0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

17:33 08-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.plFot. Adam Stępień / ...

Jest decyzja Domańskiego w sprawie pieniędzy dla PiS. Minister domaga się wyjaśnień od PKW

Minister finansów Andrzej Domański nie zamierza na razie wypłacać dotacji dla PiS. Oczekuje dodatkowych wyjaśnień od Państwowej Komisji Wyborczej

Co się wydarzyło

Minister Finansów Andrzej Domański przekazał swoją wyczekiwaną decyzję w sprawie wypłacenia dotacji partyjnej dla PiS. Minister nie zamierza na razie wypłacać pieniędzy. Zwrócił się za to do Państwowej Komisji Wyborczej o wyjaśnienie wątpliwości co do treści uchwały.

Pełne oświadczenie minister finansów umieścił w mediach społecznościowych:

Jaki jest kontekst

Minister finansów odwołuje się tutaj do kontrowersyjnej uchwały Państwowej Komisji Wyborczej z 30 grudnia 2024 roku o przyjęciu sprawozdania finansowego PiS.

Spór dotyczy rozliczenia kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w 2023 roku. PKW początkowo zakwestionowała sprawozdanie partii. PiS odwołał się do Sądu Najwyższego, a dokładnie do Izby Kontroli Nadzwyczajnej.

11 grudnia Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uznała skargę PiS na odrzucenie przez PKW sprawozdania komitetu wyborczego tej partii z wyborów parlamentarnych z 2023 roku. Kilka dni później PKW, stosunkiem głosów 5:4, zdecydowała o odroczeniu obrad.

Izba Kontroli SN jest obsadzona w całości przez neosędziów i nie jest uznawana za sąd przez TSUE i ETPCz oraz sam Sąd Najwyższy. Izby za niezależny sąd również nie uznaje wiele autorytetów prawnych.

Odrzucenie sprawozdania oznaczałoby dla PiS-u stratę 57,6 mln zł. Jednym z powodów zakwestionowania rozliczenia jest użycie środków publicznych na promocję kandydatów PiS, m.in. chodzi o spot kandydującego do Sejmu Zbigniewa Ziobry sfinansowany z Funduszu Sprawiedliwości.

30 grudnia PKW na posiedzeniu w pełnym, dziewięcioosobowym składzie ostatecznie zagłosowała za przyjęciem sprawozdania.

  • Za przyjęciem uchwały głosowało czterech członków PKW (S. Marciniak, W. Sych, A. Pikulik, M. Suski).
  • Przeciw było trzech członków (M. Kliś, P. Gieras, R. Kalisz).
  • Od głosu wstrzymało się dwóch członków (R. Balicki, K. Sładowski).

Uchwała PKW jest jednak wewnętrznie sprzeczna.

W punkcie pierwszym PKW postanawia, że przyjmuje sprawozdanie finansowe PiS. W drugim natomiast czytamy, że decyzja została podjęta „wyłącznie w wyniku uwzględnienia skargi przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego”. PKW w punkcie drugim uchwały podkreśla, że nie rozstrzyga, czy izba ta jest sądem w rozumieniu Konstytucji RP.

To postawiło ministra finansów Andrzeja Domańskiego w bardzo trudnym politycznie położeniu. To on bowiem formalnie wypłaca dotacje partiom politycznym.

Politycy obozu rządzącego od miesięcy sugerowali bowiem, że środki te się PiS nie należą, a Donald Tusk tuż po decyzji PKW z 30 grudnia podtrzymywał takie stanowisko.

W wywiadzie dla OKO.press dr Anna Frydrych-Depka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika mówiła:

„Nie sądzę, żeby można było wstrzymywać się z wypłatą tych pieniędzy po wieczne czasy. Wszyscy, jak jeden mąż, powołują się na zasadę legalizmu. Jeżeli więc mamy tej zasady się trzymać, to nie interesuje nas odpowiedź na pytanie, czy PiS dostanie pieniądze, czy nie. Nie interesuje nas, czy mu się moralnie te pieniądze należą, czy nie należą. Musimy odpowiedzieć na pytanie, czy są podstawy do tego, żeby tych pieniędzy nie wypłacać”.

Odmowa wypłaty pieniędzy narażałaby jednak ministra na poważne konsekwencje prawne. Dzisiejsze oświadczenie Andrzeja Domańskiego to wydłużenie czasu na znalezienie ostatecznego rozwiązania. Minister podkreśla, że punkt drugi uchwały podważa punkt pierwszy.

Domański: Mamy do czynienia z chaosem

W wywiadzie dla Faktów po Faktach wieczorem minister finansów wyjaśnił swoje stanowisko.

"Mamy do czynienia z sytuacją absolutnie bezprecedensową, z uchwałą, która jest wewnętrznie sprzeczna, w której paragraf 2 de facto zaprzecza paragrafowi pierwszemu. I to jest opinia szeregu największych autorytetów prawnych, konstytucjonalistów, ekspertów od prawa administracyjnego, byłych członków PKW, a także, co chyba najciekawsze, obecnych członków PKW, de facto współautorów tej uchwały.

No bo jeżeli pan przewodniczący Marciniak twierdzi, że każdy na swój sposób może rozumieć treść tej uchwały. To każdy może rozumieć na swój sposób.

Pan profesor Balicki [wstrzymał się w głosowaniu 30 grudnia] twierdzi, że on na podstawie tej uchwały, gdyby był na miejscu ministra finansów, to by środków nie wypłacił. Zresztą podobnie jak pan mecenas Kalisz. To widzimy, że mamy tutaj sytuację absolutnego chaosu, wewnętrznie sprzecznej uchwały. I o tej sprzeczności mówią największe autorytety, od profesora Zolla przez panią profesor Łętowską, pana profesora Safiana.

Większość opinii jednoznacznie wskazuje na to, że ta uchwała jest wewnętrznie sprzeczna.

Dlatego dziś zwróciłem się do Państwowej Komisji Wyborczej o interpretację, o swoistą wykładnię, co tak naprawdę Komisja ma na myśli. Ja zadałem kilka pytań. Zwróciłem się o potwierdzenie czy paragraf 2., ten słynny drugi paragraf uchwały PKW oznacza, że uchwała może być wykonana wyłącznie w przypadku rozpatrzenia skargi komitetu wyborczego przez Sąd Najwyższy ukonstytuowany sposób zgodny z orzecznictwem ETPCz oraz TSUE.

Ja tylko przypomnę, że na bazie konstytucji RP nas obowiązuje również prawo unijne i dlatego chciałbym, żeby PKW mi na to pytanie odpowiedziało. Czy Izba Kontroli Nadzwyczajnej jest sądem zgodnie z polskim i unijnym prawem?

Ja ich pytam, czy dysponują takim orzeczeniem. Jeżeli jest takie orzeczenie, to chciałbym, aby mi je wskazano.

Dlatego, że ja muszę, nim podejmę dalszej działania, wyjaśnić wszelkie wątpliwości, bo przecież tutaj mówimy o środkach publicznych. Ja jestem ministrem finansów, strażnikiem finansów publicznych. Obejmując fotel ministra finansów, przyjąłem zobowiązanie, że będę strzegł finansów publicznych i sposobu wydawania środków na ulicznych

Dla mnie to jest niezwykle istotne, żeby tę sprawę załatwiać bez zbędnej zwłoki. To jest kwestia, wszyscy to widzimy w ciągu ostatnich dni niezwykle istotna dla całej Polski. Mówimy tutaj de facto o fundamentach ustrojowych i tutaj nie ma czasu na to, aby zwlekać, aby PKW odwlekała wyjaśnienia, o które dzisiaj w sposób bardzo czytelny poprosiłem.

Dlatego będę regularnie, jeżeli nie otrzymam takiej interpretacji ze strony PKW, będę regularnie Komisji o tym przypominał".

Przeczytaj inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

16:11 08-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Masowe zwolnienia w Poczcie Polskiej. Cięcie ponad 8 tys. etatów

Poczta Polska zamierza zwolnić 8,5 tys. pracowników. Proponuje dobrowolne zwolnienia, ale jeśli nie skorzysta z nich wystarczająca liczba osób, przeprowadzone zostaną zwolnienia grupowe

Co się wydarzyło

„Na podstawie art. 2 ust. 3 ustawy z dnia 13 marca 2003 r. o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników (Dz. U. z 2024 r. poz. 61), zwanej dalej 'ustawą', zawiadamiamy o zamiarze przeprowadzenia w Poczcie Polskiej S.A. Programu Dobrowolnych Odejść oraz Zwolnienia Grupowego, w rozumieniu w/w ustawy (dalej Program)” – można przeczytać w dostarczonym pocztowym związkowcom piśmie o planowanych zwolnieniach.

Jest w nim informacja, że może chodzić nawet o 8518 etatów.

Dla związkowców pocztowych taki ruch Poczty Polskiej to szok. Spółka mówiła bowiem wcześniej o redukcji zatrudnienia nawet o 9,3 tys. etatów, ale chodziło o program dobrowolnych zwolnień.

Wczoraj, 7 stycznia, zarząd Poczty Polskiej podjął uchwałę o w sprawie zamiaru przeprowadzenia programu dobrowolnych odejść. Przez kolejne 20 dni związki zawodowe będą mogły wypowiedzieć się na temat Jeśli jednak w ten sposób odejdzie niewystarczająca, zdaniem zarządu spółki, liczba osób, wówczas przeprowadzone zostaną zwolnienia grupowe. W ramach dotychczasowych dobrowolnych odejść Pocztę opuściło około 800 osób, stąd liczba 8,5 tys.

Jaki jest kontekst

W marcu 2024 roku nowym prezesem Poczty Polskiej został Sebastian Mikosz. Jak sam zapowiadał, jego celem jest zmiana struktury przychodów spółki w ciągu najbliższych 3 lat.

“Z poczty skoncentrowanej na listach, czyli realizującej model biznesowy sprzed pięciu wieków, przeistoczymy się w firmę kuriersko-digitalowo-finansową” – mówił wówczas Sebastian Mikosz w rozmowie z Pulsem Biznesu. Według prezesa Poczty Polskiej, po wprowadzeniu usługi e-doręczeń, podstawowe zadanie poczty, czyli świadczenie tzw. powszechnej usługi listowej w ciągu najbliższych kilku lat przestanie być potrzebne.

Jego zdaniem zmiany należy przeprowadzić szybko: "To, co trzeba było zrobić w siedem lat, teraz trzeba zrobić w siedem kwartałów” – mówił prezes.

Dekadę temu Mikosz był prezesem LOT. Poszukiwał kupca narodowego przewoźnika, jednocześnie zwolnił jedną czwartą załogi. Okres jego prezesury przyniósł pierwszy od niemal dekady zysk dla LOT-u.

Poczta Polska jest spółką państwową i największym operatorem pocztowym w Polsce. Zatrudnia obecnie około 62 tys. pracowników. Jej sieć obejmuje 7,6 tys. placówek w całym kraju.

„Poczta Polska została nam przekazana w tragicznym stanie” – mówił w marcu ówczesny minister aktywów państwowych Borys Budka. Dwa miesiące wcześniej, w styczniu media informowały, że dług spółki może wynosić 700 mln złotych.

Fatalną sytuację firmy odczuwają jej pracownicy, domagający się podwyżek. Związkowcy przekazywali, że około 80 proc. zatrudnionych dostaje minimalną pensję, a najniższe wynagrodzenie zasadnicze w poczcie jest niższe od krajowego minimum o około 200 złotych. Do wymaganej kwoty dobija jedynie dzięki dzieleniu wynagrodzenia na kilka sekcji – pracodawca wypłaca też dodatki i premie.

Związkowcy domagali się podwyżki o 1000 zł brutto. Zarząd spółki od początku mówił, że Poczty na to nie stać. Teraz zamierza zwolnić kilkanaście procent pracowników.

Przeczytaj inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

14:01 08-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Marszałek Sejmu ogłosił daty I i II tury wyborów prezydenckich

Wybory prezydenckie odbędą się w drugiej połowie maja. Jeśli dojdzie do drugiej tury, do urn pójdziemy pierwszego dnia czerwca

Co się wydarzyło

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia ogłosił datę tegorocznych wyborów prezydenckich. Pierwsza tura odbędzie się w niedzielę 18 maja. Jeśli tego dnia nikt spośród grona kandydatek i kandydatów nie uzyska przynajmniej 50 proc., dogrywka odbędzie się dwa tygodnie później, w niedzielę 1 czerwca.

Kodeks wyborczy mówi, że wybory prezydenckie muszą zostać zarządzone nie wcześniej niż na siedem miesięcy i nie później niż na sześć miesięcy przed upływem kadencji urzędującego prezydenta. Muszą też przypaść nie wcześniej niż na 100 dni i nie później niż na 75 dni przed upływem tej kadencji.

Marszałek Hołownia nie zarządził jeszcze formalnie wyborów. Zrobi to w środę 15 stycznia. Dziś jedynie podał planowaną datę do wiadomosci publicznej.

Jaki jest kontekst

Prezydent Andrzej Duda kończy urzędowanie 6 sierpnia. Wiosenne wybory prezydenckie wyłonią jego następce na kolejne pięć lat, do 2030 roku. Chociaż formalnie nie mamy jeszcze kampanii wyborczej – rozpocznie się ona dopiero 15 stycznia, z dniem formalnego zarządzenia wyborów – de facto trwa ona już w Polsce od miesięcy. Wszystkie najważniejsze ugrupowania sejmowe podały już, kto 18 maja będzie je reprezentował na karcie wyborczej.

W sondażach prowadzi reprezentujący Koalicję Obywatelską Rafał Trzaskowski ze średnim wynikiem 35-36 proc., a na drugim miejscu jest kandydat Prawa i Sprawiedliwości Karol Nawrocki ze średnim wynikiem 25-26 proc. Reprezentujący Konfederację Sławomir Mentzen i Trzecią Drogę Szymon Hołownia mają w sondażach około 10 proc., reprezentująca Lewicę Magdalena Biejat – około 5-6 proc.

Przeczytaj inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

12:58 08-01-2025

Prawa autorskie: Photo by Ludovic MARIN / AFPPhoto by Ludovic MAR...

Francja przestrzega Trumpa przed przejęciem Grenlandii. „Jesteśmy silnym kontynentem”

Donald Trump nie wykluczył użycia siły, by przejąć kontrolę nad Grenlandią. Francja jako pierwszy kraj UE zabrała głos w tej sprawie

Co się wydarzyło

Francja zareagowała na uwagi amerykańskiego prezydenta elekta na temat ewentualnego przejęcia Grenlandii przez USA. Wczorajszą konferencję Donalda Trumpa skomentował francuski minister spraw zagranicznych Jean-Noël Barrot. W wywiadzie z publiczną stacją radiową France Inter Barrot powiedział:

„Nie ma takie możliwości, by Unia Europejska pozwoliła innym krajom na zaatakowanie jej suwerennych granic, bez względu na to, jaki miałby to być kraj. Jesteśmy silnym kontynentem”.

Francuski szef dyplomacji ma jednak wątpliwości, czy Donald Trump spełni swoje groźby.

„Jeśli pytanie brzmi, czy Stany Zjednoczone zaatakują Grenandię, to moja odpowiedź brzmi nie. Ale jeśli zapytamy, czy weszliśmy w erę, w której obowiązuje prawo silniejszego, wówczas odpowiem, że tak”

Jaki jest kontekst

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia Donald Trump stwierdził, że „dla celów bezpieczeństwa narodowego i wolności na całym świecie, własność i kontrola nad Grenlandią to absolutna konieczność Stanów Zjednoczonych”.

Na konferencji prasowej 7 stycznia Trump nie wykluczył skorzystania ze środków ekonomicznych i militarnych, by przejąć kontrolę nad Grenlandią.

Grenlandia jest terytorium zależnym Danii, członka Unii Europejskiej. Posiada jednak sporą autonomię i znajduje się znacznie dalej od Danii niż od Stanów Zjednoczonych.

Premier Grenlandii, Mute Egede, mówił w grudniu, że wyspa „nie jest na sprzedaż i nigdy nie będzie”. W swoim noworocznym przemówieniu podkreślił konieczność przyspieszenia działań na rzecz pełnej niezależności Grenlandii od Danii. Egede określił zależność Grenlandii jako „kajdany kolonializmu”, od których wyspa powinna się uwolnić.

Także duńska premier, Mette Frederiksen powiedziała, że propozycje Trumpa są „absurdalne”.

Grenlandię zamieszkuje 57 tysięcy osób. Teren posiada bogactwa mineralne, zasoby ropy naftowej i gazu ziemnego. Rozwój tych zasobów przebiega jednak powoli, co sprawia, że gospodarka wyspy opiera się głównie na rybołówstwie oraz corocznych dotacjach z Danii. Na Grenlandii znajduje się także duży amerykański ośrodek kosmiczny.

Wyspa była duńską kolonią do 1979 roku, kiedy uzyskała status autonomicznego terytorium. Od 2009 roku Grenlandia ma prawo ogłosić niepodległość w drodze referendum.

Przeczytaj inne teksty na podobny temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

10:41 08-01-2025

Prawa autorskie: Photo by David Swanson / AFPPhoto by David Swans...

Pożary na obrzeżach Los Angeles poza kontrolą. Tysiące ewakuowanych

Silny wiatr uniemożliwia walkę z pożarami na obrzeżach Los Angeles. Zagrożone są dziesiątki tysięcy domów. Na kluczowej drodze wzdłuż wybrzeża ludzie w trakcie ewakuacji porzucają swoje samochody

Co się wydarzyło

Południowa Kalifornia dławiona jest przez trudne do opanowania pożary. Ogień rozprzestrzenia się od będącej częścią zachodniego Los Angeles Pacific Palisades, sąsiadującej z Santa Monica. Drogi wzdłuż wybrzeża zostały zamknięte, a ogień wciąż nie jest opanowany i rozprzestrzenia się w niekontrolowany sposób, tworząc zagrożenie dla tysięcy osób i budynków. Sytuację utrudnia intensywny wiatr i długi okres suchej pogody bez opadów deszczu. National Weather Service w Los Angeles nazywa sytuację „ekstremalnie niebezpieczną” i wystosował ostrzeżenia, jak zachować się w sytuacji koniecznej ewakuacji.

W Kalifornii walka z ogniem twa w nocy z 7 na 8 stycznia.

Wczoraj wieczorem wiedzieliśmy już o niemal 1200 hektarach spalonej ziemi.

Szefowa straży pożarnej w Los Angeles Kristin Crowley powiedziała wczoraj na konferencji prasowej, że w mieście zagrożonych jest między 10 a 25 tys. domów. Tysiące osób opuściły swoje domy szukając bezpieczeństwa na południe od pożaru.

Zaplanowaną wcześniej wizytę w Kalifornii miał złożyć prezydent USA Joe Biden, ale silny wiatr spowodował, że bezpieczne lądowanie w Los Angeles było niemożliwe.

Krótko po północy burmistrz Malibu, znajdującego się na zachód od źródła ognia, zaapelował do mieszkańców miejscowości, by byli gotowi do szybkiego opuszczenia swoich domów.

„Zaoferowałem każdą możliwą pomoc federalną, która może pomóc w zatrzymaniu okropnych pożarów w Pacific Palisades” – przekazał prezydent w oświadczeniu.

Problem nie dotyczy tylko wybrzeża. Trudne do opanowania pożary wybuchły również kilkadziesiąt wgłąb lądu, w okolicy Pasadeny. Mieszkająca od 1989 roku w okolicy Muffie Alejandro powiedziała „New York Times'owi”: „ To mój czwarty pożar w okolicy i pierwszy raz, gdy opuściłam dom”. Dodała też, że to najgorszy pożar, jaki widziała w życiu.

Jaki jest kontekst

Kalifornia w całej swojej historii zasiedlenia przez Amerykanów była obszarem zagrożonym pożarami. Przyczynia się do tego suchy klimat i gorące temperatury. Od drugiej dekady XXI wieku pożary stały się jednak bardziej niebezpieczne. Przyczyn jest kilka. To między innymi ocieplający się klimat, gęstsze zaludnienie i starzejąca się sieć elektryczna.

W Kalifornii około 350 tys. osób żyje w strefie z najwyższym zagrożeniem pożarowym. W kolejnej strefie, która również oznacza spore ryzyko pożarowe mieszka kolejne 2,7 mln osób. W całym stanie mieszka niemal 40 mln osób. W obszarze metropolitalnym Los Angeles to ponad 12 mln mieszkańców.

Przeczytaj teksty na podobny temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: