0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

11:14 17-09-2025

Prawa autorskie: Mathieu CUGNOT © European Union 2024 - Source : EPMathieu CUGNOT © Eur...

Julia Nawalna: mój mąż został otruty. Są dowody

Opozycjonista i więzień polityczny został zabity przez reżim, na co wskazują wyniki toksykologiczne — podała wdowa po Nawalnym.

Co się wydarzyło?

„Udało nam się przetransportować materiały biologiczne Aleksieja za granicę. Badania przeprowadzono w laboratoriach w dwóch różnych krajach. Laboratoria te, niezależnie od siebie, doszły do wniosku, że Aleksiej został otruty. Wyniki te mają znaczenie publiczne i muszą zostać opublikowane. Wszyscy zasługujemy na poznanie prawdy” – przekazała za pomocą portalu X (dawniej Twitter) Julia Nawalna, żona rosyjskiego opozycjonisty i więźnia politycznego Aleksieja Nawalnego, który umarł w kolonii karnej.

Nawalna w materiale filmowym umieszczonym na X opisuje sytuację swojego męża w zakładzie za kołem podbiegunowym. Polityczny przeciwnik Władimira Putina miał być dręczony głodem, zimnem i całkowitą izolacją, bez kontaktu z rodziną i ograniczonym dostępem do prawnika.

„16 lutego 2024 r. około godziny 12.10 Aleksiej został wyprowadzony na zaplanowany spacer (...) Jakiś czas po rozpoczęciu spaceru Aleksiej zapukał do drzwi i powiedział, że źle się czuje. Kiedy otwarto drzwi na podwórze, leżał skulony na ziemi. Nie zabrano go nawet do ambulatorium. Po prostu zabrano go z powrotem do celi. Aleksiej leżał na podłodze, podciągnął kolana do brzucha i jęczał z bólu. Mówił, że pali go klatka piersiowa i brzuch. Potem zaczął wymiotować. Według zeznań niektórych funkcjonariuszy więziennych Aleksiej miał drgawki, ciężko oddychał i kaszlał”- mówiła Nawlna o ostatnich chwilach życia swojego męża.

„Strażnicy zostawili Aleksieja samego w celi i zamknęli drzwi. Dopiero kierownik punktu medycznego, kiedy wrócił z obiadu, nakazał przenieść go do gabinetu medycznego i wezwał karetkę. Karetka została wezwana ponad 40 minut po tym, jak Aleksiej zgłosił złe samopoczucie. Był już nieprzytomny. Ekipa, która przybyła 10 minut później, próbowała go reanimować, ale bezskutecznie. O godz. 14.23 monitor pracy serca nie wykazywał żadnej aktywności. Półtora roku temu obiecałem, że zrobimy wszystko, aby zbadać sprawę zabójstwa Aleksieja. Dotrzymujemy tej obietnicy. Zabójcy starannie usunęli ślady, ale udało nam się zachować niektóre dowody”- mówiła Nawalna.

Jak przekonuje wdowa po opozycjoniście, dowody wskazują na otrucie jej męża.

„W lutym 2024 r. udało nam się zdobyć próbki materiału biologicznego Aleksieja i bezpiecznie przemycić je za granicę. Laboratoria w co najmniej dwóch krajach zbadały te próbki niezależnie od siebie. Laboratoria w tych dwóch krajach doszły do tego samego wniosku. Aleksiej został zamordowany. A dokładniej, został otruty” – stwierdziła Julia Nawalna.

Jaki jest kontekst?

Według oficjalnego komunikatu regionalnego oddziału Federalnej Służby Więziennej w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym, Aleksiej Nawalny poczuł się źle po spacerze, niemal natychmiast tracąc przytomność.

„Personel medyczny kolonii natychmiast przybył na miejsce i wezwano zespół pogotowia ratunkowego”, napisano w komunikacie. Media lojalne wobec Kremla podawały informację o możliwym zakrzepie jako przyczynie śmierci. Po raz pierwszy Nawalnego próbowano otruć w 2020 roku, jeszcze przed uwięzieniem, gdy użyto przeciwko niemu preparatu Nowiczok. Obserwatorzy rosyjskiej polityki zauważali, że zabijając Nawalnego Putin pozbył się najpoważniejszego rywala.

„Aleksiejowi Nawalnemu można wiele zarzucać, na przykład ciągoty imperialne, które słychać było, gdy mówił o Ukrainie. Niewątpliwie jednak był on jednym z najbardziej charyzmatycznych polityków rosyjskiej opozycji. To on wymyślił „inteligentne głosowanie” zachęcając w 2018 roku Rosjan, aby głosowali na najsilniejszego kandydata pod warunkiem, że nie jest on przedstawicielem kremlowskiej Jedynej Rosji. Jego zespół prowadził wiele śledztw dziennikarskich poświęconych czołowym rosyjskim politykom, w tym Putinowi, czy (...) Dmitrijowi Miedwiediewowi” – pisał na naszych łamach Piotr Pogorzelski.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także:

09:59 17-09-2025

Prawa autorskie: Foto Tetiana DZHAFAROVA / POOL / AFPFoto Tetiana DZHAFAR...

Zełenski: Polska niegotowa na duży atak dronowy

Polska nie będzie w stanie odeprzeć dużego ataku dronowego, zasugerował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Przed takim scenariuszem ostrzegał również ekspert OKO.press, pułkownik Piotr Lewandowski.

Co się wydarzyło?

„Nasze Siły Powietrzne wraz z oddziałami obrony przeciwlotniczej, mobilnymi grupami, myśliwcami i dronami przechwytującymi – to wielosystemowe rozwiązanie – wszystko to działało przeciwko 810 dronom. Tego dnia zestrzeliliśmy 700 z nich, co jest dużą liczbą. Można to porównać z Polską. W przypadku naszych polskich przyjaciół to zrozumiałe– oni nie są w stanie wojny, więc jasne jest, że nie są gotowi na takie rzeczy. Ale porównajmy: 810 dronów, z których zestrzeliliśmy ponad 700, podczas gdy oni mieli, jak się wydaje, mieli nad swoim terytorium 19 dronów i zestrzelili cztery. Nie były uzbrojone, nie towarzyszyły temu ataki balistczne. I oczywiście nie będą w stanie uratować ludzi, jeśli dojdzie do masowego ataku" – powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Pomylił się w liczbie dronów, które naruszyły polską przestrzeń — było ich 20. Zełenski dodał, że Ukraina może pomagać w szkoleniu i treningu wojskowych z innych krajów partnerskich, i że może to być forma podziękowania za pomoc, którą Kijów otrzymał od nich od początku wojny.

Jaki jest kontekst?

Do wtargnięcia rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną doszło w nocy z 9 na 10 lipca. W zniszczeniu ich pomagały samoloty krajów sojuszniczych stacjonujących w Polsce, w tym holenderskie. Wicepremier i minister obrony narodowej stwierdził, że zestrzelono te z maszyn, które mogły stanowić zagrożenie.

Komentatorzy i specjaliści zwracali uwagę na zapóźnienia w budowie skutecznych systemów obrony przed atakami dronów. W takim tonie wypowiadał się między innymi ekspert OKO.press, Pułkownik rezerwy, absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii Piotr Lewandowski.

„Z pomocą myśliwców i zaawansowanych pocisków powietrze-powietrze możemy bardzo skutecznie, ale jedynie okazjonalnie zwalczać drony. W realiach pełnoskalowego konfliktu to nam nie wystarczy. Tymczasem tańszych systemów antydronowych nadal nie mamy” – komentował Lewandowski. – "F-16 i F-35 w takiej konfiguracji uzbrojenia, jaka została użyta w trakcie nocnej akcji, powinny zwalczać samoloty lub pociski manewrujące wroga. W tym konkretnym wypadku chodziło jednak o wysoką skuteczność oraz o możliwość wyboru momentu zestrzelenia rosyjskich dronów, w taki sposób, aby zminimalizować ryzyko zniszczeń na ziemi po upadku szczątków.

Niestety, Polska nadal nie ma alternatywnego sposobu zwalczania rosyjskich dronów dalekiego zasięgu gwarantującego wysoką skuteczność. System przeciwlotniczy bliskiego zasięgu Pilica Plus, który jest dedykowany między innymi do zwalczania dronów, jest nadal na etapie tworzenia. Siły Zbrojne RP mimo czterech lat konfliktu toczącego się za wschodnią granicą nadal nie dysponują rozbudowanym systemem walki radioelektronicznej (WRE), pozwalającym na skuteczne zakłócanie lotu bezzałogowców.

A więc: czy decyzja o użyciu samolotów z pociskami, których wartość kilkadziesiąt albo i kilkaset razy przekracza koszt zestrzelonych dronów, była właściwa? W tym konkretnym przypadku – tak. Ale jako rozwiązanie w pełnoskalowym konflikcie już nie. Być może jawnie wrogie działania Federacji Rosyjskiej zmotywują decydentów do przyspieszenia wdrażania w polskiej armii zaawansowanych technologicznie systemów przeciwdronowych" – pisał na łamach OKO.press wojskowy.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

17:18 16-09-2025

Prawa autorskie: zrzut ekranuzrzut ekranu

Nawrocki: Niemcy mogliby spłacać reparacje, budując siłę polskiego wojska

„Większość dzisiejszych dyskusji dotyczyła kwestii bezpieczeństwa” – mówił Nawrocki na briefingu po spotkaniach w Berlinie i Paryżu. Podkreślił, że w Niemczech zaproponował rozwiązanie dotyczące reparacji. Chce, by Niemcy płacili za wzmocnienie militarne Polski.

Co się wydarzyło?

„Z Prezydentem i Kanclerzem Niemiec rozmawialiśmy także o naszej współpracy handlowej, o formacie europejskim i Sojuszu. Powiedziałem także o reparacjach, których jestem zwolennikiem” – tak Nawrocki relacjonował pierwszą część dzisiejszych spotkań, w Berlinie. Jak dodał temat reparacji jest ważny „dla Polaków, dla Polek. Jestem głosem Polaków, a ta kwestia budzi zainteresowanie polskiego narodu. Jestem też zwolennikiem wypłacenia przez Niemcy Polsce reparacji”.

„Sugerowałem, że moglibyśmy zmierzać w kierunku rozwiązania finansowania polskiego przemysłu zbrojeniowego, możliwości militarnych, co byłoby początkiem, z całą pewnością długiego, procesu. To nie jest jeszcze gotowa recepta, ale to propozycja, że z jednej strony Niemcy mogłyby zacząć spłacać reparacje, budując siłę polskiego wojska, potencjału zbrojnego, a jednocześnie wzmacniając to, na czym nam wszystkim zależy, czyli wschodnią flankę NATO” – mówił prezydent i apelował o „jedność środowisk politycznych” w tej sprawie.

Po wizycie w Berlinie, prezydent pojechał do Paryża. Z Emmanuelem Macronem rozmawiał o wydarzeniach z 10 września, dziękując m.in. za wysłanie do Polski trzech Rafali. „Dzieliłem się swoją perspektywą w zakresie błędów Europy Zachodniej w polityce klimatycznej i migracyjnej” – mówił Nawrocki na briefingu w Paryżu.

Jaki jest kontekst?

Niemcy tuż po spotkaniu w Berlinie skomentowali propozycję Nawrockiego.

"Odnosząc się do żądania reparacji przez Prezydenta RP, prezydent [Frank-Walter Steinmeier] podkreślił, że z perspektywy Niemiec kwestia ta została prawnie uregulowana. Jednak promowanie upamiętnienia i pamięci pozostaje wspólną troską” – napisała na X rzeczniczka prezydenta Niemiec Cerstin Gammelin po spotkaniu z Nawrockim.

Sprawę ironicznie skomentował szef MSZ Radosław Sikorski: „W sprawie reparacji Pan Prezydent poniósł w Berlinie zwycięstwo moralne”.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

15:00 16-09-2025

Prawa autorskie: Fot. Mikołaj Bujak/KPRPFot. Mikołaj Bujak/K...

Prezydent Nawrocki w Berlinie pytał o reparacje

„Z perspektywy Niemiec kwestia ta została prawnie uregulowana” – poinformowała rzeczniczka prezydenta Steinmeiera. Niemcy proponują skupić się na współpracy w kwestiach bezpieczeństwa.

Co się wydarzyło?

Podczas dzisiejszej (16 września) wizyty w Niemczech Karol Nawrocki spotkał się z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem oraz kanclerzem Friedrichem Merzem.

Według agencji DPA, na którą powołuje się Onet w rozmowie z prezydentem Niemiec Nawrocki wspomniał o m.in. reparacjach na rzecz Polski.

„Odnosząc się do żądania reparacji przez Prezydenta RP, prezydent [Frank-Walter Steinmeier] podkreślił, że z perspektywy Niemiec kwestia ta została prawnie uregulowana. Jednak promowanie upamiętnienia i pamięci pozostaje wspólną troską” – napisała na X rzeczniczka prezydenta Niemiec Cerstin Gammelin. Dodała, że prezydenci rozmawiali także o aktualnej sytuacji związanej z rosyjską agresją na Ukrainę i zgodzili się z tym, że Ukrainę należy nadal wspierać, a bezpieczeństwo na wschodniej flance NATO należy dodatkowo wzmocnić.

Nawrocki rozmawiał o bezpieczeństwie również z Merzem. „Kanclerz podkreślił, że Niemcy stoją zdecydowanie i niezłomnie po stronie Polski w obliczu rosyjskiego zagrożenia. Wspólne bezpieczeństwo regionu Morza Bałtyckiego i wschodniej flanki NATO jest priorytetem. Dlatego rząd Niemiec przedłużył i rozszerzył swoje zaangażowanie w nadzór przestrzeni powietrznej nad Polską” – Deutsche Welle cytuje komunikat niemieckiego rządu.

Merz nazwał Polskę „ważnym europejskim sąsiadem” i „bliskim przyjacielem Niemiec”. Według niemieckiego kanclerza Polska odgrywa kluczową rolę w Unii Europejskiej i wzmacnianiu europejskiego filaru NATO. „Wspieranie pojednania z Polską po koszmarze drugiej wojny światowej i okupacji niemieckiej pozostaje historyczną odpowiedzialnością rządu Niemiec” – uważa Merz.

Wcześniej Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej zapowiadał, że oprócz kwestii zapewnienia bezpieczeństwa w regionie w związku z agresją Rosji na Ukrainę oraz polityki w ramach Unii Europejskiej, Nawrocki „poruszy temat zadośćuczynienia za szkody wywołane II wojną światową”.

„Państwo polskie, Prezydent PR, będzie domagało się reakcji ze strony niemieckiej, a nie tylko zbywania tematu jako zamkniętego. Ten temat w żaden sposób zamknięty nie jest” – mówił Przydacz.

„W sprawie reparacji Pan Prezydent poniósł w Berlinie zwycięstwo moralne (…) Polityka zagraniczna jest trudniejsza niż się wydaje” – skomentował ironicznie wiadomości z Niemiec Radosław Sikorski, szef MSZ.

Z Berlina prezydent Nawrocki poleciał do Paryża, gdzie spotka się z prezydentem Emmanuelem Macronem.

Jaki jest kontekst?

W niemieckim społeczeństwie podnoszenie tematu reparacji po raz kolejny jest odbierane jako „antyniemiecki dyskurs”, a eksperci podkreślają, że w dzisiejszych czasach warto skupić się na współpracy w kwestii bezpieczeństwa.

Natomiast w Polsce od lat trwają dyskusje, czy była to decyzja wiążąca prawnie. PiS regularnie podnosi ten temat i domaga się wypłaty reparacji od Niemiec.

W OKO.press wielokrotnie wyjaśnialiśmy, że ta kwestia jest zamknięta. Paulina Pacuła w artykule z 2022 roku przypominała, że w 1953 roku Polska Rzeczpospolita Ludowa zrezygnowała z przyjmowania reparacji od Niemiec.

W 1957 roku podpisano polsko-radziecki protokół końcowy dotyczący wykonania dostaw reparacyjnych.

W 1990 roku byłe mocarstwa koalicji antyhitlerowskiej oraz dwa państwa niemieckie podpisały ostatni traktat kończący wszystkie niezamknięte dotąd kwestie związane z II wojną światową (tzw. traktat 2+4), na mocy którego doszło do zjednoczenia Niemiec, a Polska uzyskała ostateczne potwierdzenie swej zachodniej granicy. Decyzje te kilkukrotnie potwierdzały kolejne polskie rządy – ostatnio w 2004 roku. M.in. to sprawiło, że temat reparacji jest zamknięty.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także:

14:23 16-09-2025

Prawa autorskie: FADEL SENNA / AFPFADEL SENNA / AFP

Robert Redford nie żyje

Legendarny aktor i reżyser miał 89 lat. Zmarł we śnie, w swoim górskim domu w stanie Utah.

„Robert Redford zmarł 16 września 2025 roku w swoim domu w Sundance, w górach Utah — w miejscu, które kochał, otoczony przez swoich najbliższych” – przekazała Cindi Berger, dyrektorka generalną agencji PR Rogers & Cowan PM. „New York Times” podał, że Redford zmarł we śnie. Miał 89 lat.

Urodził się 18 sierpnia 1936 r. w Santa Monica w Kalifornii. Choć początkowo zdawało się, że przed nim kariera sportowa, w latach 50. zaczął występować na teatralnej scenie. Jego największym sukcesem na Broadwayu była sztuka z 1963 roku „Boso w parku”. Na dużym ekranie zadebiutował rok wcześniej, grając w filmie „Wojenne polowanie”. W 1966 r. dostał Złoty Glob dla młodego talentu za występ w „Ciemnej stronie sławy” Roberta Mulligana. W filmie wystąpił u boku Natalie Wood.

Rok później z Jane Fondą zagrał w ekranizacji „Boso w parku”, a w 1969 roku do kin wszedł kultowy dziś western w reżyserii George’a Roya Hilla „Butch Cassidy i Sundance Kid”. Redford zagrał tam z Paulem Newmanem, a znajomość przerodziła się w przyjaźń na całe życie.

Za rolę w „Żądle” (1973) dostał nominację do Oscara. Statuetkę otrzymał jednak nie jako aktor, a jako reżyser – za film „Zwyczajni ludzie” z 198o roku. Był to jego reżyserski debiut. W 2001 odebrał również honorowego Oscara za całokształt. Do historii kina przeszło wiele jego filmu m.in. „Wszyscy ludzie prezydenta”, gdzie zagrał jednego z najbardziej znanych dziennikarzy amerykańskich, Boba Woodwarda, który wraz z Carlem Bernsteinem odegrał główną rolę w ujawnieniu afery Watergate.

Widzowie pokochali go także za role m.in. w „Wielkim Gatsbym”, „Pożegnaniu z Afryką” czy w późniejszym „Zaklinaczu koni”. Ostatni raz na ekranie pojawił się w 2018 roku, w filmie „Gentleman z rewolwerem”. Ogłosił wtedy koniec swojej kariery.

Redford był nie tylko wybitnym aktorem i reżyserem, ale również aktywistą działającym na rzecz niezależnego kina. Założył ośrodek narciarski Sundance Resort (nazwany tak na pamiątkę roli Sundance Kida), gdzie powstał Sundance Institute, dziś organizujący coroczny festiwal filmowy o tej samej nazwie. Jest to najważniejsze wydarzenie promujące kino niezależne.

„Spoczywaj w pokoju. Dziękuję Robertowi Redfordowi, niezwykle wpływowej postaci kultury, za kreatywne decyzje podjęte jako aktor/producent/reżyser i za stworzenie Festiwalu Filmowego Sundance, który dał impuls amerykańskiemu kinu niezależnemu” – napisał w mediach społecznościowych Ron Howard, reżyser m.in. „Apollo 13”.