgodziła się na zmiany w KPO, o które wnioskował rząd. Najważniejszą jest rezygnacja z podatku od aut spalinowych.

To już pewne: podatku od aut spalinowych jednak nie będzie. Dziś Komisja Europejska oficjalnie zgodziła się na taką zmianę w KPO.

Początkowo był to jeden z tzw. kamieni milowych, koniecznych, żeby uzyskać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Podatek miał być wprowadzony do końca 2024 roku jako jednorazowa opłata, której wysokość zależałaby od spełniania przez dany samochód normy emisji spalin Euro. Od 2026 roku opłata miałby być coroczna — najwyższa dla najstarszych i najbardziej zanieczyszczających środowisko aut.

W obliczaniu wysokości opłaty uwzględniany miał być rok produkcji samochodu, a co za tym idzie, spełniane normy emisji spalin, stopień emisji dwutlenku węgla (CO2) oraz stopień emisji tlenków azotu (NOx).

Pieniądze z tego podatku miały być przeznaczone m.in. na rozwój niskoemisyjnego transportu publicznego.

Polska 2050 jest na „nie”

Koalicja rządząca, a w szczególności Polska 2050, zabiegała, żeby KE zgodziła się na wycofanie tego pomysłu. Ministra funduszy Katarzyna Pełczyńska Nałęcz już wiosną informowała, że „nie będzie podatku od samochodów spalinowych. Przyjmujemy zupełnie inną logikę, logikę dopłat, czyli logikę zachęty, a nie logikę kary”.

O podatku pisał również marszałek Sejmu Szymon Hołownia: „Podatku od posiadania aut spalinowych w Polsce nie będzie. Taki prezent od Koalicji 15 października na 20-lecie w Unii. Ministrowie Polski 2050 wynegocjowali z Komisją odejście od podatku i zastąpienie go systemem dopłat do zakupu elektryków. Zielona zmiana metodą zachęt, nie nakazów” – napisał na platformie X marszałek Sejmu Szymon Hołownia.

Dopłata zamiast podatku

Jak będą wyglądały dopłaty, które zastąpią podatek od aut spalinowych?

PAP podaje, że Polska przeznaczy na ten cel 373 mln euro.

"To będą środki na trzydziestotysięczne dopłaty, jako bazowe, dla samochodów nie tych z najwyższej półki, tylko tych ze średniej półki — wyjaśniała w kwietniu 2024 Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Wyjaśniała, że możliwe są większe dopłaty dla osób mniej zamożnych oraz tych, które będą chciały zezłomować swój stary samochód.

Dotacja może być przeznaczona na zakup, leasing lub długoterminowy wynajem zeroemisyjnych aut — zarówno używanych, jak i nowych. Rząd szacuje, że dopłaty pozwolą na zakup około 40 tys. elektryków.

„Tymczasem tylko w kwietniu w Polsce zarejestrowano po raz pierwszy 86,7 tys. używanych aut z importu, które w chwili wydania im polskich tablic rejestracyjnych miały przeciętnie ponad 12 lat. Wniosek jest prosty: co miesiąc na polskie drogi wjeżdża dwa razy więcej weteranów szos, głównie z Niemiec i Francji, niż przez kilka lat pojawi się elektryków dzięki dotacjom” – pisała „Gazeta Wyborcza”.

Więcej zmian w KPO

Druga ważną korektą w Krajowym Planie Odbudowy jest przeniesienie Funduszu Elektromobilności do części pożyczkowej KPO. Uwolnione środki, które będą pochodziły z części grantowej, przeznaczono m.in. na bezpieczeństwo żywności i rolnictwa (ok. 2,6 mld zł) oraz na ocieplenie bloków i kamienic (ok. 605 mln zł).

Jak podaje PAP, z komunikatu KE wynika, że wartość polskiego KPO się nie zmieni. Polska otrzyma z funduszu odbudowy 59,8 mld euro (ok. 257 mld zł), z czego 34,5 mld euro (ok. 148 mld zł) będą stanowić pożyczki, a 25,3 mld euro (prawie 109 mld zł) dotacje.

Komisja Europejska już zaakceptowała te zmiany. Teraz muszą się na nie zgodzić państwa członkowskie UE. Mają na to 4 tygodnie.

14:10 02-07-2024

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jazwieck...

Finanse PiS z 2019 roku nie będą ponownie sprawdzane. Mimo afery z Funduszem Sprawiedliwości

Po publikacji „Wyborczej”, która ujawniła list Kaczyńskiego do Ziobry w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, politycy KO zawnioskowali do PKW o ponowne sprawdzenie sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS za 2019 r. Ich zdaniem, partia powinna stracić subwencję.

„Zwracam się do Pana Ministra o natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej i jednocześnie zakazanie osobie odpowiedzialnej za dysponowanie środkami Funduszu przekazywania jakichkolwiek sum w trakcie kampanii lub też formułowania zobowiązań dotyczących przekazywania takich sum w przyszłości” – pisał do Zbigniewa Ziobry prezes PiS Jarosław Kaczyński w 2019 roku. List ujawniła „Gazeta Wyborcza”. „Zwracam uwagę Pana Ministra, że przypadki, o których już w tej chwili mówi się w środowiskach naszej koalicji, o ile są prawdziwe, mogą przynieść fatalne skutki zarówno z punktu widzenia przebiegu kampanii, jak i ze względów związanych z jej rozliczeniem przed Państwową Komisją Wyborczą” – czytamy dalej.

Po tej publikacji posłanka KO Agnieszka Pomaska oraz europoseł PO Michał Szczerba zapowiedzieli złożenie do PKW wniosku o ponowne sprawdzenie sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS za 2019 r. Ich zdaniem, partia powinna stracić subwencję.

KBW: „Brak podstawy prawnej”

Polska Agencja Prasowa zapytała Krajowe Biuro Wyborcze, czy w świetle przepisów Kodeksu wyborczego możliwe jest ponowne zbadanie sprawozdania finansowego komitetu PiS z 2019 r.

KBW odpowiada jednoznacznie: nie ma podstawy prawnej, która by na to zezwalała.

"Wyjaśniamy, że uchwały podjęte przez Państwową Komisję Wyborczą w sprawach sprawozdań finansowych partii politycznych czy komitetów wyborczych podlegają zaskarżeniu do Sądu Najwyższego w terminie odpowiednio 7 i 14 dni od dnia doręczenia uchwały o odrzuceniu sprawozdania.

Zarówno przepisy ustawy o partiach politycznych, jak i Kodeksu wyborczego, nie przewidują natomiast możliwości wznowienia postępowania w zakończonych już sprawach, w których zapadła prawomocna uchwała Państwowej Komisji Wyborczej.

Nie ma zatem żadnej podstawy prawnej, która umożliwiałaby wznowienie postępowań w sprawach już zakończonych" – przekazało Krajowe Biuro Wyborcze w odpowiedzi na pytania PAP.

Afera z Funduszem Sprawiedliwości

Fundusz Sprawiedliwości, o którym w liście pisze Jarosław Kaczyński, miał służyć pomocy ofiarom przestępstw. Zamiast tego ogromna część środków trafiła do organizacji pozarządowych (m.in. tej należącej do księdza O., znanego z egzorcyzmów dokonywanych salcesonem) i ludzi związanych z prawicą- a przede wszystkim z Suwerenną Polską (wcześniej: Solidarną).

Sprawą zajmuje się prokuratura, a do Sejmu wpłynął wniosek o uchylenie immunitetu byłemu wiceszefowi resortu sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiemu. To u niego znaleziono pismo od Kaczyńskiego.

W OKO.press o Funduszu Sprawiedliwości pisaliśmy wielokrotnie:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

13:31 02-07-2024

Kaczyński i Brudziński o ks. O.: Tortury, prześladowania katolików jak w Somalii

Jarosław Kaczyński i Joachim Brudziński oskarżają służby o torturowanie księdza aresztowanego w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości. Zapowiadają, że sprawę podniosą w Parlamencie Europejskim

We wtorek ok. godz. 14.00 odbyła się konferencja prasowa Jarosława Kaczyńskiego poświęcona kwestii księdza Michała O., którego prokuratura aresztowała i postawiła zarzuty w związku z nieprawidłowościami w Funduszu Sprawiedliwości. Tygodnik „Sieci” opublikował w poniedziałek artykuł, w którym ksiądz skarży się na okoliczności swojego zatrzymania. Zarzuca m.in. że służby odmawiały mu picia i możliwości załatwienia potrzeb fizjologicznych. Rzecznik ABW zaprzeczył tym doniesieniom, zaś Ministerstwo Sprawiedliwości obiecało wyjaśnić sprawę, ale zaznaczyło, że do tej pory ksiądz nie zgłaszał żadnych uwag.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości we wtorek kontynuowali oskarżanie rządu i służb.

„Po prostu zaczęto stosować tortury, czyli coś, co jest samo przez się niedopuszczalne dla każdego normalnego człowieka. To jest zakazane także w Konstytucji, w aktach międzynarodowych. To jest po prostu akt bandytyzmu, zwykłego bandytyzmu, który powinien być ukarany najsurowiej, jak można i ja głęboko wierzę w to, że przyjdzie taki czas, że zostanie ukarany” – mówił Jarosław Kaczyński.

„My tę sprawę będziemy prowadzili wszystkimi możliwymi metodami, począwszy od demonstracji ulicznych, a skończywszy np. na spotkaniu, które, mam nadzieję, dojdzie do skutku z rzecznikiem praw obywatelskich” – dodawał.

Przeczytaj także:

W Polsce jak w Somalii

Występujący podczas konferencji razem z Kaczyńskim europoseł Joachim Brudziński dodał także, że PiS zawnioskuje o debatę na ten temat w Parlamencie Europejskim.

"W mijającej kadencji Europarlamentu wielokrotnie byłem uczestnikiem debat i przedstawianych rezolucji, dotyczących tortur i działań wymierzonych w podstawowe prawa człowieka, w tym również wobec katolickich duchownych. Najczęściej te debaty i rezolucje dotyczyły takich państw jak Nikaragua, Chiny, szczególnie w kontekście Hongkongu, Somalia, Sudan Południowy, czy inne państwa afrykańskie, takie jak Nigeria.

Przez myśl nie przeszło, że w treść tych rezolucji i debat będą wpisywały się represje i tortury w odniesieniu do polskiego katolickiego duchownego (...)

Jako europarlamentarzyści, w tej najbliższej kadencji Europarlamentu rozpoczynającej się 16 Lipca, złożymy wniosek o przeprowadzenie debaty na temat zatrzymania księdza O., jak również o podjęcie rezolucji w tej sprawie" – zapowiedział Brudziński.

Kaczyński o liście

Podczas konferencji Jarosław Kaczyński odniósł się także do tematu wysłanego przez niego listu, który opublikowała wczoraj Gazeta Wyborcza.

W piśmie z 2019 roku prezes PiS zwracał się „do Pana Ministra o natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej i jednocześnie zakazanie osobie odpowiedzialnej za dysponowanie środkami Funduszu przekazywania jakichkolwiek sum w trakcie kampanii lub też formułowania zobowiązań dotyczących przekazywania takich sum w przyszłości”. W liście Kaczyński ostrzegał, że działania podejmowane przez SP będą obiektem zainteresowania Państwowej Komisji Wyborczej.

Politycy koalicji twierdzą, że list jednoznacznie wskazuje na to, że Jarosław Kaczyński wiedział o niezgodnym z przeznaczeniem wydawaniem pieniędzy z Funduszu i nie podjął żadnych kroków prawnych, za co jego samego może spotkać odpowiedzialność.

„Wiem, że Tusk takiego rodzaju oskarżenia formułuje, no ale tutaj nienawiść odbiera rozum. W taki sposób radykalny, oszalały. Ja tego nie pamiętam, nie pamięta tego też minister Ziobro, natomiast minister Romanowski twierdzi, że do niego taki list dotarł, więc zakładam, że może mnie tutaj po prostu pamięć zawodzi, natomiast jeżeli ten list został rzeczywiście wysłany, ja za to 100% nie daję, zakładam, to był wynikiem czegoś, co się zdarza w każdej kampanii wyborczej. Mianowicie tego, że posłowie przeżywają pewien specyficzny stan psychiczny, który powoduje, że strasznie się denerwują tym, co robią inni posłowie, ich kampaniami wyborczymi. To oczywiście chodzi o tych, którzy konkurują w jednym okręgu” – mówił Kaczyński.

Przeczytaj także: