Poza Benjaminem Netanjahu MTK chce aresztować byłego ministra obrony Izraela Jo'awa Galanta oraz lidera Hamasu Mohammeda Deifa. Chodzi o zbrodnie wojenne podczas wojny w Strefie Gazy
PiS próbował wykorzystać wczorajsze stanowisko TK Przyłębskiej do ratowania Morawieckiego i Kaczyńskiego, który ma zeznawać przed komisją w piątek. Komisja — decyzją przewodniczącego Jońskiego — stanowisko TK całkowicie zignorowała. “To decyzja Trybunału Kaczyńskiego jest bez znaczenia".
Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej stwierdził 21 maja, że Mateusz Morawiecki nie złamał prawa. Bo choć w kwietniu 2020 r. nakazał Poczcie Polskiej i PWPW przystąpienie do organizacji wyborów kopertowych, mimo że ustawa na to pozwalająca jeszcze nie weszła w życie, to mógł korzystać z ustawy covidowej z marca 2020. Ta mu pozwalała na przeciwdziałanie skutkom pandemii i wydawanie poleceń nie tylko administracji.
Przewodniczący komisji Dariusz Joński odpowiedział na to 22 maja, cytując eksperta prof. Jana Zimmermana. Rzeczywiście Morawiecki na podstawie ustawy covidowej miał przeciwdziałać pandemii, ale w ówczesnym stanie prawnym było to możliwe wyłącznie przez wprowadzenie stanu nadzwyczajnego – stanu klęski żywiołowej. Nie tylko nie miał innych możliwości prawnych (bo ustawa o wyborach kopertowych nie weszła w życie), ale, zdaniem eksperta, miał obowiązek stan klęski żywiołowej ogłosić. Bez tego obowiązywał w Polsce stan zwykły i nie da się działań premiera usprawiedliwić nadzwyczajnymi okolicznościami — stwierdził ekspert w opinii dla komisji. Dwaj pozostali eksperci też uznali, że Morawiecki złamał prawo.
I zaczęło się przesłuchanie Mateusza Morawieckiego. Dzień drugi. Przewodniczący Joński próbował się dowiedzieć, czy Morawiecki wiedział, że wicepremier Sasin i minister Kamiński nie podpisali umowy z firmami, którym Morawiecki kazał organizować wybory kopertowe (Poczcie i PWPW).
Morawiecki na te pytania nadal nie zamierzał odpowiedzieć. Wyjaśniło się jednak, dlaczego komisja przerwała na tydzień przesłuchanie Morawieckiego. Po to, by sprawdzić stenogramy i pokazać Morawieckiemu, że kłamie. Bo Morawiecki zeznał, że nie znał szczegółów organizacji wyborów kopertowych, bo nadzorował to szef jego kancelarii Michał Dworczyk i miał go informować co kilka dni. A Dworczyk zeznał, że niczego nie kontrolował.
Morawiecki nadal unikał odpowiedzi. Komisji udało się wyciągnąć z nie go, że „nie miał we właściwościach” sprawdzania pracy PWPW i Poczty. Miał od tego miał ministrów i „bardzo dużo zajęć”. A ponieważ wydał Poczcie i PWPW polecenia z rygorem natychmiastowej wykonalności, to nie zakładał, że nie są wykonywane. (Nie były o tyle, że Sasin i Kamiński nie zapewnili tym firmom pieniędzy na organizację wyborów — nie chcieli podpisywać się pod dokumentami, które nie mają podstawy w ustawie).
Komisja musiała poprzestać na stwierdzeniu, że Morawiecki lub Dworczyk kłamią. Ale nie wiadomo, który z nich. „Uchyla się pan od odpowiedzi. Ale my i tak przygotujemy wnioski do prokuratury” – powiedział Joński.
Joński ujawnił też, że 16 maja prokuratura wróciła do umorzonej sprawy zakupu respiratorów w pandemii.
Przesłuchanie Morawieckiego trwa.
To na razie testy — informuje Tatrzański Park Narodowy.
Zdjęcie pojazdu, który będzie testowany na trasie do Morskiego Oka, opublikowała ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska we wtorek 21 maja.
To efekt negocjacji resortu z wozakami, pracownikami Tatrzańskiego Parku Narodowego, samorządowcami i ekspertami, które miały miejsce po tym, jak w majówkę doszło do kolejnego upadku konia ciągnącego wóz z turystami.
Podczas spotkania wypracowano 12-punktowe porozumienie, które oprócz testowania busa przewiduje, że obciążenia dla koni pracujących na trasie zostaną ponownie przeliczone. Wozacy zobowiązali się do wydłużenia do 60 minut odpoczynku dla koni na górnym przystanku, czyli na Włosienicy.
Jeden z punktów dotyczy także obniżenia limitu osób na wozie, do tej pory mogło jechać 12 osób dorosłych i dwoje dzieci, od 1 czerwca zostanie on obniżony o dwie osoby dorosłe i dwójkę dzieci — czytamy na stronie TPN.
O tym jak przebiegały negocjacje, więcej można przeczytać w artykule Katarzyny Kojzar.
Testy elektryka mają ruszyć najpóźniej do 1 czerwca. Jak informuje PAP, bus elektryczny będzie do dyspozycji TPN przez najbliższe dwa tygodnie. Testy mają dać odpowiedź „czy pojazd poradzi sobie na górskiej trasie, jak długo będą ładowane baterie i na ile kursów wystarczą”. Pojazd będzie pokonywał trasę z Polany Palenicy do Włosienicy przed Morskim Okiem.
Magdalena Zwijacz-Kozica z TPN powiedziała PAP, że jeśli elektryk „sprawdzi się na trasie do Morskiego Oka, to TPN będzie musiał ogłosić przetarg unijny”. Zaznaczyła, że koszt takiego pojazdu może wynieść ponad milion zł, więc „finalnie cała procedura wraz z zakupem pojazdu może potrwać kilka miesięcy”.
Szef MON przedstawił w środę w Sejmie informacje na temat stanu bezpieczeństwa naszego kraju. „Zagrożenia dla Polski idą ze Wschodu. Zagrożeniem są działania Federacji Rosyjskiej i Białorusi. Długość konfliktu w Ukrainie nie może nas uśpić” – mówił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Podczas posiedzenia parlamentu, minister obrony narodowej mówił, że priorytetem dla rządu jest wzmacnianie i ochrona wschodniej granicy. „Ochrona granicy, suwerenności państwa polskiego to zobowiązanie konstytucyjne, ale to nasze osobiste zobowiązanie. Ono wynika z naszych poglądów, naszego patriotyzmu. Bezpieczeństwo nie ma barw partyjnych. Ma wymiar tylko i wyłącznie patriotyczny i tak będziemy to traktować, niezależnie od próby siania chaosu i zamętu” – mówił Władysław Kosiniak-Kamysz w Sejmie.
Minister obrony narodowej dodał także, że resort w ostatnim czasie obserwuje wzrost prób przekraczania granicy. „Do 19 maja br. odnotowaliśmy 14 tys. prób przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. To 46% więcej niż w ubiegłym roku” – dodał.
„Zrobimy wszystko, żeby zabezpieczyć i uchronić najszczelniejszą granicę Unii Europejskiej. Będziemy też działać, aby była udzielana pomoc humanitarna. Codziennie mamy nawet do 300 prób przekraczania granicy” – mówił i zapowiedział, że każda osoba, która „będzie uczestniczyć w przemycie ludzi, będzie ścigana przez państwo polskie”.
Kosiniak-Kamysz mówił także o zwiększeniu obecności wojska oraz o budowie obrony militarnej na wschodniej granicy. „Przygotowujemy narodowy plan obronności i odstraszania — Tarcza Wschód. Chcemy zainwestować nie mniej niż 10 mld złotych, część będzie pochodziła z Unii Europejskiej”.
Dodał, że w ramach programu Tarcza Wschód, na granicy zostanie zgromadzony „różnego rodzaju sprzęt fortyfikacyjny, a także nowe technologie, służące do monitoringu i działań rozpoznawczych”.
Minister zapowiedział także, że od 1 lipca w 16 województwach będą oddziały ABW. „Podjęliśmy decyzję o utworzeniu nowych inspektoratów w Olsztynie, Rzeszowie, Wrocławiu i Bydgoszczy” – mówił.
Dodawał, że polska armia zostanie zaopatrzona w drony. „Budujemy wojska bezzałogowe. W polskiej armii będą dziesiątki, setki tysięcy dronów, statków bezzałogowych, powietrznych, lądowych, nawodnych i podwodnych, we wszystkich obszarach, w każdej dywizji, w każdej brygadzie, we wszystkich jednostkach i we wszystkich rodzajach sił zbrojnych”.
Minister wspomniał też, że 30 czerwca 2024 roku powstanie „Agencja Rozpoznania Geoprzestrzennego i Usług Satelitarnych. W ramach tej Agencji powstanie Centrum Operacji Satelitarnych, które już w tym roku osiągnie gotowość”.
Kosiniak-Kamysz odniósł się także do sprawy Tomasza Szmydta, byłego sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który jest dziś ścigany przez Prokuraturę Krajową pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Białorusi. „Będziemy walczyć ze wszystkimi zdrajcami narodu i państwa, którzy wybrali inną drogę niż służba ojczyźnie. Nie ma miejsca na litość i taryfy ulgowe dla tych, którzy wybrali drogę na Wschód”.
Na sali plenarnej był obecny prezydent Andrzej Duda oraz premier Donald Tusk.
„Wątek naruszenia nietykalności cielesnej dwóch współpracowniczek został umorzony z powodu przedawnienia karalności czynu” – czytamy w Wirtualnej Polsce. Portal ujawnił także zeznania osób poszkodowanych
Wirtualna Polska w tekście Szymona Jadczaka informuje, że „na 18 stronach uzasadnienia śledczy opisali przykłady nagannych zachowań byłego naczelnego Newsweeka”. Dziennikarz cytuje między innymi zeznania jednej z poszkodowanych kobiet: „Tomasz Lis miał pójść za nią przyspieszonym krokiem, złapać ją za twarz, przycisnąć do ściany i pocałować w policzek, mimo że kobieta próbowała się wyrwać”. Inna z kolei zeznała, że mężczyzna „podjął próbę pocałowania jej w usta, jednak ona zdołała się przed tym uchylić”.
Na portalu można również przeczytać, że „z dokumentu, do którego dotarła Wirtualna Polska, wynika, że Lis stracił funkcję tuż po zgłoszeniu przez jedną z kobiet naruszenia nietykalności o podłożu seksualnym”.
Prokuratura uznała — jak podaje WP — że „zachowanie Tomasza Lisa względem nich (współpracujących z Lisem kobiet — przyp. red.) nie może zostać ocenione inaczej niż w kategorii naruszenia nietykalności cielesnej”. A tego przestępstwa po upływie roku nie można już ścigać.
Jeśli chodzi o łamanie praw pracowniczych, śledczy uznali, że czyny Lisa nie były mobbingiem. Według prokuratury większość przesłuchanych dziennikarzy „stwierdziła, że takie zachowania naczelnego jak opowiadanie homofobicznych i nieprzyzwoitych dowcipów, straszenie utratą pracy, trzymanie nóg na stole, tworzenie nieprzyjemnej atmosfery, mogły nosić znamiona mobbingu”. WP pisze, że pod umorzeniem podpisała się prokuratorka Edyta Dudzińska.
Tomasz Lis odniósł się do sprawy na portalu X: „Zero tryumfalizmu ani satysfakcji. Raczej ulga. Decyzja o umorzeniu mojej sprawy to chwila radości dla moich najbliższych po tym, jak przez dwa lata zafundowano im piekło, a teraz widać, że od początku mówiłem prawdę. To oni zasługują na przeprosiny i za ich cierpienia”.
Tomasz Lis przestał być redaktorem naczelnym „Newsweeka” dwa lata temu, 24 maja 2022 roku. Miesiąc później w tekście Wirtualnej Polski ujawniono zarzuty podwładnych wobec Lisa: redaktor naczelny „Newsweeka” miał swoim zachowaniem doprowadzać pracowników do ataków paniki, poniżać, rzucać do nich wulgarne i seksistowskie odzywki.
Jak podaje BBC, norweski premier Jonas Gahr Støre zapowiedział, że jego kraj uzna państwowość Palestyny
Støre powiedział podczas konferencji prasowej, że „Oslo uzna państwowość Palestyny 28 maja” – czytamy na stronie BBC. Norweski premier dodał, że wprowadzenie dwupaństwowości leży w „najlepszym interesie Izraela”.
„Norwegia od dawna popiera rozwiązanie dwupaństwowe dla Izraela i Palestyńczyków” – czytamy dalej. Norwegia „pośredniczyła w tajnych rozmowach, które doprowadziły do zawarcia porozumień Oslo z 1993 roku, które zaowocowały ograniczonymi rządami Autonomii Palestyńskiej na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy”.
BBC informuje, że zgodnie z dokumentami ONZ już co najmniej 140 krajów uznało państwowość Palestyny. Nie uznaje jej natomiast Izrael. „Obecny rząd Izraela sprzeciwia się utworzeniu państwa palestyńskiego na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. Argumentuje, że takie państwo stanowiłoby zagrożenie dla istnienia Izraela” – czytamy na stronie.
Dziś podobną decyzję o uznaniu Państwa Palestyny ma podjąć Hiszpania oraz Irlandia.
Polska, o czym wspomina MSZ, od schyłku PRL-u uznaje państwo palestyńskie. Ambasada Państwa Palestyny znajduje się przy ul. Idzikowskiego w Warszawie.