0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

10:23 25-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Ferenc ISZA / AFPFot. Ferenc ISZA / A...

Premierka Danii kontra Donald Trump. Ostra rozmowa o Grenlandii

Według źródeł „Financial Times” ubiegłotygodniowa rozmowa między Mette Frederiksen a Donaldem Trumpem pozbawiła premierkę Danii złudzeń, że roszczenia USA do Grenlandii to polityczny blef

Co się wydarzyło?

Renomowany brytyjski dziennik „Financial Times”, powołując się na swoje źródła, relacjonuje przebieg rozmowy telefonicznej między premierką Danii Mette Frederiksen a Donaldem Trumpem. Politycy rozmawiali ze sobą w ubiegłym tygodniu, jeszcze zanim Trump został zaprzysiężony na prezydenta USA.

Tematem była przede wszystkim Grenlandia – Trump w kampanii zapowiadał, że Stany Zjednoczone kupią tę wyspę, która ma status autonomicznego terytorium Danii.

Według „FT” rozmowa była burzliwa i poszła „bardzo źle”. Mette Frederiksen miała powiedzieć Trumpowi, że Grenlandia nie jest na sprzedaż (mówiła o tym zresztą publicznie także wcześniej, w grudniu 2024). Równocześnie zaoferowała USA zacieśnienie współpracy wojskowej i gospodarczej na wyspie. Słowa premierki miały rozsierdzić Trumpa. Zdaniem źródeł „FT” był „bardzo stanowczy” i bardzo jasno określił swoje intencje.

„To był zimny prysznic. Przedtem, ciężko było brać to na poważnie. Ale myślę, że to jest poważne i potencjalnie bardzo niebezpieczne” – powiedział jeden z rozmówców dziennika. Dodał, że Duńczycy są „w trybie kryzysowym”, bo Trump groził nałożeniem ceł na ich kraj. „FT” podaje, że Frederiksen z tego powodu zwołała spotkanie z szefami duńskich koncernów, m.in. Carlsberg i Novo Nordisk, wytwórcą popularnego w USA leku na otyłość, Ozempicu.

Jaki jest kontekst?

Administracja Trumpa tłumaczy, że chodzi o bezpieczeństwo regionu w kontekście aktywności Rosji i Chin w Arktyce. A także o surowce, których ogromne pokłady ma kryć lodowa pokrywa wyspy.

Ale Grenlandia, gdzie mieszka 57 tys. ludzi, nie chce być częścią USA. Wolałaby także uzyskać pełną niepodległość od Danii, co regularnie powtarza tamtejszy premier Mute Egede. Tego głosu mało kto dziś jednak słucha.

Europejscy dyplomaci w Waszyngtonie, z którymi rozmawiali dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej, nie mają wątpliwości, że Dania bierze na poważnie groźby Trumpa. Cała sytuacja wydaje się absurdalna z punktu widzenia dyplomacji, bo żołnierze USA już stacjonują na Grenlandii, a Frederiksen zaproponowała Trumpowi rozwinięcie wojskowej współpracy. Co do aspektu gospodarczego, rozmówcy PAP wskazują, że na razie działa tam jedna amerykańska firma i „dotąd nie było większego zainteresowania”.

USA nie mogą nałożyć ceł tylko na Danię – to kraj Unii Europejskiej, należący do jednolitego rynku. Amerykanie mogą natomiast objąć cłami konkretne duńskie towary.

Zakusy Trumpa to poważny cios dla NATO, którego członkami są zarówno USA jak i Dania. Stwierdzenie, że Stany Zjednoczone muszą przejąć Grenlandię, by zapewnić bezpieczeństwo w regionie Arktyki, podważa sens istnienia Sojuszu. To zresztą nie pierwszy raz, gdy Trump stawia na konfrontację z kluczowymi sojusznikami USA w Europie.

Napięcia między USA a Danią mogła nieco złagodzić 20-minutowa rozmowa telefoniczna między szefami amerykańskiej i duńskiej dyplomacji. Minister Lars Lokke Rasmussen w opublikowanym w piątek 24 stycznia komunikacie podał, że dyskusja z Sekretarzem Stanu Marco Rubio toczyła się w „dobrym i konstruktywnym tonie”. Rubio miał w niej potwierdzić „silne wzajemne relacje” obu państw.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

17:03 24-01-2025

Prawa autorskie: 04.12.2018 Warszawa . Teatr Powszechny . Od lewej: Maja Kleczewska , Aleksandra Bozek podczas proby medialnej spektaklu Bachantki . Fot. Adam Stepien / Agencja Wyborcza.pl04.12.2018 Warszawa ...

Maja Kleczewska-Kondrat nową dyrektorką Teatru Powszechnego w Warszawie

Warszawski ratusz rozstrzygnął konkurs na stanowisko dyrektora jednego z bardziej liczących się w stolicy teatrów

Maja Kleczewska-Kondrat, wybitna reżyserka teatralna, od września obejmie funkcję dyrektorki Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hübnera – poinformował warszawski ratusz. Kleczewska wygrała konkurs rozpisany na to stanowisko i ma je pełnić przez pięć kolejnych lat.

Spektakle Kleczewskiej-Kondrat wystawiano na festiwalach m.in. w Wenecji („Wściekłość” Jelinek), Paryżu („Sen nocy letniej” Szekspira), Londynie („Makbet” Szekspira), Berlinie („Sen nocy letniej” Szekspira), Tibilisi („Zmierzch bogów” wg scenariusza L. Viscontiego), Seulu („Makbet” Szekspira), Madrycie („Pod presją” wg scenariusza J. Cassavetesa).

Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera to jeden z bardziej liczących się teatrów w stolicy. W 2017 dużą polityczną awanturę wywołał wystawiony tam spektakl „Klątwa” w reżyserii Olivera Frljića. Spektakl na motywach dramatu Wyspiańskiego dotyczył relacji między Kościołem i katolickimi wzorcami kulturowymi a współczesnym świeckim społeczeństwem. Jego wystawienie w Powszechnym spotkało się z żywiołowymi protestami prawicy.

13:35 24-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Elijah Nouvelage i Alexander NEMENOV / AFPFot. Elijah Nouvelag...

Kreml: Putin „jest gotowy” na rozmowę z Trumpem. „Czekamy na sygnały”, które „nie nadeszły”

Rzecznik Kremla ogłosił, że Władimir Putin czeka na rozmowy z Donaldem Trumpem

Co się wydarzyło

Rzecznik Kremla Dymitr Pieskow ogłosił dziś (24 stycznia), że jego szef, czyli dyktator Rosji Władimir Putin, czeka na rozmowę z nowozaprzysiężonym prezydentem USA Donaldem Trumpem.

„Putin jest gotowy, czekamy na sygnały, wszyscy są gotowi, dlatego trudno wróżyć z fusów, gdy tylko to się stanie, jeśli coś się stanie, poinformujemy was” – mówił Pieskow. Jednocześnie rzecznik Kremla podkreślił, że rzeczone „sygnały” jak dotąd „nie nadeszły”.

Pieskow wypowiedział się też na temat słów Donalda Trumpa, które padły na forum ekonomicznym w Davos. „Zamierzam zwrócić się do Arabii Saudyjskiej oraz do OPEC (czyli organizacji państw eksportujących ropę naftową), by obniżyć ceny ropy naftowej. Jeżeli tak się stanie, wojna w Ukrainie natychmiast się skończy” – tak Trump opisywał swój najnowszy pomysł na zakończenie wojny w Ukrainie.

„Ten konflikt nie ma związku z cenami ropy” – tak odpowiedział Trumpowi Pieskow.

Jaki jest kontekst

Już po swoim zaprzysiężeniu, które miało miejsce 20 stycznia, Donald Trump potwierdził swe zapowiedzi z kampanii dotyczące wojny w Ukrainie i powtórzył, że zmierza do tego, by ją jak najszybciej zakończyć, choć już bez znanych z kampanii obietnic, że stanie się to w 24 godziny po rozpoczęciu przez niego urzędowania.

Zakończenie tego konfliktu było jedną z obietnic, jakie republikanin złożył w trakcie ostatniej kampanii wyborczej. Początkowo zapowiadał, że stanie się to w 24 godziny po objęciu przez niego urzędu.

Według amerykańskich mediów Trump polecił już przygotować rozmowę telefoniczną z Putinem, której celem ma być zorganizowanie spotkania prezydenta USA z dyktatorem Rosji.

12:17 24-01-2025

Prawa autorskie: 24.01.2025 Warszawa , ulica Postepu 3 , Prokuratura Generalna . Konferencja prasowa trzech Palestynczykow, ktorzy skladaja zawiadomienie o popelnieniu przestepstwa przez panstwo Izrael . Fot. Adam Stepien / Agencja Wyborcza.pl24.01.2025 Warszawa ...

Polscy Palestyńczycy składają w prokuraturze zawiadomienie ws zbrodni w Strefie Gazy

Trzech Palestyńczyków z polskim obywatelstwem złożyło w warszawskiej prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zbrodni wojennych przez władze Izraela w Strefie Gazy

Co się wydarzyło

Dwóch lekarzy pochodzenia palestyńskiego – Waleed Abumoammar, ordynator oddziału onkologii w Szpitalu Głowno i chirurg Ahmed Alsaftawy – a także trzecia osoba, która nie ujawnia publicznie swego nazwiska – złożyło w Prokuraturze Generalnej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez władze Izraela. Zawiadomienie dotyczy zbrodni wojennych w Strefie Gazy. Akcję zorganizowała Inicjatywa Kaktus, przy współpracy ze Stowarzyszeniem Nomada, obie organizacje działają na rzecz praw człowieka.

To „aakt protestu przeciwko bierności polskiego rządu i społeczności międzynarodowej wobec ludobójstwa, które rozgrywa się w Strefie Gazy, a także oddolna próba ratowania poszanowania dla prawa międzynarodowego” – piszą organizatorzy akcji. Zawiadomienie dotyczy premiera Izraela Beniamina Netanjahu, byłego ministra obrony Joawa Galanta, a także ministra edukacji Joawa Kisza. Ten ostatni przyjeżdża właśnie do Polski na obchody 80 rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz.

Jaki jest kontekst

Analogiczne zawiadomienia do krajowych prokuratur złożyli już obywatele palestyńskiego pochodzenia m.in. w Norwegii, Niemczech czy Francji. Akcja służy przede wszystkim zwróceniu uwagi świata na sytuację mieszkańców Strefy Gazy, jednak fakt, że zawiadomienia składają obywatele krajów Zachodu, obliguje miejscowe prokuratury do rozpatrzenia ich spraw.

„Dołączamy do Palestynek i Palestyńczyków na całym świecie działających na rzecz rozliczenia sprawców zbrodni popełnionych w Strefie Gazy. Podążamy za przykładem palestyńskich obywateli Norwegii, działających w ramach Fundacji im. Hind Rajab, francuskiej Międzynarodowej Federacji na rzecz Praw Człowieka (FIDH), czy niemieckiej organizacji European Center for Constitutional and Human Rights. We wszystkich tych krajach Palestyńczycy złożyli już podobne zawiadomienia w miejscowych prokuraturach ” – informują w oświadczeniu organizatorzy akcji.

10:22 24-01-2025

Prawa autorskie: Members of the Mexican Navy begin building a temporary shelter at the US-Mexico border ahead of US President Donald Trump’s promised deportations in Matamoros, Tamaulipas state, Mexico, January 22, 2025. On his first day back in office US President Donald Trump declared a national emergency at the southern border "to repel the disastrous invasion of our country." (Photo by QUETZALLI BLANCO / AFP)Members of the Mexic...

MSZ: Nawet 30 tysięcy Polaków może być objętych deportacjami przez Trumpa

W USA zaczęły się już obławy na nielegalnych imigrantów. Według polskiego MSZ może zostać nimi objętych do około 30 tysięcy Polaków

Co się wydarzyło?

W Stanach Zjednoczonych rozpoczęła się już zapowiadana od miesięcy przez Donalda Trumpa akcja masowych deportacji nielegalnych imigrantów. Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt poinformowała, że „Administracja Donalda Trumpa aresztowała już pierwszych 538 nielegalnych migrantów”. Kilkuset z nich miało zostać odesłanych do kraju pochodzenia samolotem wojskowym. Meksykańska armia przygotowuje wzdłuż granicy tymczasowe obozy dla deportowanych – jest bowiem pewne, że to Meksykanie będą stanowili znaczną część imigrantów, których administracja Trumpa chce wyrzucić z terytorium USA.

W różnych częściach USA już od wczoraj odbywają się zakrojone na wielką skalę policyjne obławy na nielegalnych imigrantów. W ich trakcie dochodzi też do zatrzymań obywateli Stanów Zjednoczonych ze względu na pomyłki służb. W Newark w Stanie New Jersey zatrzymano w ten sposób na przykład zasłużonego weterana amerykańskiej armii.

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych szacuje, że deportacjami może być objętych do 30 tysięcy przebywajacych na terenie Stanów Zjednoczonych obywateli Polski. „Próbujemy dokonać możliwie precyzyjnego szacunku, zakładamy, że to jest maksymalnie kilkadziesiąt tysięcy osób. Polscy konsulowie szacują, że takich osób może być do 30 tysięcy na terenie całych Stanów Zjednoczonych” – mówiła na antenie TOK FM wiceszefowa resortu Henryka Mościcka-Dendys.

„Rodaków mieszkających za granicą, którym skończyła się ważność paszportu, zapraszamy do uzyskiwania nowych dokumentów. W USA ustanawiamy dodatkowe dyżury konsularne także poza budynkami konsulatów. Warto to zrobić także po to, aby móc zagłosować w wyborach na prezydenta RP” – zaapelował natomiast na platformie X szef MSZ Radosław Sikorski.

Deportacje mogą wydawać się „nietypowe z punktu widzenia naszego wyobrażenia o tym, kto może być takim nielegalnym imigrantem”- mówiła w radiu TOK FM wiceszefowa MSZ. 'To są bardzo często Polacy, którzy wyjechali do Stanów Zjednoczonych jeszcze w latach 90. i nie zadbali o uregulowanie swojego statusu migracyjnego" – mówiła Mościcka-Dendys.

Jaki jest kontekst?

W poniedziałek 20 stycznia tuż po swym zaprzysiężeniu na prezydenta USA Donald Trump podpisał kilkanaście dokumentów, z których znaczna część dotyczyła właśnie zapowiadanej przez niego w trakcie kampanii akcji deportacyjnej. Trump ogłosił więc między innymi stan wyjątkowy na granicy z Meksykiem, a także zmienił obowiązywanie prawa ziemi, czyli nabywania obywatelstwa wraz z narodzinami na terenie USA. Według rozporządzenia Trumpa prawo to ma nie dotyczyć dzieci imigrantów, którzy przebywają w USA nielegalnie i osób przebywających w USA krótkoterminowo.

W czwartek 23 stycznia Sąd w Seattle zawiesił na 2 tygodnie wykonanie tego ostatniego rozporządzenia ze względu na jego potencjalną niekonstytucyjność.

Tego samego dnia ruszyły pierwsze szeroko zakrojone obławy na nielegalnych imigrantów.