Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Międzynarodowi obserwatorzy z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie oraz Rady Europy przyjrzeli się przebiegowi polskich wyborów prezydenckich. Zgłosili szereg zastrzeżeń
Będące częścią OBWE Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR), a także Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy (PACE) wysłały do Polski wspólną misję obserwacyjną, która badała przebieg wyborów prezydenckich. W jej skład weszło 42 obserwatorów z 24 krajów, w tym 34 ekspertów i obserwatorów długoterminowych ODIHR oraz ośmioro parlamentarzystów i pracowników PACE.
2 czerwca 2025 roku ODIHR i PACE wydały wspólny komunikat o wyborach w Polsce. Generalnie uznały, że były wolne i przeprowadzone prawidłowo, a wyborcy dostali realną alternatywę i mocno zaangażowali się w demokratyczny proces.
Obserwatorzy wskazali jednak także na niepokojące zjawiska: zwłaszcza na „długotrwałą polaryzację między dwoma głównymi obozami politycznymi” oraz „stronniczość mediów”.
Ich zdaniem zjawiska te sprowokowały wątpliwości wokół przebiegu kampanii i niezależności „kluczowych instytucji nadzoru wyborczego”. Chodzi m.in. o Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, odpowiedzialną za zatwierdzanie wyniku wyborów. ODIHR i PACE piszą o „obawach dotyczących braku niezależności” tej izby. „Kontrowersje te obniżyły zaufanie opinii publicznej do sądownictwa” – wskazują.
Kolejny problem to „polaryzacja mediów” oraz „stronnicze relacje większości mediów, w tym nadawcy publicznego”, które ograniczyły dostęp wyborców do bezstronnych informacji. „Jedyna debata telewizyjna między dwoma kandydatami przed drugą turą charakteryzowała się brakiem odpowiedniej moderacji, co pozwoliło na wykorzystanie jej jako platformy do wzajemnych oskarżeń, zamiast oferować porównanie programów politycznych” – piszą obserwatorzy.
W komunikacie czytamy, że „nieodpowiednie przepisy dotyczące finansowania kampanii umożliwiły częste zaangażowanie stron trzecich”, co odcisnęło piękno na uczciwości całego procesu. To ewidentne wskazanie na problemy sygnalizowane przez NASK i demaskowane przez media dotyczące tajemniczych internetowych kampanii, wspierających kandydatów po obu stronach barykady.
Obserwatorzy napisali także o braku „wyraźnego rozdziału między kampanią a działaniami urzędników publicznych”.
„Cała kampania ujawniła głębokość polaryzacji politycznej i podziałów społecznych w Polsce. Uwidoczniła potrzebę inkluzywnego dialogu angażującego całe społeczeństwo” – skomentowała Dunja Mijatović, szefowa misji obserwacyjnej ODIHR. „Przywódcy polityczni muszą wzmocnić wiarygodność i odpowiedzialność polskich instytucji demokratycznych dla dobra wszystkich obywateli. Prawdziwa demokracja nie powinna być grą o sumie zerowej, to wspólna odpowiedzialność”.
Przeczytaj także:
Dzień po pokojowych rozmowach z Ukrainą w Stambule przedstawiciel Kremla powtórzyły, że celem Moskwy jest zniszczenie Ukrainy i eksterminacja jej przywódców
Rozmowy Rosja-Ukraina to idea Donalda Trumpa, który uważa, że w ten sposób można przerwać najazd Rosji na Ukrainę łatwiej niż dociskając Rosję sankcjami i wspierając Ukrainę.
Bezpośrednie negocjacje miały dwie tury: 16 maja, kiedy Rosja zgodziła się przedtsawić na piśmie swoje warunki i 2 czerwca, kiedy Rosja te warunki przedstawiła a od Ukrainy przyjęła listę 339 z 20 tys. wywiezionych ukraińskich dzieci.
Dzień po negocjacjach, 3 czerwca, głos zabrał Dmitrij Miedwiediew, były rosyjski prezydent, którego Kreml używa do przekazania swoich myśli bandyckim językiem.
„Celem negocjacji między delegacjami Rosji i Ukrainy w Stambule nie jest kompromis na nierealnych warunkach wymyślonych przez kogoś. Jest nim la jak najszybsze zwycięstwo Federacji Rosyjskiej i całkowitego zniszczenia neonazistowskiego rządu w Kijowie” napisał w Telegramie.
„To właśnie oznacza opublikowane wczoraj rosyjskie memorandum”
„Memorandum” to spisane na kilku stronach warunki na których Rosja rozważy zaprzestanie najazdu na Ukrainę. To: kapitulacja i rozbrojenie Ukrainy, oddanie Rosji jeszcze więcej ukraińskich ziem, zmiana prawa i władz tak, by reprezentowały rosyjskie interesy.
Miiedwiediew podkreślił, że „armia rosyjska będzie kontynuować aktywną ofensywę. Wszystko, co ma wybuchnąć, na pewno wybuchnie, a ci, którzy mają zostać zgładzeni, znikną”.
W zeszłym tygodniu Miedwiediew wprost groził szubienicą Wołodymyrowi Zełenskiemu: podpisania kapitulacji Niemiec nie uchroniło generałów Jodla i Keitla przed karą śmierci.
Jaki jest kontekst
Rokowania w Stambule są przede wszystkim teatrem dla Trumpa, którzy ma się tym znudzić i przestać interesować Ukrainą. Opublikowanie 2 czerwca „memorandum” Moskwy potwierdza to, ale też grę w „pokojową Rosję” utrudnia.
Przyjęcie warunków Moskwy byłoby katastrofą i to nie tylko Ukrainy, ale i całej Europy. A także pozostałych krajów, którymi może zainteresować się Rosja. Z drugiej strony samo negocjowanie tych warunków, czyli przyznawanie, że możliwe są jakieś ustępstwa– to śmiertelnym zagrożeniem dla reżimu na Kremlu.
Jednocześnie od 20 maja Rosja jest pod stałym ostrzałem ukraińskich dronów. Dezorganizuje życie w Rosji i niszczy zbrojeniową infrastrukturę. Atak w nocy z 2 a 3 czerwca pozbawił prądu 150 tys. mieszkańców okupowanego przez Rosjan Zaporoża i Chersońszczyzny. Jeszcze poważniejsze dla rosyjskiej dumy miał atak „tirowo-dronowy” z 1 czerwca pod kryptonimem „Pawutyna” (Pajęczyna). Precyzyjna i bezprecedensowa akcja polegała na dostarczeniu dronów w okolice baz wojskowych w kontenerach, TIR-ami. A potem odpalenie ich i pokierowanie tak, by zniszczyły stacjonujące tam samoloty. Atak był druzgocący na rosyjskiego lotnictwa – Ukraińcy mówią o zniszczeniu 41 maszyn zdolnych do atakowania i bombardowania Ukrainy. Rosjanie przyznają się do znacznych strat.
Lotniska nie były chronione, bo znajdowały się setki kilometrów od linii frontu. Jest to więc jedna z największych klęsk militarnych Rosji w tej wojnie
Konsekwencją ataku jest teraz w Rosji także sparaliżowanie towarowego transportu drogowego. Służby nie wiedzą, czy w tysiącach kontenerów z lekarstwami, żywnością czy produktami przemysłowymi nie kryje się kolejna pomysłowa ukraińska przesyłka.
Wobec takiego kryzysu Putin jak zwykle się schował. Zaplecze reżimu oczekuje jednak krwawego odwetu. Przekazane w bandyckim języku Miedwiediewa groźby są zapewne próbą uspokojenia tych emocji aparatu.
To, że Kreml nie boi się tego robić publicznie, dowodzi albo całkowitej desperacji, albo przekonania, że USA odpadły już z gry i można demonstracyjnie lekceważyć sens rozmów pokojowych.
Przeczytaj także:
Lider Konfederacji wydaje się zainteresowany propozycją prezesa PiS nt. utworzenia w Polsce rządu technicznego. To pokłosie zwycięstwa Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich
Sławomir Mentzen, były już kandydat Konfederacji na prezydenta, chce przedyskutować z Jarosławem Kaczyńskim wczorajszą propozycję utworzenia w Polsce rządu technicznego. Na portalu X zaprosił Kaczyńskiego na spotkanie w tej sprawie.
„Propozycja Jarosława Kaczyńskiego, dotycząca rządu technicznego i zakończenia rządów Tyska, na pierwszy rzut oka wydaje się nie mieć żadnych szans na większość w Sejmie. Jeżeli jednak Kaczyński wie więcej ode mnie i jest o czym rozmawiać, to zapraszam na spotkanie. Omówmy to” – napisał Mentzen.
W powyborczy poniedziałek 2 czerwca prezes PiS wygłosił przemówienie w siedzibie partii na ul. Nowogrodzkiej. Wezwał Donalda Tuska do ustąpienia z funkcji premiera w związku z prezydenckim triumfem Karola Nawrockiego – kandydata popieranego przez PiS.
Ocenił, że wynik wyborów to „czerwona kartka dla rządu”, „klęska” i że oznacza to, że „rząd powinien odejść”.
„Proponujemy takie rozwiązanie. Takim rozwiązaniem jest rząd techniczny, który będzie, podobnie jak prezydent, bezpartyjny, ale to nie oznacza, że podobnie jak prezydent, tak intensywnie wspierany przez PiS. Szef tego rządu musi być wyłoniony w rozmowach z tymi wszystkimi, którzy byliby gotowi taki pomysł poprzeć, tego rodzaju projekt i to nie musiałby być człowiek, który ma z nami jakieś związki, a poszczególnymi resortami kierowaliby po prostu specjaliści od danych dziedzin naszego życia społecznego” – stwierdził Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS wezwał „wszystkie siły polityczne kraju” do rozmów na temat powołania takiego rządu technicznego. Jedną z takich sił jest wzmocniona po wyborach prezydenckich (Mentzen uzyskał trzeci wynik, 14,81 proc.) Konfederacja.
Koalicja 15 października wciąż ma jednak większość w obecnym Sejmie. Premier Donald Tusk wygłosił w poniedziałek krótkie orędzie, w którym zapowiedział dalsze prace rządu i próbę nawiązania współpracy z Karolem Nawrockim. Zapowiedział też, że wkrótce poprosi Sejm o wyrażenie wotum zaufania dla rządu. Głosowanie będzie testem spójności koalicji po przegranych wyborach prezydenckich.
Przeczytaj także:
Prezes PiS wzywa rząd Donalda Tuska do ustąpienia w związku z wygranymi wyborami przez Karola Nawrockiego. Donald Tusk zapowiada, że rząd będzie „rządzić i podejmować decyzje także przy próbującym blokować dobre zmiany prezydencie”.
Jarosław Kaczyński wystąpił w poniedziałek przed godziną 20.00 w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej. Ocenił, że wynik wyborów to „czerwona kartka dla rządu”, „klęska” i że oznacza to, że „rząd powinien odejść”.
„Proponujemy takie rozwiązanie. Takim rozwiązaniem jest rząd techniczny, który będzie, podobnie jak prezydent, bezpartyjny, ale to nie oznacza, że podobnie jak prezydent, tak intensywnie wspierany przez PiS. Szef tego rządu musi być wyłoniony w rozmowach z tymi wszystkimi, którzy byliby gotowi taki pomysł poprzeć, tego rodzaju projekt i to nie musiałby być człowiek, który ma z nami jakieś związki, a poszczególnymi resortami kierowaliby po prostu specjaliści od danych dziedzin naszego życia społecznego” – stwierdził Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS wezwał „wszystkie siły polityczne kraju” do rozmów na temat powołania takiego rządu technicznego. Stwierdził też, że pomysł na pewno poprze urzędujący prezydent Andrzej Duda oraz prezydent elekt Karol Nawrocki. Wybrany we wczorajszych wyborach kandydat PiS widział się dziś po południu z prezesem PiS w siedzibie partii na Nowogrodzkiej.
Przeczytaj także:
W poniedziałek wieczorem po raz pierwszy od ogłoszenia wyników wyborów głos zabrał także Donald Tusk. Premier „uznał wygraną Karola Nawrockiego”, pogratulował jego wyborcom i podziękował ponad 20 mln Polek i Polaków, którzy wzięli udział w głosowaniu.
Donald Tusk zapowiedział, że rząd będzie „w zgodzie z konstytucją i własnym sumieniem współpracować z nowym prezydentem wszędzie tam gdzie to konieczne i możliwe”. Zaznaczył jednak, że „przygotowany jest plan awaryjny” na wypadek „trudnej kohabitacji”.
"Trudno z góry zakładać, jaka będzie postawa nowego prezydenta. Gdyby wykazał chęć współpracy, będzie to pozytywne zaskoczenie, na które odpowiemy z pełną otwartością. Jeśli nie, nie ma już na co czekać. Ruszymy z robotą, bez względu na okoliczności, bo po to zostaliśmy wybrani.
Będziemy przedkładać gotowe już projekty ustaw, ale jeśli trzeba, będziemy rządzić i podejmować decyzje, także przy próbującym blokować dobre zmiany prezydencie" – mówił premier.
Donald Tusk zapowiedział także, że pierwszym testem jedności Koalicji 15 października będzie wotum zaufania, „o które zwróci się do Sejmu w najbliższym czasie”.
„Nie zamierzamy cofnąć się ani o krok. Chcę, aby wszyscy zobaczyli, także nasi przeciwnicy, w kraju i za granicą, że jesteśmy gotowi na tę sytuację, że rozumiemy powagę chwili, ale że nie zamierzamy cofnąć się ani o krok. Wszystkim, którzy głosowali na Rafała Trzaskowskiego mówię dziś, jedziemy dalej” – mówił Tusk.
Zapis orędzia Donalda Tuska 2 czerwca 2025 r.
"Dawno nie było tak wielkich emocji. Pragnę wam wszystkim serdecznie podziękować za udział w głosowaniu. Ponad 20 milionów Polaków wybierało nowego prezydenta Rzeczpospolitej, pokazując swoje mocne przywiązanie do demokracji i jej kluczowej zasady, czyli wolnych i powszechnych wyborów.
Jakbyśmy nie oceniali zwycięskiego kandydata, należy uznać jego wygraną i pogratulować jego wyborcom, co o niniejszym czynie. Dziękuję także przegranemu za determinację i walkę do końca o każdy głos.
Chcę wam wszystkim dzisiaj zadeklarować, że nie zatrzymam się ani na chwilę jako premier polskiego rządu w swojej pracy i w naszej wspólnej walce o Polskę, jaką wymarzyliśmy sobie u prawu niepodległości.
Wolną, suwerenną, bezpieczną i dostępną. Wybory prezydenckie niczego tu nie zmieniły i nie zmienią. W zgodzie z konstytucją i własnym sumieniem będziemy współpracować z nowym prezydentem wszędzie tam, gdzie to konieczne i możliwe.
Mam świadomość, że może być trudniej niż wielu z was sądziło, idąc wczoraj głosować, ale nie zmienia to w najmniejszym stopniu mojej determinacji i woli działania w obronie tego wszystkiego, w co wspólnie wierzymy.
Plan awaryjny zakładający trudną kohabitację jest przygotowany. Trudno z góry zakładać, jaka będzie postawa nowego prezydenta.
Gdyby wykazał chęć współpracy, będzie to pozytywne zaskoczenie, na które odpowiemy z pełną otwartością. Jeśli nie, nie ma już na co czekać. Ruszymy z robotą bez względu na okoliczności, bo po to zostaliśmy wybrani.
Będziemy przedkładać gotowe już projekty ustaw, ale jeśli trzeba, będziemy rządzić i podejmować decyzje także przy próbującym blokować dobre zmiany prezydencie. Doświadczenie już mamy. Jest zbyt wiele do zrobienia.
Poczynając od spraw międzynarodowych, budowy potężnej armii i silnej gospodarki, repolonizacji przemysłu przez bezpieczeństwo socjalne i usługi państwa, aż do rozliczeń i walki z przestępczością. Ten plan wymagać będzie jedności i odwagi od całej koalicji 15 października.
Pierwszym testem będzie votum zaufania, o które zwrócę się do Sejmu w najbliższym czasie.
Chcę, aby wszyscy zobaczyli, także nasi przeciwnicy, w kraju i za granicą, że jesteśmy gotowi na tę sytuację, że rozumiemy powagę chwili, ale że nie zamierzamy cofnąć się ani o krok.
Wszystkim, którzy głosowali na Rafała Trzaskowskiego mówię dziś, jedziemy dalej.
Wiem, co czujecie, ale pamiętajmy, umówiliśmy się na wielką rzecz, wymagającą siły, wytrwałości i być może więcej czasu, niż byśmy chcieli.
W demokracji walka nigdy się nie kończy. Wierzę w was, wierzę w Polskę."
Karol Nawrocki od momentu ogłoszenia wyników wyborów przez Państwową Komisję Wyborczą nie wypowiedział się publicznie. Zamieścił jedynie wpis na platformie X. Wziął jednak udział w spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim
W poniedziałek 2 czerwca po południu w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Nowogrodzkiej odbyło się posiedzenie sztabu Karola Nawrockiego. Wziął w nim udział także prezydent-elekt. Był Jarosław Kaczyński i członkowie kierownictwa PiS.
Paweł Szefernaker, szef sztabu wyborczego Nawrockiego, mówił dziennikarzom, że na kampanię zebrano 23 mln zł z wpłat obywateli. A także, że we wtorek Nawrocki ma się spotkać z ustępującym prezydentem Andrzejem Dudą. Szefernaker zapowiedział, że jeszcze dziś zostaną podane szczegóły aktywności Nawrockiego w najbliższych dniach.
Po zakończeniu spotkania na Nowogrodzkiej z dziennikarzami rozmawiali politycy PiS. Nie chcieli jednak mówić o planach Karola Nawrockiego na najbliższe dni. „To czas na świętowanie" – podkreślali.
„Na pewno bardzo cieszymy się ze zwycięstwa i liczymy na dymisję rządu Tuska. To jest oczywiste, że idzie prawicowa fala. Niech się nie wygłupiają, tylko podają do dymisji. Potrzebne są wybory parlamentarne” – mówił w rozmowie z RMF FM Patryk Jaki.
„Jeżeli Tusk jest człowiekiem honoru, dzisiaj o 20 poda się do dymisji. Jeżeli nie, będziemy starali się go odkleić od stołka, którego trzyma się kurczowo” – wtórował mu Adam Bielan.
Politycy PiS-u podkreślali, że nie rozpoczęły się jeszcze rozmowy dotyczące obsady stanowisk w kancelarii Karola Nawrockiego. „Pan prezydent-elekt ma teraz kilka tygodni na to, żeby stworzyć wizję swojej kancelarii” – powiedział Sebastian Kaleta.
Wieczorem Karol Nawrocki zamieścił obszernym wpis na platformie X z podziękowaniami dla wyborców.
Zwycięzcą drugiej tury wyborów prezydenckich według sondażu exit poll Ipsos dla TVN24, Polsatu i TVP był Rafał Trzaskowski, który zdobył 50,3 proc. głosów. Karol Nawrocki miał uzyskać 49,7 proc. poparcia.
Jednak kilka godzin później pojawiły się wyniki sondażu late poll, według którego wybory wygrał Karol Nawrocki. Potwierdziła to w poniedziałek rano Państwowa Komisja Wyborcza.
Popierany przez PiS Karol Nawrocki uzyskał 10 606 877 głosów (50,89 proc.), a kandydat KO Rafał Trzaskowski 10 237 286 głosów (49,11 proc.).
Karol Nawrocki wygrał prezydenturę różnicą 369 451 głosów.
Przeczytaj także: